TK: surowsze rygory dla strony z pełnomocnikiem
Wspomniany przepis wskazuje, że jeżeli wniosek o zwolnienie z kosztów sądowych przed upływem terminu do opłacenia pisma (tu apelacji) został prawomocnie oddalony, to sędzia nie wzywa do jego opłacenia, jeżeli zostało wniesione przez adwokata lub radcę prawnego. Problem bierze się stąd, że kiedy takie samo pismo wniesie strona bez profesjonalnego pełnomocnika, sędzia wzywa ją do opłacenia pisma (strona „wie, na czym stoi”).
Skarga konstytucyjna dotyczyła przypadku, gdy ta dwoista regulacja w art. 112 ust. 3 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych spowodowała, że konkretna osoba straciła możliwość odwołania się do drugiej instancji. W sprawie tej kobieta pozwała właściciela kamienicy, domagając się 100 tys. zł zadośćuczynienia za znęcanie się nad nią, a sąd okręgowy zasądził jej listowne przeprosiny i 10 tys. zł. Zaskarżyła więc ten wyrok, wnosząc o orzeczenie wyższej kwoty. Jednocześnie z apelacją jej pełnomocnik złożyła wniosek o zwolnienie jej od kosztów sądowych.
Sąd okręgowy zwolnił ją częściowo z tych kosztów. Jej zażalenie na to częściowe zwolnienie Sąd Apelacyjny w Poznaniu oddalił, a apelację odrzucił jako opłaconą po przekroczeniu siedmiodniowego terminu (to orzeczenie jest ostateczne).
W skardze konstytucyjnej pełnomocnik kobiety mec. Ewa Blada-Kosmalewicz wskazywała, że wynikająca z zaskarżonego przepisu konieczność odrzucenia apelacji nieopłaconej w terminie tygodnia od doręczenia postanowienia o odmowie zwolnienia z kosztów sądowych, gdy pełnomocnik, nie czekając na wezwanie do uiszczenia opłaty, złożył wraz z apelacją wniosek o zwolnienie od kosztów, nie daje się pogodzić z postanowieniami konstytucji. Narusza bowiem przysługujące stronie prawo do sądu w aspekcie rzetelnej i sprawiedliwej procedury oraz zasady równości stron w postępowaniu sądowym oraz prawo zaskarżenia orzeczenia pierwszej instancji.
Zdaniem TK zaskarżony przepis nie różnicuje sytuacji prawnej profesjonalnych pełnomocników (i stron) zależnie od terminu wniesienia przez nich wniosku o zwolnienie od kosztów sądowych. W obu wypadkach należną opłatę należy uiścić w ciągu tygodnia, a doręczenie postanowienia o oddaleniu wniosku o zwolnienie od kosztów lub oddalającego zażalenie stanowi podobną informację co wezwania sądu o uiszczenie opłaty. Na profesjonalnych pełnomocników są zaś w szeregu sytuacjach procesowych nakładane dodatkowe obowiązki, np. sami mają wyliczyć wymaganą opłatę sądową.
– Wymagania wynikające z kwestionowanego art. 112 ust. 3 w sytuacji strony reprezentowanej przez profesjonalnego prawnika nie mogą być więc uznane za nadmierne – wskazał w konkluzji uzasadnienia sędzia sprawozdawca Rafał Wojciechowski.
Sędzia Justyn Piskorski w zdaniu odrębnym wskazał z kolei, że różnica sprowadza się do rodzaju pisma wzywającego do uiszczenia w terminie tygodnia opłaty, która może powodować wątpliwości u najbardziej zainteresowanych, czyli stron procesu co do tego, jak mają postępować w takich sytuacjach. Wyrok TK jest ostateczny.
Sygnatura akt: SK 12/19
Rozmiar szkody w dacie czynu jako okoliczność decydująca o kwalifikacji prawnej czynu
Opis stanu faktycznego
Sąd Rejonowy w S wyrokiem z 3.4.2023 r., II K 468/20, uznał S.K. za winną sześciu przestępstw w tym w pkt 9. części dyspozytywnej wyroku za winną tego, że 9.5.2019 r. w m. K. (…), dokonała uszkodzenia mienia w postaci telefonu komórkowego marki S. w ten sposób, że umyślnie wytrąciła go z ręki M.K. i wskutek upadku doznał on pęknięcia obudowy oraz zakłóceń w prawidłowym funkcjonowaniu, gdzie wartość powstałych uszkodzeń wyniosła 730 zł na szkodę M.K., tj. popełnienia czynu wyczerpującego dyspozycję z art. 288 § 1 KK i za to na wymierzył jej karę jednostkową 6 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cel społeczny w wymiarze 20 godzin w stosunku miesięcznym.
Po połączeniu kar orzeczonych za poszczególne przestępstwa, Sąd wymierzył oskarżonej karę łączną roku i 8 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cel społeczny w wymiarze 20 godzin w stosunku miesięcznym.
Wyrok został utrzymany w mocy wyrokiem Sądu Okręgowego w P. z 1.3.2024, V Ka 515/23.
Kasację wniósł Prokurator Generalny, zaskarżając wyrok w części dotyczącej rozstrzygnięcia zawartego w jego pkt I – w zakresie utrzymania w mocy orzeczenia zawartego w pkt 9. części dyspozytywnej wyroku Sądu Rejonowego w S., dotyczącego skazania za czyn z art. 288 § 1 KK – na korzyść S.K, zarzucając naruszenie przepisów prawa karnego procesowego, a mianowicie art. 433 § 1 KPK w zw. z art. 440 KPK.
Autor kasacji wniósł o uchylenie pkt I wyroku Sądu Okręgowego w P. w części utrzymującej w mocy rozstrzygnięcie zawarte w pkt 9 części dyspozytywnej wyroku Sądu Rejonowego w S. a także wyroku Sądu Rejonowego w S. w części, w której skazano S.K. za przestępstwo z art. 288 § 1 KK i wymierzono jej za to karę jednostkową, która następnie weszła w skład kary łącznej i na podstawie art. 5 § 1 pkt 8 KPW umorzenie postępowania.
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu kasacji wniesionej przez Prokuratora Generalnego, uchylił zaskarżony wyrok w części braku orzeczenia o uchyleniu rozstrzygnięcia zawartego w pkt 9. wyroku Sądu Rejonowego w S., a także wyrok tego Sądu w części, w której skazano S.K. za przestępstwo z art. 288 § 1 KK i na podstawie art. 5 § 1 pkt 8 KPW umorzył postępowanie w tym zakresie.
Uzasadnienie SN
Kasacja, jest oczywiście zasadna, gdy podnosi rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przez Sąd Okręgowy w P określonych przepisów postępowania, w związku z tym została uwzględniona na posiedzeniu bez udziału stron – w oparciu o przepis art. 535 § 5 KPK.
W kasacji trafnie wskazano, że rozpoznając sprawę S.K., Sąd Okręgowy w P. rażąco naruszył art. 433 § 1 KPK w zw. z art. 440 KPK, co miało istotny wpływ na treść wyroku. Pierwszy z wymienionych przepisów nakazuje sądowi odwoławczemu rozpoznać sprawę w szerszym zakresie niż wyznaczony granicami zaskarżenia i zarzutami podniesionymi w środku odwoławczym m.in. w wypadku wskazanym w art. 440 KPK Ten zaś przepis stanowi, że jeżeli utrzymanie orzeczenia w mocy byłoby rażąco niesprawiedliwe, podlega ono niezależnie od granic zaskarżenia i podniesionych zarzutów zmianie na korzyść oskarżonego albo w sytuacji określonej w art. 437 § 2 KPK uchyleniu. Rozpatrując realia procesowe sprawy należy uznać, że chociaż obrońca S.K. w apelacji nie kwestionował skazania jej za czyn z art. 288 § 1 KK, to Sąd Okręgowy powinien dostrzec rażącą niesprawiedliwość tego skazania i w związku z tym konieczność ingerencji w tę część wyroku Sądu meriti. W pierwszej kolejności Sąd ad quem powinien zauważyć, że opis wspomnianego czynu zawiera stwierdzenie, iż „wartość powstałych uszkodzeń wyniosła 730 zł”, co nakazuje uwzględnić zmianę stanu prawnego wynikającą z ustawy z 7.7.2022 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2022 r. poz. 2600). Na mocy art. 4 pkt 8 tej ustawy, przepis art. 124 § 1 KW otrzymał brzmienie: „Kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeżeli szkoda nie przekracza 800 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. Wcześniej wysokością graniczną szkody, oddzielającą wykroczenie z art. 124 § 1 KW od występku z art. 288 § 1 KK, było 500 zł. która zgodnie z jej art. 33 – ustawa zmieniająca weszła w życie 1.10.2023 r., zatem o ile orzekający 3.4.2023 r. Sąd I instancji mógł przypisać S.K. występek z art. 288 § 1 KK, o ile nie zachodziłaby ku temu przeszkoda procesowa, to orzekający 1.3.2024 r. Sąd odwoławczy nie powinien pozostawić tego skazania bez reakcji, która w pierwszej kolejności powinna polegać na stwierdzeniu, że czyn polegający na uszkodzeniu 9.5.2019 r. telefonu komórkowego na szkodę M.K. stanowi wykroczenie z art. 124 § 1 KW. Decyduje bowiem rozmiar szkody wskazany ustawą obowiązującą w dacie orzekania przez sąd, a nie w dacie zachowania sprawcy. Nie powinno to jednak prowadzić do ukarania S.K. za wspomniane wykroczenie, bowiem istniała ku temu przeszkoda procesowa dwojakiej natury. Zgodnie z art. 45 § 1 KW karalność wykroczenia ustaje, jeżeli od czasu jego popełnienia upłynął rok, a jeżeli w tym okresie wszczęto postępowanie, karalność wykroczenia ustaje z upływem 2 lat od zakończenia tego okresu. Biorąc pod uwagę, że przedmiotowy czyn został popełniony 9.5.2019 r., w dacie wyrokowania przez Sąd Okręgowy upłynął już najdłuższy możliwy 3-letni okres przedawnienia wykroczenia, co normalnie powinno skutkować umorzeniem postępowania. W niniejszej sprawie sytuacja nie był jednak typowa, bowiem postanowieniem 24.12.2019 r. wyłączono z akt postępowania przygotowawczego prowadzonego w sprawie przeciwko S.K. materiały dotyczące „dokonania w dniu 9.5.2019 roku w K, powiat s., województwa (…), uszkodzenia mienia w postaci telefonu komórkowego m-ki S., w ten sposób, że umyślnie wytrąciła go z ręki M.K. i wskutek upadku doznał on pęknięcia obudowy oraz zakłóceń w prawidłowym funkcjonowaniu, gdzie wartość powstałych uszkodzeń wyniosła 500 zł na szkodę M.K. , tj. o czyn z art. 124 § 1 KW”, w celu przeprowadzenia odrębnego postępowania o wykroczenie (t. II, k. 271). Sąd Rejonowy w S po wpłynięciu wniosku Policji o ukaranie S.K. za to wykroczenie, w dniu 27.2. 2020 r. wydał wyrok nakazowy, II W 54/20, mocą którego uznał S.K. za winną popełnienia na szkodę M.K. zarzucanego jej wykroczenia i na podstawie art. 124 § 1 KW skazał ją i wymierzył obwinionej karę grzywny w wysokości 500 zł (k. 51 akt sprawy II W 54/20). Wspomniany wyrok uprawomocnił się 24.3.2020 r. Następnie w okresie od 23.7. do 2.8.2020 r. na mocy postanowienia Sądu Rejonowego w S. z 18.6.2020 r., II Ko 412/20, S.K. odbyła zastępczą karę aresztu, na którą została zamieniona kara grzywny.
Porównanie opisów czynów przypisanych S.K. wyrokami Sądu Rejonowego w S. z 27.2.2020 r. w sprawie o sygn. II W 54/20 oraz z 3.4.2023 r. w sprawie, II K 468/20, nie pozostawia wątpliwości, iż ich przedmiotem było to samo zdarzenie historyczne – uszkodzenie przez S.K. w dniu 9.5.2019 r. w K tego samego telefonu komórkowego na szkodę M.K. i nie zmienia tej oceny różnica w ustaleniu wysokości szkody (500 zł i 730 zł).
W tym stanie rzeczy Sąd Okręgowy w P w oparciu powinien – jak to wskazano w kasacji – ustalić, że przypisany S.K. w pkt 9. wyroku Sądu meriti występek z art. 288 § 1 KK stanowi wykroczenie z art. 124 § 1 KW, co do którego zapadło już prawomocne rozstrzygnięcie i umorzyć w tej części postępowanie z uwagi na wystąpienie ujemnej przesłanki procesowej w postaci powagi rzeczy osądzonej (art. 104 § 1 pkt 7 w zw. z art. 5 § 1 pkt 8 KPW), która wyprzedza wspomnianą wcześniej ujemną przesłankę w postaci przedawnienia orzekania (art. 5 § 1 pkt 4 KPK).
Komentarz
Rozpoznając przedmiotową sprawę Sąd Najwyższy jednoznacznie wskazał, że o kwalifikacji prawnej danego czynu jako wykroczenia lub przestępstwa, decyduje rozmiar szkody wskazany ustawą obowiązującą w dacie orzekania przez sąd, a nie w dacie zachowania sprawcy. Niewątpliwie dokładna wartość uszkodzonego mienia została wskazana w opisie czynu. Sąd odwoławczy nie dokonał, więc wszechstronnej oceny wszystkich okoliczności sprawy, przez co nie zmienił kwalifikacji prawnej czynu polegającego na uszkodzeniu mienia, który wedle ustawy obowiązującej w dacie wydawania wyroku powinien stanowić wykroczenie.
Wyrok Sądu Najwyższego z 17.12.2024 r., V KK 472/24, Legalis
Konsekwencje sfałszowania zaświadczeń A 1
Stan faktyczny
EX (portugalski przedsiębiorca) zatrudniał 650 pracowników, których delegował do pracy na budowach w Belgii. Takiego delegowania dokonywano za pomocą dokumentów w formie zaświadczeń A 1 rzekomo wydanych na podstawie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) Nr 883/2004/WE z 29.4.2004 r. w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego (Dz.Urz. UE L z 2004 r. Nr 166, s. 1), przez właściwą portugalską instytucję w celu poświadczenia – na podstawie art. 19 ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) Nr 987/2009 z 16.9.2009 r. dotyczącego wykonywania rozporządzenia (WE) Nr 883/2004 w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego (Dz.Urz. UE L z 2009 r. Nr 284, s. 1) – podlegania danych pracowników portugalskiemu systemowi zabezpieczenia społecznego w okresie delegowania.
Belgijski sąd uznał EX za winnego popełnienia szeregu przestępstw, m.in. oszustw w dziedzinie składek na ubezpieczenie społeczne i posługiwania się fałszywymi dokumentami (tj. zaświadczeń A 1). Ponadto, że utworzone lub zarządzane przez EX spółki, za pośrednictwem których zainteresowanych pracowników delegowano do Belgii, nie wykonywały w Portugalii żadnej znaczącej działalności i miały na celu wyłącznie zapewnienie taniej siły roboczej w Belgii. Co więcej, właściwa portugalska instytucja potwierdziła, że spornych zaświadczeń A 1 nie wydała.
Sąd odsyłający powziął wątpliwości co do stosowania w takiej sytuacji rozporządzenia 883/2004/WE, zmienionego rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 465/2012 z 22.5.2012 r. zmieniające rozporządzenie (WE) nr 883/2004 w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego oraz rozporządzenie (WE) nr 987/2009 dotyczące wykonywania rozporządzenia (WE) nr 883/2004 (Dz.Urz. UE.L z 2012 r. Nr 149, s. 4) oraz wymogu stosowania procedury dialogu i koncyliacji, o której mowa w art. 76 ust. 6 rozporządzenia 883/2004/WE.
Stanowisko TS
Stosowanie rozporządzenia 883/2004/WE
Z orzecznictwa TS wynika, że jeżeli dana osoba podlega podmiotowemu zakresowi stosowania rozporządzenia 883/2004/WE, zgodnie z definicją zawartą w art. 2 rozporządzenia 883/2004/WE, zasada stosowania ustawodawstwa tylko jednego państwa członkowskiego z zakresu zabezpieczenia społecznego (art. 11 ust. 1 rozporządzenia 883/2004/WE) jest właściwa (wyrok TS z 8.5.2019 r., Inspecteur van de Belastingdienst, C-631/17, Legalis, pkt 20).
Trybunał orzekł, że rozporządzenie 883/2004/WE , należy interpretować w ten sposób, iż w sytuacji, w której obywatele państwa członkowskiego zatrudnieni przez przedsiębiorcę mającego siedzibę w tym państwie wykonują, na podstawie dokumentów w formie zaświadczeń A 1 rzekomo wydanych przez instytucję tego państwa właściwą do wydawania tego rodzaju zaświadczeń, pracę na rzecz tego przedsiębiorcy w innym państwie członkowskim, w odniesieniu do której ta instytucja pobiera składki na ubezpieczenie społeczne – to rozporządzenie ma zastosowanie również wtedy, gdy w ramach postępowania karnego wszczętego przeciwko temu przedsiębiorcy przed sądami tego ostatniego państwa w związku z popełnieniem oszustw w dziedzinie zabezpieczenia społecznego sądy te stwierdzają – czemu przedsiębiorca ów nie zaprzeczył – że dokumenty te są fałszywe.
Procedura dialogu i koncyliacji
Z art. 76 ust. 6 w zw. z art. 72 lit. a) rozporządzenia 883/2004/WE wynika, że procedura dialogu i koncyliacji stanowi środek ustanowiony przez prawodawcę Unii w celu rozstrzygania rozbieżności między właściwymi instytucjami zainteresowanych państw członkowskich, dotyczących w szczególności wykładni lub stosowania tego rozporządzenia. W szczególności prawodawca Unii przewidział w pierwszej kolejności podjęcie dialogu między instytucjami właściwymi zainteresowanych państw członkowskich w celu osiągnięcia porozumienia w zakresie oceny okoliczności faktycznych istotnych dla stosowania zasad dotyczących określenia ustawodawstwa krajowego z zakresu zabezpieczenia społecznego mającego zastosowanie do konkretnej sytuacji. W drugiej kolejności – w razie gdyby instytucje te nie osiągnęły porozumienia w przedmiocie oceny takich okoliczności faktycznych oraz, w konsekwencji, w przedmiocie określenia systemu zabezpieczenia społecznego mającego zastosowanie do rozpatrywanej sytuacji – możliwość zwrócenia się do Komisji Administracyjnej, aby podjęła ona próbę pogodzenia rozbieżnych opinii owych instytucji w przedmiocie ustawodawstwa krajowego mającego zastosowanie do takiej sytuacji.
Trybunał wyjaśnił, po pierwsze, że zaświadczenie A 1, wydane przez instytucję właściwą państwa członkowskiego, wiąże nie tylko instytucje państwa członkowskiego, w którym praca jest wykonywana, ale również sądy tego państwa, a po drugie, podkreślił, że instytucje państw zobowiązane do stosowania rozporządzenia 883/2004/WE i rozporządzenia 987/2009/WE powinny zastosować się do procedury dialogu i koncyliacji, o której mowa w art. 76 ust. 6 rozporządzenia 883/2004/WE, w wypadku istnienia rozbieżności między instytucjami zainteresowanych państw członkowskich co do ważności lub prawdziwości takiego zaświadczenia (wyrok TS z 2.3.2023 r., DRV Intertrans i Verbraeken J. en Zonen, C-410/21 i C‑661/21, Legalis, pkt 45, 52). Trybunał podkreślił, że w kontekście podejrzenia oszustwa zastosowanie tej procedury dialogu i koncyliacji przed ewentualnym prawomocnym stwierdzeniem oszustwa przez właściwe organy przyjmującego państwa członkowskiego ma szczególne znaczenie, ponieważ umożliwia ona właściwej instytucji wydającego państwa członkowskiego i właściwej instytucji przyjmującego państwa członkowskiego nawiązanie dialogu i ścisłej współpracy w celu zweryfikowania i zgromadzenia, za pomocą uprawnień dochodzeniowych przysługujących im na podstawie ich odpowiednich praw krajowych, wszystkich istotnych okoliczności faktycznych i prawnych, które mogą rozwiać albo – przeciwnie – potwierdzić zasadność wątpliwości wyrażonych przez właściwą instytucję przyjmującego państwa członkowskiego w odniesieniu do okoliczności towarzyszących wydaniu rozpatrywanych zaświadczeń (wyrok TS z 2.4.2020 r., CRPNPAC i Vueling Airlines, C-370/17 i C‑37/18, Legalis, pkt 66).
W niniejszej sprawie przed wszczęciem postępowania karnego przeciwko EX właściwe instytucje belgijska i portugalska wszczęły dialog dotyczący autentyczności dokumentów w formie zaświadczeń A 1 przedstawionych przez EX i oceny okoliczności faktycznych leżących u podstaw tych dokumentów. W ramach takiego dialogu portugalska instytucja potwierdziła, jak stwierdził belgijski sąd, że nie wydała tych dokumentów, czego EX nie zakwestionował. W ocenie TS co się tyczy autentyczności tych dokumentów dochowano zatem procedury dialogu i koncyliacji, o której mowa w art. 76 ust. 6 rozporządzenia 883/2004/WE. W związku z tym belgijski sąd mógł stwierdzić, że rozpatrywane dokumenty są fałszywe i że nie jest on nimi związany.
Trybunał orzekł, że art. 76 ust. 6 rozporządzenia 883/2004/WE, należy interpretować w ten sposób, iż w sytuacji, w której obywatele państwa członkowskiego zatrudnieni przez przedsiębiorcę mającego siedzibę w tym państwie wykonują, na podstawie dokumentów w formie zaświadczeń A 1 rzekomo wydanych przez instytucję tego państwa właściwą do wydawania tego rodzaju zaświadczeń, pracę na rzecz tego przedsiębiorcy w innym państwie członkowskim, w odniesieniu do której ta instytucja pobiera składki na ubezpieczenie społeczne – procedura dialogu i koncyliacji, o której mowa w tym przepisie, stanowi obowiązkowy warunek wstępny stwierdzenia oszustwa przez sąd tego ostatniego państwa, przed którym toczy się postępowanie karne wszczęte przeciwko temu przedsiębiorcy w związku z korzystaniem w sposób noszący znamiona oszustwa z delegowania tych pracowników na podstawie fałszywych zaświadczeń A 1.
Komentarz
W niniejszym wyroku TS uznał, że sąd krajowy, przed którym toczy się postępowanie karne wszczęte przeciwko takiemu przedsiębiorcy w związku z popełnieniem oszustw w dziedzinie zabezpieczenia społecznego, w tym posługiwania się fałszywymi zaświadczeniami A 1, powinien stosować rozporządzenie 883/2004/WE. Trybunał wyjaśnił w jaki sposób ten sąd powinien zbadać, czy przesłanki, od których rozporządzenie 883/2004/WE uzależnia delegowanie pracowników, określone w jego art. 12 ust. 1 rozporządzenia 883/2004/WE, zostały spełnione.
Trybunał stwierdził również, powołując się obszernie na dotychczasowe orzecznictwo, że procedura dialogu i koncyliacji stanowi obowiązkowy warunek wstępny dla ustalenia, czy przesłanki istnienia oszustwa – polegającego na przedstawieniu fałszywych zaświadczeń A 1 – zostały spełnione.
Wyrok TS z 23.1.2025 r., ONSS (Fałszywe zaświadczenie A 1), C-421/23, Legalis
Ofiary przemocy nie proszą o pomoc
Zaprezentowane w ubiegłym tygodniu wnioski poznańskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli za lata 2021–2023 nie pozostawiają złudzeń: funkcjonujące dzisiaj rozwiązania nie przeciwdziałają skutecznie problemu przemocy domowej ani nie poprawiają realnie sytuacji jej doświadczających.
Kontrola NIK
– Myślę, że ogólna sytuacja ofiar przemocy nie jest już tak katastrofalna, jak pokazuje ten raport – uważa jednak adwokat Grzegorz Wrona, ekspert ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie. – Na pewno poprawiła się kwestia dostrzegania tej stosowanej wobec dzieci. Wiemy jednak, że ich liczba jest większa, niż wskazują statystyki – ok. 60 tys. przypadków rocznie. Myślę, że znacznie więcej osób, niż to ustalono, nie alarmuje też, że padło ofiarą przemocy, bo nie wierzą, że system im pomoże – ocenia.
Dla nich – jak wynika z kontroli NIK – nie było wystarczającej liczby placówek, w których mogłyby znaleźć bezpieczne miejsce. Według mec. Wrony problemu nie rozwiązała nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej, która weszła w życie w czerwcu 2023 r., bo go nie obejmowała.
– Dostępność miejsc w specjalistycznych ośrodkach wsparcia i interwencji kryzysowej się nie poprawiła, a – jak trafnie zauważyła NIK – w niektórych miejscach kraju może być praktycznie zerowa – komentuje mec. Wrona.
Jak wykazała Izba, 25 proc. doświadczających przemocy w ogóle nie szukało pomocy, bo większość z nich nie wierzyła, że ją otrzyma (wiele wstydziło się przyznać, że w ogóle jej doświadczyło, a niektóre nie wiedziały, gdzie się zgłosić).
Przepisy nie wystarczą
Również według Joanny Zaremby-Stanulewicz, prawniczki i specjalistki od prawa rodzinnego oraz pieczy zastępczej, mediatora przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu, dzisiaj państwo wcale nie radzi sobie z problemem lepiej.
– Przemoc domowa w Polsce jest często „utajona”, co oznacza, że dowiadujemy się o niej dopiero wówczas, gdy osoba jej doświadczająca powiadomi właściwe służby o przestępstwie lub gdy sprawa stanie się medialna – precyzuje ekspertka.
Jej zdaniem przepisy i procedury teoretycznie obowiązują (kolejne wprowadziła m.in. „ustawa Kamilka”, której celem jest ochrona dzieci przed przemocą ze strony zaufanych dorosłych). Na każdym ciąży też obowiązek reagowania w sytuacji, kiedy wie, że wobec kogoś stosowana jest przemoc seksualna czy fizyczna. – W wielu przypadkach to niestety nie wystarczy – ocenia jednak.
NIK alarmuje, że policja i instytucje pomocy społecznej nie wywiązywały się w pełni ze swoich obowiązków. Osób zagrożonych przemocą nie „typowano” właściwie, a brak odpowiednich działań to jedna z przyczyn, przez które ich życie i zdrowie były zagrożone. Sprawców – także tych pod wpływem alkoholu – nie izolowano skutecznie.
– W wielu sytuacjach pełnoletnie ofiary również obawiają się zgłosić stosowaną wobec nich przemoc, zwłaszcza jeśli doświadczają przemocy ekonomicznej, fizycznej lub seksualnej, a w przypadku tej ostatniej czas jest kluczowy, aby zebrać dowody w sprawie – mówi Joanna Zaremba-Stanulewicz.
Problemy z Niebieską Kartą
Funkcjonariusze nie zawsze zaś rozpoczynali procedury Niebieskiej Karty, mimo że były ku temu powody (te już wszczęte nie zawsze były zaś prawidłowo prowadzone; o jej prowadzeniu lub zamknięciu decyduje później zespół interdyscyplinarny i grupa robocza).
Grzegorz Wrona uważa, że dane o wszczętych procedurach Niebieskiej Karty nie oddają rzeczywistości.
– Przeprowadzono nowelizację przepisów dotyczącego jej rozporządzenia, ale tego, jak zmieniło to sytuację, dowiemy się dopiero z danych za rok ubiegły. Na pewno liczba tych wypełnianych w placówkach oświatowych wzrosła po wprowadzeniu tzw. standardów ochrony małoletnich, co umożliwiła „ustawa Kamilka” – komentuje mecenas.
Apel do premiera
– Fakt, że NIK przeprowadził kontrolę i unaocznił problem, oceniam pozytywnie. Dostrzegam zmianę narracji, bo pokazano ją od strony ofiar przemocy, a nie przez pryzmat przepisów. Same wyniki kontroli postrzegam jako szansę na poprawienie sytuacji i wskazanie luk, które trzeba wypełnić – konkluduje ekspert.
Według NIK problemem jest też brak centralnego krajowego rejestru osób doświadczających przemocy i nią zagrożonych. Według Izby dzięki jego utworzeniu – oprócz dostępu do informacji o tych, którzy mają już założone Niebieskie Karty – łatwiej byłoby oszacować skalę przemocy i jej zaradzić. W tej sprawie NIK zwróciła się do premiera.
Jednak w ocenie Joanny Zaremby-Stanulewicz tworzenie takiej bazy niewiele zmienia. – W żaden sposób nie wpływałaby realnie na poprawę sytuacji rodziny czy osób – w tym dzieci – doświadczających przemocy domowej – ocenia.
Na potwierdzenie tej tezy – według ekspertki – można przywołać przykład istniejącej już bazy pieczy zastępczej, która miała pomagać znajdować miejsca dla dzieci w różnych częściach całego kraju.
– Niestety, wprowadzenie rejestru nie rozwiązało problemu braku rodzin zastępczych, a pokazało jedynie, że takie rejestry to w zasadzie kolejne tworzone narzędzia, które i tak nie działają – konkluduje.
Wdrożenie aktu o usługach cyfrowych
W wystąpieniu otwierającym wysłuchanie obywatelskie w Kancelarii Premiera wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski przedstawił najważniejsze założenia projektu nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który ma wdrożyć do polskiego prawa akt o usługach cyfrowych (DSA).
Projekt wdrażający DSA ma też wprowadzić na szerszą skalę tzw. zaufane podmioty sygnalizujące i polubowne metody rozwiązywania sporów w sprawie treści w sieci. Najwięcej jednak kontrowersji budzi procedura nakazu zwalczania treści bezprawnych. Pojawiają się propozycje, by w postępowaniu tym przyznać status strony użytkownikowi, którego treść została usunięta. Może to jednak okazać się trudne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wielu takich użytkowników to realnie boty. Dlatego najnowsza koncepcja zakłada, że użytkownik taki dostanie powiadomienie, że w sprawie jego treści toczy się postępowanie, i będzie mógł zgłosić swój udział, ale nie będzie on obowiązkowy.
Wiele problemów rodzi też fakt, że większość treści szkodliwych w internecie wywiera negatywne skutki w pierwszych godzinach po publikacji, co nie przystaje do klasycznych terminów znanych postępowaniu administracyjnemu (14, 30 czy nawet 60 dni). Z kolei proponowana we wcześniejszych wersjach projektu natychmiastowa wykonalność decyzji ws. usunięcia treści miałaby zostać ograniczona tylko do „szczególnie rażących przypadków”, które też muszą zostać należycie zdefiniowane. Wreszcie rozważane jest, by podstawą do usunięcia takich treści mogły być enumeratywnie wskazane czyny zabronione, ale nie np. naruszenie dóbr osobistych czy praw autorskich.
Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon wskazała z kolei, że DSA to szansa na przebudowanie internetu tak, by stał się on przestrzenią bardziej przyjazną dla człowieka, a mniej zależną od wielkich korporacji. Nie można jednak pozwolić, by ich uznaniowe decyzje zostały zastąpione uznaniowymi decyzjami organów państwa. Dlatego propozycje Ministerstwa Cyfryzacji to krok w dobrym kierunku. Ważne jest jednak zapewnienie możliwości odwołania do sądu powszechnego, nie do administracyjnego, a także – aby autor mógł być wysłuchany przed podjęciem decyzji ws. treści. Z kolei Cezary Węgliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zwrócił uwagę, że pozostawienie naruszenia dóbr osobistych jako podstawy usunięcia treści otwierałoby kolejną możliwość nadużywania tych przepisów wobec lokalnych dziennikarzy czy działaczy krytykujących np. działania miejscowego burmistrza.
Instytucje reprezentujące twórców i nadawców zwracały uwagę, że DSA musi też pozwolić na skuteczne zwalczanie piractwa i kradzieży treści. Wreszcie organizacje skupione na walce z dezinformacją i transparentnością procesów wyborczych wskazywały, że ustawa wdrożeniowa powinna przyznawać nowe kompetencję nie tylko prezesowi UKE czy UOKiK, ale też Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowemu Biuru Wyborczemu.
Głos zabrali też przedstawiciele izb gospodarczych czy organizacji pracodawców i przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Zwracali oni uwagę, że przewidziana w ustawie procedura usuwania treści powinna dotyczyć dostawców usług hostingu, gdyż tylko oni mogą blokować dostęp do konkretnych treści. Z kolei dostawcy internetu są w stanie co najwyżej blokować całe strony czy serwery, co może prowadzić do zjawiska tzw. overblockingu, czyli nadmiernego blokowania treści (legalnych wraz z nielegalnymi).
Jeśli jednak blokowanie ma odbywać się na poziomie przedsiębiorstw telekomunikacyjnych, to wzorem powinien być tutaj działający sprawnie rejestr witryn hazardowych.
Odwołanie jednego z dwóch identycznych testamentów
Opis okoliczności faktycznych
Spadkodawca L.K. zmarł jako bezdzietny kawaler. Rodzice spadkodawcy zmarli przed nim. Pozostawił po sobie siostrę E.D. Spadkodawca miał jeszcze dwóch braci, którzy zmarli przed nim: W.K., który pozostawił po sobie syna – wnioskodawcę M.K., oraz R.K., który pozostawił po sobie syna uczestnika K.K. i córkę M.K., która jednak zmarła bezdzietnie.
Spadkodawca pozostawił dwa testamenty: pierwszy własnoręczny, drugi notarialny. W obu testamentach do całości spadku powołał tego samego spadkobiercę – swojego bratanka, czyli wnioskodawcę M.K.
W dniu 16.12.2022 r. spadkodawca sporządził własnoręcznie oświadczenie, w którym odwołał testament notarialny. Spadkodawca zmarł w szpitalu. Opiekę nad nim sprawowała siostra – uczestniczka E.D., odwiedzała go w miarę możliwości w jego mieszkaniu. Problemy ze stanem psychicznym pojawiły się po śmierci konkubiny 5 lat wcześniej i nasilały z biegiem czasu. Spadkodawca ujawniał objawy choroby psychicznej, rozpoznano u niego zaburzenia depresyjne, nawracające epizody ciężkie. W dniu 26.12.2022 r. spadkodawca znajdował się w stanie wyłączającym świadome i swobodne powzięcie decyzji oraz wyrażenie woli, z uwagi na chorobę psychiczną, na którą cierpiał i ciężki zespół depresyjny.
Stanowisko stron
M.K. wniósł o stwierdzenie nabycia spadku po L.K., zmarłym w dniu (…) w K., tam ostatnio stale zamieszkałym, na podstawie testamentu notarialnego na rzecz wnioskodawcy w całości. Z kolei uczestnicy postępowania K.K. i E.D. wnieśli o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłym na podstawie ustawy, na rzecz siostry E.D. oraz bratanków M.K. i K.K., po 1/3 części. Podnieśli, że spadkodawca odwołał testament notarialny, spisując oświadczenie z 26.12.2022 r.
Stanowisko SR
Sąd Rejonowy stwierdził, że spadek na podstawie testamentu notarialnego z dobrodziejstwem inwentarza nabył wnioskodawca – bratanek M.K., w całości.
Spadkodawca sporządził dwa testamenty: pierwszy własnoręczny z 2.4.2008 r., drugi notarialny z 3.9.2008 r. W obu testamentach do całości spadku powołał tego samego spadkobiercę – wnioskodawcę. Brak było uzasadnionych podstaw do kwestionowania ważności tych testamentów. Istota sporu w niniejszej sprawie sprowadzała się do tego, czy spadkodawca skutecznie odwołał testament, spisując oświadczenie z 26.12.2022 r., w treści którego odwołał testament notarialny. W toku postępowania dowodowego ustalono, w szczególności z opinii biegłego sądowego psychiatry, że oświadczenie zostało sporządzone w stanie wyłączającym świadome i swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli. Stan zdrowia spadkodawcy powodował, że nie był on zdolny do świadomego i swobodnego wyrażenia woli, ponieważ kierował nim depresyjny sposób myślenia, zastępujący własne poglądy.
Odnosząc się do stanowiska uczestników, że spadkodawca chciał zmień testament, bo wnioskodawca się nim nie opiekował, w przeciwieństwie do uczestniczki, która taką opiekę świadczyła, wskazać należy, że takie zachowanie mogłoby być uznane za adekwatne, zrozumiałe i logiczne, ale nie w sytuacji, w jakiej znajdował się faktycznie spadkodawca. Trudno uznać, aby w tej sytuacji krytycznie oceniał zachowanie wnioskodawcy, które było niezmienne od wielu lat, kiedy ten przebywał na stałe za granicą, a ich kontakty, choć życzliwe, były sporadyczne i od dawna sprowadzały się do okazjonalnych odwiedzin spadkodawcy i kontaktów telefonicznych. W zachowaniu wnioskodawcy nie zaszły istotne zmiany, które mogłyby wywołać radykalną zmianę w nastawieniu do niego spadkodawcy. Wnioskodawca nigdy też nie był proszony przez spadkodawcę o sprawowanie nad nim opieki. Poczucie żalu, niewdzięczności i niespełnienia oczekiwań towarzyszyło raczej uczestniczce, która to negatywnie oceniała postawę wnioskodawcy i uważała, że nie zasługuje on na spadek po stryju. Nie były to jednak zawiedzione oczekiwania samego spadkodawcy. Nie można kwestionować faktu, że spadkodawca spisał przedmiotowe oświadczenie o odwołaniu testamentu notarialnego, ale nie uczynił tego samodzielnie i nie z wewnętrznych motywów, a pod wpływem uczestniczki. Zeznania uczestniczki i świadka, który pozostawał z nią w relacji osobistej, były sprzeczne w szczegółach, a nawet same zeznania uczestniczki ulegały zmianie co do faktów. Lansowana przez uczestników wersja wydarzeń nie znalazła potwierdzenia w zgromadzonym materiale dowodowym. Rozstrzygając istotną w sprawie kwestię, stwierdzić należało, że odwołanie testamentu nie było skuteczne. Nieważne jest oświadczenie woli złożone przez osobę, która z jakichkolwiek powodów znajdowała się w stanie wyłączającym świadome albo swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli (art. 82 KC).
Jeżeli spadkodawca sporządził kilka identycznych co do treści testamentów w różnych datach, to wówczas są dwa jednakowo skuteczne testamenty. Odwołanie jednego z tych testamentów nie pozbawia ważności drugiego, z samego zaś odwołania jednego z nich, co do zasady, nie można wnosić, iż spadkodawca odwołał w ten sposób pozostały testament, chyba że co innego wynika z okoliczności konkretnego przypadku. W rozpoznawanej sprawie nawet gdyby uznać, że spadkodawca odwołał testament notarialny, to nadal pozostaje w mocy testament własnoręczny, w którym do całości spadku został powołany ten sam spadkobierca. W testamencie notarialnym nie zostało zawarte żadne odniesienie do testamentu własnoręcznego. Jeżeli spadkodawca sporządził nowy testament, nie zaznaczając w nim, że poprzedni odwołuje, ulegają odwołaniu tylko te postanowienia poprzedniego testamentu, których nie można pogodzić z treścią nowego testamentu. Z okoliczności sprawy nie wynika, wbrew twierdzeniom uczestników, że odwołując testament notarialny, spadkodawca zarazem odwołał testament własnoręczny. W swoim oświadczeniu nie wskazał powodów odwołania testamentu notarialnego, a na podstawie samych – niewiarygodnych – zeznań uczestniczki i świadka nie można wywodzić, że taka istotnie była rzeczywista wola spadkodawcy.
Niezależnie od powyższych dywagacji nie można uznać, że spadkodawca skutecznie odwołał testament, bo spisując to oświadczenie, znajdował się w stanie wyłączającym swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli z uwagi na chorobę psychiczną, na którą wówczas cierpiał. Oświadczenie to było nieważne z powodu wady, o której mowa w art. 82 KC. Biorąc pod uwagę treść rozrządzeń spadkowych, sąd doszedł do przekonania, że podstawą dziedziczenia jest ostatni ze sporządzonych przez spadkodawcę testamentów, a zatem testament notarialny z 3.9.2008 r.
Komentarz
Istotnym problemem rozstrzyganej sprawy spadkowej było ustalenie, czy spadkodawca dokonał skutecznego odwołania testamentu, a jeśli tak, to jaki wpływ to odwołanie miało na wcześniej sporządzony testament o analogicznej treści. Sąd doszedł do przekonania, że dowody w sprawie przeczyły możliwości skutecznego złożenia oświadczenia o odwołaniu testamentu z uwagi na stan spadkodawcy, który wypełniał przesłanki art. 82 KC uzasadniające nieważność złożonego oświadczenia. Co więcej, sam fakt złożenia tego oświadczenia przez spadkodawcę był wątpliwy z uwagi na udział uczestniczki. Kluczowa była opinia biegłego lekarza, który potwierdził brak zdolności wolicjonalnych spadkodawcy w dniu, na który datowane było oświadczenie. Nawet jednak w przypadku uznania skuteczności oświadczenia nie było dowodów wpływających na ważność drugiego, identycznego w treści testamentu. Słusznie sąd również podkreślił, że życzeniowe podejście do sprawy uczestniczki, która uznała, że spadkobierca nie zasługuje na powołanie do spadku z uwagi na brak pomocy spadkodawcy, było irrelewantne – stosunek stron nie uległ zmianie w czasie, stąd należy uznać, że spadkodawca, powołując bratanka do spadku, robił to w świadomości istniejącej między nimi luźnej relacji. Należy pamiętać, że żaden przepis prawa nie ogranicza testatorowi kręgu spadkobierców jedynie do osób, które w sposób społecznie rozumiany „zasługują” na spadek. Ustawodawca wyczerpuje możliwość oceny moralnej spadkobierców w art. 928 KC, przewidując instytucję niegodności dziedziczenia.
TSUE: Sprzedaż działek przez małżeństwo
Zgodnie z art. 15 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 361; dalej: VATU), podatnikami są osoby prawne, jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej oraz osoby fizyczne, wykonujące samodzielnie działalność gospodarczą, bez względu na cel lub rezultat takiej działalności. Działalność gospodarcza obejmuje wszelką działalność producentów, handlowców lub usługodawców, w tym podmiotów pozyskujących zasoby naturalne oraz rolników, a także działalność osób wykonujących wolne zawody (art. 15 ust. 2 VATU).
To bardzo szeroka definicja tak podatnika, jak i prowadzonej przezeń działalności gospodarczej. Aby zostać podatnikiem VAT, nie trzeba być przedsiębiorcą jako takim (tzn. np. zarejestrować działalność w CEIDG). Nie trzeba też dokonywać określonych czynności w sposób cykliczny i powtarzalny. Nawet jednorazowa czynność, ale dokonana w sposób wskazujący na jej profesjonalny charakter może być uznana za działalność gospodarczą. A to może rodzić skutki na gruncie VAT. Sztampowym przykładem tego typu sytuacji jest sprzedaż przez osoby fizyczne nieruchomości gruntowych. Co więcej, często zdarza się, że nieruchomości takie stanowią małżeńską wspólność majątkową. Rodzi to praktyczne wątpliwości nie tylko co do uznawania czynności za opodatkowaną VAT, ale też co do tego kto ewentualnie podatnikiem jest (mąż, żona, a może małżeństwo)? Czyli, kto ma rejestrować się do celów VAT, wystawiać faktury, rozliczać się z urzędem skarbowym. Oraz kto ma narażać się na ponoszenie ewentualnej odpowiedzialności za zaległości podatkowe. Może to być zarzewiem niejednej kłótni małżeńskiej. Niedawno TSUE zmierzył się z tym tematem.
Czego dotyczyła sprawa?
Pani Elżbieta i pan Waldemar zostali właścicielami kilku działek rolnych na podstawie umowy nieodpłatnego przekazania gospodarstwa przez rodziców jednego z nich. Grunty te weszły do wspólności ustawowej małżonków. Miało to miejsce u schyłku poprzedniego ustroju, a więc dość dawno temu. Po ponad dwudziestu latach, para postanowiła sprzedać te działki. Zawarła w tym celu umowę z profesjonalistą a ten wsparł państwa w dokonaniu podziału nieruchomości na mniejsze działki, podjęciu niezbędnych działań w celu dokonania zmiany wpisów w rejestrze gruntów i księgach wieczystych, w zmianie przeznaczenia działek w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (na grunty budowlane, co w sprawie kluczowe), uzbrojeniu nieruchomości w media, przeprowadzeniu reklamy, przygotowaniu dokumentów niezbędnych do zawarcia aktów notarialnych sprzedaży itp. Małżonkowie udzielili pełnomocnictwa zleceniobiorcy, upoważniając go do działania w ich imieniu przed różnymi właściwymi organami. Za swoje usługi, profesjonalny pośrednik zainkasował wynagrodzenie prowizyjne.
Nikt, kto orientuje się mniej więcej w krajowej praktyce VAT w podobnych przypadkach nie będzie zdziwiony tym, że zdaniem organu podatkowego sprzedaż w takich okolicznościach stanowiła działalność gospodarczą, która powinna podlegać VAT. A to dlatego, że zdaniem organu małżonkowie przejawiali symptomy działania jak przedsiębiorcy a nie osoby fizyczne gospodarujące swoim majątkiem. Sprawa jakich wiele, ale jednak sąd krajowy postanowił w tym przypadku zasięgnąć opinii TSUE. Nie bez znaczenia ma być fakt, że z uwagi na konkretne zapisy umowne to pośrednik ponosił w tym przypadku ryzyko gospodarcze przeprowadzenia transakcji sprzedaży (a nie małżonkowie jako tacy). Poza rozstrzygnięciem, czy dochodzi tu do działalności gospodarczej, TSUE zmierzyć się miał także z kwestią VAT-owskiego statusu małżeństwa. Co z tego wszystkiego wyszło?
Stanowisko TSUE
TSUE wydał w tej sprawie wyrok z 3.4.2025 r., C-213/24, Legalis. Trybunał przypomniał, że okoliczność, iż początkowo doszło do nabycia majątku rzeczowego na własne potrzeby nabywcy, nie stoi na przeszkodzie temu, by taki majątek został następnie wykorzystany do celów wykonywania działalności gospodarczej. Dlatego nawet jeśli grunt nie został nabyty w celu prowadzenia działalności rolniczej lub handlowej, to nie wyklucza możliwości zakwalifikowania sprzedaży tego gruntu jako prowadzenia działalności gospodarczej. Trybunał zauważył także, że działalność profesjonalnego pełnomocnika ogranicza się do wykonania zadań w imieniu i na rzecz zleceniodawców, którzy pozostają właścicielami sprzedającymi dany grunt we wszystkich dotyczących go umowach sprzedaży. Jego wynagrodzenie jest z pewnością uzależnione od ceny uzyskanej ze sprzedaży. Taki sposób wynagrodzenia zmniejsza ryzyko gospodarcze ponoszone przez małżonków, ale go całkowicie nie wyklucza. To oni bowiem finalnie odpowiadają za powodzenie transakcji lub nie.
W konsekwencji, można uznać za podatnika do celów VAT prowadzącego samodzielnie działalność gospodarczą osobę, która sprzedaje grunt stanowiący pierwotnie część jej majątku osobistego, powierzając przygotowanie sprzedaży profesjonalnemu przedsiębiorcy, który jako pełnomocnik tej osoby podejmuje aktywne działania w zakresie obrotu nieruchomościami, angażując w celu tej sprzedaży środki podobne do wykorzystywanych przez producentów, handlowców lub usługodawców.
Jeżeli zaś chodzi o status małżonków na gruncie VAT: sam fakt, iż dana rzecz stanowi część wspólności ustawowej i jest współwłasnością małżonków, nie stoi na przeszkodzie odrębnemu opodatkowaniu małżonków, jeżeli dana działalność gospodarcza jest wykonywana oddzielnie przez jednego z nich. Ale jednocześnie praktyka krajowa dopuszcza traktowanie jako samodzielnego podatnika nieposiadającej osobowości prawnej spółki cywilnej, uznając ją za podatnika VAT, odrębnego od każdego z jej wspólników. To ważne, bo w analizowanym przypadku oboje małżonkowie zawarli umowę zlecenia ze zleceniobiorcą i wspólnie zwrócili się do władz lokalnych o ustanowienie służebności gruntowej przechodu i przejazdu w celu uzyskania dostępu do danych działek. Zatem, przepisy unijne nie stoją na przeszkodzie uznaniu za podatnika prowadzącego samodzielnie działalność gospodarczą wspólności ustawowej istniejącej między małżonkami będącymi współwłaścicielami, jeżeli małżonkowie ci jawią się względem osób trzecich jako dokonujący razem stanowiącej działalność gospodarczą transakcji sprzedaży gruntów należących do tej wspólności, a rzeczona wspólność ponosi ryzyko gospodarcze związane z wykonywaniem tej działalności.
Komentarz
Jeśli chodzi o sam fakt uznawania sprzedawców działek za podatników VAT – bez sensacji. Osoby fizyczne wyzbywające się majątku prywatnego muszą się mieć jeszcze bardziej na baczności. Ale w kwestii uznawania małżeństwa za podatnika VAT sprawa jest już bardziej zaskakująca. Praktyka podatkowa jest bowiem na naszym krajowym podwórku inna. Przykładowo, wydając interpretację indywidualną z 30.12.2021 r., 0111-KDIB3-1.4012.921.2021.1.ABU, Legalis, Dyrektor KIS przypomniał, że przepisy VATU nie wymieniają małżonków jako odrębnej kategorii podatników tego podatku. Żaden z przepisów VATU nie zabrania też małżonkom prowadzenia działalności gospodarczej jako odrębnym podatnikom. Nie ma przy tym przeszkód, aby pomiędzy małżonkami prowadzącymi odrębne działalności istniała ustawowa wspólność majątkowa. Istotą wspólności majątkowej małżeńskiej, zarówno ustawowej, jak i umownej jest to, że każdy z małżonków jest współwłaścicielem poszczególnych składników majątku wspólnego (dorobkowego) na zasadach współwłasności łącznej (bezudziałowej). Powyższe stwarza dla małżonków prowadzących działalność gospodarczą dość szczególną sytuację prawną. Podatnikiem VAT jest więc ten z małżonków, który dokonał czynności podlegającej opodatkowaniu. Gdy czynność wykonywana jest przed oboje małżonków, mamy więc dwoje podatników VAT. Jest to rozwiązanie w ostatnim zwłaszcza czasie wykorzystywane często w przypadku najmu lokali, zwłaszcza, gdy jedno z małżonków niebezpiecznie zbliża się do limitu zwolnienia z VAT (np. w powiązaniu z inną działalnością gospodarczą).
TSUE przyjął jednak możliwość uznania za podatnika VAT… małżeńskiej wspólności ustawowej. Skoro spółka cywilna (a więc umowa) może być podatnikiem VAT to czemu nie może nim być małżeństwo?
Większość firm zapłaci niższą składkę zdrowotną
Rosną szanse na obniżkę składki zdrowotnej dla większości przedsiębiorców. Sejm w piątek uchwalił nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej. Głosowało za nią 213 posłów, przeciw było 190, wstrzymało się 25. Teraz zajmie się nią Senat.
Z nowelizacji wynika, że przedsiębiorcy będą płacić stałą składkę, ale tylko do określonego limitu dochodów (u ryczałtowców przychodów). Po przekroczeniu progu zapłacą dodatkową kwotę. Będzie to określony procent dochodów/przychodów.
Będzie stała kwota, ale z limitem
Przypomnijmy, że teraz przedsiębiorcy na skali oraz liniowym PIT liczą składkę zdrowotną od dochodu z działalności gospodarczej. U pierwszych jest to 9 proc., u drugich – 4,9 proc. Składka minimalna w 2025 r. wynosi 314,96 zł.
U przedsiębiorców na ryczałcie składka zdrowotna zależy od przychodów (pomniejszonych o składki na ubezpieczenia społeczne). Są podzieleni na trzy grupy. Najniższa składka wynosi obecnie 461,66 zł, średnia – 769,43 zł, maksymalna – 1384,97 zł miesięcznie.
Nowelizacja diametralnie zmienia zasady obliczania składki. U przedsiębiorców na skali i liniowym PIT wyniesie 9 proc. liczone od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia. Po przekroczeniu określonego limitu dochodu, konkretnie półtorakrotności przeciętnego wynagrodzenia w czwartym kwartale roku poprzedniego, zapłacą dodatkowo 4,9 proc. od nadwyżki.
U przedsiębiorców na ryczałcie podstawowa składka także wyniesie 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia. Po przekroczeniu określonego progu przychodów, konkretnie trzykrotności przeciętnego wynagrodzenia z czwartego kwartału poprzedniego roku, od nadwyżki zapłacą dodatkowo 3,5 proc.
Kto zyska, a kto straci na nowych przepisach? Opisaliśmy to szczegółowo, opierając się na wyliczeniach Ogólnopolskiej Federacji Przedsiębiorców i Pracodawców Przedsiębiorcy.pl w „Rzeczpospolitej” z 2 kwietnia. Przykładowo, przedsiębiorca na skali mający miesięcznie 5 tys. zł dochodu zapłaci co miesiąc składkę niższą o około 150 zł. Biznes na liniowym PIT z miesięcznym dochodem w wysokości 15 tys. zł zaoszczędzi na zmianach co miesiąc ponad 300 zł.
Większa danina dla części ryczałtowców
Różnie będzie natomiast u ryczałtowców. Z wyliczeń Przedsiębiorcy.pl wynika, że firmy na ryczałcie mające powyżej około 55 tys. zł miesięcznie stracą na zmianach. Przykładowo, przy miesięcznym przychodzie w wysokości 70 tys. zł składka zdrowotna wyniesie prawie 500 zł więcej.
Nowelizacja likwiduje też podatkową ulgę na składki. Przypomnijmy, że teraz mogą z niej skorzystać firmy na liniowym PIT i ryczałcie.
Według szacunków Ministerstwa Finansów na reformie skorzysta 2,4 mln przedsiębiorców. Straci 131 tys. (to właśnie ryczałtowcy z dużymi przychodami).
– Całość kosztów tej reformy zostanie pokryta z budżetu państwa, NFZ nie poniesie żadnych konsekwencji tych rozwiązań – powiedział w Sejmie minister finansów Andrzej Domański.
Obniżka firmowej składki zdrowotnej to jedna ze sztandarowych obietnic wyborczych. Rządzący zapowiadali też jej uproszczenie. – Z przyjętej przez Sejm nowelizacji wynika jednak, że łatwiej specjalnie nie będzie. Co miesiąc trzeba liczyć dochody/przychody, sprawdzać limity, składać deklaracje (przed Polskim Ładem z tego obowiązku zwolnieni byli najmniejsi przedsiębiorcy). Nie widzę tu specjalnego uproszczenia. Pamiętajmy też, że każda taka zmiana oznacza konieczność modyfikacji programów księgowych i przeszkolenia pracowników. To wszystko trwa i kosztuje – mówi Beata Boruszkowska, prezes Krajowej Izby Biur Rachunkowych, właścicielka biura rachunkowego.
Etap legislacyjny: do Senatu
Michał Borowski, doradca podatkowy, ekspert BCC ds. podatków
Uchwalona przez Sejm nowelizacja jest małym kroczkiem w dobrym kierunku. W dobrym, ponieważ większość przedsiębiorców poczuje jakąś ulgę. Małym, gdyż dla wielu korzyść będzie symboliczna (a niektórzy nawet na zmianach stracą). Musimy też zdawać sobie sprawę, że zaproponowane rozwiązanie jest znów bardzo skomplikowane dla przedsiębiorców. I będzie powodowało kolejne wątpliwości i problemy. Na pewno nie jest to powrót do rozliczeń sprzed Polskiego Ładu.
Generalnie uważam, że nadal brakuje systemowych rozwiązań podatkowo-składkowych. Pamiętajmy, że składka zdrowotna w obecnym kształcie jest de facto podatkiem, dlatego kształtując system obciążeń dla biznesu, musimy na nią patrzeć całościowo.
Uchwalenie planu miejscowego a wzrost wartości nieruchomości
Na wokandę Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku wpłynęła sprawa dotycząca naliczenia opłaty planistycznej w związku ze wzrostem wartości nieruchomości po uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. W 2021 r. Rada Gminy Wicko przyjęła uchwałę zmieniającą miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla wsi Wicko. Nowe przepisy przeznaczyły część działki pod zabudowę mieszkaniową i usługową, a fragment na drogi publiczne. W 2023 r. właściciele działki sprzedali nieruchomość, co stało się podstawą do naliczenia przez Wójta jednorazowej opłaty planistycznej w wysokości 7900,10 zł. Podstawą decyzji był art. 36 ust. 4 ustawy z 27.3.2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1130; dalej: PlanZagospU), który przewiduje pobranie opłaty, jeśli w wyniku uchwalenia planu miejscowego wartość nieruchomości wzrosła, a właściciel zdecyduje się na jej sprzedaż w ciągu pięciu lat.
W celu określenia wysokości opłaty Wójt zlecił sporządzenie operatu szacunkowego, a ten wykazał wzrost wartości nieruchomości z 54 769 zł przed uchwaleniem planu do 133 770 zł po jego wejściu w życie. Wysokość opłaty ustalono jako 10% tej różnicy.
Decyzja ta została zakwestionowana przez właścicieli działki, którzy wnieśli odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) w Słupsku. W odwołaniu argumentowali, że wzrost wartości nieruchomości nie wynikał bezpośrednio z uchwalenia planu, lecz z innych czynników, takich jak popyt rynkowy czy poniesione przez nich nakłady. Podnieśli również zarzuty wobec operatu szacunkowego, wskazując m.in. na błędne określenie powierzchni działki, nieuwzględnienie przeznaczenia jej części pod drogi oraz brak odniesienia do ograniczeń wynikających z tzw. zasady 10H dotyczącej farm wiatrowych.
Pomimo tych argumentów SKO stanęło po stronie Wójta. Nie zgadzając się z tym rozstrzygnięciem, właściciele działki wnieśli skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku, a ten w wyroku z 11.12.2024 r., II SA/Gd 675/24, Legalis, orzekł na ich korzyść. Organ wskazał, że zgodnie z art. 36 ust. 4 PlanZagospU, nałożenie opłaty planistycznej jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy zmiana wartości nieruchomości jest bezpośrednim skutkiem uchwalenia planu. Tymczasem w tej sprawie organy administracji nie przeprowadziły rzetelnej analizy, czy zaobserwowany wzrost wartości wynikał z samej zmiany przeznaczenia działki, czy też był spowodowany innymi czynnikami, np. poprawą koniunktury na rynku nieruchomości czy inwestycjami w infrastrukturę.
Sąd szczególnie skupił się na ocenie operatu szacunkowego, który stanowił podstawę do ustalenia wysokości opłaty. Podkreślono, że rzeczoznawca majątkowy, sporządzając wycenę, powinien kierować się przepisami ustawy z 21.8.1997 r. o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U z 2024 r. poz. 1145; dalej: GospNierU) oraz standardami zawodowymi, zawartymi w Powszechnych Krajowych Zasadach Wyceny. Tymczasem analiza operatu wykazała istotne uchybienia. Po pierwsze, rzeczoznawca oparł się na transakcjach porównawczych obejmujących nieruchomości zlokalizowane w różnych gminach, które niekoniecznie odzwierciedlały rzeczywisty rynek lokalny. Po drugie, w operacie nie odniesiono się w sposób wyczerpujący do specyficznych cech wycenianej działki, takich jak jej nieregularne ukształtowanie, zadrzewienie czy fakt, że część terenu została przeznaczona pod drogi publiczne. Zdaniem sądu, błędy te miały kluczowe znaczenie dla ustalenia wzrostu wartości nieruchomości i tym samym wysokości opłaty planistycznej. W szczególności wskazano, że zgodnie z art. 153 ust. 1 GospNierU, podejście porównawcze w wycenie nieruchomości wymaga uwzględnienia nieruchomości podobnych pod względem lokalizacji, funkcji i cech fizycznych. Skoro w tej sprawie porównanie dotyczyło nieruchomości o odmiennym przeznaczeniu i w różnym otoczeniu urbanistycznym, operat nie spełniał wymogów rzetelnej wyceny.
Sąd zauważył także, że organy administracji publicznej, wydając decyzję, powinny nie tylko mechanicznie opierać się na operacie rzeczoznawcy, ale również dokonać jego krytycznej oceny. Wskazano, że organy miały możliwość zwrócenia się do organizacji zawodowej rzeczoznawców majątkowych w celu oceny poprawności operatu, ale z tej możliwości nie skorzystały. Ponadto nie odniesiono się w sposób wystarczający do zarzutów skarżących dotyczących metodyki wyceny i nieuwzględnienia określonych cech nieruchomości.
W uzasadnieniu wyroku WSA w Gdańsku podkreślił również, że zasady wymiaru opłaty planistycznej wymagają precyzyjnego ustalenia przyczyny wzrostu wartości nieruchomości. W tym kontekście sąd przypomniał, że w orzecznictwie Naczelnego Sądu Administracyjnego ugruntował się pogląd, iż wzrost wartości nieruchomości nie może wynikać z ogólnych zmian na rynku nieruchomości, lecz musi być bezpośrednim skutkiem uchwalenia nowego planu miejscowego. Tymczasem w tej sprawie nie przeprowadzono dostatecznej analizy, czy zmiana przeznaczenia nieruchomości rzeczywiście wpłynęła na jej atrakcyjność inwestycyjną.
W konsekwencji, sąd uchylił zarówno decyzję SKO, jak i wcześniejsze rozstrzygnięcie Wójta Gminy Wicko, wskazując na konieczność ponownego przeprowadzenia postępowania i rzetelnej weryfikacji wzrostu wartości nieruchomości w kontekście jej nowego przeznaczenia.
Wyrok WSA w Gdańsku z 11.12.2024 r., II SA/Gd 675/24, Legalis
Skazanie za przestępstwo seksualne wymaga orzeczenia środka karnego
Opis stanu faktycznego
S.W. został oskarżony o doprowadzenie małoletniej A.S. poniżej lat 15 do poddania się innej czynności seksualnej, tj. o czyn z art. 200 § 1 KK.
Sąd Rejonowy w W. wyrokiem z 3.7.2023 r., II K 263/22, uznał S.W. za winnego naruszenia nietykalności cielesnej małoletniej A.S., tj. popełnienia czynu z art. 217 § 1 KK i na podstawie art. 59 KK odstąpił od wymierzenia oskarżonemu kary, orzekając na podstawie art. 41a § 1 KK wobec oskarżonego zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną A.S. zarówno pośrednio, jak i bezpośrednio, przez okres 5 lat oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość nie mniejszą niż 10 metrów przez okres 5 lat.
Wyrok ten zaskarżył w całości na niekorzyść oskarżonego S.W. prokurator, który zarzucił obrazę prawa materialnego, a mianowicie art. 200 § 1 KK; błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia i mający wpływ na jego treść, polegający na nieznajdującym oparcia w zgromadzonym w toku śledztwa materiale dowodowym, a co za tym idzie dowolnym przyjęciu przez sąd I instancji, że oskarżony jedynie dotknął piersi pokrzywdzonej małoletniej A.S., co znalazło odzwierciedlenie w przyjętym przez sąd meriti opisie czynu z art. 217 § 1 KK przypisanego oskarżonemu; niesłuszne zastosowanie instytucji odstąpienia od wymierzenia oskarżonemu kary określonej w art. 59 KK i wymierzenie za przypisane mu przestępstwo jedynie środka karnego.
Podnosząc powyższe zarzuty, autor apelacji wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez uznanie, że S.W. dopuścił się zarzuconego mu w akcie oskarżenia przestępstwa z art. 200 § KK popełnionego na szkodę małoletniej poniżej lat 15 A.S. i wymierzenie mu za ten czyn kary 2 lat pozbawienia wolności, orzeczenie środka karnego w postaci zakazu zajmowania wszelkich stanowisk, wykonywania wszelkich zawodów i działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi na okres lat 5, a także utrzymanie zaskarżonego wyroku w mocy w pozostałym zakresie.
Sąd Okręgowy w Z. wyrokiem z 12.1.2024 r., VII Ka 988/23, zmienił zaskarżony wyrok przez wymierzenie oskarżonemu kary 6 miesięcy pozbawienia wolności i kary 2 lat ograniczenia wolności, polegającej na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin w stosunku miesięcznym.
W pozostałym zakresie zaskarżony wyrok utrzymał w mocy.
Kasację od wyroku Sądu Okręgowego w Z. wniósł Prokurator Generalny. Zaskarżając wyrok w całości, na niekorzyść oskarżonego S.W. zarzucił rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisu prawa procesowego, a mianowicie art. 413 § 2 pkt 1 KPK w zw. z art. 458 KPK, a także przepisu prawa procesowego i materialnego, mianowicie art. 433 § 2 KPK w zw. z art. 41 § 1a zd. drugie KK.
W konkluzji autor kasacji wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w Z. do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu kasacji Prokuratora Generalnego wniesionej na niekorzyść skazanego, uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu w Z. do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.
Uzasadnienie SN
Zdaniem Sądu Najwyższego kasacja jest oczywiście zasadna, co pozwoliło uwzględnić ją w całości w trybie art. 535 § 5 KPK, to znaczy na posiedzeniu bez udziału stron.
Wobec trafnego wskazania istoty uchybienia, poglądu o oczywistej zasadności przedmiotowej skargi nie zmienia fakt, że zarzut powinien akcentować naruszenie przez sąd odwoławczy nie tylko prawa procesowego, ale przede wszystkim prawa materialnego, a mianowicie art. 200 § 1 KK, skoro stwierdzono, że „opis przypisanego S.W. czynu nie jest pełny i nie zawiera wszystkich niezbędnych znamion czynu z art. 200 § 1 KK”.
W pisemnym uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy przeprowadził wywód, w ramach którego stwierdził, że „nie miał żadnych wątpliwości, iż wyrok wydany przez sąd orzekający jest wadliwy, tak samo w zakresie samej kwalifikacji prawnej przyjętego czynu, jak i rozstrzygnięcia w przedmiocie odstąpienia od wymierzenia oskarżonemu kary”. Rozwijając tę myśl, wskazał m.in., że „zupełnie niezrozumiałe jest przyjęcie przez Sąd Rejonowy stanowiska jakoby zachowanie oskarżonego, które miało polegać m.in. na przytrzymaniu i dotknięciu piersi pokrzywdzonej, powinno zostać zakwalifikowane w aspekcie naruszenia przez niego nietykalności cielesnej A.S., przy czym w rzeczywistości zespół czynności podejmowanych przez oskarżonego wskazuje, iż doszło do doprowadzenia czy też dopuszczenia się wobec osoby małoletniej innych czynności seksualnych, tym samym zachowanie oskarżonego S.W. wyczerpywało znamiona przestępstwa z art. 200 § 1 KK, a nie jak przyjął to sąd meriti art. 217 § 1 KK”.
Sąd Okręgowy, zmieniając wyrok sądu I instancji, nie powinien poprzestać na stwierdzeniu, że „oskarżony działaniem swoim wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 200 § 1 KK w zw. z art. 4 § 1 KK”, ale zawrzeć w wyroku taki opis czynu, który zawierałby te znamiona. Nie czyniąc tego, z art. 200 § 1 KK w zw. z art. 4 § 1 KK, zakwalifikował czyn, który w takiej postaci nie odpowiadał wspomnianej kwalifikacji prawnej, natomiast odpowiadał przyjętej przez ten sąd kwalifikacji z art. 217 § 1 KK. W konsekwencji sąd ad quem rażąco naruszył zastosowany przez siebie art. 200 § 1 KK, a także – wtórnie – art. 413 § 2 pkt 1 KPK, co miało istotny wpływ na treść wyroku.
Wadliwość zaskarżonego wyroku była też skutkiem naruszenia przez sąd odwoławczy przepisów wskazanych w drugim zarzucie kasacji. Jak wyżej podano, w apelacji prokurator żądał m.in. orzeczenia wobec oskarżonego środka karnego w postaci zakazu zajmowania wszelkich stanowisk, wykonywania wszelkich zawodów i działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi. Pozostawało to w zgodzie z wnioskiem postulującym skazanie oskarżonego za przestępstwo z art. 200 § 1 KK, bowiem w świetle art. 41 § 1a zd. drugie KK (w ówczesnym brzmieniu) orzeczenie tego środka karnego było obligatoryjne w razie skazania za przestępstwo przeciwko wolności seksualnej lub obyczajności na szkodę małoletniego. W takim razie, uznając, że S.W. swoim zachowaniem wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 200 § 1 KK, Sąd Okręgowy powinien orzec wspomniany środek karny, a nie czyniąc tego rażąco naruszył dyspozycję art. 41 § 1a zd. drugie KK (w brzmieniu obowiązującym do 30.9.2023 r.). Okoliczność, że w dacie wyrokowania przez sąd II instancji nakaz orzeczenia wspomnianego środka karnego wynikał z art. 41 § 1a pkt 2 KK, nie wpływała na sytuację prawną oskarżonego. Wskazane uchybienie nastąpiło, mimo że w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku odnotowano, iż prokurator wnosił o orzeczenie środków karnych (tj. więcej niż jednego środka karnego). Zarazem nie jest jasne, czy nałożenie na oskarżonego zakazu kontaktowania się z pokrzywdzoną oraz zakazu zbliżania się do niej Sąd Okręgowy traktował jako orzeczenie jednego czy też – co nie byłoby prawidłowe – dwóch środków karnych. W wyroku tego sądu jest bowiem mowa o orzeczonym w wyroku sądu meriti środku karnym, natomiast w uzasadnieniu wyroku wspomniano o utrzymaniu w mocy wyroku Sądu Rejonowego w zakresie wymierzonych środków karnych oraz o zmianie rozstrzygnięcia w zakresie powołanej podstawy prawnej orzeczonych środków karnych, jakkolwiek jest faktem, że wzmiankowano także o środku karnym.
Mając powyższe na uwadze, nadto fakt, że przedmiotowa kasacja została wniesiona z zachowaniem terminu, o którym stanowi art. 524 § 3 KPK, Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu w Zielonej Górze do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym, w trakcie którego sąd uwzględni poczynione wyżej uwagi i wyda orzeczenie zgodne z przepisami prawa.
Komentarz
Na tle rozpoznawanej sprawy jawi się bezsporne twierdzenie, że sąd odwoławczy, oceniając jako wadliwy wyrok sądu I instancji, sam wydał wyrok, który również nie posiada cech prawidłowości. Zapewne było to skutkiem uznania, że wadliwość wyroku Sądu Rejonowego wyraża się jedynie w przyjętej kwalifikacji prawnej przypisanego S.W. czynu oraz w odstąpieniu od wymierzenia temu oskarżonemu kary. Sąd ad quem powinien jednak dostrzec, że skoro uznał, iż zachowanie S.W. wyczerpywało znamiona przestępstwa z art. 200 § 1 KK, to w pierwszej kolejności nieprawidłowy był opis czynu przypisanego mu przez sąd meriti. Nie zawierał on bowiem ustawowych znamion tego przestępstwa, do których m.in. należy dopuszczenie się innej czynności seksualnej wobec małoletniego poniżej lat 15. W tym stanie rzeczy nie podlega dyskusji słuszność rozstrzygnięcia dokonanego przez Sąd Najwyższy.