Ataki typu SLAPP należy piętnować

Czym w ogóle jest SLAPP (ang. Stategic Lawsuit Against Public Participation)?

To forma nadużycia prawa poprzez inicjowanie procesów sądowych w celu uciszenia tych, którzy są zaangażowani w debatę publiczną. Angielski termin „public participation” to szerokie podejście, oznaczające wiele praw i akcji podejmowanych w interesie publicznym lub z nim powiązanych. Dlatego SLAPP mogą mieć wiele oblicz. Najczęściej podejmowane są przeciw wydawcom, dziennikarzom, ale też osobom zaangażowanym w pokojowe protesty czy inne demonstracje.

Jak odróżnić potencjalny SLAPP od „zwykłego” procesu sądowego, w którym pokrzywdzony jedynie dochodzi swoich praw?

Inicjatorzy SLAPP-ów zwykle starają się je maskować jako właśnie „zwykle” procesy czy spory cywilne. Nikt przecież nie powie, że składa pozew, chcąc uciszyć kogoś, kto korzysta z wolności słowa. Dlatego musimy starać się wywnioskować faktyczny cel takiego powództwa. By to zrobić, trzeba zauważyć oznaki i cechy typowe dla SLAPP-ów. Przykładowo, możemy stwierdzić, że chodzi o nękanie powoda, gdy pozew złożono w sposób mający zwiększać koszty procesu dla drugiej strony. Albo gdy proces inicjowany jest w celu zastraszenia „strony trzeciej”, osób, które w innym przypadku angażowałyby się w pokojowe protesty albo patrzyły na ręce inicjującemu proces. Jeśli widzimy oznaki takich prób szerszego „zmrożenia” debaty na dany temat, to również jest to cecha charakterystyczna dla SLAPP-ów. Na stronie CASE, czyli Europejskiej Koalicji Przeciw SLAPP, wskazano, po jakich cechach można rozpoznać SLAPP-y.

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę wyraźnie wzrosła liczba procesów inicjowanych przez rosyjskich oligarchów w Wielkiej Brytanii, które noszą znamiona SLAPP-ów.

To prawda – wielu rosyjskich oligarchów zaczęło korzystać z tego narzędzia, by uniknąć rozliczania przez media i ujawniania swoich powiązań z Putinem czy szerzej rosyjskim rządem. Najbardziej znanymi przykładami była seria procesów przeciw Catherine Belton, autorce książki „Ludzie Putina” – w której właśnie opisuje ona powiązania między prezydentem Rosji a wieloma oligarchami, pokazując, jak bliski były e te relacje. Belton została pozwana nie tylko przez ludzi, o których pisze, ale także RosNieft – państwową spółkę paliwową z Rosji.

Jakieś inne przykłady z ostatniego okresu?

Przypadkiem, w którym najwyraźniej widać abuzywny charakter powództwa, był proces wytoczony przez Jewgienija Prigożyna przeciw Bellingcat. Organizacja ta ma swoją siedzibę w Królestwie Niderlandów, ale jej redaktor i założyciel Eliot Higgins został pozwany w Wielkiej Brytanii – co wyraźnie miało na celu jedynie jego nękanie. Wracając do pytania o rozpoznawanie SLAPP-ów, to w tej sprawie mieliśmy niemal wszystkie ich oznaki. Podstawą do wytoczenia procesu była seria tweetów Higginsa, które odnosiły się do tekstów publikowanych wcześniej przez takie gazety jak „Washington Post” i „New York Times”, a więc wiarygodne tytuły. Co więcej, Haggins odnosił się tylko do udokumentowanych faktów. Między innymi powiedział, że Prigożyn jest fundatorem Grupy Wagnera. Później pojawiły się nagrania Prigożyna wprost adresowane do członków tej organizacji, w których przechwalał się swoją rolą i wpływami w niej. Proces ten nie tylko zmierza donikąd, ale nawet prowadzący go prawnicy starają się z tego wycofać, z powodu uwagi opinii publicznej, jaką przyciągnął – będąc tak oczywistym nadużyciem. Widać więc, że próby wykorzystania brytyjskich sądów przez rosyjskich oligarchów do usunięcia informacji, które im nie odpowiadają, są wręcz bezwstydne.

LegalTech Forum 2023 – Innowacje w praktyce prawniczej Sprawdź

Dlaczego rosyjski oligarcha złożył pozew przeciw holenderskiej organizacji w Wielkiej Brytanii?

Eliot Haggis jest Brytyjczykiem, co umożliwia taki pozew. Ale odpowiedź na pytanie, dlaczego złożono go w Zjednoczonym Królestwie, a nie Niderlandach jest jasna – powodem są brytyjskie przepisy dotyczące zniesławienia oraz to, jak funkcjonują w praktyce. System ten z wielu powodów tworzy podatny grunt pod SLAPP-y. Przede wszystkim, koszty procesu w Wielkiej Brytanii są niezwykle wysokie – łatwo więc jeszcze bardziej je wyśrubować i w ten sposób doprowadzić przeciwnika do bankructwa. Albo chociaż tak mocno uderzyć go po kieszeni, że będzie zmuszony do wycofania swoich twierdzeń i przeproszenia. To podstawowe zagranie procesowe, stosowane w Wielkiej Brytanii od dekad. Do tego prawo dotyczące zniesławień jest u nas znacznie bardziej przyjazne dla powoda niż w Holandii. Przewiduje ono, że to pozwany musi dowieźć prawdziwości swoich twierdzeń, a powód nie ma obowiązku wykazać ich fałszywości. To samo w sobie przenosi duży ciężar dowodu na stronę pozwaną, a przez to zwiększa jej koszty oraz niepewność co do wyniku procesu.

Wspomniał pan, że prawnicy prowadzący sprawy Prigożyna przeciw Hagginsowi próbują się z nich wycofać. Czy wynika to z tego, że stowarzyszenia prawników w Wielkiej Brytanii wyciągają odpowiedzialność dyscyplinarną za udział w SLAPP-ach?

Tak, myślę że w tej kwestii nastąpił duży postęp w ciągu ostatnich lat. Co prawda wciąż jest wiele niejasności w przepisach regulujących wykonywanie zawodów prawniczych (solicytorów i barristerów) w Zjednoczonym Królestwie. Szczególnie dotyczy to tej drugiej grupy. Natomiast Urząd Nadzoru Solicytorów bardzo zaangażował się w tę kwestię i podjął działania w celu sprecyzowania zobowiązań tej grupy zawodowej w kontekście SLAPP-ów. Wydał na ten temat kilka pism, a w listopadzie notę ostrzegawczą do solicytorów, że jeśli będą brać udział w taktykach procesowych charakterystycznych dla SLAPP-ów, mogą być poddani środkom dyscyplinarnym. Myślę, że prawnicy próbujący wycofać się ze wspomnianych procesów mieli to w pamięci.

Jaka jest najpopularniejsza podstawa do SLAPP-ów w Wielkiej Brytanii?

Zniesławienie – podobnie zresztą jak ogólnie w całej Europie. Niestety, niektóre dziedziny prawa są bardziej podatne na nadużycia niż inne. W Anglii i Walii najbardziej podatne na to są właśnie przepisy o zniesławieniu. Tak jak wspomniałem, prawo to zawiera tyle niejasności, że bardzo łatwo je „rozciągać” na potrzeby procesu. Regulacje są tak przyjazne dla powoda, że może on złożyć pozew, narażając tym pozwanego na wielkie koszty finansowe i emocjonalne, a sam nawet nie musi pojawiać się w sądzie. To ma skłonić pozwanego do ugody, nawet jeśli ma on mocne argumenty na swoją obronę.

A inne podstawy tego typu pozwów?

Prawo do prywatności i ochrony danych osobowych to kolejne dziedziny dające pole do takich nadużyć. Ale mamy tu bardzo różne przypadki – np. w odniesieniu do publicznych protestów korzysta się z przepisów przeciwko nękaniu, które – u ironio – służą właśnie do nękania protestujących.

Czy można wygrać SLAPP, udowadniając, że został on wszczęty w złej wierze i z nadużyciem prawa?

To zdarza się bardzo rzadko i dlatego potrzebujemy jasnych przepisów antyslapowych. Teoretycznie, w Wielkiej Brytanii można doprowadzić do umorzenia sprawy przed rozpoczęciem procesu, wykazując, że stanowi nadużycie. Ale w praktyce jest to bardzo trudne do zrobienia – i w kontekście SLAPP-ów nie słyszy się o takich przypadkach.

Szkolenia miękkie dla adwokatów i radców prawnychSprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Jak społeczeństwo może walczyć z tym zjawiskiem, szkodliwym dla debaty publicznej?

Przede wszystkim właśnie poprzez przyjmowanie przepisów antyslappowych. Stanowiłyby one swego rodzaju mechanizm filtrujący, pozwalający wykrywać SLAPP-y i oddalać je jeszcze przed procesem. To ukróciłoby ten proceder, czyniąc SLAPP-y mniej niebezpiecznymi, bo pozwani nie musieliby się aż tak martwić o ich wynik. Jest jednak wiele innych rzeczy, które możemy zrobić jako społeczeństwo. Przede wszystkim publicznie sprzeciwiać się SLAPP-om i doprowadzić do ich społecznej delegitymizacji. Aby to zrobić, aktywiści muszą podnosić świadomość, wskazywać przypadki SLAPP-ów i wyjaśniać, czym tak naprawdę są. Czekając więc na przyjęcie odpowiednich regulacji, trzeba nagłaśniać tego typu sprawy.

Raport przygotowany przez Europejską Koalicję Przeciw SLAPP-om (CASE), opublikowany w marcu 2022 r., pokazuje, że w liczbach bezwzględnych najwięcej SLAPP-ów jest w Polsce – choć w przeliczeniu na 1000 mieszkańców liderem jest Malta, Słowenia czy Chorwacja. Jak pan myśli, dlaczego akurat te kraje prowadzą w rankingu?

Jest wiele powodów, dla których niektóre kraje stają się bardziej korzystne do wnoszenia SLAPP-ów niż inne. Przede wszystkim chodzi o brak odpowiednich gwarancji w systemie prawnym, zapobiegających takim działaniom. Jeśli w danym państwie procesy ciągną się latami, a przez to generują znaczne koszty, to inicjatorzy SLAPP-ów mogą to wykorzystać. Oczywiście, sama wysokość kosztów też ma znaczenie. Wreszcie pojedyncze przepisy krajowe – niektóre są po prostu łatwiejsze do naciągnięcia i wykorzystania przeciwko pewnym formom angażowania się w życie publiczne. Nie bez znaczenia są też uwarunkowania kulturowe – w niektórych krajach istnieje większe przyzwolenie na takie działania. Przykładem może tu być właśnie Polska, ale też Malta i Włochy. Tu wytaczanie takich procesów przez polityków przeciw osobom ich krytykującym jest bardziej akceptowalne. W Wielkiej Brytanii nie widzi się wielu SLAPP-ów inicjowanych przez polityków. A przed przyjęciem obecnych przepisów o zniesławieniu nie były też one często inicjowane przez korporacje lub bogaczy. Przez długi czas tak było też w USA, choć w ostatnim czasie widzimy przyrost SLAPP-ów wszczynanych przez polityków – metodę tę najbardziej spopularyzował w ostatnich latach Donald Trump, także gdy był prezydentem. To bardzo interesujące zjawisko, choć ciężko wytłumaczyć, dlaczego akurat w tych krajach jest większe przyzwolenie społeczne dla politycznych SLAPP-ów.

Czy można uznać, że SLAPP-y inicjowane przez polityków są groźniejsze dla debaty publicznej niż te wszczynane przez oligarchów lub korporacje?

Nie powiedziałbym, że tak jest w każdym przypadku. Jednak podstawową cechą SLAPP-u jest nierówność sił między stronami, którą wykorzystuje silniejszy. Politycy oczywiście mają dużą władzę, z wielu powodów łatwiej im uciszać tych, których nie chcą słyszeć. Ale ostrze SLAPP-ów jest tak samo niebezpieczne, a w wielu przypadkach nawet groźniejsze, gdy wszczynają je korporacje. Mają one bowiem nieskończenie głębokie kieszenie i mogą wciąż wykładać pieniądze na proces, aż pozwany nie będzie już w stanie go prowadzić i bronić swoich racji.

Politycy, oczywiście ci, którzy są akurat u władzy, mogą jednak używać zasobów organów państwa do uciszania krytyków.

Dlatego właśnie takie procesy wszczynane przez polityków są tak groźne, bo stanowią policzek (ang. slap) wymierzony w twarz demokracji. Konsekwencje pozywania przez polityków dziennikarzy czy innych krytyków są oczywiste i nie wymagają dodatkowych wyjaśnień. Jednak SLAPP-y inicjowane przez korporacje, szczególnie te powodujące niszczenie środowiska, są dla demokracji równie niebezpieczne. Powstrzymują bowiem wiele osób przed patrzeniem im na ręce i zniechęcają do angażowania się w wolną debatę nad działaniami takich firm.

Czy w jakimś kraju w Europie lub na świecie przyjęto przepisy antyslappowe, które pan postuluje?

W Europie niestety takich regulacji nie ma, choć w wielu krajach trwają nad nimi prace – nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też Irlandii, na Malcie i Litwie. Przepisy takie istnieją jednak w 34 stanach USA, w wielu prowincjach Kanady oraz niektórych terytoriach Australii.

A czy takie przepisy antyslappowe nie spowodują, że ludzie będą bali się bronić swojego dobrego imienia, by ich pozew nie został odrzucony właśnie jako SLAPP?

Myślę, że to mało prawdopodobne. Po pierwsze, na stole wciąż jest dużo propozycji co do treści takich przepisów. Rada Europejska przygotowała w tej sprawie kompromisowe porozumienie – podobnie jak Parlament Europejski oraz Komisja Europejska, które pracują nad dyrektywą w tej sprawie. Ale przede wszystkim przepisy te mają być wymierzone w nadużywanie prawa, na co nie powinno być miejsca w sądach. Pozbycie się takich spraw z systemu sądowego jest też zatem w interesie wymiaru sprawiedliwości. W opracowanych przepisach przewidziano wiele gwarancji, dzięki którym będą one dotyczyć tylko spraw, w których rzeczywiście dochodzi do nadużyć. Po drugie zaś, nie powinno budzić kontrowersji, że akty angażowania się w życie publiczne (jeśli służą interesowi publicznemu) powinny być objęte szczególną ochroną prawną przed tego typu pozwami. Potwierdza to też jasno orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Charlie Holt, członek Rady Adwokackiej Anglii i Walii, doradca prawny ds. kampanii w Greenpeace International, współpracuje z Europejską Koalicją Przeciw SLAPP-om.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Ulgę musisz wpisać do e-PIT

Fiskus przygotował dla podatników ponad 24 mln zeznań rocznych. Można je znaleźć w e-Urząd Skarbowy w usłudze Twój e-PIT. W deklaracjach nie ma jednak większości ulg. Jeśli chcemy z nich skorzystać, musimy je sami dopisać i wysłać w Twój e-PIT poprawione zeznanie. Inaczej fiskus uzna, że właściwa jest deklaracja bez preferencji.

Przypomina o tym Ministerstwo Finansów w informatorze zamieszczonym na swojej stronie podatki.gov.pl. Wskazuje, że w przygotowanym zeznaniu znajdują się dane z informacji od płatników (przede wszystkim pracodawców czy zleceniodawców). Jest więc w nich odliczenie od dochodu składek na ubezpieczenia społeczne. Skarbówka przepisuje też wykazaną w zeznaniu za 2021 r. ulgę (odliczenie od podatku) na dzieci.

Czy także pełnoletnie? Tak, jeżeli dziecko powyżej 18. roku życia studiuje lub jest doktorantem, ulga jest automatycznie uwzględniana – informuje Ministerstwo Finansów. Dodaje, że automatu nie ma, jeśli pełnoletnie dziecko uczy się w szkole ponadpodstawowej albo studiuje za granicą. Wtedy rodzic musi ulgę wpisać sam.

Przypomnijmy, że odpis jest nie tylko na dzieci małoletnie, ale też pełnoletnie (do ukończenia 25. roku życia), które się uczą i nie przekraczają limitu dochodów. W 2022 r. wynosił 16 061,28 zł. Odliczenie przysługuje też na dzieci pełnoletnie, które otrzymują zasiłek (dodatek) pielęgnacyjny lub rentę socjalną (ich dochody nie mają znaczenia).

W zeznaniu przygotowanym przez skarbówkę uwzględniony jest także odpis na dziecko urodzone w 2022 r. Wiemy o nim dzięki integracji usługi Twój e-PIT z rejestrem PESEL – chwali się resort finansów.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Ministerstwo informuje też, że w zeznaniu są wpisane dane organizacji pożytku publicznego, której przekazywaliśmy rok temu 1 proc. swojego podatku (pod warunkiem, że nadal spełnia warunki do jego zbierania). W tym roku odpis jest wyższy, wynosi 1,5 proc. podatku. Oczywiście nie musimy go dawać tej samej organizacji, można ją zmienić.

A co z innymi preferencjami? W e-PIT od skarbówki ich nie znajdziemy. Trzeba je wpisać samemu.

Jakie to preferencje? Przykładowo, podatnik, który w zeszłym roku wsparł fundację bądź stowarzyszenie pomagające Ukrainie, może skorzystać z ulgi na darowizny. Odliczy je od dochodu. Podobnie jak darowizny na inne szczytne cele. Limit odliczenia to 6 proc. dochodu. Pełen odpis jest na darowizny na działalność charytatywno-opiekuńczą Kościoła.

Od dochodu można też odliczyć wydatki na rehabilitację. Ulga przysługuje osobom niepełnosprawnym, a także tym, którzy je utrzymują.

Kolejna popularna preferencja to odliczenie (również od dochodu) wydatków na ekologiczne ogrzewanie. Ich szczegółowy wykaz znajdziemy w rozporządzeniu ministra inwestycji i rozwoju określającym rodzaje materiałów budowlanych, urządzeń i usług związanych z realizacją przedsięwzięcia termomodernizacyjnego.

Zeznaniem od fiskusa powinni się zainteresować także ci, którzy chcą skorzystać ze wspólnego rozliczenia (z małżonkiem bądź samotnie wychowywanym dzieckiem). Trzeba to zaznaczyć w Twój e-PIT, skarbówka udostępniła w nim bowiem deklaracje indywidualne. Jeśli nie zmienimy rozliczenia na wspólne, fiskus za nas tego nie zrobi.

Ministerstwo Finansów przypomina też, że jeśli wprowadziliśmy zmiany w zeznaniu od skarbówki, ale go nie zaakceptowaliśmy i nie wysłaliśmy, to pójdzie wcześniejsza wersja (czyli sporządzona przez fiskusa).

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Ocena prawidłowości sporządzenia operatu szacunkowego

Stan faktyczny

Naczelnik Urzędu Skarbowego prowadził egzekucję z nieruchomości stanowiącej własność E.B. i S.B. W toku postępowania, z udziałem pełnomocnika dłużników, przeprowadzono opis i oszacowanie zajętej nieruchomości, zakończone podpisaniem protokołu, którego integralną część stanowił operat szacunkowy. E.B. i S.B. wnieśli zarzuty do opisu i oszacowania wartości nieruchomości, twierdząc, że operat szacunkowy jest obarczony błędami metodologicznymi, które doprowadziły do zaniżenia wartości nieruchomości przez biegłego. Dłużnicy kwestionowali m.in.: wybór metody wyceny, wybór transakcji do porównania i ocenę lokalizacja działki.

Naczelnik Urzędu Skarbowego odmówił uznania zarzutów, stwierdzając, że postępowanie zmierzające do określenia wartości nieruchomości było prowadzone prawidłowo, a o podejmowanych czynnościach informowano strony. Organ stwierdził, że działki zostały opisane rzetelnie, a przyjęta metoda korygowania ceny średniej uwzględniała aktualnie kształtujące się ceny w obrocie podobnymi nieruchomościami. Dyrektor Izby Administracji Skarbowej utrzymał w mocy postanowienie.

Wycena nieruchomości

WSA we Wrocławiu oddalił skargę E.B. i S.B. W uzasadnieniu wyjaśniono, że szczegółowe zasady określania wartości rynkowej nieruchomości wskazano w rozporządzeniu Rady Ministrów z 21.9.2004 r. w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego (t.j. Dz.U. 2021 r. poz. 555; dalej: WycenaNierR). Przepisy WycenaNierR określają m.in.: rodzaje podejść, metod i technik wyceny nieruchomości, oraz jakie warunki powinny być spełnione przy dokonywaniu analiz rynku nieruchomości. Zgodnie z art. 154 GospNierU wyboru właściwego podejścia oraz metody i techniki szacowania nieruchomości dokonuje rzeczoznawca majątkowy, uwzględniając w szczególności cel wyceny, rodzaj i położenie nieruchomości, przeznaczenie w planie miejscowym, stan nieruchomości oraz dostępne dane o cenach, dochodach i cechach nieruchomości podobnych.

Sąd uznał, że operat szacunkowy w tej sprawie został sporządzony z należytą starannością i stanowi wiarygodny dowód. Ustalenie wartości rynkowej nastąpiło zgodnie z kryteriami określonymi w obowiązujących przepisach, standardami wyceny i z uwzględnieniem wszelkich, niezbędnych i dostępnych danych o nieruchomości. Biegły zastosował podejście porównawcze, metodę korygowania ceny średniej, wskazując przy tym, że wyceniana nieruchomość posiada wady wykraczające poza cechy rynkowe, na jej terenie znajdują się bowiem stanowiska archeologiczne i przebiega linia energetyczna. W rezultacie Sąd stwierdził, że Organ prawidłowo przyjął brak konieczności powoływania kolejnego biegłego i generowania kosztów. Kwestionując rzetelność sporządzonego przez biegłego operatu szacunkowego, Skarżący nie przedłożyli żadnego wiarygodnego przeciwdowodu. E.B. i S.B. dopiero do skargi załączyli operat szacunkowy sporządzony przez innego rzeczoznawcę, wnosząc o przeprowadzenie dowodu z tego dokumentu. Sąd uznał jednak, że dokument ten nie może mieć znaczenia dla sprawy, skoro został sporządzony już po sporządzeniu kwestionowanego opisu i oszacowania nieruchomości, oraz po wydaniu spornych postanowień.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Jak podważyć operat szacunkowy w postępowaniu administracyjnym?

NSA oddalił skargę kasacyjną E.B. i S.B. W uzasadnieniu wyroku stwierdzono, że aby zakwestionować operat szacunkowy, sporządzony na potrzeby postępowania administracyjnego, strona skarżąca powinna albo przedstawić kontroperat, czyli alternatywną wycenę, opierającą się np. na innej bazie nieruchomości czy innych kryteriach wyceny, albo poddać kontroli sporządzony w toku postępowania operat, zgodnie z procedurą przewidzianą w art. 157 ust. 1 GospNierU. Jednak E.B. i S.B. ani nie zgłosili kontroperatu szacunkowego w toku postępowania egzekucyjnego, ani nie wnosili o ocenę prawidłowości sporządzenia operatu szacunkowego przez organizację zawodową rzeczoznawców majątkowych. NSA podkreślił, że art. 157 ust. 1 GospNierU modyfikuje ustanowioną w art. 80 KPA zasadę swobodnej oceny dowodów organu egzekucyjnego. Jeśli więc istnieją zastrzeżenia odnośnie do prawidłowości sporządzonego operatu szacunkowego, strona powinna zwrócić się do organizacji zawodowej rzeczoznawców majątkowych, a nie oczekiwać, że to organ podatkowy albo sąd administracyjny zakwestionują jego poprawność.

Czy sąd może zakwestionować opinię rzeczoznawcy majątkowego?

Zdaniem NSA sporządzony przez rzeczoznawcę majątkowego operat szacunkowy spełnia zarówno warunki formalne, jak i został oparty na właściwych danych. Operat zawiera dokładny opis nieruchomości, podstawę prawną wyceny, wybór podejścia i metody wyceny, analizę lokalnego rynku nieruchomości w zakresie nieruchomości podobnych do nieruchomości wycenianej, oraz przedstawia tok obliczeń i wynik końcowy. Treść operatu jest logiczna, spójna i kompletna, a sporządzona wycena została należycie uzasadniona. Zarzuty skarżących ograniczają się do subiektywnej i bardzo ogólnej krytyki operatu szacunkowego, zwłaszcza w zakresie elementów kształtujących końcową wycenę nieruchomości. Jednak ani organ egzekucyjny ani Sąd I instancji, z uwagi na brak wiedzy specjalistycznej, nie są władne odnieść się w do tych elementów opinii, które należą do wyłącznej kompetencji biegłego, np. co do doboru porównywalnych nieruchomości czy zastosowania metody korygowania ceny średniej. NSA podkreślił, że operat szacunkowy jest dokumentem zawierającym oceny i informacje oparte na wiedzy specjalistycznej, a ponadto pochodzi od osoby wykonującej zawód zaufania publicznego. Jeśli opinia biegłego powołanego w sprawie jest rzeczowa, logiczna i spójna, a wyliczenia poprawne, to zarówno organ, jak i sąd, nie są uprawnione do podważenia jej merytorycznej zasadności. Zakwestionowanie operatu szacunkowego przez organ administracji publicznej lub sąd administracyjny jest dopuszczalne tylko w wyjątkowych i oczywistych wypadkach, dotyczących w szczególności względów formalnych, które dyskwalifikują jego walory dowodowe (zob. wyrok NSA z 24.11.2022 r., III FSK 2025/21, Legalis).

Zarzuty skarżących sprowadzają się do zaniżenia ceny nieruchomości przez biegłego. Wartość rynkowa szacowanej nieruchomości została ustalona przez rzeczoznawcę majątkowego na kwotę stanowiącą ok. 84% kwoty maksymalnej wskazywanej przez skarżących. Sąd zaznaczył, że w procesie wyceny nieruchomości nie określa się jej maksymalnej ceny, a jedynie kwotę, którą można realnie uzyskać w transakcji rynkowej w dniu, na który wartość została określona. Faktycznie zaś cenę tę ustala rynek, czyli sami kupujący w trakcie sprzedaży licytacyjnej, ostatecznie weryfikując dokonane wcześniej oszacowanie.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Dostęp do systemu, a nie do spraw

W skali od 0 do 10: na ile ocenia pan zinformatyzowanie sądownictwa powszechnego?

Nie dokonuję takiej oceny ogólnej, bo to zależy od dziedziny. Repozytorium Dokumentów Finansowych, gdzie sprawę przyjęcia sprawozdań finansowych i dokumentów sprawozdawczych za człowieka w sądzie załatwia algorytm, to może na 9–10. Realnie około pół miliona spraw rocznie odeszło z sądów. Jak pani spojrzy na dostęp do danych z rejestrów czy ksiąg wieczystych via internet, to pewnie też sobie nie wyobraża czasów, gdy trzeba było po to iść do sądu. O powszechności Portalu Informacyjnego (PI), czyli dostępie do danych ze sprawy sądowej, nie muszę przypominać. Mamy setki milionów dokumentów, dziesiątki milionów spraw i setki tysięcy użytkowników. Choć jest i minus: nadal brakuje jasno określonych zasad działania sądów w udostępnianiu spraw w PI. Już się parę razy o to upominaliśmy. Teraz co do potrzeby takiej regulacji zgadzają się z nami radcowie i adwokaci, ale jak pani sięgnie do materiałów związanych z nowelizacją KPC z 2019 r., znajdzie pani, kto negował potrzebę delegacji w USP do rozporządzenia określającego takie kwestie. W innych krajach takich systemów często nie mają.

Pytam nie bez powodu. W Rządowym Centrum Legislacji jest nowela prawa o ustroju sądów. Jej autorzy twierdzą, że obecne przepisy uniemożliwiają skuteczne działania MS i sądów powszechnych podejmowane w celu usprawnienia spraw sądowych. To prawda?

Muszę zapoznać się z projektem, ale nie sądzę, aby takie było uzasadnienie.

Czy fakt, że każdy z sądów: apelacyjnych, okręgowych, rejonowych, prowadzi samodzielnie obsługę informatyczną tego sądu, powoduje nadmierne koszty?

Nie wiem, czy centralizacja coś zmieni w sprawie obsługi. Czy oznacza, że w sądzie nie będzie informatyka, gdy dzisiaj jest? Najważniejszym problemem informatycznym sadu może być zacięta drukarka i niemożność wydrukowania wyroku, gdy ludzie się kłębią pod salą. Jeżeli chodzi o centralizację, to raczej mamy problem rozproszonego zamawiania i stosowania przez sądy systemów biurowych czy repertoryjno-dokumentacyjnych. Potem na poziomie PI trzeba dopiąć każdy system osobno.

LegalTech Forum 2023 – Innowacje w praktyce prawniczej Sprawdź

Czy dostęp ministra do informacji z systemów informatycznych oznacza jego możliwy wgląd w akta coraz większej liczby spraw?

Dostęp administratora zajmującego się technicznie systemem nie musi oznaczać dostępu do danych spraw.

Co do PI z kolei, dane z systemów sądowych trafiają do zagregowanego zbioru administrowanego przez sądy – najogólniej na poziomie apelacji – i MS nie ma tam dostępu.

Jakie są gwarancje, że do tego nie dojdzie?

Kwestia ustawienia uprawnień. Jeżeli MS będzie miał dostęp do danych, to będzie miał dostęp. Ale ja sobie spokojnie mogę wyobrazić, że dostęp centralnego administratora nie dotyczy dostępu do danych ze spraw.

Czy i kiedy możliwe jest stworzenie jednego systemu teleinformatycznego obsługującego wszystkie rodzaje postępowań sądowych, zapewniającego właściwą ewidencję tych spraw, a także wspierającego zarazem funkcjonowanie rejestrów sądowych i działalność administracyjną sądów?

Jest to postulat już pełnoletni. Lekko licząc ma 20 lat. O to się trochę ludzi dobija. Jeszcze będąc prezesem SR, pisałem w tej sprawie do MS. Były podejmowane konkretne projekty. Chodzi tu raczej o system repertoryjno-biurowy. Dostęp np. do KRS można otrzymać jako zautomatyzowaną usługę przez odpowiednie API. Co do kwestii administracyjnych, mamy ZSRK. Sprawy kadrowe, płacowe itp., ale także np. statystyki sądowe są w nim agregowane.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Brak istotnych wątpliwości podstawą wyroku nakazowego

Opis stanu faktycznego

SR w C. wyrokiem nakazowym z 28.10.2020 r. uznał T.Z., jak i pozostałych obwinionych, K.W., M.W., J.N., K.K., Ł.G., R.L., M.F., za winnych popełnienia zarzucanych im czynów polegających na tym, że 15.2.2020 r., po godz. 20:00, w czasie trwania meczu piłkarskiego rozłożyli i trzymali flagę wielkoformatową klubu piłkarskiego R.C. w celu uniemożliwienia rozpoznania osób odpalających pirotechnikę w postaci rac świetlnych, co wypełniało znamiona wykroczenia z art. 57a ustawy z 20.3.2009 r. o bezpieczeństwie imprez masowych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1466: dalej BezpImprMasU) i za to, na podstawie tego przepisu w związku z art. 24 § 1 i 3 KW, wymierzył im kary grzywny po 2 tys. zł, oraz na podstawie art. 65 ust. 2 BezpImprMasU orzekł wobec T.Z., jak i pozostałych obwinionych, środek karny w postaci zakazu wstępu na wszelkie imprezy masowe – na okres 2 lat. Orzeczenie zawierało również rozstrzygnięcie dotyczące kosztów procesu.

Wobec niezłożenia przez T.Z. sprzeciwu od powyższego wyroku orzeczenie uprawomocniło się wobec obwinionego 20.2.2021 r.. Pozostali obwinieni skorzystali z przysługujących środków zaskarżenia i ostatecznie wyrokiem SO w C. z 13.1.2022 r. R.U., K.K., Ł.G., M.F., a na mocy art. 109 § 2 KPW w zw. z art. 435 KPK, także K.W., M.W. i J.N. zostali uniewinnieni od popełnienia zarzucanych im we wniosku o ukaranie czynów.

Od wyroku nakazowego SR w C. z 28.10.2020 r. kasację złożył Rzecznik Praw Obywatelskich. Zaskarżył, ten wyrok w całości na korzyść ukaranego T.Z., i powołując się na przepis art. 111 KPW zarzucił temu orzeczeniu rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisów prawa procesowego, to jest art. 93 § 2 KPW, polegające na przyjęciu, że okoliczności przypisanego ukaranemu czynu i jego wina nie budzą wątpliwości, co w konsekwencji doprowadziło do wydania wyroku nakazowego, podczas gdy w świetle dowodów dołączonych do wniosku o ukaranie zarówno wina, jak i okoliczności popełnienia tego czynu budziły poważne wątpliwości, co powinno skutkować skierowaniem sprawy do rozpoznania na rozprawie w celu wyjaśnienia wszystkich kwestii istotnych dla merytorycznego rozstrzygnięcia.

W konkluzji Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł o uchylenie zaskarżonego kasacją wyroku Sądu Rejonowego w C. i przekazanie sprawy temu Sądowi do ponownego rozpoznania.

Po rozpoznaniu na posiedzeniu 31.1.2023 r. kasacji wniesionej przez RPO, SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę SR w C. do ponownego rozpoznania.

LegalTech Forum 2023 – Innowacje w praktyce prawniczej Sprawdź

Uzasadnienie SN

Zdaniem SN kasacja RPO była zasadna w stopniu oczywistym, umożliwiającym jej rozpoznanie w trybie określonym w art. 535 § 5 KPK, to jest na posiedzeniu bez udziału stron.

Skarżący w osobie RPO trafnie podniósł, że zaskarżony kasacją wyrok SR w C. został wydany z rażącym naruszeniem przepisu prawa procesowego wskazanym w petitum kasacji, a to naruszenie miało istotny wpływ na jego treść.

Otóż zgodnie z art. 93 § 2 KPW orzekanie w postępowaniu nakazowym możliwe jest jedynie wtedy, gdy okoliczności czynu i wina obwinionego nie budzą wątpliwości. Ziszczenie się wskazanego warunku wymaga dokonania ustaleń, w świetle których zaistnienie czynu zabronionego jako wykroczenia, sprawstwo oraz wina obwinionego nie budzą wątpliwości. Brak owych wątpliwości musi wynikać z materiałów dowodowych załączonych do wniosku o ukaranie, a uznanych przez sąd za ujawnione. W orzecznictwie SN wskazuje się, że postępowanie nakazowe jest instytucją prawa procesowego, której stosowanie zastrzeżono do najbardziej oczywistych przypadków, tj. wówczas, gdy materiał dowodowy istniejący w aktach sprawy jest tak jednoznaczny, że nie nasuwa żadnych istotnych wątpliwości co do winy i okoliczności popełnienia zarzuconego czynu (por. np. wyroki SN z 23.9.2009 r., IV KK 59/09, Legalis; z 4.11.2014 r., III KK 143/14, Legalis).

Zgodnie z art. 57a BezpImprMasU karalne jest zachowanie osoby, która w miejscu i w czasie trwania masowej imprezy sportowej używa elementu odzieży lub przedmiotu w celu uniemożliwienia lub istotnego utrudnienia rozpoznania osoby. Tak stypizowane wykroczenie należy do kategorii czynów kierunkowych znamiennych celem. Użycie przez ustawodawcę w tym przepisie określenia „w celu” oznacza, że wykroczenie to można popełnić jedynie umyślnie. RPO słusznie wskazuje, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy powinien zatem ponad wszelką wątpliwość wykazywać, iż w czasie trwania meczu piłkarskiego między drużynami R.C. i L.W., obwiniony T.Z. rozłożył i trzymał flagę wielkoformatową klubu piłkarskiego R.C. w celu uniemożliwienia rozpoznania osób odpalających pirotechnikę w postaci rac świetlnych. Tymczasem na materiał dowodowy odnoszący się do zachowania T.Z. składały się jedynie notatka urzędowa, protokół przesłuchania świadka – funkcjonariusza Policji oraz nagranie na płycie CD, które w ogólny sposób przedstawiają i opisują zdarzenie polegające na rozwinięciu i zwinięciu podczas meczu piłkarskiego dużej flagi, tzw. sektorowej, wielkości ok 20 m x 50 m. Z zeznań funkcjonariusza Policji wynika, że dokonując analizy nagrań monitoringu meczu, rozpoznał T.Z. jako jedną z wielu osób rozwijających i zwijających „sektorówkę”. Co istotne T.Z. nie był przesłuchiwany w toku czynności wyjaśniających. Pismem z 15.7.2020 r. oświadczył jedynie, że „chciałby złożyć zeznania”.

Biorąc powyższe pod uwagę, w świetle dowodów wskazanych we wniosku o ukaranie nie można było uznać bez bezpośredniego przeprowadzenia dowodów, że okoliczności czynu i wina T.Z. nie budzą wątpliwości. W tej sytuacji SR w C. był zobligowany skierować sprawę na rozprawę, przeprowadzić postępowanie dowodowe i wyjaśnić wszystkie okoliczności istotne dla merytorycznego rozstrzygnięcia w zakresie czynu zarzucanego T.Z.

Komentarz

Nie budzi najmniejszej wątpliwości, że ocena SN, który kierował się z mocy art. 537 § 2 KPK przedstawionymi wyżej motywami, jest par excellence słuszna. Chodzi mianowicie o to, że zebrane w sprawie i powyżej wskazane dowody nie dawały pewności, iż to właśnie obwiniony T.Z. swoim zachowaniem wypełnił znamiona wykroczenia określonego w art. 57a BezpImprMasU. Wynika z nich jedynie, jak trafnie wskazuje RPO, że na jednym z nagrań monitoringu zidentyfikowano mężczyznę rozwijającego i zwijającego flagę, w osobie T.Z. Zasadniczo zaś zachowanie takie nie jest działaniem zabronionym przez przepisy prawa, gdyż norma zawarta w art. 57a BezpImprMasU nie penalizuje czynności w postaci zwijania i rozwijania flagi sektorowej podczas meczu piłkarskiego.

9 tygodni urlopu rodzicielskiego wyłącznie dla ojców

Na podpis Prezydenta czeka ustawa z 9.3.2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw (Druk nr 2932), wdrażająca postanowienia dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1158 z 20.6.2019 r. w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów oraz uchylającej dyrektywę Rady 2010/18/UE (Dz.Urz. UE L Nr 188, s. 79). Jedną ze zmian, która już niedługo zacznie obowiązywać, będzie tzw. nieprzenoszalna część urlopu rodzicielskiego.

Komentarze C.H.Beck do wszystkich dziedzin prawa już za 190 zł netto/mies. Sprawdź

Nieprzenoszalna części urlopu rodzicielskiego dla każdego z pracujących rodziców

Z motywu 20 dyrektywy 2019/1158/UE wynika, że większość ojców nie korzysta z prawa do urlopu rodzicielskiego lub przekazuje znaczną część uprawnień do swojego urlopu matkom. W związku z tym, aby zachęcić ojców do skorzystania z urlopu rodzicielskiego, a jednocześnie utrzymać prawo każdego z rodziców do co najmniej czterech miesięcy urlopu rodzicielskiego, dyrektywa 2019/1158/UE przedłuża z jednego do dwóch miesięcy minimalny okres urlopu rodzicielskiego, który nie podlega przeniesieniu na drugiego rodzica. Ma to na celu zapewnienie, aby co najmniej dwa miesiące urlopu rodzicielskiego były dostępne dla każdego rodzica wyłącznie, i aby nie mogły one zostać przeniesione na drugiego z nich, i tym samym zachęcić ojców do korzystania z przysługującego im prawa do urlopu rodzicielskiego. Ponadto takie rozwiązanie promuje i ułatwia powrót matek na rynek pracy po okresie urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego. Zgodnie z art. 5 ust. 1 i 2 dyrektywy 2019/1158/UE państwa członkowskie mają wprowadzić niezbędne środki w celu zapewnienia, aby każdy pracownik miał indywidualne prawo do urlopu rodzicielskiego w wymiarze czterech miesięcy do wykorzystania przed osiągnięciem przez dziecko określonego wieku, maksymalnie ośmiu lat. Państwa członkowskie mają również zapewnić, by dwa miesiące urlopu rodzicielskiego nie podlegały przeniesieniu – zgodnie z wyjaśnieniami Komisji Europejskiej – po 9 tygodni dla każdego z rodziców.

Zgodnie z nowym brzmieniem art. 1821a § 4 KP każdemu z pracowników-rodziców dziecka będzie przysługiwało wyłączne prawo do 9 tygodni urlopu rodzicielskiego z wymiaru urlopu rodzicielskiego. Prawa tego nie będzie można przenieść na drugiego z rodziców dziecka. Zostanie tym samym wprowadzona tzw. nieprzenoszalna część urlopu rodzicielskiego w wymiarze 9 tygodni. Jednocześnie w nowej regulacji zawartej w art. 1821a § 5 KP wskazano, że skorzystanie z urlopu rodzicielskiego w wymiarze co najmniej 9 tygodni będzie oznaczało wykorzystanie przez pracownika nieprzenoszalnej części urlopu.

Z urlopu rodzicielskiego będą mogli jednocześnie korzystać oboje pracownicy-rodzice dziecka.

Ustawodawca, wprowadzając 9 tygodni nieprzenoszalnej części urlopu rodzicielskiego, zdecydował się na wydłużeniu trwania urlopu rodzicielskiego o 9 tygodni. Nowe brzmienie uzyska art. 1821a § 1 KP, zgodnie z którym pracownicy-rodzice dziecka będą mieli prawo do urlopu rodzicielskiego w celu sprawowania opieki nad dzieckiem w wymiarze do:

W ww. wymiarach urlopu rodzicielskiego każdy z rodziców otrzyma do wyłącznego wykorzystania 9 tygodni urlopu. Oznacza to, że jeden z rodziców może skorzystać z urlopu rodzicielskiego w maksymalnym wymiarze 32 tygodni lub 34 tygodni. Pozostałe 9 tygodni zostaje do wykorzystania dla drugiego rodzica, najczęściej ojca dziecka. Za 9-tygodniowy urlop rodzicielski pracownik-ojciec otrzyma zasiłek macierzyński w wysokości 70% podstawy wymiaru wynagrodzenia.

Wprowadzenie nieprzenoszalnej części urlopu rodzicielskiego spowoduje ponadto wydłużenie wymiaru urlopu rodzicielskiego w razie łączenia go z pracą (nowe brzmienie art. 1821f § 1 KP). W przypadku łączenia przez pracownika korzystania z urlopu rodzicielskiego z wykonywaniem pracy u pracodawcy udzielającego tego urlopu, wymiar urlopu rodzicielskiego będzie ulegał wydłużeniu proporcjonalnie do wymiaru czasu pracy wykonywanej przez pracownika w trakcie korzystania z urlopu lub jego części, nie dłużej jednak niż do:

Obecnie przy pracy na urlopie rodzicielskim wymiar urlopu rodzicielskiego ulega wydłużeniu do 64 tygodni w przypadku urodzenia jednego dziecka, i do 68 tygodni w przypadku porodu mnogiego.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Dyrektywa cyfrowa to za mało

Treści cyfrowe to dane wytwarzane i dostarczane w formie elektronicznej, takie jak e-booki, pliki muzyczne, programy komputerowe. Usługa cyfrowa pozwala zaś samemu konsumentowi wytwarzać, przetwarzać i przechowywać dane lub uzyskać do nich dostęp. W tej kategorii mieszczą się media społecznościowe, hosting danych, portale udostępniające filmy lub muzykę. Jak zauważa autorka raportu dr Katarzyna Południak-Gierz, nie było dotąd w polskim prawie przepisów regulujących ten rodzaj usług – zostały one wprowadzone od 1.1.2023 r., wraz z implementacją dyrektywy 2019/770/UE, zwanej „cyfrową”.

Najwięcej problemów rodzi dochodzenie roszczeń za nienależyte wykonanie umowy, a także kontrola niedozwolonych postanowień umownych. Przepisy konsumenckie były bowiem projektowane z myślą o umowie sprzedaży – w przypadku zaś usług i treści cyfrowych często nie mamy do czynienia z przejściem własności rzeczy na konsumenta.

Trudności sprawia już samo ustalenie, czy w danej transakcji korzystającemu z usług lub treści przysługuje status konsumenta. Transpozycja dyrektywy pogłębia problem, gdyż w jej rozumieniu statusu konsumenta nie ma osoba korzystająca z usług w celu zarobkowym, ale w tak małym stopniu, iż nie ma to wiodącej roli (a w innych regulacjach uznano ją za konsumenta).

LegalTech Forum 2023 – Innowacje w praktyce prawniczej Sprawdź

Problematyczne jest także określenie, z jakim rodzajem umowy mamy do czynienia przy świadczeniu usług (a co za tym idzie, jakie są jej podstawowe warunki oraz główne świadczenia stron). Błędna kwalifikacja może wpłynąć zarówno na ocenę, czy zobowiązanie wykonano zgodnie z jego treścią, jak i na zakres przysługujących konsumentowi praw. Może też spowodować odmowę udzielenia ochrony tych praw przez organy państwa.

Autorka raportu zauważa, iż duże zróżnicowanie tych umów powoduje niepewność konsumenta, jakie ma prawa i obowiązki, oraz potrzebę dużego wysiłku, by każdorazowo zrozumieć warunki umowy.

Niezależnie od rodzaju umowy w razie jej nienależytego wykonania można domagać się odszkodowania na zasadach ogólnych. Wykazanie szkody w wielu przypadkach będzie jednak bardzo trudne, a jej potencjalna wysokość nie zaspokoi pierwotnej potrzeby konsumenta (np. kupić drugi audiobook, gdy pierwszy jest wadliwy), będzie też nieproporcjonalna do kosztów dochodzenia. Takie rozdrobnienie umów zdaniem autorki raportu ogranicza też rozwój jednolitego rynku cyfrowego.

Dyrektywa cyfrowa nie rozstrzyga, jakim typem umowy jest dostawa usług i treści cyfrowych, ale przewiduje katalog uprawnień konsumenta, gdy są niezgodne z umową. Niezależnie od tego, czy zapłacił cenę w pieniądzu, czy przekazał dane w zamian za usługę, przysługują mu takie same uprawnienia. Autorka raportu podsumowuje, że niezbędne jest dalsze ujednolicenie przepisów o tej grupie umów, a także rozszerzenie regulacji modelu „świadczenie za dane”.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Najwyższa staranność w wyjaśnieniu okoliczności sprawy podstawową powinnością sądu

Opis stanu faktycznego

SR w P. uznał D.A. za winnego tego, że w okresie od 5.7.2019 r. do 15.5.2020 r. w P. z wyłączeniem okresu od 11.1.2020 r. do 13.5.2020 r. uchylał się od obowiązku alimentacyjnego na rzecz małoletniej J.A., reprezentowanej przez matkę, J.M. Łączna wysokość zaległości stanowi co najmniej trzy świadczenia okresowe wskazane po 700 złotych miesięcznie, tj. czynu z art. 209 § 1 KK, za który wymierzył mu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Wyrok ten uprawomocnił się 23.10.2020 r., bez postępowania odwoławczego.

Prokurator Generalny zaskarżył powyższy wyrok na korzyść skazanego D.A. Zarzucił on orzeczeniu rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisów prawa karnego procesowego, a mianowicie art. 413 § 2 pkt. 1 KPK i art. 366 § 1 KPK w zw. z art. 17 § 1 pkt. 7 KPK oraz art. 410 KPK.

Podnosząc ten zarzut, skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy SR w P. do ponownego rozpoznania.

Po rozpoznaniu kasacji Prokuratora Generalnego SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę SR w P. do ponownego rozpoznania.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Uzasadnienie SN

Zdaniem SN wniesiona kasacja była oczywiście zasadna, co pozwalało na rozpoznanie jej na posiedzeniu bez udziału stron, w trybie art. 535 § 5 KPK.

Jak słusznie wskazał Prokurator Generalny, SR w P. uznał D.A. za winnego tego, że w okresie od 10.10.2018 r. do 6.12.2019 r. w P. uchylał się od wykonywania ciążącego na nim obowiązku alimentacyjnego wobec małoletniej J.A., określonego co do wysokości w wyroku zaocznym SR w P. na kwotę 700 złotych, co spowodowało, że łączna wysokość powstałych wskutek tego zaległości stanowiła równowartość co najmniej 3 świadczeń okresowych, a ponadto przez zaniechanie wpłat naraził małoletnią J.A. na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, tj. czynu z art. 209 § 1a KK, za co na podstawie art. 209 § 1a KK w zw. z art. 34 § 1, § 1a pkt 1, § 1b KK, w zw. z art. 35 § 1 KK wymierzył mu karę roku i 6 miesięcy ograniczenia wolności polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin w stosunku miesięcznym. Działając na podstawie art. 34 § 3 KK w zw. z art. 72 § 1 pkt 3 KK, Sąd zobowiązał oskarżonego do wykonywania ciążącego na nim obowiązku łożenia na utrzymanie córki J.A.

Z zestawienia opisów czynów przypisanych skazanemu w zaskarżonym wyroku, jak i we wcześniejszym wyroku nakazowym wynika, że wydane orzeczenia dotyczą przestępstw niealimentacji, popełnionych przez oskarżonego D.A. na szkodę tej samej małoletniej pokrzywdzonej, których okresy częściowo się pokrywają (a ujmując to dokładnie – okres czynu przypisanego w wyroku nakazowym mieści się w całości w okresie czynu przypisanego w zaskarżonym wyroku, przy czym ten ostatni okres wykracza także poza ramy czasowe ustalone dla przestępstwa niealimentacji w wyroku nakazowym).

W tym kontekście należy wskazać, że na sądzie rozpoznającym sprawę ciąży obowiązek dokładnego wyjaśnienia okoliczności sprawy (art. 366 § 1 KPK), przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności ujawnionych w toku rozprawy (art. 410 KPK). Ma to szczególne znaczenie przy ustalaniu czasu popełnienia przestępstwa (art, 413 § 2 pkt 1 KPK) w odniesieniu do czynów rozciągniętych w czasie, przy których – jak wskazuje doświadczenie zawodowe – mogą być niekiedy prowadzone dwa różne postępowania (zwłaszcza w sprawach o przestępstwa określone w art. 207 i art. 209 KK), przy czym okresy czynów, będących przedmiotem różnych postępowań, mogą się w całości pokrywać, mogą się wzajemnie krzyżować albo jeden może zawierać się w całości w drugim (jak w niniejszej sprawie). Wypełnienie powyższych obowiązków procesowych w rozważanym tu zakresie ma zapobiec prowadzeniu postępowania o czyn, co do którego (przynajmniej w części) już prawomocnie rozstrzygnięto albo uprzednio wszczęto postępowanie, które nadal się toczy. Jest to szczególnie ważne, gdyż państwo nie zapewnia skutecznych instrumentów pozwalających na weryfikowanie badania zaistnienia negatywnej przesłanki procesowej, określonej w art, 17 § 1 pkt 7 in fine KPK – w tej sprawie dane z KRK, jakimi dysponował SR (według stanu na 7.7.2020 r.) nie obejmowały wyroku nakazowego z 23.3.2020 r.. Pierwotny błąd, jaki zaistniał w tej sprawie (naruszenie art. 17 § 1 pkt 7 in fine KPK), popełniła Prokuratura, która nie uwzględniła tego, że część czynu zarzuconego podejrzanemu w tej sprawie była już przedmiotem wcześniej wszczętego postępowania.

Przypisanie oskarżonemu w tej sprawie fragmentu czynu, który był już przedmiotem prawomocnego osądu w innej sprawie, nie stanowi bezwzględnej przyczyny odwoławczej w postaci rei iudicatae. W orzecznictwie już od dawna wskazuje się bowiem, że negatywna przesłanka procesowa określona w art. 17 § 1 pkt. 7 in principio KPK zachodzi wyłącznie w sytuacji, gdy okresy obu przypisanych oskarżonemu czynów pokrywają się ze sobą i są identyczne, względnie gdy okres określony w sprawie następnej został w całości objęty skazaniem w sprawie rozpoznawanej poprzednio, prawomocnie już zakończonej (por. wyroki SN z: 23.2.2021 r., IV KK 186/20, Legalis; z 9.8.2017 r., II KK 222/17, Legalis; z 17.11.2004 r., V KK 272/04, Legalis). W wypadku przestępstw wielokrotnych, do których należy występek z art. 209 § 1 KK, nie ma stanu rzeczy osądzonej, jeśli uprzednie prawomocne skazanie dotyczy tylko fragmentu zarzuconego później czynu. Uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego w okresie nieobjętym prawomocnym skazaniem jest już nowym czynem przestępnym, pociągającym dalszą odpowiedzialność karną, przy czym granice czasowe kolejnego przestępstwa powinny być dokładnie określone, z uwzględnieniem treści poprzedniego wyroku skazującego (zob. wyrok SN z 6.5.2002 r., V KK 10/02, Legalis).

W kasacji trafnie się także wskazuje, że z ram ustalonego w zaskarżonym wyroku okresu od 5.7.2019 r. do 15.5.2020 r. prawidłowo wyłączono okres od 11.1. do 13.5.2020 r., ponieważ D.A. w tym czasie odbywał karę pozbawienia wolności. Jak trafnie podkreśla się natomiast w orzecznictwie sądowym, nie sposób wykazać realizacji bezprawnego zamiaru uchylania się od płatności alimentów, w sytuacji kiedy zobowiązany do ich płacenia odbywa karę pozbawienia wolności i nie uzyskuje w zakładzie karnym dochodów, co obiektywnie uniemożliwia mu realizację takiego obowiązku (zob. wyrok SN z 19.5.2010 r., V KK 74/19).

W świetle treści art. 209 § 1 KK oznacza to, że D.A. nie mógł zrealizować ustawowych znamion czynu zabronionego z art. 209 § 1 KK w okresie po opuszczeniu zakładu karnego, a więc 14.5.2020 r. i 15.5.2020 r. Znamion tego typu czynu zabronionego nie wypełnia także ustalony przez SR okres uchylania się od alimentacji od 7.12.2019 r. do 20.1.2020 r., przy ograniczeniach wynikających z art. 17 § 1 pkt. 7 in fine KPK. Art. 209 § 1 KK wymaga bowiem, aby łączna wysokość powstałych wskutek niealimentacji zaległości stanowiła równowartość co najmniej 3 świadczeń okresowych, albo jeżeli opóźnienie zaległego świadczenia innego niż okresowe wynosi co najmniej 3 miesiące. Znamię to, z uwagi na to, że między 7.12.2019 r. a 20.1.2020 r. upłynął jedynie miesiąc i 13 dni, nie zostało w tej sprawie spełnione.

Wobec powyższego konieczne stało się uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy D.A. SR w P. do ponownego rozpoznania.

Rozpoznając ponownie sprawę, Sąd I instancji uwzględni powyższe rozważania, a także ograniczenia wynikające z art. 443 w zw. z art. 518 KPK.

Komentarz

Na tle rozpoznawanej sprawy jawi się bezsporne twierdzenie, że przy braku bardziej skutecznych instrumentów procesowo-informatycznych, pozwalających na sprawdzenie w toku postępowania, czy czyn (jego część) nie jest przedmiotem innego, już wszczętego postępowania, organy procesowe (a więc w pierwszej kolejności prokuratura lub Policja, a następnie sąd) powinny dokładać szczególnej staranności i w ramach czynności przesłuchania świadków oraz podejrzanego i oskarżonego dopytywać uczestników procesu o to, czy nie toczy się (względnie nie toczyło się) postępowanie o podobny czyn, jak będący przedmiotem postępowania. Informacje uzyskane od świadków, podejrzanych i oskarżonych pozwolą w większym stopniu ustrzec się organom procesowym przed naruszeniem art. 17 § 1 pkt. 7 in fine KPK.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału

Stan faktyczny

Spór pomiędzy konsumentami (A.S. i E.S.) oraz Bankiem M, będącymi stronami umowy kredytu hipotecznego indeksowanego do franka szwajcarskiego, dotyczył kwestii, czy w przypadku uznania tej umowy za nieważną w całości z powodu zawarcia w niej niedozwolonych postanowień umownych mogą oni dochodzić roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych, spełnionych na podstawie tej umowy, w tym wynagrodzenia.

Roszczenie dochodzone przez konsumenta od banku

A.S. twierdzi, że jest uprawniony do otrzymania od Banku M. wynagrodzenia za korzystanie przez ten bank z części miesięcznych rat kredytu, które zapłacił w wykonaniu umowy kredytu hipotecznego.

Zdaniem Rzecznika Generalnego (dalej: RG) możliwość przewidziana w prawie krajowym na wypadek uznania umowy kredytu zawierającej nieuczciwe warunki za nieważną, dochodzenia przez kredytobiorcę od banku roszczeń wykraczających poza zwrot zapłaconych miesięcznych rat kredytu i zapłatę odsetek za opóźnienie nie podważa skuteczności (effet utile) dyrektywy Rady 93/13/EWG z 5.4.1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (Dz.Urz. UE L z 1993 r. Nr 95, s. 29).

Bank M. podnosił, że Trybunał orzekł, iż art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG jest przepisem bezwzględnie obowiązującym, który ma na celu zastąpienie ustanowionej w umowie formalnej równowagi praw i obowiązków stron równowagą rzeczywistą, która przywraca równość stron (wyrok TSUE z 21.12.2016 r., Gutiérrez Naranjo i in., C-154/15, C-307/15 i C-308/15, Legalis, pkt 55, sprawy połączone). Jednakże zdaniem RG przewidziana w prawie krajowym możliwość dochodzenia przez konsumenta od przedsiębiorcy roszczeń wykraczających poza zwrot pieniędzy, jakie przedsiębiorca ten otrzymał na podstawie umowy uznanej za nieważną, nie zagraża urzeczywistnieniu tego celu. Jak podkreślił TSUE w wyroku w sprawie Banco Santander i Escobedo Cortés, zarówno z art. 3 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG, jak i z ogólnej systematyki owej dyrektywy wynika, że bardziej niż do zagwarantowania równowagi umownej pomiędzy prawami i obowiązkami stron umowy zmierza ona raczej do unikania naruszenia równowagi pomiędzy tymi prawami i obowiązkami ze szkodą dla konsumentów (wyrok TSUE z 7.8.2018 r., C-96/16 i C‑94/17, Legalis, pkt 69, sprawy połączone).

RG uznał, że art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG należy interpretować w ten sposób, iż nie stoją one na przeszkodzie wykładni sądowej prawa krajowego, zgodnie z którą w przypadku uznania, iż umowa kredytu zawarta przez konsumenta i bank jest od początku nieważna z powodu zawarcia w niej nieuczciwych warunków umownych, konsument, oprócz zwrotu pieniędzy zapłaconych na podstawie tej umowy oraz zapłaty odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty, może w następstwie takiego uznania domagać się od banku także dodatkowych świadczeń. Do sądu krajowego należy ustalenie w świetle prawa krajowego, czy konsumenci mają prawo dochodzić tego rodzaju roszczeń, oraz, jeżeli tak jest, rozstrzygnięcie o ich zasadności.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Roszczenie dochodzone przez bank od konsumenta

Bank M. podniósł, że może się domagać od A.S. nie tylko zwrotu przekazanego kapitału kredytu, powiększonego o odsetki ustawowe za opóźnienie, lecz także wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z pieniędzy przez pewien czas.

Przede wszystkim RG wskazał, że to do sądu krajowego należy zasadniczo ustalenie w świetle prawa wewnętrznego, czy bank, w następstwie uznania umowy kredytu hipotecznego za nieważną z powodu zawarcia w niej nieuczciwych warunków, może dochodzić od konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału kredytu i zapłatę odsetek ustawowych za opóźnienie.

RG stwierdził, że ewentualne uznanie umowy kredytu hipotecznego za nieważną stanowi konsekwencję zamieszczenia w tej umowie nieuczciwych warunków przez Bank M. W ocenie RG dopuszczenie w analizowanej sytuacji dochodzenia przez bank od konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot kapitału kredytu, powiększonego o odsetki ustawowe za opóźnienie, w szczególności zaś wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału kredytu, pozbawiłoby dyrektywę 93/13/EWG jej skuteczności (effet utile) i doprowadziło do rezultatu niezgodnego z jej celami. Przyznanie takiej możliwości mogłoby podważyć skutek zniechęcający, jaki art. 6 ust. 1 w zw. z art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG ma w zamierzeniu wywoływać w razie uznania, że umowy zawierane między konsumentami a przedsiębiorcami zawierają nieuczciwe warunki. Zdaniem RG dobrze ilustruje to wyrok w sprawie Banco Español de Crédito, w którym TSUE orzekł, że gdyby sądy krajowe mogły zmieniać treść nieuczciwych warunków zawartych w takich umowach, to korzystanie z takiego uprawnienia mogłoby zagrażać realizacji długoterminowego celu ustanowionego w art. 7 dyrektywy 93/13/EWG (wyrok TSUE z 14.6.2012 r., C-618/10, Legalis, pkt 69). W ocenie RG w takiej sytuacji mogłoby się nawet okazać, iż narzucanie konsumentom nieuczciwych warunków będzie dla banku opłacalne. Co najmniej natomiast nastąpiłoby wówczas znaczne zmniejszenie ryzyka gospodarczego, na jakie bank byłby narażony w wyniku takiego działania. RG podkreślił, że gdyby bank był uprawniony do dochodzenia od konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot kapitału kredytu, powiększonego o odsetki ustawowe za opóźnienie, to taka sytuacja mogłaby osłabiać skuteczność ochrony zagwarantowanej konsumentom przez dyrektywę 93/13/EWG.

RG dodał, że banki, tak jak Bank M. w niniejszej sprawie, zasadniczo przyjmują, iż kwoty jakoby należne od konsumentów z tytułu wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału kredytu są natychmiastowo wymagalne. Z kolei w przypadku umowy kredytu raty stają się wymagalne w regularnych odstępach czasu, co pozwala kredytobiorcy rozplanować ich spłatę. W ocenie RG wszystkie te względy mogą zniechęcić konsumentów do wykonywania praw przyznanych im w dyrektywie 93/13/EWG.

RG nie podzielił przytoczonego przez Bank M. i Komisję Nadzoru Finansowego argumentu, w myśl którego, jeżeli bank nie może się domagać od A.S. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału kredytu, to taka sytuacja jest równoznaczna z udzieleniem A.S. „darmowego kredytu” na budowę domu. W ocenie RG, po pierwsze, taka sytuacja stanowi zwykły skutek uznania umowy kredytu za nieważną ze skutkiem ex tunc po wykreśleniu z niej nieuczciwych warunków. Po drugie, okoliczność, że przedsiębiorca traci zysk, jaki spodziewa się osiągnąć z wykonania umowy kredytu w razie naruszenia spoczywających na nim obowiązków wynikających z prawa Unii, nie stanowi żadnego novum w orzecznictwie TSUE w dziedzinie ochrony konsumentów (zob. wyrok TSUE z 9.11.2016 r., Home Credit Slovakia, C-42/15, Legalis, pkt 71).

Bank M. i Komisja Nadzoru Finansowego podnoszą również, że stabilność rynków finansowych w Polsce i w całej Unii byłaby zagrożona, gdyby w sytuacji takiej jak ta rozpatrywana w postępowaniu głównym banki zostały pozbawione możliwości dochodzenia wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału kredytu. Zdaniem RG ten argument jest pozbawiony znaczenia w kontekście wykładni dyrektywy 93/13/EWG, której celem nie jest utrzymanie stabilności rynków finansowych, lecz przede wszystkim ochrona konsumentów.

RG uznał, że art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG należy interpretować w ten sposób, iż stoją one na przeszkodzie wykładni sądowej prawa krajowego, zgodnie z którą w przypadku uznania, że umowa kredytu zawarta przez konsumenta i bank jest od początku nieważna z powodu zawarcia w niej nieuczciwych warunków umownych, bank, oprócz zwrotu pieniędzy zapłaconych na podstawie tej umowy oraz zapłaty odsetek za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty, może w następstwie takiego uznania domagać się od konsumenta także dodatkowych świadczeń.

Komentarz

W niniejszej opinii, po pierwsze, Rzecznik nie uznał prawa banków do żądania dodatkowych świadczeń, oprócz zwrotu pieniędzy zapłaconych na podstawie tzw. umowy frankowej, która ze względu na zawarcie w niej nieuczciwych warunków (niedozwolonych postanowień umownych) został uznana za nieważną, oraz zapłaty odsetek za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty (zob. art. 3851 KC). Rzecznik nie podzielił żadnego z argumentów Banku i KNF – w tym dotyczących darmowego kredytu i zagrożenia dla stabilności systemu bankowego – powołując się na dotychczasowe orzecznictwo TSUE. Należy jednak pamiętać, że zgodnie z utrwalonym stanowiskiem TSUE to do państw członkowskich należy określenie warunków, na podstawie których następuje stwierdzenie nieuczciwego charakteru warunku umownego, oraz skutków prawnych tego stwierdzenia. Powstaje pytanie, czy w tym obszarze banki mogą jeszcze sięgnąć do istniejących regulacji polskiego prawa cywilnego, np. dotyczących wyceny zobowiązaniach trwałych (ciągłych).

Po drugie, RG uznał, co może budzić zaskoczenie, że w analizowanej w niniejszej sprawie sytuacji konsumenci mogą dochodzić spornych dodatkowych roszczeń. Przy czym fundamentalne w tym zakresie jest zdanie drugie pierwszego punktu sentencji, a mianowicie: „Do sądu krajowego należy ustalenie w świetle prawa krajowego, czy konsumenci mają prawo dochodzić tego rodzaju roszczeń, oraz, jeżeli tak jest, rozstrzygnięcie o ich zasadności”.

Należy podkreślić, że formalnie opinia RG nie wiąże Trybunału Sprawiedliwości.

Na marginesie należy wskazać, że na wagę rozstrzygnięcia tej sprawy wpływa okoliczność, że Trybunał zdecydował się na przeprowadzenie rozprawy.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Praca zdalna trudna do wdrożenia

Już 7.4.2023 r. wejdą w życie regulacje kodeksu pracy dotyczące pracy zdalnej, obecnej dotąd tylko w przepisach antycovidowych. Będzie nią całkowite lub częściowe wykonywanie obowiązków w miejscu wskazanym przez pracownika i każdorazowo uzgodnionym z pracodawcą, w tym pod adresem zamieszkania, m.in. z wykorzystaniem środków bezpośredniego porozumiewania się na odległość.

Co więcej, zatrudniony będzie mógł wnosić okazjonalnie o wykonywanie swoich obowiązków na odległość (w wymiarze 24 dni w roku).

Komu można odmówić

Firmy intensywnie przygotowują się do wdrożenia zmian i przy okazji mają sporo wątpliwości, jak niektóre rozwiązania stosować w praktyce.

Aleksandra Gajewska z Koalicji Obywatelskiej w interpelacji poselskiej skierowanej do minister rodziny i polityki społecznej przedstawiła szereg pytań dotyczących pracy zdalnej okazjonalnej, z którymi zwracają się do niej przedsiębiorcy. Resort wyjaśnił niektóre wątpliwości.

Jedna z uwag dotyczyła kwestii braku zgody na wykonywanie okazjonalnej pracy zdalnej. A mianowicie czy pracodawca może ani razu nie poprzeć wniosku pracownika w tym zakresie w danym roku kalendarzowym.

Resort rodziny przyznaje, że takie podanie nie będzie wiążące dla pracodawcy. Podmiot zatrudniający może więc odmówić jego uwzględnienia, w szczególności gdy wykonywanie pracy zdalnej nie będzie możliwe ze względu na organizację lub rodzaj obowiązków.

Marcin Frąckowiak, radca prawny, specjalista z zakresu prawa pracy z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, potwierdza takie podejście.

– Nowe przepisy dotyczące pracy zdalnej nie wprowadzają możliwości samodzielnego podejmowania przez pracownika decyzji o takiej formie wykonywania obowiązków służbowych. Zasadą jest uzgodnienie tej kwestii z pracodawcą – wskazuje mecenas.

Przypomina jednocześnie, że wyjątkowo firma musi potraktować jedynie grupę pracowników, o której mowa w art. 6719 ust. 6 KP (m.in. kobiety w ciąży). W tej sytuacji odmowa zgody na pracę zdalną została ograniczona do dwóch przypadków: braku możliwości jej zastosowania z uwagi na organizację lub rodzaj pracy.

– Nie dotyczy to jednak pracy okazjonalnej. Oznacza to, iż pracodawca może odmówić pracownikowi zawsze i nie musi tego w żaden sposób uzasadniać. To nie jest kwestia takiej czy innej interpretacji. Takie ograniczenie nie wynika po prostu z uchwalonych przepisów – wskazuje mec. Frąckowiak.

Resort rodziny zwraca jednak uwagę, że odmowa uwzględnienia wniosku pracownika o pracę zdalną okazjonalną nie może mieć charakteru dyskryminacyjnego (ze względu m.in. na płeć, wiek, religię itp.). I przypomina, że osoba, wobec której pracodawca naruszył zasadę równego traktowania w zatrudnieniu, ma prawo do odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę.

Ministerstwo wyjaśnia też, że uprawnienie pracownika do złożenia wniosku o wykonywanie pracy zdalnej okazjonalnej nie jest uzależnione od wykorzystania przez niego urlopu wypoczynkowego (w tym tzw. urlopu na żądanie). Odmienny jest bowiem cel tych instytucji prawnych.

Prawo pracy – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Jak liczyć

Wątpliwości dotyczą też kwestii organizacyjnych. I tak, posłanka zwraca uwagę, że niejasne jest, w jaki sposób 24 dni okazjonalnej pracy zdalnej mają być liczone w przypadku zmiany pracodawcy. Resort tłumaczy, że wszystko zależy od konkretnego przypadku. I tak, jeżeli do zmiany firmy dojdzie w trakcie roku kalendarzowego, to pracownikowi (u kolejnego pracodawcy) będzie przysługiwało prawo do pracy zdalnej okazjonalnej w wymiarze niewykorzystanym w dotychczasowym przedsiębiorstwie. Inaczej będzie w przypadku osoby, która nie skorzystała ze swojego uprawnienia u poprzedniego pracodawcy bądź podejmie pracę w trakcie roku kalendarzowego. Jej będzie przysługiwał pełen wymiar pracy zdalnej okazjonalnej.

Kwestie dowodowe

W interpelacji poruszono też problem pozyskiwania informacji o liczbie dni okazjonalnej pracy zdalnej, które zostały już wykorzystane u poprzedniego pracodawcy.

Resort rodziny tłumaczy, że informacja na ten temat powinna znaleźć się w świadectwie pracy.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź