Długo trwało wdrożenie nowych zasad rozliczania WDT, transakcji łańcuchowych oraz składów konsygnacyjnych. Od 1.1.2020 r., Polska miała obowiązek implementować do krajowego systemu tzw. pakiet quick fix, wynikający z Dyrektywy Rady UE 2018/1910 z 4.12.2018 zmieniającej dyrektywę 2006/112/WE w odniesieniu do harmonizacji i uproszczenia niektórych przepisów w systemie podatku od wartości dodanej dotyczących opodatkowania handlu między państwami członkowskimi.
Prace legislacyjne jednak przeciągały się, dodatkowo spowolniła je pandemia COVID-19. Przez długi czas, podatnikom musiał wystarczyć komunikat Ministerstwa Finansów, wskazujący zasady stosowania przepisów unijnych w okresie przejściowym, przed formalną implementacją. Komunikat pozostawiał prawo wyboru przepisów krajowych (dotychczasowych) albo unijnych (bezpośrednio) – przy zachowaniu konsekwencji podatnika w zakresie dokonanego wyboru. Pewną pomocą mogły być również noty wyjaśniające opublikowane przez Komisję Europejską. Wszystko to jednak „miękkie prawo”, niesprzyjające pewności obrotu (zwłaszcza w trudnych czasach epidemii).
Ale – doczekaliśmy się. Przepisy wchodzą do polskiego porządku prawnego począwszy od 1.7.2020 r.
Call-off stock po liftingu
Instytucja składu konsygnacyjnego niespecjalnie przyjęła się w polskich realiach. Choć możliwość przemieszczenia towarów własnych do innego kraju UE bez konieczności rejestracji brzmiała kusząco, dotychczasowe regulacje nie sprzyjały temu uproszczeniu. Głównie dlatego, że nie dotyczyły towarów handlowych a jedynie przeznaczonych dla z góry określonego odbiorcy surowców lub komponentów produkcyjnych.
To się zmieni, po nowemu towary handlowe również będą uproszczeniem objęte. Konkretnie określony a priori nabywca będzie zaś mógł zostać zastąpiony przez innego, w czasie trwania procedury. Niestety, będą też zmiany in minus. Przykładowo, skróci się w czasie możliwość stosowania specjalnej procedury (z 24 do 12 miesięcy). Naruszenie procedury skutkować będzie zaś obowiązkami rozliczenia VAT przez właściciela towarów (a nie przez prowadzącego magazyn, jak dziś).
Czy ktoś rozpląta wreszcie transakcje łańcuchowe?
Odpowiedź na tak postawione pytanie będzie pozytywistycznie sceptyczna: daremne żale, próżny trud.
Dotychczasowe przepisy i praktyka organów podatkowych były oczywiście kiepskie. Pozostawiały olbrzymie pole do interpretacji, w oparciu o niezdefiniowaną „organizację transportu” oraz archaiczne i zupełnie niepodatkowe reguły Incoterms.
Plusem nowych rozwiązań jest przecięcie raz na zawsze wątpliwości co do łańcuchowego charakteru transakcji, gdy towar wydawany jest pośrednikowi. To dzięki doprecyzowaniu, że z transakcją łańcuchową mamy do czynienia, gdy towary są przedmiotem kolejnych dostaw oraz są wysyłane lub transportowane bezpośrednio od pierwszego dostawcy do ostatniego w kolejności nabywcy.
Na tym jednak dobre wieści się kończą. Przede wszystkim, właściwa klasyfikacja transakcji uzależniona jest od statusu podmiotu pośredniczącego, a więc dżentelmena gdzieś w środku łańcucha, który w dodatku „wysyła lub transportuje” towar. Gdy te obowiązki ciążą na kimkolwiek innym (np. pierwszym lub ostatnim podmiocie), nadal przepisy nie określają zasad atrybucji transakcji ruchomej.
Sama definicja podmiotu pośredniczącego też nie jest przekonująca. Odwołuje się do pojęć niezdefiniowanych, jako żywo przypominających… dotychczasowe akademickie często dyskusje o organizacji transportu. Noty wyjaśniające nakazują zresztą zerkać również w stronę ryzyka utraty towaru. To zatem nadal znane i (nie)lubiane Incoterms Czy zatem naprawdę coś się realnie się zmieni?
Na pewno nie w zakresie transakcji poza-unijnych. Tu nadal stosowane mają być obecne chwiejne zasady. Co gorsza, wszystkie uzyskiwane do tej pory interpretacje indywidualne w zakresie transakcji łańcuchowych można wyrzucić do kosza (utracą moc ochronną).
Formalizm przy WDT
Skończy się możliwość stosowania 0% stawki VAT przy WDT w przypadku, gdy kontrahent nie jest zarejestrowany na VAT UE w innym kraju. Wbrew pozorom, dotychczas było to możliwe, jeśli wszystkie inne przesłanki WDT zostały spełnione (co wynikało z praktyki TSUE). Utrudnione może być więc dokonywanie dostaw unijnych do nowych kontrahentów, którzy np. z powodu utrudnień COVID-19 mogli jeszcze nie uzyskać potwierdzenia numeru VAT w swoim urzędzie.
Wzrośnie też ranga informacji podsumowujących VAT UE. Zidentyfikowane w nich błędy, jeśli należycie nie naprawione, mogą skutkować następczą odmową stosowania stawki 0% VAT. To konstrukcja zbliżona do kary „500 zł za każdy błąd” na gruncie nowego JPK_V7. Tyle, że tu skutki będą bardziej dotkliwe (23% dodatkowego VAT do pokrycia z własnej kieszeni, o odsetkach nie wspominając).
Dokumentacja WDT czyli idzie nowe, stare zostaje
To ostatni element pakietu quick fix. Wynika on zresztą z Rozporządzenia Wykonawczego Rady UE 2018/1912 z 4.12.2018 r. w odniesieniu do niektórych zwolnień związanych z transakcjami wewnątrzwspólnotowymi. Stosujemy je bezpośrednio, bez obowiązku implementacji, Te zmiany są już więc z nami od 1.1.2020 r. i w praktyce organy podatkowe mogą już wymagać od podatników ich przestrzegania.
A są to przepisy potwierdzające daleko idące oderwanie pomysłodawców od realiów gospodarczych. Oczekiwanie posiadania dwóch niesprzecznych dowodów, wydanych przez dwa podmioty niezależne od siebie nawzajem, od sprzedawcy i nabywcy a także lista tych dowodów (z notarialnym potwierdzeniem dotarcia towaru do magazynu na czele) budzą jedynie gromki śmiech. Śmiech przez łzy – zwłaszcza polskich podatników, którzy już dotychczas zmagali się z niesubordynacją kontrahentów unijnych co do współdziałania w zakresie przekazywania dokumentów. Dotychczasowe reguły zresztą nadal równolegle obowiązują a ich spełnienie nadal jest bezwzględnym warunkiem stosowania 0% stawki VAT. Nowe reguły służą jedynie do ustalenia „domniemania”, że doszło do WDT. To konstrukcja dla wielu podatników niezrozumiała.
Wnioski
Wciąż czekamy na ostateczny system rozliczeń VAT transakcji unijnych. Ten obecny pochodzi z wczesnych lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia i jako rozwiązanie „tymczasowe” przeżył już kilka pokoleń doradców podatkowych.
Zmiany quick fix nie są rewolucyjne i mogą budzić wrażenie, że tak naprawdę niewiele zmienią w życiu przeciętnego podatnika sprzedającego towary do innego kraju UE. To jednak nieprawda. Organy podatkowe zyskały bowiem kilka niezłych pretekstów do intensyfikowania weryfikacji takich transakcji. Te polskie dodatkowo mogą na nowo zabrać się za transakcje łańcuchowe (jeden z ulubionych tematów kontroli), także względem podatników do tej pory chronionych interpretacjami. I w ten właśnie sposób „quick fix” może przerodzić się w „quick risk”.