Pomysł cofania uprawnień aż na pięć lat za złamanie zakazu prowadzenia pojazdu po zatrzymaniu prawa jazdy na trzy miesiące (np. za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/h) zawarty jest w projekcie nowelizacji prawa o ruchu drogowym i innych ustaw skierowanym niedawno do konsultacji. Rozwiązanie to spotkało się z powszechną krytyką ekspertów.
Dziś w takim przypadku konsekwencją jest przedłużenie okresu zatrzymania prawa jazdy do sześciu miesięcy. Natomiast dopiero ponowna jazda przed końcem kary kończy się decyzją o odebraniu uprawnień, które jednak można odzyskać, przystępując ponownie do egzaminu bez żadnego okresu karencji.
– Rozwiązanie dotyczące pięcioletniego okresu, na który uprawnienia do kierowania zostaną cofnięte w przypadku niezastosowania się do decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy, wskazane w art. 102 ust. 1d projektu ustawy o kierujących pojazdami, ma na celu stworzenie sankcji o charakterze odstraszającym, wzmacniającej potrzebę przestrzegania porządku prawnego i tym samym eliminującej z ruchu drogowego kierowców bez uprawnień – wyjaśnia w odpowiedzi na pytania „Rzeczpospolitej” Anna Szumańska, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury.
– Brak respektowania nałożonej kary za istotne przewinienia w ruchu drogowym i dopuszczenie się kierowania pojazdem pomimo braku uprawnień nie może być tolerowane i wymaga surowej kary – dodaje.
Akcentując, że celem nowelizacji jest poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego i wszystkich jego uczestników.
Zdaniem ekspertów odebranie prawa jazdy aż na pięć lat za niezastosowanie się do decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy jest sankcją nieproporcjonalnie surową do wagi naruszenia. Ma ona być stosowana niezależnie od tego, czy kierowca naruszył przepisy ruchu drogowego lub stworzył niebezpieczeństwo na drodze. Poza tym, jak zwracał uwagę na łamach „Rz” prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego, tworzy to nierówność wobec prawa.
– Prace nad brzmieniem tej propozycji nie zostały jeszcze zakończone i może ona ulec zmianie w ramach opiniowania, konsultacji publicznych oraz uzgodnień międzyresortowych, jak również na dalszym etapie prac legislacyjnych w Sejmie i Senacie – zastrzega rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury.
Etap legislacyjny: konsultacje i opiniowanie
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →