Dyskusyjne według prawników przepisy znalazły się w upublicznionym w ostatnich dniach projekcie ustawy o kryptoaktywach. Jego autorem jest Ministerstwo Finansów. Wątpliwości budzi m.in. pomysł wyposażenia Komisji Nadzoru Finansowego w uprawnienie do zablokowania na 96 godzin rachunku posiadacza kryptoaktywów, a następnie zawiadomienia prokuratury o możliwości popełnienia przestepstwa. W takiej sytuacji prokuratura będzie mogła przedłużyć blokadę o kolejne pół roku. W praktyce oznacza to, że dana osoba w tym okresie zostanie odcięta od swoich środków.

Nie jest podejrzany, nie ma zarzutów

Takie rozwiązanie w ocenie Leszka Kieliszewskiego, adwokata z kancelarii Legality specjalizującego się w rynkach finansowych, jest niedopuszczalne.

– Problem polega na tym, że obywatel, który nie jest podejrzany o żadne przestępstwo, nie zostały mu postawione żadne zarzuty, ma zablokowane swoje aktywa – takie same jak pieniądze w banku. I w zasadzie nie ma środków odwoławczych – wyjaśnia mecenas.

– Czyli na podstawie subiektywnej decyzji – najpierw KNF, a potem prokuratury, bez postawionych zarzutów można zamrozić komuś pieniądze – precyzuje.

Jeśli po pół roku obywatelowi nie zostaną postawione zarzuty w postępowaniu karnym, a blokada środków nie przekształci się w zabezpieczenie majątkowe, to odzyska on możliwość zarządzania nimi. Jednak – jak tłumaczy mecenas – skoki cen na rynku są na tyle dynamiczne, że ciężko założyć, iż na pewno nie straci on na tym finansowo.

Leszek Kieliszewski uważa ponadto, że przepisy ustawy mogą naruszać konstytucję, bo Komisja Nadzoru Finansowego będzie mogła też nakazać obywatelowi sprzedanie jego kryptoaktywów.

– W projekcie jest to nazwane „zmniejszeniem pozycji”. A zgodnie z konstytucją nie można obywatela wywłaszczyć – argumentuje prawnik.

W podobnym, krytycznym tonie wypowiada się dr hab. Marcin Górski, prof. Uniwersytetu Łódzkiego i kierownik tamtejszej Katedry Europejskiego Prawa Konstytucyjnego.

– Jeśli nie istnieje sądowa kontrola nad ingerencją w konstytucyjne prawa i wolności, takie jak choćby prawo własności, to nie ma też mowy o jakiejkolwiek konstytucyjności takich działań. Konstytucja stanowi bowiem, że sądom powierzona została rola kontrolera ich przestrzegania – komentuje ekspert.

Zastrzega, że mrożenie majątków, czyli czasowe odbieranie możliwości dysponowania przedmiotem prawa własności, samo w sobie jest zgodne z konstytucją i dopuszczalne.

Ale – jak wskazuje – pod pewnymi warunkami: musi się ono odbywać pod kontrolą sądu, służyć konstytucyjnie legitymowanym celom, a ustawowe przesłanki takiego działania należy wskazać bardzo precyzyjnie.

Nowe technologie – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Niedopuszczalna ingerencja

Zdaniem prof. Górskiego osobną kwestią jest szerszy problem „ekspansji ingerencyjnych przepisów, z którymi mamy do czynienia coraz częściej”.

– Ustawa o kryptoaktywach może stać się kolejną ustawą dopuszczającą ingerencję w prawo własności i budzić zastrzeżenia do systemowej proporcjonalności takich regulacji – uważa profesor. W jego opinii na podstawie takich regulacji „w prawo własności – z nie do końca precyzyjnie wskazanych przyczyn – zaczynają ingerować różne organy państwa”.

– Można powiedzieć, że powoli zaczynamy mieć już do czynienia z czymś, co określić należy mianem państwa policyjnego. A to jest już ogromnie niebezpieczne. Bardzo łatwo przychodzi nam bowiem składanie konstytucyjnie chronionych praw i wolności na ołtarzu np. „bezpieczeństwa państwa” czy „porządku publicznego” – pointuje ekspert.

Tylko szybka blokada może być skuteczna

Emocje wokół sprawy studzi jednak Krzysztof Izdebski, prawnik i ekspert Fundacji Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Jak zauważa, choć w projekcie nie ma bezpośredniej możliwości odwołania się od decyzji KNF, znalazł się w nim przepis odsyłający – w sprawach nieuregulowanych – do kodeksu postępowania karnego.

– Z tego można próbować wyciągnąć wniosek, że to na jego mocy istniałaby możliwość złożenia zażalenia, ale w projekcie nie jest to wskazane wprost. Wygląda więc na to, że ustawodawca nie przewidział jednak możliwości odwołania się od decyzji o blokadzie założonej przez KNF – komentuje prawnik.

Zauważa jednak, że decyzja Komisji również musi zostać sensownie uzasadniona. A na czynności podjęte przez prokuratora zażalenie i odwołanie do sądu obywatelowi przysługują już bez wątpienia.

– Oczywiście, że dla osoby lub podmiotu, który przez kilka dni nie ma dostępu do swojego rachunku lub możliwości dokonywania transakcji, a jego możliwości prowadzenia działalności gospodarczej zostają ograniczone, jest to problematyczne – przyznaje Krzysztof Izdebski.

Dodaje jednak, że choć w świetle prawa lepiej byłoby, gdyby takie odwołanie zostało przewidziane, nad jego brakiem nie warto załamywać rąk.

Zdaniem Pawła Filipka z Kancelarii Prawnej Graś i Wspólnicy celem zaproponowanych regulacji jest zapewnienie ścieżki jak najszybszego reagowania na potencjalne nieprawidłowości. Dlatego w projekcie przybrały one postać uprawnienia do błyskawicznego blokowania rachunków.

W jego opinii motywowane było to również charakterem transakcji, których dokonuje się na tym nietypowym rynku.

– Jego technologiczna specyfika powoduje, że transakcji i wymiany kryptowalut – jednych na drugie – można dokonywać błyskawicznie; tak samo szybko można przenosić je z jednego rachunku na drugi. Nic więc dziwnego, że ustawodawca postawił na działania, które mogą zostać zastosowane natychmiast – uważa prawnik.

I przypomina, że podobne uregulowania wprowadzone zostały w ustawie o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu (AML), której przepisy zostały skonstruowane analogicznie.

– One funkcjonują i nie zostały skutecznie podważone na drodze odpowiednich postępowań przed Trybunałem Konstytucyjnym, a to będzie odpowiedzią na ewentualne wątpliwości konstytucyjne odnośnie do przepisów ustawy o kryptoaktywach – pointuje.

Jak precyzuje współpracująca z branżą blockchain i kryptowalut adwokat Marcelina Szwed-Ziemichód, fizycznie blokady „adresu rozproszonego rejestru”, „rachunku kryptoaktywów w rozproszonym rejestrze” czy rachunku bankowego ma dokonywać zasadniczo podmiot nadzorowany, czyli np. giełda lub kantor kryptowalutowy. Gdyby jednak okazało się to niemożliwe, konieczne byłyby inne działania uniemożliwiające korzystanie z zablokowanych środków. Jakie?

– Wydaje się, że w praktyce, w przypadku tzw. adresów niehostowanych (self-hosted wallets), podmioty nadzorowane powinny doprowadzić do wpisania danego adresu portfela na czarną listę. Taki blacklisting jest aktualnie powszechnie stosowany w branży w przypadku oszustw związanych z kryptoaktywami – wyjaśnia ekspertka.

Etap legislacyjny: opiniowanie

Koniec z wolnoamerykanką na rynku

Projekt ustawy o kryptoaktywach trafił do konsultacji i opiniowania pod koniec lutego. Ustawa zakłada przeniesienie na polski grunt rozwiązania unijnego rozporządzenia MiCA, które w pewnym zakresie pozostawiło swobodę krajowym ustawodawcom. Nowe przepisy mają zakazać oferowania wirtualnych aktywów – również innych niż tokeny powiązane z walutami lub wyrażone w e-pieniądzu – bez zezwolenia. W praktyce będą regulowały nie tylko kryptowaluty rozumiane jako środek płatniczy, np. coraz popularniejsze bitcoiny zastępujące „zwykły” pieniądz podczas niektórych internetowych transakcji. Obejmą też inne aktywa związane z kryptoudziałami, np. w nieruchomościach lub inwestycjach. Nad branżą pieczę obejmie Komisja Nadzoru Finansowego, uprawniona do karania podmiotów lub osób łamiących przepisy przy obrocie kryptowalutami. Kary mogą iść w dziesiątki milionów złotych, zaś samo uzyskanie zezwolenia na prowadzenie obrotu ma kosztować ok. 4,5 tys. euro. Ustawa ma wejść w życie pod koniec grudnia 2024 r., wtedy też będą już obowiązywać wszystkie przepisy wchodzącego etapami rozporządzenia MiCA.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →