Czy sprowadzony samochód może być odpadem?
Stan faktyczny
NSA rozpoznał skargę kasacyjną od wyroku WSA w Warszawie z 24.11.2021 r., IV SA/Wa 811/21, Legalis, w sprawie ze skargi na postanowienie Głównego Inspektora Ochrony Środowiska (dalej: GIOŚ) w przedmiocie zobowiązania do zagospodarowania odpadu i uchylił zaskarżony wyrok, zaskarżone postanowienie GIOŚ oraz poprzedzające je postanowienie tego organu.
Ze stanu faktycznego sprawy, ustalonego przez WSA wynika, że GIOŚ wszczął z urzędu postępowanie administracyjne w sprawie określenia sposobu gospodarowania przez skarżącego odpadem o kodzie 16 01 04* w postaci uszkodzonego pojazdu marki VOLVO XC60. Organ uznał, że skarżący jest odbiorcą odpadu odpowiedzialnym za jego nielegalne międzynarodowe przemieszczenie z terytorium USA na terytorium Polski.
GIOŚ wezwał skarżącego do zastosowania procedur określonych w art. 24 ust. 3 rozporządzenia Nr 1013/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady z 14.6.2006 r. w sprawie przemieszczenia odpadów, przez zagospodarowanie ww. odpadu przez przedsiębiorcę prowadzącego stację demontażu pojazdów. Rozstrzygnięcie to zostało utrzymane w pomocy w wyniku ponownego rozpoznania sprawy.
Organ wskazał, że sprowadzony pojazd w momencie zgłoszenia do procedury celnej był uszkodzony oraz wymagał przeprowadzenia napraw w warsztacie samochodowym. Właściwy organ Stanu Pensylwania w USA wydał dokument „Certificate of Salvage for a Vehicle” dla przedmiotowego pojazdu. Dokument ten stanowi „Dowód własności pojazdu z odzysku”, a analiza tego dokumentu wykazała, że zawiera adnotację „Nie dla celów rejestracji”. Powyższe oznacza, że dla przedmiotowego pojazdu powypadkowego właściwe władze Stanu Pensylwania w USA wydały dokument, na podstawie którego niemożliwa jest rejestracja przedmiotowego pojazdu powypadkowego. W stanie, w jakim się znajdował, pojazd nie mógł poruszać się po drogach.
Sprawa trafiła ze skargą do WSA, który oddalając skargę wskazał, że zgromadzony materiał dowodowy jest wystarczający do jednoznacznego stwierdzenia, że przedmiotowy pojazd stanowi odpad w rozumieniu art. 3 ust. 1 pkt 6 ustawy z 14.12.2012 r. o odpadach (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1587; dalej: OdpadyU) oraz, że miało miejsce nielegalne przemieszczenie odpadu, a odbiorcą odpowiedzialnym za przemieszczenie jest skarżący. Skarżący złożył skargę kasacyjną, podnosząc m.in. zarzut dotyczący błędnej wykładni pojęcia „odpad”.
Stanowisko NSA
Zarzuty skargi kasacyjnej zasługiwały na uwzględnienie. Zgodnie z art. 3 ust. 1 pkt 6 OdpadyU, przez odpady rozumie się każdą substancję lub przedmiot, których posiadacz pozbywa się, zamierza się pozbyć lub do których pozbycia się jest obowiązany.
NSA uznał, że w pierwszej kolejności należy odpowiedzieć na pytanie, czy zbywca pojazdu zamierzał się go pozbyć nie widząc dla niego innego zastosowania, tak jak to przyjął za organami Sąd I instancji. Jest to warunek konieczny dla przyjęcia, że skarżący w tej sprawie dokonał międzynarodowego przemieszczenia odpadów, ponieważ skarżący stwierdził, że poprzedni właściciel nie miał zamiaru pozbycia się uszkodzonego pojazdu, a więc tylko przyjęcie, że pojazd ten w momencie zakupu był pojazdem wycofanym z eksploatacji (a więc odpadem), pozwala na przyjęcie, że status ten zachował po wprowadzeniu na terytorium Polski. Pojęcie „pozbycie się”, które stanowi przesłankę do uznania za odpad, oznacza zmianę sposobu użytkowania wskazanego przedmiotu, czyli użytkowanie w inny sposób niż nakazuje to przeznaczenie danego przedmiotu, a nowy sposób użytkowania mógłby wywoływać niekorzystne oddziaływanie na środowisko.
Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE zakwalifikowanie substancji lub przedmiotu jako „odpadów” wynika przede wszystkim z zachowania posiadacza i ze znaczenia terminu „pozbywać się” (wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 4.7.2019 r., Tronex, C-624/17, Legalis i przytoczone tam orzecznictwo). W odniesieniu do pojęcia „pozbywać się” z utrwalonego orzecznictwa wynika również, że należy je interpretować z uwzględnieniem celu dyrektywy 2008/98/WE, którym zgodnie z motywem 6 tej dyrektywy jest zmniejszenie negatywnych skutków wytwarzania odpadów i gospodarowania nimi dla zdrowia ludzi i środowiska. Pojęcie to wymaga również wykładni w świetle art. 191 ust. 2 TFUE, który stanowi, że polityka UE w dziedzinie środowiska stawia sobie za cel wysoki poziom ochrony i opiera się w szczególności na zasadach ostrożności i działania zapobiegawczego. Wynika z tego, że wyrażenia „pozbywać się”, a zatem i pojęcia „odpadów” w rozumieniu art. 3 pkt 1 dyrektywy 2008/98/WE, nie można interpretować w sposób zawężający.
To, czy dany przedmiot lub substancja stanowi „odpad”, należy ustalić w świetle wszystkich okoliczności, z uwzględnieniem celu ww. dyrektywy i jej skuteczności, która nie powinna zostać naruszona. Konkretne okoliczności mogą zatem stanowić wskazówkę występowania działania polegającego na pozbywaniu się, zamiaru pozbycia się lub zobowiązania do pozbycia się substancji lub przedmiotu w rozumieniu art. 3 pkt 1 dyrektywy 2008/98/WE. Jednocześnie nie budzi wątpliwości, że pojęcie odpadów nie wyklucza substancji i przedmiotów, które mogą zostać ponownie gospodarczo wykorzystane.
Należy zwrócić szczególną uwagę, czy dany przedmiot lub substancja nie są już przydatne dotychczasowemu właścicielowi, a więc czy przedmiot lub substancja stanowią obciążenie, którego posiadacz zamierza się pozbyć.
Stopień prawdopodobieństwa ponownego wykorzystania towaru, substancji lub produktu bez wstępnego przetwarzania stanowi istotną przesłankę ich kwalifikacji jako odpad. Przepisy dyrektywy 2008/98/WE dotyczą bowiem zapewnienia, żeby czynności odzyskiwania i unieszkodliwiania odpadów były wprowadzane w życie bez zagrożenia dla zdrowia ludzi oraz bez stosowania procesów lub metod, które mogłyby szkodzić środowisku. Uwzględniając obowiązek dokonania wykładni rozszerzającej pojęcia „odpadów”, należy uznać, że dotyczy jedynie sytuacji, w których ponowne wykorzystanie takiego towaru lub substancji jest nie tylko możliwe, ale i pewne, bez konieczności poddania w tym celu uprzedniemu procesowi odzyskiwania odpadów. To organy krajowe są właściwe do oceny okoliczności faktycznych rozpoznawanej przez nich sprawy i ustalenie, czy posiadacz przedmiotu lub substancji rzeczywiście miał zamiar ich „pozbycia się”.
Sformułowana wyżej definicja odpadu jest definicją szeroką i musi ulegać doprecyzowaniu na gruncie poszczególnych stanów faktycznych. W odniesieniu do sprowadzanych z zagranicy pojazdów, doprecyzowanie to nastąpiło m.in. w formie wskazówek metodycznych GIOŚ, których wynika, że transgranicznie przemieszczany pojazd wypełnia definicję „odpadu”, określoną w art. 3 ust. 1 pkt 6 OdpadyU, jeżeli:
- poprzedni właściciel dokonał pozbycia się pojazdu uszkodzonego, posiadającego dokument własności pojazdu, z którego wynika, że nie nadaje się on do naprawy lub uległ kasacji;
- poprzedni właściciel dokonał pozbycia się pojazdu uszkodzonego, posiadającego dokument pojazdu inny niż w pkt 1, a uszkodzony pojazd wymaga napraw wykraczających poza naprawy drobne określone w „Wytycznych korespondentów Nr 9 w sprawie przemieszczania odpadów w postaci pojazdów”;
- z oświadczenia strony lub dokumentów (faktura) wynika, że zakupiła pojazd z przeznaczeniem na części;
- przewożona jest część pojazdu lub pojedyncze części nie nadające się do bezpośredniego zamontowania w pojazdach oraz części wymontowane z pojazdów, których ponowne użycie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego lub negatywnie wpływa na środowisko – części te są wymienione w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 28.9.2005 r. w sprawie wykazu przedmiotów wyposażenia i części wymontowanych z pojazdów, których ponowne użycie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego lub negatywnie wpływa na środowisko (Dz.U. Nr 201 poz. 1666).
Te warunki nie zostały w sprawie spełnione.
Komentarz
W uzasadnieniu omawianego wyroku NSA wskazano, że nie można przyjąć, że w każdym przypadku pozbycie się pojazdu uszkodzonego na podstawie umowy sprzedaży jest pozbyciem się odpadu. Rodzaj i skala uszkodzeń mogą być niewielkie – i tu istotne znaczenie ma ustalenie, czy konieczne naprawy przekraczałyby drobne naprawy. Pojazd w takim stanie, po naprawie, może być zatem dalej wykorzystywany zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem – zatem nie może być kwalifikowany jako odpad.
Sąd frankowy: sukcesy i problemy
Słyszałem, że sąd (wydział) frankowy bije rekordy wpływu spraw, ale też wydajności w orzekaniu. Co to za liczby?
W listopadzie 2023 r. nasz wydział skończył wyrokami niemal 700 spraw, a w grudniu znacznie ponad 700 mimo świąt. To najlepsze wyniki w historii wydziału. W całym 2023 r. wyrokami lub ugodami zakończył ok. 6500 spraw. Niestety, w zeszłym roku wpłynęło ich ok. 20 tys. i choć to o 6 tys. mniej niż w 2022 r., to wciąż bardzo dużo.
Skąd ten zwiększony wpływ mimo rozparcelowania spraw na sądy w całej Polsce?
W grudniu miał związek z tym, że termin przedawnienia przypada na ostatni dzień roku kalendarzowego, a wytoczenie powództwa przerywa bieg tego terminu. Liczy się też orzecznictwo TSUE, stosunkowo korzystne dla konsumentów, marketing kancelarii prawnych i może wciąż mało atrakcyjne ugody oferowane przez banki.
Co jest przyczyną wydajności w orzekaniu? Przybyło sędziów?
Ostatnio przydzielono dwóch nowych, ale i dwóch przesunięto do innego wydziału. Liczę, że kolejni nie będą już przenoszeni i nasz szybko się wzmocni. Na lepszy wynik składa się przede wszystkim zaangażowanie sędziów, asystentów i pracowników sekretariatu, coraz większe doświadczenie sędziów oraz poprawa warunków lokalowych.
A czy spór o tzw. nowych sędziów, których w pana wydziale jest pewnie większość, ma wpływ na te wyniki?
Nieustanny spór w wymiarze sprawiedliwości nie służy ani sędziom, ani stronom postępowań. Niemal codziennie pojawiają się w przestrzeni medialnej publikacje na ten temat, a część zawiera radykalne sformułowania czy pomysły. Tymczasem zanim został powołany wydział frankowy (w kwietniu 2021 r.), SN w składzie połączonych izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, podjął 23.1.2020 r. uchwałę odnoszącą się do kwestii powołań sędziowskich. Nie zakwestionowała ona powołań sędziów sądów powszechnych dokonanych przez prezydenta na wniosek KRS ukształtowanej w nowym trybie, lecz wskazała na konieczność badania prawidłowości powołania określonego sędziego.
A jak oceniane są wyroki sądu frankowego?
Kilka tysięcy zostało poddanych ocenie instancyjnej Sądu Apelacyjnego w Warszawie i żaden nie został uchylony z powodu nienależytej obsady sądu. Kilkakrotnie SA w Warszawie przeprowadzał też tzw. test niezależności sędziego i nie stwierdził okoliczności, które miałyby rzutować na niezawisłość któregokolwiek w moim wydziale.
Trzeba chyba czterech-pięciu lat na rozpatrzenie już wniesionych pozwów, a nowe pewnie napłyną. Jakie zatem pan sędzia i pana koledzy widzą rozładowanie tych zatorów?
Optymalne byłoby uchwalenie ustawy rozwiązującej problem spraw frankowych. Jej ramy mogłoby wyznaczać orzecznictwo TSUE czy dominujące orzeczenia SN. Od lat trwa debata na ten temat, ale bez konkluzji, i trudno oczekiwać, że zostanie uchwalona. Dlatego są pomysły na usprawnienie postępowań frankowych, w tym obowiązek składania pozwów drogą elektroniczną czy digitalizacja akt. Powstają też propozycje zmian legislacyjnych, które uwzględniałyby doświadczenia praktyki i pomogły zdynamizować sprawy frankowe. Konieczne jest także z pewnością wzmocnienie kadry sędziowskiej, asystenckiej i sekretarskiej SO w Warszawie.
Dyskryminacja zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy
Opis okoliczności faktycznych
Sprawa miała za przedmiot wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym złożony przez niemiecki federalny sąd pracy w postępowaniu M.K. przeciwko Lufthansa CityLine GmbH. Wniosek ten został złożony w ramach sporu między pilotem a jego pracodawcą, będącą przewoźnikiem lotniczym, dotyczącego prawa pilota M.K. do wypłaty wynagrodzenia z tytułu przepracowanego przez niego dodatkowego okresu pełnienia czynności lotniczych. Skarżący pracuje w niepełnym wymiarze czasu pracy – jego godziny czasu pracy zostały obniżone do 90% czasu pracy pilota pracującego w pełnym wymiarze czasu pracy. Jego wynagrodzenie uległo obniżeniu o 10%, przyznano dodatkowych 37 dni urlopu rocznie.
Zgodnie z mającymi zastosowanie układami zbiorowymi pracy pracownik otrzymuje wynagrodzenie za dodatkowe godziny czynności lotniczych, gdy przepracował w ciągu miesiąca określoną liczbę godzin czynności lotniczych i przekroczył progi określone dla celów „podwyższenia wynagrodzenia” tytułem dodatkowego wynagrodzenia. Nie przewidziano jednak obniżenia tych progów podwyższenia wynagrodzenia dla pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy w zależności od ich wskaźnika czasu pracy w niepełnym wymiarze, a zatem wspomniane progi podwyższenia wynagrodzenia są identyczne dla pilotów pracujących w pełnym wymiarze czasu pracy i dla pilotów pracujących w niepełnym wymiarze czasu pracy. Skarżący otrzymuje więc dodatkowe wynagrodzenie wyłącznie wtedy, gdy przepracowany przez niego okres pełnienia czynności lotniczych przekracza progi podwyższenia wynagrodzenia mające zastosowanie do pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy.
Pracodawca zakwestionował obowiązek zapłaty kwoty żądanej przez skarżącego wskazując, że istnieje obiektywny powód uzasadniający odmienne traktowanie pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy i pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy. Ponieważ dodatkowe wynagrodzenie ma na celu zrekompensowanie szczególnego obciążenia pracą, jest ono należne tylko wtedy, gdy przekroczone zostaną progi podwyższenia wynagrodzenia.
Stanowisko sądu odsyłającego
Sąd odsyłający wyraził wątpliwości co do tego, czy odmowa obniżenia progów podwyższenia wynagrodzenia proporcjonalnie do wymiaru czasu pracy skarżącego w postępowaniu głównym jest zgodna z postanowieniami porozumienia ramowego. Wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym dotyczył więc wykładni klauzuli 4 pkt 1 i 2 Porozumienia ramowego dotyczącego pracy w niepełnym wymiarze godzin, które stanowi załącznik do dyrektywy Rady 97/81/WE z 15.12.1997 r. dotyczącej Porozumienia ramowego dotyczącego pracy w niepełnym wymiarze godzin zawartego przez UNICE, CEEP oraz ETUC.
Stanowisko TSUE
Na wstępie TSUE wskazał, że w odniesieniu do warunków zatrudnienia, pracownicy zatrudnieni w niepełnym wymiarze godzin nie mogą być traktowani w mniej korzystny sposób niż porównywalni pracownicy zatrudnieni w pełnym wymiarze godzin jedynie z tytułu zatrudnienia w niepełnym wymiarze godzin, o ile odmienne traktowanie nie znajduje uzasadnienia w przyczynach o charakterze obiektywnym. TSUE wskazał również właściwe przepisy krajowego prawa niemieckiego wdrażające dyrektywę 97/81/WE. Zgodnie z tymi regulacjami, pracownik zatrudniony w niepełnym wymiarze czasu pracy nie może być traktowany mniej korzystnie niż porównywalny pracownik zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy wyłącznie z tego względu, że jest zatrudniony w niepełnym wymiarze czasu pracy, chyba że takie odmienne traktowanie jest uzasadnione obiektywnymi powodami. Ma też prawo do wynagrodzenia w wysokości odpowiadającej co najmniej nakładowi jego czasu pracy w porównaniu z nakładem czasu pracy porównywalnego pracownika zatrudnionego w pełnym wymiarze czasu pracy.
Zakaz dyskryminacji ustanowiony w klauzuli 4 pkt 1 porozumienia ramowego jest szczególnym wyrazem ogólnej zasady równości, która należy do podstawowych zasad prawa Unii. Zgodnie z celem polegającym na eliminacji dyskryminacji pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy w porównaniu z pracownikami zatrudnionymi w pełnym wymiarze czasu pracy wspomniana klauzula stoi na przeszkodzie temu, aby – w odniesieniu do warunków zatrudnienia – pracownicy zatrudnieni w niepełnym wymiarze czasu pracy byli traktowani w sposób „mniej korzystny” niż porównywalni pracownicy zatrudnieni w pełnym wymiarze czasu pracy z tego tylko powodu, że są oni zatrudnieni w niepełnym wymiarze czasu pracy, chyba że odmienne traktowanie jest uzasadnione obiektywnymi powodami. Ponadto Trybunał orzekł, że wspomniany przepis ma na celu zastosowanie zasady niedyskryminacji do pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy, tak aby uniemożliwić wykorzystywanie tego rodzaju stosunku pracy przez pracodawcę do pozbawienia tych pracowników praw przyznanych pracownikom zatrudnionym w pełnym wymiarze czasu pracy.
Co się więc tyczy porównywalności sytuacji pilotów zatrudnionych w pełnym i w niepełnym wymiarze czasu pracy, takich jak skarżący w postępowaniu głównym, aby ocenić, czy pracownicy wykonują pracę identyczną lub podobną, należy ustalić, czy zważywszy na określony zbiór czynników, takich jak charakter pracy, warunki szkolenia i warunki pracy, można uznać, że ci pracownicy znajdują się w porównywalnej sytuacji. Z okoliczności wynika, że piloci zatrudnieni w pełnym i w niepełnym wymiarze czasu pracy wykonują tę samą pracę, a w szczególności pełnią te same czynności lotnicze, w związku z czym sytuacja skarżącego jest porównywalna z sytuacją pilotów pracujących w pełnym wymiarze czasu pracy. Jednakże pilot zatrudniony w niepełnym wymiarze czasu pracy otrzymuje dodatkowe wynagrodzenie nie za pierwszą godzinę przekraczającą jego pierwszy indywidualny próg podwyższenia wynagrodzenia, lecz jedynie wtedy, gdy został przekroczony pierwszy próg podwyższenia wynagrodzenia mający zastosowanie do pilotów zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy. Odnosi się to przez analogię do drugiego i trzeciego progu podwyższenia wynagrodzenia. Tym samym pilot zatrudniony w niepełnym wymiarze czasu pracy musi przepracować taką samą liczbę godzin w ramach pełnienia czynności lotniczych jak pilot zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy, aby otrzymać to wynagrodzenie, przy czym próg ten nie jest obniżany w zależności od wymiaru jego indywidualnego czasu pracy. W tych okolicznościach piloci zatrudnieni w niepełnym wymiarze czasu pracy nie osiągają wcale lub osiągają ze znacznie mniejszym prawdopodobieństwem niż piloci zatrudnieni w pełnym wymiarze czasu pracy progi podwyższenia wynagrodzenia wymagane do otrzymania dodatkowego wynagrodzenia.
Komentarz
TSUE stwierdził występowanie mniej korzystnego traktowania pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy, ponieważ liczba godzin nadliczbowych dających prawo do dodatkowego wynagrodzenia nie została obniżona w sposób proporcjonalny do czasu ich pracy. W praktyce oznaczało to, że progi podwyższenia wynagrodzenia stanowią dla pilotów zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy dłuższy godzinowy okres pełnienia czynności lotniczych niż w wypadku pilotów zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy – w stosunku do ich całkowitego wymiaru czasu pracy – a tym samym większe obciążenie niż w wypadku pilotów zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy. Co więcej, określenie jednolitych progów stwarza w ocenie TSUE problem spójności w świetle celu polegającego na zniechęceniu przewoźników lotniczych do nadmiernego obciążania pilotów pracą, jeśli chodzi o pilotów zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy. Przewoźnicy ci ponoszą bowiem koszty tego dodatkowego wynagrodzenia jedynie powyżej progu podwyższenia wynagrodzenia odpowiadającego czasowi pracy pilotów zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy. Słusznie Trybunał zwrócił uwagę na kwestie ekonomiczne wskazując, że w zakresie, w jakim względy gospodarcze leżały u podstaw przyjęcia wspomnianego przepisu krajowego oraz odmowy zastosowania zasady pro rata temporis, należy przypomnieć, że ścisłe zarządzanie personelem należy do względów natury budżetowej, które nie mogą uzasadniać dyskryminacji w zakresie wymiaru czasu pracy. Nie zidentyfikowano więc obiektywnych przyczyn dla przyjęcia odmiennego traktowania.
Wkrótce upływa ważny termin dla pracodawców
Wysokość stopy procentowej składki na ubezpieczenie wypadkowe ustalana jest (na rok składkowy trwający od 1 kwietnia danego roku do 31 marca następnego roku) dwojako. Niektórzy płatnicy mogą liczyć na ZUS, inni takie wyliczenia robią sami, na zasadach określonych w ustawie. Ci pierwsi muszą złożyć w ZUS odpowiednie dokumenty (tj. formularz ZUS IWA). Zobowiązani są do tego płatnicy składek, którzy spełniają łącznie następujące warunki:
- byli zgłoszeni w ZUS nieprzerwanie od 1 stycznia do 31.12.2023 r. i co najmniej jeden dzień w styczniu 2024 r.,
- byli wpisani do rejestru REGON według stanu na 31.12.2023 r.,
- zgłaszali do ubezpieczenia wypadkowego w poprzednim roku średnio miesięcznie co najmniej dziesięciu ubezpieczonych.
Najważniejszą przesłanką ustalania wysokości składki na ubezpieczenie wypadkowe jest z kolei „wskaźnik częstości zatrudnionych w warunkach zagrożenia”. W uproszczeniu chodzi o czynniki niebezpieczne dla zdrowia występujące w środowisku pracy. Na jego określenie ma wpływ liczba pracowników narażonych przy wykonywaniu pracy na warunki szkodliwe. Im więcej takich osób, tym wyższa składka wypadkowa.
Tutaj firmy mogą czuć się jednak lekko zdezorientowane. Jeszcze bowiem na początku ubiegłego roku Sąd Najwyższy w uchwale podjętej w składzie trzech sędziów (sygn. akt III UZP 6/22) uznał, że dzięki eliminowaniu czynników niebezpiecznych dla zdrowia w środowisku pracy pracodawca może obniżyć składkę na ubezpieczenie wypadkowe. Kilka miesięcy później w uchwale składu siedmiu sędziów SN uznał jednak całkowicie odmiennie (sygn. akt III UZP 6/23). Stwierdził, że wskaźnik częstości zatrudnionych w warunkach zagrożenia stosowany przy obliczaniu stopy procentowej składki wypadkowej jest ustalany z uwzględnieniem osób wyposażonych w ochronę indywidualną.
Jak wskazuje dr Tomasz Zalasiński, radca prawny z Kancelarii DZP, niespójność poglądów SN na sposób interpretacji przepisów może być źródłem istotnych wątpliwości po stronie podmiotów wykonujących na ich podstawie swoje obowiązki.
– Nie mamy w Polsce prawa precedensowego, ale rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego często bywają brane pod uwagę w praktyce stosowania ustaw w innych sprawach niż zawisła przed SN. Sądy powszechne sugerują się ukształtowanym w SN sposobem interpretacji przepisów – zauważa ekspert.
Co jednak, gdy skład siódemkowy w krótkim odstępie czasu orzeka inaczej niż trójkowy?
– Po pierwsze, sprawdziłbym, czy przedmiot obu tych rozstrzygnięć jest faktycznie tożsamy lub istotnie zbieżny. Jeśli się to potwierdzi, z ostrożności procesowej sugerowałbym się późniejszą uchwałą wydaną w szerszym składzie SN – dodaje Tomasz Zalasiński.
Można odliczyć VAT od wynajmu mieszkania dla pracownika
Zgodnie z art. 86 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1570; dalej: VATU), w zakresie, w jakim towary i usługi są wykorzystywane do wykonywania czynności opodatkowanych, podatnikowi przysługuje prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego. O związku wydatku z czynnością opodatkowaną napisano już bardzo wiele. Wiadomo, że nie musi być on bezpośredni. Faktem jest jednak to, że organy podatkowe podchodzą do tej kwestii bardzo formalnie. W pierwszej kolejności poszukują bezpośredniego związku między wydatkiem a daną aktywnością podatnika. Jeśli znajdą bezpośredni związek z czynnością niedającą prawa do odliczenia (np. zwolnioną z VAT albo poza VAT), odmawiają możliwości skorzystania z dobrodziejstwa neutralności podatkowej.
Ciekawie wygląda ten dylemat w kontekście wydatków na zakwaterowanie pracowników. Jeśli pracodawca udostępnia swojemu pracownikowi nieodpłatnie lokal mieszkalny, może być to czynność zwolniona z VAT (zgodnie z art. 43 ust. 1 pkt 36 VATU) albo wręcz nieopodatkowana VAT: przypomnijmy, że opodatkowane VAT jest wyłącznie nieodpłatne świadczenie usług na cele osobiste podatnika lub jego pracowników oraz wszelkie inne nieodpłatne świadczenie usług do celów innych niż działalność gospodarcza podatnika (art. 8 ust. 2 pkt 2 VATU). Dla problematyki odliczenia VAT nie musimy rozstrzygać, czy udostępnienie lokalu np. oddelegowanemu pracownikowi ma związek z działalnością czy też nie. W obydwu przypadkach mamy czynności efektywnie nieopodatkowane. Fiskus odmawia więc prawa do odliczenia VAT od wydatków na zakwaterowanie pracowników. Sądy administracyjne mają jednak inne zdanie.
Czego dotyczyła sprawa?
Podatnik zatrudnia wykwalifikowany personel posiadający specjalistyczne umiejętności. Podatnik musi korzystać z zasobów ludzkich innych spółek ze swojej grupy kapitałowej. W związku z tym, podatnik zawarł umowę oddelegowania z podmiotem zajmującym się selekcją i oddelegowaniem personelu. Podatnik powierza oddelegowanym pracownikom wyznaczone przez siebie funkcje kierownicze – pozycje menedżera, kierownika, dyrektora lub członka zarządu itp. Oddelegowanie krótkoterminowe trwa zazwyczaj od kilku do kilkunastu miesięcy.
Dla celów przyjęcia pracowników w ramach oddelegowania, podatnik zobowiązany jest do pokrywania kosztów zakwaterowania. Podatnik zawiera w tym celu umowy najmu mieszkań/domów i udostępnia im je do nieodpłatnego użytkowania na podstawie umowy użyczenia. Zakwaterowanie pracowników w najmowanych nieruchomościach ma charakter czasowy oraz stricte zawodowy i ma miejsce wyłącznie w czasie, kiedy wykonywana jest praca na jego rzecz.
Podatnik postanowił potwierdzić, czy z tytułu udostępniania lokali powinien naliczać podatek VAT należny. Jego zdaniem – nie, gdyż nie wykonuje w tym zakresie czynności opodatkowanej VAT. Jednocześnie jednak podatnik postanowił potwierdzić, czy przysługuje mu prawo do odliczenia podatku naliczonego od wydatków na nabycie prawa do korzystania z lokali (z faktur najmu od właścicieli lokali). Jego zdaniem – tak, gdyż wydatki te wykazują pośredni związek z (zasadniczą) działalnością opodatkowaną podatnika. Fiskus z tym poglądem się jednak nie zgodził. Stwierdził, że określenie pośredniego związku nabywanych towarów i usług z konkretną działalnością może mieć miejsce dopiero w sytuacji, gdy niemożliwym jest wykazanie ich bezpośredniego związku z daną działalnością. W tym przypadku, nieodpłatne udostępnienie pracownikom lokali mieszkalnych jest czynnością niepodlegającą opodatkowaniu. Nie ma znaczenia pośredni wpływ wydatków na czynności opodatkowane, skoro możliwe jest bezpośrednie przyporządkowanie ich do konkretnych czynności niepodlegających opodatkowaniu.
Stanowisko sądu
Sprawa trafiła na wokandę sądową. WSA w Łodzi w wyroku z 24.11.2022 r., I SA/Łd 690/22, Legalis, uznał, że najem lokali celem ich nieodpłatnego udostępnienia pracownikom jest związany z wykonywanymi przez podatnika czynnościami opodatkowanymi. Wynajęte przez podatnika lokale mieszkalne są udostępniane oddelegowanym czasowo pracownikom (posiadającym specjalistyczne umiejętności, ugruntowane doświadczenie zawodowe i profesjonalną wiedzę ekspercką, potrzebną dla celów wykonywania określonych funkcji/zadań związanych z działalnością spółki). Sporne wydatki na najem lokali należy zatem powiązać z opodatkowaną działalnością, nie zaś z dalszą czynnością udostępnienia lokali pracownikom. Gdyby nie konieczność zatrudnienia pracowników oddelegowanych z odległych miejscowości, nie zachodziłaby potrzeba wynajęcia lokali w celu zapewnienia im miejsca czasowego zamieszkania.
Podatnik słusznie dostrzegł zdaniem sądu pośredni związek spornych wydatków z całokształtem jego działalności opodatkowanej. Co prawda art. 86 ust. 1 VATU nie definiuje wprost charakteru związku pomiędzy zakupami a sprzedażą opodatkowaną, jaki uprawnia do odliczenia podatku naliczonego od podatku należnego. Niemniej brak konkretnej transakcji opodatkowanej nie musi zawsze prowadzić do utraty prawa do odliczenia VAT. W przypadku wydatków zaliczanych do tzw. kosztów ogólnych wprawdzie nie istnieje bezpośredni związek pomiędzy zakupem tych towarów i usług a sprzedażą opodatkowaną, lecz w sytuacji gdy stanowią one element cenotwórczy produktów podatnika (towarów lub usług) pozostając w ten sposób w pośrednim związku z jego opodatkowaną działalnością gospodarczą, prawo do odliczenia z tytułu tych zakupów (wydatków) powinno przysługiwać podatnikowi w takim zakresie, w jakim ogólna działalność daje prawo do odliczenia VAT. Jakkolwiek więc opisane wydatki nie mają bezpośredniego odzwierciedlenia w osiąganych obrotach, to ich poniesienie warunkuje uzyskanie obrotu opodatkowanego podatkiem VAT niejako poprzez zabezpieczenie utrzymania źródła przychodu, zatem podatnik winien mieć, na podstawie art. 86 ust. 1 VATU, prawo do odliczenia podatku naliczonego związanego z ich poniesieniem.
Co ważne, ww. korzystne dla podatnika podejście utrzymał też NSA w wyroku z 12.12.2023 r., I FSK 281/23, Legalis.
Komentarz
Sądy przyłapały Dyrektora KIS na błędzie logicznym. Organ przyjął bowiem tezę, że nieodpłatne udostępnienie wynajętych lokali pracownikom nie podlega VAT bo nie mieści się w dyspozycji art. 8 ust. 2 VATU. Fiskus przyznał w ten sposób, iż taka aktywność to użycie towarów stanowiących część przedsiębiorstwa do celów działalności gospodarczej. Nie jest więc zrozumiałe (dla sądu) dlaczego organ nie dostrzegł tego związku z działalnością podatnika, odpowiadając na jego pytanie dotyczące prawa do odliczenia podatku naliczonego wynikającego z faktur dokumentujących wydatki na wynajem lokali dla oddelegowanych pracowników. Kto jednak zna podejście Dyrektora KIS ten wie, że gdy ten doszuka się „bezpośredniego” związku z czynnością nieopodatkowaną, przestaje dostrzegać jakikolwiek pośredni związek z ogólną działalnością (opodatkowaną VAT). A to – zdaniem sądu – błąd.
Podobne jak opisywane rozterki dotyczą też wydatków związanych bezpośrednio z innymi nieopodatkowanymi VAT czynnościami. Wyobraźmy sobie podatnika zbywającego zorganizowaną część przedsiębiorstwa i ponoszącego w związku z tym wysokie nakłady (np. na usługi prawne, doradcze, due dilligence i inne). Zbycie ZCP to czynność poza VAT. Teoretycznie więc tu też istnieje bezpośredni związek z czynnością poza VAT. Na szczęście w tych przypadkach Dyrektor KIS nauczył się już, że koszty takie należy przyporządkować do ogólnych kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Choć dotyczą one przygotowania i przeprowadzenia transakcji zbycia zorganizowanej części przedsiębiorstwa, to pozostawały w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą (opodatkowaną podatkiem VAT). Odliczenie VAT jest więc możliwe (tak interpretacja indywidualna Dyrektora KIS z 14.10.2022 r., 0114-KDIP4-3.4012.538.2022.2.MKA, Legalis). Tym bardziej zrozumiałe jest też stanowisko w zakresie wynajmu kwater pracowniczych. Szkoda, że musiał je wyrazić z całą swoją stanowczością dopiero sąd administracyjny.
Wakacje od ZUS w 2024 r.
Wakacje od ZUS
Przedsiębiorcy nie będą musieli płacić składek na ubezpieczenia społeczne przez jeden miesiąc w roku – ogłosiła Rada Ministrów na ostatnim posiedzeniu. Biznes przyjął z zadowoleniem decyzję rządu, a w mediach pojawiły się informacje, że właściciel firmy zaoszczędzi dzięki nowej uldze 1,6 tys. zł (czyli tyle, ile wynoszą zsumowane składki).
Okazuje się jednak, że zysk z wakacji wcale nie będzie taki duży. Oszczędność na składkach na ubezpieczenia społeczne zostanie częściowo „zjedzona” przez wyższy podatek oraz składkę zdrowotną. Dlaczego? – Składki na ubezpieczenia społeczne mają wpływ na podstawę opodatkowania oraz podstawę wymiaru składki zdrowotnej. Jeśli przedsiębiorca ich nie zapłaci, te podstawy będą wyższe. W konsekwencji wyższe będą też podatek oraz składka zdrowotna – tłumaczy Cezary Szymaś, współwłaściciel biura rachunkowego ASCS-Consulting.
Przypomnijmy, że przedsiębiorcy na skali oraz liniowym PIT mogą zaliczyć składki na ubezpieczenia społeczne do kosztów uzyskania przychodów albo odliczyć od dochodu. Ryczałtowcy odliczają je od przychodu (trochę inaczej jest ze składkami na Fundusz Pracy). Jeśli przedsiębiorca skorzysta z wakacji i nie zapłaci składek, nie będzie ani kosztów, ani odliczenia.
Ile zaoszczędzimy na uldze?
Jaka jest różnica? – Przedsiębiorca na skali z 12-proc. PIT, który skorzysta z wakacji, zapłaci 192 zł więcej podatku i o 144 zł wyższą składkę zdrowotną. Oszczędność wyniesie więc nie 1,6 tys. zł, ale 1264 zł. Jeśli jest na 32-proc. PIT, zysk z wakacji to tylko 944 zł. Przedsiębiorca na liniowym podatku zapłaci 304 zł więcej fiskusowi, a składka zdrowotna wzrośnie o 78 zł. Jego oszczędność na wakacjach wyniesie więc 1218 zł, a nie 1,6 tys. zł. Mniejszy zysk będą też mieli ryczałtowcy (u nich różnica zależy od stawki podatku) – wyjaśnia Magdalena Michałowska, doradca podatkowy, właścicielka biura rachunkowego Meritum. – Wprawdzie każda oszczędność jest dobra, ale – jak widać – nie będzie tak duża, jak się zapowiada – podkreśla ekspertka.
Czy są tacy, którzy mogą mieć pełną korzyść z urlopu od ZUS? Tak, przedsiębiorcy na skali PIT, którzy mają małe dochody. Jeśli nie przekroczą 30 tys. zł rocznie (tzw. kwota wolna), nie płacą w ogóle podatku. Wakacje od składek na ubezpieczenia społeczne nie mają więc wpływu na podatek (chyba że spowodują przekroczenie limitu dochodu, czyli 30 tys. zł rocznie). Małe dochody oznaczają też obowiązek odprowadzenia minimalnej składki zdrowotnej. Wakacje od składek na ubezpieczenia społeczne nie zwiększą jej wysokości. Chyba że spowodują przekroczenie minimalnej podstawy wymiaru, która w 2024 r. wynosi 4242 zł miesięcznie.
Czy tak też będzie u przedsiębiorcy na skali, który ma stratę? Wakacje od ZUS nie wpłyną na wysokość podatku (zero) i składki zdrowotnej (minimalna), pamiętajmy jednak, że stratę można odliczyć w kolejnych latach. Jeśli nie zapłacimy składek na ubezpieczenia społeczne, strata do odliczenia będzie mniejsza, przez co podatek w następnych latach będzie wyższy.
Pełnej korzyści z wakacji nie będą raczej mieć przedsiębiorcy na liniowym PIT. Im nie przysługuje kwota wolna. Nie płacą też z reguły minimalnej składki zdrowotnej, gdyż osiągają wyższe dochody (przy niższych podatek liniowy się nie opłaca). Małe szanse mają też ryczałtowcy, chyba że w ogóle nie uzyskują przychodów.
Wakacje od ZUS już w 2024 r.
Rząd informuje, że nowa ulga będzie przysługiwać mikroprzedsiębiorcom oraz samozatrudnionym. Projekt określający zasady jej rozliczania zostanie skierowany do Sejmu do końca marca. Wakacje od składek mają obowiązywać już w 2024 r. W miesiącu, w którym przedsiębiorca będzie korzystał z ulgi, składki na ubezpieczenia społeczne zapłaci za niego ZUS. Rząd zapowiada też, że w czasie wakacji będzie można nadal prowadzić biznes i wystawiać faktury.
– Dobrze byłoby, gdyby ta zapowiedź została wyraźnie zapisana w ustawie. Generalnie zresztą dużo zależy od szczegółów nowych rozwiązań. Oby tylko nie okazało się, że nowa ulga jest skomplikowana i ograniczona szeregiem warunków – mówi Magdalena Michałowska.
– Obawiam się, że przedsiębiorca, który zechce skorzystać z ulgi, będzie musiał się najpierw wyrejestrować, a potem zarejestrować (tak jak jest teraz np. przy małym ZUS+) i wykonać parę dodatkowych czynności. Czy nie prościej byłoby generalnie obniżyć składki albo przynajmniej zrezygnować z mechanizmu waloryzacji, który powoduje, że corocznie są drastycznie podwyższane? – pyta Cezary Szymaś.
Kiedy podwyżka kwoty wolnej?
Podniesiemy kwotę wolną od podatku do 60 tys. zł. Taka obietnica znalazła się w 100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów. Czy zostanie dotrzymana w terminie? Nic na to nie wskazuje. Premier Donald Tusk zasłania się koniecznością „przestrzegania zasady roku podatkowego”, choć – jak wielokrotnie pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” – korzystne dla podatników zmiany można wprowadzać w trakcie roku. Do podwyżki nie pali się też Ministerstwo Finansów. O jej termin zapytano w jednej z interpelacji poselskich (nr 271). Odpowiedź jest enigmatyczna. Wiceminister finansów Jarosław Neneman przyznał wprawdzie, że „postulat nadal pozostaje aktualny”, od razu jednak dodał, że „tworzenie prawa podatkowego jest procesem złożonym”. Poinformował również, że stosowna nowelizacja musi być przygotowana z uwzględnieniem dyrektyw dotyczących legislacji zawartych w umowie koalicyjnej. Musi być też poprzedzona analizami i powinna korespondować z wynikami audytu stanu finansów publicznych.
Konsekwencje prawne wykreślenia spółki z o.o. z KRS
Postępowanie podatkowe
Dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy (dalej: Organ Odwoławczy) postanowieniem z 11.10.2021 r., doręczonym 14.10.2021 r., wszczął z urzędu postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji ostatecznej z 18.8.2021 r. wydanej wobec E. sp. z o.o. w B. (dalej: Spółka) przez Naczelnika Drugiego Urzędu Skarbowego w Bydgoszczy (dalej: Organ pierwszej instancji) w przedmiocie umorzenia, jako bezprzedmiotowe, postępowania podatkowego w sprawie prawidłowości rozliczenia podatku od towarów i usług za poszczególne okresy rozliczeniowe od stycznia do grudnia 2016 r. Postanowieniem z 10.11.2021 r. Organ Odwoławczy do akt postępowania włączył dowody w postaci fotokopii dokumentów pozyskanych z Sądu Rejonowego w Bydgoszczy XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego w Bydgoszczy, z akt rejestrowych Spółki, stanowiących podstawę jej wykreślenia z rejestru. Pismem z 22.11.2021 r. M.S. (dalej: Skarżący), podający, że występuje jako „były pełnomocnik zarządu Spółki”, wniósł – w imieniu Spółki – o umorzenie przedmiotowego postępowania. W treści pisma zarzucił, że pomimo wykreślenia Spółki Organ Odwoławczy uznaje ją za zdolną do bycia stroną w postępowaniu podatkowym. Podkreślił, że Spółka utraciła zdolność sądową i brak jest jej następcy prawnego oraz możliwości ustanowienia pełnomocnika. Podniósł również, iż obecnie wszelkie toczące się wobec Spółki postępowania są bezprzedmiotowe, a ich umorzenie – na podstawie art. 208 § 1 ustawy z 29.8.1997 r. Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2383; dalej: OrdPU) – jest uzasadnione. Organ odwoławczy stwierdził z urzędu nieważność ww. decyzji z uwagi na wadę nieważności, określoną w art. 247 § 1 pkt 3 OrdPU. Pismem z 29.12.2021 r. Skarżący, podając, że występuje jako „były pełnomocnik prezesa zarządu, posiadający prawny interes do wnoszenia odwołania”, w ustawowym terminie złożył odwołanie od wskazanej decyzji Organu odwoławczego, w którym wniósł o jej uchylenie w całości oraz umorzenie postępowania w sprawie jako niedopuszczalnego, w związku z wykreśleniem Spółki z Rejestru Przedsiębiorców KRS, a tym samym, wskutek utraty zdolności prawnej, zdolności do czynności prawnej oraz prawa nieistniejącej Spółki do bycia stroną w postępowaniu, w którym wydano decyzję będącą przedmiotem zaskarżenia. Organ Odwoławczy decyzją z 1.3.2022 r. (dalej: Zaskarżona Decyzja) utrzymał w mocy dotychczasową decyzję.
Skarga do WSA w Bydgoszczy
Pismem z 19.4.2022 r. Skarżący, wskazujący, że występuje jako „były pełnomocnik prezesa zarządu, posiadający prawny interes do wnoszenia środka zaskarżenia”, w ustawowym terminie wniósł skargę do WSA w Bydgoszczy. Zaskarżonej Decyzji zarzucono naruszenie m.in.: art. 144 OrdPU, art. 145 OrdPU, art. 121 § 1 OrdPU, art. 123 § 1 OrdPU, art. 178 § 1 OrdPU, art. 133 OrdPU, art. 208 OrdPU, art. 247 OrdPU i art. 2a OrdPU. Mając na względzie powyższe zarzuty Skarżący wniósł m.in. o umorzenie postępowania w sprawie jako niedopuszczalnego w związku z wykreśleniem Spółki z Rejestru Przedsiębiorców KRS, a tym samym wskutek utraty zdolności prawnej, zdolności do czynności prawnych oraz prawa nieistniejącej Spółki do bycia stroną w postępowaniu, w którym wydano Zaskarżoną Decyzję.
Stan prawny
Na wstępie WSA w Bydgoszczy wyjaśnił, że na mocy art. 3 § 2 pkt 1 ustawy z 30.8.2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1634; dalej: PostAdmU) kontrola działalności administracji publicznej przez sądy administracyjne obejmuje orzekanie w sprawach skarg na decyzje administracyjne. Kontrola wstępna wniesionej skargi obejmuje, m.in. badanie legitymacji skargowej strony postępowania. Zgodnie z art. 50 § 1 PostAdmU uprawnionym do wniesienia skargi jest każdy, kto ma w tym interes prawny, prokurator, Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka oraz organizacja społeczna w zakresie jej statutowej działalności, w sprawach dotyczących interesów prawnych innych osób, jeżeli brała udział w postępowaniu administracyjnym. Uprawnionym do wniesienia skargi jest również inny podmiot, któremu ustawy przyznają prawo do wniesienia skargi (art. 50 § 2 PostAdmU). Zgodnie zaś z art. 32 PostAdmU, w postępowaniu w sprawie sądowoadministracyjnej stronami są skarżący oraz organ, którego działanie, bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania jest przedmiotem skargi, a zgodnie z art. 33 PostAdmU, w postępowaniu mogą brać udział uczestnicy na prawach strony oraz pozostali uczestnicy. Jak wynika natomiast z art. 12 PostAdmU, przez stronę rozumie się również uczestnika postępowania. Art. 12 PostAdmU dotyczy więc trzech kategorii podmiotów:
- skarżącego i organu, którego działanie lub bezczynność jest przedmiotem skargi (art. 32 PostAdmU),
- uczestnika postępowania na prawach strony (art. 33 § 1 PostAdmU),
- uczestnika postępowania (art. 33 § 2 PostAdmU).
Jeśli chodzi o pojęcie „interesu prawnego”, które pojawia się w ww. przepisach, to w literaturze przedmiotu pojmowane jest jako istnienie związku między sferą indywidualnych praw i obowiązków danego podmiotu, a zaskarżonym aktem lub czynnością. Legitymacja do złożenia skargi opiera się więc na kryterium interesu prawnego. Oznacza to, że skargę wnieść może co do zasady podmiot, który wykaże związek między chronionym przez przepisy prawa materialnego interesem prawnym, a aktem lub czynnością organu administracji publicznej.
Stan faktyczny
Z akt sprawy wynika, że adresat Zaskarżonej Decyzji – Spółka 21.5.2021 r. została wykreślona z KRS z uwagi na przeniesienie siedziby Spółki do Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Akta administracyjne zawierają m.in.: kserokopie dokumentów dotyczących wykreślenia Spółki z KRS, tj. wniosek Spółki z 8.3.2021 r. o wykreślenie podmiotu z KRS; akt notarialny z 30.12.2020 r., zawierający Uchwałę nr 1 Zgromadzenia Wspólników Spółki o przeniesieniu siedziby Spółki do Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz postanowienie Sądu Rejonowego w Bydgoszczy XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego z 21.5.2021 r. o wykreśleniu Spółki z Rejestru Przedsiębiorców KRS z klauzulą prawomocności z 8.6.2021 r.
Skarżący umocowania do swego udziału w zainicjowanym przed WSA w Bydgoszczy w postępowaniu upatruje w tym, że jest „byłym pełnomocnikiem prezesa zarządu, posiadającym prawny interes do wnoszenia środka zaskarżenia”.
Stanowisko WSA w Bydgoszczy
Należy zatem – zdaniem WSA w Bydgoszczy – zwrócić uwagę, że byt Spółki z siedzibą w B. ustał. Stosownie do art. 272 KSH rozwiązanie spółki następuje z chwilą wykreślenia spółki z rejestru. Byt prawny spółki ustaje więc z chwilą jej wykreślenia z KRS, co w przedmiotowej sprawie miało miejsce 21.5.2021 r. Z dniem uprawomocnienia się postanowienia o wykreśleniu Spółki z KRS, Spółka ta ostatecznie utraciła byt prawny i przestała być podmiotem praw i obowiązków. Utraciła także zdolność sądową, a więc zdolność do występowania w postępowaniu sądowoadministracyjnym jako strona, o której stanowi art. 25 § 1 PostAdmU. W momencie wykreślenia spółki z KRS osoby ją reprezentujące tracą legitymację do występowania w postępowaniu dotyczącym spółki. W polskim porządku prawnym brak przy tym regulacji wskazujących na zaistnienie jakiejś formy następstwa prawnego umożliwiającej innym podmiotom, w tym Skarżącemu, na zainicjowanie, w takiej jak przedmiotowa sytuacji, sporu przed sądem administracyjnym.
W tym kontekście WSA w Bydgoszczy wskazał, że zgodnie z art. 58 § 1 pkt 6 PostAdmU skarga niedopuszczalna podlega odrzuceniu. Katalog podstaw uzasadniających odrzucenie skargi nie jest katalogiem zamkniętym. Nie budzi wątpliwości WSA w Bydgoszczy, że do przesłanek niedopuszczalności zalicza się brak legitymacji skargowej po stronie wnoszącego skargę. Taka sytuacja ma miejsce w rozpoznanej sprawie. Skarżący występuje jako były pełnomocnik Prezesa Zarządu Spółki, która została wykreślona z KRS, utraciła byt prawny, a w rezultacie zdolność sadową. Skarżący nie ma interesu prawnego we wniesieniu skargi na Zaskarżoną Decyzję.
Tym samym skarga w niniejszej sprawie została wniesiona przez podmiot nieposiadający legitymacji do jej wniesienia, co czyni skargę niedopuszczalną i obliguje WSA w Bydgoszczy do jej odrzucenia.
Na tle stanu faktycznego ustalonego w niniejszej sprawie WSA w Bydgoszczy wypowiedział się na temat konsekwencji prawnych wykreślenia kapitałowej spółki prawa handlowego, jaką jest spółka z o.o., z Rejestru Przedsiębiorców KRS. WSA w Bydgoszczy wskazał, że z tą chwilą (wykreślenia z KRS) ustaje byt prawny tej spółki, co w praktyce oznacza, że: (i) przestaje być ona podmiotem praw i obowiązków, (ii) traci zdolność sądową, rozumianą jako zdolność do występowania w postępowaniu sądowym jako strona, a (iii) osoby reprezentujące taką spółkę – tracą legitymacje do występowania w postępowaniu dotyczącym tej spółki. Tym samym, taka spółka traktowana jest jako nieistniejąca i jako taka nie posiada prawa do bycia stroną postępowania (tu: podatkowego). Ponadto, osoby dotychczas uprawnione do reprezentacji spółki, będącej następnie w ww. sytuacji, nie mają już legitymacji do działania w imieniu spółki. Oznacza to, że skarga przez nie wniesiona jest niedopuszczalna z uwagi na brak legitymacji skargowej po stronie skarżącego i podlega odrzuceniu. Taki przypadek zaistniał w rozpatrywanej sprawie.
Praca zdalna: wizyta w firmie bez PIT
Fiskus korzystnie interpretuje przepisy o rozliczaniu podróży służbowych. Potwierdza, że zwolnienie z podatku przysługuje także pracującym w domu, którym firma zwraca koszty wizyt w biurze.
– W czasie epidemii koronawirusa wiele osób przeszło na pracę zdalną. I część już na niej została, generalnie home office staje się coraz popularniejszym rozwiązaniem. Pozytywne stanowisko skarbówki w sprawie rozliczania dojazdów do firmy niewątpliwie ucieszy zarówno pracodawców, jak i pracowników – mówi Piotr Popek, starszy menedżer w KPMG.
Spójrzmy na interpretację, o którą wystąpiła spółka z o.o. działająca w branży informatycznej. Zatrudnia pracowników mieszkających w różnych rejonach Polski, którzy wykonują swoje obowiązki zdalnie. Miejscem wykonywania pracy wpisanym w umowie jest województwo, w którym dany pracownik mieszka.
Spółka podkreśla, że w szczególnych sytuacjach – gdy jest to niezbędne do realizacji służbowych obowiązków – informatycy są wzywani do biura. Zwraca im wtedy koszty przejazdu i pobytu. Oddaje za bilety na pociąg, autobus, a nawet samolot. Jeśli przyjeżdżają samochodem, pokrywa koszty dojazdu liczone według kilometrówki. Płaci też za taksówki, a także noclegi (jeżeli pracownicy muszą zostać dłużej w biurze). Informatykom są również wypłacane diety na wyżywienie.
Podróż służbowa
Spółka uważa, że dojazdy do biura są podróżą służbową, o której mówi kodeks pracy. Stałe miejsce wykonywania pracy znajduje się bowiem tam, gdzie informatycy mieszkają. „Jeśli więc pracownik na polecenie pracodawcy wykonuje zadanie służbowe poza ustalonym umownie miejscem pracy, zasadne jest przyjęcie, że przebywa w podróży służbowej” – argumentuje spółka. I twierdzi, że wypłacane programistom należności są nieopodatkowane.
Co na to fiskus? Nie ma nic przeciwko. Zgodził się, że dojazd do biura można uznać za podróż służbową. Pracownikowi, który ją odbywa, przysługują określone należności: zwrot wydatków, ryczałt, dieta. Szczegóły znajdują się w rozporządzeniu ministra pracy z 29.1.2013 r. (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2190). Skarbówka przyznała, że wymienione w nim świadczenia są zwolnione z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a) ustawy o PIT. Pod warunkiem, że nie przekraczają określonych w rozporządzeniu limitów.
Zwolnienie z podatku do wysokości limitu
– Dieta za dobę w podróży krajowej wynosi obecnie 45 zł. Za nocleg w hotelu udokumentowany rachunkiem przysługuje zwrot do 900 zł (a w uzasadnionych przypadkach nawet więcej). Do tego dochodzą koszty przejazdu czy przelotu samolotem, a także inne uzasadnione wydatki. Może się z tego uzbierać całkiem pokaźna kwota. Zwolnienie z podatku daje więc sporą oszczędność – wyjaśnia Piotr Popek. Wskazuje, że we wniosku o interpretację spółka pisze o informatykach mieszkających i pracujących zdalnie w innych województwach. – Zwolnienie z PIT przysługuje jednak także wtedy, gdy pracownik na home office mieszka i pracuje w tym samym województwie, ale poza miejscowością, w której jest biuro – podkreśla Piotr Popek.
Ekspert zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. – Generalnie spółka we wniosku wskazuje, że informatycy pracują zdalnie, a w jej siedzibie pojawiają się tylko incydentalnie. W jednym zdaniu pisze jednak o pracy hybrydowej. Fiskus się do tego nie odniósł, gdyby to jednak faktycznie była praca hybrydowa, czyli wykonywana na przemian w domu i w firmie, zwolnienie dotyczące należności za podróż służbową byłoby mocno wątpliwe – tłumaczy Piotr Popek.
Numer interpretacji: 0114-KDIP3-2.4011.908.2023.1.JK3
Fiskus korzystnie o ekwiwalentach
Zgodnie z obowiązującymi od 7.4.2023 r. przepisami pracodawca musi zapewnić pracującym zdalnie odpowiednie narzędzia i materiały. Musi też pokryć koszty home office, przede wszystkim usług telekomunikacyjnych czy energii elektrycznej. Może wypłacać ryczałty odpowiadające przewidywanym kosztom. Jeśli pracownik wykorzystuje w domu własny sprzęt (np. komputer czy telefon), przysługuje mu za to pieniężny ekwiwalent.
Z przepisów o pracy zdalnej wynika, że to, co pracownicy dostaną od firmy (ryczałty, ekwiwalenty, narzędzia, zwrot kosztów), nie jest ich przychodem. Pracodawca nie musi więc potrącać im podatku. Czy skarbówka może jednak uznać, że świadczenia są wyższe niż faktyczne koszty zdalnej pracy, i naliczyć dodatkowy przychód oraz PIT? Może. Ale interpretacje fiskusa pokazują, że niespecjalnie ma na to ochotę.
Konsekwencje przekształcenia wykroczenia w przestępstwo
Opis stanu faktycznego
Do Sądu Rejonowego w G. wpłynęły w stosunku do P.L. dwa odrębne wnioski o ukaranie. Komendant Komisariatu Policji w G. wniósł o ukaranie P.L. za to, że 19.4.2019 r. w sklepie S. dokonał kradzieży mienia w postaci jednej sztuki perfum wartości 241,99 zł, tj. za czyn z art. 119 § 1 KW. Sprawa została zarejestrowana (X W 5254/19) i zarządzeniem Przewodniczącego Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w G. z 12.11.2019 r., na podstawie art. 59 § 2 KPW, przeciwko P.L. wszczęte zostało postępowanie o wykroczenie z art. 119 § 1 KW. Z kolei, Komendant Komisariatu Policji w G. wniósł o ukaranie P.L. za to, że 14.10.2019 r. w sklepie S. dokonał kradzieży mienia w postaci 1 sztuki perfum wartości 475 zł, tj. za czyn z art. 119 § 1 KPW. Sprawa ta została zarejestrowana (X W 5255/19) i zarządzeniem Przewodniczącego Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w G. z 12.11.2019 r., na podstawie art. 59 § 2 KPW, przeciwko P.L. wszczęte zostało postępowanie o wykroczenie z art. 119 § 1 KW.
Następnie, postanowieniem z 28.1.2020 r., X W 5255/19, z uwagi na łączność podmiotową, celem wspólnego rozpoznania, działając na podstawie art. 33 § 1 KPK oraz art. 34 § 1 KPK w zw. z art. 11 KPW, Sąd połączył sprawy ze wskazaniem dalszego, łącznego prowadzenia postępowania w sprawie X W 5254/19.
Wyrokiem nakazowym z 5.3.2020 r., X W 5254/19, Sąd Rejonowy w G. uznał P.L. za winnego popełnienia dwóch czynów z art. 119 § 1 KW w krótkich odstępach czasu oraz w podobny sposób i za to na podstawie art. 278 § 1 KK w zw. z art. 12 § 2 KK, w zw. z art. 37a KK wymierzył mu karę grzywny 50 stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 20 złotych.
Wobec braku sprzeciwu uprawnionych stron – w związku z obowiązywaniem w okresie od 31.3.2020 r. do 23.5.2020 r. przepisu art. 15zzs ustawy o zwalczaniu COVID-19 – przedmiotowy wyrok nakazowy uprawomocnił się 9.6.2020 r.
Kasację od tego orzeczenia wniósł Prokurator Generalny, który zaskarżając wyrok na korzyść obwinionego zarzucił rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisu prawa procesowego, a mianowicie art. 5 § 1 pkt 9 KPW, przez jego niezastosowanie i wydanie wyroku nakazowego, na mocy którego obwiniony został skazany jak za popełnienie jednego czynu zabronionego z art. 278 § 1 KK w zw. z art. 12 § 2 KK, podczas gdy postępowania, zainicjowane skierowanymi przez właściwą jednostkę Policji odrębnymi wnioskami o ukaranie, zostały wszczęte o dwa wykroczenia z art. 119 § 1 KW. połączone następnie do wspólnego prowadzenia, a tym samym brak było skargi uprawnionego oskarżyciela w rozumieniu art. 45 § 1 KPK w zw. z art. 14 § 1 KPK.
W oparciu o tak sformułowany zarzut skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku nakazowego i umorzenie postępowania w sprawie o wykroczenia na podstawie art. 5 § 1 pkt 9 KPW.
Sąd Najwyższy w sprawie P.L. skazanego z art. 278 § 1 KK w zw. z art. 12 § 2 KK, po rozpoznaniu w Izbie Karnej na posiedzeniu w trybie art. 535 § 5 KPK kasacji wniesionej przez Prokuratora Generalnego na korzyść skazanego od wyroku nakazowego Sądu Rejonowego w G. z 5.3.2020 r., X W 5254/19, uchylił zaskarżony wyrok i na mocy art. 104 § 1 pkt 7 KPW w zw. z art. 5 § 1 pkt 9 KPW umorzył postępowanie w sprawie.
Uzasadnienie SN
Zdaniem Sądu Najwyższego kasacja Prokuratora Generalnego jest oczywiście zasadna w rozumieniu art. 535 § 5 KPK w zw. z art. 112 KPW, dlatego też należało uwzględnić ją w całości na posiedzeniu, bez udziału stron.
Analiza akt sprawy Sądu Rejonowego w G., X W 5254/19 nie pozostawia wątpliwości, że zaskarżone orzeczenie zostało wydane z rażącą obrazą przepisu prawa procesowego, wskazaną w zarzucie kasacji. Dysponując dwoma wnioskami o ukaranie (XW 5254/19 oraz XW 5255/19) o odrębnie zarzucone obwinionemu wykroczenia, po dokonaniu analizy materiału dowodowego zgromadzonego w ramach postępowań połączonych do wspólnego prowadzenia (XW 5255/19) i po uznaniu, że zarzucane P.L. jednostkowe wykroczenia z art. 119 § 1 KW uzasadniają odpowiedzialność karną za jeden czyn kwalifikowany z art. 278 § 1 KK w zw. z art. 12 § 2 KK Sąd meriti powinien odstąpić od dalszego procedowania w trybie postępowania w sprawie o wykroczenie. Wobec braku skargi uprawnionego oskarżyciela w sprawie o występek, a także braku aktu oskarżenia wniesionego przez prokuratora, powinien umorzyć postępowanie na podstawie art. 5 § 1 pkt 9 KPW, przekazując zarazem materiały sprawy prokuratorowi, celem rozważenia wystąpienia do sądu z aktem oskarżenia w sprawie o jeden czyn, na który składają się zachowania wyczerpujące znamiona wykroczeń.
Jak słusznie zwrócił uwagę Prokurator Generalny, Sąd Najwyższy w uchwale z 24.5.2005 r., I KZP 14/05, Legalis stwierdził, że nie można w jednym postępowaniu stosować dwóch procedur, tj. karnej i wykroczeniowej. Co prawda, wskazana uchwała została podjęta w odniesieniu do odmiennego niż analizowany stanu faktycznego, tj. sytuacji, gdy jeden z kilku zarzucanych czynów stanowił wykroczenie (co rodzi konieczność rozważenia, na podstawie jakich przepisów proceduralnych – w tym również na etapie postępowania odwoławczego – rozpatrywać owo wykroczenie, jako jeden z zarzutów ciążących na oskarżonym), niemniej istotne jest meritum tego judykatu. Sąd Najwyższy stanął bowiem na stanowisku, że orzeczenie w sprawie o wykroczenie, wydane w postępowaniu karnym z pominięciem przepisów Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, jest chronione treścią art. 439a KPK, stąd w sprawie, w której rozpoznaje się jednocześnie kwestię odpowiedzialności karnej za przestępstwo i za wykroczenie, nie można stosować równolegle dwóch procedur a w konsekwencji zastosowanie znajdzie Kodeks postępowania karnego.
W wypadku wszczęcia postępowania w sprawie o wykroczenie i stwierdzenia w toku postępowania sądowego, że czyn stanowi przestępstwo, nie jest dopuszczalne rozpoznanie sprawy o przestępstwo w procedurze wykroczeniowej. Występuje wówczas ujemna przesłanka procesowa w postaci braku skargi uprawnionego oskarżyciela, gdyż do rozpoznania sprawy o przestępstwo wymagany jest akt oskarżenia (lub jego surogat) wniesiony przez prokuratora lub innego uprawnionego oskarżyciela publicznego (art. 5 § 1 pkt 9 KPW).
Sąd Rejonowy w Gdańsku, na żadnym etapie postępowania nie stosował przepisów procedury karnej, niemniej wydając wyrok skazujący jak za czyn z art. 278 § 1 KK w zw. z art. 12 § 2 KK, nie mógł orzekać w oparciu o przepisy Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, przy czym do rozpoznania sprawy na podstawie procedury karnej brakowało mu skargi uprawnionego oskarżyciela, co implikowało umorzenie postępowania w sprawie o wykroczenia.
Postępowanie w niniejszej sprawie zostało zainicjowane policyjnymi wnioskami o ukaranie, sprawy zostały przez Sąd, na podstawie art. 59 § 2 KPW, wszczęte o wykroczenia z art. 119 § 1 KW, kwestionowany wyrok nakazowy został wydany w oparciu o regulacje Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia i o odwołaniu w tym trybie zostały pouczone strony postępowania wykroczeniowego (XW 5254/19). W analizowanym stanie faktycznym mamy do czynienia ze „sprawą o wykroczenie” w rozumieniu art. 110 § 1 KPW, rozumianą jako sprawa od początku prowadzona w postępowaniu uregulowanym w Kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia (zob. postanowienia Sądu Najwyższego: z 4.8.2011 r., III KK 23/11, Legalis; z 15.4.2010 r., III KZ 29/10, Legalis; z 23.10.2003 r., IV KK 94/03, Legalis; z 24.1.2022 r., III KK 269/20, Legalis oraz wyrok Sądu Najwyższego z 3.10.2023 r., V KK 280/23, Legalis).
Wskazane wyżej uchybienie Sądu miało oczywisty wpływ na treść wydanego wyroku, a w szczególności na zakres możliwej do określenia odpowiedzialności prawnej P.L. za zarzucane mu czyny.
Konsekwencją przedstawionej argumentacji prawnej było uchylenie zaskarżonego kasacją wyroku i wydanie orzeczenia następczego w postaci umorzenia postępowania z uwagi na ziszczenie się wskazanej ujemnej przesłanki procesowej.
Podzielając zasadność zarzutu kasacji i jej wniosek końcowy, Sąd Najwyższy orzekł jak w sentencji, rozstrzygając także o kosztach sądowych postępowania kasacyjnego.
Komentarz
Na tle rozpoznawanej sprawy jawi się bezsporne twierdzenie, że wydanie wyroku i skazanie za czyn kwalifikowany przez Sąd jako wyczerpujący ustawowe znamiona art. 278 § 1 KK w zw. z art. 12 § 2 KK, wymuszało procedowanie w oparciu o przepisy Kodeksu postępowania karnego. Wnioski o ukaranie za wykroczenia, nawet z uwagi na większą ich liczbę, nie mogły bowiem skutecznie zastąpić aktu oskarżenia.
Pacjenci na razie bez szans na rekompensatę
100 tys. zł w przypadku śmierci pacjenta lub doprowadzenia go do stanu wegetatywnego, 90 tys. zł w przypadku porażenia dwóch kończyn, 85 tys. zł, gdy pacjent stracił wzrok, a 20 tys. zł, gdy stracił nos – to stawki świadczenia kompensacyjnego za błąd w szpitalu zaproponowane w projekcie rozporządzenia przekazanego do konsultacji.
Niskie rekompensaty
– Stawki są niższe niż te, które można uzyskać w postępowaniu sądowym. Poza nielicznymi wyjątkami w projekcie nie przewidziano rekompensat za zakażenie szpitalne, a to bardzo częsty błąd. Chcąc uzyskać realną rekompensatę np. za zakażenie gronkowcem złocistym czy covidem w szpitalu, pacjenci wciąż będą więc musieli czekać kilka lat na odszkodowanie przyznane przez sąd – mówi Tymoteusz Zych, radca prawny.
Zgodnie z ustawą wysokość świadczenia kompensacyjnego z tytułu zakażenia, uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia albo śmierci pacjenta jest ustalana przez rzecznika praw pacjenta.
Wniosek o przyznanie świadczenia można złożyć, jeśli zdarzenie medyczne nastąpiło po wejściu w życie ustawy powołującej fundusz, czyli nie wcześniej niż 6.9.2023 r. Fundusz obejmuje także błędy popełnione wcześniej, jeśli wnioskodawcy dowiedzieli się o nich już po wejściu ustawy w życie. Teoretycznie RPP powinien już w zeszłym roku przyznać pierwsze rekompensaty. Wciąż jednak brakuje przepisów wykonawczych.
– W ciągu trzech miesięcy rzecznik powinien zaproponować konkretną kwotę świadczenia. Jeśli pacjent zgodzi się na rekompensatę, a tym samym – zrzeknie odszkodowania czy renty na drodze sądowej, to świadczenie zostanie wypłacone. Jednak bez rozporządzenia ma związane ręce. Trzymiesięczny termin ma charakter instrukcyjny. Działające na podstawie uchylonych przepisów wojewódzkie komisje miały przyznawać rekompensatę w ciągu czterech miesięcy, ale terminu nie dotrzymywały. Wszystko wskazuje na to, że teraz będzie podobnie – mówi Tymotusz Zych.
W projekcie rozporządzenia przyjęto, że rzecznik będzie musiał uwzględnić charakter następstw zdrowotnych oraz stopień dolegliwości wynikających ze zdarzenia medycznego. Ma wziąć pod uwagę uciążliwość leczenia, uszczerbek na zdrowiu i pogorszenie jakości życia.
Każda z tych kategorii odwołuje się do konkretnych okoliczności, którym przypisano wartości kwotowe. Będą one sumowane, ale łączna wysokość świadczenia kompensacyjnego w zakresie uszczerbku na zdrowiu nie może być wyższa niż 100 tys. zł, a za uciążliwości leczenia oraz pogorszenie jakości życia – nie może być wyższa niż po 50 tys. zł. W przypadku śmierci pacjenta wysokość świadczenia kompensacyjnego ma być ustalana z uwzględnieniem rodzaju relacji między wnioskodawcą a zmarłym oraz ich wieku.
Postępowanie wciąż w toku
Od 6.9.2024 r. do rzecznika wpłynęło 114 wniosków o przyznanie świadczenia z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych. Zgłoszone sprawy dotyczą przede wszystkim uszczerbku na zdrowiu – 57 proc. Zgonu pacjenta dotyczy z kolei 24 proc. wniosków, a zakażenia szpitalnego – 19 proc.
Rzecznik wszczął dotychczas 44 postępowania, a sześć kolejnych jest na etapie oceny kompletności wniosku i uzupełniania jego braków.
– Postępowania są w toku, gromadzony jest materiał dowodowy. Podlega on opiniowaniu przez działający przy rzeczniku zespół ekspertów składający się obecnie z 70 doświadczonych fachowców z różnych dziedzin medycyny – wyjaśnia Jakub Adamski, dyrektor w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta. I dodaje, że sprawy są procedowane z zachowaniem terminów określonych w przepisach.
Po zakończeniu czynności i zapoznaniu wnioskodawców ze zgromadzoną w ich sprawach dokumentacją rzecznik będzie wydawał decyzje w sprawie przyznania świadczenia kompensacyjnego.
Etap legislacyjny: konsultacje publiczne
Jolanta Budzowska, radca prawny reprezentująca poszkodowanych pacjentów
Rząd musi wydać rozporządzenie, które powinno obowiązywać wraz z przepisami ustawy powołującymi Fundusz Świadczeń Kompensacyjnych, czyli na początku września. Ustawa i pierwotny projekt były oparte na określonych szacunkach budżetowych. Ustawa zakreśliła również ramy ustalania kwot rekompensat. Obecny minister miał więc związane ręce. Prawdopodobnie dlatego podwyższono tylko kwotę świadczenia za zakażenie HIV z 60 na 70 tys. czy utratę macicy z 40 tys. zł na 50 tys. zł. Wprowadzono pozycję „poronienie” i wyceniono ją na 25 tys. zł. Zredukowano natomiast tabelę zakażeń biologicznym czynnikiem chorobotwórczym, znacznie obniżając przy okazji świadczenie za zakażenie wirusem żółtaczki typu B i C. Pacjent z covidem lub gronkowcem nie ma szans na świadczenie kompensacyjne. W tej chwili żadna ścieżka nie umożliwia uzyskania pozasądowej rekompensaty. Od września można składać wnioski do RPP, ale wciąż nie ma podstaw, by przyznał świadczenie.