Zgodnie z art. 24 Kodeksu cywilnego ten, czyje dobra osobiste zostały bezprawnie naruszone, może oprócz przeprosin żądać zadośćuczynienia pieniężnego albo zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na cel społeczny. Okazuje się jednak, że jeśli przegrany nie wpłaci zasądzonej kwoty, to przy bierności powoda może mu „się upiec”.
Dobra wola pozwanego
Jeśli powód nie poinformuje danej fundacji, że zasądzono świadczenie na jej rzecz, to ta praktycznie nie ma szans się o tym dowiedzieć. Nie jest stroną postępowania, nie przysługuje jej dostęp do akt, za to zgodnie z orzecznictwem to właśnie ona, a nie powód jest wierzycielem.
– O ile zdarza się, że w sprawach o naruszenie dóbr osobistych zasądzane są różne kwoty na rzecz organizacji pozarządowych, to nie przypominam sobie, by kiedykolwiek któraś z nich występowała o nadanie klauzuli wykonalności. Z drugiej strony w sprawach o naruszenie dóbr osobistych sąd nie ma żadnej podstawy prawnej do informowania beneficjenta świadczenia o wyroku je zasądzającym – mówi sędzia Sylwia Urbańska z Sądu Okręgowego w Warszawie.
Luka w postaci braku przepisów obligujących do informowania o wyroku sprawia, że osoba zobowiązana do wpłaty na cel społeczny może tego obowiązku nie wykonać. Chyba że sprawa jest głośna i o obowiązku wpłaty dana organizacja dowie się z mediów.
– Ale spraw medialnych może być zaledwie kilka procent. Jeśli powód domaga się zasądzenia sumy pieniężnej na rzecz organizacji, z którą współpracuje albo się z nią w jakiś sposób identyfikuje, wówczas wykaże zainteresowanie, aby pozwany wykonał wyrok. Jeżeli natomiast powód jest bierny i pozwany też będzie bierny, to może się zdarzyć tak, że organizacja, na rzecz której zasądzono świadczenie, w ogóle nie dowie się o istnieniu tytułu egzekucyjnego na jej rzecz – tłumaczy dr Krzysztof Drozdowicz, radca prawny specjalizujący się w sprawach o naruszenie dóbr osobistych.
A bierność pozwanego może wynikać z jego przekonania, że sąd zawiadomi np. fundację, na rzecz której zasądzono świadczenie. Nikt nie jest więc w stanie stwierdzić, jaki procent zasądzonych kwot nie jest wpłacanych.
– Mamy do czynienia z luką, którą można by uzupełnić, albo zmianą art. 448 KC lub zmianą przepisów Kodeksu postępowania cywilnego. Wydaje się, że raczej powinna to być zmiana w KC, zmierzająca do tego, by podmiot, na rzecz którego ma być zasądzona suma pieniężna, był zawiadamiany o toczącym się postępowaniu albo by w razie prawomocnego wyroku zasądzającego świadczenie na jego rzecz sąd przesyłał odpis orzeczenia – tłumaczy ekspert.
Problem dostrzega także prof. Izabela Lewandowska-Malec z Uniwersytetu Jagiellońskiego, choć zaznacza, że po ubiegłorocznej zmianie art. 448 KC może on być mniej znaczący. Wcześniej powód mógł żądać zarówno zadośćuczynienia dla siebie, jak i wpłaty na cel społeczny, a teraz musi wybrać jedno z nich.
To zadanie powoda
Zdaniem prof. Jana Błeszyńskiego z Uniwersytetu Warszawskiego nie ma jednak potrzeby zmiany prawa.
– Owszem, nie ma przepisów obligujących do zawiadomienia organizacji społecznej o tym, że tego rodzaju orzeczenie zostało wydane. Ale nie ma też przepisu, który mówiłby o tym, że należy działać rozsądnie – mówi prof. Błeszyński. – Strona wybiera instytucję społeczną według własnego uznania. A skoro tak, to powinna działać w sposób na tyle kompletny, by osiągnąć zamierzony cel. To nie jest zadanie sądu. To strona jest gospodarzem procesu cywilnego, jego inicjatorem, wyznacza jego zakres i kierunki. Sąd robi to, czego się od niego oczekuje, czyli nakłada zobowiązanie – dodaje prof. Błeszyński.
Jego zdaniem co najwyżej istnieje potrzeba uświadamiania stron o tym, że jeśli chcą doprowadzić do wykonania wyroku, muszą poinformować o nim fundację czy stowarzyszenie. A wtedy taka organizacja, w razie niewykonania dobrowolnie świadczenia przez zobowiązanego, będzie mogła podjąć działania w celu jej wyegzekwowania.
– Istota tkwi w funkcji zadośćuczynienia, które ma na celu usunięcie skutków naruszenia i osiągnięcia satysfakcji moralnej. Dlatego to ten, kto zadośćuczynienia się domagał, ma interes prawny w tym, by orzeczenie zostało wykonane – tłumaczy prof. Jan Błeszyński.
Przemysław Szmidt, adwokat, partner w kancelarii Filipiak Babicz
Faktycznie organizacja społeczna, która w takim przypadku jest wierzycielem, może nawet nie dowiedzieć się, że na jej rzecz zasądzono sumę pieniężną (przeciętnie od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych). Wszystko w rękach powoda, który w ferworze odzyskiwania należności własnych może zapomnieć o celu społecznym.
Remedium mogłaby być nowelizacja art. 448 KC poprzez dodanie drugiego zdania § 1 w brzmieniu: „O uprawomocnieniu się wyroku w części zasądzającej sumę pieniężną na wskazany cel społeczny sąd niezwłocznie zawiadamia wymienioną w wyroku organizację społeczną”. Ewentualnie można dodać obowiązek pouczenia organizacji społecznej o procedurze egzekucji, tj. konieczności uzyskania klauzuli wykonalności itp.
Byłaby to regulacja procesowa, a więc teoretycznie właściwszym dla niej miejscem byłby KPC, z tym że ten zawiera przepisy o doręczeniach wyroku, a nie przepisy o informowaniu o treści wyroku i to w stosunku do osób, które nie są stroną.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →