Przepisy o stanach nadzwyczajnych są tak ogólnie sformułowane, że mogą być łatwo nadużywane przez władze. Wystarczy, że uznają np. ostatnie ataki hakerskie czy ćwiczenia rosyjskich wojsk na Białorusi za zagrożenie bezpieczeństwa, i już mogą wprowadzić stan nadzwyczajny.
Rząd upora się z zagrożeniem
W ostatnią środę doszło do ataku rosyjskich hakerów na warszawską giełdę, Pocztę Polską i kilka banków. Powtórzyły się też przypadki zatrzymania pociągów specjalnym sygnałem radiowym wysłanym przez nieuprawnione osoby.
Tego samego dnia w Krynkach nad granicą białoruską odbyła się specjalna odprawa wojska i Straży Granicznej z udziałem m.in. ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego. Ten ostatni, występując na tle słynnego granicznego płotu, nawiązał do sytuacji sprzed dwóch lat, gdy we wrześniu 2021 r. w pasie nadgranicznym wprowadzono stan wyjątkowy. Oznaczało to m.in. zakaz wstępu do przygranicznych miejscowości oraz zakaz dostępu do informacji o działaniach służb mundurowych w tej strefie.
– Analizowaliśmy sytuację, jest pełna zagrożeń, ale uporamy się z nimi, tak jak uporaliśmy się z falą nielegalnej migracji, którą Putin i Łukaszenko chcieli dwa lata temu zalać Europę – powiedział minister.
Czy rzeczywiście rząd chce metodą sprzed dwóch lat „uporać się z zagrożeniami”, których – jak widać – nie brakuje? Nagromadzenie obcych wojsk w pobliżu naszej granicy można by przecież interpretować jako zewnętrzne zagrożenie państwa, co według art. 229 Konstytucji RP pozwala na wprowadzenie stanu wojennego. Natomiast zagrożenie bezpieczeństwa obywateli (oraz ich pieniędzy na giełdzie i w bankach) jest przesłanką do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Ustawy regulujące oba stany wyraźnie wspominają też o „działaniach w cyberprzestrzeni”, które temu bezpieczeństwu mogą zagrażać.
Jak zauważa prof. Krzysztof Prokop, konstytucjonalista z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, przepisy Konstytucji RP, jak też ustaw o stanach nadzwyczajnych dość ogólnie definiują pojęcie zagrożenia bezpieczeństwa państwa i obywateli. – Pozwalają tym samym Radzie Ministrów na swobodę interpretacyjną i decyzyjną co do wprowadzania takich stanów – ocenia ekspert. Zauważa zarazem, że ustawy o stanie wyjątkowym i wojennym, uchwalone w 2002 r., były pisane z myślą o realnych zagrożeniach. Świeże były bowiem wówczas wspomnienia po atakach na World Trade Center i inne obiekty w USA, które nastąpiły rok wcześniej. – Instrumentalne stosowanie tych przepisów byłoby wypaczeniem ich sensu – ocenia prof. Prokop.
Wystarczy mała powódź
Prawdziwym celem rządzących mogłoby być odsunięcie w czasie wyborów parlamentarnych, zwłaszcza przy niekorzystnych dla ich kandydatów prognozach wyborczych. Bo w czasie stanu nadzwyczajnego oraz w 90 dni po jego zakończeniu nie można urządzać wyborów. Stan wyjątkowy może potrwać do 150 dni, a więc w ten sposób można odłożyć wybory nawet o 240 dni, czyli niemal osiem miesięcy. Stan wojenny można wprowadzić nawet bez limitu czasowego.
Wprowadzenie stanu wyjątkowego i wojennego wymaga specjalnej procedury, bo rząd wnioskuje w tej sprawie do prezydenta, ten wydaje stosowne rozporządzenie, które dodatkowo musi zatwierdzić Sejm. W ten sposób, przynajmniej teoretycznie, Konstytucja RP zapewnia obiektywne podejście do przesłanek wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. Prostsza jest procedura wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Wystarczy np. powódź w jednej tylko gminie, by na jej terenie rząd mógł wprowadzić taki stan. To wystarczy, by opóźnić wybory w całym kraju.
– Niestety, ostatnie lata wielokrotnie pokazały, jak instrumentalnie może być traktowane prawo przez rządzących. Nie da się zatem wykluczyć, że pojawi się pokusa wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, by odłożyć w czasie wybory – ocenia dr Maciej Berek, adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warszawskiego. Przypomina on jednak, że ci sami rządzący na różne sposoby starali się uratować termin wyborów prezydenckich w 2020 r. Wówczas, mimo poważnych zagrożeń związanych z pandemią Covid-19, nie wprowadzono stanu klęski żywiołowej.
– Wtedy sięgano po bardzo karkołomne rozwiązania, także prawne – przypomina dr Berek, nawiązując do pomysłu tzw. wyborów kopertowych. I dodaje, że władze praworządnego państwa powinny tak właśnie postępować: chronić instytucje prawne służące wolności i demokracji, unikać rozwiązań tę wolność ograniczających i dążyć do przeprowadzenia wyborów w terminie.
Kiedy możliwy stan nadzwyczajny
Według art. 228 Konstytucji RP w wyjątkowych sytuacjach można wprowadzać wyjątkowe reżimy:
- W sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające, może zostać wprowadzony odpowiedni stan nadzwyczajny: stan wojenny, stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej. (…)
- Działania podjęte w wyniku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego muszą odpowiadać stopniowi zagrożenia i powinny zmierzać do jak najszybszego przywrócenia normalnego funkcjonowania państwa. (…)
- W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →