Biała lista w Punkcie Informacji dla Przedsiębiorcy

Zgodnie z art. 96b ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 361; dalej: VATU), Szef Krajowej Administracji Skarbowej prowadzi w postaci elektronicznej wykaz podmiotów w odniesieniu do których naczelnik urzędu skarbowego nie dokonał rejestracji albo które wykreślił z rejestru jako podatników VAT oraz zarejestrowanych jako podatnicy VAT, w tym podmiotów, których rejestracja jako podatników VAT została przywrócona. Chodzi rzecz jasna o tzw. „białą listę” podatników VAT, czyli całkiem udane narzędzie Ministerstwa Finansów, w ramach którego – i to za darmo – podatnik może zweryfikować szereg szczegółowych danych swoich kontrahentów (w zasadzie to każdego podmiotu, który ma NIP, nazwę albo numer rachunku bankowego albo REGON). Biała lista jest udostępniana w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie podmiotowej urzędu obsługującego ministra właściwego do spraw finansów publicznych w sposób umożliwiający sprawdzenie, w tym automatycznie, czy podmiot znajduje się w wykazie na wybrany dzień, przypadający nie wcześniej niż w okresie 5 lat poprzedzających rok, w którym podmiot jest sprawdzany.

Choć nie jest to najbardziej znany fakt, zgodnie z art. 96b ust. 9 VATU, dostęp do wykazu „białej listy” jest możliwy także za pośrednictwem systemu teleinformatycznego Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Planowane jest jednak dalsze poszerzenie dostępności „białej listy”.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Biała lista w Punkcie Informacji dla Przedsiębiorcy

Instytucja Punktu Informacji dla Przedsiębiorcy określona została w przepisach ustawy z 6.3.2018 r. o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej i Punkcie Informacji dla Przedsiębiorcy (t.j. Dz.U. z 2022 r., poz. 541; dalej: CEIDGU). Jest to dostępny na ministerialnych stronach centralny punkt kontaktowy, który ma na celu ułatwienie przedsiębiorcom dostępu do informacji i załatwiania spraw związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Za jego funkcjonowanie odpowiada Ministerstwo Rozwoju i Technologii, a jego celem jest wsparcie przedsiębiorców na każdym etapie – od założenia firmy po jej rozwój i zakończenie działalności. W punkcie można więc zarejestrować działalność gospodarczą, zmienić dane w CEIDG. Ale także – i to z perspektywy niniejszego wpisu najważniejsze – znaleźć szereg danych odnośnie przedsiębiorców różnej maści. Nawet tak szczegółowych jak adres do doręczeń elektronicznych czy informacja o kwalifikacjach zawodowych.

Ale w Punkcie Informacji dla Przedsiębiorcy nie można sprawdzić danych istotnych z punktu widzenia rejestracji VAT. To ma się zmienić. Celem omawianej nowelizacji jest bowiem zapewnienie przedsiębiorcom możliwości weryfikacji w jednym miejscu możliwie jak najszerszego zakresu informacji na temat podmiotów wykonujących działalność gospodarczą. Za pośrednictwem Punktu Informacji dla Przedsiębiorcy możliwe będzie sprawdzenie dla konkretnego przedsiębiorcy on-line i w jednym miejscu informacji czy dany przedsiębiorca został zarejestrowany w wykazie podatników VAT, czy też nie został z niego wykreślony. Dostęp do wykazu umożliwi przedsiębiorcom weryfikację kontrahentów biznesowych, a poprzez weryfikację rachunków bankowych stanowić ma istotny element wspierający procedurę dochowania należytej staranności, która ma istotne znaczenie z punktu widzenia obrony prawa do odliczenia podatku VAT w sytuacjach, gdy w łańcuchu dostaw doszło do oszustwa.

Zmiany w ww. zakresie mają wejść w życie 1.10.2025 r.

Komentarz

Zdaniem projektodawcy, propozycja publikacji informacji z wykazu podatników VAT wraz z danymi przedsiębiorcy wpisanego w CEIDG i KRS, które są możliwe do wyszukania w bazie przedsiębiorców na stronie: biznes.gov.pl, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców. Stanowi przy tym istotne ułatwienie w prowadzeniu działalności gospodarczej oraz służy zapewnieniu bezpieczeństwa gospodarczego. Projekt zakłada współpracę i wymianę informacji pomiędzy systemami PIP i KAS (MF) w zakresie informacji zawartych w wykazie podatników VAT. Ma pełnić funkcję informacyjną (dostęp z jednego miejsca do takiego samego zakresu danych), przy zachowaniu odrębności tych baz. Szeroki zakres informacji i usług dostępnych za pośrednictwem Punktu Informacji dla Przedsiębiorcy pozwoli nie tylko wygodnie załatwiać sprawy urzędowe, ale także dbać o środowisko i bezpieczeństwo poprzez zmniejszenie liczby spraw załatwianych papierowo i zastąpienie ich usługami on-line. Nie bez znaczenia jest także kwestia zapewnienia bezpieczeństwa obrotu gospodarczego oraz potrzeby obywateli dotyczące możliwości realizacji swoich uprawnień lub obowiązków w sposób najprostszy, on-line. Wprowadzane rozwiązania mają więc mieć pozytywny wpływ na przedsiębiorców – zwłaszcza tych relatywnie najmniejszych (mikro i małych).

„Biała lista” to narzędzie całkiem przydatne. Oczywiście, jego zasadniczy sens istnienia nie ogranicza się tylko do możliwości weryfikacji kontrahentów. Pamiętajmy o numerach rachunków bankowych oraz negatywnych konsekwencjach związanych z zapłatą na rachunek niezawarty w rejestrze. Wracając jednak na pole weryfikacji – to nie jest standard w innych krajach członkowskich, aby istniały tego rodzaju publicznie dostępne rejestry weryfikacji biznesowej. A gdy zestawimy funkcjonalność „białej listy” z bazą VIES to widać przepaść – na korzyść naszego rodzimego rozwiązania. Nieczęsto chwalimy pomysły fiskusa w zakresie uszczelniania systemu podatkowego, ale gdy są ku temu podstawy, warto to robić.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Biznes przytłoczony deregulacją

Nie ma dnia, żeby w wykazie prac legislacyjnych rządu czy na stronie Rządowego Centrum Legislacji nie pojawiły propozycje zmian w prawie, które ułatwiłyby załatwianie spraw przez przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Tylko w czasie pisania tego tekstu do wykazu trafiły założenia do projektów trzech ustaw.

Legislacyjna ofensywa

Wiele z tych propozycji jest efektem sugestii ekspertów działających w ramach inicjatywy SprawdzaMY. To społeczny zespół, któremu przewodniczy przedsiębiorca Rafał Brzoska. Premier Donald Tusk zachwalał jakiś czasu temu, że tak masywnej, de facto ustrojowej, zmiany nie było od momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. I trudno się z tym nie zgodzić. Akcesja była jednak procesem przygotowywanym latami. Ofensywa deregulacyjna to kwestia ostatnich miesięcy.

– Proces deregulacji jest niezwykle ważny z perspektywy przedsiębiorców. Od lat zmagamy się ze stale rosnącą liczbą obowiązków, zjawiskiem gold-platingu, czyli bardziej rygorystycznego regulowania kwestii objętych prawem UE, niż wymaga to prawo unijne, czy z wdrażaniem nieprzemyślanego, nieprecyzyjnego i szkodliwego prawa. Wpływa to bezpośrednio na konkurencyjność naszej gospodarki. Także inicjatywa SprawdzaMY to znaczący krok na drodze do poprawy sytuacji przedsiębiorców – mówi radca prawny Szymon Witkowski z Pracodawców RP.

I o ile nikt nie podważa zasadności dokonywania zmian, to jednak sposób ich przeprowadzania budzi pewne zastrzeżenia. Już jakiś czas temu Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspertka w sprawach społeczno-gospodarczych Federacji Przedsiębiorców Polskich, na łamach „Rz” przyznawała, że firmy zaczynają gubić się w projektach deregulacyjnych, które od pewnego czasu pojawiają się masowo. – Trudno śledzić te wszystkie zmiany, zwłaszcza że każda z nich ma formę odrębnego projektu , co też nie jest najlepszym rozwiązaniem – mówiła.

Teraz do grona sceptyków dołączają inni eksperci.

– Można się w tym wszystkim pogubić, gdyż jest tego sporo. Nie ma dnia, żeby do wykazu prac nie trafiły jakieś założenia zmian w różnych obszarach. Jeszcze zrozumiałe byłoby nowelizowanie kodeksów oddzielnymi projektami. Bowiem zmiana takich aktów uzasadnia zastosowania odrębnej procedery. Nie widzę natomiast sensu wprowadzania jednej czy dwóch modyfikacji jednym projektem – zaznacza Katarzyna Kamecka z Polskiego Towarzystwa Gospodarczego. Jak wskazuje, powoduje to konieczność monitorowania wielu różnych projektów.

– Z czego każdy z nich żyje swoim życiem. Jeden może utknąć na Stałym Komitecie Rady Ministrów, drugi zatrzymać się na etapie prac w Sejmie, a w przypadku innego przedłużyć się mogą konsultacje. Taka fragmentaryczność nie sprzyja też przejrzystości procesu legislacyjnego – dodaje.

Zwraca uwagę, że eksperci jej organizacji muszą kontrolować losy właściwie większości tych propozycji, bo one wszystkie w większym lub mniejszym stopniu wpływają na biznes, co jest często trudne do zrobienia.

– Kłopot mają też przedsiębiorcy niezrzeszeni w żadnych strukturach. Działy wsparcia w dużych firmach pewnie jakoś sobie z tym radzą. Ale jeżeli chodzi o małe przedsiębiorstwa, to myślę, że mają z tym problem – mówi Kamecka.

Ekspertka rozumie, że za poszczególne pomysły są odpowiedzialne różne ministerstwa, ale to też potwierdza, że mamy w kraju mocno resortowy klimat. – Nie ma współdziałania rządu jako jednego organu – ocenia. Podkreśla, że przez ostatnie lata narzekaliśmy na nadprodukcję prawa, teraz rząd sam ją nam funduje i to ze zdwojoną siłą.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Firmy lubią stabilność

– Najważniejsza w prowadzeniu biznesu jest stabilność i przewidywalność. Jeżeli firmy zostaną zalane dużą liczbą zmian koniecznych do wdrożenia w krótkim czasie, myślę, że nie spotka się to z dobrym przyjęciem z ich strony. Oczywiście deregulacja polega na zmniejszeniu obciążeń, a nie dokładaniu nowych, ale do wszystkiego trzeba się przygotować, choćby przez zmianę praktyki – przypomina z kolei Katarzyna Lorenc, ekspertka BCC.

W jej ocenie, ważne będzie zatem odpowiednie rozplanowanie procesu wdrażania tych zmian oraz komunikowania ich przez rząd. – Szczególnie dla małych firm takie wsparcie się przyda – dodaje.

Norbert Kusiak z OPZZ przyznaje, że ze względu na to, iż w jednym czasie procedowanych jest wiele projektów, może pojawić się chaos legislacyjny.

– Mamy do czynienia z sytuacją, w której jednocześnie procedowanych jest wiele projektów zarówno rządowych, jak i poselskich. Przykładowo w Sejmie działa komisja deregulacyjna, która też zgłasza swoje propozycje – mówi.

Jak wskazuje, odszukanie konkretnych zmian zgłoszonych w ramach inicjatywy deregulacyjnej wymaga znacznej uwagi i może zatem okazać się wyzwaniem.

– Najlepszym źródłem informacji o zmianach proponowanych przez zespół Rafała Brzoski jest strona Sprawdzamy.pl, na której można odszukać, na jakim etapie procedowania są dane zmiany. Potem oczywiście pozostaje ich śledzenie na stronie Sejmu. Nie jest to na pewno łatwe, ale też nie niemożliwe do zrealizowania – pointuje.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Niejawność nadal nie do zaskarżenia

O korzyściach płynących z jawności postępowań sądowych mało kogo trzeba zapewne przekonywać. Dość powiedzieć, że pozwala ona na wsparcie bliskich podczas procesu, skłania sąd do rzetelnego prowadzenia sprawy, gwarantuje przestrzeganie praw jednostki i buduje zaufanie do wymiaru sprawiedliwości. Wreszcie umożliwia to mediom relacjonowanie nierzadko istotnych społecznie procesów. Dostęp publiczności do postępowań sądowych wynika z konstytucji, która gwarantuje każdemu prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy przez sąd.

Prokurator może więcej

Co do zasady postępowania sądowe są prowadzone przy tzw. otwartych drzwiach. Nie oznacza to jednak, że publiczność może uczestniczyć we wszystkich rozprawach. Kodeks postępowania karnego umożliwia bowiem sędziemu ich zamknięcie w określonych przypadkach. Kiedy?

Zgodnie z art. 360 § 1 KPK sąd może wyłączyć jawność rozprawy w całości albo w części, jeżeli mogłaby ona: wywołać zakłócenie spokoju publicznego, obrażać dobre obyczaje, ujawnić okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy, naruszyć ważny interes prywatny. Do wyłączenia jawności procesu karnego może też dojść, jeżeli choćby jeden z oskarżonych nie ukończył 18 lat albo na żądanie osoby, która złożyła wniosek o ściganie.

Co ważne, kodeks nie przewiduje możliwości zaskarżenia postanowienia sądu o wyłączeniu jawności rozprawy karnej. A tak być nie powinno – twierdzi rzecznik praw obywatelskich, który od lat apeluje o zmiany w tym zakresie. Zdaniem prof. Marcina Wiącka, RPO, na postanowienie sądu o wyłączeniu jawności procesu karnego powinno przysługiwać zażalenie do innego równorzędnego składu tego sądu. W jego opinii pozwoli to uniknąć przewlekłości postępowania i będzie zgodne ze standardem konstytucyjnym oraz strasburskim.

W ostatnim wystąpieniu do ministra sprawiedliwości w tej sprawie rzecznik proponuje konkretne zmiany w prawie procesowym, które wprowadzą możliwość zaskarżenia decyzji sądu o wyłączeniu jawności rozprawy.

Prof. Marcin Wiącek wychodzi z propozycją dodania do art. 360 KPK przepisu w brzmieniu: „Od postanowienia o wyłączeniu jawności rozprawy przysługuje zażalenie do innego równorzędnego składu tego sądu”.

To jednak nie wszystko, RPO postuluje też uchylenie art. 360 § 2 KPK. Przepis ten daje prokuratorowi uprawnienie do złożenia wiążącego sprzeciwu wobec wyłączenia jawności. Wtedy rozprawa odbywa się jawnie. Według rzecznika ta regulacja narusza konstytucyjne zasady, równość stron i pozycję sądu jako gospodarza procesu, czyni bowiem z prokuratora podmiot decyzyjny, a sąd jedynie legitymizuje jego decyzję.

Administracja sądowa - sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Resort sprawiedliwości komentuje

Na ten ostatni postulat Ministerstwo Sprawiedliwości odpowiedziało pozytywnie. Resort w niedawnym piśmie do RPO wskazał, że krytycznie ocenia wiążący sprzeciw prokuratora wobec decyzji sądu o wyłączeniu jawności, a propozycję uchylenia tego przepisu zawarto w procedowanym projekcie nowelizacji KPK.

Na tym zbieżność stanowisk jednak się kończy. Resort nie widzi bowiem potrzeby zmiany przepisów i wprowadzenia kontroli sądowej postanowień o wyłączeniu jawności rozprawy.

– W ocenie Ministerstwa Sprawiedliwości procedury sądowe nie mogą być nadmiernie skomplikowane, gdyż wpływa to na efektywność postępowania. Proponowana przez RPO zmiana przepisów nie znajduje dostatecznego uzasadnienia i pozostaje w sprzeczności z kierunkami deregulacyjnymi, których celem jest usprawnienie postępowań karnych – twierdzi wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha w piśmie do rzecznika.

Jego zdaniem brak zaskarżalności postanowienia o wyłączeniu jawności rozprawy nie narusza norm konstytucyjnych i konwencyjnych. I wskazuje przy tym, że zasada dwuinstancyjności nie wymaga, aby w każdej kwestii wpadkowej, niemającej charakteru odrębnej sprawy w rozumieniu konstytucji, przysługiwał środek zaskarżenia.

Wiceminister przekonuje też, że potrzeba zmian postulowana przez rzecznika nie wynika z praktyki orzeczniczej.

– Ta ostatnia nie dostarcza przykładów niezasadnego stosowania przez sądy instytucji wyłączania jawności rozprawy w stopniu uzasadniającym wprowadzenie postulowanego przez RPO zażalenia. Można zatem stwierdzić, że praktyka sądowa zaabsorbowała standardy ETPC i nie ma powodów do wprowadzania wzmożonej kontroli postanowień o wyłączeniu jawności rozprawy – stwierdza Myrcha.

Zauważa przy tym, że strona procesu ma prawo przedstawić stanowisko w przedmiocie wyłączenia jawności rozprawy albo wnioskować o zmianę decyzji w tej sprawie. To, zdaniem ministerstwa, pozwala uczestnikowi postępowania na realizację jego prawa do jawnego rozpoznania sprawy.

Resort sprawiedliwości twierdzi przy tym, że wprowadzenie zaskarżalności postanowienia o wyłączeniu jawności rozprawy spowodowałoby wydłużenie postępowań sądowych, a sędziowie musieliby rozpoznawać wnoszone zażalenia kosztem wykonywania innych obowiązków.

– Możliwość wniesienia zażalenia generowałaby bowiem konieczność przerywania lub odraczania rozprawy w celu zagwarantowania stronie środka odwoławczego, który miałby efektywny charakter. Prowadziłoby to do wydłużenia postępowań, co jest zjawiskiem niepożądanym – argumentuje wiceminister.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Bartosz Pilitowski

prezes Fundacji Court Watch Polska

Wprowadzenie zaskarżalności decyzji sądu o wyłączeniu jawności procesu jest potrzebne. Postanowienia o prowadzeniu sprawy za zamkniętymi drzwiami nie zdarzają się może zbyt często, ale kiedy już do nich dochodzi, to ingerują one poważnie w realizację konstytucyjnego prawa do rozpatrzenia sprawy w sposób sprawiedliwy i jawny. W Polsce dochodzi do łamania tego prawa. Dlatego brak kontroli nad taką decyzją sądu, dodajmy uznaniową, jest nie do zaakceptowania.

Mieliśmy nadzieję, że resort sprawiedliwości pod kierownictwem ministra Adama Bodnara odpowie pozytywnie na apel o zmiany w tym zakresie. Niestety przykro się rozczarowaliśmy. Nie zgadzam się z argumentami ministerstwa. Niezaskarżalność wyłączenia jawności oznacza brak kontroli decyzji, które sędziowie podejmują de facto w swojej sprawie. Przecież jawność jest po to, aby ich kontrolować. Uważam też, że postulowana zmiana nie byłaby nadmiernym obciążeniem, ponieważ do wyłączenia jawności dochodzi relatywnie rzadko. Jednak strony i opinia publiczna powinny mieć pewność, że nie nastąpiło to z niewłaściwych powodów.

Możliwość odwołania się do innego składu ma wpływ na zaufanie do sądu i jest w interesie całego wymiaru sprawiedliwości.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Charakter prawny opłaty podwyższonej

Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną Spółki od wyroku WSA w Poznaniu z 8.7.2021 r., IV SA/Po 207/21 w sprawie ze skargi Spółki na decyzję SKO w Poznaniu w przedmiocie wymierzenia opłaty za składowanie odpadów.
Marszałek Województwa Wielkopolskiego decyzją wymierzył Spółce opłatę za składowanie odpadów bez uzyskania decyzji zatwierdzającej instrukcję prowadzenia składowiska odpadów stanowiącą różnicę pomiędzy opłatą należną a wynikającą z wykazu zawierającego zbiorcze zestawienie informacji o zakresie korzystania ze środowiska oraz o wysokości należnych opłat za 2015 r. – w kwocie 6 546 392 zł. W uzasadnieniu organ I instancji wyjaśnił, że skarżący zarządza składowiskiem odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne. Decyzją z 22.2.2008 r., Marszałek udzielił skarżącemu pozwolenia zintegrowanego na eksploatację kwatery II składowiska odpadów. Z kolei instrukcja eksploatacji kwatery nr II wygasła 24.1.2015 r. z uwagi na nowelizację ustawy o odpadach oraz brak złożenia przez skarżącego wniosku o zatwierdzenie instrukcji prowadzenia składowiska odpadów. Tym samym skarżący w okresie rozliczeniowym obejmującym rok 2015 przyjmował na składowisko odpady, nie posiadając ważnej instrukcji. W konsekwencji Marszałek wydał decyzję w przedmiocie wymierzenia opłaty podwyższonej za składowanie odpadów bez decyzji zatwierdzającej instrukcję prowadzenia składowiska za 2015 rok.
Wojewódzki Sąd Administracyjny rozpoznając skargę Spółki wskazał, że skarżący miał obowiązek złożyć wniosek o wydanie nowej decyzji zatwierdzającej instrukcję prowadzenia składowiska odpadów najpóźniej do 23.1.2015 r. Termin ten miał charakter materialnoprawny, a więc nie podlegał skracaniu ani przedłużaniu. Sąd I instancji podkreślił, że samo złożenie wniosku spowodowałoby, iż skarżący zachowałby termin, o którym mowa w art. 240 ust. 1 ustawy z dnia 27.4.2001 r. Prawo ochrony środowiska (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 54; dalej PrOchrŚrod), co mogłoby uchronić go od naliczenia opłaty podwyższonej – jednak skarżący złożył wniosek dopiero po wygaśnięciu starej instrukcji. W ocenie Sądu I instancji nie ma znaczenia okoliczność, że nowa instrukcja zatwierdzona decyzją Marszałka z 8.3.2016 r., jest tożsama z wygasłą wcześniej instrukcją.
WSA w Poznaniu wskazał również, że organ był zobligowany do ustalenia podwyższonej opłaty za korzystanie ze środowiska, bowiem sam fakt składowania odpadów bez uzyskania decyzji zatwierdzającej instrukcję prowadzenia składowiska odpadów jest wystarczającą i konieczną przesłanką ustalenia podwyższonej opłaty i bez znaczenia pozostaje to, że skarżący jest w istocie podmiotem publicznym, odpowiedzialnym za zbieranie odpadów. Również wysokość opłaty nie podlega żadnej dyskusji, ponieważ wynika wprost z matematycznego wzoru, określonego w art. 293 ust. 1 PrOchrŚrod.
Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź
Sąd I instancji również za niezasadny uznał zarzut naruszenia art. 189f § 2 i 3 KPA w zw. z art. 189b KPA, wskazując, że dyrektywy wymiaru kar administracyjnych przewidziane w KPA nie znajdą zastosowania w przypadku kar nakładanych decyzjami związanymi, czyli takich kar, w stosunku do których ustawodawca nakazuje stosować pewien jednoznaczny mechanizm wyliczania sankcji pieniężnej. Zdaniem Sądu I instancji w przedmiotowej sprawie mamy do czynienia z decyzją związaną, która nie dotyczy jednak administracyjnej kary pieniężnej, lecz opłaty podwyższonej, szczegółowo uregulowanej przepisami PrOchrŚrod. Wobec tego, według WSA w Poznaniu, przepisy Działu IVa KPA, dotyczące administracyjnych kar pieniężnych, nie mają zastosowania w niniejszej sprawie.
Naczelny Sąd Administracyjny rozstrzygał, czy przewidziana w art. 293 ust. 1 PrOchrŚrod opłata podwyższona za składowanie odpadów bez uzyskania decyzji zatwierdzającej instrukcję prowadzenia składowiska odpadów – jest administracyjną karą pieniężną rozumieniu art. 189 KPA, czy też nie. Jak wskazał NSAzarówno art. 276 PrOchrŚrod, a także inne przepisy tej ustawy, wyraźnie odróżniają opłatę podwyższoną od administracyjnej kary pieniężnej, a nawet w pewnym sensie je sobie przeciwstawiają. Już zatem warstwa terminologiczna ustawy zdaje się dostatecznie wyraźnie ujawniać wolę ustawodawcy, by pojęć tych nie utożsamiać ani nie traktować pojęcia administracyjnej kary pieniężnej jako szerszego (nadrzędnego). Zróżnicowana jest tu nie tylko terminologia, ale także uregulowania, choćby przez inaczej ukształtowane odesłania do ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa (art. 281 ust. 2 i 3 PrOchrŚrod).
Jak rozstrzygnął NSA opłata podwyższona nie ma znamion administracyjnej kary pieniężnej w rozumieniu art. 189b KPA. W statuowaną wspomnianym przepisem definicję wkomponowane jest istnienie „obowiązku” lub „zakazu” – a więc aktualnej powinności wynikającej z uprzednio skonkretyzowanej normy. Na gruncie PrOchrŚrod z taką skonkretyzowaną normą mamy do czynienia tylko w przypadku, o którym mowa w art. 276 ust. 2 PrOchrŚrod. Przypadek, o którym mowa w art. 276 ust. 1 PrOchrŚrod, cechuje się jej brakiem (wprawdzie używa się niekiedy określenia „obowiązek uzyskania pozwolenia”, ale jest to tylko swego rodzaju skrót myślowy, bo tak naprawdę nie idzie tu o obowiązek, lecz o określony wymóg czy też warunek korzystania ze środowiska). Poza tym kara administracyjna w rozumieniu art. 189b KPA nakładana jest w drodze decyzji administracyjnej, natomiast opłata co do zasady podlega samoobliczeniu, a obowiązek jej wniesienia powstaje z mocy prawa. Wymiar opłaty w drodze decyzji następuje w założeniu wyjątkowo – tylko w warunkach opisanych w art. 288 PrOchrŚrod. Decyzja orzekająca o opłacie ma charakter deklaratywny w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Odmienne mechanizmy powstawania powinności wniesienia opłaty podwyższonej (z mocy prawa) i powinności poniesienia administracyjnej kary pieniężnej (z mocy decyzji) powodują, że w założeniu odmienne – gdy idzie o konstrukcję prawną – powinny być ewentualne instytucje łagodzące ich dolegliwość. W przypadku administracyjnej kary pieniężnej mogą one być wpisane w normę kompetencyjną i stanowić o tym, że organ w procesie jurysdykcyjnym tę karę miarkuje względnie nawet odstępuje od jej nałożenia. Natomiast w przypadku opłaty podwyższonej takie rozwiązanie jest a limine wykluczone – jest ono nie do pogodzenia z deklaratywnym charakterem podejmowanego orzeczenia. Rozwiązania łagodzące dolegliwość opłaty podwyższonej musiałyby być wpisane w normę materialną kreującą powinność jej poniesienia – konieczne byłoby wyraźne wskazanie przez ustawodawcę względnie wyprowadzenie w drodze wykładni przesłanek negatywnych, których wstąpienie powoduje, że opłaty podwyższonej nie nalicza się.

Komentarz

Omawiane rozstrzygnięcie wyraźnie różnicuje instytucję opłaty podwyższonej wynikającej z PrOchrŚrod od administracyjnej kary pieniężnej. Ma to kluczowe znaczenia dla ustalenia czy możliwe jest zastosowanie rozwiązań przewidzianych w KPA dla złagodzenia skutków nałożenia opłaty podwyższonej. Stanowisko NSA jest jednoznaczne – przepisy KPA dotyczące administracyjnych kar pieniężnych nie mają zastosowania do opłat podwyższonych przewidzianych przepisami PrOchrŚrod. Czyni to opłaty podwyższone środkiem wysoce sankcyjnym i restrykcyjnym bowiem nie podlegającym m.in. miarkowaniu, umarzaniu czy najdalej idąc – w takim ujęciu jak wskazał NSA – organ nie ma możliwości odstąpienia od jej wymierzenia, na mocy przepisów KPA.Taka regulacja wzmacnia również podstawową funkcję takiej opłaty, jaką jest prewencja.
Więcej opracowań ius.focus® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Przeprowadzenie wykładu jako przedmiot umowy zlecenia

Stanowisko WSA w Warszawie

ZUS Oddział w Krakowie (dalej: ZUS) zwrócił się do Narodowego Funduszu Zdrowia (dalej: NFZ) o ustalenie obowiązku podlegania E.R. (dalej: Uczestnik) ubezpieczeniu zdrowotnemu z tytułu wykonywania zawartych ze S. w K. (dalej: Skarżący) umów cywilnoprawnych o charakterze umów o świadczenie usług, do których stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu, w okresach: 18.4.2013 r., 24.2.2014 r., 28.11.2014 r. i 21-22.4.2015 r., których przedmiotem było opracowanie materiałów szkoleniowych, a także opracowanie i wygłoszenie autorskich wykładów na szkoleniach i kursach.

Decyzją z 7.11.2023 r. Prezes NFZ, działając m.in. na podstawie art. 66 ust. 1 pkt. 1 lit. e) ustawy z 27.8.2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 146; dalej: ŚOZŚrPubU), utrzymał w mocy decyzję Dyrektora Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ z 26.7.2018 r., stwierdzającą, że Uczestnik podlegał obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego z tytułu ww. umów.

WSA w Warszawie, oddalając skargę na decyzję, wskazał, że zadaniem Uczestnika było wykonywanie czynności faktycznych w postaci przeprowadzenia zajęć na uzgodniony ze Skarżącym temat. Czynności, do których wykonania zobowiązywał się Uczestnik miały prowadzić do rezultatu w postaci przeprowadzenia zajęć dydaktycznych, jednakże w żadnym razie nie były one charakterystyczne dla umowy o dzieło. Zdaniem WSA w Warszawie, wynikały one z podjęcia określonych czynności niewymagających cech indywidualizacji, lecz staranności działania. Nie miały charakteru czynności przynoszących konkretny materialny rezultat. Były one w istocie realizowane w ramach umów starannego działania, mających charakter umów o świadczenie usług, do których stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu. Przedmiotem spornych umów było przekazanie określonej wiedzy, a nie stworzenie dzieła.

Zarzuty Skarżącego

W skardze kasacyjnej zarzucono m.in. naruszenie przepisów prawa materialnego, w szczególności:

Prawo pracy – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Stan prawny

NSA w pierwszej kolejności wskazał, że zgodnie z art. 66 ust. 1 pkt. 1 lit. e) ŚOZŚrPubU obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego podlegają osoby spełniające warunki do objęcia ubezpieczeniami społecznymi lub ubezpieczeniem społecznym rolników, które są osobami wykonującymi pracę na podstawie umowy agencyjnej lub umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której stosuje się przepisy KC dotyczące zlecenia lub osobami z nimi współpracującymi.

Zatem NSA podkreślił, że w sprawie rozstrzygnięcia wymagało podleganie ubezpieczeniu zdrowotnemu albo niepodleganie temu ubezpieczeniu przez Uczestnika we wskazanych w decyzji okresach, w związku z wykonywaniem przez niego pracy na podstawie zawartych ze Skarżącym umów.

Jak wskazał NSA, do podważenia klasyfikacji umów zmierzają zarzuty naruszenia prawa materialnego, tj.: art. 627 KC i art. 734 KC w związku z art. 750 KC. W myśl art. 627 KC przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia. Elementami przedmiotowo istotnymi umowy o dzieło jest określenie dzieła, do którego wykonania zobowiązany jest przyjmujący zamówienie, a także, z uwzględnieniem regulacji art. 628 KC w zw. z art. 627 KC, wynagrodzenia, do którego zapłaty zobowiązany jest zamawiający. Umowa o dzieło jest umową o „rezultat usługi”. Rezultat, o który umawiają się strony, musi być obiektywnie osiągalny i w konkretnych warunkach pewny. Celem umowy o dzieło jest osiągnięcie określonego rezultatu, niezależnie od rodzaju i intensywności świadczonej w tym celu pracy i staranności. Odpowiedzialność przyjmującego zamówienie w wypadku nieosiągnięcia celu umowy jest więc odpowiedzialnością za nieosiągnięcie określonego rezultatu, a nie za brak należytej staranności. Przedmiotem umowy o dzieło, w ujęciu KC, jest więc przyszły, z góry określony, samoistny, materialny lub niematerialny, lecz obiektywnie osiągalny i w danych warunkach pewny rezultat pracy i umiejętności przyjmującego zamówienie, którego charakter nie wyklucza możliwości zastosowania przepisów o rękojmi za wady.

Z kolei art. 750 KC przewiduje, że do umów o świadczenie usług, które nie są uregulowane innymi przepisami, stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu. Istota umowy zlecenia, w świetle art. 734 KC i nast., polega na tym, że przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej dla dającego zlecenie. Umowę zlecenia zalicza się do zobowiązań tzw. starannego działania, a nie zobowiązań rezultatu. Chociaż sama definicja zakłada dążenie do osiągnięcia określonego rezultatu, jednakże w razie jego nieosiągnięcia, ale jednoczesnego dołożenia wszelkich starań w tym kierunku, przy zachowaniu należytej staranności, zleceniobiorca nie ponosi odpowiedzialności za niewykonanie zobowiązania.

Stanowisko NSA

NSA podzielił pogląd, że przygotowanie wykładu, nawet gdy przekazywana w nim wiedza wykracza poza zwykły poziom i granice programowe oraz jest w sposób indywidualny dostosowywana do potrzeb słuchaczy, nie może stanowić podstawy do przyjęcia, że w takim wypadku mamy do czynienia z dziełem. Jedynie wyjątkowo wygłoszenie wykładu można zakwalifikować jako dzieło, o ile wykładowi można przypisać cechy utworu, a ten warunek spełnia tylko wykład naukowy o charakterze niestandardowym, niepowtarzalnym, wypełniający kryteria twórczego i indywidualnego dzieła naukowego, a nie wykładu polegającego jedynie na wykonywaniu czynności wymagających określonej wiedzy i zdolności do jej przekazania (wyrok NSA z 28.5.2024 r. II GSK 1951/23, Legalis).

Zdaniem NSA stanowisko Skarżącego, że Uczestnik był odpowiedzialny za: (i) zgromadzenie materiałów, (ii) własne przemyślenia, interpretacje i wnioski, (iii) usystematyzowanie wiedzy, (iv) koncepcję przeprowadzenia wykładu, a następnie (v) jego wygłoszenie; dzieło wykonane na podstawie każdej ze spornych umów było jednorazowe, o indywidualnych cechach określonych w temacie wykładu, a rezultat umowy (tj. poszerzenie wiedzy uczestników szkolenia) był z góry określony, obiektywnie osiągalny i subiektywnie pewny, nie zasługuje na aprobatę z uwagi na pominięcie istotnych cechy przedmiotu tych umów i okoliczności ich wykonywania. NSA podkreślił, że o prawidłowym zakwalifikowaniu umowy cywilnoprawnej nie decyduje nazwa umowy czy jej stylistyka, lecz rzeczywisty przedmiot umowy, okoliczności jej zawarcia oraz sposób i okoliczności jej wykonywania, w tym realizowanie przez strony, nawet wbrew postanowieniom umowy, cechy charakterystyczne dla danego stosunku prawnego, które odróżniają zawartą i realizowaną umowę od innych umów cywilnoprawnych.

Podsumowując, NSA wskazał, iż kwalifikacja spornych umów oraz okoliczności ich realizacji do umów o świadczenie usług, do których zastosowanie mają przepisy dotyczące zlecenia, była prawidłowa. Konsekwencją powyższego była poprawna konkluzja, iż z tytułu wykonywania czynności wynikających z tych umów Uczestnik podlegał obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego na podstawie art. 66 ust. 1 pkt. 1 lit. e) ŚOZŚrPubU. WSA w Warszawie zasadnie uznał, że przeprowadzenie wykładu (zajęć dydaktycznych/szkoleniowych) nie nosi cech dzieła w rozumieniu KC. Samo zawarcie w umowach postanowień dotyczących prawa autorskiego czy nazwanie umów umowami o dzieło nie wystarcza do podważenia kwalifikacji tych umów, jako mających za przedmiot określone czynności, a nie ich rezultat.

Mając powyższe na uwadze, NSA – na podstawie art. 184 PostAdmU – oddalił skargę.

Komentarz

Charakterystyka umów o dzieło, w zestawieniu z umowami o świadczenie usług i umowami zlecenia, dla potrzeb ustalenia podlegania obowiązkowemu ubezpieczeniu zdrowotnemu, wielokrotnie była już przedmiotem rozważań NSA. Na gruncie analizowanej spawy NSA wypowiedział się na temat wykładu (o charakterze nie naukowym) i uznał, że jego przygotowanie i wygłoszenie zbliża go do umowy zlecenia, nie zaś umowy o dzieło, ze wszystkimi tego konsekwencjami, zarówno z zakresu KP, jak i ubezpieczeń.

Wyrok NSA z 12.6.2025 r., II GSK 2528/24, Legalis

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Konflikt między właścicielami psów – dowód z nagrania telefonem komórkowym

Opis stanu faktycznego

Sprawa dotyczyła zdarzenia, do którego doszło 6.1.2023 r. w Krakowie. M.P. został oskarżony o to, że uderzył pokrzywdzoną, B.G., w twarz, i wykręcił jej palce prawej ręki, w wyniku czego kobieta doznała stłuczenia twarzy i złamania kości śródręcza. Obrażenia skutkowały naruszeniem czynności narządów ciała na czas przekraczający 7 dni, co wypełniało znamiona czynu z art. 157 § 1 KK.

Powyższy czyn był bezpośrednią konsekwencją zdarzeń mających miejsce podczas spaceru z psami. Pokrzywdzona, będąca zawodowym trenerem psów, razem ze znajomymi wyszła na spacer z psami. W tym samym czasie na spacerze znajdował się M.P. wraz z żoną oraz dwoma psami, które w pewnym momencie zostały przez nich spuszczone ze smyczy. Jeden z psów oskarżonego podbiegł do grupy psów prowadzonych przez pokrzywdzoną, przyjmując agresywną postawę. W odpowiedzi pies pokrzywdzonej również zareagował warczeniem. Oceniając sytuację jako potencjalnie niebezpieczną, B.G. wkroczyła pomiędzy psy i stanowczo odsunęła psa oskarżonego nogą. W tym czasie oskarżony pozostawał w oddaleniu, nie miał żadnej kontroli nad swoim psem, przede wszystkim nie zawołał go, nie miał też możliwości powstrzymać go fizycznie. Oskarżony uznał, że pokrzywdzona zaatakowała (kopnęła) jego psa, co wywołało u niego agresję, której wyrazem było kopnięcie psa pokrzywdzonej.

W następstwie powyższych zdarzeń doszło do szarpaniny pomiędzy M.P. i B.G., w wyniku której została ona kilkukrotnie przewrócona, wykręcono jej rękę i doznała złamania kości śródręcza.

Wyrokiem z 6.2.2024 r. SR dla Krakowa-Podgórza uznał M.P. za winnego i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 6.000 zł (120 stawek po 50 zł), a także orzekł obowiązek zapłaty na rzecz pokrzywdzonej 3.000 zł tytułem odszkodowania i 3.000 zł jako zadośćuczynienie.

Na skutek wniesionej apelacji Sąd II instancji, wyrokiem z 10.12.2024 r., IV Ka 755/24, uniewinnił oskarżonego, uznając, że działał on w warunkach obrony koniecznej.

Administracja sądowa - sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Kasacja i stanowisko Sądu Najwyższego

Kasację od tego rozstrzygnięcia wniósł Prokurator Okręgowy w Krakowie, zarzucając m.in. naruszenie art. 7, art. 410 oraz art. 433 § 2 KPK, wskazując na pobieżną i wybiórczą analizę materiału dowodowego oraz pominięcie istotnych nagrań i zeznań świadków. SN przychylił się do tej argumentacji i stwierdził, że SO dokonał dowolnej, a nie swobodnej oceny dowodów, opierając się niemal wyłącznie na wyjaśnieniach oskarżonego i jego żony. SN zauważył, że pokrzywdzona, jako profesjonalny trener psów, interweniowała w celu zapobieżenia konfliktowi między zwierzętami. Tymczasem to oskarżony zareagował impulsywnie, kopiąc psa należącego do pokrzywdzonej. Kopnięcie psa było działaniem nie tylko nieuzasadnionym, lecz także skierowanym pośrednio przeciwko opiekunce zwierzęcia. To właśnie ten akt agresji wobec zwierzęcia pokrzywdzonej był początkiem bezprawnego zachowania oskarżonego i zainicjował eskalację konfliktu.

W ocenie SN ten element zdarzenia został niesłusznie zmarginalizowany przez Sąd odwoławczy. O ile pokrzywdzona, według wszystkich dowodów istniejących w sprawie, odepchnęła psa oskarżonego, by zapobiec eskalacji agresji u psów, to działanie oskarżonego nie miało żadnego racjonalnego wyjaśnienia i było jedynie odwetem za odepchnięcie jego psa. W istocie, to właśnie kopnięcie psa pokrzywdzonej powinno być traktowane jako rozpoczęcie bezprawnego ataku ze strony oskarżonego.

SN skrytykował także sposób interpretacji przez SO materiału wideo z nagrania telefonem komórkowym dokonanego przez pokrzywdzoną. Na próbę sfilmowania zdarzenia oskarżony zareagował uderzeniem pokrzywdzonej i wytrąceniem jej telefonu z ręki. Telefon upadł na ziemię, a w tym czasie uczestnicy zdarzenia nie byli widoczni. Na nagraniu zarejestrowano jednak m.in. wulgarne okrzyki oskarżonego i wołanie jego żony proszącej, aby „przestał” i „odszedł”. Pominięcie tego dowodu rażąco naruszyło zasady swobodnej oceny dowodów oraz art. 410 KPK. Zdaniem SN interpretacja takiego dowodu powinna uwzględniać motywację, którą kierowała się osoba dokonująca tego zapisu. W tym przypadku była nią wyraźne wzburzona pokrzywdzona, która filmowała śpiesznie oddalającego się z miejsca zdarzenia oskarżonego, przedstawiając przy tym swoją wersję zdarzenia. Sąd stwierdził: „Jaki powód miałaby mieć do takiego zachowania, jeżeli nie poczucie pokrzywdzenia i chęć utrwalenia wizerunku sprawcy?”.

Wyrok SO został uchylony, a sprawa wróci do ponownego rozpoznania.

Komentarz

Sąd Najwyższy jednoznacznie uznał, że fizyczny atak na zwierzę towarzyszące człowiekowi, zwłaszcza gdy jest ono pod bezpośrednią opieką właściciela, może być kwalifikowany jako agresja również wobec tej osoby. Takie działanie narusza nie tylko normy ochrony zwierząt, lecz także godzi w poczucie bezpieczeństwa ich opiekunów. W tym kontekście kopnięcie psa może być postrzegane jako akt inicjujący konflikt fizyczny.

Sąd Najwyższy zwrócił też uwagę na znaczenie dla oceny dowodu z nagrania telefonem komórkowym motywacji osoby dokonującej zapisu. W tym konkretnym przypadku SN trafnie zauważył, że pokrzywdzona była „wyraźnie wzburzona”, a jej nagranie służyło zachowaniu obrazu sprawcy. Taka motywacja nie podważa wartości dowodowej, lecz wręcz ją wzmacnia, bo jest typowa dla osoby skrzywdzonej, działającej w odruchu samoobrony dowodowej, a nie z chęci inscenizacji.

Wyrok SN z 23.4.2025 r., III KK 179/25, Legalis

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Odrzucenie skargi a uiszczenie wpisu na rachunek innego sądu

Stanowisko WSA w Gorzowie Wielkopolskim

Zaskarżonym postanowieniem z 22.4.2025 r. WSA w Gorzowie Wielkopolskim odrzucił skargę P. z siedzibą w Z. (dalej: Skarżąca) na postanowienie Dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Zielonej Górze z 20.1.2025 r. w przedmiocie odmowy wydania zaświadczenia o pomocy de minimis. W uzasadnieniu orzeczenia jako podstawę prawną rozstrzygnięcia podano art. 220 § 3 ustawy z 30.8.2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 935; dalej: PostAdmU).

Przedstawiając stan faktyczny sprawy, WSA Gorzowie Wielkopolskim wskazał, że w wykonaniu zarządzenia Przewodniczącego Wydziału z 26.3.2025 r. pełnomocnik Skarżącej został wezwany do uiszczenia wpisu sądowego od skargi w kwocie 100 zł w terminie 7 dni od dnia doręczenia wezwania pod rygorem odrzucenia skargi. Korespondencja sądowa została doręczona pełnomocnikowi Skarżącej 28.3.2025 r. Do dnia rozpatrywania sprawy wpis od skargi nie został uiszczony, co w ocenie WSA w Gorzowie Wielkopolskim kwalifikowało do zastosowania sankcji odrzucenia skargi w oparciu o wskazaną na wstępie regulację. Jednocześnie WSA Gorzowie Wielkopolskim wskazał, że z informacji Oddziału Finansowo-Budżetowego tegoż Sądu z 16.4.2025 r. wynika, że do 15.4.2025 r., pomimo upływu terminu zakreślonego w wezwaniu, wpis od skargi nie został uiszczony.

Stanowisko Spółki

Nie zgadzając się z zapadłym orzeczeniem, pismem z 30.4.2025 r., pełnomocnik Skarżącej złożył zażalenie, wskazując na naruszenie przepisów postępowania – art. 58 § 1 pkt. 3 PostAdmU i art. 83 PostAdmU – w stopniu mogącym mieć istotny wpływ na wynik sprawy przez niewłaściwie ich zastosowanie, albowiem Skarżąca nie uchybiła terminowi do uiszczenia wpisu. W uzasadnieniu wskazano, że wpis został uiszczony w terminie wyznaczonym przez WSA w Gorzowie Wielkopolskim, tj. 31.3.2025 r., jednak z powodu błędu (wyboru niewłaściwej opcji w systemie bankowym i skopiowania danych z innego przelewu), środki zostały przekazane na niewłaściwe konto innego sądu. Wskazano, że po otrzymaniu zaskarżonego postanowienia, Skarżąca 30.4.2025 r. dokonała ponownego prawidłowego przelewu na konto właściwego sądu (tj. WSA w Gorzowie Wielkopolskim) z odpowiednim tytułem.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Stan prawny

Rozpoznając zażalenie Skarżącej, NSA w pierwszej kolejności odniósł się do stanu prawnego mającego zastosowanie w przedmiotowej sprawie i wskazał, że stosownie do art. 230 § 1 PostAdmU od pism wszczynających postępowanie przed sądem administracyjnym w danej instancji pobiera się wpis stosunkowy lub stały. Pismami, o których mowa w art. 230 § 1 PostAdmU, są skarga, skarga kasacyjna, zażalenie oraz skarga o wznowienie postępowania (art. 230 § 2 PostAdmU). Z kolei w myśl art. 220 § 1 PostAdmU sąd nie podejmuje żadnej czynności na skutek pisma, od którego nie zostanie uiszczona należna opłata. W tym przypadku przewodniczący wzywa wnoszącego pismo do uiszczenia stosownego wpisu sądowego w terminie 7 dni od dnia doręczenia wezwania, przy czym na mocy art. 220 § 3 PostAdmU w przypadku, gdy rzeczony brak fiskalny dotyczy skargi, bezskuteczny upływ wyznaczonego stronie terminu powoduje odrzucenie środka zaskarżenia.

Stanowisko NSA

Następnie, odnosząc się do poprawności rozstrzygnięcia w przedmiocie odrzucenia skargi, NSA stwierdził, że zaskarżone postanowienie WSA w Gorzowie Wielkopolskim odpowiada prawu. W uzasadnieniu zajętego stanowiska NSA wyjaśnił, że z uwagi na fakt, że Skarżąca wystąpiła ze skargą na rozstrzygnięcie organu odwoławczego bez uiszczenia należnej opłaty, zasadnie została wezwana do jej uregulowania w trybie art. 220 § 1 PostAdmU. Następnie NSA podkreślił, że w rozpatrywanej sprawie okolicznością bezsporną pozostaje, że korespondencja sądowa zawierająca wezwanie do wykonania zarządzenia Przewodniczącego Wydziału, wzywającego do uregulowania zaległego wpisu od skargi, została doręczona pełnomocnikowi Skarżącej 28.3.2025 r., co oznaczało upływ ustawowego terminu do jego uiszczenia 4.4.2025 r. Kolejno NSA zauważył, że bezspornym również w rozpoznawanej sprawie jest to, że wpis od skargi został uiszczony na rachunek bankowy WSA w Warszawie, zamiast na rachunek właściwego w sprawie WSA w Gorzowie Wielkopolskim. W tym kontekście NSA – w ślad za dotychczasowym stanowiskiem NSA prezentowanym w orzecznictwie – wskazał, że wpłaty dokonanej na rachunek bankowy innego sądu, niż sąd wzywający, nie można utożsamiać z wpłatą na rachunek, o którym stanowi art. 219 § 2 PostAdmU (postanowienie NSA z 16.1.2025 r. II GZ 597/24, Legalis).

W ocenie NSA, przytoczone powyżej okoliczności prowadzą do jednoznacznego wniosku, że zarzuty Skarżącej wobec zaskarżonego postanowienia WSA w Gorzowie Wielkopolskim są bezzasadne. Opłata została omyłkowo wniesiona na rachunek innego sądu niż sąd właściwy do rozpoznania sprawy – tj. na rachunek bankowy WSA w Warszawie, a nie WSA w Gorzowie Wielkopolskim, co przyznała sama Skarżąca w treści korespondencji kierowanej do WSA w Gorzowie Wielkopolskim w niniejszej sprawie (kwestia ta nie jest więc przedmiotem sporu w sprawie). Nie można więc uznać, że obowiązek uiszczenia opłaty został skutecznie spełniony. W tej sytuacji WSA w Gorzowie Wielkopolskim zasadnie – w ocenie NSA – odrzucił skargę, gdyż brak formalny w postaci nieuiszczenia wpisu sądowego nie został usunięty w ustawowym terminie. Należność z tytułu opłaty sądowej nie została uiszczona na rachunek WSA w Gorzowie Wielkopolskim, kwota ta nie wpłynęła na rachunek bankowym ww. sądu, a ten nie był zobowiązany (ani uprawniony) do jej poszukiwania na rachunkach bankowych innych wojewódzkich sądów administracyjnych. WSA w Warszawie nie był z kolei zobowiązany do przekazania do sądu właściwego opłaty omyłkowo wniesionej na jego konto bankowe. Tym samym – zdaniem NSA – spełnione zostały przesłanki do zastosowania sankcji z art. 220 § 3 PostAdmU w postaci odrzucenia skargi.

Mając na względzie powyższe, działając na podstawie art. 184 PostAdmU w zw. z art. 197 § 2 PostAdmU, NSA orzekł, jak w sentencji, tj. oddalił zażalenie na postanowienie WSA w Gorzowie Wielkopolskim.

Komentarz

Stan faktyczny ustalony w analizowanej sprawie wskazuje, że brak uiszczenia opłaty od wnoszonego pisma, tj. brak fiskalny, wobec wezwania i bezskutecznego upływu terminu na uzupełnienie wskazanego w nim braku fiskalnego, może prowadzić do negatywnych konsekwencji procesowych dla strony postępowania w postaci odrzucenia skargi. Pomimo oczywistych usprawnień w tym zakresie, takich jak bankowość elektroniczna, przelewy natychmiastowe, zdarzają się błędy, pomyłki, niedopatrzenia w tym zakresie – zarówno wśród stron postępowania, jak i reprezentujących je profesjonalnych pełnomocników. Niemniej jednak – jak jednoznacznie wskazał NSA w analizowanym rozstrzygnięciu – omyłka strony w tym zakresie, skutkująca brakiem terminowego wniesienia opłaty, powoduje daleko idące konsekwencje – odrzucenie skargi. Innymi słowy, nieuzupełnienie w zakreślonym terminie braku fiskalnego skargi obliguje sąd I instancji do odrzucenia skargi, stosownie do art. 220 § 3 PostAdmU (postanowienie NSA z 4.5.2022 r. I FZ 277/21, Legalis). Taka sytuacja miała miejsce w analizowanej sprawie, a rozstrzygnięcie podjęte przez WSA w Gliwicach było – w ocenie NSA – zasadne i prawidłowe.

W orzecznictwie sądowoadministracyjnym wskazuje się na warunek fiskalny skargi. Warunkiem skutecznego wniesienia skargi i podstawą do jej merytorycznego rozpatrzenia przez sąd jest bowiem uiszczenie wpisu sądowego (postanowienie WSA w Bydgoszczy z 23.11.2020 r. I SA/Bd 498/20, Legalis). Stosownie do art. 220 § 3 PostAdmU warunek ten i rygor zarazem został zastrzeżony przez ustawodawcę jedynie do: skargi, skargi kasacyjnej, zażalenia oraz skargi o wznowienie postępowania.

Jednocześnie należy mieć na uwadze, że równoznaczne z nieuiszczeniem wpisu jest jego uiszczenie:

  • na rachunek bankowy innego sądu (jak w niniejszej sprawie),
  • po terminie (wyrok NSA z 27.4.2022 r. I GSK 737/22, Legalis),
  • w nieprawidłowej (tj. niepełnej; niższej niż należna) wysokości (postanowienie NSA z 30.8.2022 r. II GZ 349/22, Legalis).

Postanowienie NSA z 11.6.2025 r., III FZ 264/25, Legalis

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Kompromis w świadczeniach

Tak wynika z odpowiedzi na interpelację poselską, jakiej udzieliła Aleksandra Gajewska, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Zmiany w 800+ dla Ukraińców

Przypomnijmy, że od czerwca 2025 r. obywatele Ukrainy, którzy przybyli do Polski w związku z działaniami wojennymi, są uprawnieni do 800+, tylko jeżeli dzieci, na które ubiegają się o to świadczenie, uczęszczają do przedszkola (tzw. zerówki) lub polskiej szkoły. ZUS sprawdza te kwestie w Systemie Informacji Oświatowej (SIO). Dane do tego rejestru wprowadza dyrektor placówki, do której uczęszcza małoletni. Jeśli weryfikacja w SIO nie potwierdzi tego faktu, organ rentowy wyśle do rodzica (na jego konto PUE ZUS) wezwanie do wyjaśnienia, dlaczego nie ma dziecka w rejestrze SIO. Jeśli był w nim błąd, to po uzupełnieniu danych świadczenie zostanie przyznane i wypłacone.

Nie wszyscy muszą jednak spełnić ten warunek. Nie dotyczy on młodszych dzieci, które nie mają obowiązku przedszkolnego lub szkolnego lub które mają ten obowiązek odroczony.

Trzeba będzie pracować

To zresztą niejedyne zmiany, jakie się szykują w kwestii wypłaty tego rodzaju świadczeń dla cudzoziemców. Rząd chce bowiem, aby tylko pracujący obcokrajowcy mieli dostęp do 800+. Tak wynika z przygotowywanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) projektu ustawy o weryfikacji prawa do świadczeń na rzecz rodziny dla cudzoziemców oraz niektórych innych ustaw. Został on pod koniec kwietnia wpisany do wykazu prac legislacyjnych rządu. Z opisu umieszczonego w wykazie wynika, że warunek aktywności zawodowej obejmie wszystkich cudzoziemców (nie tylko uchodźców wojennych z Ukrainy) pochodzących z państw trzecich (z wyjątkiem obywateli m.in. krajów UE oraz Wielkiej Brytanii).

Rząd tłumaczy, że powiązanie prawa do świadczeń z aktywnością na rynku pracy ma zapobiec napływowi obcokrajowców, których celem jest głównie utrzymywanie się ze świadczeń oferowanych na terytorium Polski. Jednocześnie mają zapobiec ryzyku wystąpienia wykluczenia społecznego cudzoziemców legalnie przebywających na terytorium Polski.

W odpowiedzi na interpelację poselską Aleksandra Gajewska przedstawiła dane ZUS pokazujące skalę korzystania ze świadczeń na rzecz rodziny przez obcokrajowców.

Wynika z nich, że dla wnioskodawców posiadających obywatelstwo inne niż polskie:

– w 2022 r. w ramach programu „Rodzina 500+” kwota wypłat wyniosła 2,07 mld zł; w ramach programu „Dobry start” kwota wypłat wyniosła 57,8 mln zł, w ramach rodzinnego kapitału opiekuńczego kwota wypłat wyniosła 136,1 mln zł, w ramach dofinansowania opieki w żłobku kwota wypłat wyniosła 10,3 mln zł;

– w 2023 r. w ramach programu „Rodzina 500+” kwota wypłat wyniosła 2,13 mld zł; w ramach programu „Dobry start” kwota wypłat wyniosła 54,5 mln zł; w ramach rodzinnego kapitału opiekuńczego kwota wypłat wyniosła 97,4 mln zł; w ramach dofinansowania opieki w żłobku kwota wypłat wyniosła 18,2 mln zł;

– w 2024 r. w ramach programu „Rodzina 800+” kwota wypłat wyniosła 3,4 mld zł; w ramach programu „Dobry start” kwota wypłat wyniosła 58,8 mln zł; w ramach rodzinnego kapitału opiekuńczego kwota wypłat wyniosła 83,9 mln zł; w ramach dofinansowania opieki w żłobku kwota wypłat wyniosła 17,3 mln zł.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Korzystają i wpłacają

Dane pokazują wzrost wydatków na świadczenia wypłacane tej grupie. Powód?

Oskar Sobolewski z HRK Payroll Consulting przypomina, że od stycznia 2024 r. wzrosła wysokość świadczenia wychowawczego z 500 zł miesięcznie na dziecko do 800 zł.

– To mogło przełożyć się też na wyższą kwotę przelewów z ZUS z tego tytułu – mówi.

W ocenie eksperta, pomimo iż wydatki na świadczenia dla cudzoziemców z zakresu polityki społecznej z roku na rok są wyższe, to wspomniane już zmiany odnoszące się do obywateli Ukrainy, które weszły w życie w czerwcu br., uważa za wystarczające.

– Konieczność sprawdzenia, czy obcokrajowcy z państw trzecich pracują, może okazać się problematyczna. Pytanie, w jakim kształcie i kiedy ten projekt zostanie przyjęty przez Radę Ministrów, a następnie wdrożony – wskazuje.

Podkreśla jednocześnie, że większość obywateli innych państw przyjeżdża do Polski za pracą i wydatnie dokłada się m.in. do systemu ubezpieczeń społecznych, co widać w rosnącej liczbie cudzoziemców, którzy odprowadzają składki do FUS (ZUS).

– Na koniec marca 2025 roku to już ponad 1,2 mln osób, czyli o 6,3 proc. więcej w stosunku do analogicznego okresu 2024 roku – mówi.

Dane ZUS pokazują, że przypis składek za cudzoziemców w 2024 r. wyniósł np. na ubezpieczenia emerytalne i rentowe 18,5 mld zł, w tym za obywateli Ukrainy – 11,5 mld zł.

Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan potwierdza, że wskaźnik zatrudnienia obcokrajowców w Polsce jest bardzo wysoki.

Pozytywnie ocenia jednak planowane ograniczenia w dostępie do świadczeń dla cudzoziemców.

– To swego rodzaju kompromis między częścią społeczeństwa, która obawia się napływu obcokrajowców, a tymi, którzy są świadomi, że bez nich będziemy mieli poważne kłopoty m.in. na rynku pracy ze względów demograficznych – uważa.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Usługa hotelowa a usługa najmu

Zgodnie z art. 4a pkt. 35 lit. b) ustawy z 15.2.1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 278; dalej: PDOPrU), aby mówić o spółce nieruchomościowej, muszą być spełnione kumulatywnie następujące kryteria:

Stan faktyczny

Podatnik w 2024 r. wystąpił z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej przepisów prawa podatkowego, w którym wskazał, że przeważającym przedmiotem prowadzonej przez niego działalności gospodarczej są hotele i podobne obiekty zakwaterowania. Obiekty należące do wnioskodawczyni poza pokojami noclegowymi oferują również usługi gastronomiczne, rekreacyjne, lecznicze, konferencyjne oraz usługi biura turystycznego.

Po zakończeniu pobytu przez gościa wystawiana jest dla niego faktura zawierająca rodzaje usług, jakie były świadczone podczas jego pobytu. Na fakturach tych wyszczególnione są usługi gastronomiczne oraz pozycje obejmujące między innymi parking, SPA, basen, siłownię, wstęp do stref dla dzieci, korzystanie z boisk sportowych, wypożyczenie sprzętu sportowego, usługi gabinetów masażu i gabinetów kosmetycznych. Wskazane na fakturze usługi noclegowe obejmują nocleg ze śniadaniem. Podkreślono jednak, że Wnioskodawca jest w stanie wyodrębnić w ramach usługi noclegowej część obejmującą nocleg i część obejmującą usługę gastronomiczną, co też jest dokonywane w systemie operacyjnym.

W takim stanie faktycznym zadano pytanie, czy prawidłowe jest stanowisko, zgodnie z którym wskazane w stanie faktycznym przychody ze świadczenia usług hotelowych, leczniczych oraz konferencyjnych nie stanowią przychodów, o których mowa w art. 4a pkt. 35 lit. b) PDOPrU?

W ocenie Podatnika świadczone przez niego usługi hotelowe realizowane są na podstawie umowy, która nie może być uznana za umowę o podobnym charakterze do umowy najmu czy dzierżawy.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Rozstrzygnięcie Organu

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej (dalej: DKIS) uznał zaprezentowane we wniosku stanowisko za nieprawidłowe. Dokonał on szerokiej interpretacji przepisów KC i stwierdził, że umowa hotelowa jest umową nienazwaną, mieszaną, zawierającą w sobie elementy takich umów jak umowa najmu, umowa zlecenia, umowa przechowania oraz umowa sprzedaży.

Wskazano również, że w umowie hotelowej dominującym i podstawowym elementem jest udostępnienie powierzchni, natomiast pozostałe świadczenia mają charakter dodatkowy, akcesoryjny. Tym samym przyjęto, że jeżeli świadczeniem głównym umowy mieszanej związanej ze świadczeniem usług noclegowych, leczniczych czy konferencyjnych jest korzystanie z rzeczy (oddanie części budynku do używania), to taka umowa nienazwana ma charakter podobny do umowy najmu, która została uregulowana w KC.

Tym samym w ocenie DKIS do wymienionych w art. 4a pkt. 35 PDOPrU przychodów z tytułu najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy, leasingu i innych umów o podobnym charakterze, których przedmiotem są nieruchomości, należy zaliczyć również przychody z usług hotelarskich.

Z takim rozstrzygnięciem nie zgodził się wnioskodawca i złożył skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego.

Rozstrzygnięcie WSA we Wrocławiu

WSA we Wrocławiu rozpoznał na rozprawie 8.1.2025 r. skargę i uchylił zaskarżoną interpretację indywidualną w całości.

Sąd odniósł się do przepisów KC i stwierdził, że umowa, na podstawie której świadczone są usługi hotelowe, nie stanowi umowy o podobnym charakterze do umowy najmu. WSA argumentował, że istota tych umów, cel ich zawarcia oraz prawa i obowiązki stron są bowiem zasadniczo różne. Przede wszystkim, celem umowy najmu jest nabycie prawa do korzystania z określonej nieruchomości lub jej określonej części. Natomiast w ramach umowy o świadczenie usług hotelowych nie dochodzi do nabycia prawa do korzystania z nieruchomości lub określonej jej części, ponieważ goście lokowani są w pokoju wybranym przez hotel, a celem nabycia usługi jest nabycie usługi zakwaterowania, wyżywienia oraz szeregu innych świadczeń towarzyszących, dostępnych w danym obiekcie.

Pokreślono również, że osoba korzystająca z usługi hotelowej, w odróżnieniu od najemcy, podlega w ramach pobytu regulaminowi określającemu zasady pobytu w hotelu i nie ma możliwości w pełni swobodnego korzystania. Również w odróżnieniu od najemcy, gość hotelu może korzystać z szeregu dodatkowych usług, które charakterystyczne są dla pobytu hotelowego (np. budzenie, zamawianie posiłków czy napojów do pokoju, przechowanie bagażu itp.). Ponadto osoba korzystająca z usług hotelu, w odróżnieniu od najemcy, nie może dowolnie zmieniać wystroju, wyposażenia czy też zapraszać dodatkowych osób do pokoju lub urządzać w nim spotkań czy wydarzeń.

Powołując się na określone przepisy KC, Sąd wskazał również, że osoba korzystająca z usług hotelowych, w odróżnieniu od najemcy, nie jest zobowiązana do ponoszenia kosztów drobnych napraw. Co więcej podkreślono, że hotel jest odpowiedzialny za utratę lub uszkodzenie rzeczy wniesionych przez osobę korzystającą z jego usług. Odpowiedzialności takiej zasadniczo nie ponosi natomiast podmiot udostępniający nieruchomość w ramach umowy najmu.

Na koniec Sąd zwrócił uwagę, że prawo osoby korzystającej z usługi hotelowej nie podlega ochronie, którą KC przyznaje najemcy lokalu, i która jest zrównana z ochroną własności. W szczególności najemca ma prawo do korzystania z najętego lokalu z wyłączeniem innych osób, podczas gdy nieodłącznym elementem usług świadczonych przez hotel jest wstęp jego pracowników do pokoju zajmowanego przez gościa.

Komentarz

W komentowanym wyroku WSA we Wrocławiu w sposób kompleksowy podszedł do zagadnienia kategorii przychodów, od których uzyskiwania uzależniony jest status spółki nieruchomościowej.

Używając sformowania „inne umowy o podobnym charakterze”, ustawodawca pozostawił wprawdzie administracji skarbowej możliwość interpretacji przepisów kształtujących warunki konieczne do uznania określonego podmiotu za spółkę nieruchomościową. WSA we Wrocławiu słusznie jednak nie zgodził się na interpretowanie tych warunków w toku wykładni przepisów prawa podatkowego w sposób, w który skutkowałby bezpodstawnym ich rozszerzeniem.

Należy dobrze ocenić rozstrzygnięcie WSA, w którym dostrzegł on istotne różnice między usługami hotelowymi, a usługami najmu. Słusznie WSA zwrócił uwagę na to, że zupełnie inny jest charakter i cel tych usług, ale też inne są oczekiwania ich konsumentów. Potrzeb klienta, który chce nająć określoną nieruchomość, nie wypełni nabycie usługi hotelowej. Podobnie najęcie nieruchomości nie spełni oczekiwań osoby, która chce skorzystać z usługi hotelowej.

Wyrok WSA we Wrocławiu z 8.1.2025 r., I SA/Wr 699/24, Legalis

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Spółka będzie mogła dogadać się z prokuratorem

Obowiązująca od ponad dwóch dekad ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych jest nieefektywna. Liczba podmiotów, na które sądy nakładają kary za przestępstwa gospodarcze popełniane przez ich przedstawicieli, jest nikła. Ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że na przestrzeni ostatnich kilku lat zapada po kilka wyroków rocznie.

Zgodnie bowiem z art. 4 tej ustawy, podmiot zbiorowy (np. spółka) podlega odpowiedzialności, jeżeli fakt popełnienia czynu zabronionego przez osobę działającą w jej imieniu (np. prezes zarządu) został stwierdzony prawomocnym wyrokiem sądu karnego. Dopiero po wydaniu takiego prejudykatu jest możliwe zastosowanie mechanizmów przewidzianych w tej regulacji. Wyjątkiem są sprawy dotyczące przestępstw przeciwko środowisku, do których art. 4 się nie stosuje.

Ministerstwo Sprawiedliwości na fali deregulacyjnego wzmożenia przygotowało projekt nowelizacji kodeksu spółek handlowych i niektórych innych ustaw (w tym ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych), w którym po pierwsze wprowadza na grunt tej ostatniej ustawy tryb konsensualny, pozwalający na poddanie się uzgodnionej z prokuratorem karze. Po drugie zaś tego typu szczególna ścieżka będzie mogła być zastosowana bez konieczności wcześniejszego zakończenia sprawy karnej wobec osoby fizycznej.

Zgodnie z projektowanym art. 43a OdpZbiorU, prokurator będzie mógł wystąpić do sądu z wnioskiem o wydanie wyroku stwierdzającego odpowiedzialność podmiotu zbiorowego i orzeczenie uzgodnionych w porozumieniu z jego przedstawicielem kar i środków, jeżeli okoliczności popełnienia danego przestępstwa nie budzą wątpliwości.

Górna granica kary nałożonej w tym trybie będzie niższa niż normalnie (maks. 1,5 proc., a nie 3 proc. przychodu osiągniętego w roku obrotowym, w którym popełniono czyn zabroniony). Z uwagi na to, że proponowane kary i środki muszą uwzględniać prawnie chronione interesy pokrzywdzonego, to projekt wprowadza również możliwość orzeczenia środków kompensacyjnych w postaci naprawienie szkody albo zadośćuczynienia.

Ugoda i łagodniejszy wyrok

Ale to nie wszystko. Uprawomocnienie się orzeczenia w przedmiocie odpowiedzialności podmiotu zbiorowego miałoby także istotny wpływ na potencjalną odpowiedzialność osoby fizycznej: reprezentanta podmiotu zbiorowego. W takim przypadku sąd miałby możliwość fakultatywnego zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary lub jej warunkowego zawieszenia.

W przypadku, w którym podmiot zbiorowy naprawiłby szkodę w całości do czasu orzekania w przedmiocie odpowiedzialności osoby fizycznej, nadzwyczajne złagodzenie kary miałoby charakter obligatoryjny – zapowiada MS.

Eksperci są podzieleni co do skuteczności projektowanych rozwiązań. Zdaniem mec. Marty Hermanowicz z kancelarii Filipiak Babicz, wprowadzenie możliwości konsensualnego zakończenia sprawy, bez konieczności uzyskania prejudykatu ma szansę usprawnić procedowanie w tego typu sprawach i wypracowanie o wiele bardziej sprawiedliwych rozwiązań.

– Aktualnie praktyka wygląda tak, że do odpowiedzialności karnej pociągane są osoby zarządzające podmiotem zbiorowym, nawet gdy korzyść z czynu zabronionego odniósł podmiot zbiorowy, niepowiązany kapitałowo z oskarżonym. Uzyskanie wyroku skazującego najczęściej zamyka temat i podmiot zbiorowy mimo podstaw nie jest już pociągany do odpowiedzialności. Odwrócenie kolejności i uprzednie ukaranie podmiotu zbiorowego w takich sytuacjach jest zatem pożądane – wskazuje ekspertka.

Inaczej na to patrzy Arkadiusz Górski z kancelarii JDP, specjalizujący się w sprawach dotyczących przestępstw białych kołnierzyków. – Z uwagi na konstrukcję opartą na konsensualizmie, zainteresowanie taką formą przyjęcia odpowiedzialności na podmiot zbiorowy musi wyrażać nie tylko prokurator, ale także i sam podmiot zbiorowy, co w kontekście obecnej niestosowalności przepisów ustawy, może się okazać słabą zachętą – zauważa mec. Arkadiusz Górski.

– Po co podmiot zbiorowy miałby brać na siebie od razu odpowiedzialność na gruncie nowego rozwiązania, skoro szansa, że w ogóle poniesie jakąkolwiek odpowiedzialność w przyszłości na gruncie tej ustawy, statystycznie jest niewielka – tłumaczy ekspert.

Jego zdaniem sama korzyść w postaci mniejszego (choć nie zawsze) wymiaru kary nakładanej na podmiot zbiorowy lub korzyść dla sprawcy w postaci nadzwyczajnego złagodzenia kary lub warunkowego zawieszenia jej wykonania na preferencyjnych warunkach, także mogą nie spowodować lawinowego wzrostu zainteresowania tą instytucją.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Płacenie za błędy przedstawicieli

– Podmiot zbiorowy może być bowiem rzadko zainteresowany zapłatą za korzyści procesowe sprawcy przestępstwa np. byłego już członka zarządu. Jeśli z kolei celem takiego poddania się odpowiedzialności miałaby być wyłącznie korzyść po stronie tego sprawcy, to należy zadać pytanie, czy podmiot zbiorowy ma niejako „wykupywać” polepszenie sytuacji procesowej takiej osoby – zauważa mec. Arkadiusz Górski.

Powstaje też pytanie, czy w takiej sytuacji podmiot zbiorowy nie będzie wykorzystywany jako płatnik za nadzwyczajne złagodzenie kary rzeczywistego sprawcy.

– Wbrew twierdzeniom autorów projektu odpowiedzialność karna osoby fizycznej nie jest w takiej sytuacji przypadkowa i związana wyłącznie z faktem pełnienia funkcji zarządczej, ale w każdym przypadku jest odpowiedzialnością za czyn tej osoby, który narusza zakaz karny, i za jej decyzje. To decyzje tej osoby ostatecznie doprowadziły do wystąpienia przestępstwa, w które zaangażowany był podmiot zbiorowy i do ewentualnego pokrzywdzenia osób trzecich – zwraca uwagę mec. Górski.

zdjecie

Inne zmiany w kodeksie spółek handlowych

Oprócz tego projekt przewiduje też zmiany w kodeksie spółek handlowych, które pozwolą na ubieganie się o uchylenie zakazu pełnienia funkcji w organach spółek handlowych lub jego skrócenie, także w przypadku osób skazanych za przestępstwo umyślne.

Pięcioletni zakaz pełnienia funkcji w organach spółki dotyczy osoby skazanej zarówno na minimalny, jak i maksymalny wymiar kary. Z kolei zmiany w ustawie o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu, przewidują zastąpienie kary w postaci pięciu lat pozbawienia wolności za zaniechania w przekazywaniu podejrzanych transakcji generalnemu inspektorowi informacji finansowej – sankcją administracyjną w postaci kary pieniężnej do 1 mln zł.

Etap legislacyjny: konsultacje

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

dr Jakub Znamierowski

adwokat, Wardyński i Wspólnicy

Wprowadzenie do ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych trybu konsensualnego, umożliwiającego zawarcie porozumienia w przedmiocie warunków nałożenia odpowiedzialności na podmiot zbiorowy, jest wysoce pożądane i stanowi krok w dobrym kierunku. Samo proponowane rozwiązanie może jednak nie być w pełni funkcjonalne, ponieważ prokurator nie bada podstaw odpowiedzialności podmiotu zbiorowego w postępowaniu karnym dotyczącym przestępstwa przedstawiciela takiego podmiotu, wobec czego nie ma w istocie przesłanek do ich stwierdzenia – co z kolei warunkuje wystąpienie z wnioskiem w trybie konsensualnym. Niezależnie od tego projektowane regulacje zdają się tracić z pola widzenia prawo do obrony samego reprezentanta podmiotu zbiorowego, który niekoniecznie musi przyznawać się do popełnienia czynu zabronionego mającego stanowić podstawę odpowiedzialności podmiotu zbiorowego, a może przez taki podmiot zostać poświęcony na ołtarzu niższej kary pieniężnej, która miałaby zostać nałożona na ten ostatni w wyniku porozumienia. Proponowane zmiany mają jedynie charakter fragmentaryczny, a potrzebna jest kompleksowa nowelizacja postępowania w przedmiocie odpowiedzialności podmiotów zbiorowych.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź