Produkcja prawa na masową skalę

Jak policzyła firma audytorsko-doradcza Grant Thornton, przez pierwsze sześć miesięcy tego roku opublikowano w Polsce 805 ustaw, rozporządzeń oraz umów międzynarodowych. Zajęły one 19 576 stron maszynopisu. Oznacza to wzrost objętości aktów prawnych o 35 proc. w stosunku do pierwszej połowy 2022 r. o 35 proc. i o 134 proc. w stosunku do okresu styczeń–czerwiec 2021 r.

Grant Thornton szacuje, że jeśli takie tempo legislacyjne utrzyma się w drugiej połowie 2023 r., to padnie rekord objętości prawa wydanego w jednym roku. Produkcja przepisów osiągnęłaby wolumen 42,9 tys. stron maszynopisu. Byłoby to o 7,6 tys. stron więcej niż w rekordowym dotychczas 2016 r., gdy liczba stron nowego prawa sięgnęła 35,6 tys.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Niedotrzymana obietnica

Po roku 2016 przez kilka lat trend do masowej produkcji prawa nieco osłabł. W 2020 r. wydano niecałe 15 tys. stron nowych przepisów. Właśnie w tym okresie premier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że priorytetem jego rządu jest ograniczanie biurokracji wyrażonej m.in. stronami nowego prawa.

– W 2018 r. ta liczba po raz pierwszy spadła. W tym roku utrzymamy ten poziom, o połowę niższy niż w poprzedzających kilku latach – mówił premier podczas forum ekonomicznego w Krynicy w 2019 r. Ale w kolejnych latach już nie udało się dotrzymać tej obietnicy, bo trend się odwrócił i prawo znów zaczęło być masowo produkowane.

Autorzy raportu zauważają, że na tę sporą objętość nowych przepisów zapracowały bardzo obszerne rozporządzenia ministra klimatu i środowiska. Dotyczą one siedlisk zwierząt i gospodarowania wodami. Składają się m.in. ze sporych map i sążnistych tabel ze współrzędnymi geograficznymi, a także ze szczegółowymi wyliczeniami gatunków chronionej flory i fauny. Na przykład rozporządzenie z 5.4.2023 r. w sprawie ochrony siedliska „Łąki” w Sławkowie w województwie śląskim (Dz.U. z 2023 r. poz. 940) zawiera tylko jedną stronę tekstu prawnego, a kolejne dwanaście to tabele i mapa.

Jednak nawet po wyłączeniu przepisów środowiskowych rozrost objętości prawa jest wyraźny. Liczba stron aktów prawnych bez rozporządzeń dotyczących siedlisk i wód w pierwszym półroczu 2023 r. wyniosła 12 356 stron wobec 7267 stron w analogicznym okresie roku ubiegłego (patrz wykres). Oznacza to wzrost o 70 proc.

– Mamy nadzieję, że tym razem alarmujące wyniki naszego badania również przyniosą odpowiednią reakcję rządzących i podjęte zostaną działania hamujące ten legislacyjny ekspres – komentuje Tomasz Wróblewski, partner zarządzający w Grant Thornton.

Trudno przewidzieć, jak rozwinie się produkcja prawa do końca tego roku. Może na to wpłynąć przerwa w obradach Sejmu, spowodowana kończącą się kadencją i jesiennymi wyborami.

Niemniej tylko na najbliższe jego posiedzenie, które odbywa się dziś, 28 lipca, zaplanowano rozpatrzenie kilkudziesięciu ustaw. Z wstępnego brzmienia porządku obrad wynika, że może być ich nawet 54.

zdjecie

Możliwe kolejne posiedzenia

Więcej posiedzeń Sejmu w tej kadencji na razie nie zaplanowano, jednak z nieoficjalnych zapowiedzi wynika, że może do nich dojść.

Na rozpatrzenie czeka bowiem kilka rządowych projektów, które Rada Ministrów przyjęła w ostatnich tygodniach, a w oficjalnych komunikatach podkreślała, że są bardzo istotne. Wśród nich jest na przykład projekt zmiany niektórych ustaw w celu ulepszenia środowiska prawnego i instytucjonalnego dla przedsiębiorców, który liczy 56 stron.

Z kolei pakiet proponowanych zmian ustawowych służący rozwojowi e-administracji ma 93 strony.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

 

„Pozbycie się” w prawie odpadowym

Stan faktyczny

NSA rozpoznał skargę kasacyjną od wyroku WSA w Poznaniu z 19.8.2021 r., IV SA/Po 513/21, Legalis w sprawie ze skargi na decyzję SKO o nałożeniu obowiązku usunięcia odpadów. Skarga kasacyjna została oddalona.

Wcześniej WSA oddalił skargę. W skardze kasacyjnej wskazano m.in. zarzut naruszenie prawa materialnego, tj.: art. 3 ust. 1 pkt 6 i 19 oraz art. 26 ust. 1-2 ustawy z 14.12.2012 r. o odpadach (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 699; dalej: OdpadyU) poprzez ich błędne zastosowanie, w sytuacji gdy przedmioty znajdujące się na działce nie stanowiły odpadu albowiem były to przedmioty pełnowartościowe, nie zużyte i nie uszkodzone, a co za tym idzie także poprzez przyjęcie, że skarżący jest posiadaczem odpadów.

Skarżąca wskazała, że zarówno organy I i II instancji jak i WSA opierały się jedynie na dokumentacji fotograficznej znajdującej się w aktach i twierdzeniach o rzekomych zniszczonych i zużytych rzeczach zgromadzonych na działce, które na tej podstawie uznać należy za odpady. Jednocześnie organ dokonując kategorycznych sformułowań, nie ustalił jednak w żaden sposób, i nie wskazał na czym polegają rzekome zniszczenia i dlaczego, tj. według jakich kryteriów pełnowartościowy towar uznano za „zużyty”. Organ nie dysponował żadną merytoryczną wiedzą do ocen w tym zakresie. W oparciu o ww. argumenty należy stwierdzić, iż postępowanie organu, przyjęte przez Sąd I instancji, było zbyt ogólnikowe, aby na tej podstawie wyciągać tak daleko idące wnioski jak uznanie pełnowartościowych towarów za odpady.

Stanowisko NSA

NSA uznał, że skarga kasacyjna nie zasługiwała na uwzględnienie.

Zgodnie z art. 3 ust. 1 pkt 6 OdpadyU, przez odpady rozumie się każdą substancję lub przedmiot, których posiadacz pozbywa się, zamierza się pozbyć lub do których pozbycia się jest obowiązany. Przepis ten stanowi implementację art. 3 pkt 1 dyrektywy 2008/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 19.11.2008 r. w sprawie odpadów oraz uchylającej niektóre dyrektywy (Dz.Urz. UE L z 2008 r. Nr 312, s. 3).

Istotnym elementem definicji odpadu jest pojęcie „pozbycie się”, które stanowi przesłankę do uznania za odpad. Oznacza ono zmianę sposobu użytkowania wskazanego przedmiotu, czyli użytkowanie w inny sposób niż nakazuje to przeznaczenie danego przedmiotu, a nowy sposób użytkowania mógłby wywoływać niekorzystne oddziaływanie na środowisko.

Z definicji zawartej w art. 3 ust. 1 pkt 6 OdpadyU wynika dwoista natura odpadu. Odpadem zatem pod pewnymi warunkami może stać się substancja lub przedmiot. Pojęcie „pozbywać się” należy interpretować w świetle celu ogólnego przepisów OdpadyU, którym jest ochrona zdrowia ludzi i środowiska przed szkodliwymi skutkami spowodowanymi przez substancję lub przedmiot, które mogą stać się odpadami oraz w świetle celów szczegółowych wynikających zasad gospodarki odpadami. Termin „pozbywać się”, który określa zakres stosowania pojęcia „odpad”, nie może zatem być interpretowany wąsko. Przy interpretacji pojęcia „pozbywać się” należy brać pod uwagę przede wszystkim obowiązujące normy prawne dotyczące procesów ponownego użycia, przetwarzania, recyklingu oraz odzysku poszczególnych rodzajów odpadów. Istotne znaczenie mają także standardy dotyczące bezpieczeństwa używania substancji lub przedmiotów. Pozbycie się substancji lub przedmiotu, które stają się odpadem powinno być także oceniane przez pryzmat zasad: zapobiegania odpadom oraz przezorności i materialnej odpowiedzialności sprawcy zanieczyszczającego środowisko. Decydujące znaczenie dla uznania danego przedmiotu za „odpad” ma jego stan oraz wola jego poprzedniego posiadacza.

O kwalifikacji danego przedmiotu jako odpadu rozstrzyga przesłanka pozbycia się, stanowiąca działanie faktyczne, zamierzone lub nakazane (animus). Przesłankę tę można więc ocenić wyłącznie na podstawie zachowania posiadacza przedmiotu, z uwzględnieniem okoliczności obiektywnych umożliwiających odtworzenie zamiaru, jaki mu przyświecał w stosunku do tego przedmiotu. Chodzi tu o zasadniczą zmianę jego wykorzystania, odmienną od głównego przeznaczenia, do którego przestał on się nadawać, zwłaszcza gdy zmiana ta może spowodować negatywne następstwa dla człowieka lub środowiska (por. wyrok NSA z 16.9.2015 r., II OSK 2920/13, Legalis; wyrok NSA z 27.1.2022 r., III OSK 993/21, Legalis).

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

W świetle orzecznictwa TSUE zakwalifikowanie substancji lub przedmiotu jako „odpadów” wynika przede wszystkim z zachowania posiadacza i ze znaczenia terminu „pozbywać się”. Pojęcie „pozbywać się” należy interpretować z uwzględnieniem celu dyrektywy 2008/98/WE, którym zgodnie z motywem 6 dyrektywy 2008/98/WE jest zmniejszenie negatywnych skutków wytwarzania odpadów i gospodarowania nimi dla zdrowia ludzkiego i środowiska. Pojęcie to wymaga również wykładni w świetle art. 191 ust. 2 TFUE, który stanowi, że polityka UE w dziedzinie środowiska stawia sobie za cel wysoki poziom ochrony i opiera się w szczególności na zasadach ostrożności i działania zapobiegawczego. Wynika z tego, że sensu largo pojęcie „pozbywać się” obejmuje zarówno „odzysk”, jak i „unieszkodliwianie” danej substancji lub przedmiotu w rozumieniu art. 3 pkt 15 i 19 dyrektywy 2008/98/WE.

Z orzecznictwa TSUE wynika także, że to, czy są to „odpady” w rozumieniu dyrektywy 2008/98/WE, należy potwierdzić w świetle wszystkich okoliczności, z uwzględnieniem celu tej dyrektywy i jej skuteczności, która nie powinna zostać naruszona. Pewne okoliczności mogą zatem stanowić wskazówkę występowania działania polegającego na pozbywaniu się, zamiaru pozbycia się lub zobowiązania do pozbycia się substancji lub przedmiotu w rozumieniu art. 3 pkt 1 dyrektywy 2008/98/WE. Jednocześnie nie budzi wątpliwości, że pojęcie odpadów nie wyklucza substancji i przedmiotów, które mogą zostać ponownie gospodarczo wykorzystane. System nadzoru i gospodarowania ustanowiony dyrektywą 2008/98/WE ma bowiem na celu objęcie swoim zakresem wszystkich przedmiotów i substancji, których ich właściciel się pozbywa, nawet jeżeli mają one wartość handlową i są gromadzone z powodów handlowych do celów recyklingu, regeneracji lub ponownego wykorzystania (zob. wyroki: z 24.6.2008 r., Commune de Mesquer, C-188/07, Legalis; z 3.10.2013 r., Brady, C-113/12, Legalis).

NSA uznał, że przedmioty znajdujące się na danej nieruchomości stanowią odpad. Świadczą o tym następujące okoliczności, które zasadnie WSA wziął pod rozwagę: brak jest przesłanek świadczących o tym, że przedmioty te stanowiły pełnowartościowy towar. Z ustaleń organów dokonanych m.in. w oparciu o oględziny, wynika, że Skarżąca kasacyjnie gromadziła w części budynku gospodarczego w workach i pojemnikach zabawki z tworzywa sztucznego ze śladami zużycia, kasety z taśmami, zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny, zużyte zabrudzone taśmy z tworzywa sztucznego, uszkodzone opakowania z tworzywa sztucznego oraz zużyte opony. W trakcie oględzin stwierdzono także rozsypane odpady z tworzywa sztucznego, a na terenie działki uszkodzone palety drewniane oraz odpady zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, części karoserii samochodu, złom metalowy, odpady z żużla i popiołu, fragmenty opakowań z płyt z tworzywa sztucznego. W szklarni zaś zostały zmagazynowane pakiety z kartonami zawierającymi płyty CD i DVD. Wytwórca odpadów umieścił na pakietach etykiety recycling, co niezbicie świadczy, że zamiarem wytwórcy było pozbycie się tych przedmiotów.

Nie można więc przyjąć za uzasadnione twierdzenie skarżącej kasacyjnie, że nie była ona posiadaczem odpadów, gdyż były to przedmioty pełnowartościowe, które miały zostać przepakowane. Całość okoliczności, rodzaj zgromadzonych materiałów, jak i znajdujący się na etykietach napis: recycling przesądza, że zasadnie organy ustaliły iż w przedmiotowej sprawie mamy do czynienia z odpadami.

Komentarz

W omawianym orzeczeniu NSA po raz kolejny dokonał zdefiniowania pojęcia „pozbycie się odpadów”, zgodnie z ukształtowaną już zresztą linią orzeczniczą – krajową i europejską. Ustalenia stanu faktycznego w każdej sprawie „odpadowej” są bardzo zindywidualizowane, ale oparte o obiektywne kryteria. Konieczne jest ustalenie animus z uwzględnieniem tych okoliczności, które są dostrzegalne na zewnątrz (podobnie jak w procesie o zasiedzenie nieruchomości). Odpadem jest nadal przedmiot, którego ktoś chce dalej używać, jednakże w sposób odmienny niż pierwotnie określony cel.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Zakaz wjazdu na parking dla aut elektrycznych

Zakazanie wjazdu samochodom elektrycznym na kolejne parkingi wywołuje duże emocje. Miejsca z ograniczeniami pojawiają się nie tylko w stolicy. Na podobny ruch decydują się kolejni zarządcy.

Samochody elektryczne zaczynają być traktowane przez niektórych zarządców parkingów jak auta z instalacją LPG. W efekcie trafiają na tzw. czarną listę. Zakazy pojawiają się ze względów bezpieczeństwa. Wiele garaży podziemnych i tuneli w Polsce nie ma odpowiednich instalacji. Czy to legalne?

– Zakaz parkowania aut elektrycznych nie wynika wprost z żadnego przepisu prawa. Zasady korzystania z parkingu prywatnego są kształtowane wedle uznania właściciela lub zarządcy parkingu, co oznacza, że zakaz dla aut elektrycznych może zostać wprowadzony w regulaminie, o ile właściciel lub zarządca parkingu uzna go za uzasadniony – wyjaśnia „Rzeczpospolitej” Katarzyna Wojtkowska–Bednarczuk, radca prawny.

Zwraca uwagę, iż w orzecznictwie Sądu Najwyższego przyjęto, że wspólnota mieszkaniowa nie może podejmować uchwał, które wykraczają poza zarząd nieruchomością wspólną i ingerują w prawo odrębnej własności lokalu.

Nowe technologie – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

– Właściciele lokali nie mogą uchwałą rozszerzać przedmiotowego charakteru współwłasności przymusowej, leżącej u podstaw każdej wspólnoty mieszkaniowej. Z tego względu kontrowersyjne będą choćby zakazy parkowania aut elektrycznych wprowadzane uchwałami wspólnot mieszkaniowych – zauważa mecenas Wojtkowska-Bednarczuk.

Problem będzie przybierał na sile. Liczba elektryków rośnie. Z najnowszych statystyk Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych wynika, że na początku tego roku w Polsce było zarejestrowanych łącznie 67,1 tys. pojazdów z napędem elektrycznym. Tylko w pierwszych trzech miesiącach 2023 r. ich liczba zwiększyła się o 5,5 tys.

Jak wynika z danych Państwowej Straży Pożarnej, od 2020 r. doszło do 12 pożarów aut elektrycznych i 52 pożarów aut hybrydowych. W 2020 r. PSP zanotowała 14 pożarów aut hybrydowych i dwa aut elektrycznych. W 2021 r. zapaliło się 13 aut hybrydowych i dwa elektryczne, a w 2022 r. – 13 aut hybrydowych i siedem elektrycznych. W 2023 r. zapaliło się 12 aut hybrydowych i jedno elektryczne.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Zmiany w PCC przy zakupie pierwszego mieszkania

Na mocy zmian wprowadzonych w ustawie z 9.9.2000 r. o podatku od czynności cywilnoprawnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 170; dalej: PodCzynnCywPrU), zostanie zniesiona konieczność zapłaty PCC przy zakupie pierwszego mieszkania. Dotyczy to wszystkich osób, które mają w planie nabycie swojego pierwszego lokum na rynku wtórnym i oznacza, że planując budżet na taką inwestycję, będą mogli odliczyć od niego 2% wartości inwestycji.

Zgodnie ze zmianami, zwolnienie z konieczności zapłaty PCC ma dotyczyć sprzedaży prawa do własności mieszkania lub domu jednorodzinnego. Warunkiem jest by nabywca nie posiadał wcześniej prawa do innej nieruchomości mieszkalnej. Jeśli jednak kupujący posiadał wcześniej udział w prawach własnościowych, zwolnienie nie będzie obejmowało przypadków, w których udział ten przekracza 50% lub jeśli został nabyty na skutek spadku.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Autorzy noweli wprowadzili także zmiany w stosunku do inwestorów, którzy kupują wiele mieszkań. Im z kolei przyjdzie zapłacić więcej. Stawka PCC wzrosła do 6% dla zakupu szóstego i każdego kolejnego lokalu mieszkalnego. O ile zatem wspomniana wcześniej zmiana przepisów miała na celu odciążenie osób, planujących zakup swojego pierwszego lokum i da im możliwość zaoszczędzenia 2% wartości nieruchomości, o tyle nowe regulacje w zakresie kupna wielu mieszkań (od szóstego wzwyż) ma na celu zrównoważenie obciążeń podatkowych i ograniczenie spekulacyjnych zakupów nieruchomości.

W tej samej ustawie znalazły się także przepisy mające na celu wsparcie działania Społecznych Agencji Najmu (SAN). Dzięki znowelizowanym przepisom zyskają one możliwość uzyskania wsparcia z Funduszu Dopłat na remonty pustostanów, które następnie zostaną wynajęte wskazanym przez gminę lokatorom o niskich albo umiarkowanych dochodach.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych

W wyroku karnym dla pirata drogowego sąd może orzec zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych lub pojazdów określonego rodzaju, kiedy dalsze prowadzenie stwarza zagrożenie dla ruchu. W życiu codziennym może to oznaczać nieco komplikacji.

Na lądzie i na morzu

Kilka dni temu kierowca sportowego auta, ukarany wcześniej zakazem prowadzenia za brawurową jazdę, został przyłapany nad morzem na skuterze wodnym. W Gdańsku zatrzymała go policja wodna. Podczas sprawdzania danych okazało się, że mężczyzna ma sądowy zakaz (do 2026 r.) prowadzenia pojazdów mechanicznych. Funkcjonariusze zatrzymali turystę i przewieźli do aresztu, a skuter odstawili na nabrzeże. 42-latek usłyszał zarzut złamania sądowego zakazu. O jego dalszym losie zadecyduje teraz sąd. Za prowadzenie pojazdu mechanicznego mimo zakazu sądowego grozi do pięciu lat więzienia.

– Sprawcy powinni przede wszystkim dokładnie przeczytać, co orzekł sąd i czego dotyczy ten zakaz. Problemem może być interpretacja, co dokładnie jest tym pojazdem mechanicznym, jeżeli kodeks nie zawiera definicji tego pojęcia – mówi „Rz” adwokat Kinga Kamińska. I dodaje, że sąd, wydając wyrok, powinien ustnie pouczyć oskarżonego i wyjaśnić, czego dotyczy zakaz. Często jednak są one wydawane w wyrokach nakazowych, na posiedzeniach niejawnych lub oskarżeni nie są obecni na ogłoszeniach wyroków.

– Pamiętać jednak należy, że nieznajomość prawa szkodzi – zauważa mecenas.

Żółta kartka od sądu

Zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych jest obowiązkowy w razie skazania za m.in. niezatrzymanie się do kontroli drogowej, prowadzenie auta po cofnięciu uprawnień czy niezastosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdów. Obowiązkowy zakaz na co najmniej trzy lata dostaniemy za: kierowanie w stanie nietrzeźwości, pod wpływem środka odurzającego czy ucieczkę z miejsca wypadku.

W wyroku sąd może orzec zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych lub pojazdów określonego rodzaju. Oznacza to, że może np. zakazać prowadzenia pojazdów tylko jednej kategorii. Najczęściej jednak zakazuje prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Co to oznacza dla skazanego?

Termin „wszelkie pojazdy mechaniczne” oznacza każdy rodzaj pojazdów wprawianych w ruch przez umieszczony w nim silnik (spalinowy, gazowy, elektryczny lub parowy). Chodzi o pojazdy samochodowe, maszyny rolnicze, motocykle, skutery, lokomotywy kolejowe, samoloty, helikoptery, statki wodne i inne oraz pojazdy szynowe zasilane z trakcji elektrycznej (tramwaje, trolejbusy).

Z zakazem nadal możemy jednak prowadzić pojazdy niemechaniczne: zaprzęgi konne, rowery, łódź wiosłową, balon, kajak, statki żaglowe, szybowce. Pojazdami mechanicznymi nie są też rowery zaopatrzone w silnik pomocniczy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3, łyżwy, rolki. Zakaz nie dotyczy hulajnóg elektrycznych i urządzeń transportu osobistego.

Warto pamiętać, że mając orzeczony zakaz, można ubiegać się o jego wcześniejsze skrócenie lub o blokadę alkoholową.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Kolizja z prawem

Czy jeśli zabierają prawo jazdy, to na wszystkie kategorie?

Można stracić je wszystkie, niezależnie od tego, jakim pojazdem ktoś kierował w momencie przekroczenia limitu. Kiedy kierowca zaliczy pozytywnie egzamin i terapię z psychologiem, odzyskuje uprawnienia.

W wyroku sąd może orzec zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych lub pojazdów określonego rodzaju. Oznacza to, że może np. zakazać prowadzenia pojazdów tylko jednej kategorii.

Najczęściej jednak sąd zakazuje prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Co to oznacza?

Termin „wszelkie pojazdy mechaniczne” oznacza każdy rodzaj pojazdów mechanicznych.

Pojazdem mechanicznym jest pojazd wprawiany w ruch przez umieszczony w nim silnik (spalinowy, gazowy, elektryczny lub parowy).

Źródłem napędu pojazdu niemechanicznego jest siła kierującego lub zwierząt. Nie są wprawiane w ruch za pomocą silnika.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Informowanie o opóźnieniach usprawnia pracę adwokatów

Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati zaapelował do wszystkich prezesów sądów apelacyjnych, by informowali pełnomocników i uczestników postępowania o opóźnieniu w rozprawie online.

– Pismo zostało oficjalnie wysłane, mamy już np. odpowiedź z Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Wskazano w niej, że praktyka informowania o opóźnieniach jest stosowana i dalej będzie, a wystąpienie zostanie przekazane do wiadomości sądów niższych instancji – mówi prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. – Mam nadzieję, że apel spotka się ze zrozumieniem – dodaje.

Kwestia zaufania

I wyjaśnia, czym oczekiwanie na sprawę zdalną różni się od czekania na tę „off-line”.

– Będąc pod salą, możemy dyskretnie zapytać, czy na pewno nasza rozprawa się odbędzie o wyznaczonej godzinie. Możemy na bieżąco kontrolować opóźnienie. A w trybie zdalnym jest to niemożliwe. Opóźnienie wywołuje niejednokrotnie u naszych klientów uzasadnione zaniepokojenie i nie sprzyja to pozytywnemu postrzeganiu organizacji rozpraw zdalnych. Dlatego w naszym wspólnym interesie leży wprowadzenie tam, gdzie można, bezkosztowych rozwiązań, wychodzących naprzeciw oczekiwaniom uczestników rozpraw zdalnych – podsumowuje prezes Przemysław Rosati.

Zwraca też uwagę, że wymiar sprawiedliwości powinien być postrzegany jako otwarty i przyjazny dla obywatela. Opóźnienie ma prawo się zdarzyć, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zadbać wtedy o prawidłową komunikację.

Sędziowie, pytani o tę sprawę przez „Rz”, przyznają, że w większości przypadków takie powiadomienia już są wysyłane, choć nie zawsze jest taka potrzeba, lub nie ma to sensu.

– W sprawach karnych rozprawy zdalne zdarzają się bardzo rzadko, a jeśli już jest w nich opóźnienie, to kilkuminutowe, wynikające z problemów technicznych. To w „normalnych” sprawach zdarzają się większe opóźnienia, a wtedy informujemy o tym pełnomocników telefonicznie – mówi sędzia Alina Czubieniak z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim. Zgadzam się jak najbardziej z tym postulatem, bo rozumiem, że takie oczekiwanie na rozpoczęcie rozprawy może dezorganizować pracę pełnomocników – dodaje sędzia.

Szkolenia miękkie dla adwokatów i radców prawnychSprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Rozwiązanie docelowe

– U nas raczej nie zdarzają się opóźnienia w rozpoczynaniu rozpraw zdalnych – mówi sędzia Elżbieta Fijałkowska, rzecznik prasowy SA w Poznaniu. – Jeżeli już się trafią, to wynikają z tego, że przedłużyła się wcześniejsza rozprawa lub przyczyną są problemy techniczne, niekiedy sądu, niekiedy pełnomocników stron. Gdy poprzednia rozprawa się przedłuża, a następna jest planowana zdalnie, to zwykle przewodniczący zarządza poinformowanie telefoniczne pełnomocników, którzy na nią oczekują – dodaje.

Reguły są więc w tym wypadku takie same jak przy rozprawach tradycyjnych. Gdy zaś rozprawa jest przełożona i wiadomo z góry, że nie odbędzie się w terminie, to sąd informuje o tym za pośrednictwem portalu informacyjnego.

– Trudno tutaj uogólniać, bo mówimy o milionach przypadków – wyjaśnia sędzia Wojciech Łukowski, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu oraz zastępca koordynatora krajowego ds. informatyzacji sądów.

– Wszystko więc zależy od tego, jakie to opóźnienie, bo przy pięciominutowym nie ma to wielkiego sensu. Gdyby chcieć w takiej sytuacji rozsyłać do wszystkich powiadomienia, to opóźnienie wzrosłoby dwukrotnie. Czasem nie wiemy, co z przedłużającego się przesłuchania wyniknie – tłumaczy.

Dodaje też, że samo wysłanie maila nie gwarantuje, że pełnomocnik go zauważy i odbierze na czas. Wskazuje na sytuacje, gdy sąd próbuje powiadomić o opóźnieniu telefonicznie, ale nie może dodzwonić się do kancelarii albo może jedynie na ogólną infolinię.

– Gdy będziemy mieć już stałe przepisy o rozprawach zdalnych k.p.c., ma istnieć opcja e-poczekalni, w której protokolant z poziomu aplikacji (ReCourt – służy do obsługi e-protokołu) będzie mógł zamieszczać informacje o opóźnieniu – tłumaczy sędzia Łukowski. – Nie będzie więc musiał np. przerywać przedłużającego się przesłuchania i wysyłać maili do pełnomocników, co jest bardzo czasochłonne i zawodne – dodaje.

Prace nad przyjęciem stałych przepisów o e-rozprawach trwają w Senacie.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Tomasz Scheffler, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych we Wrocławiu

W samorządzie radcowskim kwestię tę pozostawiono do ustalenia bezpośrednio poszczególnym dziekanom i prezesom sądów właściwych dla terenu ich izb.

Jako Ośrodek Badań Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych zwróciliśmy się więc do dziekanów z pytaniem, jak to przebiega w ich izbach. Chcemy się zorientować, jak to wygląda w praktyce i jeśli okaże się, że gdzieś są problemy, to będziemy reagować. W izbie wrocławskiej z tego, co wiem, istnieje praktyka takiego informowania. To kwestia roboczych kontaktów między samorządem a sądami oraz współpracy z uczestnikami wymiaru sprawiedliwości, które powinny się opierać na wzajemnym szacunku. Wszelkie odgórne rozwiązania administracyjne w tej kwestii będą i tak mniej skuteczne niż dobry obyczaj, który – mamy nadzieję – się wytworzy.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Nowelizacja KPC w zakresie doręczeń przez portal informacyjny

Dotychczasowy stan prawny

Dotychczas możliwość doręczania pism sądowych za pośrednictwem portalu informacyjnego wynikała z art. 15zzs9 ust. 2 ustawy z 2.3.2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1327; dalej: KoronawirusU). Nie dotyczyło to pism, które podlegały doręczeniu wraz z odpisami pism procesowych stron lub innymi dokumentami niepochodzącymi od sądu.

Regulacja ta budziła wiele wątpliwości w praktyce, spowodowanych m.in. brakiem dostosowania portalu informacyjnego do nowej funkcji w postaci doręczeń czy też brakiem jednoznacznych reguł kolizyjnych w zakresie doręczeń tradycyjnych i za pośrednictwem portalu.

Przyczyna wprowadzenia zmian

Zmiany wprowadzone ustawą z 7.7.2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego, ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy – Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw mają na celu wprowadzenie na stałe możliwości doręczania pism sądowych pełnomocnikom za pośrednictwem portalu informacyjnego. Dotychczasowe rozwiązanie ma bowiem charakter szczególny i epizodyczny.

Zgodnie z uzasadnieniem projektu ustawy, dla osiągnięcia powyższego celu niezbędne jest przemodelowanie przepisów ogólnych dotyczących udostępniania stronom odpisów, kopii lub wyciągów z akt spraw, a także kompleksowe uregulowanie zagadnień związanych z doręczaniem pism sądowych za pośrednictwem portalu informacyjnego.

Reforma KPC 2023 – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Wprowadzone zmiany

Przede wszystkim, nowelizacja wprowadza obowiązek posiadania przez adwokatów i radców prawnych konta w portalu informacyjnym. Stosowna regulacja w tym zakresie zostanie dodana w ustawie z 26.5.1982 r. Prawo o adwokaturze (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1184) oraz ustawie z 6.7.1982 r. o radcach prawnych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1166). Tożsamy obowiązek został nałożony również na biegłych wpisanych na listę biegłych sądowych.

Zmianie ulegnie treść art. 9 KPC. Ustawodawca przewidział umożliwienie przeglądania akt sprawy oraz udostępnianie stronom i uczestnikom postępowania odpisów, kopii lub wyciągów z akt sprawy również za pośrednictwem portalu informacyjnego.

Kolejna zmiana dotyczy wprowadzenia regulacji odnoszącej się bezpośrednio do doręczeń za pośrednictwem portalu informacyjnego. Wprowadzony art. 1311a § 1 KPC stanowi, że w razie niemożności doręczenia za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, sąd doręcza adwokatowi, radcy prawnemu, rzecznikowi patentowemu, prokuratorowi, organowi emerytalnemu określonemu przez ministra właściwego do spraw wewnętrznych oraz Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej pisma sądowe, wyłącznie poprzez umieszczenie ich treści w portalu informacyjnym w sposób umożliwiający uzyskanie przez odbiorcę dokumentu potwierdzającego doręczenie. Nie dotyczy to pism, które podlegają doręczeniu wraz z odpisami pism procesowych stron lub innymi dokumentami niepochodzącymi od sądu, chyba że sąd dysponuje ich kopią utrwaloną w postaci elektronicznej.

W konsekwencji, wprowadzona regulacja jest zbliżona do dotychczas obowiązującej, jednakże nie identyczna. Przede wszystkim, ustawodawca przewidział, że pisma doręcza się wyłącznie poprzez umieszczenie ich treści w portalu informacyjnym. W uzasadnieniu projektu ustawy podkreślono, że jeżeli dojdzie do takiego doręczenia, to nie ma podstaw do tego, aby dodatkowo wysyłać pismo za pośrednictwem operatora pocztowego. Gdyby natomiast to nastąpiło, takie doręczenie ma charakter wyłącznie informacyjny i nie powinno wywoływać skutków procesowych.

W dodanym art. 1311a § 2 KPC przewidziano, że pismo uznaje się za doręczone w chwili wskazanej w dokumencie potwierdzającym doręczenie. Przepisu art. 134 § 1 KPC nie stosuje się. W przypadku braku dokumentu potwierdzającego doręczenie, doręczenie uznaje się za skuteczne po upływie 14 dni od dnia umieszczenia treści pisma w portalu informacyjnym.

Ustawodawca przewidział, że przewodniczący zarządza odstąpienie od doręczenia pisma za pośrednictwem portalu informacyjnego, jeżeli dokonanie doręczenia w taki sposób jest niemożliwe ze względu na charakter pisma, w szczególności jeżeli zachodzi potrzeba wydania stronie uwierzytelnionego odpisu orzeczenia lub tytułu wykonawczego (art. 1311a § 3 KPC).

Nowelizacja obejmuje również zmianę art. 142 § 1 KPC, polegającą na rozszerzeniu katalogu sposobów potwierdzenia doręczenia pisma o dokument uzyskany z portalu informacyjnego.

Natomiast w art. 1311a § 4 KPC została zawarta delegacja ustawowa dla Ministra Sprawiedliwości, który w drodze rozporządzenia określić ma szczegółowy tryb i sposób doręczania pism sądowych za pośrednictwem portalu informacyjnego. Wraz z projektem omawianej ustawy przedstawiony został także projekt rozporządzenia. Przewidziano w nim m.in, że doręczenie za pośrednictwem portalu informacyjnego odbywa się przez udostępnienie pisma w zakładce „Moje doręczenia”, w taki sposób, żeby nie budziło wątpliwości, iż podlega ono doręczeniu w sposób przewidziany w art. 1311a § 1 KPC. Po odbiorze pisma na koncie, na którym umieszczono pismo, jest prezentowana data odbioru, a w przypadku jego nieodebrania w terminie 14 dni od daty umieszczenia pisma na koncie – data, w której upłynął 14-dniowy termin, o którym mowa w art. 1311a § 2 KPC.

Iuscase - pełna kontrola nad procesem realizacji e-doręczeń. Wypróbuj bezpłatnie! Sprawdź

Przepisy przejściowe

Zgodnie z przepisami przejściowymi, ustawa w zakresie zmian dotyczących obowiązku posiadania konta w portalu informacyjnym, doręczeń za pośrednictwem portalu informacyjnego oraz uchylenia art. 15zzs9 KoronawirusU ma wejść życie po upływie 6 miesięcy od dnia jej ogłoszenia. Ustawa została ogłoszona 13.9.2023 r., a więc omawiane zmiany wejdą w życie 14.3.2024 r.

Komentarz

Inicjatywę ustawodawczą dotyczącą uregulowania doręczeń pism sądowych za pośrednictwem portalu informacyjnego należy ocenić pozytywnie. Dwuletni okres funkcjonowania dotychczasowych rozwiązań w tym zakresie ujawnił ich daleko idącą niedoskonałość, niejednokrotnie godziły one bowiem w gwarancje procesowe uczestników postępowań. Sposób procedowania zmian można natomiast określić mianem chaotycznego. Szkoda, że nie udało się ich wprowadzić przy okazji prac nad ostatnią nowelizacją KPC, dokonaną ustawą z 9.3.2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 614). Należy także podkreślić, że jak dotąd nie zostały uwzględnione postulaty środowisk prawniczych w zakresie umożliwienia dwukierunkowej komunikacji za pośrednictwem portalu informacyjnego, tj. również na linii pełnomocnik – sąd. Z pewnością usprawniłoby to przebieg postępowań sądowych, wpisując się jednocześnie w trend ich cyfryzacji.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Prawa konsumenta rezygnującego z wycieczki

Najwięksi touroperatorzy, którzy wysyłają na Rodos najwięcej klientów – jak Grecos, Rainbow, Itaka i TUI – anulowali część imprez turystycznych. Miały się odbyć w hotelach na południowym wschodzie wyspy, na terenie objętym pożarami. Większość zaoferowała klientom zmianę na inny hotel lub inny termin – w miarę dostępności i w cenie bieżącej. Jeżeli cena jest wyższa, klient będzie musiał dopłacić. Coral Travel jako jedyny daje też do wyboru voucher, który klienci mogą wykorzystać na dowolny wyjazd z tym biurem do końca roku.

– Nie obserwujemy jakiegoś szczególnego zdenerwowania wśród klientów – mówi rzecznik agenta turystycznego Travelplanet.pl Jarosław Kałucki. – Zgodnie z prawem, jeśli nie ma przeszkód, by impreza się odbyła, nie ma też powodu, by z niej rezygnować. Dotrzymanie umowy obowiązuje obie strony.

Chcą wyjechać

Jak mówi Kałucki, agent nie ma wielu zapytań od klientów, ponieważ touroperatorzy najczęściej sami kontaktują się z tymi, którzy mają wykupiony pobyt na Rodos, i proponują im wypoczynek w innym hotelu lub w innym terminie albo zwrot pieniędzy. Travelplanet nie ma informacji, co ostatecznie zdecydowali klienci.

Zdaniem Kałuckiego turyści wcale nie są skłonni rezygnować z dawno ustalonego terminu wyjazdu. Zależy im na urlopie i wypoczynku z rodziną. A ponieważ są świadomi, że pożar to zdarzenie nadzwyczajne i nie do przewidzenia, przystają na alternatywne rozwiązanie.

– W Travelplanet zanotowaliśmy tylko jedną anulację klienta, opiewała na 13 tysięcy złotych – wyjaśnia Kałucki.

Potwierdza to wiceprezes biura podróży Grecos Janusz Śmigielski.

– Zaoferowaliśmy klientom miejsca w hotelach na północy wyspy, gdzie wypoczywa wielu turystów z całej Europy. Nie ma tam najmniejszego śladu pożarów, nawet dymu – zapewnia. – Co do strefy turystycznej na południu Rodos, to sytuacja jest dynamiczna. Jesteśmy w trakcie ustalania z naszymi kontrahentami, jakie są skutki pożaru z soboty i niedzieli. Są obiekty, które ogień zniszczył, ale są i takie, w których nic się nie zmieniło, a turyści byli z nich ewakuowani na wszelki wypadek. Teraz tam wracają.

Na spotkaniu Andrzeja Gut-Mostowego, wiceministra odpowiedzialnego za turystykę, z przedstawicielami branży ustalono, że nie ma powodu uruchamiać specjalnych samolotów do zwożenia z Rodos klientów biur podróży. Nie zostanie także uruchomiony Turystyczny Fundusz Pomocowy, z którego środki miałyby wesprzeć organizatorów dotkniętych skutkami żywiołu. Biura podróży deklarują bowiem, że zaledwie 20 proc. klientów domaga się zwrotu ceny wycieczki.

Prawa turysty

Biuro podróży ma obowiązek pomóc swoim klientom. – Zgodnie z ustawą w sytuacjach takich jak na Rodos, gdy może być problem z zapewnieniem powrotu klientów do kraju z powodu nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności, biuro ma obowiązek ponieść koszty zakwaterowania podróżnego w miarę możliwości do obiektu kategorii równoważnej z określoną w umowie o udział w imprezie turystycznej przez okres do trzech nocy – mówi Dariusz Staniszewski, adwokat.

Szalejący żywioł uzasadnia też bezkosztową rezygnację z wycieczki turystom, którzy jeszcze nie wyjechali na urlop. Mają do tego prawo, gdy pożary występują w miejscu docelowym imprezy turystycznej lub jego najbliższym sąsiedztwie i mogą zagrażać bezpieczeństwu podróżnych albo istotnie wpływać na ich wypoczynek lub transport do miejsca docelowego. W takiej sytuacji turyści mogą odstąpić od umowy w trybie art. 47 ust. 4 ustawy z 24.11.2017 r. o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (Dz.U. z 2022 r. poz. 511). Otrzymają zwrot wszystkich wpłaconych pieniędzy. Turysta nie ma jednak wówczas prawa do odszkodowania ani zadośćuczynienia.

– Sytuacja na Rodos czy Korfu niewątpliwie nosi znamiona siły wyższej, co daje organizatorowi możliwość uchylenia się od odpowiedzialności za niewykonanie umowy, gdyż została spowodowana nieuniknionymi i nadzwyczajnymi okolicznościami. Wówczas turyście, który wyjechał przed pożarami i znalazł się w takiej sytuacji, nie będzie przysługiwało odszkodowanie lub zadośćuczynienie – mówi Dariusz Staniszewski, adwokat.

Podkreśla też, że organizator, który – wiedząc o zagrożeniu w miejscu pobytu lub jego sąsiedztwie – zdecydował się wysłać turystów na wakacje, bierze na siebie odpowiedzialność za wykonanie umowy. Wówczas turysta będzie mógł żądać zarówno odszkodowania, jak i zadośćuczynienia za zmarnowany urlop.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Bezkosztowa rezygnacja

Problematyczne może okazać się ustalenie, co można uznać za najbliższe sąsiedztwo, a tym samym – kto może bezkosztowo zrezygnować z imprezy.

– Wszyscy turyści, którzy mieli spędzić wakacje na Rodos, mają prawo do bezkosztowej rezygnacji z imprezy przed jej rozpoczęciem. Wyspa jest na tyle mała, że pożary występujące na jednej jej części występują również w najbliższym sąsiedztwie w rozumieniu ustawy – uważa Dariusz Staniszewski.

Biura podróży stoją na innym stanowisku. Wysyłają turystów do hoteli, które nie ucierpiały w pożarach.

– Mamy jeszcze trochę czasu, by zinwentaryzować straty wywołane pożarami. Następne samoloty czarterowe na Rodos mają polecieć dopiero w piątek. W miarę ustalania, które hotele nie działają, będziemy informować o tym klientów i proponować im inne rozwiązania. Zrobimy to jak najszybciej, żeby nie trzymać nikogo w niepewności – deklaruje Janusz Śmigielski.

Komfort wypoczynku

Pożary i upały mogą również wpłynąć na komfort wypoczynku. Turyści wypoczywający w Grecji skarżą się na przerwy w dostawie prądu.

Gdy z powodu pożarów w hotelu nie ma światła albo nie działa klimatyzacja, można spróbować złożyć reklamację. Jednak najprawdopodobniej biuro ją odrzuci. W myśl bowiem art. 50 ust. 3 pkt 3 ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych podróżnemu nie przysługuje odszkodowanie lub zadośćuczynienie za niezgodność z umową, gdy organizator udowodni, że została spowodowana nieuniknionymi i nadzwyczajnymi okolicznościami.

Zgodnie z prawem podróżny o niezgodnościach z umową powinien zawiadomić organizatora jeszcze w trakcie wyjazdu. Biuro może bowiem usunąć niezgodność, a tym zmniejszyć ewentualną szkodę. Podróżnemu przysługuje obniżka ceny za cały okres niezgodności z umową. Roszczenie przedawnia się dopiero po trzech latach.

Niepowiadomienie o niedogodnościach podczas podróży może sprawić, że ubieganie się o odszkodowanie lub zadośćuczynienie po powrocie będzie nieskuteczne.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Piotr Cybula, radca prawny

Jeżeli bez wątpienia w zaplanowanym miejscu wypoczynku występują nadzwyczajne okoliczności, czyli zagrożenie pożarem, klient może odstąpić od umowy, a organizator musi zwrócić mu wpłacone pieniądze.

Jeżeli są podstawy do bezkosztowej rezygnacji, to biuro podróży nie może kwestionować uprawnienia klienta, proponując mu inne rozwiązania. Podejmując decyzję o rezygnacji, warto śledzić lokalne media i sprawdzać informacje podawane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Impreza turystyczna ma swój cel. Jest nim wypoczynek. Trudno wypoczywać, śledząc kierunek wiatru w obawie, czy pożar nie obejmie naszej miejscowości. To też powinno być uwzględniane przy ocenie uprawnienia klienta do bezkosztowej rezygnacji z umowy. W razie sporu w ocenie tego uprawnienia trzeba się liczyć z tym, że egzekwujący swoje prawa podróżny będzie musiał złożyć w sądzie pozew.

Klienci nie powinni też zbyt wcześnie rezygnować z imprezy turystycznej. Sytuacja ma charakter dynamiczny. Sąd może uznać, że do rezygnacji doszło przedwcześnie i na moment rezygnacji nie można było przewidzieć, że w czasie imprezy turystycznej będą utrudnienia w korzystaniu z usług turystycznych objętych umową.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Już niebawem SENT także dla przemieszczeń z UE

Zgodnie z art. 9 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU), przez wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów rozumie się nabycie prawa do rozporządzania jak właściciel towarami, które w wyniku dokonanej dostawy są wysyłane lub transportowane na terytorium państwa członkowskiego inne niż terytorium państwa członkowskiego rozpoczęcia wysyłki lub transportu przez dokonującego dostawy, nabywcę towarów lub na ich rzecz.

Ale WNT to także przemieszczenie towarów przez podatnika podatku od wartości dodanej lub na jego rzecz, należących do tego podatnika, z terytorium państwa członkowskiego innego niż terytorium kraju na terytorium kraju, jeżeli towary te zostały przez tego podatnika na terytorium tego innego państwa członkowskiego w ramach prowadzonego przez niego przedsiębiorstwa wytworzone, wydobyte, nabyte, w tym również w ramach wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów, albo zaimportowane, i towary te mają służyć działalności gospodarczej podatnika (tzw. nietransakcyjne WNT). Przepisy art. 12 ust. 1 VATU przewidują jednak dość liczne wyłączenia z tej definicji, np. w przypadku gdy towary są instalowane lub montowane, towary mają być przedmiotem usług wykonanych na terytorium kraju na rzecz tego podatnika a po ich wykonaniu zostaną z powrotem przemieszczone, albo gdy towary mają być czasowo używane na terytorium kraju w celu świadczenia usług przez tego podatnika posiadającego siedzibę działalności gospodarczej na terytorium państwa członkowskiego rozpoczęcia wysyłki lub transportu.

Ww. definicja WNT znajduje zastosowanie także na gruncie przepisów innych niż VATU. Przykładowo, zgodnie z art. 2 pkt 6 ustawy z 9.3.2017 r. o systemie monitorowania drogowego i kolejowego przewozu towarów oraz obrotu paliwami opałowymi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 104; dalej: SystMonitDrogU), podmiotem odbierającym jest podmiot prowadzący działalność gospodarczą, dokonujący m.in. wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów. To ważna definicja. Oto bowiem z art. 6 ust. 1 SystMonitDrogU wynika, że w przypadku przewozu towaru z terytorium państwa członkowskiego na terytorium kraju podmiot odbierający jest obowiązany, przed rozpoczęciem przewozu towaru na terytorium kraju, przesłać do rejestru zgłoszenie, uzyskać numer referencyjny dla tego zgłoszenia i przekazać ten numer przewoźnikowi. Innymi słowy, podatnik dokonujący WNT towarów wskazanych w przepisach SystMonitDrogU ma określone obowiązki SENT. Ich niedopełnienie może zgodnie z art. 21 ust. 1 SystMonitDrogU skutkować nałożeniem kary pieniężnej w wysokości 46% wartości brutto towaru przewożonego podlegającego obowiązkowi zgłoszenia, nie niższej niż 20 000 zł.

Z takiej konstrukcji przepisów nie wynika jednak, że każdy podmiot na rzecz którego przemieszczane są z innego kraju UE towary ma obowiązki SENT. Nie ciążą one na tych podatnikach, którzy nie dokonują WNT w rozumieniu przepisów VATU. Przykładowo, jeśli do podatnika przemieszczane są wyroby (np. oleje smarowe) wyłącznie celem przerobu albo czasowego używania, nie dochodzi do WNT. A więc trudno mówić o konieczności np. przesyłania do rejestru zgłoszeń czy numerów referencyjnych. To może się jednak niebawem zmienić.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Rozszerzenie definicji

Zgodnie z propozycją wynikającą z projektu (UD325) ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia nieprawidłowości w obrocie niektórymi towarami oraz usprawnienia funkcjonowania Krajowej Administracji Skarbowej, rozszerzeniu ulegnie definicja podmiotu odbierającego na gruncie SystMonitDrogU. Będzie to nie tylko podmiot dokonujący wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów lub importu towarów w rozumieniu VATU. Ale także podmiot dokonujący przemieszczania towarów, które nie jest uznawane za wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów w rozumieniu VATU, gdy przemieszczane towary:

Zmiana polegać ma więc na objęciu systemem SENT również przewozów towaru w celu wykonania na nim

usług lub czasowego ich używania (np. w celu zabarwienia paliwa, przepakowania suszu tytoniowego) oraz gdy towar jest transgranicznie przemieszczany pomiędzy magazynami jednego podmiotu (w ramach tzw. przesunięcia międzymagazynowego) albo towary są zwracane (nie zostały przyjęte, są reklamowane).

Projekt 11.7.2024 r. został skierowany do Sejmu, zaś 20.7.2023 r. do konsultacji.

Komentarz

Wyobraźmy sobie taką sytuację: spółka-córka unijnej spółki-matki świadczy na jej rzecz usługi na majątku powierzonym. Do świadczenia usług wykorzystuje m.in. wyroby sklasyfikowane pod kodem CN 2710 i wykorzystywane jako oleje hydrauliczne. Wyrób ten podlega pod rygory SystMonitDrogU, jednak polski podatnik nie nabywa jego własności. Po przerobieniu materiału powierzonego, towary trafiają bowiem z powrotem tam skąd przyjechały. W efekcie, unijna spółka-matka nie musi się rejestrować do celów VAT w Polsce. Nie wykonuje bowiem czynności opodatkowanych w postaci nietransakcyjnego WNT, korzystając z wyłączenia z art. 12 ust. 1 VATU. Traf chciał, że transport oleju hydraulicznego został skontrolowany przez przedstawicieli Urzędu Celno-Skarbowego w ramach kontroli drogowej. Urzędnicy pobrali próbki i konstatując klasyfikację przewożonego wyrobu oraz brak wypełnienia przez przewoźnika obowiązków SENT, nałożyli nań karę pieniężną. Po nitce do kłębka, urzędnicy trafiają także do adresata transportu, który nie wypełnił obowiązków podmiotu odbierającego. Tak oto i nad podatnikiem przyjmującym oleje hydrauliczne w ramach majątku powierzonego zawisła groźba kar pieniężnych. Czy słusznie?

Przedstawiciel urzędu celno-skarbowego nie ma możliwości zweryfikowania na miejscu kontroli jaki jest cel przewozu towaru i czy ktokolwiek raportuje z tego tytułu WNT. Zatem dopiero na dalszym etapie postępowania administracyjnego, odbiorca może dowodzić swoich racji. Przy rozszerzeniu definicji podmiotu odbierającego będzie o to trudniej.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Wrzutki psują prawo i powodują dezinformację

Kto chce unowocześnienia urzędów, aby obywatel mógł w nich załatwić swoje sprawy przez komputer? Wszyscy. Dlatego rząd 10.7.2023 r. przyjął projekt ustawy o e-administracji. Ponieważ dotyczy ona różnych urzędów, to trzeba było równocześnie zmienić wiele ustaw. I w takim właśnie złożonym projekcie ukryto zmianę idącą już w zupełnie innym kierunku.

Ma powstać wielka baza danych o kondycji finansowej przedsiębiorstw, złożona z dokumentów dostarczanych przez biegłych rewidentów. Wszystkie tajemnice handlowe mogą stracić ochronę. Kontrowersyjny przepis dodano do projektu jako „wrzutkę”, z nikim jej nie konsultowano. Gdy po artykułach w „Rz” sprawa wyszła na jaw, ostro zaprotestowała Rada Przedsiębiorczości, nazywając ten projekt e-inwigilacją. Wtedy rząd zaczął sugerować, że się z tych zamiarów częściowo wycofa.

Wódka i obligacje

Podobnych dodatków do ustaw dotyczących zupełnie innych spraw, niż główna nowela, było w ostatnich latach znacznie więcej.

A przecież wciąż obowiązuje rozporządzenie Rady Ministrów z 2002 r. w sprawie zasad techniki prawodawczej. Zawiera ono przepis § 3 ust. 3, mówiący, że „ustawa nie może zmieniać lub uchylać przepisów regulujących sprawy, które nie należą do jej zakresu przedmiotowego lub podmiotowego albo się z nimi nie wiążą”. Praktyki takich „wrzutek” dotyczących zupełnie innej materii piętnował też Trybunał Konstytucyjny, np. w wyroku z 19.4.2006 r., K6/06.

Mimo takich zastrzeżeń, przytaczanych zresztą często przez sejmowe i senackie biura legislacyjne, proceder trwa. Jeden z najnowszych przykładów to uchwalona 13.7.2023 r. ustawa służąca uporządkowaniu niektórych spraw dotyczących funduszy inwestycyjnych i giełdy. Dotyczy zatem rynku finansowego. Tymczasem posłowie dorzucili do niej przepisy dotyczące, owszem, rynku, ale… alkoholowego. Obniża o połowę podatek akcyzowy dla małych gorzelni.

Inną podatkową wrzutką była podjęta naprędce próba naprawy dziurawych przepisów o fundacjach rodzinnych. Były tam luki umożliwiające nadużycia podatkowe, a niektóre rozwiązania uderzały w podatników. Znów posłużono się ustawą już „rozpędzoną” w legislacyjnym biegu i znów dotyczyła ona papierów wartościowych. Uchwalono ją wraz z podatkowymi dodatkami 14.4.2023 r.

Eksportowa apteka

Innym przykładem osobliwego mariażu różnych przepisów było połączenie ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeń eksportowych z prawem farmaceutycznym. Zasadnicza ustawa (którą teraz zajmuje się Senat) wprowadza od dawna postulowane udogodnienia m.in. dla firm przymierzających się do odbudowy Ukrainy. „Wrzutka” farmaceutyczna dotyczyła sprawy zupełnie krajowej: usunięcia luk w przepisach przewidujących zakaz prowadzenia więcej niż czterech aptek przez jednego aptekarza. Niedozwolone będzie też przejęcie kontroli przez osobę niebędącą farmaceutą.

Poprawkę zgłosił w Sejmie poseł Prawa i Sprawiedliwości Adam Gawęda. Jednak nie jest tajemnicą, że propozycja powstała w Ministerstwie Rozwoju i Technologii i była konsultowana z Naczelną Izbą Aptekarską. Nie pytano jednak o zdanie przedstawicieli sieci aptek. I choć taka poprawka chroni interesy słabszych uczestników rynku, to sposób uzgadniania pozostawiał wiele do życzenia.

Takie praktyki nie omijają też przepisów dotyczących ubezpieczeń społecznych. Nie zawsze obejmują one regulacje rodzące po stronie płatników lub ubezpieczonych obowiązki. Bywa i tak, że dotyczą nowych uprawnień lub przedłużają już obowiązujące ulgi.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Sojusz inwalidzko-biznesowy

Tak było w przypadki wrzutki, która w ostatnim czasie wywołała w obszarze ubezpieczeń społecznych największe zaskoczenie. Chodziło o wydłużenie o 12 miesięcy „małego ZUS+”. Zapisano to w ustawie… o świadczeniu wspierającym. Reguluje ona pomoc osobom z niepełnosprawnościami, a nie działalność gospodarczą.

Projektodawcy sami najwidoczniej z trudem rozeznają się w swoich „wrzutkach”. Przepis o wydłużeniu ulgi w ZUS jeszcze nie wszedł w życie, a Sejm już pracuje nad jego zmianą. Komisyjny projekt ustawy o ograniczeniu biurokracji i barier prawnych zakłada całkowitą rezygnację z limitu czasowego dla „małego ZUS+”.

Prawo cywilne, czyli karne

Rządzący nie wahają się stosować techniki „wrzutek” nawet przy ustawach rangi kodeksowej. Przy okazji poprawiania kodeksu postępowania cywilnego, do przyjętej 26.1.2023 r. ustawy sejmowa większość dodała zmiany w prawie… karnym. Wydłużenie vacatio legis dla surowego kodeksu karnego pojawiło się jako „wrzutka” do obszernej noweli KPC. Doklejka dotyczy przepisów uchwalonych 7.7.2022 r.

Chodzi o forsowaną przez ministra Zbigniewa Ziobrę obszerną nowelizację kodeksu karnego, która zaostrza kary za liczne przestępstwa. Wprowadza m.in bezwzględne dożywocie czy instytucję konfiskaty aut pijanych kierowców. Nowela miała wejść w życie w marcu tego roku, a przepisy o konfiskacie – w grudniu 2023 r. Po zmianie – cała reforma wejdzie w życie nie w marcu, lecz w październiku 2023 r., a przepisy dotyczące konfiskaty dopiero w marcu 2024 r.

Współpraca: Agata Łukaszewicz, Paulina Szewioła, Aleksandra Tarka, Katarzyna Wójcik

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich

Praktyka tworzenia „warzywniaków legislacyjnych”, czyli ustaw zawierających przepisy z zupełnie różnych dziedzin prawa, jest szkodliwa z kilku powodów. Tworzą one chaos prawny i informacyjny. Wiele zmian umyka nawet dużym przedsiębiorcom, stale obsługiwanym przez prawników monitorujących zmiany w przepisach. A przecież często takie legislacyjne „wrzutki” przynoszą konkretne efekty gospodarcze, finansowe i społeczne. Takie zmiany, dokonywane czasem metodą poprawek poselskich, nie są należycie konsultowane społecznie. Zdarza się, że ustawa, którą oceniamy na etapie wstępnych prac rządowych, znacznie różni się od tego, co jest ostatecznie uchwalone. W rezultacie system prawny staje się jeszcze mniej czytelny, a przy tym rośnie ryzyko załatwiania różnych partykularnych interesów.

Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting

Wrzutki to zmora naszej legislacji. Oprócz ewidentnej niezgodności takiego działania z zasadami techniki prawodawczej to także niemożność śledzenia na bieżąco zmian w obszarze, który dany podmiot interesuje. W efekcie może dojść do przegapienia korzystnych dla niego zmian. Przykładem może być wydłużenie korzystania z małego ZUS+, czyli ważnej dla wielu przedsiębiorców ulgi w składkach. Co prawda wielu z nich korzysta z fachowej pomocy księgowych, ale nawet one w gąszczu przepisów mogą się nie zorientować. Nie zdziwię się zatem, jeżeli po jakimś czasie od wejścia w życie nowych regulacji pojawi się oburzenie potencjalnych beneficjentów oraz zarzuty, że nie wiedzieli o zmianach. Może to być też oczywiście celowe działanie, obliczone na to, żeby Fundusz Ubezpieczeń Społecznych nie został za mocno wydrenowany.

prof. Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat

Takie zmiany wprowadzają przede wszystkim kompletny chaos legislacyjny i dezinformację. Na przykład odroczono wprowadzenie zmian w kodeksie karnym, tłumacząc to tym, że tymczasem zmieniono kodeks karny wykonawczy, a zmiany w KK zupełnie nie współgrają z tymi z KKW. Ja dostrzegam inny powód. Chodzi o to, by wprowadzić bezpośrednio przed wyborami nowy, surowszy kodeks karny i pokazać, jak ta władza dba o surowość kar i „bezpieczeństwo obywateli”. Obok tzw. odświeżania wygodnych tematów im bliżej wyborów, tym bardziej w grę wchodzi także populizm penalny. Wyrywkowe zmiany, jakich się dokonuje, nie mają żadnego uzasadnienia w aktualnej polityce kryminalnej i w aktualnym stanie przestępczości. Przecież przestępczość nie wzrasta. A kodyfikacje karne powinny być nowelizowane kompleksowo, nie zaś na zasadzie wyrywkowej.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź