Gdy uważnie przyjrzeć się różnym rządowym zapowiedziom i projektom przepisów, pokazywanych w ostatnich miesiącach, widać wyraźny trend: podwyżki podatków są nieuchronne. Rząd nie ogłasza żadnego nowego fiskalnego „ładu” i nie zapowiada zmian stawek podatków dochodowych czy VAT. Jednak widać co najmniej cztery zwiastuny podwyżek.

Po pierwsze: akcyza na papierosy. I tak miała wzrosnąć, ale Ministerstwo Finansów oświadczyło, że wzrost będzie wyższy, niżby to wynikało z ustawowego schematu.

Po drugie: podatek od nieruchomości płacony przez firmy. Projekt zmian w tym podatku zakłada rozszerzenie daniny od budowli na nowe obiekty, używane np. w branży telekomunikacyjnej czy energetycznej. Nietrudno przewidzieć efekty na rachunkach za prąd czy za internet.

Po trzecie: Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiada objęcie sprzedawców paliw napędowych i grzewczych obowiązkiem kupowania uprawnień do emisji dwutlenku węgla. A więc obłożeniem parapodatkiem.

Po czwarte: od 2025 r. międzynarodowe firmy (ale też niektóre krajowe ich grupy) będą płaciły globalny podatek minimalny. Nie zawsze zapłacą go w Polsce, ale pośredni efekt może dotknąć polskich firm i ich pracowników.

Dość wyrazista jest też deklaracja rządu z przyjętego jeszcze w kwietniu Wieloletniego Planu Finansowego na lata 2024–2027. Wskazuje na groźbę przekroczenia w 2026 r. progu zadłużenia sektora publicznego w wysokości 60 proc. PKB wskutek zwiększenia wydatków militarnych. Przekraczania takiego progu zabrania art. 216 Konstytucji RP. „Rząd przedstawi na jesieni tego roku strategię konsolidacji w ramach planu budżetowo-strukturalnego” – czytamy w Planie. I trudno się spodziewać, by konsolidacja nie dotknęła też danin publicznych.

Eksperci pytani przez „Rzeczpospolitą” wskazują, że jeśli owej konsolidacji finansów publicznych ma towarzyszyć reforma podatkowa, to trzeba ją przygotować starannie i nie poprzez doraźne łatanie różnych miejsc systemu.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

– Powiedzmy wyraźnie: albo jesień, albo reforma – stawia jasno sprawę prof. Wojciech Morawski, kierownik katedry prawa podatkowego na UMK w Toruniu. Wskazuje on, że jeśli jakiś większy pakiet zmian miałby wejść w życie, zapewne z początkiem kolejnego roku, to trzeba go przedyskutować i uchwalić z odpowiednim wyprzedzeniem. Przestrzega przed powtórzeniem błędu z pakietem zmian w podatkach, ogłoszonych jesienią 2021 r., zwanym Polskim Ładem. – Chociaż dało się w nim znaleźć dobre pomysły, okazał się katastrofą wskutek zbyt pośpiesznych prac – wspomina prof. Morawski.

Z kolei Michał Borowski, doradca podatkowy i ekspert Business Centre Club, przyznaje, że rosnące potrzeby budżetowe rzeczywiście najłatwiej zaspokoić dość prostym sposobem, jakim są podwyżki tytoniowej akcyzy. Ma on jednak inną propozycję. – W niedawno złożonym postulacie dużej reformy podatkowej zaproponowaliśmy jako BCC, by przede wszystkim uwolnić przedsiębiorców od różnych nadmiernych obciążeń administracyjnych związanych z rozliczaniem podatków i sprawozdawczością. To pozwoli na uwolnienie czasu i energii, którą przedsiębiorcy będą mogli przeznaczyć na rozwój swoich firm i zwiększenie obrotów – przewiduje ekspert. Dodaje, że rezultatem tego właśnie rozwoju mogą być większe wpływy do budżetu z podatków dochodowych i pośrednich.

Podobnie o nagłych podwyżkach wypowiada się doradca podatkowy Szymon Parulski, specjalista od podatku akcyzowego. Jego zdaniem ogłoszony niedawno plan podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe, większej niż wcześniej zaplanowana w „akcyzowej mapie drogowej”, może nie przynieść zapowiadanych efektów dla budżetu.

– Podatki od używek to delikatna materia, bo przekroczenie pewnej granicy obciążeń może spowodować rozrost szarej strefy. Powstanie ryzyko, że na rynek trafią nielegalne wyroby, o jakości zagrażającej zdrowiu – uważa Parulski. Sugeruje on, że lepszym kierunkiem byłoby zwrócenie się ku podatkom majątkowym.

– Proponowana właśnie reforma podatku od nieruchomości dotyczy tylko małego wycinka tego obszaru. A przecież są jeszcze możliwości zupełnie nowego systemu opodatkowania samochodów czy budynków, nie tylko tych używanych w biznesie – proponuje Parulski.

Eksperci są zgodni co do tego, że w dzisiejszej sytuacji podwyżki podatków czy rozszerzenie bazy opodatkowania mogą być nawet uzasadnione potrzebami budżetu, ale powinny być szeroko konsultowane. – Głośny ostatnio projekt zmian w podatku od nieruchomości może być nawet odbierany jako nieprecyzyjny i profiskalny, ale przynajmniej trwa dyskusja wokół niego i wszyscy zainteresowani mogą się wypowiedzieć – zauważa prof. Wojciech Morawski.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →