Przybywa przepisów, które nakładają na przedsiębiorców różnego rodzaju wymogi, a niewiele takich, które zdejmują z nich obciążenia. Zwrócili na to uwagę eksperci Rady Legislacyjnej „Rz”. W ostatnim czasie weszło w życie wiele regulacji dotyczących pracodawców, a jeszcze więcej jest wciąż procedowanych. Wprowadza się mnóstwo nowych narzędzi, ale trudno doszukać się spójnego kierunku, w którym zamierzamy podążać jako państwo.
Inspektor zastąpi sąd
Taki charakter ma też projekt nowelizacji ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). Nie wiadomo bowiem, czy rządzącym zależy bardziej na promowaniu elastycznych form zatrudnienia (wskazywać na to mogłoby m.in. wprowadzenie wakacji składkowych skierowanych do przedsiębiorców), czy przeciwnie – chcą iść w stronę tych regulowanych (na co wskazywałaby z kolei wspomniana propozycja).
Przypomnijmy, że idea projektowanych przepisów sprowadza się do tego, że inspektor pracy będzie mógł stwierdzać, że zleceniobiorca lub samozatrudniony pracuje w firmie na etacie. Obecnie tylko sąd może to ustalić.
Regulacje w tym zakresie będą realizowane w miejsce ozusowania wszystkich zleceń, na co przystał rząd w ramach rewizji KPO. Część ekspertów od początku wskazywała, że pierwotna koncepcja byłaby bardziej spójna z systemem.
Jak jednak przyznaje prof. Monika Gładoch z Rady Ochrony Pracy, propozycje, które poznaliśmy, i tak zostały ostatecznie złagodzone w stosunku do pierwotnych założeń.
– Przykładowo odwołanie do sądu jednak będzie wstrzymywać wykonanie decyzji w obszarze podatkowym i ubezpieczeń społecznych przed dniem wydania decyzji. Tego wcześniej w projekcie nie było – wyjaśnia.
Chociaż nie oznacza to, że projekt zyskał przychylność biznesu. Wprost przeciwnie. Członkowie Rady Legislacyjnej zastanawiają się, kto skorzysta na zmianach, bo regulacje mogą nie spodobać się również pracownikom.
– Jeżeli inspektor pracy nie będzie w stanie ustalić na podstawie dokumentów wysokości wynagrodzenia, wskaże najniższą krajową. To bardzo krzywdzące dla potencjalnych pracowników – mówi prof. Monika Gładoch.
Jest też kwestia studentów, którzy często sami wybierają elastyczne formy współpracy z firmami, gdyż nie byliby w stanie zaakceptować narzuconego grafiku.
Prof. Monika Gładoch nie zazdrości również samym inspektorom, którzy będą musieli podejmować decyzje w omawianym zakresie.
– Procesy o ustalenie stosunku pracy są najbardziej nieprzewidywalnymi postępowaniami przed sądami pracy. To wręcz droga przez mękę, ponieważ wiele zależy od oceny sędziego – mówi.
Ekspertów Rady Legislacyjnej martwi także wprowadzenie kolejnego postępowania odrębnego, których w polskim systemie jest już wiele i w dużej mierze powodują one wydłużenie postępowań.
Wbrew konkurencji
Podczas dyskusji zwrócono też uwagę na aspekt konkurencyjności.
– Firma może mieć pecha i trafić na celownik inspektorów. A koszty związane z obroną przed decyzjami przekształceniowymi mogą poważnie jej zaszkodzić. Jeżeli bowiem w dużym podmiocie inspektor zakwestionuje kilkaset umów, to w mgnieniu oka straci on przewagę konkurencyjną – mówi radca prawny Aleksandra Minkowicz-Flanek, partner w kancelarii Denton.
Mecenas obawia się, że takie sytuacje mogą dotknąć branże kluczowe dla gospodarki państwa, np. związane z wysokimi technologiami, w których mowa o pracę podpisywana jest bardzo rzadko.
– Problemem jest też wybiórczość kontroli – dodaje.
Przepisy do zmiany
Chociaż podczas dyskusji padały sugestie, że projekt w takim kształcie nadaje się tylko do kosza, to eksperci wskazali kilka kluczowych kwestii do zmiany. Zaproponowano m.in. usunięcie odniesienia do minimalnego wynagrodzenia, gdy na podstawie dokumentów trudno będzie ustalić, ile dana osoba faktycznie zarabiała.
– Obecnie sądy, ustalając stosunek pracy, kierują się innymi wytycznymi, m.in. odnoszą się do kwot oferowanych na rynku, czy też oferowanych na równorzędnych stanowiskach w tej samej organizacji – mówi prof. Monika Gładoch.
Postulowano również, żeby główny inspektor pracy ogłosił zasady wyboru kontrolowanych firm. Proces ten powinien być w pełni transparentny.
Padały też propozycje dotyczące wydłużenia terminu na odwołanie od decyzji inspektora pracy do 30 dni, w miejsce zaproponowanych w projekcie siedmiu dni oraz wyłączenia z projektu kontraktów B2B.
Inne przeszkody
Dyskusja ekspertów Rady Legislacyjnej „Rz” nie dotyczyła wyłącznie planowanych zmian w działaniu Państwowej Inspekcji Pracy. Głosy krytyki padały również w kierunku obowiązującej od czerwca ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium RP. Zarzucano jej m.in. tworzenie barier na etapie legalizacji zatrudnienia obcokrajowców. Brakuje jednolitych wymagań stosowanych przez urzędy. Każdy urząd ma ponoć inną listę dokumentów, których wymaga od pracodawców.
Eksperci z Rady Legislacyjnej zwracali również uwagę, że trudno doszukać się jednego kierunku, w którym mają iść uchwalane regulacje. Z działań organów państwa nie wynika, czy zamierzamy stawiać na zatrudnianie cudzoziemców, czy też koniecznie chcemy zniechęcić do dawania im pracy. Rozłam uwypukliło weto prezydenta w odniesieniu do tzw. ustawy ukraińskiej. Eksperci Rady byli zgodni, że na początku powinniśmy określić cel i do niego dostosować środki, którymi chcemy go osiągnąć.
Marek Kowalski
przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich
Projekt nowelizacji ustawy o PIP musi trafić do kosza, ewentualnie powinno się go napisać od nowa. Nie rozumiem, dlaczego w ramach rewizji KPO rząd wyszedł z taką propozycją w miejsce oskładkowania wszystkich umów zleceń będących w zbiegu. To byłoby lepsze rozwiązanie. Objęłoby wszystkich, bez względu na branżę i wielkość firmy. Tymczasem po wejściu w życie zaproponowanych przepisów wiele będzie zależeć od dyskrecjonalnej decyzji urzędnika. W niektórych przypadkach może nawet doprowadzić do naruszenia równowagi konkurencyjnej między podmiotami z tej samej branży, które zostaną objęte kontrolą, a tymi, które jej unikną.
Piotr Podgórski
członek zarządu Ogólnopolskiej Federacji Przedsiębiorców i Pracodawców Przedsiębiorcy.pl
Postuluję wydłużenie terminu na odwołanie od decyzji inspektora pracy do 30 dni. W dużych firmach, przy kontroli dotyczącej kilkudziesięciu umów, zaproponowany siedmiodniowy termin na odwołanie jest całkowicie nierealny. Należy również odstąpić od nadawania decyzji rygoru natychmiastowej wykonalności. Z projektu ustawy należałoby również wyłączyć kontrakty B2B. Nie powinniśmy ingerować w stosunki pomiędzy przedsiębiorcami. Ponadto przy przekształceniu umowy o świadczenie usług w umowę o pracę powstaną skomplikowane problemy związane z odpowiednim rozliczeniem podatków. Projekt wymaga dogłębnych zmian.
dr Łukasz Bernatowicz
prezes Związku Pracodawców BCC
Kluczowa jest kwestia konsultacji tego projektu, najlepiej w ramach Rady Dialogu Społecznego. To nie byłoby nic nadzwyczajnego. Wysłuchanie głosu tych, których te kontrole będą dotyczyć, to absolutne minimum. Dobrze byłoby także, aby resorty, które mają w swoich kompetencjach działania na rzecz przedsiębiorców, również były aktywne podczas tych konsultacji. Obecnie bowiem bardzo mocno wybrzmiewa głos związków zawodowych i resortu rodziny. Oczywiście mamy świadomość, że ten projekt realizuje kamień milowy z KPO, niemniej, jak bywało już wcześniej z implementacją wytycznych unijnych, Polska warunki brzegowe w nim ustanowione przekracza. Niepotrzebnie.
Jacek Cieplak
wiceprezes Pracodawców RP
Wyposażenie inspektorów w kompetencje do jednostronnego przekształcania umów cywilnoprawnych w umowy o pracę stwarza poważne ryzyko prawne i gospodarcze. Aby je zminimalizować, należałoby m.in. doprecyzować konkretnie, od jakiego momentu decyzja inspektora wywoływałaby skutki prawne – czy od chwili jej wydania (ex nunc), czy też wstecznie, tj. od dnia zawarcia umowy (ex tunc). Ta niejasność może generować chaos w obrocie, spory sądowe i niepewność po stronie zarówno pracodawców, jak i pracowników. Te regulacje budzą na pewno duże emocje, ale nie możemy też zapominać o kwestiach związanych z legalnością pobytu cudzoziemców w kontekście weta prezydenta tzw. ustawy ukraińskiej. Ten problem również należałoby jak najszybciej rozwiązać.
Nadia Winiarska
ekspertka ds. zatrudnienia, Konfederacja Lewiatan
W obliczu licznych uwag dotyczących nowych kompetencji okręgowych inspektorów pracy liczę na pogłębione konsultacje z pracodawcami. Rozwiązania muszą dawać biznesowi pewność prawną i nie pogarszać sytuacji osób fizycznych. Szczególną uwagę zwrócimy na skutki decyzji działającej wstecz czy jej natychmiastową wykonalność. Nie można rozpatrywać zmian w ustawie o PIP bez szerszego kontekstu rynku pracy i przewlekłości postępowań sądowych. Postuluję też wydłużenie vacatio legis – 1 stycznia 2026 r. to termin zbyt krótki wobec wielu nowych regulacji. Początek roku wiąże się też ze zmianami kadrowo-płacowymi, m.in. wzrostem płacy minimalnej. Pracodawcy muszą mieć czas, aby nad tym zapanować.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →