Ośmieszanie nazwiska, wyroków, wystąpień czy wręcz personalne ataki na konkretne osoby za ich aktywność w życiu publicznym to rzeczywistość internetowa, w której niestety czynny udział biorą także sędziowie. Czy im to przystoi? Po raz kolejny pojawił się pomysł, by Krajowa Rada Sądownictwa zajęła się tą sprawą. Ma ona przygotować kodeks etyki sędziego w mediach społecznościowych.
Zabierać głos, a nie obrażać
Takie zobowiązanie padło podczas ostatniego posiedzenia KRS. Wywołała je dyskusja o wpisie Marka Jaskulskiego, członka Rady, na temat nazwiska jednego z sędziów zabierających głos w publicznej debacie. Dla autora wypowiedzi może się to skończyć nawet dyscyplinarką. W efekcie Komisja do spraw etyki zawodowej sędziów i asesorów KRS ma przygotować projekt kodeksu etyki dla sędziów korzystających z mediów społecznościowych. Jej przewodniczącym jest sędzia Rafał Puchalski. Sędziowie to spora rzesza użytkowników internetu – spośród 10 tys. osób ponad połowa korzysta z Facebooka, Twittera itd.
Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca KRS, mówi, że skoro zachowania sędziów w mediach społecznościowych budzą wątpliwości i wykraczają poza ramy dobrego wychowania, to warto przygotować taki kodeks.
– To dyskusja na przyszłość. Z pewnością obecna neo-KRS nie powinna się zajmować przygotowaniem takich przepisów, choć nie wykluczam, że takie by się przydały – uważa krakowski sędzia Waldemar Żurek, wielokrotnie atakowany w internecie.
– Z pewnością już nie komisja, na której czele stoi sędzia podejrzewany o udział w tzw. aferze hejterskiej, która w 2019 r. wybuchła w środowisku sędziowskim, a polegała na dyskredytowaniu niewygodnych sędziów – dodaje inny sędzia.
Maciej Nawacki, prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie i członek KRS, jest mocno aktywny w mediach społecznościowych. Na pytanie, czy taki nowy kodeks jest mu potrzebny, odpowiada, że nie.
– Zasady etyki sędziowskiej są w dużej części skodyfikowane. Zawierają też zasady udziału sędziów w mediach społecznościowych – uważa. I dodaje, że wystarczy ich przestrzegać i je egzekwować. – Nie potrzeba żadnych zmian – twierdzi.
Nie wszystkim jednak wszystko wydaje się jasne.
– W obecnych zasadach etyki sędziowskiej jest tylko bardzo ogólne stwierdzenie, że sędzia, który uczestniczy w tych mediach, powinien zachowywać się powściągliwie. To jest dosyć ogólna reguła. Tymczasem mamy przykłady różne, z których wprost wynika, że nie jest to powściągliwe zachowanie. Tu koronnym przykładem jest pani sędzia Krystyna Pawłowicz, która wypisuje rzeczy, które różnie można określić, ale z całą pewnością nie można im przypisać powściągliwości – mówi sędzia Michał Laskowski z Sądu Najwyższego.
Takich przykładów jest dużo więcej, choć zastrzega, że nie śledzi na bieżąco tego rodzaju działalności. Zadaje jednak pytanie, czy da się to wyczerpująco i konkretnie uregulować, bo takie sprawy to materia tak rozległa i różnorodna, że może się to okazać niemożliwe. Nie ma jednak wątpliwości, że tymi sprawami nie powinna się zajmować obecna KRS.
– Najpierw należy wybrać gremium zgodnie z prawem, a dopiero potem powierzać mu konkretne, ważne dla środowiska zadania – uważa sędzia Laskowski.
Powrót do przeszłości
Po raz pierwszy na napisanie takiego kodeksu wpadł w sierpniu 2019 r. Zbigniew Ziobro. Było to tuż po wybuchu tzw. afery hejterskiej.
– Sprawowane godności sędziego to wielki przywilej, ale też ograniczenia. Jednym z nich powinna się stać zasada szczególnej powściągliwości w korzystaniu z mediów społecznościowych – podkreślał. W kodeksie miały się znaleźć regulacje, które będą przeciwdziałać łamaniu przez sędziów zasady apolityczności. Ziobro zlecił przygotowanie kodeksu ówczesnej KRS.
Dlaczego kodeks nie powstał?
– Mieliśmy wówczas do załatwienia dużo ważniejsze sprawy – mówi Leszek Mazur, ówczesny przewodniczący KRS. Był to czas tuż po wybuchu tzw. afery hejterskiej. – Byłoby mało poważne, gdyby w czasie, gdy sprawa była w prokuraturze, zabierać się za pisanie kodeksu etyki w internecie – mówi.
Wiesław Kozielewicz, sędzia Sądu Najwyższego, prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN
W mojej opinii przygotowywanie kolejnych aktów prawnych poświęconych aktywności sędziów w mediach społecznościowych nie jest potrzebne. Za technologią i tak nie nadążymy. Przecież co i rusz pojawiają się nowe możliwości udziału w dyskusji za pośrednictwem internetu. Problem dotyczy treści. Mamy zbiór zasad etyki sędziego, który każdy z nas, sprawujących urząd, musi mieć na uwadze, zabierając głos w dyskusji. Jeśli dodamy do tego orzecznictwo, bardzo bogate, bo to nie tylko orzecznictwo Izby Odpowiedzialności Zawodowej, ale i sądów powszechnych, to wszystko powinno być jasne. Kodeks plus orzecznictwo wyznaczają standardy zachowań sędziów, jeśli chodzi o ich wypowiedzi w internecie. Wszystko, co się mieści poza standardami, jest nadużyciem. A z tym należy walczyć, egzekwować. Od wprowadzenia nowych, kolejnych regulacji sytuacja się nie poprawi.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →