Rozliczenia
O rozstrzygnięcie tej kwestii zwrócił się do SN warszawski Sąd Okręgowy. Rozpatrywał sprawę Zbigniewa F., który żądał od Banku Millenium zapłaty 12 tys. zł rat z lat 2008–2012. Bank udzielił mu kredytu indeksowanego do CHF na 29 lat, opiewającego na 250 tys. zł.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zasądził mu żądaną kwotę, stwierdzając abuzywność klazuli przeliczeniowej i nieważność umowy kredytowej. Wskazał, że powód jest uprawniony do żądania zwrotu tego, co w jej ramach świadczył bankowi.
Rozpatrując apelację banku, SO powziął wątpliwości, czy to rozumowanie jest prawidłowe, gdy bankowi też służy roszczenie o zwrot spełnionego w wykonaniu nieważnej umowy kredytu, a należność banku przewyższa wierzytelność kredytobiorcy. Problem ten nie był do tej pory przedmiotem rozważań SN, a orzecznictwo sądów powszechnych jest rozbieżne. Dotyczy go jedno z sześciu pytań pierwszej prezes SN, którymi w marcu zajmie się cała Izba Cywilna SN.
Spór idzie o to, czy przy nieważności umowy kredytowej, w ramach której bank wypłacił kredytobiorcy całość lub część kredytu, a ten go spłacał, powstają odrębne roszczenia za nienależne świadczenie na rzecz każdej ze stron, czy tylko jedno, o zapłatę nadwyżki spełnionych świadczeń, czyli bezpodstawnego wzbogacenia.
Prawnicy frankowiczów optują za niezależnymi roszczeniami, tym bardziej że dotąd banki powściągliwie wytaczały takie roszczenie. Dopiero niedawno takie żądanie wytoczyli w głośnej sprawie państwa Dziubaków.
Justyna Tomaszewska i Robert Mazur, pełnomocnicy frankowicza, mówili na zdalnej rozprawie w SN, że prawo UE wymaga wyrównywania pozycji kontraktowych i odstraszania od naruszania praw konsumentów. Każda strona ma własne roszczenie, może go oddzielnie dochodzić.
Nie ma darmowych nieruchomości – mówiła mec. Aleksandra Horbatowska w imieniu Banku Millenium. – Trzeba też widzieć sytuację złotówkowych kredytobiorców. Ci nie powinni mieć gorzej. Konsument nie może żądać zawrotu rat, gdy nie oddał tego, co otrzymał w kredycie.
SN nie podzielił tego stanowiska.
– Kredytobiorca może domagać się od banku zwrotu rat kapitałowo-odsetkowych zapłaconych w walucie polskiej lub w walucie obcej, gdy nie doszło do zwrotu przez kredytobiorcę wypłaconej przez bank kwoty kredytu w nominalnej wysokości – głosi uchwała.
– Bankowi przysługuje szereg uprawnień, prawo zatrzymania swej należności do czasu rozliczenia, zarzut potrącenia, który jest elastyczny, bo sięga wstecz i nawet dotyczy przedawnionych wierzytelności. Banki muszą tylko być aktywne, tj. wzywać konsumenta do zwrotu ich należności, żeby móc ją potrącić – uzasadniał sędzia sprawozdawca Roman Trzaskowski.
Wygrały kondykcje
– Z ustnego uzasadnienia uchwały wynika, że SN jest za rozliczeniem roszczeń kredytobiorcy z bankiem według tzw. teorii dwóch kondykcji, co oznacza, że obie strony mają wobec siebie dwa odrębne roszczenia i sami muszą je podnosić. Sąd sam z siebie nie może więc działać w imieniu banku i odliczać kwot roszczenia banku, jeżeli ten nie podnosi sam tego roszczenia. Poruszono także kwestię przedawnienia roszczeń. To bardzo dobra uchwała da frankowiczów i szerzej: konsumentów – ocenia Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Mariusz Korpalski radca prawny
To rozsądna uchwała. Rozliczenie nieważnej umowy kredytu za pomocą niezależnych roszczeń, a nie automatycznego kompensowania, jest elastycznym instrumentem. Strona, która zapłaciła więcej, w pytaniu SO – bank, ma do dyspozycji prawo zatrzymania oraz zarzut potrącenia. Ma zatem możliwość bezgotówkowego rozliczenia świadczeń obu stron pod warunkiem, że wcześniej zostało wystosowane właściwe wezwanie do zapłaty, wskazujące na nieważność umowy. Potrącenie może też zapobiec negatywnym skutkom przedawnienia, choć nie można zapominać, że roszczeń konsumenta dotyczą dłuższe terminy przedawnienia (10 lat, a teraz 6) niż roszczeń banku (3 lata). Nadużycie uprawnień przez konsumenta może być zaś brane pod uwagę z kolei na podstawie art. 5 KC, ale w wyjątkowych przypadkach.
Sygnatura akt: III CZP 11/20.