Eurodeputowani biorą w ryzy sztuczną inteligencję

Prawo o sztucznej inteligencji zostało przegłosowane 14.6.2023 r. w Parlamencie Europejskim zdecydowaną większością głosów.

Panuje powszechna zgoda, że ta szybko rozwijająca się technologia musi podlegać regulacjom. I że w szczególności UE musi kłaść nacisk na ochronę praw podstawowych. Jednak do ostatniej chwili trwał spór o to, jak potraktować systemy biometrycznej identyfikacji. Europejska Partia Ludowa – to największa frakcja, do której należą PO i PSL – optowała za prawem rządów do stosowania takich systemów do poszukiwania zaginionych dzieci, przestępców oraz terrorystów. I przekonywała, że da się to zrobić bez ryzyka nadużyć. Jednak zdaniem obrońców praw człowieka to niemożliwe.

– Ta technologia łamie wiele praw podstawowych: do prywatności, do ochrony danych osobowych, wolność słowa, zgromadzeń, prawo do niedyskryminacji – mówi „Rz” Mher Hakobyan, doradca ds. prawa sztucznej inteligencji Amnesty International.

Ostatecznie w głosowaniu poprawki przepadły, ale to nie koniec. Bo nowe prawo musi być też zaakceptowane przez unijną Radę, czyli rządy państw członkowskich.

Nowe technologie – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

– Rada przyjęła swoje stanowisko w grudniu 2022 r. i jest ono nawet gorsze od tych poprawek EPL. Mowa tam o możliwości całkowitej derogacji przez państwa tego zakazu masowej inwigilacji pod pretekstem bezpieczeństwa narodowego, bez jego definicji. Cokolwiek można pod to podciągnąć. Dlatego takie ważne jest, że PE przyjął w tej sprawie twarde, pryncypialne stanowisko – tłumaczy aktywista Amnesty International.

Rozmowy między instytucjami prawdopodobnie potrwają kilka miesięcy.

Komisja Europejska przedstawiła projekt prawa o sztucznej inteligencji w 2021 r., po dwóch latach konsultacji. A i tak już w toku prac nad tym projektem trzeba było uzupełniać zapisy w związku z pojawieniem się generatywnej sztucznej inteligencji, np. ChatGPT. Narzędzia takie będą musiały spełniać wymogi dotyczące przejrzystości. Obowiązkiem będzie oznaczanie treści wygenerowanych przez AI oraz stosowanie instrumentów, które pozwolą odróżnić obrazy rzeczywiste od tzw. deep fake. Ponadto będą one musiały ujawniać streszczenia treści objętych prawami autorskimi, które zostały wykorzystane do trenowania AI.

Nowe prawo określa kategorie ryzyka i w zależności od nich dostawcy systemów będą musieli spełniać różne wymogi. Ale generalnie stosowanie tych narzędzi ma być bardziej transparentne. Organizacje konsumenckie chwalą wymóg informowania konsumentów, jeśli będzie wobec nich stosowany system sztucznej inteligencji wysokiego ryzyka.

Regulacje wprowadzają też obowiązek konsultowania związków zawodowych, zanim system sztucznej inteligencji zostanie wprowadzony w miejscu pracy.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Wzrost najniższych wynagrodzeń w 2024 r.

Wzrośnie też minimalna stawka godzinowa. I tak, od 1 stycznia 2024 r. ma wynieść 27,70 zł, a od 1 lipca – 28,10 zł.

Przypomnijmy, że od początku 2023 r. minimalne wynagrodzenie za pracę wynosi 3490 zł, a od lipca zostanie podniesione do 3600 zł. Z kolei najniższa stawka godzinowa od 1 stycznia 2023 r. jest równa kwocie 22,80 zł, a od 1 lipca wyniesie 23,50 zł.

– Zaproponowana przez rząd płaca minimalna została wyliczona na podstawie kryteriów ustawowych. Nie można było zaproponować niższej – mówi Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Na podstawie tych danych możliwe jest już natomiast obliczenie wysokości preferencyjnych składek do ZUS. Chociaż, jak zastrzega Łukasz Kozłowski, w Radzie Dialogu Społecznego będą jeszcze prowadzone negocjacje dotyczące wysokości minimalnego wynagrodzenia.

I tak, składki ogółem, płacone przez 24 miesiące na preferencyjnych zasadach (w pierwszym półroczu 2024 r.), wyniosą: 401,9 zł, w tym składka emerytalna 248,4 zł, rentowa 101,08 zł, wypadkowa 21,25 zł oraz chorobowa 31,17 zł.

– Do tego należy dodać składkę zdrowotną, która jest obecnie ustalana indywidualnie na podstawie dochodu lub przychodu przedsiębiorcy – dodaje Kozłowski.

Zwraca jednocześnie uwagę, że na razie trudno policzyć wysokość należności do ZUS przedsiębiorców, którzy nie korzystają z preferencji.

– Nie dysponujemy jeszcze założeniami budżetu państwa, choć zostały już przyjęte przez rząd. Partnerzy społeczni powinni je natomiast niedługo poznać – wskazuje.

Rada Ministrów proponuje też zwiększenie średniorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej w 2024 r. w wysokości 106,6 proc.

Wraz z najniższą pensją rosną też inne świadczenia. I tak, maksymalna wysokość odprawy pieniężnej z tytułu rozwiązania stosunku pracy z przyczyn niedotyczących pracownika od stycznia do czerwca wyniesienie 63 630 zł, a od lipca do grudnia – 64 500 zł. Ponadto pracownik, który doznał mobbingu lub w wyniku takich działań rozwiązał umowę o pracę, ma prawo dochodzić od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę (czyli 4242 zł lub 4300 zł).

Od wspomnianych kwot jest też uzależniony dodatek za pracę w porze nocnej. Wynosi 20 proc. stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia za każdą godzinę pracy w porze nocnej.

Etap legislacyjny: skierowana do Rady Dialogu Społecznego.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Wyrok nakazowy – przesłanki wydania

Opis stanu faktycznego

SR w Z. wyrokiem nakazowym z 6.2.2020 r. uznał S.C. za winnego popełnienia przestępstwa z art. 209 § 1 i 1a KK, i za ten czyn wymierzył mu karę 1 roku ograniczenia wolności, zobowiązując go w tym czasie do wykonywania odpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne, wskazane przez zawodowego kuratora sądowego, w wymiarze 20 godzin w stosunku miesięcznym. Na podstawie art. 34 § 3 KK w zw. z art. 72 § 1 pkt. 3 KK zobowiązał oskarżonego do wykonywania ciążącego na nim obowiązku łożenia na utrzymanie małoletniego syna S.C., a na postawie art. 624 § 1 KPK zwolnił go od ponoszenia kosztów postępowania.

Wobec braku sprzeciwu stron wyrok ten uprawomocnił się 21.2.2020 r.

Kasację od wskazanego wyżej wyroku SR w Z. na korzyść skazanego wniósł Prokurator Generalny, który zaskarżając go w całości, zarzucił rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisów prawa karnego procesowego, a mianowicie art. 500 § 1 i 3 KPK, polegające na wydaniu wobec S.C. 6.2.2020 r. wyroku w postępowaniu nakazowym, mimo że okoliczności popełnienia opisanego w akcie oskarżenia czynu z art. 209 § 1 i 1a KK i wina oskarżonego, w świetle całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, budziły wątpliwości w odniesieniu do czasu popełnienia przez oskarżonego czynu zabronionego. W efekcie doprowadziło to do skazania S.C. za przestępstwo z art. 209 § 1 i 1a KK popełnione w okresie od 19.1.2018 r. do 30.1.2020 r., podczas gdy za ten sam występek na szkodę tego samego małoletniego pokrzywdzonego, popełniony w okresie od 1.10.2017 r. do 19.2.2019 r., oskarżony został już skazany wyrokiem nakazowym SR w Z. z 11.4.2019 r., który uprawomocnił się w marcu 2019 r.

Wskazując na ten zarzut, skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy SR w Z. do ponownego rozpoznania.

SN uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał SR w Z. do ponownego rozpoznania.

Uzasadnienie SN

Zdaniem SN kasacja była oczywiście zasadna, dlatego podlegała uwzględnieniu w trybie przewidzianym w art. 535 § 5 KPK.

Jak wynika z treści art. 500 § 1 KPK, w sprawach, w których prowadzono dochodzenie, uznając na podstawie zebranego w postępowaniu przygotowawczym materiału, że przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne, sąd może w wypadkach pozwalających na orzeczenie kary ograniczenia wolności lub grzywny wydać wyrok nakazowy. Podstawowym warunkiem wydania wyroku nakazowego jest stwierdzenie na postawie zgromadzonych w danej sprawie dowodów, że okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości, co wynika z treści art. 500 § 3 KPK. Brak wątpliwości, o którym mowa w powołanym przepisie, oznacza natomiast, że nie może ich być zarówno co do sprawstwa, winy, wypełnienia wszystkich znamion przestępstwa określonych w przepisach prawa karnego materialnego, jak i co do okoliczności jego popełnienia, istotnych z punktu widzenia zarówno prawa materialnego, jak i procesowego. Istnienie wątpliwości co do wymienionych okoliczności wyklucza możliwość rozpoznania sprawy w trybie nakazowym i obliguje do skierowania jej do rozpoznania na zasadach ogólnych, a więc na rozprawie. Jedną z okoliczności, jakie powinny być objęte brakiem wątpliwości co do popełnienia przestępstwa, jest czas przestępnego zachowania się sprawcy, gdyż ten element zachowania się jest związany z szeregiem instytucji o charakterze materialnym i procesowym, rzutujących na możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności karnej, jak również na kształt tej odpowiedzialności (zob. np. wyroki SN: z 19.3.2019 r., IV KK 58/19, Legalis; z 20.4.2017 r., V KK 39/17, Legalis).

Jak wynika z akt sprawy, SR zażądał wprawdzie z KRK aktualnych danych o karalności S.C., jednakże wydał zaskarżony wyrok nakazowy 6.2.2020 r., bez informacji w tym zakresie, co skutkowało błędną oceną braku wątpliwości co do okoliczności popełnienia przez oskarżonego zarzucanego mu przestępstwa, a ściślej – czasu jego popełnienia.

Zaistniałe uchybienie procesowe miało ten skutek, że zaskarżonym wyrokiem nakazowym przypisano S.C. popełnienie przestępstwa z art. 209 § 1 i 1a KK w okresie od 19.1.2018 r. do 30.1.2020 r., mimo że oskarżony ten został uprzednio prawomocnie skazany wyrokiem SR w Z. z 11.4.2019 r. (wyrok uprawomocnił się 3.5.2019 r.), również za czyn niealimentacji, popełniony na szkodę tego samego pokrzywdzonego S.C. w okresie od 1.10.2019 r. do 19.2.2019 r. Z powyższego wynika zatem, że przypisany w niniejszej sprawie okres przestępnego zachowania oskarżonego częściowo pokrywa się z granicami czasowymi czynu przypisanego mu wcześniej w sprawie SR w Z. Nieobjęty tym skazaniem pozostawał okres od 20.2.2019 r. do 30.1.2020 r., i tylko co do takiego przedziału czasowego dopuszczalne było wydanie wyroku skazującego.

W tej sytuacji skarżący trafnie wywiódł w kasacji, że opisana sytuacja procesowa nie skutkowała jednocześnie bezwzględną przyczyną odwoławczą w postaci rei iudicatae. W orzecznictwie SN ugruntowany jest bowiem pogląd, zgodnie z którym przeszkoda procesowa z art. 17 § 1 pkt. 7 KPK zachodzi wyłącznie w sytuacji, gdy okresy obu przypisanych oskarżonemu czynów pokrywają się ze sobą i są identyczne, względnie gdy okres określony w sprawie następnej został w całości objęty skazaniem w sprawie rozpoznawanej poprzednio, prawomocnie już zakończonej (por. wyroki SN z: 23.2.2021 r., IV KK 186/20, Legalis; z 9.8.2017 r., II KK 222/17, Legalis; z 17.11.2004 r., V KK 272/04, Legalis). Sytuacja taka nie miała jednak w sprawie miejsca. W wypadku przestępstw rozciągniętych w czasie (wieloczynowych, o wieloodmianowo określonych znamionach, ciągłych, trwałych), do których należy występek z art. 209 § 1 KK, nie ma stanu rzeczy osądzonej, jeśli uprzednie prawomocne skazanie dotyczy tylko fragmentu zarzuconego później czynu. Uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego w okresie nieobjętym prawomocnym skazaniem jest już nowym czynem przestępnym, pociągającym dalszą odpowiedzialność kamą, przy czym granice czasowe kolejnego przestępstwa powinny być dokładnie określone, z uwzględnieniem treści poprzedniego wyroku skazującego (np. wyrok SN z 6.5.2002 r., V KK 10/02, Legalis).

Stwierdzone w niniejszej sprawie uchybienie, polegające na dwukrotnym skazaniu oskarżonego za występek niealimentacji popełniony na szkodę tej samej osoby w okresach częściowo pokrywających się, miało zatem charakter innego rażącego naruszenia prawa w rozumieniu art. 523 § 1 KPK. Skoro nie było podstaw do wydania wyroku w postępowaniu nakazowym, doszło do naruszenia art. 500 § 1 i 3 KPK, a także art. 504 § 1 pkt. 4 KPK, który obliguje sąd do precyzyjnego określenia czynu przypisanego oskarżonemu. Zaistniałe uchybienie miało charakter rażący, a także miało istotny wpływ na treść zaskarżonego wyroku, co skutkowało uwzględnieniem wniesionej kasacji i uchyleniem zaskarżonego wyroku. W ponownym postępowaniu SR w Z. rozpozna sprawę na zasadach ogólnych, stosownie do treści art. 500 § 3 KPK, uwzględniając powyższe uwagi.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Komentarz

Najmniejszych wątpliwości nie budzi fakt, że skarżący trafnie podniósł w kasacji wniesionej w niniejszej sprawie, iż nie zostały spełnione warunki umożliwiające wydanie wobec S.C. wyroku nakazowego, skoro nie wyjaśniono we właściwy sposób okoliczności związanych z wcześniejszą karalnością tego oskarżonego, mimo że taki obowiązek obciążał SR. Ustalenie faktu uprzedniej karalności sprawcy należy do podstawowych obowiązków Sądu meriti, niezależnie od trybu postępowania (art. 213 § 1 KPK), gdyż w oczywisty sposób karalność ta może mieć wpływ na kształt odpowiedzialności karnej sprawcy w rozpoznawanej sprawie.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Dla klientów najważniejsza jest przewidywalność stawek

Kryzys ekonomiczny spowodowany rosyjską inwazją na Ukrainę nie omija firm prawniczych. Drożeje energia, koszty wynajmu biura, a nawet papier, a pracownicy oczekują podwyżek wyrównujących inflację. O redukcji zatrudnienia raczej nie ma mowy, bo trudny czas biznesu to więcej pracy dla prawników. Kancelarie stoją więc przed dylematem, jak rekompensować te rosnące koszty, nie podnosząc zbytnio cen – gdyż ich klientów też dotknęła inflacja. Odpowiedzią może być zmiana modelu wynagradzania prawników.

Efekt, nie czas

– Klientów mniej interesuje czas prowadzenia negocjacji, a bardziej zakończenie sporu i np. zawarcie ugody. Preferują płatność z dołu, stąd korzystna wydaje się umowa o success fee – nadal jednak ta forma rozliczeń rodzi wątpliwości etyczne – mówi Waldemar Koper, prezes Polskiego Stowarzyszenia Prawników Przedsiębiorstw. Choć stawka godzinowa pozostaje najczęstszą formą rozliczeń, to zyskują na popularności modele alternatywne – dodaje.

Chodzi o tzw. retainery, tj. stałe kwoty ustalane między klientem a kancelarią w zależności od sytuacji – za wykonanie zadania lub za czas pracy.

– Ciekawą formą rozliczeń są stawki maksymalne (tzw. caps) – czyli określenie kwoty, której koszt danego zlecenia nie powinien przekroczyć – jak również stawki mieszane (tzw. blended rates). Te ostatnie polegają na ustaleniu średniej wysokości wynagrodzenia dla całej kancelarii, bez względu na pozycję prawnika w jej strukturze. Wiadomo, że najwyższe są stawki dla starszych partnerów i partnerów, a najniższe dla prawników na początku kariery. W tym modelu ustanawiamy stawkę średnią – ocenia Waldemar Koper.

– Model stawek godzinowych wciąż jest najczęstszy – mówi radca prawny Mariusz Mirosławski. – Ale widać trend do ustalania honorariów bardziej w zależności od efektywności pracy niż jej czasu. Tutaj najbardziej znanym jest „premia za sukces” – pozwala to ustalić niższe wynagrodzenie ryczałtowe lub godzinowe, ale do tego dochodzą właśnie bonusy za efekt, a także za szybkość działania – dodaje. Podkreśla zarazem, że to ważne, by klient od razu wiedział, ile wynagrodzenie wyniesie. W umowie trzeba więc jasno określić nie tylko wysokość „premii za efekt”, ale też czym ten „efekt” ma być.

Wskazuje przy tym, że model godzinowy może rodzić pewne wątpliwości u klientów, nie są oni bowiem w stanie zweryfikować, ile faktycznie godzin poświęcono na załatwienie ich sprawy. Wraz z upowszechnieniem pracy zdalnej ta niepewność wzrosła, mimo istnienia narzędzi do ewidencji także czasu pracy w tej formie.

Pewność to podstawa

Waldemar Koper wskazuje, że z punktu widzenia klienta najważniejsza jest przewidywalność kosztów za obsługę prawną. Mają oni bowiem swój budżet, zazwyczaj roczny, w którym muszą się zmieścić.

Prezes PSPP wskazuje ponadto, że w wyniku pandemii w środowisku prawniczym rozpoczęły się dyskusje m.in. o tym, jak ustalać stawki, gdy znaczna część kancelarii zmniejszyła swe koszty ze względu na zmianę sposobu zarządzania (np. spadek kosztów biurowych).

– Inne pytanie, coraz bardziej aktualne, wiąże się z rozwojem funkcjonowania sztucznej inteligencji – mówi Waldemar Koper. – Te narzędzia zaczęły być powszechnie wykorzystywane przy analizie materiałów czy wręcz tworzeniu opinii prawnych. Dla klienta to pozytywne, bo przyspiesza pracę prawników, ale jest pytanie, czy jeśli istotną część pracy wykonuje AI, czy powinno się to przekładać na obniżenie stawek – dodaje.

Szkolenia miękkie dla adwokatów i radców prawnychSprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Interes obu stron

Mariusz Mirosławski przewiduje, że model „wynagrodzenia efektywnościowego” będzie zyskiwał na popularności w najbliższym czasie.

– Ważne jest, by model taki uwzględniał także interesy klienta, nie tylko prawnika – podkreśla. – Bo jeśli podniesiemy koszty obsługi prawnej zbyt mocno, to klient po prostu od nas odejdzie. I wydaje się, że modele efektywnościowe mogą być dobrym narzędziem pogodzenia tych interesów. Z jednej strony klienci nie będą musieli wykładać więcej pieniędzy przed zakończeniem sprawy, a z drugiej praca prawników zostanie doceniona finansowo – dodaje.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Aleksander Stawicki radca prawny, partner zarządzający w Kancelarii WKB Lawyers

Klienci starają się możliwie jak najlepiej zapanować nad kosztami obsługi prawnej, co bywa trudne. Często z ich inicjatywy wprowadza się mechanizmy rozliczeń, które pozwalają lepiej przewidywać, jaki będzie całkowity budżet projektu, w tym tzw. cap fees (wynagrodzenia maksymalne) lub zamknięte wynagrodzenia ryczałtowe. Kancelarie przyzwyczaiły się do takich sposobów określania wynagrodzenia i coraz częściej same proponują je klientom. W obydwu wypadkach kluczowe jest precyzyjne opisanie założeń projektu (co obejmuje ustalone wynagrodzenie, szacowany czas projektu itp.). W przeciwnym wypadku łatwo o konflikt na tle rozliczeń. Bardzo rzadko udaje się precyzyjnie przewidzieć wszystkie okoliczności przekładające się na czasochłonność wykonywanej pracy. Niezależnie, jaki system rozliczeń przyjąć, najlepsze są długotrwałe relacje oparte na wzajemnym zaufaniu.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Zdolność upadłościowa fundacji rodzinnej

Zdolność upadłościowa

Polskie prawo upadłościowe przewiduje zamknięty katalog podmiotów, którym przysługuje zdolność upadłościowa. Zdolność ta została ustawowo przyznana przede wszystkim przedsiębiorcom w rozumieniu art. 431 KC – art. 5 ust. 1 ustawy z 28.2.2003 r. Prawo upadłościowe (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1520; dalej: PrUpad). Możliwe jest również ogłoszenie upadłości spółek kapitałowych nieprowadzących działalności gospodarczej lub wspólników spółek osobowych odpowiadających całym swoim majątkiem za zobowiązania spółki lub partnerów spółek partnerskich.

Postępowanie upadłościowe jest modelowo skonstruowane dla podmiotów będących przedsiębiorcami w rozumieniu art. 431 KC, a więc osób fizycznych, osób prawnych oraz jednostek organizacyjnych niebędących osobami prawnymi, którym ustawa przyznaje zdolność prawną, prowadzącym we własnym imieniu działalność gospodarczą lub zawodową.

Konstrukcja fundacji rodzinnej

Każda tworzona na podstawie FundRodzU fundacja rodzinna jest osobą prawną. Ustawa dopuszcza w art. 5 FundRodzU możliwość prowadzenia przez fundację rodzinną działalności gospodarczej, ale tylko w ściśle określonym tam zakresie (zamknięty katalog zakresu możliwej do prowadzenia działalności gospodarczej). Rozpoczęcie prowadzenia przez fundację rodzinną działalności gospodarczej na podstawie art. 5 FundRodzU w zw. z art. 3 ustawy z 6.3.2018 r. Prawo przedsiębiorców (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 221; dalej: PrPrzed) jest równoznaczne z uzyskaniem przez fundację rodzinną statusu przedsiębiorcy w rozumieniu art. 431 KC.

Uzyskanie przez fundację rodzinną statusu przedsiębiorcy (art. 431 KC) jest warunkiem sine qua non przyznania jej zdolności upadłościowej w rozumieniu art. 5 PrUpad, ponieważ żaden przepis ustawy nie przyznaje jej wprost takiej zdolności.

Prowadzenie upadłości fundacji rodzinnej

W przypadku posiadania przez fundację rodzinną statusu przedsiębiorcy prowadzone wobec niej postępowanie upadłościowe toczy się według zasad postępowania upadłościowego opisanego w PrUpad. W ustawie nie opracowano bowiem odmiennego trybu prowadzenia postępowania upadłościowego fundacji rodzinnej, tak jak np. w przypadku upadłości dewelopera (por. art. 425a i nast. PrUpad).

Należy jednak wskazać, że w kilku przepisach FundRodzU ustawodawca odniósł się do postępowania upadłościowego fundacji rodzinnej, wprost przyznając taką możliwość, choć nie doszło do znowelizowania art. 5 PrUpad, co – jak wskazano powyżej – wymusza najpierw uzyskanie statusu przedsiębiorcy w rozumieniu art. 431 KC. W art. 87 pkt. 4 FundRodzU wskazano, że ulega ona rozwiązaniu po zakończeniu postępowania upadłościowego. Z kolei w art. 105 ust. 1 pkt. 1 i 2 FundRodzU dopuszcza się możliwość wykreślenia fundacji rodzinnej z rejestru fundacji rodzinnych bez przeprowadzania postępowania likwidacyjnego, z uwagi na oddalenie wniosku o ogłoszenie upadłości w trybie art. 13 ust. 1 PrUpad, oraz w razie uznania przez Sąd upadłościowy, że zebrany w sprawie materiał daje podstawy do wykreślenia fundacji rodzinnej z rejestru bez przeprowadzania postępowania likwidacyjnego.

W art. 109 ust. 1 FundRodzU wskazano, że wniosek o wykreślenie fundacji rodzinnej z rejestru składa syndyk, ale fundacja rodzinna nie ulega rozwiązaniu, jeśli w toku postępowania upadłościowego doszło do zaspokojenia wszystkich wierzycieli w całości, zatwierdzenia układu albo postępowanie upadłościowe zostało uchylone lub umorzone (art. 109 ust. 2 FundRodzU).

Tak jak w przypadku ogłoszenia upadłości spółek, tak również w odniesieniu do fundacji rodzinnych informacja o ogłoszeniu upadłości podlega ujawnieniu w rejestrze fundacji rodzinnych (art. 117 ust. 1 pkt 23 FundRodzU). Gdy fundacja rodzinna postawiona jest w stan upadłości, do jej nazwy dołącza się „w upadłości”, tak jak czyni się to w przypadku spółek (art. 117 ust. 4 FundRodzU).

Upadłość i restrukturyzacja – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Komentarz

Badając regulacje prawne w aspekcie zdolności upadłościowej fundacji rodzinnej, należy wskazać na jej rolę w obrocie gospodarczym. Jeżeli fundacja rodzinna prowadzi działalność gospodarczą i jest członkiem obrotu gospodarczego, to ma również zdolność upadłościową. W przeciwnym wypadku – fundacja rodzinna nie posiada takiej zdolności.

Rozróżnienie na gruncie prawa upadłościowego w zakresie tego, czy podmiot prowadzi działalność gospodarczą, czy też nie, zostało wprowadzone również w stosunku do spółek kapitałowych. Różnica jest jednak znacząca, bowiem spółki kapitałowe mają zdolność upadłościową nawet wtedy, kiedy nie prowadzą działalności gospodarczej, co wymagało ustawowego przyznania im takiej zdolności (art. 5 ust. 2 pkt 1 PrUpad), a fundacje rodzinne wówczas takiej zdolności nie mają.

Jeżeli chodzi o samą procedurę upadłościową, to ustawodawca nie wprowadza odstępstw w zakresie postępowania upadłościowego fundacji rodzinnej. Stosuje się do niej przepisy części pierwszej PrUpad.

Przyznając fundacji rodzinnej nawet ograniczone prawo do prowadzenia działalności gospodarczej, ustawodawca umożliwił doprowadzenie do sytuacji, w której zostanie ogłoszona upadłość fundacji rodzinnej. Jest ona uwarunkowania wyłącznie prowadzeniem przez fundację rodzinną działalności gospodarczej, bowiem wtedy staje się ona przedsiębiorcą w rozumieniu art. 431 KC, a tym samym stosuje się do niej dyspozycję art. 5 ust. 1 PrUpad. Upadłość fundacji rodzinnej prowadzi się w normalnym trybie z uwagi na niewprowadzenie odrębnego trybu, tak jak np. w przypadku upadłości deweloperów.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Prawnicy po aplikacji lepiej zdają egzamin

Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało wyniki egzaminu radcowskiego i adwokackiego, które odbyły się pod koniec kwietnia. Do tego pierwszego przystąpiło 2034 zdających, a pozytywny wynik uzyskało 1662 (ok. 82 proc.), do drugiego zaś odpowiednio 1529 oraz 1282 (ok. 84 proc.). Rok temu wyniki te były bardzo podobne i wyniosły ok. 82 proc. dla obu egzaminów.

Złamanie schematu

Wyniki są bardzo dobre, na poziomie 80 proc., czyli podobne do ubiegłorocznych. Po raz kolejny potwierdza się, że aplikanci zdają lepiej niż osoby, które przystępują do egzaminu bez aplikacji – mówi Iwona Kujawa, dyrektor departamentu zawodów prawniczych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Faktycznie, zdawalność wśród byłych aplikantów wynosiła ok. 90 proc., u zdających bez aplikacji 63–65 proc.

Najwięcej zdających egzamin radcowski uzyskało oceny niedostateczne z prawa gospodarczego (35 proc. – dla porównania 17 proc. u adwokatów) zaś w przypadku egzaminu adwokackiego najtrudniejsze okazało się prawo karne (37 proc. ocen niedostatecznych, u radców zaś 25 proc.). Dość dużo było ocen niedostatecznych z prawa cywilnego (25 proc. u radców i 35 proc. u adwokatów).

– Ponieważ tradycyjną domeną adwokatury jest prawo karne, to zadanie z tego przedmiotu bywa trudniejsze niż u radców – mówi Iwona Kujawa.

– Zadanie z prawa karnego na egzaminie adwokackim odchodziło od dotychczasowych standardów konstrukcji zadań znanych z poprzednich lat – mówi adwokat Agata Rewerska. – Zazwyczaj w kazusie znajdował się jeden błąd sądu, pozwalający sformułować zarzut oparty na bezwzględnej przyczynie odwoławczej. W tym roku go nie było – co spowodowało pewną konfuzję zdających, którzy na siłę tego błędu szukali – dodaje.

Także zadanie z prawa cywilnego na egzaminie adwokackim odchodziło od standardów. Dotyczyło postępowania nieprocesowego, a do tego dołożono rozstrzygnięcie wstępne.

– Egzamin był zatem dość niestandardowy i pod wieloma względami zaskoczył mocno zdających, ale nie można powiedzieć że był trudny – podsumowuje Agata Rewerska.

Szkolenia miękkie dla adwokatów i radców prawnychSprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Pozew zamiast umowy

Natomiast zadanie z prawa gospodarczego na egzaminie radcowskim mec. Rewerska ocenia jako „dobrze i ciekawie skonstruowane”. Także było niestandardowe i do tego podchwytliwe.

–W zadaniu zasugerowano, że jeden ze wspólników chciał kontynuować działalność spółki, ale ich udziały były równe – tłumaczy Agata Rewerska. – Pomimo że było to wyraźnie wskazane, to część osób, prawdopodobnie z uwagi na stres egzaminacyjny, nie odnotowała tego faktu i wybrała skonsultowanie niewłaściwego pozwu – o wyłączenie wspólnika zamiast o likwidację spółki.

– Zadania z prawa gospodarczego są z reguły bardziej skomplikowane. Wymagają rozstrzygnięcia kilku istotnych – obejmujących różne dziedziny prawa prywatnego – kwestii w ciągu krótkiego czasu. Zdający spodziewali się zadania w postaci napisania umowy, tymczasem należało sporządzić pozew – mówi Bartosz Szolc-Nartowski, szef komisji ds. aplikacji KIRP.

– Samo w sobie nie było ono trudne. Przygotowując się do egzaminów, aplikanci sugerują się zadaniami z lat poprzednich, a więc przykładają większą wagę do pisania umów, a nie pozwów – mówi Iwona Kujawa.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Planowanie i budowa będą wyglądały inaczej

Sejm przyjął ustawę zmieniającą zasady planowania i zagospodarowania przestrzennego w gminach. Czy biorąc pod uwagę nowe regulacje, osoby planujące budowę na terenach nieobjętych dotychczas planami miejscowymi mogą mieć problem z rozpoczęciem inwestycji z racji możliwości ustalenia przez gminę minimalnych odległości od działek do szkół czy przychodni zdrowia?

Gmina do 2026 r. musi ustalić plan ogólny, który ma zastąpić studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. W tym planie gmina będzie mogła fakultatywnie ustalić gminne standardy dostępności infrastruktury społecznej, w ramach których musi zapewnić dostęp do szkoły podstawowej i do obszarów zieleni publicznej.

Dopuszcza się też ustalenie innych zasad, na przykład dostępu do przedszkola, żłobka, przychodni zdrowia, biblioteki, domu kultury, domu seniora, terenu do uprawiania sportu, poczty, apteki czy nawet posterunku policji i straży pożarnej. Jeśli gmina wyznaczy takie zasady, to każdy właściciel działki, który będzie chciał się budować – czy na podstawie planu miejscowego, czy warunków zabudowy (jeżeli taka decyzja w ogóle będzie mogła być wydana – będzie musiał spełnić dodatkowo warunki w postaci gminnych standardów dostępności infrastruktury społecznej, czyli odległości od granicy działki do tych miejsc.

Co w sytuacji, gdy ktoś rozpoczął budowę?

Rozpoczęcie budowy to dalszy etap. Aktualna reforma dotyczy pierwszego etapu, czyli planów miejscowych lub decyzji o warunkach zabudowy. W Polsce budujemy na podstawie planu miejscowego, a jeśli taki plan na danym terenie nie obowiązuje, to na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. Te decyzje WZ, które zostały wydane i będą prawomocne do dnia wejścia w życie nowelizacji ustawy, zachowują moc i na ich podstawie będzie można dokończyć proces na starych zasadach. Gdy na terenie działki w chwili wejścia w życie nowelizacji będzie obowiązywał plan miejscowy, to on nie straci mocy – planów się nie wygasza w przeciwieństwie do studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania, które wygasza się po dwóch latach.

Jeżeli na danym terenie nie ma planu miejscowego, to od dnia wejścia w życie nowelizacji osoba, która będzie chciała uzyskać warunki zabudowy, będzie mogła złożyć wniosek i dopóki nie będzie w danej gminie uchwalonego planu ogólnego, nie będzie musiał on spełniać wymogów wynikających z tego nowego aktu. Jednak do nowych wniosków zastosowanie znajdą nowe zasady wyznaczania obszaru analizowanego. Po 2026 r. natomiast taka osoba wuzetkę dostanie tylko wtedy, gdy gmina uchwali plan ogólny, który będzie przewidywał na terenie działki obszary uzupełnienia zabudowy. Przy czym zasady tej nie stosuje się do inwestycji zmieniających zagospodarowanie terenu w sposób inny niż budowa obiektu budowlanego oraz w zakresie budowy obiektu budowlanego polegającej na odbudowie, rozbudowie lub nadbudowie, a także innych enumeratywnie wskazanych w ustawie przedsięwzięć (np. obiektów liniowych i urządzeń infrastruktury technicznej, instalacji odnawialnego źródła energii czy stacji paliw). Jednocześnie jeśli gmina w planie ogólnym ustali gminne standardy dostępności infrastruktury społecznej, wnioskodawca będzie musiał wypełnić również i te wymogi.

Co zatem w okresie od wejścia w życie nowelizacji ustawy do 2026 r., gdy gminy muszą mieć plan ogólny?

Nowe zasady wydawania wuzetek pojawią się, gdy już będzie obowiązywał plan ogólny. Jeszcze do 2026 r. wuzetka może być wydawana na starych zasadach, ale z pewnymi wyjątkami. Jak wskazywałam, od wejścia w życie nowelizacji, czyli być może od września 2023 r., zmienią się bowiem przepisy w zakresie wyznaczania obszaru analizowanego. Obecnie obszar analizowany to nie mniej niż trzykrotność frontu działki, ale nie ma podanej maksymalnej możliwości. Zdarzało się, że gminy dotychczas rozszerzały ten obszar i zgadzały się na zabudowę, która nie do końca nawiązywała do sąsiedniej zabudowy. Aktualna nowelizacja zakłada, że obszar analizowany będzie równy trzykrotnej szerokości frontu terenu, nie mniej niż 50 m, ale nie więcej niż 200 m. Zatem jeśli front działki ma 20 m, to obszar analizowany będzie wynosił 60 m. Obszar analizowany nie będzie mógł być tak bardzo rozszerzany jak dotychczas. Stare zasady skutkowały rozsianiem się zabudowy czy też powstawaniem obiektów niewpisujących się w przeważającą zabudowę. Wystarczyło, że w tak wyznaczonym obszarze znaleźliśmy choć jeden obiekt nawiązujący funkcją do wnioskowanego i spełniony był już wtedy wymóg tzw. dobrego sąsiedztwa.

Prowadziło to do problemów z dostępnością do szkół czy niewydolną infrastrukturą. Nowe zasady wyznaczania obszaru analizowanego mają tym problemom zaradzić. Do 2026 r., gdy gmina nie będzie miała planu ogólnego, nie będą też obowiązywały ewentualne gminne standardy dostępności infrastruktury społecznej. Przy czym należy pamiętać, że jest to element fakultatywny planu ogólnego, zatem nawet uchwalając plan ogólny, gmina będzie mogła od ich wyznaczania odstąpić.

Czy do 2026 r. może się zdarzyć, że będą problemy z rozpoczęciem budowy, ponieważ gminy będą obawiały się, że po wejściu w życie planu ogólnego nowy budynek będzie kolidował z sąsiednimi?

Trzeba pamiętać, że jeśli chodzi o wymóg zgodności z planem ogólnym, to nie będzie się on odnosił do decyzji innych niż decyzje o warunkach zabudowy. Zatem w stosunku do pozwoleń na budowę czy zgłoszeń, w stosunku do których może być wniesiony sprzeciw, o którym mowa w art. 30 ust. 6 Prawa budowlanego, czy też sprawdzenia odnoszącego się do budowy domów do 70 mkw. nie będzie analizowana kwestia zgodności z planem ogólnym. Również te wszystkie inwestycje, które będą realizowane na podstawie prawomocnej decyzji o warunkach zabudowy, będą realizowane na starych zasadach.

Jednak od wejścia w życie nowelizacji ustawy, gdy będzie się chciało złożyć wniosek o warunki zabudowy, to będzie trzeba spełnić przesłankę znajdowania się nieruchomości w obszarze uzupełnienia zabudowy oraz nawiązać do parametrów występujących w obszarze analizowanym, wyznaczonym na nowych zasadach. Może to zatem utrudnić otrzymanie pozytywnej decyzji. Deweloperzy obawiają się natomiast, że gdy od 2026 r. na danym terenie nie będzie planu miejscowego, gmina uchwali plan ogólny, nie określając w nim obszaru uzupełnienia zabudowy. Ustawa bowiem zakłada, że ten element planu ogólnego odnoszący się do wyznaczenia obszaru uzupełnienia zabudowy będzie fakultatywnym ustaleniem.

Opozycja wnioskowała o przyjęcie poprawki, zgodnie z którą gminy miałyby obowiązek ustalenia obszaru uzupełnienia zabudowy, ale taka poprawka nie została przyjęta. Zatem gminy mogą, ale nie muszą wyznaczyć w planach ogólnych w ramach stref planistycznych obszaru uzupełnienia zabudowy. Z racji, że jest to fakultatywne, nie będzie możliwości złożenia skargi do sądu administracyjnego na bezczynność gminy w tym zakresie. Jest tak obecnie z planami miejscowymi, które gminy mogą ustalić, ale nie muszą. Jest to zasadnicza różnica, ponieważ gdy nie ma planu miejscowego, to idziemy po warunki zabudowy. Od 2026 r., jeśli gminy w planie ogólnym nie wyznaczą terenu uzupełnienia zabudowy, to żadna wuzetka nie będzie mogła być wydana.

Szkolenia z zakresu prawa budowlanego i nieruchomości – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Czy uważa pani, że osoby bądź firmy mające w planach budowę powinny dla własnego bezpieczeństwa w jakimś określonym czasie podjąć kroki do rozpoczęcia budowy?

Jeśli ktoś ma wolny grunt i chce dostać wuzetkę, to najlepiej byłoby jak najszybciej, czyli do dnia wejścia w życie ustawy, złożyć wniosek o wszczęcie postępowania, bo wtedy obszar analizowany będzie wyznaczany na starych zasadach. Nie zmieni się zatem wiele, gdy ktoś chce zbudować dom podobny do sąsiada, ale jeśli do 2026 r. ktoś chce zbudować większy budynek czy zrealizować inwestycję intensywniejszą, niekoniecznie nawiązującą do bezpośredniego sąsiedztwa, to po wejściu w życie nowelizacji będzie mu trudniej.

Po wejściu w życie ustawy decyzje o warunkach zabudowy mają wygasać po 5 latach…

Tak, na ostatnim etapie prac nad projektem ustawy wrócono do pomysłu ograniczenia czasowego obowiązywania decyzji o warunkach zabudowy. Ta regulacja, zawarta w art. 64c nowelizacji, mówi, że decyzja o warunkach zabudowy wygasa po upływie 5 lat od dnia, w którym stała się prawomocna. Przepisu tego nie stosuje się jednak do decyzji WZ, które stały się prawomocne przed dniem wejścia w życie nowelizacji. Zatem, jeżeli uzyskało się już teraz decyzję o warunkach zabudowy, która stanie się prawomocna przed wejściem w życie nowelizacji, to będzie ona dalej bezterminowa. Przy czym należy pamiętać, że czym innym jest ostateczność decyzji, a czym innym jest jej prawomocność. Prawomocną jest ta decyzja, która nie tylko jest ostateczna, lecz także ta, która albo przeszła tok instancji sądowych, albo stała się taką wobec upływu terminu na złożenie skargi do sądu administracyjnego (30 dni od dnia doręczenia decyzji ostatecznej). Przepis mówiący o tym, że wuzetka wygaśnie po 5 latach od uprawomocnienia, dotyczy zatem tych decyzji, które nie zdążą się uprawomocnić przed wejściem w życie ustawy oraz tych wydanych już po wejściu w życie nowelizacji.

Jakie konsekwencje będzie miała ta ustawa dla deweloperów?

Deweloperzy obawiają się, że w najbliższym czasie będzie natłok wniosków o wuzetki i może być zastój na rynku nieruchomości.

Obawiają się także, że gminy nie zdążą z tworzeniem planów ogólnych, a bez nich żadna wuzetka nie będzie mogła być wydana. Z racji, że od 2026 r. nie będzie już obowiązywała ustawa tzw. lex deweloper, deweloperzy obawiają się także, że będą musieli pokryć koszty związane z realizacją inwestycji uzupełniającej czy z poniesieniem innych kosztów, na przykład związanych z roszczeniami odszkodowawczymi. Jeśli bowiem na danym terenie nie będzie planu miejscowego, a deweloper nie będzie mógł otrzymać wuzetki z uwagi na niewyznaczenie obszaru uzupełnienia zabudowy, to będzie musiał skorzystać z procedury uchwalenia zintegrowanego planu inwestycyjnego. Zintegrowany plan inwestycyjny to szczególnego rodzaju plan miejscowy, który będzie uchwalany na wniosek inwestora po zawarciu umowy urbanistycznej.

Jednak procedura uchwalenia ZPI nie będzie tak sprawna, jak dotychczasowa procedura uchwał mieszkaniowych. Obowiązująca wciąż ustawa „lex deweloper” pozwala deweloperom wnioskować o uzyskanie uchwały pozwalającej na lokalizację inwestycji mieszkaniowej nawet wtedy, gdy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego tego typu budowy nie przewidywał.

W przypadku ZPI plan ten będzie musiał być zgodny z planem ogólnym, a jeśli na danym terenie będzie obowiązywał plan miejscowy o innych ustaleniach niż wnioskowana inwestycja, ZPI zastąpi ten plan. Istotą rozwiązania jest poszerzenie katalogu inwestycji możliwych do realizacji na podstawie ZPI. W ramach ZPI będzie bowiem można realizować już nie tylko inwestycję mieszkaniową. Dobrą zmianą jest również to, że nowelizacja porządkuje zasady i tryb zawierania umowy urbanistycznej, jednak to, co może być mniej korzystne, to czas na zakończenie takiej procedury. Uchwalony w tym trybie plan miejscowy będzie bowiem również tworzony z zaangażowaniem społeczności lokalnej, bowiem partycypacja w tym przypadku nie będzie wyłączona.

Pomimo skrócenia terminów na opinie i uzgodnienia projektu tego planu oraz dopuszczenia do ograniczenia konsultacji społecznych do zbierania uwag i terminu 21 dni cała procedura nie będzie jednak tak szybka jak obecna, dotycząca wydawania uchwał mieszkaniowych.

Właściciele działek mogą wystąpić do gminy o odszkodowanie, jeśli ich nieruchomość straci na wartości wskutek przyjęcia planu miejscowego. Czy po przyjęciu przez gminy planów ogólnych spodziewa się pani fali roszczeń odszkodowawczych?

Jeśli chodzi o aktualne plany miejscowe, to będą one nadal obowiązywać, pomimo iż w danej gminie wejdzie w życie plan miejscowy, być może o odmiennych ustaleniach. Natomiast utracą moc studia gminne, a w ich miejsce powstaną plany ogólne. Treść tych planów może odbiegać od aktualnej treści studiów, w tym mogą pojawić się sytuacje, że na skutek uchwalenia lub zmiany planu ogólnego nastąpi zmiana wartości nieruchomości, w tym jej obniżenie. Nowelizacja zakłada, że w takim przypadku nie będzie podstaw do roszczeń odszkodowawczych. Uważam, że przepis ten jest najsłabszym punktem tej nowelizacji. W przyszłości regulacja ta może się oprzeć o Trybunał Konstytucyjny. W mojej ocenie konstytucyjność tego zapisu jest mocno wątpliwa, bo jeżeli plan ogólny będzie aktem prawa miejscowego, będzie on silnie wiązał plan miejscowy lub wuzetkę, zatem uznanie, że zapisy tego aktu, które wpłyną na wartość nieruchomości nie mają żadnego znaczenia, jest w mojej ocenie za daleko idące. Według projektodawców przepis ten pozwala uznać wszelkie ewentualne roszczenia odszkodowawcze za niezasadne.

Czy obecnie lepiej jak najszybciej decydować się na rozpoczęcie budowy czy sprzedawać działkę?

Myślę, że najbezpieczniejsze są osoby posiadające działki z już obowiązującymi planami miejscowymi, które dalej będą obowiązywać po wejściu w życie planu ogólnego. Osoby, które do dnia wejścia w życie nowelizacji mają prawomocną wuzetkę, też mają pewną sytuację, ponieważ taka wuzetka nie wygaśnie. Również wszystkie rozpoczęte, a nie zakończone w dniu wejścia w życie nowelizacji procedury, będą toczyć się na starych zasadach. Dla deweloperów natomiast pięcioletni okres obowiązywania wuzetki jest zbyt krótki, ponieważ często zmieniają projekty budowlane, a zmiana projektu musi być zgodna z wydaną decyzją WZ. Po kilku latach może się okazać, że gdy deweloper będzie chciał zmienić projekt budowlany, to wuzetka przestanie obowiązywać i trzeba będzie uzyskać nową, a uzyskanie nowej, w myśl nowo uchwalonego planu ogólnego, może okazać się niemożliwe.

Czym konkretnie mają być plany ogólne?

Plany ogólne będą aktami prawa miejscowego. Będą miały obligatoryjne i fakultatywne elementy. Do obligatoryjnych będzie należało ustalenie stref planistycznych, których może być trzynaście oraz gminnych standardów urbanistycznych. W ramach gminnego standardu urbanistycznego gmina będzie musiała określić profil funkcjonalny strefy planistycznej oraz konkretne wskaźniki. Wśród nich jako obligatoryjny dla zabudowy mieszkaniowej: wartość maksymalnej nadziemnej intensywności zabudowy, maksymalnej wysokości zabudowy, maksymalnego udziału powierzchni zabudowy oraz minimalnego udziału powierzchni biologicznie czynnej. Po określeniu w planie ogólnym tych wskaźników budynek, który chce się zbudować musi być zgodny z profilem funkcjonalnym danej strefy oraz z tymi wskaźnikami.

Nawiązując do określania przez gminę maksymalnej intensywności zabudowy, jak ocenia Pani te zmiany – czy pomogą uniknąć rozlewania zabudowy czy raczej ograniczą swobodę Polaków do wyboru miejsca zamieszkania i prowadzenia działalności gospodarczej?

Jako członek Stowarzyszenia Urbanistów Polskich uważam, że mocne rozlewanie zabudowy nie tylko psuło ład przestrzenny, ale też rodziło bardzo duże koszty dla państwa. Stworzenie odpowiedniej infrastruktury, zbudowanie szkół to były naprawdę duże koszty, które ponosiła gmina. Z racji, że reforma ma pomóc uniknąć rozlewania się zabudowy i powstawania jej w miejscach do tego nieprzystosowanych, to uważam, że nowelizacja idzie w dobrym kierunku. Swoboda właściciela gruntu jest ważna, ale pamiętajmy, że my później też musimy za to płacić. Znam przypadek, gdy budynków powstało tak wiele, że infrastruktura była kompletnie niewydolna, kanalizacja przestała działać, a dzieci trzeba było dowozić do szkoły kilka gmin dalej. Z powodu korków był też problem z wyjazdem. Uniknięcie rozlewania się zabudowy jest ważne i jeśli cel zostanie osiągnięty, to oceniałabym tę zmianę pozytywnie, mimo ograniczenia nas jako właściciela gruntu.

Jakie są obawy związane z reformą?

Największe obawy związane są z tym, czy w ciągu dwóch i pół roku gminy zdążą uchwalić plany ogólne oraz czy będą środki na ten cel. Na razie wiadomo, że mają być pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, aktualnie procedowana jest również jego rewizja. Nie wiadomo jednak, czy znajdzie się wystarczająca liczba osób, które będą potrafiły te plany ogólne tworzyć. Są to nowe akty, nowe zasady i nie każdy urbanista się tego podejmie, a popyt będzie duży. Gminy będą musiały zlecać wykonanie takiego planu firmom zewnętrznym lub zatrudnić odpowiednią osobę.

Czy plany ogólne usprawnią pracę w gminach?

Urzędnikom i deweloperom będzie łatwiej czytać ten dokument. Studia były dokumentami obszernymi i mało czytelnymi. W planie ogólnym zakres ustaleń będzie dużo mniejszy, plany będą krótsze.

Czy jest jeszcze jakiś ważny zapis w ustawie, na który zwróciła pani uwagę?

Plany ogólne będą musiały uwzględniać uwarunkowania wynikające z tworzonych od 2026 r. strategii gminy. Chociaż ustawa wprowadza obowiązek, aby gminy miały taką strategię od 2026 r., w której będzie musiał być określony model funkcjonalno-przestrzenny, co będzie później wiązałow planach ogólnych, to nie zapisano, żeby te strategie przygotowywali urbaniści. Obawiam się zatem, że ustalenia ze strategii, wiążące bezpośrednio plan ogólny i miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, mogą nie być do końca przemyślane. Ta cała cześć aktualnych studiów gminnych, dotycząca uwarunkowań, będzie właśnie przeniesiona do strategii gminnej. Akty te staną się więc bardzo ważne i ich tworzeniem powinny się zainteresować nie tylko gminy, ale też właściciele gruntów, bowiem już na tym etapie będą podejmowane ważne decyzji dotyczące planowania przestrzennego.

Joanna Dziedzic-Bukowska jest doktorem, radcą prawnym, specjalistką z zakresu prawa nieruchomości, właścicielką kancelarii Dziedzic-Bukowska, wiceprzewodniczącą Zespołu Prawno-Urbanistycznego przy Komitecie Przestrzennego Zagospodarowania Kraju PAN.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Firmy ruszyły po fundusze z ZUS

Tak wynika z informacji, którą przekazał organ rentowy. To blisko 30 proc. więcej niż w ubiegłym roku (wówczas wpłynęło 3987 podań).

– To też najwięcej wniosków w historii naszych konkursów dotyczących dofinansowania działań płatników składek na poprawę bhp – mówi Gertruda Uścińska, prezes ZUS.

Z danych wynika, że najwięcej wniosków (tj. 2034) wpłynęło od mikroprzedsiębiorstw, a najmniej od dużych firm – 365.

Z kolei największym zainteresowaniem konkurs cieszył się w województwach: wielkopolskim (660 wniosków), mazowieckim (618) i śląskim (609). A najmniejsze zainteresowanie odnotowano w województwach: lubuskim (111 wniosków), warmińsko-mazurskim (139) oraz opolskim (146).

W tym roku do podziału było 100 mln zł. To też więcej niż przed rokiem, kiedy pula wynosiła 90 mln zł.

Przypomnijmy, że ZUS wspiera w ten sposób rozwiązania, które poprawią bezpieczeństwo, zmniejszą zagrożenie wypadkami przy pracy lub chorobami zawodowymi i zredukują niekorzystne oddziaływanie szkodliwych czynników.

Można starać się o wsparcie na:

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Maksymalna wysokość dofinansowania wynosiła 80 proc. szacowanej wartości projektu, nie więcej niż 299 tys. zł na działania inwestycyjne i 300 tys. zł na działania inwestycyjno-doradcze.

Skąd tak duże zainteresowanie?

Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS, uważa, że to efekt ugruntowania się pozycji konkursu wśród przedsiębiorców.

– Firmy, które skorzystały ze wsparcia, polecały taką możliwość innym podmiotom – sugeruje.

Zwraca uwagę, że znaczenie ma również fakt, iż sam organ rentowy szeroko informuje o takiej możliwości pozyskania pieniędzy.

Inaczej widzą to natomiast eksperci.

– To kwestia istotnego wzrostu w ostatnim czasie kosztów prowadzonej przez przedsiębiorców działalności gospodarczej, który powoduje, że poszukują oni dodatkowych źródeł finansowania, w szczególności w tych zakresach, w których przepisy nakładają na nich konkretne obowiązki do wykonania – wskazuje Wojciech Bigaj, radca prawny z BKB Baran Książek Bigaj.

Podobne spostrzeżenia ma Nadia Kurtieva, starsza specjalistka do spraw zatrudnienia z Konfederacji Lewiatan.

– Jak pokazuje przeprowadzone na nasze zlecenie badanie nastrojów przedsiębiorców „Indeks biznesu”, aż 65 proc. menedżerów zarządzających firmami uważa, że w ostatnich sześciu miesiącach pogorszyły się warunki prowadzenia działalności. Natomiast pracodawcy jako największą barierę w osiągnięciu celów strategicznych wskazują najczęściej rosnące koszty – podkreśla Nadia Kurtieva.

– Firmy coraz częściej szukają zatem możliwości pozyskania dodatkowych środków finansowych. Dlatego możliwość otrzymania przez płatnika dofinansowania na poprawę bezpieczeństwa i higieny pracy może stanowić szansę na poprawę efektywności kosztowej przedsiębiorstwa – pointuje ekspertka.

SLIM VAT 3 podpisany przez Prezydenta

Ustawa z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU) doczekała się (wreszcie) swojej trzeciej kuracji „odchudzającej”. Nie chodzi bynajmniej o zmniejszenie ilości przepisów, nowelizacje z natury rzeczy polegają bowiem na dopisywaniu nowych rozwiązań. Założeniem jest stopniowa likwidacja obowiązków administracyjnych, które ciążą na podatnikach VAT, a być może wcale nie muszą.

Zmiany na gruncie VAT

Korzystając z wydłużającego się procesu legislacyjnego, wielokrotnie wspominaliśmy już o najważniejszych zmianach VAT wynikających z projektu SLIM VAT 3. Jest ich sporo, choć zdecydowanie nie wszystkie są przełomowe i rewolucyjne. Z kronikarskiej skrupulatności warto jednak wyrecytować te najbardziej istotne. I tak:

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Zmiany na gruncie innych ustaw podatkowych

Warto pamiętać, że projekt SLIM VAT 3 wprowadza także potężny zakres zmian na gruncie również innych podatkowych (i okołopodatkowych) przepisów. Spróbujmy krótko wskazać te najbardziej istotne (zdaniem autora). I tak zmieni się m.in.:

  1. ustawa z 29.8.1997 r. Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2651) – pomijając zmiany dostosowawcze związane z WIS, WIA i WIT, zrezygnowano z obligatoryjnego wydawania postanowienia w sprawie zaliczenia wpłaty, nadpłaty lub zwrotu podatku na poczet zaległości podatkowych i odsetek za zwłokę. Podatnik będzie miał możliwość otrzymania postanowienia po złożeniu wniosku o jego wydanie, na które będzie mu przysługiwać zażalenie;
  2. ustawa z 6.12.2008 r. o podatku akcyzowym (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 143) – skoro dojdzie do konsolidacji wydawania m.in. wiążących informacji akcyzowych, w tym zakresie pojawi się szereg szczegółowych przepisów dotyczących WIA;
  3. szersze ulgi w ustawie z 26.7.1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2647) – rozszerzony zostanie zakres ulgi na jedno dziecko (oderwanie od wysokości dochodów) i ulgi rehabilitacyjnej dla osób, na których utrzymaniu pozostają osoby niepełnosprawne;
  4. ustawa z 20.11.1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2540) – do 200 000 zł urośnie limit stawki ryczałtu od przychodów z najmu prywatnego dla małżonków;
  5. JPK dla podatku dochodowego – obowiązek składania plików „dochodowego JPK PIT i CIT” został przesunięty w czasie, konkretnie – do początku roku podatkowego rozpoczynającego się po:
    1. 31.12.2024 r. – dla PGK i podatników powyżej 50 mln euro przychodu;
    2. 31.12.2025 r. – dla pozostałych podatników CIT i podatników PIT składających JPK VAT;
    3. 31.12.2026 r. – dla innych podatników.
  6. ustawa z 28.7.1983 r. o podatku od spadków i darowizn (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1043; dalej: PodSpDarU) – wzrosną progi opodatkowania podatkiem od spadków i darowizn (36 120 zł dla I grupy podatkowej, 27 090 zł dla II grupy podatkowej i 5733 zł dla III grupy podatkowej);
  7. ustawa z 29.8.1997 r. prawo bankowe (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2324; dalej: PrBank) – pojawi się m.in. regulacja w zakresie przekazania środków między rachunkami VAT w ramach grupy VAT. Kolejny raz rozszerzony zostanie katalog podatków i należności, jakie mogą być regulowane środkami z rachunku VAT.

Komentarz

Opisane zmiany nie wyczerpują wszystkich modyfikacji wynikających z projektu SLIM VAT 3. Jak na dłoni widać jednak, że ich zakres istotnie wykracza poza obszar VAT. To kolejny dowód na zauważalną już od dawna tendencję do forsowania różnego rodzaju zmian podatkowych w zunifikowanych nowelizujących aktach prawnych. To nawet dobrze – nie kumuluje się ilość „ustaw zmieniających ustawę”, ale cierpi na tym czytelność oraz świadomość, jaka materia ulega aktualnie nowelizacji. Gdy zerkamy bowiem na tytuł ustawy, niekoniecznie wiadomo o jakie „niektóre inne ustawy” chodzi. A zmiany te są dość daleko idące. Część z nich procedowana była przy okazji prac nad innymi aktami prawnymi, np. ustawy z 26.1.2023 r. o zmianie ustaw w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych (Dz.U. z 2023 r. poz. 803). Cześć pojawiła się jednak dopiero w momencie rozpoczęcia prac parlamentarnych. Utrudnia to odpowiednią weryfikację motywacji ustawodawcy do wprowadzania danych zmian, nie są bowiem objęte uzasadnieniem do projektu ustawy.

Łańcuch sprzedażowy i umowa istotne dla podatku od cukru

We wtorek Naczelny Sąd Administracyjny bardzo ważny wyrok dla dystrybutorów i producentów słodkich napojów objętych opłatą od środków spożywczych – zwanej też cukrową czy podatkiem od cukru.

Sprawa dotyczyła producenta m.in. dosładzanych napojów bezalkoholowych – energetyzujących i witaminowo-mineralnych. We wniosku o interpretację spółka wyjaśniła, że częściowo ich produkcja odbywa się na zlecenie firm zewnętrznych. Wskazała, że jeden z napojów energetyzujących – zawierający nie tylko cukry podlejące opłacie, ale także objęte nią kofeinę oraz taurynę – jest zamawiany u niej przez właściciela znanej sieci stacji benzynowych. Napój to jego marka własna. Firma tłumaczyła dalej, że od pewnego czasu jego dystrybucją po stacjach benzynowych zamawiającego zajmować się będzie pośrednik. To on jako dystrybutor będzie bezpośrednim kupującym i widniał na fakturach sprzedaży jako nabywca.

Niemniej spółka podkreśliła, że napój będzie dostępny tylko i wyłącznie w punktach sprzedaży detalicznej zamawiającego. Dystrybutor – pomimo własnej sieci sklepów detalicznych – nie będzie go oferował w sprzedaży detalicznej. Dopiero sprzedając towar zamawiającemu lub wskazanym przez niego firmom, dystrybutor dokona sprzedaży do punktów, w których będzie prowadzona sprzedaż detaliczna. Spółka zapytała, czy jako producent będzie zobowiązana do uiszczenia opłaty cukrowej.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Ku zaskoczeniu spółki fiskus odpowiedział, że tak. Tłumaczył, że będzie ona producentem napoju podlegającego opłacie. Co istotne, sprzeda go dystrybutorowi, który prowadzi jednocześnie sprzedaż detaliczną oraz hurtową napojów. W takiej sytuacji na producencie będzie ciążył obowiązek uiszczenia opłaty od środków spożywczych, bo dokona wprowadzenia napoju na rynek krajowy.

Spółka zaskarżyła interpretację i wygrała. Najpierw rację przyznał jej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi. A ostatecznie przegraną fiskusa przypieczętował NSA. Nie kwestionował, że dystrybutor prowadzi sprzedaż hurtową i detaliczną. Niemniej w spornej sprawie nie prowadzi on sprzedaży detalicznej towarów objętych opłatą cukrową. Między firmami jest umowa wyłączająca z działalności detalicznej dystrybutora ściśle określone napoje, które były objęte wnioskiem spółki. A zdaniem sądu nie można nakładać obowiązku opłaty na dystrybutora – niejako pośrednika – za wszystkie sprzedawane produkty, gdy sporny napój będzie dalej przekazywany finalnie do sprzedaży detalicznej. Skoro dystrybutor nie dokonuje sprzedaży detalicznej spornego napoju podlegającego opłacie cukrowej, lecz go odsprzedaje zamawiającemu – to jak tłumaczył sędzia NSA Dominik Gajewski – nie sposób uznać, że skarżąca jako jego producent i jednocześnie sprzedawca do tego dystrybutora jest obowiązana do zapłaty daniny. I nie ma znaczenia, że dystrybutor prowadzi incydentalną, a nawet nie, sprzedaż detaliczną innych napojów, które mogą być objęte podatkiem cukrowym. Wyrok jest prawomocny.

Sygnatura akt: III FSK 92/23

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź