Umowa o pracę a ubezpieczenie społeczne
Istota sprawy
Istotą sprawy było ustalenie, czy M.W. (dalej: Odwołująca) podlegała ubezpieczeniom społecznym: emerytalnemu, rentowym, chorobowemu i wypadkowemu z tytułu stosunku pracy z płatnikiem składek (…) Sp. z o.o. (dalej: Pracodawca), w okresie od 21.5.2018 r. do 17.6.2018 r.
Zdaniem SA Odwołująca zawarła umowę o pracę z zamiarem świadczenia pracy, zaś umowie tej nie można przypisać cech pozorności, a tym samym podlegała ona ubezpieczeniom społecznym z tego tytułu. Odwołująca wykazała, że rzeczywiście doszło do skutecznego nawiązania stosunku pracy z Pracodawcą i zrealizowano charakterystyczne dla niego elementy, wynikające z art. 22 § 1 KP – nie można mówić o pozorności umowy.
Stosunek pracy
W orzecznictwie przyjmuje się, że jeżeli umowa o pracę została zawarta dla pozoru, nie może ona stanowić tytułu do objęcia pracowniczym ubezpieczeniem społecznym. Aby móc stwierdzić, że przy składaniu oświadczeń woli została zawarta pozorna umowa, przy podpisywaniu umowy obie strony muszą mieć (mają) świadomość, że osoba określona w umowie jako pracownik nie będzie świadczyć pracy, a pracodawca nie będzie korzystać z jej pracy. Oznacza to, że strony z góry zakładają, że nie będą realizowały swoich praw i obowiązków wynikających z umowy. Innymi słowy, strony stwarzają pozór rzeczywistego dokonania czynności prawnej o określonej treści, podczas gdy tak naprawdę nie chcą wywołać żadnych skutków prawnych lub też wywołać inne niż deklarują w pozornej czynności (wyrok SN z 4.2.2000 r., II UKN 362/99, Legalis). Zgodnie z art. 83 § 1 KC nieważne jest oświadczenie woli złożone drugiej stronie za jej zgodą dla pozoru.
Stosunek pracy jest dobrowolnym stosunkiem prawnym o charakterze zobowiązaniowym, zachodzącym między dwoma podmiotami, z których jeden, zwany pracownikiem, obowiązany jest świadczyć osobiście i w sposób ciągły, powtarzający się, na rzecz i pod kierownictwem drugiego podmiotu, zwanego pracodawcą, pracę określonego rodzaju oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca zatrudniać pracownika za wynagrodzeniem (wyrok SN z 7.10.2009 r., III PK 38/09, Legalis).
Stan faktyczny sprawy
SA podzielił ustalenia Sądu I instancji, że Odwołująca przedstawiła dowody przemawiające za tym, że doszło do skutecznego nawiązania stosunku pracy z Pracodawcą. Przede wszystkim – co istotne – sporna umowa o pracę tymczasową z 18.5.2018 r., która została podpisana 21.5.2018 r., była kolejną umową o pracę między stronami (tj.: Odwołującą i Pracodawcą), zaś strony miały wolę kontynuowania stosunku pracy. Poprzednie umowy o pracę były zawarte na okres: od 12.3.2018 r. do 15.4.2018 r. i od 16.4.2018 r. do 20.5.2018 r. – na stanowisku pracownik obróbki skór. Na mocy ww. umów Odwołująca wykonywała pracę tymczasową na rzecz (…) sp. z o.o. w B., która zajmuje się produkcją tapicerek skórzanych do samochodów i korzysta z pracowników od Pracodawcy. W okresie trwania drugiej umowy Odwołująca była niezdolna do pracy od 18.5.2018 r. do 30.5.2018 r. z powodu problemów z kręgosłupem. W czasie tej niezdolności Strony podpisały trzecią umowę na okres od 21.5.2018 r. do 17.6.2018 r., gdyż Strony miały wolę kontynuowania stosunku pracy. Przede wszystkim zamiarem Odwołującej było kontynuowanie pracy u Pracodawcy po powrocie ze zwolnienia lekarskiego. Również Pracodawca oczekiwał, że od 31.5.2018 r. Odwołująca będzie dalej świadczyła pracę. Z tego względu doszło do podpisania przez strony kolejnej umowy o pracę tymczasową na dalszy okres od 21.5.2018 r. do 17.6.2018 r. W chwili podpisania spornej umowy Odwołująca nie miała świadomości, że jest w ciąży, natomiast dowiedziała się o tym dopiero 3.7.2018 r. w trakcie badań dotyczących dolegliwości kręgosłupa, będąc wówczas w drugim miesiącu ciąży. Z ustaleń dokonanych przez Sąd I instancji wynika, iż rzeczywiście w dniu podpisania spornej umowy o pracę Odwołująca była niezdolna do pracy, jednakże brak jest regulacji prawnych, które stanowiłyby, że umowa podpisana podczas trwania zwolnienia lekarskiego jest nieważna, zatem nie można podważyć jej skutków prawnych na podstawie tego, że pracownik przebywał na zwolnieniu lekarskim. Sam fakt pobierania zasiłku chorobowego w momencie zawierania kolejnej umowy o pracę nie wpływa ani na uprawnienie pracownika do tego zasiłku, ani na ważność tej umowy. Bez znaczenia jest także to, czy ubezpieczona wiedziała lub przewidywała, że stanie się niezdolna do pracy z powodu ciąży w najbliższym czasie po zawarciu umowy.
Jak trafnie ustalił Sąd I instancji, zebrany w sprawie materiał dowodowy świadczy o tym, że Odwołująca w ramach spornego stosunku pracy miała faktycznie rozpocząć pracę od 31.5.2018 r., tj. po powrocie ze zwolnienia lekarskiego. SA nie miał wątpliwości co do zamiarów, jakie towarzyszyły Stronom podczas podpisywania kolejnej umowy. Pracodawca Odwołującej był zadowolony z jej dotychczasowej pracy i wyraził wolę kontynuowania z nią współpracy. Należy także podkreślić, że sporna umowa o pracę tymczasową na gruncie prawa pracy realizowała wszystkie konstytutywne cechy stosunku pracy. Wzmocnieniem tej tezy jest miarodajny stan faktyczny występujący w przedmiotowej sprawie. Wynika z niego, że Odwołującą i Pracodawcę już wcześniej łączył stosunek pracy, gdyż od 12.3.2018 r. Odwołująca została zatrudniona na stanowisku pracownika obróbki skór i pracę tę faktycznie wykonywała, zaś po podpisaniu spornej umowy o pracę w 21.5.2018 r. sytuacja ta nie uległa zmianie o tyle, że wolą Stron było w dalszym ciągu kontynuowanie stosunku pracy.
Odnosząc się zaś do zarzutów Pozwanego, że sporna umowa o pracę nie była realizowana z uwagi na orzeczoną niezdolność Odwołującej do pracy, należy wskazać, że celem stosunku pracy jest również ochrona pracownika i umożliwienie mu korzystania ze świadczeń z ubezpieczenia społecznego w przypadkach określonych w ustawie, tym samym trudno zaakceptować stanowisko Pozwanego, tym bardziej, że sprowadzałoby się to do konkluzji, iż w przypadku choroby pracownika i przebywania przez niego na zwolnieniu lekarskim, pracodawca winien zakończyć stosunek pracy. Z oczywistych powodów pogląd taki nie może zasługiwać na aprobatę.
Z powyższych względów SA podzielił stanowisko Sądu I instancji, że sporna umowa o pracę nie była pozorna, skoro – jak wskazano wyżej – faktycznym zamiarem Stron było kontynuowanie stosunku pracy i jego rzeczywiste realizowanie.
Następnie SA wskazał, że czynność prawna pozorna została uregulowana w art. 83 § 1 KC przez wskazanie jej trzech elementów, które muszą wystąpić łącznie: oświadczenie woli musi być złożone tylko dla pozoru, oświadczenie woli musi być złożone drugiej stronie, adresat oświadczenia woli musi zgadzać się na dokonanie czynności prawnej jedynie dla pozoru.
Jak podkreślono, w niniejszej sprawie sporna umowa o pracę była faktycznie przez Odwołującą wykonywana w sposób charakterystyczny dla stosunku pracy, a tym samym nie można mówić o pozorności tej umowy.
Objęcie ubezpieczeniem społecznym
W myśl art. 6 ust. 1 pkt. 1 ustawy z 13.10.1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1230; dalej: SysUbSpołU) w związku z art. 8 ust. 1 SysUbSpołU oraz art. 11 ust. 1 SysUbSpołU, art. 12 ust. 1 SysUbSpołU i art. 13 pkt. 1 SysUbSpołU, obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym podlegają osoby będące pracownikami, od dnia nawiązania stosunku pracy do dnia ustania tego stosunku. Inaczej mówiąc, tytułem ubezpieczeń społecznych tych osób jest stosunek pracy. Należy dodatkowo przypomnieć, że uzyskanie objęcia ubezpieczeniem społecznym i prawa do świadczeń z tego ubezpieczenia jest legalną podstawą zawierania umów o pracę, a nawet może być głównym motywem nawiązania stosunku pracy. Zawierając umowę o pracę, strony kierują się różnymi motywami indywidualnymi (wyrok SN z 4.8.2005 r., II UK 320/04, Legalis). Reasumując, w ocenie SA umowa o pracę zawarta przez Odwołującą i Pracodawcę nie miała charakteru czynności pozornej, a jej celem było faktyczne świadczenie pracy w ramach stosunku pracy. W konsekwencji Odwołująca podlega z tytułu tej umowy jako pracownik obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym, a zaskarżony wyrok jest prawidłowy. Mając powyższe na uwadze, SA oddalił apelację na podstawie art. 385 KPC.
Komentarz
Na tle rozpatrywanej sprawy SA odniósł się do kwestii dobrowolności nawiązania stosunku pracy na podstawie umowy o pracę w kontekście objęcia pracownika ochroną ubezpieczeniową. Mając na uwadze cywilnoprawną instytucję pozorności czynności prawnej, SA uznał, że umowa o pracę zawarta w rozpatrywanej sprawie nie ma cech umowy zawartej dla pozoru z uwagi na jej cel, jakim było faktyczne świadczenie pracy. Tym samym umowa ta wywołała skutki nie tylko w sferze prawa pracy, lecz także w zakresie ubezpieczeń społecznych. Skutkowała bowiem przystąpieniem do ubezpieczenia, opłacaniem składek i objęciem z mocy ustawy ubezpieczeniem społecznym pracownika (tu: Odwołującej), który stał się jego podmiotem.
Facebook przegrał w Luksemburgu
Pytanie do Trybunału w Luksemburgu skierował sąd niemiecki, rozpatrujący odwołanie od decyzji tamtejszego organu ochrony konkurencji w sprawie Meta Platforms Ireland (zarządzającej Facebookiem w Europie). Chodziło o uzależnienie założenia konta na portalu przez prywatnego użytkownika od zgody na zbieranie i przetwarzanie danych z innych stron i aplikacji, które on odwiedzał – w tym innych usług Mety (Instagram i WhatsApp). Zdaniem urzędu naruszało to RODO, a przez to stanowiło też nadużycie pozycji dominującej.
Pytanie prejudycjalne brzmiało: Czy organ antymonopolowy może dokonywać oceny pod kątem RODO i jego wykładni.
Na pierwsze z pytań TSUE odpowiedział twierdząco, dodając, że samo posiadanie pozycji dominującej nie przesądza, że zgoda użytkownika na przetwarzanie danych nie była dobrowolna, jednak stanowi element istotny przy badaniu tej kwestii, gdyż wprowadza znaczącą nierówność między firmą a użytkownikiem.
TSUE wskazał też, że przetwarzania danych bez zgody nie można uzasadniać „koniecznością realizacji umowy”, gdy dane te są używane do personalizacji reklam. Podobnie odwiedzanie danych stron i aplikacji może ujawnić dane wrażliwe o użytkowniku, ale to nie oznacza, że on sam je upublicznił (a zatem nie można ich przetwarzać), jeśli wprost nie wyraził na to zgody.
– Te dwie kwestie to nie nowość, ale konsekwencja wcześniejszych wyroków TSUE ws. Mety. Pojawiają się też w literaturze od wielu lat – wskazuje dr Paweł Litwiński, adwokat z kancelarii Barta Litwiński. – Ta tendencja trwa, nie można odmówić Facebookowi konsekwencji w tej sprawie, ale wydaje się to ślepą uliczką – dodaje.
Ekspert ma jednak zastrzeżenia do rozstrzygnięcia. – Inna jest ustrojowa pozycja organów ochrony konkurencji, które w pewnym stopniu prowadzą politykę rządu, a inna organów ochrony danych, którym RODO gwarantuje niezależność. Taka interpretacja powoduje, że system organów nadzorczych nam się rozmywa. Moim zdaniem, jeśli prezes UOKiK w postępowaniu ws. pozycji dominującej nabierze podejrzeń co do zgodności z przepisami RODO, to powinien zapytać prezesa UODO o ocenę – tłumaczy dr Paweł Litwiński.
Sygnatura akt: C-252/21
Interpretacje indywidualne prawa podatkowego do poprawki
Ministerstwo Finansów przedstawiło do konsultacji projekt nowelizacji przepisów ustawy z 29.8.1997 r. Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2651; dalej: OrdPU). Ideą projektowanej nowelizacji jest (zdaniem fiskusa) uproszczenie procedur podatkowych, zwiększenie efektywności działania organów podatkowych, poprawa relacji między podatnikami i organami podatkowymi oraz doprecyzowanie przepisów, których stosowanie budzi wątpliwości. Istotna część materii zaprezentowanej „do zmiany” dotyczy znanej od lat (ale niekoniecznie lubianej) instytucji interpretacji indywidualnej prawa podatkowego. Trudno powiedzieć, czy zmiany te wejdą w życie, a jeśli tak, to w jakim zakresie i kiedy. Ale skoro dotyczą tak fundamentalnej kwestii, warto już dziś przyjrzeć się kierunkom tych zmian.
Wnioski tylko elektronicznie
Obowiązek elektronicznego składania wniosków o wydanie interpretacji ma dotyczyć pełnomocników profesjonalnych oraz podmiotów prowadzących działalność gospodarczą. Dla osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej możliwość występowania drogą tradycyjną (papierową) pozostałaby bez zmian.
Organ interpretacyjny zapyta inny organ
Dziś przepisy nie dają Dyrektorowi KIS prawa do zasięgania opinii innych kompetentnych organów czy analizy dokumentów. Rozstrzygnięcie wydawane jest wyłącznie w oparciu o opis sprawy wnioskodawcy, tj. opis stanu faktycznego i zdarzenia przyszłego.
Dzięki możliwości wystąpienia do innego, właściwego organu, posiadającego specjalistyczną wiedzę w danej dziedzinie, Dyrektor KIS w ciągu 30 dni będzie mógł otrzymać stanowisko w zakresie przepisów niepodatkowych, co umożliwi wskazanie prawidłowej wykładni przepisów prawa podatkowego w interpretacji indywidualnej.
Zmiana i wygaśnięcie interpretacji częściowo niezgodnej z interpretacją ogólną
Dziś nie ma możliwości częściowej zmiany, uchylenia lub wygaśnięcia interpretacji indywidualnej. Wprowadzenie zmian pozwoli na wyeliminowanie tych nieprawidłowości i uczynienie procedury zmiany, uchylenia i wygaśnięcia interpretacji bardziej sprawiedliwą i racjonalną.
Ograniczenie interpretacji w czasie
Obecnie interpretacje indywidualne wydawane są bezterminowo. To może być pułapka. Podatnicy mogą pozostawać w przeświadczeniu, że pomimo upływu lat i nowelizacji przepisów mają cały czas aktualną interpretację, którą mogą stosować. Tymczasem interpretacja indywidualna może przestać pełnić funkcję ochronną np. na skutek zmiany przepisu, którego dotyczy. Proponuje się więc ograniczenie ważności interpretacji indywidualnej do 5 lat liczonych od dnia jej wydania (jak dla WIS i WIA). Stosowną funkcjonalność zyska także system EUREKA.
Inne (wyższe) opłaty
Obecna kwota opłaty za wydanie interpretacji indywidualnych wynosi 40 zł za stan faktyczny lub zdarzenie przyszłe. Zgodnie ze statystyką MF, zagregowane koszty wydania jednej interpretacji indywidualnej wynoszą ponad 2.000 zł. Wysokość aktualnej opłaty jest więc nieproporcjonalna i nie rekompensuje nawet w minimalnej części kosztów, jakie ponosi KIS w związku z pracami związanymi z wydawaniem interpretacji. Nowa propozycja to delegowanie uprawnień do określenia wysokości opłaty na Ministra Finansów. Wysokość opłaty ma być określana w drodze rozporządzenia, w którym określone zostaną także poszczególne grupy podmiotów zobowiązanych do jej wnoszenia. Opłata, co do zasady, nie przekroczy 100% minimalnego wynagrodzenia za pracę (dla przedsiębiorców) albo 1% minimalnego wynagrodzenia za pracę (dla osób fizycznych). Zaproponowane zostanie zróżnicowanie wysokości opłat w oparciu o kryterium wielkości i przychodów podmiotów zakwalifikowanych do danej grupy.
Niewydawanie i uchylanie interpretacji, których zakres pokrywa się z objaśnieniami podatkowymi
To doprecyzowanie istniejących już regulacji. Już dziś na mocy art. 14b § 5a OrdPU, jeżeli przedstawione we wniosku o wydanie interpretacji indywidualnej stan faktyczny lub zdarzenie przyszłe odpowiadają zagadnieniu będącemu przedmiotem interpretacji ogólnej wydanej w takim samym stanie prawnym, wydaje się postanowienie o stwierdzeniu, że do stanu faktycznego lub zdarzenia przyszłego, opisanych we wniosku, ma zastosowanie interpretacja ogólna. Proponowane rozwiązanie rozszerzy zakres tego przepisu również o objaśnienia podatkowe, które zapewniają taką samą ochronę prawną jak interpretacja ogólna.
Komentarz
Ministerstwo Finansów zauważa, że doprecyzowanie oraz udoskonalenie obowiązujących przepisów o interpretacjach indywidualnych ma na celu zwiększenie pewności i jednolitości wykładni prawa podatkowego oraz ułatwienie podatnikom wykonywania ich obowiązków wynikających z przepisów prawa podatkowego. To piękne założenia. Nie da się ukryć, że dziś interpretacje indywidualne trawione są licznymi problemami.
Po pierwsze, interpretacje często dają podatnikom iluzję ochrony. Nie chodzi nawet o nieprecyzyjny opis stanu faktycznego. Częściej organy podatkowe wpuszczają podatników w pułapkę wskazywania w stanie faktycznym tego, co ma być w istocie rozstrzygnięciem sprawy. Po drugie, niestabilność orzecznicza. Różne interpretacje wydawane w niezwykle podobnych stanach faktycznych to nic nadzwyczajnego. Czasem też z nie do końca znanych powodów Dyrektor KIS ni stąd ni zowąd całkowicie zmienia podejście w danej sprawie. Po trzecie, chroniczne zniechęcanie podatników do występowania z wnioskami – a to poprzez odmawianie wydawania interpretacji pod byle powodem, a to poprzez absurdalne dopytywanie o elementy stanu faktycznego (kilkadziesiąt pytań doprecyzowujących naprawdę nie jest zjawiskiem ekstremalnie rzadkim). Niestety coraz bardziej spada też jakość merytoryczna uzasadnień wydawanych interpretacji. I tak dalej, i tak dalej…
Wniosek z tego taki, że najlepsza zmiana przepisów nie pomoże, jeśli nie zmieni się także praktyka wydawania interpretacji. Być może niektóre z opisanych postulatów przyczynią się do poprawy tej praktyki. Kto wie, czy nie będzie to np. podwyżka opłat za wniosek, bo 40 zł to na dziś kwota nie do końca poważna. Najpierw jednak opisywane postulaty muszą stać się przepisami prawa. Droga daleka.
Kiepskie przepisy o rencie wdowiej
Pomysł tzw. wdowich emerytur (nazywanych też wdowimi rentami) wydaje się coraz bliższy wprowadzenia. Obywatelski projekt ustawy w tej sprawie, nad którym prace koordynowało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ) oraz Lewica, został skierowany do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu.
Skorzystają kobiety
Obecnie, gdy umiera jeden z małżonków emerytów, drugi może przejąć po nim 85 proc. świadczenia, lub pozostać przy swoim.
Procedowany projekt przewiduje natomiast odstępstwo od zasady jednej wypłaty.
Zgodnie z nim wdowie lub wdowcowi pobierającemu świadczenie emerytalne ma przysługiwać dodatkowo 50 proc. renty rodzinnej po zmarłym małżonku.
Jest też drugi wariant. A w nim do renty rodzinnej po zmarłym dochodziłaby wypłata 50 proc. świadczenia podstawowego wdowy lub wdowca.
Wysokość renty ma być jednak limitowana. Nie będzie mogła bowiem przekroczyć trzykrotności miesięcznej kwoty przeciętnej emerytury wypłacanej przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Autorzy zwracają uwagę, że w różnych krajach Unii Europejskiej ta kwestia regulowana jest odmiennie. Przykładowo w Niemczech prawo dopuszcza łączenie świadczeń emerytalnych i rentowych, ale gdy ich suma przekracza ustalony limit, wypłatę obniża się o 40 proc. tego przekroczenia.
Nie brakuje jednak głosów krytykujących wspomniane rozwiązania. O dziwo, jeden z nich pochodzi od związkowców. I o ile OPZZ zabiega o wprowadzenie opisanych przepisów, o tyle NSZZ „Solidarność” w opinii przekazanej Sejmowi widzi tę kwestię inaczej.
Związek podziela co prawda diagnozę autorów projektu, iż po śmierci współmałżonka koszty prowadzenia gospodarstwa domowego spadają na jedną osobę i mogą ją przerosnąć. Uważa jednak, że zaproponowana konstrukcja renty wdowiej w zbyt dużym stopniu demontuje założenia obecnego systemu emerytalnego, w którym wysokość świadczenia ma być pochodną zgromadzonego i zwaloryzowanego kapitału. Z kolei wsparcie gospodarstw domowych emerytów (w tym tych jednoosobowych) powinno mieć inną postać.
– Potrzeba bardziej kompleksowego spojrzenia na problemy i wyzwania związane ze zmianami demograficznymi – wskazuje Henryk Nakonieczny, członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, który podpisał się pod opinią.
Dlatego związek proponuje odrębną waloryzację emerytury minimalnej, lepsze wsparcie w postaci usług publicznych adresowanych do osób starszych oraz dofinansowanie im towarów i usług. Wskazuje też na konieczność wprowadzenia kolejnych dodatków pielęgnacyjnych, które zwiększałyby się wraz z wiekiem uprawnionego (np. po ukończeniu 80. roku życia wypłacane byłoby 200 proc. dodatku pielęgnacyjnego).
Źródłem pokrycia tych ekstra wydatków, zdaniem związku, mogłyby być np. środki pochodzące z podniesienia składki na ubezpieczenia społeczne osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą oraz pełne oskładkowanie umów zlecenia.
Obiekcje ZUS
Zakład Ubezpieczeń Społecznych także ma uwagi do wspomnianej propozycji. W pierwszej kolejności wskazuje na kwestie finansowe. Jak argumentuje, gdyby zmiany miały wejść w życie jeszcze w tym roku (a tak zakłada projekt), to problemem może się okazać źródło ich pokrycia.
W opinii przesłanej Sejmowi czytamy, że projektowane regulacje spowodują zwiększenie wydatków, których plan finansowy na 2023 r. nie uwzględnia.
Zakład piętnuje też inne kwestie. I tak, zwraca uwagę na brak określenia w przepisach organu właściwego do ustalania i wypłacania świadczeń w zbiegu. Ma obawy, że jeżeli przepis dotyczy renty rodzinnej przelewanej przez ZUS, to ten miałby też przejąć realizację świadczeń, z którymi do tej pory nie miał nic wspólnego, np. emerytury wojskowej czy policyjnej. Podkreśla jednocześnie, że przepisy nie określają też zasad rozliczania świadczeń i współpracy organów emerytalnych.
Akcentuje przy okazji, że dostosowanie systemów informatycznych do nowych zasad zajęłoby mu od 9 do 12 miesięcy.
Ale to nie wszystko. ZUS zastanawia się też, jak w takiej sytuacji ustalić kwotę maksymalnego zmniejszenia przy dorabianiu do świadczeń.
Etap legislacyjny: projekt skierowany do pierwszego czytania w Sejmie
Sebastian Koćwin – wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ)
Renta wdowia to postulat naszego związku od wielu lat. Liczymy na to, że projekt obywatelski zostanie zaakceptowany przez polityków wszystkich opcji. Rozwiązanie to poprawi sytuację materialną jednoosobowych gospodarstw emeryckich, głównie kobiet, które są w większej mierze narażone na ubóstwo w wieku senioralnym.
Według prognoz GUS w 2030 r. aż 53,3 proc. gospodarstw jednoosobowych będzie prowadzonych przez samotne osoby w wieku co najmniej 65 lat, w tym 17,3 proc. przez osoby w wieku 80 lat i więcej. Znacznie częściej same zostają kobiety. One mają też średnio o ponad 1 tys. zł niższą emeryturę. Zaproponowane rozwiązania sprawią, że w razie śmierci jednego współmałżonka drugi będzie zdolny do samodzielnego opłacenia kosztów stałych, m.in. czynszu czy energii elektrycznej.
Tymczasowe aresztowanie to problem systemowy
Ogłaszane publicznie raporty o stosowaniu tymczasowego aresztowania ujawniają niepokojące dane statystyczne (zob. raport Warsaw Enterprise Institute „Bez wyroku, bez procesu, bez aktu oskarżenia. Nadużywanie tymczasowego aresztowania w Polsce”, wei.org.pl; raport Fundacji Court Watch Polska „Aktualna praktyka stosowania tymczasowego aresztowania w Polsce. Raport z badań empirycznych”, Toruń 2019; „Tymczasowe aresztowanie – środek zapobiegawczy czy środek represji?”, SSP IUSTITIA, Warszawa 2021; dane przedstawione na KPP, Gdańsk 2023). W zestawieniach porównawczych liczba osób tymczasowo aresztowanych wzrosła ponaddwukrotnie w okresie od 2015 do 2022 r.
Wysoka skuteczność
Zaskakujące jest, że poziom akceptacji wniosków prokuratorskich o zastosowanie tymczasowego aresztowania sięga w niektórych sądach 100 proc. Sukcesywnie spada skuteczność zażaleń obrońców na decyzje o zastosowaniu aresztu. Jednocześnie zwiększa się ilość uwzględnianych zażaleń prokuratorskich na nieliczne postanowienia sądu o odmowie zastosowania aresztu. W okresie pomiędzy 2015 a 2019 r. liczba aresztów zastosowanych na podstawie decyzji sądu odwoławczego wzrosła do 25 proc.
Analiza tych danych skłania do refleksji. Poszukiwanie powodów takiego stanu rzeczy, próba oceny społecznych i jednostkowych kosztów oraz możliwości ich ewentualnego „zrównoważenia” przez korzyści, jakie uzyskuje wymiar sprawiedliwości i społeczeństwo w wyniku ingerencji w konstytucyjnie chronioną wolność, wydaje się potrzebą niewymagającą szerszego uzasadnienia. Rzecz nie jest jednak prosta.
Po pierwsze, dane statystyczne wskazują na utrzymujący się od lat poziom akceptacji przez sądy wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztu (ok. 90 proc.). Zwiększenie się liczby osadzonych w aresztach śledczych nie wynika zatem ze zmiany podejścia sądów. Orzecznictwo utrzymuje się na stałym poziomie od lat, zaś na decyzje sądów nie mają wpływu ani zmiany normatywne dotyczące tego środka zapobiegawczego, ani też modyfikacje polityki kryminalnej. W pewnym stopniu na skalę stosowania tymczasowego aresztowania wpływa stały wzrost punitywności systemu prawa karnego.
Po drugie, powyższe zdaje się wskazywać, że zasadniczo liczba stosowanych aresztów uzależniona jest od ilości wniosków składanych przez prokuratorów lub długości stosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego.
Pierwsza hipoteza znajduje częściowe potwierdzenie w badaniach, jednak ulega osłabieniu, gdy weźmie się pod uwagę dane z niektórych ośrodków sądowych i jednostek prokuratury, w których liczba wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztowania w okresie 2015–2019 spadła. To mogłoby oznaczać, że ponad dwukrotny wzrost liczby tymczasowo aresztowanych w jakiejś części wynika z wydłużenia czasu aresztu i w konsekwencji swoistego nakładania się aresztów stosowanych w latach poprzednich z aresztami stosowanymi w kolejnym okresie.
Wadliwa praktyka
Aktualny stan uzasadnia twierdzenie, że „praktyka stosowania tymczasowego aresztowania rozmija się z oczekiwaniami wynikającymi z przepisów i badań społecznych”. Zarazem badający wskazują, że „nie jest łatwo odpowiedzieć – zarówno w indywidualnej sprawie – jak i generalnie, dlaczego ludzie w Polsce trafiają do aresztów śledczych”.
Przedstawiane w raportach dane pozwalają doszukiwać się wadliwej praktyki stosowania aresztu w:
a) nieprawidłowej wykładni i błędnym stosowaniu prawa przez sądy przejawiającej się w szczególności ignorowaniem zawartych w przepisach przesłanek ograniczających zakres stosowania tymczasowego aresztowania oraz brakiem rzetelnej analizy wniosków, a także nierespektowaniem standardów wynikających z orzecznictwa ETPC;
b) niewłaściwym kształcie obowiązujących przepisów, w szczególności zaś: nazbyt długim okresem maksymalnego tymczasowego aresztowania; braku w systemie alternatywnego środka, np. w postaci systemu dozoru elektronicznego; braku regulacji przewidującej domyślne orzekanie poręczenia majątkowego w rozumieniu klasycznej koncepcji kaucji. Nieprawidłową praktykę stosowania tymczasowego aresztowania ułatwia archaiczny model zapoznawania się sądu, podejrzanego i obrońcy z wnioskiem i stanowiącym jego podstawę materiałem dowodowym; brak algorytmu ryzyka mogącego stanowić wsparcie dla sędziego w zakresie wyboru środków zapobiegawczych; brak limitów prawnych maksymalnej długości tymczasowego aresztowania (podobnie jak w Holandii czy Francji); brak podstaw do zasądzenia zryczałtowanego odszkodowania za niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Do wskazanych można dodać brak kryterium wagi przewinienia, z zaznaczeniem, że tymczasowe aresztowanie powinno być stosowane wyłącznie w przypadkach ciężkich przestępstw, absolutnie zaś wyjątkowo w sprawach gospodarczych (gdzie odnotowano istotny wzrost).
Papierek lakmusowy
Tymczasowe aresztowanie jest w Polsce problemem systemowym. Zmiana praktyki nie wydaje się możliwa bez wdrożenia złożonego systemu środków zaradczych. Potrzebne jest wprowadzenie do ustawy procesowej jednoznacznie ujętej zasady konieczności i proporcjonalności oraz zasady prowadzenia postępowania przygotowawczego bez stosowania środków zapobiegawczych. Podejście do tymczasowego aresztowania wymaga zrozumienia przez sąd, że decyzja o pozbawieniu wolności jest zawsze wyborem, który muszą uzasadniać niebudzące wątpliwości przesłanki. Procedura stosowania tego środka wykazuje daleko idące podobieństwo do sytuacji kontratypowych, gdzie kolizja dóbr nie może być rozstrzygnięta inaczej niż poprzez poświęcenie jednego z nich dla ochrony drugiego.
Sądy zdają się działać w oparciu o domniemanie prymatu ochrony prawidłowości postępowania karnego nad wolnością. To podejście anachroniczne. Gdy dołożyć do tego oczekiwanie niezwłocznej represji wobec podejrzanego, areszt tymczasowy staje się regułą. Jest stosowany półautomatycznie, w wielu wypadkach na wyrost, gdy nie istnieje konieczność ochrony postępowania poprzez pozbawienie wolności. Zmiana praktyki wymaga zmiany podejścia sądu do roli, jaką odgrywa w procedurze habeas corpus.
Myśląc o systemowych zmianach, które ostatnio przykuwały uwagę prawników, warto pamiętać, że papierkiem lakmusowym wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych jest areszt tymczasowy.
