Kwestia, którą zajął się Sąd Najwyższy, wynikła w sporze między trzema małżeństwami mieszkającymi po sąsiedzku. Jedno z nich, małżonkowie M. mieszkający na parterze domu, zainstalowało trzy kamerki i atrapę, by monitorować wejście na tę posesję, zwłaszcza z przylegającej posesji z dziurą w płocie, gdzie kiedyś był sklep monopolowy i nawyki pewnym ludziom chyba zostały, co niepokoiło M. Ale mieszkający za płotem małżonkowie S i N., którzy się przyjaźnią, pozwali M., z którymi są skonfliktowani, domagając się zadośćuczynienia pieniężnego za naruszenie ich prywatności. Zainstalowanie kamer wywołało u nich wzburzenie, niezadowolenie i poczucie krzywdy – wskazywali przed sądem.
Pieniędzy nie będzie
Sąd pierwszej instancji zasądził od pozwanych na rzecz sąsiadów po 10 tys. zł za naruszenie ich dóbr osobistych, ale Sąd Okręgowy w Szczecinie, do którego odwołali się M., uznał, że nawet przyjmując, że bezprawne zamontowanie kamer monitoringu naruszyło dobra osobiste sąsiadów, tj. prywatność, intymność, nietykalność mieszkania oraz wizerunku i głosu, to skala naruszeń nie uzasadnia żądania zadośćuczynienia. Obecnie monitoring jest powszechny w przestrzeni publicznej, na ulicach, parkach, skwerach, sklepach i galeriach handlowych, urzędach, a nawet na basenach.
Sąd Okręgowy nie podzielił także opinii skarżących o złej woli sąsiadów. W jego ocenie wiarygodna jest wersja M., że kierowali się chęcią ochrony własnego mienia.
Od tego wyroku skargę nadzwyczajną wniósł rzecznik praw obywatelskich, kwestionując odmowę przyznania powodom zadośćuczynienia pieniężnego za naruszenie ich prywatności, ale SN jej nie uwzględnił.
– Małżonkowie S. i N. mieli prawo korzystać z nieruchomości, podwórka i ogródka i oczekiwać uszanowania ich prywatności. Z drugiej strony wszystkie miejsca objęte monitoringiem znajdowały się w przestrzeni otwartej, a więc powinni się liczyć z tym, że ich działania będą widoczne dla postronnych obserwatorów – wskazał sędzia SN Leszek Bosek, sprawozdawca.
Prywatność ma granice
– Przestrzeń objęta monitoringiem nie jest takim miejscem publicznym jak basen, ale nie jest też miejscem stricte prywatnym w takim stopniu jak np. wnętrze lokalu mieszkalnego. Okoliczność ta wpływa na zmniejszenie naruszenia prywatności. Ingerencja w prywatność powodów trwała niecałe dwa lata, a krzywda sprowadzała się do bliżej nieokreślonego dyskomfortu i utrudnienia życia towarzyskiego. Trudno dopatrzyć się w nich znamion obiektywnego uszczerbku. Powodowie nie wyjaśnili, w jaki sposób zainstalowanie monitoringu podwórka i ogródka spowodowało „znaczne rozluźnienie” ich więzi towarzyskich ze znajomymi, gdy mieli możliwość podtrzymywania tych więzi na wiele innych sposobów, choćby na spotkaniach w mieszkaniu.
Michał Górko, radca prawny, kancelaria prawna Goldwin Wesołowski i Wspólnicy
Sąd Najwyższy stoi na stanowisku, że choć prawo do prywatności jest istotnym elementem zasady państwa prawnego, to jej ochrona nie musi oznaczać zasądzania zadośćuczynienia po każdym stwierdzeniu, że skutkiem naruszenia jest krzywda. Zgadzając się co do zasady z taką wykładnią powołanych przepisów, należy stwierdzić, że bagatelizowanie istotności naruszenia, połączone z próbą usprawiedliwiania ewidentnych naruszeń obecnymi realiami społeczno-gospodarczymi, nie może prowadzić do zakwestionowania istoty prawa zagwarantowanego w art. 47 Konstytucji RP, w tym prywatności.
Sygnatura akt: I NSNc 156/20