Reforma czy kosmetyka
Reforma ma wprowadzić m.in. minimalny czas konsultacji dla poszczególnych kategorii aktów prawa oraz zasadę prowadzenia ich z wykorzystaniem portalu wspólnego dla wszystkich podmiotów w procesie legislacyjnym. Zwolnienie z obowiązku przeprowadzania konsultacji będzie dopuszczalne tylko w wyjątkowych i uzasadnionych przypadkach. Sejm będzie miał zaś prawo poddania konsultacjom wszystkich projektów ustaw, niezależnie od tego, kto jest ich inicjatorem.
– To nie reforma, to kosmetyka. Zasady prowadzenia konsultacji już obowiązują. Są one prowadzone z wykorzystaniem strony internetowej Rządowego Centrum Legislacji. Problem polega na tym, że autorzy Krajowego Planu Odbudowy nie przestrzegają zasad. Na przykład Komisja Wspólna Rządu i Samorządu ma nawet 30 dni na wydanie opinii, ale część projektów w ogóle do nas nie wpływa. W debacie bierze udział coraz mniej osób, bo nie wierzą w ich sens – mówi Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich.
Jak zaznaczają sami twórcy Krajowego Planu Odbudowy, podstawowa słabość systemu legislacyjnego w Polsce polega na niskiej jakości prawa, jego przeregulowaniu, co w konsekwencji prowadzi do częstych zmian przepisów.
Inne zasady przygotowywania aktów prawnych są stosowane w projektach rządowych, inne zaś w projektach obywatelskich, poselskich i prezydenckich. W trybie rządowym przygotowywana jest ocena skutków regulacji, a sam projekt regulacji z uzasadnieniem poddawany jest konsultacjom społecznym. Wszystkie informacje są dostępne w Biuletynie Informacji Publicznej.
Zasady te są w ograniczonym zakresie stosowane w trybie poselskim. Ma to wpływ na jakość przygotowywanych przepisów prawa i ich postrzeganie przez obywateli. Mimo to rządzący chętniej niż ich poprzednicy przedkładają w Sejmie projekty rządowe jako poselskie.
– Obowiązujące przepisy dotyczące procesu legislacyjnego nie są przestrzegane, bo nie pozwala na to polityka. To stawia pod znakiem zapytania zamiary rządu zawarte w Krajowym Planie Odbudowy. Trzeba mieć jednak nadzieję, że tym razem się uda – komentuje prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jednolite akty
W reformie stanowienia prawa będzie też wprowadzony obowiązek weryfikowania aktów pod kątem zgodności z zasadami tzw. prostego języka, a także obowiązek ogłaszania ujednoliconego tekstu aktu prawnego niezwłocznie po jego nowelizacji.
Na nowym portalu dostępne będą też dodatkowe informacje (np. komentarze i wyjaśnienia) ułatwiające zrozumienie aktów prawnych. Ważniejsze ustawy zostaną udostępnione w językach obcych.
– Obecny Internetowy System Aktów Prawnych działa z opóźnieniem. Miejmy nadzieję, że w nowym ujednolicone akty prawne będą rzeczywiście publikowane niezwłocznie, a nie po dłuższym czasie, i że nie będzie miało to wpływu na jakość – mówi prof. Ryszard Piotrowski.
Obecna ustawa o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych przewiduje obowiązek publikowania jedynie treści samych przyjętych aktów i – raz w roku – ich tekstów jednolitych.
Planowana reforma zakłada nowelizację ustawy o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa, przepisów o Radzie Ministrów oraz ustawy o ogłaszaniu aktów prawnych.
– Zamiast przygotowywać kolejne nowelizacje, lepiej przestrzegać obowiązujących reguł – ocenia Marek Wójcik.
Opinia dla „Rzeczpospolitej”
dr hab. Grzegorz Makowski, Fundacja Batorego, Szkoła Główna Handlowa
To, co obiecuje rząd jako poprawę procesu stanowienia prawa w Krajowym Planie Odbudowy, jest słuszne. Tyle że od przejęcia władzy w 2015 r. działał dokładnie na opak, co dokumentowaliśmy wspólnie z Obywatelskim Forum Legislacji. Rządzący obniżyli m.in. rangę konsultacji publicznych w regulaminie Rady Ministrów.
Zrezygnowano z opracowywania założeń do projektów ustaw, co umożliwiało wcześniejszą debatę nad zmianami prawa. Standardem stało się uchwalanie ustrojowych ustaw po nocach. Projekty często w ogóle nie są konsultowane, bo wpływają do Sejmu jako poselskie właśnie po to, żeby ominąć obowiązek konsultacji. Jednocześnie w parlamencie nie ma debaty. Ekspertom i społecznikom trudno nawet uzyskać przepustkę do Sejmu, żeby wziąć udział w posiedzeniu komisji.
Sejmowe wysłuchania publiczne dotyczące projektów ustaw praktycznie zanikły. Jedynym znaczącym odstępstwem od tej degeneracji jakości procesu legislacyjnego była reforma szkolnictwa wyższego.