Autorzy są profesorami prawa i adwokatami.
Wypowiedzenie umowy kredytu bez wpływu na bieg terminu przedawnienia wymagalnych rat
Wniosek o podjęcie uchwały
Rzecznik Finansowy wystąpił do SN z wnioskiem o podjęcie uchwały mającej na celu rozstrzygnięcie: Czy w przypadku wypowiedzenia umowy kredytu przez kredytodawcę bieg terminu przedawnienia roszczeń kredytodawcy o zapłatę rat, których terminy płatności upłynęły przed momentem wypowiedzenia, rozpoczyna się z chwilą wypowiedzenia, czy z upływem odrębnego dla każdej raty umownego terminu płatności?
W uzasadnieniu wniosku wskazano, że w orzecznictwie występują istotne rozbieżności w odniesieniu do tej problematyki. Pierwsze stanowisko opiera się na przyjęciu, że świadczenie z umowy kredytu jako świadczenie jednorazowe posiada jeden termin wymagalności, który należy wiązać z datą ostatecznej spłaty kredytu lub upływem okresu wypowiedzenia umowy. Z odrębnym terminem wymagalności każdej raty mamy do czynienia wyłącznie w przypadku świadczeń okresowych. Ponieważ przedmiotem świadczenia w umowie kredytu bankowego jest z góry określona kwota pieniędzy, to nie jest ono świadczeniem okresowym, mimo płatności w ratach (zob. wyrok SO w Łomży z 5.5.2020 r., I Ca 159/20; wyrok SO w Warszawie z 15.11.2017 r., XXV C 927/17, Legalis; wyrok SO w Świdnicy z 19.9.2013 r., II Ca 573/13, Legalis).
Drugi pogląd przyjmuje wykładnię art. 120 § 1 zd. 1 KC, zgodnie z którą każda rata kredytu posiada inny termin wymagalności. Termin ten wynika z umowy i harmonogramu spłat, a w konsekwencji przedawnia się oddzielnie, wraz z upływem 3-letniego terminu, licząc od następnego dnia, w którym powinna zostać spłacona zgodnie z zawartą umową kredytową. Jednak w razie wypowiedzenia przez bank umowy, w związku z niedotrzymaniem przez kredytobiorcę warunków udzielenia kredytu, albo gdy kredyt nie jest spłacany, całość niespłaconego kredytu staje się wymagalna, a pozostałe do spłaty raty stają się natychmiast wymagalne. Od tego momentu należy liczyć bieg terminu przedawnienia całego roszczenia z umowy kredytu, w tym również rat, których terminy płatności upłynęły przed wypowiedzeniem umowy (zob. wyrok SA w Łodzi z 16.6.2020 r., I AGa 111/19, Legalis; wyrok SO w Łodzi z 29.10.2015 r., III Ca 1372/15, Legalis).
Trzecia linia orzecznicza łączy elementy dwóch poprzednich. Zakłada, że każda rata kredytu ma inny termin wymagalności, który wynika z umowy i harmonogramu spłat, i w związku z tym przedawnia się oddzielnie. W sytuacji wypowiedzenia przez bank umowy całość niespłaconego kredytu staje się wymagalna, jednakże od tego momentu należy liczyć bieg terminu przedawnienia rat kredytu, których termin płatności przed wypowiedzeniem umowy jeszcze nie nastąpił. Wypowiedzenie umowy kredytu nie zmienia zaś terminów wymagalności rat, których terminy płatności upłynęły wcześniej (zob. wyrok SO w Słupsku z 17.10.2019 r., I C 719/18; wyrok SA w Gdańsku z 8.3.2018 r., V AGa 43/18, Legalis).
Orzecznictwo SN
W orzecznictwie SN przyjęto, że spłata kredytu w ratach nie jest świadczeniem okresowym (zob. wyrok SN z 2.10.1998 r., III CKN 578/98, Legalis). Zaznacza się, że wymagalność roszczenia definiowana jest jako stan, w którym wierzyciel ma prawną możliwość żądania zaspokojenia przysługującego mu roszczenia. Roszczenie jest zatem wymagalne wówczas, gdy wierzyciel może żądać jego spełnienia, a dłużnik zgodnie z treścią stosunku prawnego ma obowiązek je spełnić. Początek stanu wymagalności w przypadku wierzytelności terminowych pokrywa się z chwilą nadejścia spełnienia świadczenia (zob. wyrok SN z 18.2.2015 r., III PK 83/14, Legalis). W jednym z wyroków SN wyrażono pogląd, że w razie wypowiedzenia umowy kredytu przez bank rozliczenie rat niespłaconych w terminie określonym harmonogramem, których termin wymagalności przypadał przed rozwiązaniem umowy, następuje, o ile strony nie postanowią inaczej, na dotychczasowych zasadach określonych w umowie, włącznie z odsetkami pobieranymi od kredytu przeterminowanego. W przypadku wypowiedzenia przez bank umowy kredytu, kwota wykorzystanego kredytu, której termin płatności nie nadszedł, staje się wymagalna z chwilą rozwiązania umowy i powstaje obowiązek jej zwrotu w wysokości nominalnej (zob. wyrok SN z 7.3.2017 r., II CSK 281/16, Legalis).
Stanowisko Rzecznika Finansowego
Rzecznik Finansowy opowiedział się za przyjęciem, że terminu wymagalności świadczeń z umowy kredytu spłacanego w ratach nie należy wiązać z datą ostatecznej spłaty zadłużenia, wskazaną w umowie bądź wynikającą z wypowiedzenia umowy. Jeżeli z umowy kredytu wynika, że ma on być spłacany ratalnie, i każda rata ma ustalony inny termin płatności, to z nadejściem tego terminu staje się wymagalna. W rezultacie każda z rat przedawnia się oddzielnie, wraz z upływem 3-letniego terminu, licząc od następnego dnia, w którym powinna zostać zapłacona. Skorzystanie przez bank z uprawnienia do wypowiedzenia umowy i postawienia całego kredytu w stan wymagalności nie może zmieniać terminów wymagalności, które już nastąpiły, a wyłącznie termin wymagalności rat przyszłych, który wskutek wypowiedzenia nastąpi wcześniej. W ocenie Rzecznika Finansowego przyjęcie pierwszego lub drugiego z przedstawionych stanowisk będzie prowadziło do naruszeń przepisów prawa materialnego o charakterze bezwzględnie obowiązującym, dotyczących terminów przedawnienia roszczeń oraz do wydawania orzeczeń naruszających zasadę równości względem prawa, poprzez postawienie kredytodawcy w uprzywilejowanej pozycji wobec drugiej strony umowy. Kredytodawca będzie bowiem mógł naliczać odsetki za opóźnienie i dochodzić zapłaty wymagalnych rat, a jednocześnie kredytobiorcy nie będzie biegł termin przedawnienia roszczenia.
Uchwała SN
SN podzielił stanowisko Rzecznika Finansowego i uznał, że roszczenia banków wynikające z wypowiedzianych umów kredytowych przedawniają się zgodnie z ogólnymi zasadami przewidzianymi dla takich roszczeń. W konsekwencji roszczenia banku będą przedawniać się po 3 latach od ich powstania, bez względu na to, czy umowa wiąże strony, czy też doszło do wypowiedzenia umowy kredytowej przez bank.
Zbyt łatwo o e-receptę
Resort chce ukrócić działalność platform internetowych, za pośrednictwem których recepty są wystawiane bez badania pacjenta. Skala problemu jest bardzo duża. Centrum e-Zdrowie zidentyfikowało 10 lekarzy, którzy wystawiali rocznie od 100 tys. do 400 tys. e-recept.
– Dziennie ci lekarze wystawiali od blisko 300 do ponad tysiąca recept – zaznaczył na konferencji minister Adam Niedzielski. I dodał, że rekordzista, pracując 24 godziny na dobę, musiałby wypisywać 50 recept w ciągu godziny.
– Mamy do czynienia z biznesem, a nie działaniem motywowanym troską o pacjenta – podkreśla Adam Niedzielski.
Dlatego ministerstwo chce wprowadzić ograniczenie w systemie informatycznym. Jeden lekarz mógłby wystawić 300 recept dla 80 pacjentów w ciągu 10-godzinnego dnia pracy.
Zdaniem ekspertów do takich zmian potrzebna jest nowelizacja ustawy, a wprowadzanie ograniczeń może zaszkodzić pacjentom. Zdarza się, że podczas dyżuru lekarz przyjmuje więcej niż 80 pacjentów. – Nie wyobrażam sobie, by tak istotna zmiana została dokonana wyłącznie technicznie, a nie przez zmianę odpowiednich przepisów prawa. Jest to na tyle daleko idące ograniczenie, że powinno być bardzo dobrze przemyślane i omówione z odpowiednimi środowiskami, żeby nie zaszkodzić całemu systemowi – mówi Juliusz Krzyżanowski, adwokat z kancelarii Baker McKenzie. I pyta, co się stanie, kiedy ktoś naprawdę będzie potrzebował wizyty lub recepty, a lekarz akurat osiągnie limit danego dnia.
– Takie zmiany należy wprowadzać ustawą. Wynika to z art. 31 Konstytucji RP. Zaproponowane przez ministra ograniczenia stanowią głęboką ingerencję w prawo do wykonywania zawodu lekarza. Ma on prawo do wystawienia tylu recept, ile uzna za stosowne – mówi dr hab. Radosław Tymiński, radca prawny. I dodaje, że problem nie tkwi w tym, że lekarze wystawiają za dużo recept, ale w tym, że robią to niezgodnie z prawem – bez zbadania pacjenta.
– Minister powinien raczej skupić się na działaniach nadzorczych – uważa Tymiński.
Naczelna Izba Lekarska proponuje inne rozwiązania, które nie ingerują w prawo do wykonywania zawodu. Aby ukrócić masowe wypisywanie recept przez internet, należy zdaniem samorządu przyjrzeć się warunkom certyfikacji i rejestracji podmiotów leczniczych, np. temu, czy podmiot leczniczy ma placówkę stacjonarną. A teleporady należy ograniczyć do 30 lub 40 proc. udzielanych świadczeń. To sprawi, że działalność platform stanie się nieopłacalna.
Resort zdrowia zapowiada, że z pewnością nie zrezygnuje z e-recpet.
– E-recepta jest udogodnieniem dla obywateli. Wystawiono ich miliardy. Łatwość użytkowania, brak możliwości zgubienia – to wszystko zalety – ocenił minister Niedzielski.
Poinformował też, że podpisał doniesienie do prokuratury w sprawie dziesięciu lekarzy, którzy dopuścili się co najmniej pięciu przestępstw w związku z wystawieniem e-recept. Samorząd także prowadzi postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej medyków.
Uporczywe uchylanie się od alimentów w rozumieniu art. 209 KK
Opis stanu faktycznego
P.C. został oskarżony o to, że w okresie od 1.10.2020 r. do 19.5.2021 r. w Z. uchylał się od wykonywania obowiązku alimentacyjnego na rzecz syna S.C. oraz córki N.C., określonego co do wysokości wyrokiem SR w Z. z 18.1.2011 r. na łączną kwotę 550 zł. Powstały zaległości alimentacyjne stanowiące równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych, przez co naraził ich na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, tj. o popełnienie czynu z art. 209 § 1a KK.
SR w Z. wyrokiem z 6.10.2021 r. uznał oskarżonego P.C. za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu i wymierzył mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności.
Wyrok uprawomocnił się 14.10.2021 r. bez postępowania odwoławczego.
Prokurator Generalny zaskarżył wyrok w całości kasacją wniesioną na korzyść skazanego. Zarzucił rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisów prawa procesowego, a mianowicie art. 366 § 1 KPK oraz art. 368 § 1 KPK, a także art. 7 KPK oraz art. 410 KPK.
Podnosząc powyższe, wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy SR w Z. do ponownego rozpoznania.
Po rozpoznaniu kasacji Prokuratora Generalnego wniesionej na korzyść skazanego, SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania SR w Z.
Uzasadnienie SN
Zdaniem SN kasacja była oczywiście zasadna, co przy zastosowaniu art. 535 § 5 KPK skutkowało uwzględnieniem jej w całości na posiedzeniu bez udziału stron.
W obu zarzutach skargi trafnie podniesiono w niej rażące naruszenie przez Sąd orzekający wskazanych przepisów postępowania, zaś w części motywacyjnej akcentowano, z powołaniem się na orzecznictwo SN, że dla skazania za przestępstwo niealimentacji, określone w art. 209 § 1 KK, nie wystarczy samo potwierdzenie, że oskarżony nie płaci alimentów, do których łożenia był zobowiązany, lecz konieczne jest równoczesne ustalenie, iż „uchyla się” od tego obowiązku. Taka sytuacja ma miejsce wtedy, gdy zobowiązany, mając obiektywną możliwość wykonywania tego obowiązku, nie dopełnia go ze złej woli. W szczególności ma to miejsce wtedy, kiedy wykazuje negatywny stosunek psychiczny do wykonywania ciążącego na nim obowiązku, co sprawia, że mimo obiektywnej możliwości jego wykonania, umyślnie nie wypełnia tego obowiązku. Ten negatywny stosunek psychiczny powinien być przy tym wykazany stosownymi dowodami. W przypadku M.C. nie można jednak przyjąć, że tak się stało.
Ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego (dokumentacji nadesłanej przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Z.; zeznań świadków, w tym uprawnionego do alimentów S.C., jak i M.S., matki dzieci z nieformalnego związku z P.C.) wynika, że od października 2020 r. skazany zaprzestał płacenia alimentów na rzecz dwojga dzieci, do czego był zobowiązany wyrokiem SR w Z. Sam skazany w złożonych 22.6.2021 r. wyjaśnieniach również nie kwestionował tego faktu. Wobec tego, jak już wyżej wskazano, w sprawie podstawowe znaczenie miało ustalenie, czy zachowanie oskarżonego można traktować jak „uchylanie się” od powyższego obowiązku.
W orzecznictwie SN wyrażono pogląd, że zaniechanie podjęcia decyzji co do wniosku dowodowego złożonego przez oskarżonego skutkuje naruszeniem art. 366 § 1 KPK oraz art. 368 KPK, i w konsekwencji prowadzi do sytuacji tożsamej z oddaleniem wniosku dowodowego (zob. np. postanowienie z 23.11.2004 r., V KK 199/04, Legalis). Nabiera to istotnego znaczenia w aspekcie wskazanego przez SR w Z. na rozprawie 6.10.2021 r., po zamknięciu przewodu sądowego, określonego w art. 405 § 2 KPK mechanizmu ujawnienia bez odczytywania wszystkich protokołów i dokumentów znajdujących się w aktach sprawy, podlegających odczytaniu na rozprawie, a które nie zostały ujawnione. W kasacji zasadnie wskazano, że w świetle art. 405 § 3 pkt. 1 KPK protokołami i dokumentami, o których mowa w art. 405 § 2 KPK, są protokoły i dokumenty wskazane przez prokuratora w akcie oskarżenia jako dowody, których przeprowadzenia domaga się on na rozprawie głównej, zaś w świetle art. 405 § 3 pkt. 2 KPK dokumentami podlegającym ujawnieniu bez odczytywania są dokumenty wskazane we wniosku dowodowym strony, który został uwzględniony.
Wspomniane uchybienie mogło mieć istotny wpływ na treść orzeczenia, a wniosek taki wypływa z analizy przedłożonych przez P.C. dokumentów, prowadzonej przy uwzględnieniu, iż przypisano mu popełnienie przestępstwa w okresie od października 2020 r. do 19.5.2021 r. Wskazują one na to, że 11.10.2020 r. P.C. zgłosił się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w K., gdzie stwierdzono u niego m.in. złamanie V kości śródręcza lewego, założono opatrunek gipsowy i zalecono kontrolę w oddziale urazowo-ortopedycznym. 8.12.2020 r. zgłosił się do Szpitala Specjalistycznego w R. z powodu zastarzałego złamania V kości śródręcza lewego. Skierowano go do oddziału ortopedii 10.12.2020 r., jednak w tym dniu odmówiono mu przyjęcia do szpitala z powodu braku możliwości wykonania zabiegu, zalecono zgłoszenie się 13.12.2020 r. W okresie 13-17.12.2020 r. P.C. przebywał w szpitalu, w trakcie hospitalizacji przeprowadzono zabieg operacyjny otwartej repozycji i stabilizacji złamania dwoma drutami, a przy wypisie zalecono oszczędzający tryb życia. Wskazano także, iż w okresie od 13.12.2020 r. do 10.1.2021 r. P.C. był niezdolny do pracy.
Powyższe okoliczności potwierdzające wyjaśnienia oskarżonego co do braku możliwości podjęcia pracy zarobkowej w okresie objętym zarzutem, najwyraźniej zostały pominięte przez Sąd orzekający w przedmiotowej sprawie, chociaż mogły istotnie rzutować na możliwość przypisania mu odpowiedzialności karnej za występek z art. 209 § 1a KK.
W drugim zarzucie kasacji zgłoszono też zastrzeżenia w odniesieniu do oceny przez Sąd meriti zeznań świadków, prowadzącej do ustalenia, że uchylając się od wykonania obowiązku alimentacyjnego, skazany naraził osoby uprawnione na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. W istocie zbędne jest obecnie szersze odnoszenie się do tej kwestii, skoro stwierdzenie wcześniej omówionego uchybienia było wystarczające dla uwzględnienia wniosku kasacji, tj. wydania orzeczenia kasatoryjnego i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.
Jest zrozumiałe, że o ile wyżej przytoczone okoliczności Sąd orzekający uzna za sprzeciwiające się ustaleniu, że P.C. uchylał się od wykonania obowiązku alimentacyjnego, to nie będzie rozważał, czy swoim zachowaniem naraził osoby uprawnione na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Można jednak wspomnieć, że autor kasacji, przytaczając zeznania świadków S.C. (podał, że uczy się zaocznie, a także pracuje, osiągając dochód w wysokości 2800 zł oraz że: „pieniądze, jakie obecnie zarabiam wystarczają mi na moje wydatki, ale jak potrzebuję więcej to oczywiście mama mi daje”; na rozprawie świadek podał, że zarabia 2500 zł miesięcznie) i M.S. (według niej „N. i S. mają zapewnione podstawowe potrzeby życiowe”), zbyt kategorycznie twierdzi, że zeznania te przeczą tezie, iż brak płatności ze strony skazanego naraził jego dzieci na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Należy bowiem mieć na uwadze, że nie uchyla bytu występku z art. 209 § 1a KK fakt, iż podstawowe potrzeby życiowe osoby uprawnionej są zaspokojone przez inną osobę, w tym współzobowiązaną do alimentacji (zob. np. wyrok SN z 27.3.1987 r., V KRN 54/87, Legalis), co ma znaczenie zwłaszcza w przypadku nieosiągającej własnych dochodów N.C. Tym niemniej przy ponownym rozpoznaniu sprawy kwestia narażenia osób uprawnionych na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych powinna zostać przez Sąd wnikliwie rozważona, oczywiście dopiero w razie ustalenia, że w okresie objętym zarzutem P.C. miał jednak możliwość wywiązywania się z obowiązku alimentacyjnego.
Komentarz
Tło rozpoznawanej sprawy przypomina, że tylko decyzja o dopuszczeniu dowodu z dokumentów, wnioskowanego przez stronę powoduje, iż dokumenty te podlegają ujawnieniu bez odczytywania i mogą zarazem stanowić podstawę dowodową wyroku. Natomiast fakt, że wniosek dowodowy nie został w ogóle rozpoznany mimo jego złożenia, i nie podjęto decyzji pozytywnej oznacza, iż dokument (dokumenty) nie podlegały ujawnieniu w trybie art. 405 § 2 KPK. Wobec tego należało przyznać rację autorowi kasacji, że dowodów z dokumentów wnioskowanych przez ówcześnie oskarżonego do przeprowadzenia Sąd nie wprowadził de facto do materiału dowodowego w omawianej sprawie, naruszając tym samym w sposób rażący przepis art. 366 § 1 KPK. Z jego treści wynika, że przewodniczący rozprawie sędzia nie tylko kieruje rozprawą i czuwa nad jej prawidłowym przebiegiem, ale też baczy, aby zostały wyjaśnione wszystkie istotne okoliczności sprawy. Wynika z tego obowiązek wykorzystania wszystkich możliwości dowodowych, koniecznych dla dokonania opartych na prawdzie ustaleń faktycznych. Wskazane względy jawią twierdzenie, że decyzja SN była słuszna.
Koniec epidemii oraz podatkowych ułatwień
1.7.2023 r. skończył się w Polsce stan zagrożenia epidemicznego. Oznacza to szereg zmian w rozliczeniach ze skarbówką.
– Skończyło się kilka podatkowych przywilejów wprowadzonych przez ustawy covidowe. Ale nie wszystkie znikają od razu 1.7.2023 r. Konsekwencje zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego są rozłożone w czasie – mówi Aleksandra Kalinowska, doradca podatkowy, partner w kancelarii Andersen Tax & Legal.
Od 1.7.2023 r. skrócił się termin na zawiadomienie fiskusa o płatności powyżej 15 tys. zł na rachunek, który nie figuruje w wykazie podatników VAT (tzw. białej liście). Dzięki zawiadomieniu unikamy sankcji za dokonanie takiej płatności. Generalnie przedsiębiorca ma na jego złożenie siedem dni (od dnia zlecenia przelewu). Ustawa covidowa wydłużyła termin do czternastu. Od 1.7.2023 r. znowu jest tylko siedem.
Schematy i certyfikaty
Zakończenie stanu zagrożenia epidemicznego spowodowało również odwieszenie terminów na zgłaszanie szefowi Krajowej Administracji Skarbowej krajowych schematów podatkowych (tzw. MDR), czyli działań mających na celu podatkowe korzyści.
– Z ustawy covidowej wynika, że terminy raportowania nie rozpoczynają się, a rozpoczęte są zawieszane w okresie od 31.3.2020 r. do 30. dnia następującego po odwołaniu stanu zagrożenia epidemicznego i stanu epidemii – mówi Aleksandra Kalinowska.
Jak liczyć te terminy? W wyjaśnieniach Ministerstwa Finansów (odpowiedź na pytanie prasowe) czytamy: „bieg terminu w zakresie obowiązku składania informacji o schematach podatkowych krajowych rozpocznie się z dniem 1.8.2023 r. W konsekwencji terminy na złożenie do Szefa KAS informacji o schematach podatkowych innych niż transgraniczne, dla terminów nierozpoczętych, rozpoczną swój bieg od tego dnia”.
Kolejna zmiana dotyczy certyfikatów rezydencji. To zaświadczenia o tym, gdzie kontrahent, zarówno firma, jak i osoba fizyczna, ma siedzibę albo mieszka. Jeśli mamy takie zaświadczenie, możemy korzystniej rozliczyć jego wynagrodzenie. Generalnie certyfikaty rezydencji o nieokreślonym terminie ważności są honorowane przez 12 miesięcy. W czasie epidemii oraz stanu zagrożenia epidemicznego (a także dwa miesiące po jego odwołaniu) są ważne nawet po upływie tego terminu.
Oto przykład z objaśnień Ministerstwa Finansów. Certyfikat rezydencji zagranicznego kontrahenta niezawierający okresu ważności został wystawiony 5.4.2019 r. W związku z tym, że okres 12 kolejnych miesięcy od dnia jego wystawienia upłynął w czasie epidemii, płatnik (czyli polska firma) może nadal się nim posługiwać.
W czasie epidemii i stanu zagrożenia epidemicznego (oraz przez dwa miesiące po jego odwołaniu) do zastosowania podatkowej ulgi wystarczy też certyfikat rezydencji obejmujący 2019 r. lub 2020 r. Warunkiem jest posiadanie oświadczenia kontrahenta, że jego podatkowa rezydencja się nie zmieniła.
Te ułatwienia zostaną zniesione. Kiedy dokładnie? Zdaniem Ministerstwa Finansów (odpowiedź na pytanie pisma Stowarzyszenia Księgowych w Polsce „Rachunkowość”) przedsiębiorcy nie będą mogli stosować preferencji od 2.9.2023 r.
Ustawa covidowa dopuściła też stosowanie w każdej sytuacji kopii certyfikatów. Możliwe jest to wówczas, gdy wynikające z nich informacje nie budzą uzasadnionych wątpliwości co do zgodności ze stanem faktycznym.
– To udogodnienie zostało już na stałe wprowadzone do ustaw o PIT/CIT – przypomina Aleksandra Kalinowska.
Ekspertka dodaje, że po zniesieniu stanu zagrożenia epidemicznego przestaną obowiązywać ułatwienia dotyczące cen transferowych. Możliwe jest jednak ich stosowanie przy tworzeniu dokumentacji za lata 2022–2023.
Trzy miesiące na interpretacje
Koniec stanu zagrożenia epidemicznego to także zmiany dla fiskusa. Nie ma pół roku na wydawanie indywidualnych interpretacji, termin to znowu trzy miesiące. Generalnie jednak skarbówka nie nadużywała tej możliwości. Podatnicy problemy mają raczej z dodatkowymi pytaniami zadawanymi przez urzędników. Jest też sporo spraw, w których fiskus robi wszystko, aby wykręcić się od odpowiedzi.
Michał Kwaśniewski, adwokat, partner w Quidea
Po zniesieniu stanu zagrożenia epidemicznego największym obciążeniem dla wielu firm może być zaraportowanie fiskusowi krajowych schematów podatkowych (tzw. MDR). Przez ponad trzy lata nie musiały tego robić, przez ten okres mogło się sporo takich schematów uzbierać. Z przepisów wynika, że do końca sierpnia trzeba o wszystkich poinformować szefa Krajowej Administracji Skarbowej. Za niezgłoszenie MDR są drakońskie kary. Fiskus wprawdzie na razie nie przeprowadza kontroli w tym zakresie, ale na pewno kiedyś się zainteresuje, czy przedsiębiorcy wywiązują się ze swoich obowiązków. Pamiętajmy, że zgłaszać skarbówce trzeba nawet działania skutkujące niewielkimi podatkowymi korzyściami. Wiele firm nie zdaje sobie z tego sprawy. Zresztą nie tylko firm, bo do zgłaszania schematów mogą być też zobowiązane w pewnych okolicznościach osoby fizyczne, np. członkowie zarządów spółek.
Zmiany w podatku od spadków i darowizn od 1.7.2023 r.
Ustawa z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU) doczekała się (wreszcie) swojej trzeciej kuracji „odchudzającej”, znanej powszechnie jako tzw. SLIM VAT 3. Wraz ze zmianą VAT znowelizowane zostaną także „niektóre inne ustawy” podatkowe, w tym m.in. ustawa z 28.7.1983 r. o podatku od spadków i darowizn (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1043; dalej: PodSpDarU).
Zmiany w tej materii dotyczą kwot wolnych od podatku i progów wyłączenia z opodatkowania dla nabywców z określonych grup. Przypomnijmy, że zasady opodatkowania tym podatkiem (w tym przede wszystkim wyłączenia od opodatkowania i zwolnienia z opodatkowania) zależą w dużej mierze od odpowiedniej relacji między obdarowanym i darczyńcą (spadkobiercą i spadkodawcą). Ważne jest zaliczenie do danej grupy podatkowej. Do grupy I zalicza się małżonka, zstępnych, wstępnych, pasierba, zięcia, synową, rodzeństwo, ojczyma, macochę i teściów. Do grupy II zalicza zstępnych rodzeństwa, rodzeństwo rodziców, zstępnych i małżonków pasierbów, małżonków rodzeństwa i rodzeństwo małżonków, małżonków rodzeństwa małżonków, małżonków innych zstępnych. Pozostałe podmioty niewykazujące ww. związków i relacji rodzinnych należą do grupy III.
Wyłączenie z opodatkowania: progi w górę
Zgodnie z art. 9 ust. 1 PodSpDarU, do 30.6.2023 r. opodatkowaniu podlega nabycie przez nabywcę, od jednej osoby, własności rzeczy i praw majątkowych o czystej wartości przekraczającej:
- 10 434 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do I grupy podatkowej;
- 7878 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do II grupy podatkowej;
- 5308 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do III grupy podatkowej.
Ww. wartości zostały doprecyzowane na podstawie przepisów rozporządzenia Ministra Finansów z 10.10.2022 r. w sprawie ustalenia kwot wartości rzeczy i praw majątkowych zwolnionych od podatku od spadków i darowizn i niepodlegających opodatkowaniu tym podatkiem oraz skal podatkowych, według których oblicza się ten podatek (Dz.U. z 2022 r. poz. 2084). Począwszy od 1.7.2023 r. ww. kwoty (dla niektórych całkiem zauważalnie) wzrosną. Opodatkowaniu podlegać będzie nabycie, od jednego zbywcy, własności rzeczy i praw majątkowych o czystej wartości przekraczającej odpowiednio:
- 36 120 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do I grupy podatkowej;
- 27 090 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do II grupy podatkowej;
- 5733 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do III grupy podatkowej.
Zmiany w zakresie zwolnienia z opodatkowania
Zgodnie z art. 4a ust. 1 PodSpDarU, zwalnia się od podatku nabycie własności rzeczy lub praw majątkowych przez niektóre osoby z grupy I (konkretnie przez małżonka, zstępnych, wstępnych, pasierba, rodzeństwo, ojczyma i macochę), ale pod pewnymi warunkami. Jednym z nich jest udokumentowanie dowodem przekazania na rachunek płatniczy nabycia środków pieniężnych, jeżeli wartość majątku nabytego łącznie od tej samej osoby w okresie 5 lat, doliczona do wartości rzeczy i praw majątkowych ostatnio nabytych, przekracza kwotę 10 434 zł.
Ww. przepis ulegnie przeformułowaniu. Teraz to wartość ostatniego nabycia doliczana będzie do wartości majątku nabytego dotychczas od tej samej osoby w roku, w którym nastąpiło ostatnie nabycie. Oczywiście wzrośnie też kwota progowa (o czym była mowa wyżej).
Komentarz
Zmiany w ww. zakresie pierwotnie procedowane były przy okazji prac nad ustawą z 26.1.2023 r. o zmianie ustaw w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych (Dz.U. z 2023 r. poz. 803). Wprowadzały one zupełną nowość: dodatkowy limit progowy wyłączenia z opodatkowania w przypadku nabycia od wielu osób, odpowiednio:
- 36 120 zł od jednej osoby lub 108 360 zł od wielu osób – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do I grupy podatkowej;
- 27 090 zł od jednej osoby lub 81 270 zł od wielu osób – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do II grupy podatkowej;
- 18 060 zł od jednej osoby lub 54 180 zł od wielu osób – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do III grupy podatkowej.
Zwłaszcza ten trzeci próg budził uzasadnione kontrowersje. Uderzał bowiem bezpośrednio w beneficjentów rożnego rodzaju zbiórek charytatywnych. Zakładając zrzutki od osób nienależących do dwóch pierwszych grup, oznaczałoby to konieczność opodatkowania darowizn od każdej złotówki ponad 54 180 zł. W przypadku milionowych zrzutek (np. na leczenie) o szerokim zasięgu darczyńców oznaczałoby to bardzo poważne obciążenie podatkowe, zdaniem niektórych komentatorów – uderzające w dużej mierze w osoby potrzebujące. Stosowne przepisy zdążyły już nawet zostać uchwalone. Ale zanim weszły w życie, resort uległ presji i zastąpił je przepisami SLIM VAT 3. Tu odgórnie odstąpiono od „zbiorczych progów”, nie szukając rozwiązań pośrednich (np. progi tylko na określone cele darowizn). Może to i lepiej – takie pośrednie rozwiązania często generują pole do nadużyć, ale też są znacznie droższe w utrzymaniu.
Zmiana progów wyłączenia z opodatkowania podatkiem od spadków i darowizn to urealnienie kwot wolnych od podatku, które z uwzględnieniem niedawnej drobnej korekty obowiązują od niemal dwóch dekad. Wówczas wynosiły one odpowiednio około 12-krotność, 9-krotność i 6-krotność ówczesnego minimalnego wynagrodzenia za pracę. Nowe rozwiązanie to tak naprawdę ten sam mechanizm, ale w odniesieniu do aktualnego minimalnego wynagrodzenia za pracę (3010 zł), jednak jedynie dla pierwszych dwóch grup podatkowych. Nabywcy z grupy III zyskają bardzo niewiele. To pewnego rodzaju cena, jaką musieli oni zapłacić za odstąpienie od opodatkowania zrzutek.