Przedstawicie biznesu wskazują, że z ich punktu widzenia wyznaczenie krajowego koordynatora jest najważniejsze. Chodzi o organ, który na rodzimym podwórku będzie odpowiedzialny za stosowanie wchodzącego w życie 17.2.2024 r. unijnego rozporządzenia DSA (Digital Services Act). Polska ustawa wciąż jest w przygotowaniu, ale według projektu opracowanego przez Ministerstwo Cyfryzacji takim koordynatorem ma być prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Odwołania od jego rozstrzygnięć mają zaś trafiać do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumenta.

– Decyzję MC należy ocenić jako bardzo rozsądną. To odpowiednie organy ze względu na wiedzę i doświadczenie, a także wszechstronne przygotowanie do tej roli. Ich bezstronność nie budzi wątpliwości. Ważne jest też, żeby postępowanie wszczynane przez koordynatora było transparentne – komentuje Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska.

Zarządzanie kancelarią prawną w jakości C.H.Beck. Wypróbuj bezpłatnie System Iuscase! Sprawdź

Spory o komentarz

Bez przyjęcia krajowej ustawy nie będą mogły powstawać przewidziane w DSA instytucje. Przede wszystkim chodzi tu o podmioty pozasądowego rozstrzygania sporów pomiędzy administratorem strony a użytkownikiem, w przypadku usunięcia treści. Bez tego ci drudzy będą mogli odwołać się tylko w ramach wewnętrznej procedury portalu.

– Ponadto użytkownicy w Polsce nie będą mieli na razie, do kogo składać skarg indywidualnych na naruszenia DSA – mówi Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon.

We właściwości koordynatora znajdą się tylko podmioty z siedzibą w Polsce. W odniesieniu do największych platform funkcję organu kontrolnego pełni Komisja Europejska.

Adwokat Xawery Konarski, partner w Traple Konarski Podrecki & Wspólnicy, podkreśla, że ważnym zadaniem dla koordynatora będzie określenie, jak bardzo szczegółowe ma być uzasadnienie usunięcia komentarza, gdyż DSA tego nie precyzuje. To również koordynator oceni, czy w regulaminie usługodawcy dostatecznie jasno wskazano kryteria kasowania treści. Adwokat zaznacza przy tym, że tylko decyzja o usunięciu wymagać będzie uzasadnienia, a odmowa już nie. – Może więc dojść do paradoksu: łatwiej będzie potencjalnie bezprawną czy szkodliwą treść pozostawić. Tak jak wcześniej często administrator na wszelki wypadek blokował treść, by zwolnić się z odpowiedzialności, tak teraz możemy mieć zjawisko odwrotne – przestrzega prawnik.

– To, że jest możliwość łatwego odrzucania zgłoszeń, nie znaczy, że ktoś będzie z niej korzystał. Żadnemu pośrednikowi nie zależy na tym, by mieć opinię tego, kto odmawia działania w przypadku sygnalizowania mu nieprawidłowości – uspokaja Michał Kanownik.

Poza zakresem DSA

Akt o usługach cyfrowych jest adresowany do różnych grup usługodawców. Do jednej z nich należą platformy internetowe, tj. podmioty, których głównym celem jest udostępnienie użytkownikom możliwości publikowania treści. Chodzi zatem np. o porównywarki cenowe czy portale randkowe (oraz social media, ale tu dominują cyfrowi giganci). Osobną kategorią są wszelkie strony, które umożliwiają publikowanie treści przez użytkowników, np. komentarzy pod artykułami czy opinii na temat sprzedawanych w sklepie produktów.

Kontrowersje budzi natomiast kwestia fanpage’ów na Facebooku. Choć wiele z nich jest wykorzystywanych do prowadzenia sprzedaży, a administrator może je moderować, to w ocenie części ekspertów nie podlegają one DSA. To bowiem nie prowadzący daną stronę przechowuje treści użytkowników, ale Facebook (a konkretnie Meta).

– Tworzy to pewną nierówność, bo ktoś prowadzący sprzedaż przez własną stronę i umożliwiający wpisy użytkownikom będzie traktowany jako pośrednik przez DSA, a ten, który robi to poprzez platformę społecznościową, już nie. Ale to kolejna kwestia, którą będzie musiał doprecyzować koordynator – uważa mec. Konarski.

Z kolei w ocenie radcy prawnej dr Marii Dymitruk z kancelarii Olesiński i Wspólnicy problematyczne jest związanie dostawców generatywnej sztucznej inteligencji obowiązkami DSA. Nie przystają oni do prawnych definicji pośredników internetowych, do których adresowana jest nowa regulacja. – Ryzyka związane z wypełnianiem internetu treściami sztucznie generowanymi, w tym dezinformacją czy deepfake’ami, nie były brane pod uwagę przy projektowaniu przepisów DSA, co powoduje, że akt niewystarczająco przed nimi chroni – mówi ekspertka.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Witold Tomaszewski, p.o. rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej

Prowadzimy prace przygotowawcze i choć jeszcze nie jesteśmy wyznaczonym koordynatorem, rozmawiamy już z regulatorami z innych krajów UE. Pierwsze oficjalne spotkanie po wejściu DSA będzie w poniedziałek. Dotychczasowe rozmowy pokazały, że we wszystkich krajach są istotne problemy z interpretacją przepisów rozporządzenia i przełożeniem ich na praktykę. Kłopoty pojawiają się już na etapie słownika stosowanego w rozporządzeniu, a jeśli chcemy zharmonizować działanie przepisów w całej UE, to musimy ustalić wspólne rozumienie pojęć. DSA zakłada bliską współpracę koordynatorów w poszczególnych krajach, więc wszyscy muszą mieć takie same definicje i jednakowo je rozumieć. Ważnym obowiązkiem organów krajowych będzie stworzenie systemu prewencji, czyli mechanizmów, które same wyłapywałyby treści niezgodne z prawem. Jesteśmy na początku budowania założeń do takiego systemu.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →