Jedno z największych wyzwań stojących przed nowym parlamentem i rządem stanowi naprawa wymiaru sprawiedliwości. Naruszanie w ciągu ostatnich ośmiu lat podstaw praworządności stwierdzane było niejednokrotnie nie tylko przez Trybunał Praw Człowieka w Strasbourgu, ale przede wszystkim przez Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu.
Wątpliwości budzi jednak to, jak miałoby wyglądać odwrócenie tego procesu, od czego zacząć. Jeśli na pierwszy ogień wziąć neo-KRS, spodziewać się należy zarówno weta prezydenta, jak i interwencji neo-TK. Próba obejścia ich uchwałą Sejmu zamiast ustawą dałaby niewiele, skoro do powołania zgodnej z wymogami praworządności nowej KRS już z pewnością potrzeba ustawy, a widoków na jej skuteczne uchwalenie nie ma. Szerzej rzecz ujmując, na skróty, działając w pośpiechu i punktowo, na pewno nie da się naprawić wymiaru sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie, tak można jedynie pogorszyć jego stan.
Do przywrócenia praworządności konieczny jest cały pakiet ustaw uchwalonych jednocześnie, obejmujących Trybunał Konstytucyjny, Krajową Radę Sądownictwa, Sąd Najwyższy, ustrój sądów powszechnych oraz prokuraturę.
Raczej trudno spodziewać się, by którakolwiek z nich nie została zawetowana przez prezydenta. To jednak nie powinno nikogo zniechęcać ani usprawiedliwiać bezczynności lub podejmowania fragmentarycznych działań skazanych na porażkę. Konieczne analizy i konsultacje wymagają staranności oraz wnikliwości, a to czasu. Problem polega więc nie na tym, że ustawy przywracające praworządność w wymiarze sprawiedliwości będą musiały zaczekać na podpis kolejnego prezydenta, lecz że niepełna pozostaje wizja szeregu kluczowych ich elementów. Brakuje też zrozumienia konieczności dokonania uzupełniających reform, by wymiar sprawiedliwości mógł działać sprawnie.
Najpierw Trybunał
Pierwszy krok powinien dotyczyć nie neo-KRS, lecz neo-TK. Po serii rozstrzygnięć sądów europejskich oczywiste jest, że do zasiadania w TK nie byli uprawnieni tzw. dublerzy, a wydane z ich udziałem rozstrzygnięcia są nieistniejące. Ale co z pozostałymi osobami wchodzącymi w skład tego gremium?
Jak przyjmuje większość ekspertów, ponieważ ich wybór odbył się według przewidzianej konstytucją procedury, dokonany został prawidłowo. Nie wszyscy jednak podzielają ten pogląd. Niedawno na łamach „Rz” Piotr Kardas i Maciej Gutowski trafnie zauważyli, że przy powołaniu członków neo-TK nie przejmowano się przesłankami merytorycznymi ani deontologiczno-etycznymi wyboru, czym naruszono art. 194 ust. 1 Konstytucji RP. Na poparcie tego samego wniosku dodać warto kolejny argument. W orzeczeniu Euro Box Promotion z grudnia 2021 r. Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że „orzeczenia sądu konstytucyjnego są wiążące dla sądów powszechnych, pod warunkiem jednak, że prawo krajowe gwarantuje niezależność wspomnianego sądu konstytucyjnego w szczególności względem władzy ustawodawczej i wykonawczej, wymaganą przez te postanowienia i przepisy. Natomiast jeżeli prawo krajowe nie gwarantuje tej niezależności, owe postanowienia i przepisy prawa Unii stoją na przeszkodzie takiemu uregulowaniu krajowemu lub takiej praktyce krajowej, ponieważ taki sąd konstytucyjny nie jest w stanie zapewnić skutecznej ochrony sądowej wymaganej w art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE”.
Podobnie jak wybór do TK czynnych działaczy PO lub innej partii znajdującej się do niedawna w opozycji wykluczałby możliwość przyjęcia, że jako sędziowie nie będą podlegali presji, ani nie będą otrzymywali z centrali swojej partii wytycznych, tak związki dużej części członków neo-TK z PiS są aż nadto oczywiste. Prawo UE nie pozwala, by inne sądy – a siłą rzeczy również wszystkie inne organy państwa – brały pod uwagę którekolwiek z rozstrzygnięć wydanych przez te osoby. Z kolei uznanie, że ich orzeczenia są sprzeczne z prawem UE, ale same powołania mogą być z nim zgodne, byłoby całkowicie nieracjonalne, skoro to przy wyborze na urząd postąpiono w sposób niegwarantujący niezależności sędziowskiej danej osoby. Sprzeczność z prawem UE nastąpiła więc już wówczas, a nie dopiero na etapie wyrokowania.
Według obowiązującej w UE zasady wykładni prawa krajowego w zgodzie z prawem UE należy także przyjąć, że konstytucyjne zasady demokratycznego państwa prawa (art. 2 Konstytucji RP) oraz legalizmu (art. 7) powinny być rozumiane w zgodzie z wykładnią art. 19 TUE ze sprawy Euro Box Promotion. To z kolei uzasadnia wniosek, że wszystkie wybory członków neo-TK naruszyły również art. 2 i 7 Konstytucji RP interpretowane w zgodzie z prawem UE.
Wynika z tego wiele konsekwencji. Wszystkie przyszłe rozstrzygnięcia tego gremium – które zapewne będzie starało się wstrzymać niewygodne dla PiS działania nowego Sejmu i rządu – pozostaną sprzeczne z prawem, a tym samym nieistniejące. Dotyczy to również każdego z wcześniejszych wyroków, jak tego dotyczącego aborcji z października 2020 r. Osobom zasiadającym w neo-TK nie może też przysługiwać stan spoczynku.
Trzy sprawy do uregulowania
Z kolei spośród następstw wymagających regulacji ustawowej trzy szczególnie zasługują na uwagę.
Po pierwsze, jest to konieczność rozstrzygnięcia przez TK – który musi zostać reaktywowany według standardów wykluczających wątpliwości co do niezależności jego członków – wszystkich spraw, w których wcześniej wydane zostały orzeczenia nieistniejące, skoro dotyczące ich postępowania nigdy się skutecznie nie zakończyły.
Po drugie, aby zwiększyć liczbę postępowań kończonych przez reaktywowany TK umorzeniem i tym samym poprawić jego wydolność orzeczniczą, prawodawca powinien dokonać szczegółowej analizy wszystkich rozstrzygnięć neo-TK prowadzących do utraty mocy obowiązującej norm prawnych, a także rozstrzygnięć interpretacyjnych lub wymagających wykonania przez ustawodawcę. Bez tego nieważność wyroków neo-TK prowadziłaby do restytucji przepisów uznanych przez niego za niekonstytucyjne nawet wtedy, gdy rzeczywiście za niekonstytucyjnością przemawiają istotne względy prawne. Nie mogłyby też nastąpić skutki trafnych rozstrzygnięć interpretacyjnych ani tych rodzących konstytucyjnie uzasadniony obowiązek wykonania przez ustawodawcę. Wprowadzenie ustawowej derogacji rzeczywiście wadliwych przepisów, o których niekonstytucyjności orzekł neo-TK, a także dokonanie innych merytorycznie uzasadnionych korekt legislacyjnych sygnalizowanych przez neo-TK wyeliminowałoby ten problem.
Po trzecie, należałoby ustawowo zagwarantować trwałość wyroków i decyzji administracyjnych w sprawach indywidualnych wydanych na skutek postępowań wszczętych skargą konstytucyjną lub pytaniem prawnym sądu. To ostatnie rozwiązanie, proponowane nieco ponad rok temu przez zespół ekspertów Fundacji Batorego, uzasadnione byłoby zasadą zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa.
Zgodność z Konstytucją RP przesądzającej o tym wszystkim ustawy weryfikowałby następnie prawidłowo powołany TK, a zgodność z prawem UE – TSUE. Musiałaby ona również zmienić organizację TK – i w tym zakresie bardzo dobry punkt wyjścia stanowi projekt zespołu ekspertów Fundacji Batorego. Ważne jest też, by wprowadzała wyższe niż przed „dobrą zmianą” standardy bezstronności i niezależności sędziów TK, co z kolei wymaga większej niż jedynie zwykła większości głosów w Sejmie do wyboru na te stanowiska.
Autor jest profesorem nauk prawnych, profesorem Centrum Badań Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej i prodziekanem Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →