Związki zawodowe z większą siłą nacisku
Do konsultacji publicznych trafił projekt ustawy o sporach zbiorowych pracy. Ma ona zastąpić regulacje obowiązującej od 30 lat ustawy z 23.5.1991 r., która nie przystaje do aktualnej sytuacji rynkowej.
W nowej ustawie nie będzie już enumeratywnego określenia przedmiotu sporu zbiorowego. Będzie mógł być prowadzony we wszelkich sprawach zbiorowych, w których związki zawodowe reprezentują osoby wykonujące pracę zarobkową. Obecna ustawa ogranicza jego przedmiot do warunków pracy, płac lub świadczeń socjalnych oraz praw i wolności związkowych. Ale w praktyce spory są wszczynane również w innych sprawach.
Jak wskazuje dr Marcin Wojewódka z Pracodawców RP, projekt nie uwzględnia kluczowych postulatów organizacji pracodawców, tj. aby uregulować zakres badania legalności sporu, a także ustanowić obligatoryjne referendum poprzedzające strajk ostrzegawczy. Co więcej, z projektowanego art. 17 wprost wynika brak konieczności przeprowadzania referendum przed strajkiem ostrzegawczym, co zwiększy popularność tej formy dialogu społecznego. Z drugiej strony pracodawcę trzeba będzie powiadomić o planowanym strajku ostrzegawczym z co najmniej trzydniowym uprzedzeniem. To oznacza łatwiejsze i częstsze strajki ostrzegawcze. – Ta zmiana nie wzmacnia dialogu społecznego, tylko siłę nacisku reprezentatywnych organizacji związkowych na pracodawców – wskazuje mecenas.
– Ustawodawca doprecyzował też, jakie bezpodstawne działania pracodawcy, uniemożliwiające przeprowadzenie rokowań lub postępowania mediacyjnego, uzasadniają przeprowadzenie strajku bez wymaganych w ustawie procedur. Dodano uchylanie się od prowadzenia rokowań lub postępowania mediacyjnego. Takie zmiany będą powodowały wzrost napięcia w zakładach pracy – dodaje mec. Wojewódka.
Nowe przepisy mają wprowadzić obowiązek zawiązywania koalicji związków w trwającym sporze według zasad wyłaniania reprezentacji do negocjowania i zawierania układów zbiorowych. Nowością będzie wprowadzenie mediacji prewencyjnej, czyli korzystania z usług mediatora już na etapie rokowań.
Spór ma trwać nie dłużej niż dziewięć miesięcy, z możliwością wydłużenia maksymalnie o trzy miesiące. Jeśli nie zakończy się w tym czasie, wygaśnie z mocy prawa.
Listę mediatorów ustali minister właściwy ds. pracy. Ustawa określi kryteria wpisu. Lista nie będzie już uzgadniana z organizacjami partnerów społecznych, reprezentowanymi w Radzie Dialogu Społecznego.
Etap legislacyjny: uzgodnienia
Frankowe prawo Katza
Chyba tylko banki mogła zaskoczyć czwartkowa opinia rzecznika generalnego TSUE wydana w sprawie mającej duże znaczenie dla dziesiątek tysięcy sądowych sporów frankowych. Z trzech powodów nie powinno dziwić, że wykluczyła ona prawo banku do dochodzenia od konsumentów wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, kiedy sąd stwierdza nieważność umowy kredytowej ze względu na abuzywność jej postanowień.
Sankcja za naruszenia
Po pierwsze, przyznanie bankowi prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału prowadziłoby do reaktywacji skutków upadającej umowy. Wynagrodzenie banku kłóciłoby się tym samym z wielokrotnie powtarzanym przez TSUE wymogiem przywrócenia sytuacji, w jakiej znajdowałby się konsument w przypadku braku nieuczciwego warunku umownego oraz z zakazem czerpania przez przedsiębiorcę korzyści z jego bezprawnego działania.
Po drugie, pozbawienie przedsiębiorcy naruszającego prawa konsumentów wynagrodzenia stanowi sankcję, której dopuszczalność w prawie UE ugruntowało orzecznictwo TSUE.
Po trzecie, jak w trakcie rozprawy przed TSUE podkreślał przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski, potwierdzenie przez sąd rozstrzygający sprawę opinii rzecznika może mieć kolosalne negatywne konsekwencje systemowe dla polskiego rynku finansowego. Ale działania zaradcze podjąć powinien ustawodawca, nie sądy. Sądy – nawet ten luksemburski – rozstrzygają pojedyncze sprawy.
Jeśli więc w najbliższych miesiącach przez polski sektor bankowy przewali się niszczycielska fala, nastąpi to nie z powodu niezaakceptowania przez TSUE dość karykaturalnego pomysłu wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Jedynym tego powodem będzie niezdolność polskich władz do systemowego rozwiązania problemu, czyli wydania zgodnej z wymogami dyrektywy konsumenckiej ustawy przywracającej równowagę między stronami umów zawierających problematyczne klauzule.
Węgierski przykład
Potwierdzeniem niech będzie fakt, że służące temu przepisy węgierskie z 2014 r. nigdy nie były kwestionowane przez TSUE, mimo prób podejmowanych przez niektórych kredytobiorców.
Węgierskie uregulowania sprowadziły się do stwierdzenia nieważności problematycznych klauzul kursowych i wprowadzenia w ich miejsce kursu wymiany banku centralnego – tak wobec przeszłych rozliczeń, jak i przyszłych. Ponieważ w wyrokach wydanych po uchwaleniu tej ustawy TSUE zastrzegał, że reguły krajowe dotyczące tej kwestii nie mogą zostać zastosowane wbrew woli jednej ze stron, powinny one wiązać konsumentów tylko wówczas, gdy nie sprzeciwią się oni zgodnej z ustawą propozycji przedstawionej im przez bank.
Dotychczas, zamiast wydać krótką ustawę rozwiązującą problem kredytów frankowych kosztem zaledwie kilku miliardów złotych, polskie władze zajęte były drenowaniem na różne sposoby sektora bankowego – od podatku bankowego po wakacje kredytowe. Z kolei banki, zamiast za taką ustawą lobbować, poszły w kierunku eskalacji sporów sądowych. Ich wiara w zmianę linii orzeczniczej nie była całkowicie nieracjonalna, ponieważ podejście polskich sądów rozstrzygających spory frankowe jest zdecydowanie bardziej prokonsumenckie niż w innych państwach UE. Taktyka oparta na pozywaniu klientów za bezumowne korzystanie z kapitału nie mogła jednak przybliżyć banków do tego celu, a lepszych pomysłów na strategię prowadzenia sporów zabrakło.
Teraz zostaje mieć nadzieję, że wreszcie Sejm i lobby bankowe zastosują się do prawa Katza, zgodnie z którym ludzie i narody zaczną działać racjonalnie, kiedy wyczerpią wszystkie inne możliwości. Jeśli posłowie nadal będą z założonymi rękami przyglądać się porażkom banków w sądowych sporach frankowych, jeśli nie dojdzie do ustawowego rozwiązania problemu niszczącego sektor bankowy i paraliżującego sądy, rzeczywiście spodziewać się należy zapaści sektora finansowego.
Autor jest profesorem, kierownikiem Zakładu Europejskiego Prawa Zarządzania Gospodarczego na Uniwersytecie Wrocławskim.
Aktualizacja opłaty za użytkowanie wieczyste gruntu a jego przeznaczenie w MPZP
Stan faktyczny i stan prawny
SN wydał wyrok w sprawie ustalania wysokości opłaty rocznej z tytułu użytkowania wieczystego. Spór w tym zakresie rozgorzał pomiędzy jedną z dolnośląskich spółek a występującym w imieniu Skarbu Państwa Prezydentem Wrocławia, który pod koniec 2013 r. wypowiedział dotychczasową opłatę roczną z tytułu użytkowania wieczystego nieruchomości, wynoszącą 10,9 tys. zł, i ustalił nową w wysokości: 21,9 tys. zł za 2014 r.; 228,2 tys. zł za 2015 r.; i 434,5 tys. zł za 2016 r. oraz lata następne. Wysokość opłaty rocznej została obliczona jako 3% wartości nieruchomości, określonej na kwotę 14,5 tys. zł. Zdaniem spółki aktualizacja opłaty rocznej była nieuzasadniona, zatem odwołała się ona od tej decyzji, wskutek czego SKO we Wrocławiu ustaliło opłatę roczną w kwocie 369,3 tys. zł, obowiązującą od 2014 r. Spółka wniosła sprzeciw.
SO stwierdził, że na dzień wypowiedzenia opłaty rocznej wartość rynkowa tej nieruchomości, jako nieruchomości przemysłowej, wynosiła 9 tys. zł, natomiast wartość ta, przy uwzględnieniu mieszkaniowego przeznaczenia nieruchomości, wskazanego w aktualnie obowiązującym planie zagospodarowania przestrzennego, wynosiłaby 18,5 tys. zł. Organ wskazał, że istota sporu sprowadzała się do ustalenia, czy sporny grunt należało uznać za przeznaczony pod działalność przemysłową, czy za posiadający funkcję mieszkaniową. SO przychylił się do pierwszego z twierdzeń. Organ zwrócił uwagę na fakt, że nieruchomość od dawna (jeszcze przez poprzedniego właściciela) była traktowana jako grunt przemysłowy z zabudową zakładu produkcyjnego. Na taki charakter nieruchomości nie miał wpływu fakt wyburzenia istniejących budynków lub ich przebudowa. Zdaniem Sądu zmiana nastąpiłaby dopiero w razie wzniesienia obiektów o innej funkcji, potwierdzonego uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie. Organ zauważył także, że wycena nieruchomości z uwzględnieniem jej przeznaczenia mieszkaniowego, wynikającego z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a nie celu, na jaki nieruchomość została oddana w użytkowanie wieczyste, byłaby sprzeczna z § 28 ust. 5 rozporządzenia Rady Ministrów z 21.9.2004 r. w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 555; dalej: WycenaNierR).
Prezydent wniósł apelację, jednak SA ją odrzucił, a w konsekwencji prezydent Wrocławia wniósł skargę kasacyjną.
Stanowisko SN
SN w wyroku z 14.10.2022 r., II CSKP 588/22, stanął po stronie Skarbu Państwa. Skład orzekający w uzasadnieniu swojego stanowiska zwrócił uwagę na fakt, że katalog czynników, które powinny być uwzględnione przez biegłego przy wycenie nieruchomości, wymieniony w art. 154 ustawy z 21.8.1997 r. o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1899; dalej GospNierU), ma charakter otwarty, o czym świadczy użyte w przepisie słowo „w szczególności”. W opinii Sądu biegły ma wziąć pod uwagę nie tylko kryteria wymienione wprost, lecz także inne cechy charakteryzujące nieruchomość, które w badanych okolicznościach – w świetle wiedzy i doświadczenia biegłego – w warunkach obrotu rynkowego miałyby znaczenie dla określenia wartości nieruchomości. SN uzasadniał ponadto, że „z punktu widzenia przedmiotu sporu podstawowe znaczenie ma kwestia relacji między stosowaniem art. 154 ust. 1 GospNierU, wskazującym na konieczność uwzględnienia przeznaczenia nieruchomości w planie miejscowym, oraz § 28 ust. 5 WycenaNierR, który stanowi, że wartości nieruchomości, o których mowa w § 28 ust. 1-4 WycenaNierR, określa się według stanu nieruchomości i cen na dzień oddania nieruchomości w użytkowanie wieczyste albo według stanu nieruchomości i cen na dzień aktualizacji opłat z tytułu użytkowania wieczystego, „z uwzględnieniem celu, na jaki nieruchomość została oddana w użytkowanie wieczyste, z zastrzeżeniem art. 73 ust. 2 GospNierU”. Sąd zaznaczył jednak, że przywołane przepisy nie oznaczają, że przy wycenie nieruchomości możliwe jest pominięcie jej przeznaczenia w planie miejscowym. Zdaniem składu orzekającego: „Ocena kryterium «celu» powinna być zatem otwarta i dynamiczna, w tym nie powinna pomijać rzeczywistej sytuacji wycenianej nieruchomości, także kształtowanej planem miejscowym. Mowa zwłaszcza o przypadku zakwalifikowania gruntu do kategorii „pozostałe nieruchomości gruntowe” (art. 72 ust. 3 pkt 5 GospNierU), która to kwalifikacja, w razie powstania prawa ex lege i nieokreślenia konkretnego celu w decyzji uwłaszczeniowej (jak w badanej sprawie), pozostawia użytkownikowi wieczystemu duży zakres swobody w wyborze sposobu gospodarczego wykorzystania gruntu”.
Koniec współpracy radców ze spółkami kapitałowymi
Wśród zmian w kodeksie etyki radcy prawnego (dalej: KERP), które weszły w życie 1.1.2023 r., zwracają uwagę rozwiązania mające na celu wyeliminowanie niektórych modeli świadczenia pomocy prawnej ukształtowanych w ostatnich latach. Chodzi przede wszystkim o współpracę ze spółkami kapitałowymi działającymi na rynku usług prawniczych. W sposób wyraźny została ona uznana za nieetyczną jako godząca w podstawowe wartości zawodu i zagrażająca opartej na zaufaniu relacji z klientem.
Na wstępie przypomnę, że w praktyce ukształtowały się dwa główne modele współpracy prawników zrzeszonych w samorządach zawodowych z takimi spółkami. Pierwszy można określić jako podwykonawstwo. Polega on na tym, że spółka zawiera umowę o świadczenie usług prawnych z osobą fizyczną, tj. klientem. Następnie, gdy zachodzi potrzeba zainicjowania sporu sądowego, zawiera ona drugą umowę np. z radcą prawnym, w ramach której zobowiązuje się on reprezentować klienta. Ten ostatni udziela prawnikowi pełnomocnictwa. Po zakończeniu sprawy klient płaci wynagrodzenie spółce, a ta rozlicza jego część z prawnikiem.
Drugi model można nazwać pozyskiwaniem. W tym przypadku również zawierana jest umowa między spółką a klientem i również dochodzi do przekazania jego sprawy prawnikowi. Główna różnica polega na tym, że między prawnikiem a klientem zawierana jest osobno umowa, w ramach której ten pierwszy zobowiązuje się do prowadzenia sprawy, za co od tego drugiego otrzymuje wynagrodzenie. Następnie jego część płaci spółce jako prowizję za przekazanie mu sprawy. Poza stosunkiem prawnym między spółką i klientem oraz prawnikiem i klientem istnieje więc także stosunek między spółką a prawnikiem.
Jeszcze przed zmianami w KERP obydwa modele budziły wątpliwości. W ramach samorządu radców wszczęto co najmniej kilkanaście postępowań dyscyplinarnych w związku z ich wykorzystywaniem. Jakie były główne argumenty przeciwko ich dopuszczalności?
Obejście przepisów
Przede wszystkim poprzez zawarcie umowy między spółką a radcą prawnym dochodzi do stworzenia alternatywnej i niedopuszczalnej na gruncie art. 8 ust. 1 ustawy z 6.7.1982 r. o radcach prawnych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1166; dalej: RadPrU) formy wykonywania zawodu, służącej w szczególności obejściu zakazu świadczenia pomocy prawnej w formie spółek kapitałowych. W modelu podwykonawstwa może też rodzić to skutek w postaci ograniczenia odpowiedzialności prawnika w stosunku do klienta.
Zawarcie umowy między prawnikiem a spółką nie jest przy tym dopuszczalnym na gruncie art. 8 ust. 1 RadPrU wykonywaniem zawodu na podstawie umowy cywilnoprawnej. Umowa między prawnikiem a spółką jest oczywiście umową, ale umowa cywilnoprawna wskazana w art. 8 ust. 1 to umowa o świadczenie pomocy prawnej. Kategoria ta obejmuje m.in. umowy o zastępstwo procesowe, do których stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące zlecenia czy umowy o sporządzenie projektu czynności prawnej, opinii prawnej itp., do których stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące umowy o dzieło. Charakterystyczne jest to, że są one jednostronnie podmiotowo kwalifikowane, tj. stroną ich może być jedynie osoba dopuszczona przez przepisy do świadczenia pomocy prawnej. Drugą stroną umowy jest podmiot określany jako „klient”, uprawniony do żądania starannego działania (wykonania dzieła) ze strony profesjonalnego prawnika.
Wejście spółki w pozycję klienta
Ponadto istotą umowy o świadczenie pomocy prawnej, do której stosuje się przepisy o zleceniu, jest informowanie zleceniodawcy o wykonywanych czynnościach oraz możliwość wydawania przez niego poleceń zleceniobiorcy. Oczywiście jest ona w przypadku radców prawnych ograniczona zasadami niezależności zawodowej oraz oparciem relacji z klientem na zaufaniu. Jeśli jednak przyjąć, że umowa dotycząca pomocy prawnej może być zawarta między radcą a spółką, podczas gdy klient udziela mu jedynie pełnomocnictwa, to powyższe uprawnienia z natury rzeczy przysługiwać musiałyby spółce. Dotyczy to także sytuacji, gdyby upoważniła ona do ich wykonywania klienta, ponieważ takie upoważnienie mogłaby w każdej chwili cofnąć. Sama możliwość naruszenia tajemnicy i wydawania poleceń jest tutaj dyskwalifikująca.
W konsekwencji zatem nie jest wystarczające do uznania danego podmiotu za klienta udzielenie przez niego pełnomocnictwa. Kluczowe dla wzajemnych praw i obowiązków prawnika i klienta jest bowiem istnienie stosunku umownego, który nie może być wykreowany poprzez samo pełnomocnictwo. Wyklucza to w pierwszej kolejności model określony powyżej jako podwykonawstwo.
Ograniczenie swobody wyboru
Przeciwko modelowi pozyskiwania należy przytoczyć podstawową wątpliwość, że w gruncie rzeczy nie chodzi w nim o pozyskiwanie klienta przez pośrednika, co przed 1.1.2023 było dopuszczalne, lecz o informowanie o wykonywaniu zawodu, które ogranicza swobodę wyboru klientowi. Według tych postanowień pozyskiwaniem klientów jest, bez względu na formę i środki techniczne, każde działanie radcy prawnego będące bezpośrednią propozycją zawarcia umowy z konkretnym klientem. Należy domniemywać, że podejmując współpracę ze spółką, radca prawny nie zamierza uzyskać zlecenia konkretnego podmiotu, lecz dotrzeć za jej pośrednictwem do szerszej ich grupy.
Jest to zatem raczej informowanie o wykonywaniu zawodu, przez które należało na gruncie KERP przed 1.1.2023 rozumieć inicjowane przez radcę prawnego działanie niestanowiące bezpośredniej propozycji zawarcia umowy z konkretnym klientem, bez względu na jego formę, treść i środki techniczne. Współpraca radcy prawnego ze spółką na omawianych zasadach ograniczałaby klientowi swobodę wyboru, ponieważ informacja o wykonywaniu zawodu przez radcę prawnego dociera do klientów, którzy już zdecydowali się na korzystanie z pomocy prawnej świadczonej przez spółkę, z którą prawnik współpracuje. W omawianym przypadku klient będzie musiał przyjąć prawnika zaproponowanego przez spółkę lub dokonać jego wyboru z ograniczonego ich grona.
Podsumowując powyższą argumentację, jako bardziej nieetyczny jawi się model podwykonawstwa w porównaniu z modelem pozyskiwania. Należy także podkreślić, że przytoczone argumenty pozostają w mocy również po nowelizacji KERP. Wprowadza ona jednak co najmniej trzy istotne rozwiązania w omawianym zakresie.
Zajęcia niedopuszczalne
Po pierwsze, wprowadzono wyraźny zakaz współpracy radców prawnych z tzw. podmiotami nieuprawnionymi, zwłaszcza spółkami kapitałowymi, które miałyby świadczyć pomoc prawną. Wiąże się to z ogólniejszymi zmianami dotyczącymi tzw. zajęć niedopuszczalnych, a więc niepołączalnych z wykonywaniem zawodu. Zasadą ogólną jest to, że zajęcia takie są zakazane w sposób względny. Każdorazowo wymagana jest zatem ocena, czy dany rodzaj działalności, który zamierza podjąć radca prawny, nie narusza jednego z kryteriów wskazanych w art. 25 ust. 1 KERP, tj. ograniczałaby jego niezależność, uchybiałaby godności zawodu, stwarzałaby zagrożenie dla tajemnicy zawodowej lub powodowałaby wystąpienie konfliktu interesów.
Wśród zajęć podlegających ocenie na podstawie powyższych kryteriów jako przykładowe wymienić można działalność publiczną i społeczną radcy prawnego, w tym sprawowanie różnych funkcji publicznych lub zajmowanie stanowisk w organizacjach społecznych, działalność zawodową i gospodarczą niebędącą świadczeniem pomocy prawnej lub niepozostającą z nią w bezpośrednim związku, w tym zatrudnienie w podmiotach gospodarczych.
Jeśli działalność radcy spełnia powyższe kryteria, a zatem jest dopuszczalna, to w przypadku aktywności niebędącej świadczeniem pomocy prawnej lub niepozostającej z nią w bezpośrednim związku na radcy prawnym ciąży obowiązek wyraźnego jej oddzielenia od wykonywania zawodu radcy prawnego.
Wśród zajęć niedopuszczalnych można wyróżnić także te bezwzględnie niedopuszczalne. Stanowią ona wyjątek od względnego charakteru omawianej zasady, uregulowane są w art. 25a KERP i obejmują branie udziału lub pomaganie osobom trzecim w świadczeniu przez nie pomocy prawnej w celu zarobkowym w sposób niejawny dla klienta, w szczególności w charakterze osoby użyczającej nazwiska, cichego wspólnika lub pomocnika, a także branie udziału lub pomaganie w jakiejkolwiek formie, jakimkolwiek charakterze oraz w jakikolwiek sposób w świadczeniu pomocy prawnej lub prowadzeniu regulowanej działalności prawniczej przez podmioty nieuprawnione.
Po drugie, wprowadzono wyraźny zakaz korzystania z pośredników przy pozyskiwaniu klientów. Taki przepis obowiązywał już w przeszłości, następnie zdecydowano się na jego uchylenie, teraz do niego powrócono. Mówi o tym art. 33 ust. 3 KERP, zgodnie z którym radca prawny nie może pozyskiwać klientów za pośrednictwem lub przy pomocy osób albo podmiotów zewnętrznych, dzieląc się z nimi wynagrodzeniem pochodzącym od pozyskanego w ten sposób klienta, jeżeli nie uczestniczą one w świadczeniu pomocy prawnej na rzecz tego klienta. Jak była o tym mowa, brak takiego zakazu tworzył lukę umożliwiającą nawiązywanie współpracy z podmiotami, które po nowelizacji KERP należy nazywać nieuprawnionymi.
Po trzecie, w sposób wyraźny przesądzono, że radca prawny nie może dzielić się wynagrodzeniem z innymi podmiotami. Zgodnie z art. 36 ust. 6 KERP radca prawny nie może dzielić się wynagrodzeniem za świadczenie pomocy prawnej z osobą lub podmiotem, które nie uczestniczyły w jej świadczeniu. Zakaz ten nie dotyczy wynagrodzenia dzielonego w ramach wspólnego wykonywania zawodu, w tym podziału zysku w kancelarii, lub wspólnego świadczenia pomocy prawnej z innym radcą. Ma to wyłączyć wszystkie prowizyjne sposoby kształtowania wynagrodzenia radcy we współpracy z podmiotami nieuprawnionymi.
Podsumowując, nowelizacja wzmacnia dotychczasową argumentację o niedopuszczalności współpracy radców prawnych ze spółkami kapitałowymi. Nie jest przy tym wejściem przez samorząd zawodowy w rolę regulatora rynku, ponieważ postawienia KERP jedynie do radców są adresowane i powinny być traktowane jako uszczegółowienie ustawowej regulacji form wykonywania zawodu.
Autor jest doktorem nauk prawnych, pracownikiem WPiA Uniwersytetu Warszawskiego, prezesem fundacji Instytut Etyki Prawniczej oraz wydawcą serii Biblioteka Etyki Prawniczej.
Nowe badania lekarskie pracowników w ramach programów profilaktyki zdrowia
Nowelizacja Kodeksu pracy
W Dzienniku Ustaw opublikowano 6.2.2023 r. podpisaną przez Prezydenta 27.1.2023 r. ustawę z 1.12.2022 r. o zmianie ustawy – Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 240). Do najważniejszych zmian, które wejdą w życie, należy wprowadzenie na stałe do KP pracy zdalnej oraz umożliwienie pracodawcom skontrolowania pracowników na obecność alkoholu i narkotyków. Przepisy o pracy zdalnej wejdą w życie 7.4.2023 r., natomiast już od 21.2.2023 r. zaczną obowiązywać przepisy o prewencyjnej kontroli trzeźwości oraz przepisy o nowych badaniach lekarskich. Nowelizacji ulegnie bowiem art. 229 KP, który reguluje kwestię badań profilaktycznych pracowników.
Badania pracowników w ramach programów profilaktyki zdrowotnej
Zgodnie z art. 207 § 1 KP pracodawca ponosi odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładzie pracy. Jest on zobowiązany chronić zdrowie i życie pracowników przez zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, przy odpowiednim wykorzystaniu osiągnięć nauki i techniki. W związku z tym na podstawie art. 229 § 4 KP nie może dopuścić do pracy pracownika bez aktualnego orzeczenia lekarskiego stwierdzającego brak przeciwwskazań do pracy na określonym stanowisku w warunkach pracy opisanych w skierowaniu na badania lekarskie. Na pracownikach natomiast ciąży obowiązek przestrzegania przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, i w związku z tym są zobowiązani poddawać się wstępnym, okresowym i kontrolnym oraz innym zaleconym badaniom lekarskim, oraz stosować się do wskazań lekarskich (art. 211 KP). KP wyróżnia trzy rodzaje badań lekarskich, jakim musi się poddać pracownik: wstępne, okresowe oraz kontrolne. Badania lekarskie przeprowadza się na podstawie skierowania wydanego przez pracodawcę. Zgodnie z art. 229 § 6 KP wszystkie ww. badania są przeprowadzane na koszt pracodawcy. W tym zakresie nastąpi zmiana. W art. 229 § 6 zd. pierwsze KP po wyrazach „na koszt pracodawcy” dodane zostaną wyrazy „ z zastrzeżeniem § 61”, a po § 6 dodany zostanie § 61–65. Zgodnie z nowymi przepisami, w przypadku gdy pracownik skierowany na:
- Wstępne;
- Okresowe albo
- Kontrolne badania lekarskie
spełni warunki objęcia programem zdrowotnym lub programem polityki zdrowotnej, lekarz skieruje pracownika za jego zgodą do udziału w programie zdrowotnym lub programie polityki zdrowotnej. Jeżeli pracownik wykona wstępne, okresowe albo kontrolne badania lekarskie zgodnie z programem zdrowotnym lub programem polityki zdrowotnej, badania te będą finansowane na zasadach określonych w programie zdrowotnym lub programie polityki zdrowotnej. W sytuacji gdy zakres badań określonych w programie zdrowotnym lub programie polityki zdrowotnej nie będzie odpowiadał pełnemu zakresowi badań wymaganych w celu wydania orzeczenia lekarskiego dotyczącego przeciwwskazań do pracy na określonym stanowisku, w warunkach pracy opisanych w skierowaniu, lekarz przeprowadzający badania lekarskie wyda pracownikowi również skierowanie na przeprowadzenie pozostałych badań. Badania wstępne, okresowe i kontrolne, przeprowadzone w programie zdrowotnym lub programie polityki zdrowotnej, nie będą obciążały finansowo pracodawcy. Profilaktyczne badania mają być bowiem finansowane z budżetu państwa.
Okresowe i kontrolne badania lekarskie w ramach programów profilaktyki zdrowia będą przeprowadzane w miarę możliwości w godzinach pracy. Za czas niewykonywania pracy w związku z przeprowadzanymi badaniami pracownik będzie zachowywał prawo do wynagrodzenia, a w razie przejazdu na te badania do innej miejscowości będą mu przysługiwać należności na pokrycie kosztów przejazdu według zasad obowiązujących przy podróżach służbowych.
Minister Zdrowia ogłosi w drodze obwieszczenia wykaz programów zdrowotnych lub programów polityki zdrowotnej, realizowanych przez ministra lub przez Narodowy Fundusz Zdrowia, które uwzględni lekarz w ramach przeprowadzania badania wstępnego, badania okresowego albo badania kontrolnego pracownika.
Wynajmujesz mieszkanie? Koniec podatkowej sielanki
Podatkowa rewolucja wprowadzona przez Polski Ład mocno dotknęła zarabiających na prywatnym wynajmie (czyli takim, który nie jest działalnością). Od 1.1.2023 r. nie mogą już rozliczać się według skali PIT, musieli przejść na ryczałt. Dla wielu oznacza to obowiązek zapłaty podatku, którego wcześniej nie mieli. Pierwszy termin na daninę upływa w poniedziałek 20 lutego.
– Wynajmujący, którzy w poprzednich latach byli na skali, mogli rozliczać koszty uzyskania przychodów. Największe to odpisy amortyzacyjne, które pozwalały odliczyć wydatki na nabycie/wybudowanie mieszkania/domu. Część wynajmujących dzięki amortyzacji w ogóle nie płaciła podatku – mówi Wojciech Jasiński, doradca podatkowy w ATA Finance.
Amortyzacja i remonty
– Załóżmy, że pan Kowalski kupił dziesięcioletni apartament za 1 mln zł. Z samej amortyzacji miał 100 tys. zł kosztów rocznie. Nawet jak wynajmował apartament za 8 tys. zł miesięcznie, to i tak wychodziła mu strata i nie płacił podatku – tłumaczy Wojciech Jasiński.
W koszty można było też wrzucać inne wydatki. Takie jak remonty, zakupy wyposażenia (meble, telewizor, środki czystości) czy odsetki od kredytu na zakup nieruchomości.
Podatkowe eldorado się jednak skończyło. Na obowiązkowym od 1 stycznia 2023 r. ryczałcie nie odliczymy już żadnych kosztów. Nie skorzystamy też z kwoty wolnej (30 tys. zł dochodu rocznie), która przysługuje na skali. Co oznacza, że zapłacimy podatek od każdej złotówki przychodu.
Ile wyniesie danina? Podstawowa stawka podatku od przychodów z najmu to 8,5 proc. Załóżmy, że pan Kowalski dostaje za mieszkanie 2 tys. zł miesięcznie. Podatek wyniesie 170 zł. Rocznie będzie to 2040 zł.
Przy wyższych przychodach stawka rośnie. Gdy mamy więcej niż 100 tys. zł rocznie, od nadwyżki zapłacimy 12,5-proc. podatek. Jeśli więc pan Kowalski wynajmuje dwa apartamenty i za każdy dostaje 5 tys. zł miesięcznie, to ryczałt za cały rok wyniesie 11 tys. zł. Wynika to z wyliczenia (100 tys. zł x 8,5 proc.) + (20 tys. zł x 12,5 proc.).
Pierwszy podatek w 2023 r. trzeba zapłacić do 20 lutego. Oczywiście tylko wtedy, gdy w styczniu dostaliśmy czynsz od lokatora. Jeśli bowiem najem nie jest działalnością gospodarczą, przychód powstaje dopiero w momencie zapłaty.
Czy wynajmujący prywatnie mogą płacić podatek co kwartał? Tak, fiskus na to pozwala (jeśli ich przychody nie przekroczyły w zeszłym roku 200 tys. euro). Wskazuje też, że o wyborze kwartalnego sposobu rozliczenia informujemy dopiero w zeznaniu rocznym. Tak więc właściciel lokalu może pierwszy podatek zapłacić nawet 20 kwietnia.
Odpisz stratę z poprzednich lat
Czy daniny da się jakoś uniknąć? Tak, jeśli mamy stratę poniesioną w okresie, kiedy byliśmy jeszcze na skali.
Można ją odliczyć od przychodu (w całości albo w połowie, w zależności od tego, z którego jest roku). Fiskus przyznaje, że nie trzeba czekać z tym do zeznania rocznego. Stratę wolno odliczać już przy obliczaniu miesięcznego (kwartalnego) podatku. Oznacza to, że przez jakiś czas (w zależności od tego, ile mamy do odliczenia) wynajmujący może w ogóle nie płacić daniny.
A co z innymi preferencjami? Ryczałtowcom przysługują niektóre ulgi, np. na darowizny dla dobroczynnych organizacji. Czy można je odliczać od przychodu już przy obliczaniu miesięcznego (kwartalnego) podatku?
– Przepisy tego nie zakazują, wydaje się, że wynajmujący może skorzystać z ulgi już w trakcie roku. Fiskus nie powinien kwestionować odliczenia – mówi Wojciech Jasiński. Podkreśla jednak, że inaczej jest przy uldze na walkę ze smogiem (która też przysługuje ryczałtowcom), tu przepisy stanowią, że wykazujemy ją dopiero w zeznaniu rocznym.
Uwaga na opłaty
Wynajmujący muszą też pamiętać o precyzyjnym określeniu zasad rozliczenia z lokatorem. Jeśli z umowy wynika, że opłaty za media, które ponosi najemca, obciążają właśnie jego, fiskus nie uzna ich za przychód właściciela (pisaliśmy o tym w „Rzeczpospolitej” z 30.11.2022 r.).
Piotr Sekulski doradca podatkowy w kancelarii Outsourced.pl
Jeśli zarabiający na prywatnym wynajmie chcą uratować podatkowe koszty, mogą zastanowić się nad założeniem firmy. W działalności opodatkowanej według skali albo stawką liniową nadal można odliczać wydatki związane z nieruchomością. Pamiętajmy jednak, że główna korzyść odpadła, Polski Ład zakazał bowiem amortyzacji mieszkań i domów. A zakładanie działalności tylko po to, żeby zaliczyć do kosztów remonty i zakupy wyposażenia albo skorzystać z kwoty wolnej (na skali), może okazać się nieopłacalne. W biznesie trzeba przecież płacić składki na ubezpieczenia społeczne oraz zdrowotne, dochodzą też biurokratyczne obowiązki.
Ciekawszym rozwiązaniem wydaje się dopisanie wynajmu do firmy, jeśli już ją prowadzimy. Oczywiście każdy musi przeanalizować, czy nie spowoduje to negatywnych konsekwencji, np. przekroczenia progu skali po zsumowaniu dochodów.
Prawo dostępu do danych osobowych
Stan faktyczny
RW zwrócił się do Österreichische Post AG (dalej: Post) na podstawie art. 15 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.4.2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) (Dz.Urz. UE L z 2016 r. Nr 119, s. 1; dalej: RODO), w celu uzyskania dostępu do dotyczących go danych osobowych przechowywanych przez Post obecnie lub w przeszłości, a w przypadku ujawnienia tych danych osobom trzecim – tożsamości tych odbiorców. Post ograniczyła się do wskazania, że wykorzystuje dane w zakresie zgodnym z prawem, i nie podała RW tożsamości konkretnych odbiorców danych.
Rozpoznający tę sprawę austriacki SN powziął wątpliwości co do wykładni art. 15 ust. 1 lit. c) RODO, ponieważ jego treść nie pozwala ustalić, czy przyznaje on osobie, której dane dotyczą, prawo dostępu do informacji dotyczących konkretnych odbiorców ujawnionych danych, czy też administrator danych dysponuje uznaniem co do sposobu, w jaki zamierza uwzględnić wniosek o udzielenie dostępu do informacji o odbiorcach.
Stanowisko TSUE
Przepis art. 15 ust. 1 lit. c) RODO stanowi, że osoba, której dane dotyczą, jest uprawniona do uzyskania od administratora potwierdzenia, czy przetwarzane dane osobowe dotyczą właśnie jej, a jeżeli ma to miejsce, jest uprawniona do uzyskania dostępu do informacji o odbiorcach lub kategoriach odbiorców, którym te dane osobowe zostały lub zostaną ujawnione. Trybunał wskazał, że pojęcia „odbiorcy” i „kategorie odbiorców”, zawarte w tym przepisie, są użyte jedno po drugim, bez możliwości wywnioskowania pierwszeństwa między nimi. W ocenie TSUE treść art. 15 ust. 1 lit. c) RODO nie pozwala ustalić w sposób jednoznaczny, czy osoba, której dane dotyczą, w przypadku gdy dotyczące jej dane osobowe zostały lub zostaną ujawnione, ma prawo do uzyskania informacji o konkretnej tożsamości odbiorców tych danych.
Odnosząc się do kontekstu, w jaki wpisuje się art. 15 ust. 1 lit. c) RODO, TSUE przypomniał, że motyw 63 tego rozporządzenia przewiduje, iż osoba, której dane dotyczą, powinna mieć prawo do wiedzy i informacji, w szczególności dotyczących odbiorców tych danych osobowych, i nie precyzuje, że to prawo może być ograniczone wyłącznie do kategorii odbiorców. Ponadto, aby przestrzegane było prawo dostępu, każde przetwarzanie danych osobowych musi być zgodne z zasadami określonymi w art. 5 RODO (wyrok TSUE z 16.1.2019 r., Deutsche Post, C-496/17, pkt 57, Legalis). Wśród tych zasad znajduje się zasada przejrzystości (art. 5 ust. 1 lit. a) RODO), która oznacza (jak wynika z motywu 39 tego rozporządzenia), że osoba, której dane dotyczą, posiada informacje o sposobie przetwarzania jej danych osobowych, oraz wymaga, aby te informacje były łatwo dostępne i zrozumiałe.
Trybunał orzekł już, że korzystanie z omawianego prawa dostępu powinno pozwolić osobie, której dane dotyczą, nie tylko na sprawdzenie, czy dotyczące jej dane są prawidłowe, ale także czy są przetwarzane zgodnie z prawem (wyrok TSUE z 20.12.2017 r., Nowak, C-434/16, pkt 57, Legalis), a w szczególności czy zostały one ujawnione upoważnionym odbiorcom (wyrok TSUE z 7.5.2009 r., Rijkeboer, C-553/07, pkt 49, Legalis). Przykładowo prawo dostępu jest niezbędne, aby umożliwić osobie, której dane dotyczą, skorzystanie w razie potrzeby z jej prawa do sprostowania, prawa do usunięcia danych (prawa do bycia zapomnianym) lub prawa do ograniczenia przetwarzania, które zostały jej przyznane, odpowiednio, w art. 16, 17 i 18 RODO (wyrok TSUE z 17.7.2014 r., YS i in., C-141/12 i C-372/12, pkt 44, Legalis, sprawy połączone).
Trybunał stwierdził, że powyższą wykładnię potwierdza również treść art. 19 RODO, który przewiduje w zdaniu pierwszym, że administrator danych co do zasady informuje każdego odbiorcę, któremu dane osobowe zostały ujawnione, o każdym sprostowaniu lub usunięciu danych osobowych lub o jakimkolwiek ograniczeniu przetwarzania, a w zdaniu drugim – że ten administrator informuje o tych odbiorcach osobę, której dane dotyczą, jeśli tylko tego zażąda. Art. 19 zd. drugie RODO wyraźnie przyznaje osobie, której dane dotyczą, prawo do bycia informowaną o konkretnych odbiorcach dotyczących jej danych przez administratora danych w ramach ciążącego na tym ostatnim obowiązku informowania wszystkich odbiorców o wykonywaniu praw przysługujących tej osobie na podstawie art. 16, art. 17 ust. 1 i art. 18 RODO. W ocenie TSUE z powyższej analizy systemowej wynika, że art. 15 ust. 1 lit. c) RODO stanowi jeden z przepisów mających gwarantować przejrzystość sposobów przetwarzania danych osobowych względem osoby, której dane dotyczą, i umożliwia tej osobie, jak wskazał rzecznik generalny w pkt. 33 opinii, wykonywanie uprawnień przewidzianych w szczególności w art. 16–19, 21, 79 i 82 RODO. W związku z tym TSUE uznał, że informacje przekazane osobie, której dane dotyczą, na podstawie prawa dostępu przewidzianego w art. 15 ust. 1 lit. c) RODO powinny być możliwie najbardziej dokładne.
Trybunał wskazał, że RODO dąży w szczególności do zapewnienia wysokiego poziomu ochrony osób fizycznych w Unii Europejskiej. Ogólne ramy prawne stworzone przez RODO wprowadzają w życie wymogi wynikające z podstawowego prawa do ochrony danych osobowych, chronionego przez art. 8 KPP, a w szczególności wymogi wyraźnie przewidziane w art. 8 ust. 2 KPP (wyrok TSUE z 9.3.2017 r., Manni, C-398/15, pkt 40, Legalis). W ocenie TSUE ten cel ten potwierdza przedstawioną powyżej wykładnię art. 15 ust. 1 RODO. W związku z tym z celu, do którego dąży RODO, wynika również, że osoba, której dane dotyczą, ma prawo do uzyskania od administratora danych informacji o konkretnych odbiorcach, którym zostały lub zostaną ujawnione dotyczące jej dane osobowe.
Trybunał podkreślił, że prawo do ochrony danych osobowych nie jest jednak prawem bezwzględnym. Prawo to należy bowiem postrzegać w świetle jego funkcji społecznej i wyważyć z innymi prawami podstawowymi, zgodnie z zasadą proporcjonalności (wyroku TSUE z 16.7.2020 r., Facebook Ireland i Schrems, C-311/18, pkt 172, Legalis). W związku z tym TSUE przyjął, że w szczególnych okolicznościach nie jest możliwe dostarczenie informacji dotyczących konkretnych odbiorców.
Trybunał przypomniał, że zgodnie z art. 12 ust. 5 lit. b) RODO administrator danych, zgodnie z zasadą odpowiedzialności, może odmówić uwzględnienia wniosków osoby, której dotyczą dane, jeżeli wnioski te są ewidentnie nieuzasadnione lub nadmierne. Przy czym na tym samym administratorze danych spoczywa obowiązek wykazania, że dane wnioski mają ewidentnie nieuzasadniony lub nadmierny charakter. W niniejszej sprawie Post oddaliła wniosek złożony przez RW na podstawie art. 15 ust. 1 RODO, w którym zażądał on, aby Post podała mu tożsamość odbiorców, którym ujawniła dotyczące go dane osobowe. Trybunał wskazał, że do Sądu odsyłającego będzie należało zbadanie, czy, w rozpatrywanych okolicznościach Post wykazała, iż ten wniosek miał ewidentnie nieuzasadniony lub nadmierny charakter.
Reasumując, TSUE orzekł, że art. 15 ust. 1 lit. c) RODO należy interpretować w ten sposób, iż przewidziane w tym przepisie prawo dostępu osoby, której dane dotyczą, do dotyczących jej danych osobowych oznacza, w przypadku gdy te dane zostały lub zostaną ujawnione odbiorcom, że na administratorze danych ciąży obowiązek podania tej osobie dokładnej tożsamości tych odbiorców, chyba że nie jest możliwe zidentyfikowanie tych odbiorców lub ten administrator danych wykaże, że wnioski o uzyskanie dostępu złożone przez osobę, której dane dotyczą, są ewidentnie nieuzasadnione lub nadmierne w rozumieniu art. 12 ust. 5 RODO, w których to przypadkach administrator ten może wskazać tej osobie wyłącznie kategorie odnośnych odbiorców.
Komentarz
W niniejszym wyroku Trybunał dokonał wykładni art. 15 ust. 1 lit. c) RODO w odniesieniu do zakresu przewidzianego w tym przepisie prawa osoby, której dane dotyczą, do uzyskania od administratora informacji dotyczących odbiorców lub kategorii odbiorców, którym dane osobowe zostały lub zostaną ujawnione.
Z prezentowanego wyroku wynika, że jeżeli osoba, której dane osobowe są przetwarzane, chce uzyskać od administratora informacje o osobach trzecich, którym te dane są ujawniane, jej prawo dostępu do danych oznacza, że powinna ona otrzymać informacje o konkretnych odbiorcach, którym ujawniono dotyczące jej dane osobowe. Tym samym prawo dostępu oznacza, że osoba, której dane dotyczą, może uzyskać od administratora danych informacje o konkretnych odbiorcach, którym dane zostały ujawnione, lub, alternatywnie, zdecydować się na ograniczenie się do zażądania informacji dotyczących kategorii odbiorców. Zgodnie z wykładnią TSUE w art. 15 RODO przewidziano rzeczywiste prawo dostępu na rzecz osoby, której dane dotyczą, w przeciwieństwie np. do art. 13 i 14 RODO.
Trybunał uznał, że jedynie wyjątkowo to prawo może zostać ograniczone do informacji dotyczących tylko kategorii odbiorców. Dotyczy to przypadku, w którym nie jest możliwe podanie do wiadomości tożsamości konkretnych odbiorców, w szczególności gdy nie są oni jeszcze znani, bądź też wyłączeń unormowanych w art. 12 ust. 5 lit. b) RODO.
Rażące naruszenie prawa skutecznym zarzutem kasacyjnym
Opis stanu faktycznego
SR w R. uznał J.M. za winnego pięciu czynów zabronionych:
- Z art. 271 § 3 KK i art. 18 § 3 KK w zw. z art. 286 § 1 KK, w zw. z art. 11 § 2 KK, w zw. z art. 4 § 1 KK, za który wymierzono mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności;
- Z art. 286 § 1 KK w zw. z art. 4 § 1 KK, za który wymierzono mu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności;
- Z art. 286 § 1 KK w zw. z art. 12 KK, w zw. z art. 4 § 1 KK, za który wymierzono mu karę roku pozbawienia wolności;
- Z art. 286 § 1 KK w zw. z art. 12 KK w zw. z art. 4 § 1 KK, za który wymierzono mu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności;
- Z art. 286 § 1 KK w zw. z art. 12 KK, w zw. z art. 4 § 1 KK, za który wymierzono mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności.
Kary jednostkowe zostały połączone i jako karę łączną wymierzono J.M. karę roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Powyższy wyrok został zaskarżony przez obrońcę J.M., który zaskarżył go w całości, zarzucając: obrazę przepisów prawa materialnego, tj. art. 286 § 1 KK i art. 7 KPK, błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, mający w ocenie skarżącego wpływ na jego treść, a także rażącą niewspółmierność orzeczonej kary łącznej.
Skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez uniewinnienie oskarżonego od zarzucanych mu czynów, ewentualnie przez wymierzenie oskarżonemu kary o łagodniejszym charakterze.
Po rozpoznaniu apelacji obrońcy oskarżonego SO w R. zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że uchylił orzeczenie o karze łącznej. Ustalił, że cztery przypisane czyny zostały popełnione w warunkach ciągu przestępstw i za nie wymierzył oskarżonemu karę roku pozbawienia wolności. Ponadto SO połączył wymierzone kary i jako karę łączną orzekł karę roku i 2 miesięcy pozbawienia wolności.
Kasację od powyższego wyroku wniósł obrońca skazanego. Zaskarżył go w całości, zarzucając naruszenie bezwzględnej przyczyny odwoławczej, określonej w art. 439 § 1 pkt. 9 w zw. z art. 17 § 1 pkt. 7 KPK oraz rażące naruszenie przepisów prawa materialnego, tj. art. 91 § 1 KK, i procesowego: art. 433 § 2 KPK w zw. z art. 457 § 3 KPK; art. 433 § 1 in fine KPK w zw. z art. 413 § 2 pkt. 1 KPK; art. 440 KPK; art. 433 § 1 in fine KPK w zw. z art. 455 KPK.
W oparciu o powyższe zarzuty obrońca wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku SO w R. i uniewinnienie oskarżonego od zarzuconych mu czynów z uwagi na oczywiście niesłuszne skazanie, ewentualnie umorzenie postępowania, ewentualnie uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania właściwemu Sądowi.
W pisemnej odpowiedzi na kasację prokurator Prokuratury Rejonowej w R. wniósł o jej oddalenie jako oczywiście bezzasadnej.
Po rozpoznaniu kasacji obrońcy skazanego SN postanowił oddalić kasację jako oczywiście bezzasadną.
Uzasadnienie SN
Zdaniem SN kasacja okazała się oczywiście bezzasadna, co umożliwiło jej oddalenie na posiedzeniu w trybie art. 535 § 3 KPK. W pierwszym z zarzutów skarżący podnosił zaistnienie bezwzględnej przyczyny odwoławczej z art. 439 § 1 pkt. 9 w zw. z art. 17 § 1 pkt. 7 KPK. Zarzut ten był oczywiście bezzasadny.
Ustalenie, czy dane działanie jest czynem ciągłym, czy ciągiem przestępstw, należy do sfery ustaleń faktycznych, i nie może być wprost kwestionowane w kasacji. Z kolei w apelacji nie został podniesiony zarzut obrazy art. 12 KK, art. 91 KK, ani żadnego innego przepisu dotyczącego tych instytucji. Jednocześnie nie można tracić z pola widzenia, że stosując instytucję z art. 91 KK w tej konkretnej sprawie, Sąd odwoławczy z urzędu działał na korzyść skazanego. Rozpoznając zarzut z art. 438 pkt. 4 KPK, Sąd odwoławczy z urzędu objął część czynów konstrukcją ciągu przestępstw, co w ostateczności przełożyło się na obniżenie kary łącznej z roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności na rok i 2 miesiące pozbawienia wolności.
Sposób rozważenia przez SO zarzutów apelacyjnych odnoszących się do kwestii zamiaru należy uznać za prawidłowy. Nie doszło w tym względzie do rażącego naruszenia art. 433 § 2 w zw. z art. 455 KPK.
Sąd odwoławczy bardzo szczegółowo wyjaśnił, dlaczego mimo literalnego braku wskazania tego znamienia w opisach czynów przypisanych skazanemu nie doszło do obrazy prawa materialnego ani rażącego naruszenia art. 413 § 2 pkt. 1 KPK. Argumentacja ta sprowadza się do wskazania, że jeśli z całokształtu opisu czynu jednoznacznie wynika, iż to niewskazane literalnie znamię zostało zrealizowane, a także jeśli zostało ono zawarte w opisie czynu, ale nie wprost, tylko w sposób opisowy, to taki opis czynu czyni zadość wymogom ustawowym. Stanowisko to znajduje oparcie w orzecznictwie. Otóż „zawarty w wyroku skazującym opis czynu musi być tak skonstruowany, aby odzwierciedlał realizację przez oskarżonego wszystkich ustawowych znamion przypisanego mu przestępstwa. Jakkolwiek najłatwiej jest to osiągnąć korzystając z języka ustawy, to jednak nie jest to wymóg kodeksowy. Z treści art. 413 § 2 pkt. 1 KPK nie wynika bowiem, ażeby w opisie czynu należało używać słów ustawy, określających poszczególne znamiona przestępstwa. Chodzi natomiast o to, aby ten opis odpowiadał znaczeniu wszystkich znamion ustawowych konkretnego przestępstwa. Przy opisie czynu należy posłużyć się takimi sformułowaniami, które w sposób niebudzący wątpliwości odpowiadają treści poszczególnych znamion przypisanego sprawcy czynu zabronionego” (postanowienie SN z 11.3.2021 r., V KK 21/21, Legalis). W tej sprawie w przypadku pomocnictwa do oszustwa w opisie czynu mowa jest o tym, iż osoba, której pomagał skazany, przedłożyła pracownikowi banku dokument, który nie zawierał w swej treści danych odpowiadających rzeczywistości. Z kolei w przypadku pozostałych czynów popełnionych na szkodę kontrahentów skazanego posłużono się zwrotami wskazującymi na brak po jego stronie zamiaru wywiązania się z przyjętych na siebie zobowiązań. Jak słusznie podkreślił Sąd odwoławczy, strona umowy cywilnoprawnej, która zawiera ją, nie zamierzając się z niej wywiązać, niewątpliwie wprowadza w błąd kontrahentów co do realizacji postanowień umowy. Sąd Odwoławczy nie naruszył prawa, a tym bardziej rażąco, uznając, że taki opis czynów oddaje istotę znamion przestępstwa oszustwa i odpowiada „wprowadzeniu w błąd”.
Trzeba podkreślić, że Sąd odwoławczy z urzędu powziął wątpliwość co do prawidłowości uwzględnienia w kwalifikacji prawnej czynu także art. 271 § 3 KK. Wyjaśnił jednak rzetelnie, dlaczego nie zastosował w tej sprawie art. 455 KPK, podkreślając, że ewentualna zmiana kwalifikacji prawnej musiałaby wiązać się ze zmianą ustaleń faktycznych. Sąd ten wyjaśnił też, dlaczego wyrok Sądu I instancji nie jest rażąco niesprawiedliwy i dlaczego dokonanie jego zmiany na podstawie art. 440 KPK nie jest uzasadnione. Sąd odwoławczy zwrócił przy tym uwagę, że SR zaniechał rozważenia, czy zachowanie J.M. nie wyczerpywało również znamion strony przedmiotowej pomocnictwa do czynu z art. 297 § 1 KK, przy czym ewentualnej korekcie wyroku na niekorzyść skazanego stał na przeszkodzie zakaz reformationis in peius.
Komentarz
Rozwijając tezę postanowienia SN, należy wskazać, że nie wystarczy samo podniesienie zarzutu naruszenia konkretnego przepisu, ale trzeba wykazać w drodze umotywowanego wywodu, że w realiach konkretnej sprawy, w wyniku wadliwych decyzji sądu, rzeczywiście doszło do naruszenia w stopniu rażącym określonego przepisu, a sąd miał obowiązek postąpić inaczej, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do wydania innego rozstrzygnięcia niż zaskarżone (por. postanowienie SN z 23.11.2021 r., III KK 197/21, Legalis). Jest oczywiste, że nie sposób przyjąć, aby niezastosowanie przez SO z urzędu art. 440 KPK stanowiło rażące naruszenie prawa, które miało istotny wpływ na treść orzeczenia. Wobec oczywistej bezzasadności zarzutów kasacyjnych, kasację obrońcy skazanego należało oddalić w trybie art. 535 § 3 KPK.
Biznes wybiera podatek oraz składkę zdrowotną na 2023 r.
Ostatni dzień na wybór formy rozliczeń to 20.2.2023 r. Decydujemy do tego dnia o podatku i składce zdrowotnej.
– Po rewolucji, jaką zafundował biznesowi Polski Ład, wybór jest dużo trudniejszy niż kiedyś. Nie wystarczy skalkulować podatku, musimy też policzyć składkę zdrowotną, która wpływa na wysokość firmowych obciążeń. Doszło parę zwolnień, mamy zróżnicowane stawki podatku. Wybór formy rozliczeń staje się coraz większym wyzwaniem – mówi Beata Boruszkowska, prezes Krajowej Izby Biur Rachunkowych.
– Na pewno warto jednak wszystko dokładnie policzyć, bo nawet przy średnich zarobkach możemy zaoszczędzić kilka, kilkanaście albo kilkadziesiąt tys. zł rocznie – podkreśla Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w inFakt.
Ważne też koszty i ulgi
Możliwości są trzy: skala, liniowy PIT oraz ryczałt. Wybór zależy od wielu czynników, najważniejsze są cztery rzeczy.
Pierwsza to wysokość podatku. Na skali mamy 12 proc. Po przekroczeniu 120 tys. zł dochodu płacimy 32 proc. Ale jest też kwota wolna. Polski Ład podniósł ją do 30 tys. zł dochodu rocznie. Liniowy podatek wynosi 19 proc. niezależnie od wysokości dochodu. Nie ma tu kwoty wolnej.
Na ryczałcie stawki uzależnione są od rodzaju biznesu. Wynoszą od 2 do 17 proc. Podatek płacimy od przychodu (bez kwoty wolnej).
Druga kwestia – składka zdrowotna. Przedsiębiorcy na skali oraz liniowym PIT liczą ją od dochodu z działalności gospodarczej. Pierwsi płacą 9 proc. Drudzy 4,9 proc. U ryczałtowców wysokość składki zdrowotnej zależy od przychodów (są podzieleni na trzy grupy). Na ryczałcie i liniówce można odliczyć część albo całą składkę.
Trzecia sprawa – wysokość wydatków na prowadzenie biznesu (np. czynsz i media za biuro, paliwo do auta, opłaty za telefon). Na skali oraz liniówce odliczamy je od przychodu. W efekcie płacimy podatek od dochodu. Na ryczałcie nie ma takiej możliwości, daninę liczymy od przychodu. Koszty więc nam przepadają.
I ostatnia ważna rzecz – podatkowe ulgi. Przykładowo, na liniówce bądź ryczałcie nie rozliczymy się z samotnie wychowywanym dzieckiem albo razem z małżonkiem. Nie skorzystamy też z odpisu od podatku na dzieci. Na skali są takie możliwości.
– Podejmując decyzję o formie rozliczeń przedsiębiorcy, musimy wiedzieć o nim praktycznie wszystko, np. ile ma dzieci, czy się jeszcze uczą, jakie ma inne źródła dochodów, ile zarabia jego małżonek – mówi Beata Boruszkowska.
Wyniki bardzo różne
Która forma rozliczeń jest najlepsza? Spójrzmy na parę przykładów przygotowanych przez Piotra Juszczyka (do podawanych kosztów nie są zaliczane składki na ubezpieczenia społeczne, odliczamy je osobno).
Przykład 1: Informatyk ma miesięcznie 20 tys. zł przychodu i 2 tys. zł kosztów. Najlepszy jest dla niego ryczałt (12 proc.). W stosunku do skali zyskuje na nim 20 tys. zł rocznie. W porównaniu z liniówką jest korzystniejszy o prawie 12 tys. zł.
Przykład 2: Miesięczne przychody lekarza wynoszą 15 tys. zł, koszty 2,5 tys. zł. Najkorzystniejsza dla niego jest skala. W porównaniu z ryczałtem (14 proc.) zyskuje ponad 3 tys. zł rocznie. W zestawieniu z liniówką skala jest lepsza o 3,6 tys. zł.
Przykład 3: Prawnik ma co miesiąc 25 tys. zł przychodu i 4 tys. zł kosztów. Z symulacji wynika, że powinien wybrać podatek liniowy. W stosunku do ryczałtu (17 proc.) zyska rocznie prawie 1 tys. zł. W porównaniu ze skalą – 14,5 tys. zł.
– Jak więc widać, wyniki wychodzą bardzo różne, co pokazuje, że każdy przedsiębiorca powinien przeprowadzić własną kalkulację – mówi Piotr Juszczyk. Wskazuje, że przed podjęciem decyzji warto przymierzyć się do zeznania za 2022 r. i sprawdzić, jaki sposób rozliczenia był dla nas najbardziej opłacalny. Bo całkiem możliwe, że będzie też najkorzystniejszy w 2023 r.
Przypomnijmy, że decyzję o formie opodatkowania podejmujemy po uzyskaniu pierwszego przychodu, do 20. dnia następnego miesiąca. Dla zdecydowanej większości przedsiębiorców jest to 20 luty. Jeśli zmieniamy zasady rozliczeń, musimy poinformować o tym fiskusa. – A nawet jeśli przedsiębiorca nie miał w styczniu przychodu i nie musi zawiadamiać skarbówki, to i tak wskazuje formę opodatkowania w składanej do 20 lutego deklaracji ZUS DRA za styczeń. Od sposobu płacenia podatku zależą bowiem zasady liczenia składki zdrowotnej – mówi Beata Boruszkowska.
Polski Ład pozwala na wsteczną zmianę
Przedsiębiorcy mogą jeszcze zmienić formę rozliczeń za 2022 r. Z ryczałtu albo liniowego PIT na skalę. To wyjątkowa sytuacja, wynikająca z tego, że od 1.7.2022 r., wskutek nowelizacji Polskiego Ładu, mamy obniżoną stawkę w pierwszym progu skali, z 17 do 12 proc. Zastosujemy ją do dochodu z całego roku (od nadwyżki ponad 120 tys. zł podatek nadal wynosi 32 proc.).
Może więc okazać się, że robiąc kalkulację na początku 2022 r. ze stawką PIT 17 proc., skala się nie opłacała. A teraz, po obniżce PIT do 12 proc., wynik jest inny.
Żeby zmienić ryczałt lub liniówkę na skalę, trzeba rozliczyć się za zeszły rok na formularzu PIT-36. Ostatni dzień na jego złożenie to 2 maja. Jeśli wcześniej rozliczymy zeszły rok w deklaracji PIT-36L (podatek liniowy) lub PIT-28 (ryczałt), zamknie nam to drogę do zmiany formy opodatkowania.
Przejście na skalę w zeznaniu za 2022 r. nie oznacza, że zmieniamy też formę rozliczeń na 2023 r. O nowych zasadach rozliczenia trzeba osobno poinformować fiskusa.
Odszkodowanie za nienależyte wykonanie umowy
Stan prawny i rozstrzygnięcie sprawy
Postępowanie przed NSA zostało zainicjowane skargą kasacyjną Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej od wyroku WSA we Wrocławiu, który uwzględnił skargę podatnika oraz uchylił interpretację indywidualną Dyrektora KIS z 21.12.2017 r.
Wniosek o wydanie interpretacji indywidualnej dotyczył kwestii opodatkowania podatkiem VAT kary umownej należnej sprzedawcy towarów (wnioskodawcy) od niedoszłego nabywcy. Zgodnie z postanowieniami umowy sprzedaży, jeżeli nie doszło do sprzedaży z winy nabywcy, tj. w przypadku braku odbioru zamówionych towarów w uzgodnionym terminie, i nieosiągnięcia porozumienia między stronami co do tej kwestii, niedoszły nabywca zobowiązany jest:
- Zapłacić sprzedawcy różnicę pomiędzy uzgodnioną ceną a ceną, po jakiej sprzedawca sprzedał towar osobie trzeciej;
- Pokryć koszty związane z nieodebraniem towarów, w tym kosztów ich składowania oraz finansowania.
WSA we Wrocławiu podzielił stanowisko wnioskodawcy, że w opisanym przypadku otrzymane od niedoszłego nabywcy należności stanowią odszkodowanie z tytułu niewywiązania się z umowy, które nie podlega jednak opodatkowaniu VAT, a nie – jak ustalił Dyrektor KIS – wynagrodzenie za świadczenie usług przez wnioskodawcę na rzecz niedoszłego nabywcy, którą należy opodatkować podatkiem VAT.
Dyrektor KIS zaskarżył orzeczenie WSA we Wrocławiu, zarzucając Sądowi między innymi naruszenie przepisów prawa materialnego polegające na przyjęciu, że należności od niedoszłego nabywcy należy traktować jako odszkodowanie za szkodę, podczas gdy kwoty te stanowią wynagrodzenie za świadczoną usługę, a zatem czynność opodatkowaną VAT zgodnie z art. 8 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU). NSA podzielił stanowisko wnioskodawcy oraz WSA we Wrocławiu i oddalił skargę kasacyjną Dyrektora KIS.
Komentarz
Komentowany wyrok utrzymuje dotychczasową korzystną dla podatników linię orzeczniczą, zgodnie z którą odszkodowania za nienależyte wykonywanie umów należy traktować – co do zasady – jako czynności niepodlegające podatkowi VAT.
Spór pomiędzy podatnikiem a Dyrektorem KIS sprowadzał się do oceny, czy karę umowną należną sprzedawcy od niedoszłego nabywcy należy uznać za odszkodowanie niepodlegające podatkowi VAT (stanowisko prezentowane przez podatnika), czy wynagrodzenie za świadczenie usług (stanowisko prezentowane przez Dyrektora KIS). Przy tak zdefiniowanej istocie sporu NSA, dokonując oceny prawnej zagadnienia, zwrócił uwagę na elementy charakterystyczne i naturę świadczenia odszkodowawczego, a następnie odniósł je do okoliczności sprawy i doszedł do wniosku, że rację należy przyznać podatnikowi.
W pierwszej kolejności NSA słusznie podzielił stanowisko WSA we Wrocławiu co do elementów charakterystycznych świadczenia usług i wskazał, że przy ocenie, czy mamy do czynienia z usługą, należy ocenić istnienie bezpośredniego związku pomiędzy świadczeniem a otrzymaną zapłatą, istnienie wymiany świadczeń wzajemnych, oraz treść istotnych warunków zawartej umowy. NSA odniósł się również do istoty odszkodowania, wskazując, że nie jest nią płatność za świadczenie, lecz otrzymanie rekompensaty za efektywnie poniesioną szkodę.
W komentowanym wyroku NSA doszedł do słusznego wniosku, że odszkodowania za nienależyte wykonanie umowy nie można zakwalifikować jako wynagrodzenia za świadczenie usług. Przewidziana w umowie klauzula zabezpieczająca nie stanowiła elementu konstytutywnego umowy, lecz postanowienie fakultatywne (o charakterze kompensacyjnym) na wypadek nienależytego wykonania umowy. Należy zwrócić uwagę na to, że strony umowy zobowiązały się przede wszystkim do realizacji istotnych postanowień umowy, tj. sprzedaży towaru oraz zapłaty za jego otrzymanie w wyniku wykonania czynności opodatkowanej VAT w ramach działalności gospodarczej sprzedawcy. To te dwa elementy umowy stanowiły sens gospodarczy nawiązanej współpracy handlowej. Co istotne dodatkowe postanowienia umowne, takie jak przykładowa kara umowna, nie kreują odrębnej czynności opodatkowanej VAT. W tym miejscu należy przypomnieć, że fundamentalnym założeniem systemu opodatkowania VAT jest to, że elementem decydującym o kwalifikacji danej czynności na potrzeby VAT jest jej ekonomiczny skutek.
Co więcej, sposób ustalania wysokości kary umownej w okolicznościach sprawy wskazywał na jej ściśle kompensacyjny charakter, zważając na to, że składa się ona z obowiązku zapłaty różnicy między umówioną ceną a ceną, za którą sprzedawca zbył towar w warunkach rynkowych, oraz kosztów wygenerowanych w związku z nieodebraniem towarów.
W komentowanym wyroku trafnie uznano za nieprawidłową argumentację Dyrektora KIS, odnoszącą się do przedmiotu i istoty rzekomych wzajemnych świadczeń usług. W wydanej interpretacji indywidualnej i w skardze kasacyjnej Dyrektor KIS wskazał bowiem, że wnioskodawca otrzymuje należność pieniężną za przewidziane klauzulą zabezpieczającą „działanie, jakim jest możliwość sprzedaży nieodebranego towaru po cenach bieżących na rzecz innego odbiorcy”, natomiast dla niedoszłego nabywcy „wymierną korzyścią jest możliwość nieodebrania zakontraktowanych towarów”. W wyroku słusznie odrzucono taką argumentację poprzez odwołanie do istotnych postanowień umowy oraz sensu gospodarczego nawiązanej współpracy handlowej. W okolicznościach sprawy otrzymanie odszkodowania przez sprzedawcę nie wiązało się z wykonaniem jakiegokolwiek świadczenia wzajemnego po jego stronie, zaś wskazane przez Dyrektora KIS rzekome świadczenia w postaci „możliwości sprzedaży nieodebranego towaru po cenach bieżących oraz możliwości nieodebrania towarów” należy uznać za oczywiście nieuzasadnione.
NSA zwrócił uwagę na kilka istotnych okoliczności, które przeważyły o prawidłowości stanowiska podatnika. Należy jednak zauważyć, że nie wszystkie z nich rozpatrywane osobno świadczą automatycznie o niepodleganiu opodatkowaniu VAT wypłaty odszkodowania. Przy rozważaniu kwestii ewentualnego opodatkowania odszkodowania należy brać pod uwagę indywidualne okoliczności danej sprawy, w tym postanowienia umowne. Przy rozstrzyganiu podobnych zagadnień kwestią podstawową powinno być w pierwszej kolejności ustalenie tego, czy odszkodowanie ma charakter kompensacyjny, oraz czy wystąpiła wymiana świadczeń wzajemnych, która stanowi warunek uznania, że mamy do czynienia ze świadczeniem usług. Stanowisko NSA prowadzi bowiem do wniosku, że nie wszystkie przepływy pieniężne pomiędzy stronami transakcji automatycznie świadczą o wykreowaniu czynności opodatkowanej, zwłaszcza że w stanie faktycznym sprawy rozstrzyganej przez NSA trudno mówić o wymianie świadczeń wzajemnych.
Potwierdzeniem tezy, że to okoliczności konkretnej sprawy ostatecznie decydują o kwalifikacji danej transakcji jako odszkodowania lub świadczenia usług, jest przykładowo wyrok NSA z 21.6.2018 r., I FSK 954/16, Legalis, w którym uznano, że opłaty za pozostawienie pojazdu na terenie parkingu po upływie doby parkingowej wadliwie w regulaminie nazwano karami, gdyż w rzeczywistości nie mają one charakteru karnego, lecz łączą się z wypłatą wynagrodzenia za efektywnie wykonane świadczenie, które winno być opodatkowane VAT na zasadach ogólnych. Kolejnym przykładem, który w orzecznictwie jednolicie podlega kwalifikacji jako świadczenie usług podlegające opodatkowaniu podatkiem VAT, jest tzw. odstępne za przedwczesne odstąpienie od umowy lub jej rozwiązanie. Sądy administracyjne wskazują, że takie wypłaty – pomimo zastosowanej nazwy – w rzeczywistości nie stanowią odszkodowań za poniesioną szkodę (por. wyroki NSA z 7.3.2018 r., I FSK 794/16, Legalis; z 11.5.2017 r., I FSK 819/15, Legalis; z 7.2.2014 r., I FSK 1664/12, Legalis).
Podsumowując, od okoliczności konkretnego przypadku zależy ocena, czy odszkodowanie jako forma rekompensaty stanowi wynagrodzenie za świadczenie usług lub nie. Przy dokonywaniu takich ocen najistotniejszą kwestią powinno być w pierwszej kolejności odniesienie się do cech charakterystycznych wypłaconego odszkodowania. W orzecznictwie sądów administracyjnych wskazuje się, że w przypadku świadczenia usług są nimi w szczególności bezpośredniość związku pomiędzy świadczeniem a zapłatą, wymiana świadczeń wzajemnych oraz treść istotnych postanowień umowy, natomiast w przypadku odszkodowań – kompensata za poniesioną szkodę.
Opracowanie i komentarz: Julia Osińska, radca prawny, senior associate w dziale prawno podatkowym PwC.