W mediach społecznościowych zwrócił pan uwagę na nadreprezentację prawników z województwa mazowieckiego (głównie Warszawy) wśród ankietowanych na potrzeby ostatniego raportu o rynku prawniczym. A jak wykonywanie zawodu adwokata wygląda poza stolicą?
Różnice są bardzo duże. W raporcie najbardziej uderzyło mnie założenie, że za „małe kancelarie” uznaje się te zatrudniające mniej niż 50 osób. W województwie kujawsko-pomorskim, w którym działam, mamy tylko jedną kancelarię zbliżającą się do tej liczby. Ba, zaledwie kilka kancelarii ma w swoich szeregach więcej niż dziesięciu prawników! Sposób wykonywania zawodu w wielkich miastach i w tych średnich, jak choćby Toruń, to zupełnie dwa różne światy. Także posługiwanie się w raporcie stanowiskami takimi jak „junior associate” czy „senior associate” jest całkowicie abstrakcyjne z naszego punktu widzenia. Tutaj dominującą formą wykonywania zawodu jest albo jednoosobowa działalność gospodarcza, albo spółka partnerska zatrudniająca kilka osób. Podobnie wygląda to we wszystkich małych i średnich ośrodkach.
A jak kształtują się różnice w średnich zarobkach?
W mniejszych miastach wciąż powszechne wśród adwokatów jest prowadzenie kancelarii bez wąskiej specjalizacji. Wielu prawników przyjmuje wszystkie sprawy, bo inaczej trudno byłoby im przetrwać. Tu nie startuje się, jak wskazano w rankingu, jako „junior associate” z pensją 7,5 tys. netto na umowie B2B, tylko otwiera się swoją działalność i zastanawia, czy będzie wystarczająco dużo klientów, by opłacić koszty wynajmu lokalu, materiałów biurowych, ZUS. Jeśli nie jest się zatrudnionym jako in-house lub przez jedną z niewielu większych kancelarii i nie ma się ścieżki awansu, to pierwsze lata mogą być naprawdę trudne. Młody człowiek wchodzi na mocno zapełniony rynek i od razu jest rzucany na głęboką wodę.
Jak takie raporty przekładają się na wizerunek adwokatów zarówno wśród młodych osób wybierających ten zawód, jak i w społeczeństwie, czyli wśród klientów?
Budują niepełny obraz profesji, bo pokazują tylko jedną stronę medalu – prawników z największych miast, którzy pną się po szczeblach w hierarchii wielkich korporacji. Jeśli ktoś zaczyna dziś aplikację poza stolicą i liczy na to, że na początku otrzyma pensję w wysokości ponad 7 tys. zł na rękę, to może się bardzo zawieść. Nie są to na pewno kwoty, o których mówimy w miastach średniej wielkości. Trudno też tutaj o gwarancję i stabilność zatrudnienia, a umowa o pracę jest rzadkością, co szczególnie boleśnie odczuwają kobiety, które w trakcie aplikacji planują zajść w ciążę. Wspomniany raport pokazuje więc tylko wycinek realiów, w jakich funkcjonują prawnicy w Polsce. To świat znany z filmów, seriali, na podstawie których budowane jest społeczne wyobrażenie o adwokatach i radcach prawnych. Ale nie tak wygląda praca większości z nas. W raporcie w ogóle nie widać pierwszych lat ciężkiej walki o to, by w ogóle zaistnieć, a potem utrzymać się na rynku.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →