Przyjęty na posiedzeniu rządu projekt nowego prawa komunikacji elektronicznej ma przynieść spore zmiany dla klientów korzystających z usług telekomunikacyjnych. Ma być implementacją – choć spóźnioną – europejskiej dyrektywy 2018/1972, nazwanej Europejskim Kodeksem Łączności Elektronicznej.
Projekt zakłada poważne wzmocnienie pozycji konsumenta w relacji z dostawcą usług i to jeszcze przed zawarciem umowy. Usługodawca będzie musiał bowiem przekazać cały pakiet informacji dotyczących usługi – tak by klient mógł podjąć w pełni świadomą decyzję i wybrać najkorzystniejszą ofertę. Warunki umowy trzeba będzie zwięźle podsumować na specjalnym, jednolitym w całej UE formularzu – bezpłatnie i na stałym nośniku.
Nowe przepisy zakładają też, że użytkownicy uzyskają dostęp do niezależnego narzędzia pozwalającego porównywać cenę i jakość dostępu do internetu lub komunikatorów. Jeśli nie znajdzie się komercyjny dostawca takiego narzędzia, będzie musiał je zapewnić Urząd Komunikacji Elektronicznej. Wiele z uprawnień dotyczących konsumentów będzie stosowanych także do mikro- lub małych przedsiębiorców oraz organizacji non profit.
Z kolei abonenci, którzy korzystają z usług przedpłaconych (zwanych z angielska pre-paid), będą mogli otrzymać zwrot pozostałych na koncie środków z doładowań, w przypadku wygaśnięcia ważności konta. Dotychczas środki te przepadały.
Wprowadzona zostanie też większa elastyczność przy zawieraniu i rozwiązywaniu umów. Możliwa będzie np. zdalna identyfikacja abonenta w procedurze autoryzacji u dostawcy usług.
Projekt dostosowuje też polskie prawo do unijnych przepisów, które przewidują ujednolicenie gniazda ładowania urządzeń elektronicznych. Dzięki temu takie sprzęty, jak smartfony, tablety, słuchawki, zestawy słuchawkowe, czytniki czy laptopy, będą miały jednolite, uniwersalne gniazdo – USB typu C. Nowe rozwiązania mają wejść w życie zasadniczo po trzech miesiącach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Może to oznaczać, że wejdzie ona w życie jesienią tego roku (o ile prace w parlamencie pójdą sprawnie, a prezydent podpisze uchwaloną ustawę). Może to być podyktowane opóźnieniem we wdrażaniu europejskiej dyrektywy.
Nie brak jednak opinii, że dość krótkie jak na tak obszerny akt prawny vacatio legis nie będzie korzystne. Projekt ma objętość ponad 300 stron maszynopisu i liczy 452 artykuły, nie licząc osobnej ustawy wprowadzającej.
Firmy uważają, że taki termin jest zbyt krótki. – Mając na uwadze skalę zmian, jakie zajdą w firmach świadczących usługi komunikacji elektronicznej po wejściu w życie nowych przepisów, oraz możliwość korekty projektu na etapie sejmowym i senackim, trzy miesiące to zbyt mało, by dokonać, na ostatnią chwilę, modyfikacji w procesach, dokumentach i politykach firm objętych regulacją – dodaje dr Aleksandra Musielak, dyrektorka departamentu gospodarki cyfrowej Konfederacji Lewiatan.
Etap legislacyjny: przed pierwszym czytaniem w Sejmie
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →