I tu pojawia się paradoks nr 1:  Planowana ustawa o ochronie sygnalistów nie służy ochronie praw pracowniczych. Wydaje się logiczne, że skoro nowa ustawa ma objąć wszystkich zatrudnionych, a nawet stażystów i wolontariuszy, to chodzi o ich ochronę. Tymczasem sygnaliści mają do spełnienia inny cel, niezwiązany z ochroną pracy. Sygnaliści będą zgłaszać naruszenia prawa jedynie w określonych obszarach prawa, z których żaden nie łączy się z ochroną pracowników. Nie będzie więc mowy o zawiadamianiu pracodawcy lub organów publicznych o molestowaniu, mobbingu, dyskryminacji lub choćby niewypłacaniu wynagrodzeń czy ciągłym przekraczaniu czasu pracy. Sygnaliści mają bowiem za zadanie informować o naruszeniach prawa, które są szkodliwe dla interesu publicznego, np. w sferze zamówień publicznych; usług, produktów i rynków finansowych; przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu; bezpieczeństwa transportu; ochrony środowiska; zdrowia i dobrostanu zwierząt; zdrowia publicznego; ochrony konsumentów; ochrony prywatności i danych osobowych itd. W zakresie spraw podlegających whistleblowingowi projekt noweli w pełni odpowiada założeniom dyrektywy. Propozycja, żeby do „czarnej listy” dopisać choćby jakiś fragment ochrony pracy, nie spotkała się z akceptacją projektodawcy, czyli Ministerstwa Rodziny i Polityki Socjalnej.

Czytelnicy opracowań na temat osób zgłaszającymi naruszenia prawa są przekonywani, że sygnaliści będą podlegać ochronie na tyle skutecznie, żeby nie obawiać się zwolnienia lub innych retorsji ze strony pracodawcy. I tak zmierzamy do paradoksu nr 2:  Ochrona sygnalistów ma niewiele wspólnego ze szczególną ochroną zatrudnienia, którą przewidują liczne przepisy prawa pracy. Przede wszystkim, sygnalista nie może oczekiwać, że będzie nietykalny co najmniej w takim stopniu jak działacz związkowy, pracownik w wieku przedemerytalnym lub kobieta w ciąży. Pomimo że ochrona sygnalistów odnosi się do prawa pracy lub szerzej – prawa zatrudnienia, informatorzy nie będą chronieni w sposób znany z kodeksu pracy lub ustaw szczególnych.

Praca zdalna w Kodeksie pracy. Komentarz do zmian. Publikacja w e-księgarni C.H.Beck Sprawdź

Wzorem dyrektywy przyjęto nowatorskie rozwiązanie ochronne, decydując się na wprowadzenie zakazu podejmowania działań odwetowych, czy też próby lub groźby zastosowania takich działań. Należą do nich m.in.: odmowa nawiązania stosunku pracy, wypowiedzenie lub rozwiązanie bez wypowiedzenia stosunku pracy, zamierzone niezawarcie umowy o pracę na czas określony lub umowy o pracę na czas nieokreślony, obniżenie wysokości wynagrodzenia za pracę, mobbing, dyskryminacja, niekorzystne lub niesprawiedliwe traktowanie itp. Jeśli sygnalista zarzuci pracodawcy stosowanie odwetu, ten może się bronić, udowodniając, że kierował się obiektywnymi i należycie uzasadnionymi powodami. Jak widać, planowana ochrona całkowicie odbiega od stosowanego w prawie pracy zakazu wypowiadania lub rozwiązywania umów z konkretną grupą pracowników. Mówiąc wprost: jest ona raczej słaba i mało efektywna. Autorzy projektu wpadli na pomysł, żeby wzmocnić jej skuteczność, wykorzystując system prawno-karny, praktycznie nie mający zastosowania w prawie pracy (wyjątek dotyczy ochrony praw i wolności związkowych oraz naruszenia ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych). Zgodnie z projektem ustawy, kto podejmuje działania odwetowe wobec sygnalisty, podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Jeśli osoba ta stosuje łącznie więcej niż 2 działania odwetowe wymienione, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Punkt ciężkości został więc przeniesiony z ochrony sygnalisty na karę stosowaną wobec sprawcy odwetu. Nie chodzi zatem tyle o ochronę, ile o dolegliwość kary za działania odwetowe.

Na koniec jeszcze jeden paradoks, wydaje się, że największy z wymienionych. Paradoks nr 3 polega na tym, że sygnalista musi ocenić wartość informacji o nieprawidłowościach, którą pozyskał. Projekt ustawy zakłada, że sygnalista podlega ochronie, pod warunkiem że miał uzasadnione podstawy sądzić, że będąca przedmiotem zgłoszenia lub ujawnienia publicznego, informacja jest prawdziwa w momencie dokonywania zgłoszenia lub ujawnienia publicznego i że informacja taka stanowi informację o naruszeniu prawa. Jeśli sygnalista dokonana błędnej oceny wiarygodności informacji, straci prawo do ochrony przed odwetem ze strony pracodawcy. Poza utratą ochrony, swawolnemu sygnaliście grozi również odpowiedzialność karna, włącznie z karą pozbawienia wolności do lat 3. Zgodnie z projektem: „Kto świadomie dokonał zgłoszenia lub ujawnienia publicznego nieprawdziwych informacji lub pomógł w dokonaniu zgłoszenia nieprawdziwych informacji, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 3”.

Wszystkim potencjalnym Sygnalistom życzę hartu ducha i powodzenia w procesach sądowych!

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →