Kilka tygodni temu w Radzie Dialogu Społecznego ruszyły negocjacje płacowe. Szybko okazało się jednak, że w sprawie wysokości pensji minimalnej na przyszły rok, podwyżek w budżetówce i waloryzacji świadczeń partnerzy społeczni nie są w stanie wypracować wspólnego stanowiska. Pracodawcy i związkowcy nie porozumieli się i w efekcie każdy z nich musi przygotować teraz swoje propozycje w tym zakresie.
Oczekiwania pracodawców
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, z organizacji pracodawców swoje stanowisko przesłała już rządowi Federacja Przedsiębiorców Polskich.
– Jeżeli chodzi o waloryzację emerytur i rent, to proponujemy, aby była ona w przyszłym roku obliczana na podstawie średniorocznego wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów zwiększonego o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za pracę w 2023 r. – mówi „Rz” Łukasz Kozłowski, główny ekonomista tej organizacji.
Dalej wskazuje, że w kwestii minimalnego wynagrodzenia zaproponowali podwyżkę o kwotę nie wyższą niż gwarantowana przez ustawę. Jak jednak podkreśla, nawet w takim wariancie byłaby ona rekordowo wysoka.
– Wymagany przez przepisy poziom płacy minimalnej w 2024 r. wyniesie prawdopodobnie 4254,40 zł, zaś minimalna stawka godzinowa 27,80 zł. Oznacza to wzrost w stosunku do średniej z 2023 r. o blisko 20 proc. – wylicza.
Zarazem uczula, że wciąż nie jest jasne, która kwota ma być podstawą wyliczania podwyżki najniższego wynagrodzenia. Spór dotyczy tego, czy chodzi o 3600 zł, czyli wartość obowiązującą na koniec 2023 r., czy też 3545 zł, czyli średnią wysokość minimalnego wynagrodzenia w tym roku. – Czekamy na interpretację resortu rodziny. W efekcie z ostatecznymi wyliczeniami musimy się wstrzymać – dodaje ekspert.
Z kolei w odniesieniu do podwyżek w państwowej sferze budżetowej FPP proponuje wzrost o 9,6 proc., czyli na poziomie prognozowanego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
– Chociaż w ramach funduszy płac, którymi dysponują kierownicy poszczególnych jednostek sfery budżetowej, powinna zostać zarezerwowana możliwość kształtowania podwyżek na wyższym poziomie – mówi Kozłowski. Zapewnia też, że to wstępne propozycje, które w ramach RDS będą podlegać negocjacjom.
Inna wizja związków
Poznaliśmy już też stanowisko Forum Związków Zawodowych. Przy czym nie ma dużego zaskoczenia w tym, że różni się ono od sugestii pracodawców. Jak bardzo? FZZ chce, aby waloryzacja rent i emerytur nie była niższa niż średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów zwiększony o co najmniej 50 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za pracę w 2023 r.
W budżetówce związek widziałby natomiast wzrost wynagrodzeń nie mniejszy niż 24 proc. Z kolei podwyżkę płacy minimalnej proponuje od nowego roku o 700 zł, a w połowie 2024 r. o kolejne 240 zł, czyli do poziomu co najmniej 4540 zł brutto.
– Rozumiemy prywatnych przedsiębiorców, dla których tak wysoka podwyżka może być dużym obciążeniem – zapewnia Dorota Gardias, przewodnicząca FZZ.
Dlatego zdaniem związku należałoby pomyśleć nad instytucjonalnym i celowanym wsparciem sektora MŚP, żeby uchronić go przed drastycznym wzrostem kosztów.
Zbieżne postulaty przedstawiło niedawno OPZZ (pisaliśmy o tym w „Rz” nr 118/2023 „Związki proponują sporą podwyżkę płac w 2024 r.”).
Solidarność zaproponowała z kolei, aby wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej wynosił nie mniej niż 20 proc. Natomiast pensja minimalna powinna wzrosnąć, zdaniem organizacji, od stycznia 2024 r. nie mniej niż o 500 zł, a od lipca minimalnie o 250 zł. W efekcie nie może być niższa niż 4350 zł brutto.
W kwestii wysokości przyszłorocznej waloryzacji Solidarność podziela natomiast postulaty OPZZ i FZZ.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →