Ochrona danych osobowych w centralnej rejestracji medycznej
W związku z planowaną reformą Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Mirosław Wróblewski, wystosował do Ministra Zdrowia pismo z 30.4.2025 r. (DPNT.401.101.2025), w którym odnosi się do zagrożeń związanych z przetwarzaniem danych osobowych w projektowanym systemie centralnej rejestracji medycznej, o którym mowa w projekcie ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych i niektórych innych ustaw (UD169). Prezes UODO ujawnia szereg istotnych problemów prawnych związanych z ochroną danych osobowych oraz przetwarzaniem danych szczególnych kategorii, w tym danych biometrycznych i danych dotyczących zdrowia.
Zakres przetwarzanych danych osobowych i dane szczególnych kategorii
Projekt przewiduje centralizację danych osobowych w ww. systemie, którego celem jest obsługa procesu rejestracji pacjentów w sposób zautomatyzowany i jednolity w skali kraju. Brakuje jednak precyzyjnych zapisów wskazujących, jakie konkretnie dane będą przetwarzane oraz w jakim zakresie. Prezes UODO podkreśla, że w kontekście danych dotyczących zdrowia oraz możliwości identyfikacji głosu osoby kontaktującej się z rejestracją, system ten może prowadzić do przetwarzania danych szczególnych kategorii w rozumieniu art. 9 ust. 1 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.4.2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Dz.Urz. UE L z 2016 r. Nr 119, s. 1; dalej RODO). Organ nadzorczy sygnalizuje, iż tego rodzaju dane podlegają wzmożonej ochronie, a ich przetwarzanie wymaga spełnienia warunków przewidzianych w ust. 2 i 3 art. 9 RODO, co nie zostało wystarczająco uregulowane w przedstawionym projekcie. W szczególności brak jest wskazania podstawy prawnej, która w sposób jasny i jednoznaczny uprawniałaby do tak szerokiego zakresu przetwarzania danych.
Przetwarzanie danych biometrycznych
W piśmie DPNT.401.101.2025 Prezes UODO zwraca uwagę na fakt, że wykorzystanie technologii umożliwiających rozpoznawanie i analizę głosu może prowadzić do przetwarzania danych biometrycznych, jeżeli są one wykorzystywane do jednoznacznej identyfikacji osoby fizycznej. Dane te, ze względu na swoją unikalność i trwałość, są uznawane za szczególnie wrażliwe, a ich przetwarzanie powinno odbywać się jedynie w przypadku istnienia wyraźnie określonej podstawy prawnej oraz przy zastosowaniu wysokiego poziomu środków zabezpieczających. Organ ostrzega przed ryzykiem związanym z tym, że analiza głosu może ujawniać nie tylko tożsamość osoby, ale także jej stan zdrowia lub emocjonalny, a nawet wiek czy płeć. Konsekwencje nieprawidłowego przetwarzania tego rodzaju danych mogą prowadzić do naruszenia godności, prywatności i autonomii informacyjnej jednostki.
W tym kontekście istotne jest także zagadnienie przejrzystości przetwarzania – osoby, których dane mają być przetwarzane, powinny być w pełni świadome, w jaki sposób ich głos jest wykorzystywany, tj. czy podlega analizie biometrycznej i w jakim celu. Niezbędne jest zatem nie tylko zapewnienie zgodności z RODO, ale także właściwe poinformowanie pacjentów oraz umożliwienie im realizacji praw, takich jak prawo do sprzeciwu czy prawo dostępu do informacji o operacjach przetwarzania.
Konieczność oceny skutków dla ochrony danych (DPIA)
W ocenie organu nadzorczego projektowane rozwiązanie powinno zostać poprzedzone przeprowadzeniem oceny skutków dla ochrony danych osobowych, zgodnie z art. 35 RODO. Jest to obowiązek, który ciąży na administratorze danych w przypadku przetwarzania, które może powodować wysokie ryzyko naruszenia praw i wolności osób fizycznych, w szczególności, gdy dotyczy to danych wrażliwych i odbywa się przy użyciu nowych technologii. W przypadku planowanego systemu centralnej elektronicznej rejestracji, zautomatyzowane przetwarzanie głosu oraz danych dotyczących zdrowia wyczerpuje przesłanki z art. 35 ust. 3 lit. a) i b) RODO, co czyni DPIA obowiązkowym elementem przygotowania regulacji. Brak takiej analizy może skutkować nie tylko naruszeniem prawa, ale również ograniczeniem zaufania społecznego do instytucji publicznych.
Ocena skutków dla ochrony danych powinna obejmować m.in. identyfikację źródeł ryzyka, ocenę jego prawdopodobieństwa oraz potencjalnych skutków, a także wskazanie działań zaradczych, w tym procedur reakcji na incydenty i sposobów ograniczania dostępu do danych wyłącznie do niezbędnych osób. DPIA musi być również dokumentem żywym, który będzie aktualizowany na etapie eksploatacji systemu centralnej elektronicznej rejestracji, zwłaszcza w kontekście zmieniających się technologii i potencjalnych nowych zastosowań danych.
Wymogi wynikające z AIAct
Prezes UODO wskazuje ponadto, że projektowane rozwiązanie należy analizować także w świetle rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/1689 z 13.6.2024 r. w sprawie ustanowienia zharmonizowanych przepisów dotyczących sztucznej inteligencji oraz zmiany rozporządzeń (WE) nr 300/2008, (UE) nr 167/2013, (UE) nr 168/2013, (UE) 2018/858, (UE) 2018/1139 i (UE) 2019/2144 oraz dyrektyw 2014/90/UE, (UE) 2016/797 i (UE) 2020/1828 (Dz.Urz. UE L z 2024 r. Nr 131, s. 1689; dalej: AIAct). Ze względu na fakt, że system centralnej elektronicznej rejestracji ma wykorzystywać voiceboty do obsługi rejestracji, można go zakwalifikować jako system AI wysokiego ryzyka w rozumieniu tego aktu. W takim przypadku wymagane jest przeprowadzenie oceny skutków regulacji w zakresie praw podstawowych, zgodnie z art. 27 AIAct. Ocena ta powinna obejmować m.in. potencjalny wpływ na prawo do prywatności, niedyskryminację oraz dostęp do świadczeń zdrowotnych na równych zasadach.
Jednocześnie należy pamiętać, że AIAct nakłada na podmioty wdrażające systemy wysokiego ryzyka obowiązki dotyczące przejrzystości, nadzoru ludzkiego, jakości danych wykorzystywanych do szkolenia modeli oraz dokumentacji procesów decyzyjnych. Projekt centralnej elektronicznej rejestracji, jeśli miałby spełniać te wymogi, musi zostać zaprojektowany nie tylko jako system technologiczny, ale również jako system zarządzania zgodnością i etyką przetwarzania danych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Warto dodać, iż niezależnie od nieobowiązujących jeszcze w pełnym zakresie przepisów wynikających z AIAct, rekomenduje się stosowanie ich w takim zakresie, aby spełnić standardy bezpieczeństwa i przejrzystości.
Wnioski i postulaty Prezesa UODO
W swoim stanowisku Prezes UODO jednoznacznie wskazuje, że projektowane zmiany wymagają zasadniczego doprecyzowania w zakresie rodzaju i celu przetwarzanych danych osobowych. Należy jednoznacznie określić, jakie dane szczególnych kategorii będą przetwarzane, w jakim celu oraz w jakim zakresie, tak aby nie dochodziło do przetwarzania danych nadmiarowych i nieuzasadnionych. Ponadto koniecznością jest zadbanie o rzetelne przeprowadzenie kompleksowej oceny skutków dla ochrony danych (DPIA), uwzględniającej wszystkie ryzyka związane z automatyzacją obsługi, wykorzystaniem głosu oraz przetwarzaniem informacji o zdrowiu.
W projekcie powinny zostać wskazane środki techniczne i organizacyjne zapewniające bezpieczeństwo danych, w tym sposoby szyfrowania, pseudonimizacji oraz procedury kontroli dostępu. Prezes UODO akcentuje również konieczność dostosowania projektu do wymogów wynikających z AIAct, poprzez przeprowadzenie stosownej oceny skutków regulacji z punktu widzenia praw podstawowych, w tym prawa do ochrony danych, prywatności i równego traktowania. Rekomendacje te zmierzają nie tylko do zapewnienia zgodności formalnej, ale także do zagwarantowania rzeczywistej ochrony obywateli przed nadużyciami technologicznymi i administracyjnymi.
Podsumowanie
Proponowany system centralnej elektronicznej rejestracji niesie potencjał znaczącego usprawnienia dostępu do świadczeń zdrowotnych, jednak wdrażanie tego typu rozwiązań musi odbywać się w sposób respektujący podstawowe prawa obywatelskie. Stanowisko Prezesa UODO stanowi trafne przypomnienie, że każda interwencja regulacyjna w zakresie przetwarzania danych osobowych powinna być poprzedzona staranną analizą ryzyk, oceną skutków oraz ustanowieniem adekwatnych zabezpieczeń prawnych i technicznych. W przeciwnym razie system może nie tylko nie osiągnąć zakładanych celów, lecz także naruszyć zaufanie obywateli do instytucji publicznych oraz fundamenty ochrony danych osobowych w demokratycznym państwie prawa. W kontekście tak wrażliwej dziedziny, jaką jest zdrowie, należy zachować szczególną ostrożność, by technologia wspierała człowieka, a nie naruszała jego godności i autonomii.
Zawód psychologa – czas na systemowe zmiany
- Projekt ustawy o zawodzie psychologa oraz samorządzie zawodowym psychologów ma na celu uregulowanie zawodu psychologa zgodnie z obecnymi standardami legislacyjnymi i w zgodzie z przepisami Unii Europejskiej.
- Wejście w życie projektowanej ustawy będzie wiązało się z uchyleniem ustawy z 8.6.2001 r. o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1026) – art. 158 projektu ustawy.
- Większość przepisów projektu zacznie obowiązywać dopiero po upływie 2 lat i 3 miesięcy od dnia ogłoszenia.
Projekt ustawy wprowadza szereg rozwiązań prawnych służących profesjonalizacji zawodu psychologa, wzmocnieniu jego pozycji poprzez utworzenie silnych ram instytucjonalnych, a co za tym idzie – poprawie jakości świadczonych usług psychologicznych i zapewnieniu bezpieczeństwa ich odbiorcom.
Główne założenia projektu:
- wprowadzenie definicji świadczeń psychologicznych,
- określenie zasad uzyskiwania prawa wykonywania zawodu psychologa,
- utworzenie samorządu psychologów z obowiązkową przynależnością,
- ustanowienie procedury uznawania kwalifikacji nabytych w innych państwach członkowskich UE,
- wprowadzenie odpowiedzialności dyscyplinarnej psychologów.
Nowa regulacja ma przeciwdziałać przypadkom udzielania wsparcia psychologicznego przez osoby nieuprawnione, co w tym momencie z powodu zapotrzebowania na usługi psychologiczne i popularności ofert tego typu pomocy w internecie oraz braku skutecznych rozwiązań prawnych chroniących przed wprowadzeniem w błąd osób potrzebujących porady jest często spotykane.
Zgodnie z art. 3 projektu ustawy:
1. Zawód psychologa jest zawodem zaufania publicznego.
2. Tytuł zawodowy „psycholog” podlega ochronie prawnej.
3. Tytułem zawodowym psychologa może posługiwać się osoba, która posiada prawo wykonywania zawodu psychologa.
Wskazówką dla „odbiorcy świadczeń psychologicznych” (czyli zgodnie z ustawową definicją osoby objętej świadczeniami psychologicznymi) stanie się Rejestr Psychologów (art. 5 projektu ustawy), w którym znajdą się wyłącznie osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje potwierdzone wykształceniem, doświadczeniem i etyką zawodową. Zgodnie z art. 6 projektu ustawy Rejestr Psychologów ma być jawny w zakresie następujących danych:
- imię (imiona) i nazwisko psychologa,
- numer i data wpisu do Rejestru,
- adnotacja: „wykonujący zawód” albo „niewykonujący zawodu”.
Każdy wpisany do rejestru psycholog będzie zobowiązany do zachowania tajemnicy zawodowej, prowadzenia dokumentacji psychologicznej oraz działania zgodnie z zasadami etyki zawodowej, które ustali samorząd. Wpis do rejestru wymaga spełnienia szeregu warunków – w tym ukończenia odpowiednich studiów, posiadania pełnej zdolności do czynności prawnych, nieskazitelności oraz znajomości języka polskiego (art. 5 ust. 5 projektu ustawy).
Projektodawca w dołączonym do projektu ustawy uzasadnieniu zapewnia, że regulacja została poddana ocenie zgodności z zasadą proporcjonalności, przewidzianą w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/958 z 28.6.2018 r. w sprawie analizy proporcjonalności przed przyjęciem nowych regulacji dotyczących zawodów (Dz.Urz. UE L z 2018 r. Nr 173, s. 25). Z przeprowadzonych badań wynika, że projektowane przepisy są proporcjonalne w stosunku do zamierzonego celu.
Ograniczony dostęp do zawodu i kontrola
Prawo wykonywania zawodu psychologa uzyskają osoby, które ukończyły jednolite studia magisterskie na kierunku psychologia lub ukończyły studia I i II stopnia na kierunku psychologia i uzyskały tytuł magistra. Pod ściśle określonymi warunkami prawo do wykonywania tego zawodu uzyskają również osoby, które otrzymały dyplom w innym kraju – będą musiały formalne potwierdzić kwalifikacje psychologa. Ustawa nie uchyla praw nabytych – osoby już wykonujące zawód będą mogły nadal to robić, po spełnieniu wymogów rejestracyjnych.
Istotną innowacją jest wymóg odbycia okresu współpracy z opiekunem zawodowym przez psychologów rozpoczynających wykonywanie zawodu (ze wskazanymi w projekcie ustawy wyjątkami). Pozytywna opinia opiekuna będzie warunkiem uzyskania pełnego prawa do wykonywania wszystkich czynności psychologicznych, w tym w ramach postępowań sądowych i administracyjnych.
Projekt definiuje świadczenia psychologiczne (art. 23 projektu ustawy) jako diagnozę, opiniowanie, orzekanie, pomoc psychologiczną oraz psychoterapię – w tym ostatnim przypadku potrzebne będą odrębne uprawnienia psychoterapeuty. Co istotne, psychologowie z tytułem specjalisty w ochronie zdrowia uzyskują status osób wykonujących zawód medyczny, zgodnie z art. 23 ust. 5 projektu ustawy „Psycholog posiadający tytuł specjalisty w dziedzinie mającej zastosowanie w ochronie zdrowia uzyskany na podstawie ustawy z 24.2.2017 r. o uzyskiwaniu tytułu specjalisty w dziedzinach mających zastosowanie w ochronie zdrowia (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 342) uzyskuje kompetencje i kwalifikacje niezbędne do udzielania świadczeń zdrowotnych w zakresie wiedzy i umiejętności określonych w programie specjalizacji i jest osobą wykonującą zawód medyczny w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt. 2 ustawy z 15.4.2011 r. o działalności leczniczej (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 450).
Samorząd zawodowy psychologów
Na straży zasad wpisanych do ustawy stać będzie samorząd psychologów, składający się z Krajowej Izby Psychologów i regionalnych izb psychologów. Przepisy dotyczące samorządu zostały uregulowane w Rozdziale 4. projektu ustawy. Zgodnie z art. 31 projektu ustawy samorząd psychologów jest niezależny w wykonywaniu swoich zadań i podlega tylko przepisom ustaw, a przynależność psychologa do samorządu jest obowiązkowa. Do zadań samorządu należeć będzie m.in.: prowadzenie rejestru, organizowanie szkoleń, nadzór nad wykonywaniem zawodu, prowadzenie postępowań dyscyplinarnych oraz ustalanie zasad etyki zawodowej. Nadzór nad działalnością samorządu sprawować będzie minister właściwy do spraw pracy. Jego zadania w ramach tworzenia samorządu psychologów określa art. 150 projektowanej ustawy.
Długi okres vacatio legis
Nowa ustawa o zawodzie psychologa oraz samorządzie zawodowym psychologów ma wejść w życie dopiero po upływie 2 lat i 3 miesięcy od dnia ogłoszenia. Długi okres vacatio legis związany jest z koniecznością przygotowania struktur samorządu zawodowego i dostosowania praktyki zawodowej do nowych regulacji. W uzasadnieniu do projektu ustawy tłumaczony jest potrzebą zapewnienia podmiotom zobowiązanym do stosowania ustawy odpowiedniego czasu na zapoznanie się z nowymi przepisami. Pytanie brzmi, czy „odbiorcy świadczeń psychologicznych” mogą czekać aż tak długo?
Niektóre przepisy wejdą jednak w życie wcześniej – już 14 dni po ogłoszeniu. Będą to art. 149-156 projektu ustawy, dotyczące m.in. powołania Krajowej Rady Psychologów i trybu wyborów do organów samorządu, zjazdów psychologów i uprawnień ministra właściwego do spraw pracy. Są to przepisy o charakterze organizacyjnym, pozwalające uruchomić proces tworzenia samorządu jeszcze przed wejściem w życie pozostałych regulacji.
Z kolei art. 17 ust. 3 projektu ustawy, wprowadzający obowiązek co najmniej 3-letniego doświadczenia zawodowego dla psychologa pełniącego funkcję opiekuna, zacznie obowiązywać dopiero po 5 latach i 3 miesiącach od ogłoszenia ustawy. Zgodnie z uzasadnieniem do tego czasu opiekunem mogą być osoby, które zostały wpisane do Rejestru w trybie art. 145 ust. 2 projektu ustawy i złożyły oświadczenie, o którym mowa w art. 145 ust. 7 projektu ustawy. Ma to umożliwić płynne wdrożenie mechanizmu współpracy młodych psychologów z bardziej doświadczonymi członkami samorządu.
To długotrwałe procesy są zmorą wymiaru sprawiedliwości
Niedawno Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało kolejną wersję ustawy o przywracaniu ładu konstytucyjnego w sądownictwie, która przewiduje m.in. cofnięcie na poprzednie stanowiska ok. 1,2 tys. sędziów awansowanych przez Krajową Radę Sądownictwa po 2018 roku. Przyjęcie nowej ustawy jest jednak uzależnione od tego, czy prezydentem zostanie Rafał Trzaskowski.
Samo przeforsowanie zmian i rozwiązanie problemu neosędziów nie skończy zapewne zamieszania w wymiarze sprawiedliwości, bo można się spodziewać, że wówczas to usunięci bądź zdegradowani sędziowie – a przynajmniej ich część – będą walczyć o przywrócenie do pełnienia urzędu. To wszystko nie sprzyja stabilności w wymiarze sprawiedliwości, który – jak zgodnie przyznają rządzący, sędziowie, prokuratorzy, pełnomocnicy i obywatele mający styczność z sądami – jest na skraju zapaści. Spory sądowe trwają coraz dłużej, szczególnie w sprawach cywilnych (a więc rodzinnych, gospodarczych, pracowniczych etc.).
Od 2011 roku czas oczekiwania na wyrok sądu pierwszej instancji wzrósł o prawie 70 proc. Dłuższe procesy to dłuższe oczekiwanie na zapłatę, przywrócenie do pracy, odszkodowanie czy rozwiązanie sporu na tle podziału spadku. To także konieczność wypłacania przez Skarb Państwa odszkodowań za przewlekłość, choć niskie kwoty przyznawanych świadczeń są marnym pocieszeniem dla stron.
Waga problemów
Dlatego 61 proc. ekspertów ankietowanych przez „Rzeczpospolitą” w ramach panelu prawników uważa, że długie procesy są poważniejszym problemem wymiaru sprawiedliwości niż spór wokół neosędziów.
– Choć pogląd ten nie jest w środowisku prawniczym popularny i być może niektórzy obrażą się za to, co powiem, ale spór wokół tzw. neosędziów jest dla większej części społeczeństwa niezrozumiały, nieistotny, trzeciorzędny i „insiderski” – mówi prof. Krzysztof Koźmiński z Uniwersytetu Warszawskiego, partner zarządzający w kancelarii Jabłoński Koźmiński. – Przedsiębiorcy i obywatele, nie tylko nasi klienci, chcą przede wszystkim stabilnego prawa, efektywnych rozwiązań (tj. takich, które mniej „kosztują”, nie generują zbędnej biurokracji), sprawnych sądów, przejrzystych procedur oraz pewności, że po prawomocnym orzeczeniu wiemy, na czym stoimy, i politycy żadnej opcji nie będą już „mieszać” w sprawie. A na to się niestety nie zapowiada – i to niezależnie od tego, kto wygra najbliższe wybory prezydenckie oraz kolejne parlamentarne – zwraca uwagę ekspert.
Z kolei mec. Maciej Zaborowski z kancelarii Kopeć & Zaborowski zwraca uwagę, że wydłużający się czas trwania postępowań godzi w konstytucyjne prawo obywateli do sądu.
– Brak wyroku przez wiele miesięcy, a często lat, oznacza nie tylko frustrację, ale i realne szkody: zamrożone majątki, niemożność dochodzenia roszczeń, utratę zaufania do instytucji państwa. Obywatele chcą sprawnego i sprawiedliwego wymiaru sprawiedliwości tu i teraz. Ich oczekiwania są proste: dostępność, przejrzystość i przewidywalność postępowania. I to właśnie te oczekiwania są dziś w największym stopniu zawiedzione – mówi mec. Zaborowski dodając, że konieczna jest szybka i profesjonalna modernizacja organizacyjna sądów: cyfryzacja, automatyzacja, wsparcie kadrowe i upowszechnienie alternatywnych metod rozstrzygania sporów.
– W przeciwnym razie ani zasada praworządności, ani efektywność postępowania nie zostaną zrealizowane. A wtedy to nie abstrakcyjny spór o sędziów, lecz obywatele pozbawieni realnego dostępu do sprawiedliwości, będą największymi przegranymi – dodaje ekspert.
Natomiast Arkadiusz Radwan z Instytutu Allerhanda zauważa, że przedłużający się spór o nominacje sędziowskie będzie jedynie przyczyniał się do dalszej polaryzacji i pogłębiania zapaści w sądownictwie.
– Co jednych wyborców utwierdzi w przekonaniu, że Prawo i Sprawiedliwość zniszczyło sądy, a u innych wyborców wzmocni przeświadczenie, że sędziowie to szczególna kasta i potrzebna jest reforma przeprowadzona twardą ręką. Bez ponadpartyjnego kompromisu nie da się rozwiązać sporu o kształt sądownictwa w Polsce – uważa ekspert.
Usprawnienie prac
Jednocześnie aż 82 proc. naszych ekspertów uważa, że reformy, które pozwolą skrócić czas rozpatrywania spraw w sądach należy wprowadzić niezależnie od tego, kiedy zostanie rozwiązany kryzys związany z powołaniami sędziowskimi.
– W tym celu należy dokonać pełnej digitalizacji (cyfryzacji), przyrostu kadr w administracji sądowej oraz zmiany systemu wynagrodzeń. Należy również uchylić przepisy o postępowaniu odrębnym w sprawach gospodarczych, które wbrew założeniu nie przyspieszyły rozstrzygania spraw – mówi mec. Piotr Podgórski, członek zarządu federacji Przedsiębiorcy.pl. Jak dodaje, konieczne jest upowszechnienie pozasądowych metod rozwiązywania sporów i profesjonalizacja biegłych sądowych.
– Jak pokazuje historia naszego wymiaru sprawiedliwości, kręcimy się w kółko. Nie zostały w ostatnich kilkunastu latach wprowadzone rozwiązania, które realnie doprowadziłyby do skrócenia czasu rozpoznawania spraw – mówi Grzegorz Gębka, doradca podatkowy. Co prawda, w 2019 r. i 2023 r. weszły w życie dwie duże nowelizacje kodeksu postępowania cywilnego, których naczelnym celem miało być przyspieszenie rozpoznawania spraw, ale efekt taki nie został osiągnięty (czemu nie sprzyjały również obiektywne okoliczności w postaci pandemii Covid-19 czy lawinowego wpływu pozwów frankowych).
Część z wprowadzonych w ostatnich latach zmian przepisów usprawniających procedurę dokonywano jednak kosztem gwarancji procesowych (rozpatrywanie spraw w składach jednoosobowych zamiast trzyosobowych, na posiedzeniach niejawnych zamiast rozprawach etc.).
Dlatego Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego przygotowała nowelizację, która te zmiany cofa. W dodatku projekt wydłuża terminy na wniesienie środków odwoławczych i likwiduje tzw. zażalenia poziome (które rozpoznaje sąd tej samej instancji, a nie wyższego rzędu), co siłą rzeczy jeszcze bardziej spowolni rozpoznawanie spraw.
Z drugiej strony niebawem rząd ma przyjąć projekt ustawy frankowej, która ma odblokować sądy „zakorkowane” pozwami kredytowymi. Trwają też dalsze prace nad cyfryzacją wymiaru sprawiedliwości i wzmocnieniem kadry urzędniczej sądów. Ale to wszystko może okazać się niewystarczające w sytuacji, gdy nie zostanie ograniczona kognicja sądów.
Ograniczenie kognicji?
Z kolei 70 proc. ekspertów Panelu Prawników „Rz” uważa, że wyprowadzenie określonych spraw z sądów może znacząco wpłynąć na przyspieszenie procesów sądowych bez szkody dla jakości rozstrzygania spraw dla obywateli.
– Powtarzam to konsekwentnie od wielu lat: nie da się „mieć ciastko i zjeść ciastko”, tj. utrzymywać szeroko rozumianych konstytucyjnych praw do sądu, dwuinstancyjności itp., a jednocześnie oczekiwać, że sądy będą działać sprawnie. Konieczne jest odważne i uczciwe postawienie sprawy: sąd państwowy powinien być ostatecznością, zarezerwowaną dla spraw poważnych, których nie da się „wyprowadzić” poza judykatywę – mówi prof. Krzysztof Koźmiński. Jego zdaniem wiele kwestii można powierzyć – i to naprawdę bez szkody dla jakości ich rozstrzygania – innym podmiotom i procedurom, w tym np. organom administracji publicznej lub sądom arbitrażowym.
Z kolei prof. Rafał Adamus zastrzega, że obywatel powinien mieć prawo do alternatywnego załatwienia sprawy: albo przed sądem, albo poza sądem, ale z możliwością odwołania się do sądu.
Przeciwnego zdania jest prof. Grzegorz Sibiga z Instytutu Nauk Prawnych PAN. Jego zdaniem głównym problemem nie jest nadmiar spraw w sądach, ale prawidłowa organizacja w kwestii załatwiania tych spraw i przygotowanie, również personalne, całego aparatu sądowego. – I w tym zakresie należy szukać rozwiązań. Załatwienie sprawy, szczególnie spornej, przez niezawisły sąd jest jedną z najważniejszych wartości, która tworzy i cementuje ład w państwie – zaznacza prawnik.
Wywłaszczeni mogą zyskać więcej
We wtorek siedmioosobowy skład Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA) wydał ważną uchwałę dotyczącą zasad kalkulacji odszkodowania za grunty wywłaszczone czy przejęte z mocy prawa pod inwestycje drogowe.
Wynika z niej, że gdy drogowy cel przeznaczenia wywłaszczanej czy przejmowanej z mocy prawa na podstawie tzw. specustawy drogowej nieruchomości zwiększa jej wartość, to przy kalkulowaniu odszkodowania trzeba uwzględniać tzw. zasadę korzyści.
Między ustawą a rozporządzeniem
Przyczynkiem do niej był wniosek prezesa NSA, który zwrócił uwagę na rozbieżność, jaka pojawiła się w orzecznictwie. Przypomniał, że ustawa z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami w art. 134 ust. 4 przewiduje tzw. zasadę korzyści, zgodnie z którą, jeżeli przeznaczenie nieruchomości, zgodne z celem wywłaszczenia, powoduje zwiększenie jej wartości, tę dla celów odszkodowania określa się według alternatywnego sposobu użytkowania wynikającego z tego przeznaczenia.
Dalej wskazano na szczegółowe regulacje dotyczące wyceny dla inwestycji drogowych. To nieobowiązujący już § 36 ust. 4 rozporządzenia Rady Ministrów z 21 września 2004 r. w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego oraz tożsamy z nim, aktualny § 49 ust. 4 rozporządzenia ministra rozwoju i technologii z 23 września 2023 r. w sprawie wyceny nieruchomości.
W obu przypadkach, gdy została wywłaszczona lub przejęta z mocy prawa nieruchomość, która na dzień wydania decyzji była przeznaczona pod inwestycję drogową, wartość rynkową określa się, przyjmując przeznaczenie przeważające wśród gruntów przyległych, chyba że określenie wartości jest możliwe przy uwzględnieniu cen transakcyjnych nieruchomości drogowych.
Prezes NSA zauważył, że na tle tych przepisów w zakresie zasad określania wartości nieruchomości przejmowanych pod drogi publiczne w orzecznictwie pojawiła się rozbieżność. Jeden nurt opowiada się bowiem za uwzględnianiem przy tej kalkulacji tzw. zasady korzyści z ustawy o gospodarce nieruchomościami, a drugi za jej wyłączeniem. Problem jest aktualny i wymaga rozstrzygnięcia uchwałą.
Na wagę sporu w trakcie rozprawy uwagę zwracał też przedstawiciel rzecznika praw obywatelskich (RPO). Z jego wystąpienia wynikało, że do RPO wpływają sprawy dotyczące odszkodowań za wywłaszczone nieruchomości, które przemawiają za dopuszczeniem stosowania zasady korzyści w spornym przypadku.
Ostatecznie siedmioosobowy skład NSA opowiedział się za wykładnią korzystniejszą dla obywateli. Uznał, że ustalenie wartości nieruchomości wywłaszczonej lub przejętej z mocy prawa na podstawie specustawy, która na dzień wydania decyzji była przeznaczona pod inwestycję drogową powinno uwzględniać zasadę korzyści określoną z art. 134 ust. 4 ustawy o gospodarce nieruchomościami, jeżeli przeznaczenie drogowe podwyższa wartość takiej nieruchomości.
W jego ocenie podstawa ustalenia odszkodowania przewidziana w obecnie i poprzednio obowiązującym rozporządzeniu nie stanowi bowiem samoistnej i wyłącznej regulacji. A przemawia za tym nie tylko relacja między ustawami a przepisami wykonawczymi, ale także cel wywłaszczenia. Oczywiście przy zastrzeżeniu, że drogowy cel wywłaszczenia powoduje zwiększenie wartości wywłaszczanej nieruchomości.
Jak tłumaczył przewodniczący składu orzekającego sędzia NSA Jerzy Siegień, zasada korzyści realizuje w większym stopniu konstytucyjny standard ochrony własności i związanego z nim prawa do słusznego odszkodowania, co w sposób jednoznaczny gwarantuje art. 21 ust. 2 konstytucji.
I ta zasada musi być brana pod uwagę zwłaszcza przy wykładni przepisu wykonawczego. NSA przypomniał, że wyznacznikiem wysokości odszkodowania za grunty wywłaszczone lub przejęte z mocy prawa w trybie specustawy drogowej są zasady wynikające z ustawy o gospodarce z nieruchomościami.
A skoro tak to wobec braku uregulowań odmiennych zaliczyć należy do nich również zasadę korzyści z art. 134 ust. 4 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Ustawodawca bowiem w żaden sposób nie ograniczył jej stosowania do określonego rodzaju nieruchomości czy ich przeznaczenia.
Gwarancje z konstytucji
Sąd wyraźnie podkreślił, że uchwała odnosi się do sytuacji, w której drogowy cel przeznaczenia nieruchomości wywłaszczonej zwiększa jej wartość. Nie obejmuje jednak przypadku, gdy drogowy cel wywłaszczenia nieruchomości nie zwiększa jej wartości albo gdy na rynku nie ma nieruchomości o przeznaczeniu drogowym.
W tym zakresie zdaniem NSA dotychczasowa praktyka orzecznicza odwołuje się do art. 134 ust. 3 ustawy o gospodarce nieruchomościami. A ten stanowi, że wartość nieruchomości dla celów odszkodowania określa się według aktualnego stanu jej użytkowania.
Sygnatura akt: I OPS 1/24
GOSPODARKA NIERUCHOMOŚCIAMI
Odszkodowania i zasada korzyści
Zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami wywłaszczenie własności nieruchomości, użytkowania wieczystego lub innego prawa rzeczowego następuje za odszkodowaniem na rzecz osoby wywłaszczonej odpowiadającym wartości tych praw.
Co do zasady zgodnie z art. 134 ust. 1 tej ustawy podstawę ustalenia wysokości odszkodowania stanowi, wartość rynkowa nieruchomości. Przepis ten przewiduje jednak jeszcze dwie inne regulacje. Zgodnie z pierwszą wartość nieruchomości dla celów odszkodowania określa się według aktualnego sposobu jej użytkowania, jeżeli przeznaczenie nieruchomości, zgodne z celem wywłaszczenia, nie powoduje zwiększenia jej wartości.
Z kolei zgodnie z tzw. zasadą korzyści jeżeli przeznaczenie nieruchomości, zgodne z celem wywłaszczenia, powoduje zwiększenie jej wartości, wartość nieruchomości dla celów odszkodowania określa się według alternatywnego sposobu użytkowania wynikającego z tego przeznaczenia.
SN po stronie przedsiębiorczej matki
Sprawa dotyczyła kobiety, która prowadziła działalność gospodarczą. W jej ramach sprzedawała na platformie Allegro artykuły dziecięce. Wcześniej robiła to prywatnie, ale musiała sformalizować swoje działania za sprawą interwencji organów podatkowych. Z tytułu prowadzenia biznesu zadeklarowała wysoką podstawę wymiaru składek. W międzyczasie urodziła dzieci i pobierała świadczenia związane z tym stanem, tj. zasiłki chorobowe, macierzyńskie czy świadczenie rehabilitacyjne. Łącznie ok. 400 tys. zł.
ZUS przy kolejnej ciąży wstrzymał jej jednak wypłatę świadczeń z tytułu macierzyństwa. Powód? Podważył sam fakt prowadzenia przez kobietę działalności. Pomimo iż w trakcie jej prowadzenia kilkakrotnie ją weryfikowano, m.in. pod katem prawidłowości korzystania ze zwolnień lekarskich. W efekcie Zakład zażądał też zwrotu części pobranych dotychczas świadczeń – ok. 200 tys. zł. Dlaczego tylko tyle? Część z nich nie mogła być dochodzona, bo się najzwyczajniej przedawniła.
Trzeba zbadać
Sąd I instancji uznał, że kobieta nie wypełniła przesłanek prowadzenia działalności gospodarczej. Stwierdził, że nie wykonywała jej w sposób ciągły. Nie odwołała się ona jednak w terminie od orzeczenia, które w efekcie się uprawomocniło.
W konsekwencji ZUS wydał kolejną decyzję, dotyczącą wypłaty nienależnie pobranych świadczeń.
I ta kwestia była przedmiotem wtorkowego rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego. Uchylił on niekorzystny dla kobiety wyrok i przekazał sprawę sądowi okręgowemu do ponownego rozpoznania.
W ustnych motywach rozstrzygnięcia sędzia sprawozdawca Robert Stefanicki podkreślił, że zawsze, gdy zostanie stwierdzone, że świadczenie było nienależnie pobrane i podlega zwrotowi, należy przeprowadzić wyczerpujące ustalenia faktyczne dotyczące stanu świadomości osoby uprawnionej. Konieczne jest wypełnienie przesłanki świadomego wprowadzenia w błąd organu, która nawiązuje do winy świadczeniobiorcy. I to musi zbadać sąd okręgowy, który będzie rozpoznawał sprawę.
Wprowadził w błąd
Sędzia sprawozdawca podkreślił także, że oceny, czy świadczenie zostało nienależnie pobrane, należy dokonywać w odniesieniu do chwili jego wypłaty, a nie z perspektywy okoliczności, jakie wystąpiły po zakończeniu jego realizacji przez ZUS.
SN nawiązał też do postawionych w skardze kasacyjnej wątpliwości. Chodziło o to, czy ZUS, działając jako organ władzy państwowej, może podejmować czynności z pominięciem naczelnych zasad postępowania administracyjnego. Prowadząc bowiem przez wiele lat kontrole zasadności i prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich i dokonując jednocześnie wypłaty związanych z nimi świadczeń, nie informował ubezpieczonej o wątpliwościach dotyczących podstawy objęcia ubezpieczeniami. Wprowadzał ją tym samym w błąd co do zasadności pobieranych wypłat z ZUS, doprowadzając tym samym do ich przekazania w kwocie kilkuset tysięcy złotych. A to znacznie uszczupliło fundusze innych ubezpieczonych.
Sygnatura akt: III USKP 1/25
Oskar Sobolewski
HRK Payroll Consulting
Sprawę można rozpatrywać w dwóch kontekstach – prawnym i społecznym. Jeżeli chodzi o ten drugi aspekt, to w polityce kolejnego rządu kładziony jest nacisk na rodzicielstwo. Szczególnie jest to ważne w kontekście rekordowo niskiej liczby urodzeń i starzenia się społeczeństwa. Poprzedni rządzący chcieli poprawiać dzietność finansując m.in. program 500/800+ (przynajmniej na początku założeniem programu było zwiększenie liczby urodzeń). Obecny rząd postawił z kolei między innymi na wspieranie rozwiązań ułatwiających godzenie rodzicielstwa z pracą zawodową w programie „Aktywny rodzic”.
I pod tym względem podejście ZUS na pewno nie wpisuje się w politykę prorodzinną.
Aspekt prawny jest nieco bardziej wielowymiarowy. Z jednej strony organ rentowy ma obowiązek dbać o finanse funduszy ubezpieczeniowych, w tym chorobowego, z drugiej kwestionowanie podstawy podlegania ubezpieczeniom już po wypłacie świadczeń wpływa negatywnie na zaufanie do państwa i stanowionego przez nie prawa. Oczywiście pozostaje pytanie, gdzie postawić granicę ingerencji ZUS w takich przypadkach.
Model consent or pay: Sąd UE odrzuca skargę Meta
Spór pomiędzy Meta Platforms Ireland Ltd a Europejską Radą Ochrony Danych (EROD) dotyczył legalności i skutków prawnych opinii 8/2024 EROD dotyczącej modelu „zgoda albo opłata” („consent or pay”), w którym użytkownicy serwisów cyfrowych mają wybór między wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych dla celów reklamy behawioralnej a uiszczeniem opłaty za korzystanie z usług bez takiego przetwarzania. Meta, jako główny adresat praktyczny tej opinii, uznała ją za de facto wiążącą i podjęła próbę jej zaskarżenia do Sądu Unii Europejskiej, argumentując naruszenie prawa do skutecznej ochrony sądowej oraz nieuprawnione oddziaływanie opinii na jej sytuację prawną i finansową. TSUE w postanowieniu z 29.4.2025 r., T-319/24, Legalis, odrzucił jednak skargę jako niedopuszczalną, uznając, że opinia nie wywołuje skutków prawnych w rozumieniu art. 263 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej z 25.3.1957 r. (Dz.U. z 2004 r. Nr 90, poz. 864; dalej: TFUE).
Opinia EROD
Sąd Unii Europejskiej szczegółowo zbadał zarówno charakter prawny opinii EROD 8/2024, jak i strukturę kompetencyjną wynikającą z przepisów Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.4.2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Dz.Urz. UE L z 2016 r. Nr 119, s. 1; dalej: RODO). W ocenie Sądu opinia, choć wywiera wpływ interpretacyjny, nie stanowi aktu, który sam w sobie mógłby zmieniać sytuację prawną Meta lub być wiążący dla organów krajowych. Sąd przyjął, że opinie wydawane przez EROD na podstawie art. 64 ust. 2 RODO mają charakter doradczy i nie są objęte rygorem „utmost account”, właściwym dla opinii wydawanych w trybie art. 64 ust. 1 RODO. W szczególności wskazał, że brak jest przepisów nakładających obowiązek implementowania tych opinii w działaniach nadzorczych organów krajowych, jak również brak procedury skutkującej bezpośrednim przekształceniem opinii w decyzję wiążącą wobec podmiotu trzeciego.
W opinii EROD poddano krytycznej analizie praktykę ograniczania użytkownikowi możliwości sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych poprzez przedstawienie mu wyłącznie alternatywy odpłatnej. Rada zasugerowała, że w przeważającej większości przypadków takie rozwiązanie może prowadzić do nieważności zgody, zwłaszcza w przypadku tzw. dużych platform internetowych. Wskazano także, że dla uznania zgody za dobrowolną konieczne może być udostępnienie nieodpłatnej alternatywy niezawierającej reklamy behawioralnej. Meta argumentowała, że wyrażenia zawarte w opinii, takie jak „w większości przypadków”, „powinno się” lub „należy rozważyć”, wskazują na quasi-wiążący charakter zaleceń, który de facto ogranicza swobodę działania platformy i irlandzkiego organu nadzorczego. Sąd jednak nie podzielił tej argumentacji, uznając, że ocena konkretnej praktyki zawsze zależy od analizy okoliczności danego przypadku przez właściwy organ krajowy, a opinia nie może być uznana za źródło obowiązku prawnego.
Sąd jednoznacznie odróżnił też charakter i skutki prawne opinii EROD od wiążących decyzji podejmowanych w ramach tzw. mechanizmu spójności z art. 65 RODO. Tylko te ostatnie mogą być podstawą do bezpośredniego nałożenia obowiązku na administratora danych lub do zaskarżenia ich przed sądami unijnymi. W ocenie Sądu, nawet jeśli opinia stanowić będzie element interpretacyjny w późniejszym postępowaniu krajowym lub unijnym, to jej samodzielna zaskarżalność jest wykluczona.
Meta próbowała oprzeć skargę również na naruszeniu prawa do skutecznej ochrony sądowej – art. 47 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej z 30.3.2010 r. (Dz.Urz. UE C z 2010 r. Nr 83, s. 389), wskazując, że formalnie niewiążący charakter opinii pozbawia ją możliwości zakwestionowania jej treści, mimo że w praktyce kształtuje ona działania organów nadzorczych. Sąd jednak odrzucił ten argument, podkreślając, że skutki prawne mogą wynikać jedynie z wiążących aktów organów nadzorczych, które mogą być zaskarżone we właściwym trybie (np. w postępowaniu przed sądami krajowymi), a nie z opinii doradczej jako takiej. Wskazał też, że zaskarżalność nie może być konstruowana na podstawie obawy przed ewentualnym wykorzystaniem opinii przez sądy krajów EFTA, które nie mogą kierować pytań prejudycjalnych – różnice wynikające z systemu EOG są nieuniknionym skutkiem dwufilarowej struktury nadzoru.
W drugiej części postanowienia Sąd rozpoznał żądanie odszkodowawcze Meta w oparciu o art. 340 TFUE i oddalił je jako oczywiście bezzasadne. Sąd uznał, że brak jest rzeczywistej i pewnej szkody – ewentualne straty związane z utratą przychodów reklamowych wynikają z domniemanego wpływu opinii na decyzje regulatorów, które wciąż nie zapadły. Ponadto Sąd podkreślił brak bezpośredniego związku przyczynowego między treścią opinii a szkodą – decyzje mogą zostać podjęte niezależnie od opinii, a same działania Meta, podjęte dobrowolnie w reakcji na nią, nie mogą stanowić podstawy odpowiedzialności EROD.
Skutki orzeczenia
Postanowienie T-319/24 nie przesądza o legalności modelu „consent or pay” ani ostatecznej wykładni przepisów RODO w tym zakresie. Jego znaczenie jest jednak fundamentalne dla rozumienia charakteru prawnego opinii wydawanych przez Europejską Radę Ochrony Danych. Potwierdza on, że opinie EROD wydawane w trybie art. 64 ust. 2 RODO nie są aktami zaskarżalnymi w rozumieniu art. 263 TFUE, ponieważ nie wywołują skutków prawnych wobec podmiotów trzecich. Tym samym administratorzy danych, tacy jak Meta, muszą oczekiwać ewentualnych decyzji organów nadzorczych i dopiero wówczas mogą dochodzić ochrony sądowej.
Orzeczenie to ogranicza możliwość wykorzystania opinii EROD jako bezpośredniego punktu sporu sądowego, wzmacniając pozycję organów krajowych jako głównych wykonawców i interpretatorów RODO w praktyce. Jednocześnie podtrzymuje dualistyczny charakter mechanizmu spójności, w którym opinie EROD mają znaczenie kierunkowe, ale nie determinujące. Dla przyszłości modelu „consent or pay” oznacza to, że o jego dopuszczalności przesądzać będą decyzje krajowych organów nadzorczych oraz – potencjalnie – orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydane w trybie prejudycjalnym, a nie same dokumenty o charakterze doradczym.
Postanowienie TSUE z 29.4.2025 r., Meta Platforms Ireland vs. EROD, T-319/24, Legalis
Prawo wobec zagrożeń seksualnych – niespójności w projekcie ustawy
Ustawa z 13.5.2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym i ochronie małoletnich (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1802; dalej: PrzestSekU) miała stworzyć skuteczne mechanizmy zabezpieczające dzieci przed przestępstwami seksualnymi. W tym celu powstał Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym (art. 4 – 20 PrzestSekU), a na pracodawców i organizatorów działalności z udziałem dzieci nałożono obowiązki weryfikacyjne (art. 21 PrzestSekU).
Projekt nowelizacji tej ustawy (Nr projektu: UD176) zmierza do dalszego wzmocnienia systemu ochrony, m.in. poprzez „standardy ochrony małoletnich”, rozszerzenie katalogu przestępstw skutkujących zakazem pracy z dziećmi oraz ujednolicenie procedur weryfikacyjnych – zmieniono cały Rozdział 3. ustawy. Choć kierunek reform wydaje się słuszny, opinia Rzecznika Praw Obywatelskich wskazuje na niedoskonałości projektowanych przepisów. Zaproponowane zmiany, mimo dobrych założeń, zawierają luki legislacyjne. RPO postuluje więc doprecyzowanie przepisów, wzmocnienie ochrony nieletnich w praktyce oraz unikanie rozwiązań nieproporcjonalnie ingerujących w prawa jednostki. W jego opinii do projektu ustawy znalazły się m.in. postulat zamieszczenia w jednym miejscu i ujednolicenia pojęć ustawowych, uporządkowania i doprecyzowania przepisów oraz wyjaśnienia wprowadzonych wyjątków.
Definicje pojęć ustawowych
Projektowany art. 2a wprowadza krótki słowniczek, a w nim definicje: „dopuszczenia do innej działalności”, „innego organizatora” i „wypoczynku”. Rzecznik nie kwestionuje potrzeby ujednolicenia rozumienia tych określeń, wskazuje jednak, że sposób rozmieszczenia definicji w ustawie jest niespójny, ponieważ definicje innych pojęć podawane są w dalszej części aktu: „Katalog terminów użytych w projektowanym art. 2a nie jest ani kompletny, ani wystarczający do stosowania ustawy, poza nim znajdują się inne pojęcia wymagające sprecyzowania”. Rzecznik zwraca uwagę na to, że np. określenie „standardu ochrony małoletnich” znalazło się nie w słowniczku, a w projektowanym art. 22b ust. 1. Kolejnym problemem jest niekonsekwencja w nazewnictwie, np. w projektowanym art. 12 pkt 6 mowa jest o „określonej osobie”, z kolei już w art. 12 pkt. 7 zostało użyte określenie „danej osoby”, którym autor projektu posługuje się również w art. 21: „Przed nawiązaniem z daną osobą stosunku pracy lub przed dopuszczeniem danej osoby do innej działalności”. Podsumowując, słowniczek ustawowy powinien mieć charakter kompleksowy, a określenia powinny być przemyślane i znajdować się w jednym miejscu.
Nieprzewidziane skutki zmiany przepisów?
Zastrzeżenia RPO budzą również zmiany w art. 3 PrzestSekU, który dotyczy szczególnych środków ochrony, przy czym art. 3 ust. 1 PrzestSekU dotyczy szczególnych środków ochrony przeciwdziałających zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym, a art. 3 ust. 2 PrzestSekU – szczególnych środków ochrony małoletnich. Projekt ustawy przewiduje uchylenie art. 3 ust. 1 pkt. 2 PrzestSekU oraz dodanie po art. 3 ust. 2 pkt. 1 PrzestSekU nowego art. 3 ust. 2 pkt. 1a: „obowiązki pracodawców i innych organizatorów związane z nawiązaniem stosunku pracy lub dopuszczeniem do innej działalności polegającej na wychowaniu, edukacji, wypoczynku, leczeniu, świadczeniu porad psychologicznych, rozwoju duchowym, uprawianiu sportu lub realizacji innych zainteresowań przez małoletnich, lub z opiece nad nimi oraz pracowników i innych osób dopuszczanych do takiej działalności”. Zdaniem RPO: „Dotychczasowa treść art. 3 ust. 1 pkt. 2 PrzestSekU odnosi się na tyle szeroko do obowiązków pracodawców, innych organizatorów wyszczególnionych działalności, pracowników i innych osób dopuszczanych do tych działalności, że nie sposób sprowadzić jej wyłącznie do weryfikacji karalności, do czego skłania uzasadnienie. Należałoby co najmniej sprecyzować, że nowy pkt 1a będzie odnosić się wyłącznie do weryfikacji karalności, tak aby każda z kategorii środków ochrony małoletnich, wymieniona w art. 3 ust. 2 PrzestSekU, miała charakter rozłączny”.
Rzecznik zwraca również uwagę na potrzebę zmiany art. 3 ust. 2 pkt. 5 PrzestSekU, który wymienia jako szczególny środek ochrony małoletnich „kontrolę wykonania obowiązków, o których mowa w art. 21 oraz art. 22b”, ponieważ zmiany w projekcie wpłynęły na jego treść. W nowym Rozdziale 3. – Obowiązki związane z nawiązaniem stosunku pracy lub dopuszczeniem do innej działalności – do art. 21 PrzestSekU dodano nowe art. 21a-21i, a w Rozdziale 4. – Standardy ochrony małoletnich zmieniono art. 22b i art. 22c PrzestSekU oraz dodano art. 22ca, uszczegóławiający obowiązki administratora danych osobowych.
Kolejnym problemem jest zmiana art. 21 PrzestSekU. Obecnie zgodnie z art. 21 ust. 2 PrzestSekU: „Pracodawca lub inny organizator uzyskuje informacje, czy dane osoby, o której mowa w art. 21 ust. 1 PrzestSekU, są zamieszczone w Rejestrze z dostępem ograniczonym lub w Rejestrze osób, w stosunku do których Państwowa Komisja do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15 wydała postanowienie o wpisie w Rejestrze”. Nowy przepis art. 21a. 1. wprowadza wyłączenie „z wyjątkiem pracodawcy lub innego organizatora będącego osobą fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej”. W takim przypadku obowiązek ten przerzucono na osobę, z którą ma być nawiązany stosunek pracy, lub która ma być dopuszczona do działalności.
Przepisy określające obowiązki dla uczelni
Projekt poszerza katalog przestępstw skutkujących zakazem pracy z małoletnimi – obejmuje on m.in. skazania zagraniczne oraz dodatkowe przestępstwa przeciwko wolności i rodzinie (art. 21c projektu). Jednocześnie projektodawca przewidział odmienne uregulowanie obowiązków uczelni. Zgodnie z Art. 21f projektu „1. Przepisów art. 21c i art. 21d PrzestSekU nie stosuje się do osoby, z którą ma być nawiązany stosunek pracy lub która ma być dopuszczona do działalności przez uczelnię, o której mowa w art. 7 ustawy z 20.7.2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1571). 2. Osoba ta składa oświadczenie, że: 1) nie była prawomocnie skazana w Rzeczpospolitej Polskiej ani w innym państwie za przestępstwa określone w art. 21 c ust. 1; 2) nie ma obowiązku wynikającego z orzeczenia sądu, innego uprawnionego organu lub przepisu prawa stosowania się do zakazu zajmowania wszelkich lub określonych stanowisk, wykonywania wszelkich lub określonych zawodów albo działalności związanych z wychowaniem, edukacją, wypoczynkiem, leczeniem, świadczeniem porad psychologicznych, rozwojem duchowym, uprawianiem sportu lub realizacją innych zainteresowań przez małoletnich, lub z opieką nad nimi”. Zdaniem Rzecznika projektodawca powinien w uzasadnieniu wyjaśnić cel tego wyłączenia, ponieważ uczelnia jako pracodawca lub inny organizator prowadzi różnorodne formy działalności, m.in. domy studenckie, stołówki, czy inną działalność gospodarczą, w której może mieć kontakt z małoletnimi. Czy wyłączenie to powinno dotyczyć wszystkich osób zatrudnionych lub działających na rzecz uczelni?
Nieletni w Rejestrze
Na zakończenie RPO przypomniał, że jeszcze w 2024 r. zwracał się do Ministerstwa Sprawiedliwości z prośbą o przyjrzenie się kwestii zamieszczania danych nieletnich sprawców czynów zabronionych w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Obecnie na podstawie art. 6 PrzestSekU w Rejestrze z dostępem ograniczonym gromadzi się dane o osobach nieletnich, wobec których prawomocnie orzeczono środki wychowawcze, środek poprawczy lub środek leczniczy na podstawie ustawy z 9.6.2022 r. o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 978) w sprawach o czyny karalne, o których mowa w art. 2 PrzestSekU, z wyłączeniem art. 200 § 1 KK. Rzecznik przypomina, że Sąd w orzeczeniu kończącym sprawę nie zamieszcza informacji o umieszczeniu danych sprawcy w Rejestrze, a skutek ten następuje z mocy prawa, o czym najczęściej nieletni i jego przedstawiciele ustawowi nie mają żadnej wiedzy i w efekcie nie mogą temu przeciwdziałać. Niestety, mimo że Ministerstwo Sprawiedliwości uznało wskazane wyżej wątpliwości za słuszne, nie zamieściło propozycji zmian w omawianym projekcie ustawy.
Prawa konsumentów w erze AI: jak sztuczna inteligencja zmienia relacje w sferze B2C
Wprowadzenie
Nadchodząca fala technologiczna obdarzy nas wykładniczą poprawą jakości życia. Jednocześnie ta hiperewolucja wydaje się na tyle przyspieszać, że wydaje się niemożliwe, aby legislator nadążał za dostosowywaniem prawa do realiów, w jakich przychodzi nam żyć. Mustafa Suleyman wskazuje, że: „na pierwszy rzut oka powstrzymanie technologii nie wydaje się możliwe. A jednak dla dobra nas wszystkich musi być możliwe”. Rozwój systemów AI może prowadzić do emergentnych skutków – zjawisk, których nie da się przewidzieć na podstawie analizy pojedynczych elementów. Co więcej, paradoks zmian, których będziemy świadkiem, polega na tym, że wykraczają poza granice ludzkiego pojmowania. Ustawodawca unijny zwraca uwagę, że AI powinna być technologią zorientowaną na człowieka i służyć jako narzędzie dla ludzi, którego ostatecznym celem jest zwiększenie dobrostanu człowieka. Przenosząc i ograniczając te rozważania do relacji i interakcji pomiędzy przedsiębiorcami a konsumentami należy w pierwszej kolejności zwrócić uwagę na nowe ryzyka, jak i korzyści związane z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.
Według raportu Technology Trends Outlook 2024 liczba wyszukiwań Google dotyczących generatywnej AI wzrosła aż 700% w latach 2022-2023. Liczba inwestycji wzrosła siedmiokrotnie w tym samym okresie. 65% organizacji regularnie wykorzystuje generatywną AI w co najmniej jednej funkcji biznesowej (wzrost z 33% w roku poprzednim). Inwestycje w technologię zastosowanej AI wyniosły w 2023 r. 86 miliardów USD. Potencjalna wartość ekonomiczna generatywnej AI to 2,6-4,4 biliona USD rocznie. Wskazane dane świadczą o priorytetowym traktowaniu inwestycji w AI, co staje się kluczowym elementem strategii biznesowej na całym świecie. Z punktu widzenia e-commerce może mieć to szczególne przełożenie w kreowaniu bardziej intuicyjnego środowiska dla konsumenta, jednocześnie umożliwiając tworzenie spersonalizowanych doświadczeń zakupowych, co z pewnością może owocować wzrostem satysfakcji klientów.
Przykłady zastosowania AI w e-commerce
Przedsiębiorcy korzystają z rozwiązań AI na wiele sposobów, aby poprawić efektywność operacyjną, wpłynąć na wzrost zadowolenia klientów czy zoptymalizować koszty. Zastosowanie sztucznej inteligencji wydaje się również obecnie wpisywać w trendy rynkowe. W obsłudze klienta mamy chatboty i voiceboty, systemy rekomendacyjne, a kampanie marketingowe dostosowane są do indywidualnych preferencji klientów dzięki personalizacji komunikacji B2C. Nie można również pominąć w tym kontekście innowacji w e-commerce nastawionych na uproszczenie digital marketingu czy komunikacji z klientami takich jak omnichannel, który umożliwia klientom rozpoczęcie zakupów w jednym miejscu i płynne dokończenie w innym.
Platforma Allegro jakiś czas temu zdecydowała się wprowadzić nowe narzędzie oparte na AI, które ma ułatwić klientom podejmowanie decyzji zakupowych. Zalogowany użytkownik platformy nie musi już przeszukiwać setek opinii, aby dotrzeć do kluczowych informacji o konkretnym produkcie. Allegro wprowadziło podsumowanie opinii, funkcję, która wyciąga najważniejsze informacje z wielu opinii o danym przedmiocie, dając esencję w postaci kluczowych wad i zalet tego produktu. Innymi słowy, kupujący może od razu zobaczyć, jakie są najczęściej powtarzające się główne wrażenia innych klientów, co może przyspieszyć proces zakupowy. Z drugiej strony, wprowadzenie takiej funkcji może stworzyć pewne problemy – skuteczność i wiarygodność wygenerowanej opinii uzależniona jest od jakości opinii zamieszczanych przez innych klientów. Powstaje pytanie, czy narzędzie poradzi sobie z niejasnymi, sprzecznymi czy ironicznymi komentarzami i czy nie wprowadzi konsumenta w błąd.
Innymi słowy, efektywność wprowadzonego narzędzia determinowana jest jego znajomością kontekstu i specyfiki języka. Dlatego istotne jest, aby tego rodzaju rozwiązania były nieustannie doskonalone, aby efektywniej radziły sobie z zawiłościami i subtelnością języka ludzkiego.
Amazon również zdecydował się wdrożyć systemy AI dla zwiększenia zadowolenia klientów. Przykładowo, platforma uruchomiła narzędzie do analizowania recenzji produktów, zanim zostaną one udostępnione: Amazon identyfikuje potencjalnie fałszywą opinię przed jej publikacją. W trosce o najwyższe standardy autentyczności, w przypadku wykrycia podejrzanej treści przez system, recenzja przed udostępnieniem jest jeszcze dodatkowo weryfikowana przez dedykowany zespół specjalistów. Ma to na celu ochronę konsumenta przed nieautentyczną opinią. Innym pomysłem Amazona na wykorzystanie generatywnej AI w biznesie jest AI Shopping Guides – nowe rozwiązanie kierowane do kupujących produkty z kategorii, z którą nie są zaznajomieni. Narzędzie analizuje obszerne informacje o produktach (łącznie z opiniami i specyfikacjami), aby wydobyć esencję i dostarczyć kupującemu najbardziej aktualną poradę zakupową. Użytkownik może dzięki temu sprawniej porównać różne opcje i dokonać wyboru.
Perplexity AI to jedna z opcji na rynku narzędzi sztucznej inteligencji, która oferuje konwersatywną wyszukiwarkę internetową, wykorzystującą zaawansowane modele językowe w celu udzielania odpowiedzi. Nowością ze strony Perplexity AI jest funkcja Buy with Pro, która umożliwia subskrybentom wersji Pro bezpośrednie zakupy na platformie. Użytkownik może wyszukiwać, porównywać i kupować produkty bez opuszczania serwisu, a nawet wyszukiwać pożądany produkt poprzez przesłanie zdjęcia w oparciu o funkcję Snap to Shop. Perplexity AI dąży do uproszczenia procesu zakupowego poprzez zrezygnowanie z tradycyjnego podejścia do zakupów online opartego na słowach kluczowych do bardziej intuicyjnego, polegającego na wykorzystaniu naturalnego języka.
Regulacyjne tsunami: nowe fale przepisów w e-commerce
Rok 2024 r. obfitował w dynamiczne przemiany prawne, które bezpośrednio rzutują na sektor e-commerce w całej Unii Europejskiej. Wzmocnieniu ochrony konsumentów poprzez zapewnienie pełnej przejrzystości i bezpieczeństwa transakcji online musi towarzyszyć wzrost odpowiedzialności, którą powinni podjąć wszyscy działający w branży e-commerce.
Regulacją nastawioną na takie cele jest np. rozporządzenie o ogólnym bezpieczeństwie produktów (General Product Safety Regulation, GPSR). GPSR nakłada m.in. na sprzedawców internetowych oraz internetowe platformy handlowe (marketplace’y) nowe obowiązki, które weszły w życie już 13.12.2024 r. Jednym z takich obowiązków jest informowanie przez sprzedawców, którzy oferują produkty w Internecie, o pochodzeniu tych produktów czy wyznaczenie punktu kontaktowego (dla organów i konsumentów). Rozporządzenie stosuje się do szerokiej gamy niespożywczych produktów, bez względu na to, czy są nowe, używane, naprawione bądź odnowione.
Europejski Akt o Dostępności dotknie wszystkich przedsiębiorców, którzy sprzedają produkty i świadczą usługi opisane w akcie, na całej długości łańcucha dostaw w takich obszarach jak e-booki, sprzęt komputerowy, systemy operacyjne, terminale płatnicze czy urządzenia telekomunikacyjne. Tutaj również pojawią się nowe obowiązki nałożone na sklepy online (funkcjonujące zarówno na stronach webowych, jak i w aplikacjach mobilnych), które zaczną obowiązywać od 28.6.2025 r. Sklepy internetowe będą musiały dostosować swoje platformy, aby były dostępne dla wszystkich użytkowników, włączając w to osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności.
Crème de la crème europejskich regulacji w e-commerce można uznać AI Act, który rewolucjonizuje sposób, w jaki AI będzie wdrażana, regulowana i kontrolowana na rynkach cyfrowych. AI Act nakłada obowiązki stosowania transparentności i etycznego używania algorytmów rekomendacyjnych, automatyzacji procesów sprzedażowych i analizujących zachowania konsumentów. Od początku lutego 2025 r. zaczęły obowiązywać przepisy zakazujące stosowania niektórych praktyk związanych z AI ze względu na niedopuszczalnie wysokie ryzyko. Dla branży e-commerce, w której AI odgrywa coraz większą rolę, m.in. w kształtowaniu relacji z konsumentami, nowe przepisy wymagają precyzyjnej implementacji oraz dobrego zrozumienia.
Obok Unii Europejskiej, która od lat rozwija kompleksowe ramy prawne w obszarze e-commerce, podobne kroki regulacyjne podjęły również Stany Zjednoczone. Przykładem tego jest podpisane 30.10.2023 r. przez prezydenta Joe Bidena rozporządzenie wykonawcze dotyczące bezpiecznego, pewnego i godnego zaufania rozwoju oraz wykorzystania sztucznej inteligencji. Akt ten wskazywał kluczowe zasady i priorytety związane z zarządzaniem technologiami AI, zwracając uwagę przede wszystkim na ochronę prywatności, bezpieczeństwa danych oraz odpowiedzialnego wykorzystania nowych technologii. Rozporządzenie zostało uchylone w dniu 21.1.2025 r. przez prezydenta Donalda Trumpa. Obecny prezydent Stanów Zjednoczonych wskazał, że wcześniejsze regulacje były zbyt restrykcyjne i mogły stanowić hamulec dla innowacji w dziedzinie AI.
W Stanach Zjednoczonych na poziomie stanowym również można zauważyć ruchy ze strony legislatora mające na celu uregulowanie sposobu, w jaki systemy AI wykorzystywane są w relacjach międzyludzkich, w tym z konsumentami. Przykładowo, ustawa uchwalona w stanie Kolorado dotycząca ochrony konsumentów przed nieuczciwą dyskryminacją w praktykach ubezpieczeniowych reguluje sposób, w jaki firmy ubezpieczeniowe mogą wykorzystywać dane konsumentów, algorytmy i modele predykcyjne. Celem tej regulacji jest przeciwdziałanie niesprawiedliwej dyskryminacji na podstawie chronionych cech, takich jak rasa, płeć czy orientacja seksualna.
Z kolei niektóre stany, takie jak Kalifornia, wprost wprowadziły prawo nakładające na firmy i organizacje korzystające z chatbotów do interakcji z konsumentami, aby podczas takiej konwersacji ujawniały, że komunikacja odbywa się z wykorzystaniem systemu AI, a nie z prawdziwą osobą. Jednym z kluczowych założeń California’s Bot Disclosure Law jest wprowadzenie obowiązku ujawnienia, przejrzystości – jeśli chatbot angażuje się w transakcję sprzedaży produktu, usługi lub wpływa na decyzje, musi jasno wskazać, że nie jest człowiekiem. Regulacja dotyczy działalności online i jej celem jest ochrona konsumentów przed manipulacją oraz zapewnienie transparentności w komunikacji cyfrowej.
Kanada zdaje się podążać za europejskimi regulacjami, przyjmując europejskie podejście oparte na ocenie ryzyka (assessment risk), co znajduje odzwierciedlenie we wprowadzonym w 2022 r. projekcie ustawy AI and Data Act (AIDA). AIDA ma na celu ustanowienie ram prawnych dla systemów AI, koncentrując się na zarządzaniu ryzykiem i odpowiedzialnym wykorzystaniu danych. Regulacja również porusza kwestie konsumenckie, odwołując się do istniejących przepisów, wskazuje na takie kwestie jak wprowadzenie konsumenta w błąd i stosowanie nieuzasadnionej presji.
Powyższe przykładowe inicjatywy prawodawcze wskazują na globalny trend w dążeniu do stworzenia ram prawnych wspierających równowagę pomiędzy innowacjami technologicznymi a ochroną konsumentów. Ustawodawcy dostrzegają potrzebę promowania przejrzystości oraz wspierania bezpiecznego i etycznego stosowania AI w różnych gałęziach gospodarki, w tym w sektorze e-commerce.
Zakazane praktyki na gruncie AI Act – granice wykorzystania AI a ochrona konsumenta
Prawodawca europejski już na gruncie motywów AI Act podkreśla, że pomimo wielu korzystnych zastosowań, technologia AI może być użyta niewłaściwie, poprzez np. dostarczanie narzędzi do praktyk manipulacji, wykorzystywania oraz kontroli społecznej. Artykuł 5 AI Act zawiera katalog zakazanych praktyk w zakresie AI jako sprzecznych z unijnymi wartościami oraz prawami podstawowymi odzwierciedlonymi w Karcie praw podstawowych UE. Katalog nie ma charakteru wyczerpującego w takim sensie, że nie jest on przeszkodą dla wykluczenia niewskazanej w nim praktyki z wykorzystaniem systemów AI, jeśli narusza ona inne przepisy unijne lub krajowe. Lektura AI Act prowadzi do konkluzji, że wprowadzone zakazy są uzupełnieniem przepisów dyrektywy o nieuczciwych praktykach handlowych. Komisja Europejska ma obowiązek opracowania i przedstawienia wytycznych dotyczących wdrażania zakazów. W piśmiennictwie zwraca się uwagę na nie do końca czytelny sposób formułowania zakazów poprzez ustanowienie licznych, szczegółowo opisanych wyjątków w AI Act. Wśród zakazanych praktyk można wskazać systemy sztucznej inteligencji wykorzystujące techniki podprogowe lub celowo manipulujące lub wprowadzające w błąd, systemy sztucznej inteligencji wykorzystujące słabe punkty osoby lub określonej grupy osób, systemy oceny społecznej, systemy sztucznej inteligencji przeznaczone do oceny ryzyka w odniesieniu do prawdopodobieństwa przestępstwa, bazy danych rozpoznawania twarzy, rozpoznawanie emocji w miejscach pracy i instytucjach edukacyjnych, systemy kategoryzacji biometrycznej, zdalne systemy identyfikacji biometrycznej „w czasie rzeczywistym” w publicznie dostępnych przestrzeniach do celów egzekwowania prawa. W kontekście relacji B2C istotne znaczenie mają zakazane praktyki, które odnoszą się do manipulacji, wykorzystywania wrażliwości i profilowania klientów w sposób dyskryminujący lub niezgodny z prawem. Warto również zauważyć, że niektóre kategorie będą często zawierać bądź krzyżować się, osadzając się na wspólnym mianowniku w postaci możliwości obiektywnie niepożądanej ingerencji systemu AI w strefę wolności podejmowania przez człowieka uświadomionej decyzji. Ponadto, musi zaistnieć kauzalność pomiędzy działaniem systemu AI a zachowaniem danej osoby oraz narażenie lub poniesienie poważnej szkody.
W kontekście obszernego katalogu z art. 5 AI Act należy również wyodrębnić działania, które, pomimo że opierają się na wykorzystaniu systemów AI, nie powinny być uznawane za praktyki zakazane. Wśród nich można wskazać personalizowane rekomendacje produktów oparte na historii zakupów, jeśli system AI analizuje historię zakupów konsumenta, aby zarekomendował produkty, które mogą go zainteresować, a przy tym proces odbywa się w sposób przejrzysty, bez manipulacji i wykorzystania słabości klienta. Istotne przy tym jest to, aby konsument miał świadomość, że propozycje są wytworem AI i miał swobodę w zrezygnowaniu z nich. Innym przykładem działania, które nie wpisuje się w katalog zakazanych praktyk, wydaje się być automatyzacja procesu obsługi klienta poprzez np. wysyłanie przypomnienia o płatności lub informowanie o statusie zamówienia, jeśli nie odbywa się to w sposób manipulacyjny. Skanowanie twarzy wyłącznie w celu potwierdzenia tożsamości konsumenta przy logowaniu lub weryfikacji płatności także wydaje się być dozwolone. Celem jest tutaj wyłącznie potwierdzenie tożsamości i uzyskanie bezpiecznego dostępu do usługi. Warto jednak pamiętać, że każde stosowanie AI powinno być oceniane indywidualnie, przy czym jeśli celem systemu nie jest zmiana zachowania klienta poprzez technikę manipulacyjną lub wykorzystanie jego słabości, a raczej AI wspiera konsumenta i ułatwia jego życie, to takie zastosowanie nie powinno być objęte zakazem.
Mechanizmy ochrony konsumentów – wybrane narzędzia i wytyczne na gruncie AI Act
AI Act wprowadza szereg mechanizmów mających na celu ochronę konsumentów. Jednocześnie kluczową kwestią jest to, aby konsument był świadomy swoich praw i aktywnie brał udział w procesie zgłaszania nieprawidłowości. Konsument zgłaszający naruszenie przepisów AI Act objęty jest ochroną na gruncie przepisów dyrektywy UE 2019/1937. Ma prawo do zrozumienia sposobu działania systemów AI wysokiego ryzyka, które wpływają na jego sytuację prawną lub w istotny sposób na jego życie (prawo do uzyskania wyjaśnienia na temat procedury podejmowania decyzji w indywidualnej sprawie). Wyjątkiem są systemy AI wykorzystywane w obszarze wymiaru sprawiedliwości. AI Act wskazuje, że osoba fizyczna powinna być powiadamiana o tym, że wchodzi w interakcję z systemem AI (chyba, że jest to oczywiste). Dostawcy systemów AI generujących treści (dźwięk, obraz, wideo, tekst) są zobowiązani do oznaczania tych treści jako sztucznie wygenerowanych lub zmanipulowanych.
Przedsiębiorstwa, aby zminimalizować ryzyko związane z AI, powinny stosować szereg procedur i praktyk, które obejmują zarówno fazę projektowania i rozwoju systemów AI, jak i ich monitorowanie po wprowadzeniu na rynek. System powinien uwzględniać proces identyfikacji i analizy zarówno przewidywalnych zagrożeń, jakie może generować jego działanie, jak i tych wynikających z potencjalnie niewłaściwego użycia. Analiza ta powinna obejmować wszystkie możliwe skutki dla zdrowia, bezpieczeństwa oraz praw podstawowych użytkowników, uwzględniając zarówno sytuacje zgodnego z przeznaczeniem wykorzystania, jak i przewidywalne scenariusze nadużyć. AI Act zwraca również uwagę na jakość danych i zasadę minimalizacji. Systemy AI wysokiego ryzyka, które wykorzystują techniki uczenia maszynowego, powinny być rozwijane w oparciu o dane treningowe, które spełniają kryteria jakości. Jednocześnie przedsiębiorstwa powinny uwzględniać ochronę danych już na etapie projektowania systemów. AI Act wprowadza również koncepcję piaskownic regulacyjnych, które mają na celu stworzenie kontrolowanego środowiska testowego, pozwalającego przedsiębiorstwom na eksperymentowanie i rozwijanie technologii AI. Dzięki tym kontrolowanym środowiskom testowym, przedsiębiorstwa mogą opracowywać innowacyjne technologie, uwzględniając prawa i potrzeby użytkowników końcowych. Jednocześnie włączenie konsumentów w procesy testowania systemów AI w ramach piaskownic wzmacnia i buduje zaufanie do nowych technologii, zwiększając przewagę konkurencyjną przedsiębiorstw.
Podsumowanie. AI w e-commerce: między możliwościami a wyzwaniami
Na całym świecie wprowadza się kompleksowe regulacje mające na celu ochronę konsumentów w relacjach z firmami korzystającymi z technologii AI. Przepisy te zapewniają m.in. transparentność działań, zabezpieczenie przed manipulacjami i dyskryminacją oraz dostęp do informacji o procesach decyzyjnych systemów AI. Przedsiębiorstwa są zobowiązane do dostosowania swoich praktyk do tych standardów, co nie tylko gwarantuje zgodność z regulacjami, ale także wzmacnia zaufanie klientów do wykorzystywanych rozwiązań.
Sztuczna inteligencja ma potencjał do znacznego ulepszenia relacji B2C poprzez personalizację, automatyzację i lepsze zrozumienie potrzeb klientów. Jednak, kluczowe jest stosowanie AI w sposób etyczny, przejrzysty i z poszanowaniem praw konsumentów. Regulacje prawne mają przy tym kluczowe znaczenie, aby pielęgnować i wzmacniać ochronę konsumentów przed potencjalnym nadużyciem, zapewniając etyczne stosowanie AI. Wspólnym mianownikiem ram prawnych jest zapewnianie przejrzystości, m.in. poprzez informowanie konsumenta o wykorzystaniu AI w bezpośredniej interakcji.
W „erze przed AI” obsługa klienta w e-commerce często opierała się na tradycyjnych kanałach, takich jak e-mail czy telefon, co zazwyczaj okazywało się czasochłonne i mało efektywne. W tym momencie modele AI dają nam szerokie możliwości polegające na automatycznej obsłudze zapytań klientów 24/7. Dla konsumenta jest to przede wszystkim szybkie i komfortowe załatwienie danego tematu, a dla przedsiębiorcy redukcja kosztu operacyjnego. Tradycyjne metody analizy danych zastępowane są algorytmiczną analizą w czasie rzeczywistym, co generuje możliwość lepszego dostosowania oferty i przeprowadzenia skuteczniejszej kampanii marketingowej. Z kolei inteligentne wyszukiwanie produktów, w przeciwieństwie do tego opierającego się na słowach kluczowych, pozwala poprzez np. rozmowę z botem na bardziej intuicyjne dobranie towaru, co wpływa na zadowolenie klienta i zwiększa szansę na udany zakup.
E-commerce w dobie AI wydaje się jednak mieć również ciemne strony – algorytmy AI mogą być wykorzystywane do manipulowania zachowaniami klientów, tworząc „bańki informacyjne”, gdzie użytkownicy ograniczeni są do przeglądania wyselekcjonowanych ofert, co w sposób istotny ogranicza ich wybór. Z kolei automatyzacja procesu decyzyjnego bez nadzoru człowieka może prowadzić do bardzo niekorzystnych i jednocześnie trudnych do wykrycia skutków. W kontekście odpowiedzialności w razie szkody wyrządzonej przez system AI może być trudne ustalenie tej odpowiedzialności. Niezwykła złożoność łańcucha wartości AI nie pozwala na łatwe zidentyfikowanie odpowiedzialnego podmiotu.
Dynamiczny, wykładniczy rozwój AI wiąże się zarówno z istotnymi korzyściami, jak i poważnymi wyzwaniami dla sektora e-commerce. Ostateczny wpływ tej technologii będzie zależał od zachowania równowagi pomiędzy innowacją a regulacjami zapewniającymi bezpieczeństwo konsumentów.
Bez wymaganego urzędowego potwierdzenia ulgi nie ma
Polska jest liderem w cyfryzacji. Nie ruszając się z kanapy, można nie tylko zapłacić rachunki, kupić bilet, ale też zajrzeć do ZUS czy wysłać zeznanie do skarbówki. Czy ta wygoda, oszczędność czasu i pieniędzy mogą stać się pułapką podatkową?! Niestety może. I potwierdza to wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA).
Dobrymi chęciami…
O tym, jak fatalna w skutkach może okazać się próba rozliczenia z fiskusem przez internet, przekonał się podatnik, który dziedziczył po ojcu. Początkowo formalności szły gładko, bo spadek zgodnie z aktem poświadczenia dziedziczenia nabył już 9 września 2019 r. I choć scheda była pokaźna, wydawało się, że fiskus nie dostanie od niej złamanego grosza. Od lat spadki i darowizny w najbliższej rodzinie, czyli w tzw. zerowej grupie, co do zasady korzystają bowiem z pełnego zwolnienia.
Schody zaczęły się, gdy fiskus uznał, że spadkobierca nie spełnił warunków, żeby z niego skorzystać. Konkretnie nie zgłosił nabycia majątku w terminie sześciu miesięcy – tu od zarejestrowania aktu poświadczenia dziedziczenia. Urzędnicy umyli ręce i wyliczyli podatek od schedy zgodnie z zasadami ogólnymi dla I grupy podatkowej. A to dało słony rachunek, bo w sumie „podliczyli” spadkobiercę na ponad 150 tys. zł.
Zaskoczony obrotem sprawy mężczyzna zaczął dociekać, co stało się ze złożonym przez niego e-formularzem SD-Z2. Tłumaczył, że mieszka w Kanadzie. Ale skorzystał z opcji, jaką daje prawo, i zgłoszenie przesłał elektronicznie polskiemu fiskusowi już cztery dni po zarejestrowaniu aktu poświadczenia dziedziczenia.
Nie kwestionował, że otrzymał informację o odrzuceniu zgłoszenia z powodu błędu w danych autoryzujących, ale wystosował zapytanie w tym zakresie. Po otrzymaniu odpowiedzi o błędzie w PESEL 31 stycznia 2020 r. zgłosił jego korektę. Potem przez 15 miesięcy nic się nie działo. Dopiero pod koniec maja 2021 r. dostał maila od skarbówki, że składane przez niego deklaracje mają status „odrzucony”. Nie jest bowiem zarejestrowanym podatnikiem w Polsce i powinien złożyć druk ZAP-3.
…piekło wybrukowane
Fiskus zdania nie zmienił. Tłumaczył, że jednym z warunków zwolnienia jest zgłoszenie nabycia majątku w terminie. Ten wynosi sześć miesięcy, jest materialny i nie podlega przywróceniu. I nawet jednodniowe opóźnienie, niezależnie od przyczyn, powoduje bezpowrotną utratę ulgi.
Urzędnicy nie kwestionowali, że SD-Z2 może być złożony również elektronicznie. Ale żeby dochować terminu, e-pismo musi być wysłane przed jego upływem, a nadawca ma otrzymać urzędowe poświadczenie odbioru (UPO). Tego podatnik nie miał, a sama wiadomość o pomyślnym zapisaniu dokumentu to za mało.
Mężczyzna dalej nie rozumiał, dlaczego pomimo jego wysiłków wywiązania się z obowiązku podatkowego stracił ulgę. Zaskarżył decyzję, ale przegrał. Najpierw racji nie przyznał mu Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie.
Ostatecznie klęskę przypieczętował NSA. Przypomniał, że zgodnie z ówczesnym brzmieniem art. 12 § 6 pkt 1 ordynacji podatkowej termin uważa się za zachowany, jeżeli przed jego upływem pismo zostało wysłane w formie dokumentu elektronicznego do organu podatkowego, a nadawca otrzymał UPO – dziś dowód otrzymania w rozumieniu ustawy o doręczeniach elektronicznych.
Jak tłumaczył sędzia NSA Sławomir Presnarowicz, w sprawie nie ma wątpliwości, że skarżący UPO nie posiadał. I dotyczy to zarówno formularza, jak i jego korekty. Owszem, otrzymał komunikat, że dokumenty zostały zapisane w systemie, ale to nie potwierdza złożenia. Sąd podkreślił, że podatnik został też poinformowany przez system, co trzeba zrobić, żeby upewnić się o złożeniu deklaracji. I gdyby dołożył należytej staranności, to by formalności dopełnił. Wyrok jest prawomocny.
Sygnatura akt: III FSK 92/24
Mariusz Korzeb
doradca podatkowy
Ta sprawa dobitnie pokazuje, że prawo podatkowe wymaga pilnej reformy. Przepisy stawiają na formalizm zamiast na realne działania podatnika. Obywatel, który działał w dobrej wierze i terminowo, został obciążony podatkiem tylko dlatego, że system nie wygenerował potwierdzenia zgłoszenia. Takie podejście jest oderwane od rzeczywistości i zniechęca do korzystania z e-usług. Prawo powinno być proste, przyjazne i skoncentrowane na istocie obowiązku, a nie na technicznej poprawności jego realizacji. Potrzebne są zmiany zmniejszające obciążenia formalne. Warto podkreślić, że sporne nielimitowane zwolnienie z podatku miało na celu rezygnację z opodatkowania od przepływu majątku w ramach darowizn czy spadkobrania między członkami najbliższej rodziny. Miało ten rodzinny majątek chronić, tymczasem formalizm w postaci obowiązku zadeklarowania nabycia w terminie sześciu miesięcy, który jest nieprzywracalny, bez względu na powód spóźnienia, ten cel przekreśla.
Status PGK a nierynkowe transakcje z podmiotem powiązanym
Zgodnie z art. 1a ust 1 ustawy z 15.2.1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 278; dalej: PDOPrU), podatnikami CIT może być grupa co najmniej dwóch spółek prawa handlowego mających osobowość prawną, które pozostają w związkach kapitałowych. Przepis ten ustanawia definicję podatkowej grupy kapitałowej (PGK). Wyjściowo, PGK mogą tworzyć wyłącznie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, proste spółki akcyjne lub spółki akcyjne, mające siedzibę na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, jeżeli przeciętny kapitał zakładowy, przypadający na każdą z tych spółek, jest nie niższy niż 250 000 zł a jedna ze spółek (spółka dominująca) posiada bezpośredni 75% udział w kapitale zakładowym lub w tej części kapitału zakładowego pozostałych spółek (zależnych). W spółkach tworzących PGK nie mogą też występować zaległości we wpłatach podatków stanowiących dochód budżetu państwa.
Istnieje też szereg warunków utrzymywania przez PGK statusu podatnika CIT. Zgodnie z art. 1a ust. 2 pkt 3 lit. b PDOPrU, jednym z takich warunków jest, aby po jej utworzeniu spółki z grupy, w przypadku dokonywania transakcji kontrolowanej z podmiotami powiązanymi, niewchodzącymi w skład tej grupy, nie ustalały lub nie narzucały warunków różniących się od warunków, które ustaliłyby między sobą podmioty niepowiązane. Przypomnijmy, że transakcja kontrolowana to zgodnie z art. 11a ust.1 pkt 6 PDOPrU identyfikowane na podstawie rzeczywistych zachowań stron działania o charakterze gospodarczym, w tym przypisywanie dochodów do zagranicznego zakładu, których warunki zostały ustalone lub narzucone w wyniku powiązań.
Uchylenie sankcji w postaci utraty statusu PGK
To zaprawdę rygorystyczne wymogi, które nie ułatwiają funkcjonowania PGK. Złożoność zagadnienia cen transferowych, kwestia rynkowości warunków transakcji kontrolowanej sprawiają, że spełnienie opisywanego warunku może być problematyczne. I to pomimo zachowywania przez PGK (a raczej jej członków) należytej staranności. Zgodnie z art. 1a ust. 10 PDOPrU, jeśli w okresie obowiązywania umowy o utworzeniu PGK wystąpią zmiany w stanie faktycznym lub prawnym, skutkujące naruszeniem warunków uznania grupy za podatnika, dochodzi do utraty statusu podatnika i zakończenia roku podatkowego w dniu poprzedzającym dzień wystąpienia tych zmian. Co więcej, możliwa jest utrata przez PGK statusu podatnika CIT w przypadku przeprowadzania transakcji kontrolowanych o niewielkiej wartości. Warunek wynikający z art. 1a ust. 2 pkt 3 lit. b PDOPrU generalnie rzecz biorąc stawia więc spółki tworzące podatkową grupę kapitałową przed koniecznością prowadzenia szczegółowej i zaawansowanej oceny rynkowości wszystkich transakcji realizowanych z podmiotami powiązanymi spoza grupy, niezależnie od ich rodzaju, wartości czy okoliczności.
Dlatego ustawodawca postanowił złagodzić ww. reżim poprzez uchylenie omawianego przepisu. Dzięki temu, naruszenie ww. warunków przestanie być kryterium decydującym o utracie statusu PGK.
Komentarz
Zmiana jest korzystna, ale nie wyciągajmy z niej wniosków idących nazbyt daleko. Przede wszystkim bowiem, zniesieniu nie ulegają obowiązki wynikające z innych przepisów dotyczących cen transferowych. Chodzi tu przede wszystkim o obowiązek ustalania cen transferowych na warunkach, które ustaliłyby między sobą podmioty niepowiązane oraz obowiązek sporządzania dokumentacji cen transferowych w celu wykazania, że ceny transferowe zostały ustalone na warunkach, które ustaliłyby między sobą podmioty niepowiązane. Zniesiona ma być tylko sankcja w swojej istocie niewspółmierna do naruszenia, w szczególności w związku z ww. specyfiką zagadnienia cen transferowych. Tak czy owak, zdaniem projektodawcy proponowana zmiana wychodzi naprzeciw postulatom podatników, a także przyczyni się do zwiększenia pewności prawnej w zakresie funkcjonowania już istniejących podatkowych grup kapitałowych. A być może także do zwiększenia atrakcyjności tej instytucji dla podmiotów zainteresowanych potencjalnym utworzeniem takiej grupy. A wszystko w imię deregulacji i sprawiedliwości podatkowej, w założeniu ustawodawcy stanowią krok w kierunku budowy stabilnego, przyjaznego i zrozumiałego systemu podatkowego (kiedyś była zasada 3x „P” – prostota, przejrzystość i przyjazność, jak widać pośród wzniosłych haseł utrzymała się tylko „przyjazność”, ale jak zwykle – zobaczymy co z tego wyjdzie, a co nie). Zostawiając jednak z boku drobne uszczypliwości względem marketingu Ministerstwa Finansów, norma prawna wynikająca z ww. przepisu bywała interpretowana naprawdę rygorystycznie. Przykładowo, zgodnie z wyrokiem NSA z 12.7.2023 r., II FSK 128/21, Legalis, błędna jest wykładnia ww. przepisu, zgodnie z którą transakcja kontrolowana obejmuje późniejsze zmiany warunków tej transakcji i że w efekcie dokonanie zmian warunków transakcji (z nierynkowych na rynkowe) powoduje, że nie dochodzi do naruszenia warunku określonego w art. 1a ust. 2 pkt 3 lit. b PDOPrU ze skutkiem w postaci utraty przez grupę statusu podatnika CIT.
Zgodnie z planowanymi przepisami przejściowymi, nie dojdzie do utraty statusu podatnika CIT przez PGK w przypadku naruszenia przed dniem wejścia w życie opisywanej nowelizacji, jeżeli przed tym dniem nie została wydana decyzja stwierdzająca wygaśnięcie decyzji o rejestracji umowy o utworzeniu grupy i spółki tworzące grupę nie dokonały rozliczenia CIT. W takim wypadku, nie wystąpią skutki prawne naruszenia warunku zakazu dokonywania transakcji nierynkowych, a PGK nie utraci statusu podatnika CIT pomimo dokonania transakcji nierynkowych z podmiotami spoza grupy.