Jednak pomimo zapewnień utrzymania – choć w innej formie – tego rodzaju aktywności serwisów społecznościowych trudno nie dostrzec zadziwiającej koincydencji tego ruchu z innymi zdarzeniami, a mianowicie z wdrażaniem od 6.9.2023 r. przepisów rozporządzenia Digital Markets Act (DMA) oraz ze sporem odnośnie do dopuszczalności tzw. reklam spersonalizowanych. Oto bowiem na mocy decyzji European Data Protection Board z 27.10.2023 r. na Meta Ireland Limited nałożony został zakaz przetwarzania danych osobowych do celów reklamy behawioralnej w celu ochrony „uzasadnionego interesu w całym Europejskim Obszarze Gospodarczym”. Od 2017 r., kiedy uruchomiono opcję przekazywania datków dla tzw. zarejestrowanych organizacji dobroczynnych, korzystały z niej miliony osób wspierających swoimi niekiedy drobnymi wpłatami idące w tysiące inicjatywy społeczne, w tym również podejmowane przez organizacje prozwierzęce. Dzięki tym rozwiązaniom organizacje pozarządowe mogły pozyskiwać środki na prowadzenie swoich zadań statutowych sferach publicznych. Był to też jeden z nielicznych momentów, gdzie globalne platformy cyfrowe, pośrednicząc pomiędzy swoimi użytkownikami, utrwalające formację społeczeństwa informacyjnego, sprzyjały jednocześnie budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, kształtującego także postawy proekologiczne i klimatyczne, w tym także i prozwierzęce. Tak oto, jak w soczewce, zbiegają się tutaj rozmaite wątki, poczynając od przenikania się różnych porządków prawnych: – i państwowego, i ponadpaństwowego, jak również korporacyjnego – gry globalnych interesów, a nadto ładu społecznego, i wreszcie empatii kierowanej wobec zwierząt. Moment ten pozwala też dostrzec znaczącą rolę, jaką w ostatniej dekadzie zaczęły odgrywać właśnie organizacje pozarządowe propagujące proekologiczne i prozwierzęce postawy społeczne, zmieniające nasze podejście w kierunku modyfikowania rzeczywistości społecznej, uwrażliwiania na potrzeby innych (w tym także i istot nie-ludzkich, jak zauważa wybitny filozof amerykański i prawnik G.L. Francione) czy angażowania się w sprawy społeczne.
Spór o status prawny zwierząt a budowa społeczeństwa obywatelskiego
Dopiero ostatnimi czasy można zauważyć, że zaostrza się stanowisko sądów w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami, a media donoszą o kolejnych wyrokach pozbawienia wolności orzekanych wobec sprawców takich przestępstw, już bez zawieszenia. Można wręcz zaryzykować tezę, że zmiana – choć nadal powolna, ale dostrzegalna, również i w dyskursie publicznym – wynika także, a może przede wszystkim, z determinacji i zaangażowania organizacji społecznych, które coraz sprawniej sięgają do instrumentarium, jakie stwarza OchrZwU. Skoro bowiem w świetle art. 49 KPK pokrzywdzonym może być jedynie osoba fizyczna lub prawna, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo, a zwierzę jest bezpośrednią ofiarą czynu zabronionego, to umożliwienie reprezentacji interesu ofiary przez organizację społeczną wydaje się w tym momencie wprowadzać elementarną gwarancję poszanowania obowiązującego porządku prawnego. Słusznie jednak podnosi się w ramach nabierającej znaczenia dyskusji (wraz ze wzrostem liczby tego typu spraw w sądach), iż podejście, jakie prezentuje prawodawca polski, zdaje się wyrażać swoistą schizofrenię czy rozdwojenie jaźni, skoro z jednej strony w OchrZwU wyraźnie i niejako uroczyście, gdyż na samym jej początku przyjmuje się dereifikację zwierząt, co jednak nie wywołuje skutków w innych wymiarach porządku prawnego – brak jest modyfikacji w zakresie statusu prawnego zwierząt. Konsekwencją tego podejścia jest wciąż nierozstrzygnięty dylemat, jaki status prawny przypisać zwierzętom, co z kolei daje niekiedy asumpt do zajmowania stanowisk osadzonych w tradycyjnym, wszak wywodzącym się jeszcze z tradycji prawa rzymskiego i antycznej jurysprudencji, podziale na personae oraz res. Odbywa się to może tylko w nieco złagodzonej formule, przyjmującej, że zwierzęta stanowią dobra materialne o szczególnym charakterze.
Tymczasem w głównym nurcie dyskursu prawniczego nie tylko podejmuje się problem podmiotowości zwierząt, osadzonej w uniwersalnym paradygmacie etycznym, coraz mocniej podnosząc koincydencję praw człowieka oraz praw zwierząt, przede wszystkim w kontekście prawa do życia w zrównoważonym środowisku, ale nawet przyjmuje się rozwiązania wręcz rewolucyjne wobec XIX-wiecznego, wciąż utrwalonego modelu prawa, jak chociażby nadawanie osobowości prawnej tworom przyrody (Nowa Zelandia, Kolumbia czy Kanada). Dyskusja na temat konceptualizacji instrumentarium prawnego otwiera prawo na nowy system społeczny, który – jak postuluje wybitny niemiecki teoretyk prawa G. Teubner – powinien być gotowy do otwarcia się na inne gatunki systemu ekologicznego oraz do uznawania pozycji prawnej stowarzyszeń (bytów) ekologicznych. Zresztą wyrok ETPCz z 10.4.2024 r. w sprawie skargi stowarzyszenia KlimaSeniorinnen przeciwko Szwajcarii (skarga nr 53600/20), uznający prawo do czystego powietrza za objęte gwarancjami praw człowieka, jakimi są prawo do życia rodzinnego i prywatnego, potwierdza wagę w traktowaniu nowego podejścia do ochrony środowiska naturalnego i bioróżnorodności, których częścią niezbywalną jest świat zwierząt, tak drastycznie odseparowany od świata ludzi przez ostatnie 200 lat rozwoju cywilizacyjnego. Wyrok ten jest o tyle zaskakujący, iż to właśnie Konstytucja Federacji Szwajcarskiej uznaje ochronę przyrody, w tym i zwierząt, za integralny element porządku konstytucyjnego. Niemniej kierunek myślenia o zwierzętach, który wytyczają w ramach współczesnej refleksji moralno-etycznej i filozoficzno-prawnej tacy myśliciele jak P. Singer, T. Regan, G.L. Francione czy wspomniany G. Teubner, nie pozostawia złudzeń, że oto obserwujemy (póki co jedynie jako widzowie) znaczące przewartościowanie aksjologicznych podstaw porządku prawnego, co z kolei zmierza do nowych rozwiązań, w tym i upodmiotawiania rozmaitych bytów przyrody w różnych kontekstach społecznych.
Natomiast w obszarze polskiego porządku prawnego, a zwłaszcza prawa rozumianego jako społeczna praktyka argumentacyjna, nadal aktualny pozostaje kierunek wykładni zachowawczej, jaki przyjął SN w wyroku z 2014 r., potwierdzając, iż na gruncie art. 49 KPK zwierzęta mają status nie-osoby. Jednak i sam ustawodawca nie jest tutaj tak konsekwentny, jak można byłoby tego oczekiwać, gdyż przypisując status pokrzywdzonego tylko osobom fizycznym i prawnym w ramach klasycznego, dychotomicznego podziału, już w art. 49 ust. 2 KPK dodaje, iż przysługuje on także niektórym jednostkom organizacyjnym nieposiadającym osobności prawnej. Stąd mimo dereifikacji, jaką wyraża art. 1 ust. 1 OchrZwU, stanowiąc, iż zwierzęta jako istoty zdolne do odczuwania cierpienia nie są rzeczami, wciąż są traktowane jako rzeczy czy wręcz produkty. A wobec tego swoistego „antropocentrycznego uprzedzenia”, żeby użyć określenia zmarłego niedawno wybitnego prymatologa i etologa, badającego prospołeczne zachowania zwierząt, Fransa de Wall, prawo polskie pozostaje daleko w tyle nie tylko wobec tych prawodawstw, które dereifikację zwierząt osadziły w kodeksach cywilnych (austriacki ABGB w 1988 r., niemiecki BGB w 1990 r., szwajcarski Code de obligations w 2002 r., a ostatnio także francuski Code civile w 2015 r.), lecz również zaprzecza polskiej tradycji prawnej, jako że rozporządzenie Prezydenta RP z 1928 r. o ochronie zwierząt (dalej: OchrZwR28)należało ówcześnie do bardzo postępowych. Na mocy tego rozporządzenia nie tylko wprowadzono do polskiego porządku prawnego zakaz znęcania się nad zwierzętami, równocześnie definiując go jako w ogóle wszelkie zadawanie zwierzętom cierpień bez odpowiednio ważnej i słusznej potrzeby, ale również przewidywało upoważnienie dla stowarzyszeń mających na celu ochronę zwierząt do współdziałania z organami państwowymi w ujawnianiu przestępstw znęcania się nad zwierzętami. W realiach II Rzeczypospolitej taki status przyznano nota bene 10 stowarzyszeniom. Obecnie liczba organizacji prozwierzęcych sięga kilkaset, w ogólnej liczbie 3500 organizacji działających na rzecz klimatu i ekologii, przy czym są to zarówno organizacje ogólnokrajowe, jak i niewielkie, niekiedy kilkuosobowe stowarzyszenia (w tym także i tzw. zwykłe, tj. nieposiadające osobowości prawnej) czy fundacje, których zakres działania jest stricte lokalny czy wręcz miejscowy. Wszystkie one, prowadząc działalność na rzecz ochrony zwierząt, nie tylko wpływają na zmianę postaw i zachowań społecznych wobec zwierząt, ale też w sposób istotny wzmacniają sprawczość obywateli, przyczyniając się w różnych wymiarach do kształtowania społeczeństwa obywatelskiego oraz demokracji obywatelskiej częstokroć na podstawowym poziomie lokalnym.
Rozwój społeczeństwa informacyjnego, jaki dokonuje się od połowy II dekady XXI w. (symbolicznie za cezurę przyjmuje się 2015 r., kiedy liczba użytkowanych globalnie urządzeń mobilnych przekroczyła 500 mln), poprzez nasycenia naszej rzeczywistości społecznej – w każdym z możliwych jej wymiarów – technologiami informacyjno-komunikacyjnymi (ICT), przyniósł jednocześnie rozwój aktywności społecznej w wielu sferach publicznym, także w sferze ekologii, ochrony zwierząt i szeroko rozumianego dziedzictwa przyrodniczego. Ten kształtujący się na nowo ład społeczny, zapełniony obecnie licznymi już organizacjami pozarządowymi, podejmującymi działalność w obszarach, w których obserwujemy ewidentne zaniechania ze strony władz publicznych (jak chociażby wynikające wprost z OchrZwU, a zobowiązujące w art. 11 OchrZwU np. gminy do zapobiegania bezdomności zwierząt i zapewnienia opieki bezdomnym zwierzętom) czy wręcz niedowład organizacyjny systemu opieki nad zwierzętami (co z kolei obecnie jest podstawą dla przygotowywania przez aktywistów pozwu zbiorowego przeciwko państwu polskiemu), wpływa zarówno na postawy jednostek i zbiorowości wobec środowiska naturalnego, w tym i zwierząt, jak i promuje wartości kulturowe, budząc oddolne inicjatywy obywatelskie. Nie sposób zatem przecenić oddziaływania, jakie organizacje prozwierzęce mają dla jakości i upowszechniania się społeczeństwa obywatelskiego. Chociaż oznaką rosnącej solidarności społecznej jest coraz większa liczba wolontariuszy, czego ilustracją jest fakt, że według badań już co piąty Polak angażuje się w wolontariat.
Rola organizacji prozwierzęcych w kształtowaniu postaw otwartości i empatii wobec świata zwierzęcego jest nie do przecenienia również z perspektywy znaczenie szerszej, a mianowicie naszego stosunku do środowiska naturalnego. Chodzi tutaj o liczne kampanie społeczne o proekologicznym wymiarze, ja chociażby „STOP łańcuchom”, prowadzoną przez stowarzyszenie OTOZ Animals, czy też „End the Cage Age” Ogólnoeuropejskiej Inicjatywy Obywatelskiej (m.in. Stowarzyszenie „Otwarte Klatki”, Fundacja Compassion in World Farming Polska), zakończenia długodystansowego transportu żywych zwierząt, czy wreszcie kampanie na rzecz zrównoważonej żywności, które pozwalają budować i upowszechniać postawy łagodzące bądź wręcz niwelujące problemy dotykające obszarów ekologii i środowiska naturalnego. Z drugiej strony – jak wskazują badania – organizacje dobroczynne z reguły mają niewielu członków i zazwyczaj zmagają się z finansowymi ograniczeniami.
O ile przepisy prawa krajowego umożliwiają pozarządowym organizacjom społecznym – po uzyskaniu na podstawie ustawy z 24.4.2003 r. o działalności pożytku publicznego i wolontariacie (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 571) statusu organizacji pożytku publicznego – pozyskiwanie odpisów od podatku dochodowego od osób fizycznych w postaci 1,5% na finansowanie ich działalności statutowej, o tyle zbiórki społeczne stanowią dla tych organizacji istotne źródło finansowania, zwłaszcza w przypadku organizacji małych, jak chociażby znana mi osobiście niewielka Fundacja Obrony Zwierząt Bojkot, której działalność polegająca na utrzymaniu, opiec, leczeniu i zapobieganiu bezdomności zwierząt oraz wspieraniu rzeszy wolontariuszy, którzy każdego dnia doglądają i karmią bezdomne zwierzęta (koty, psy), finansowana jest wyłącznie z darowizn. Wiele z organizacji tego typu przeprowadza interwencje bezpośrednie, co wiąże się z koniecznością zapewnienia zwierzętom odbieranym od maltretujących je tzw. opiekunów (gdyż nie użyję tutaj wielokroć pozostających w obiegu wyrażeń jak: posiadacz, właściciel, bowiem stanowiłoby to ową afirmację tego urzeczowiania zwierząt, czemu zdecydowanie się przeciwstawiam) nie tylko opieki, ile wręcz niezbędnej w licznych przypadkach pomocy lekarskiej.
O ile aktualnie organizacja zbiórek pieniężnych poprzez media społecznościowe jest łatwa i może być sprawnie przeprowadzana dzięki funkcjonalności rozwiązań, jakie dostarczają platformy społecznościowe, o tyle zmiana reguł gry i wycofanie się z tych opcji (na mocy jednostronnych zmian w regulaminie platform) może bez wątpienia zakłócić, czy wręcz zagrozić dalszemu funkcjonowaniu licznych organizacji prozwierzęcych oraz tych wszystkich ludzi dobrego serca, którzy – każdy we własny sposób (np. poprzez organizacje tzw. zbiórek urodzinowych) – starają się wspomagać działalność na rzecz zwierząt. Tak oto ostatecznie znów zwierzęta poniosłyby konsekwencje kolejnego – globalnego – sporu w świecie ludzi.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →