Większość uczestników procesu legislacyjnego przyjęło, że zmiany podatkowe muszą być ogłoszone z odpowiednim vacatio legis, a w przypadku zmian w podatkach dochodowych wystarczająca jest publikacja do 30 listopada roku poprzedzającego. Wnioskowanie to oparte jest na opacznym rozumieniu wytycznych Trybunału Konstytucyjnego. Wskazywał on co prawda na 30 listopada jako ostatni moment ogłoszenia tych zmian. Jednak podkreślał, że ten okres powinien być wystarczający dla dostosowania się adresatów do nowych regulacji.

Rewolucyjne zmiany podatkowe w podatkach dochodowych tym razem dotykają polskich przedsiębiorców oraz podatników uzyskujących dochody z pracy najemnej. Projekty tych zmian nie zostały poddane konsultacjom społecznym (trzydniowy termin nie był przejawem rzeczywistej intencji ich konsultowania i dialogu). Mimo to w trakcie prac legislacyjnych podkreślano wadliwość projektów oraz ich nierzetelne uzasadnienie.

Przede wszystkim w projekcie Ministerstwa Finansów wskazano, że głównym celem zakładania spółek komandytowych ze spółką z o.o. jako komplementariuszem jest optymalizacja podatkowa. Jakoby takim działaniem było unikanie podwójnego opodatkowania spółek kapitałowych (podatek CIT płacony przez spółkę, a następnie podatek od dywidendy). Spółki komandytowe miały być także wykorzystywane przez zagraniczne podmioty do zmniejszania podatków uiszczanych w Polsce. Obydwa twierdzenia nie są prawdziwe.

Po pierwsze, wybór formy prowadzenia działalności gospodarczej nie jest działaniem sztucznym i nie można go kwalifikować jako unikanie opodatkowania. Uzasadnienie projektu ustawy wskazuje, że dokonane zmiany naruszają konstytucyjną swobodę działalności gospodarczej (art. 22). Niezrozumiałe są twierdzenia projektodawców o konieczności wyboru formy spółek kapitałowych w sytuacji, gdy ta forma byłaby najwłaściwsza ze względu na przedmiot prowadzonej działalności. Okazuje się po raz kolejny, że  przedsiębiorcy podejmują błędne decyzje, dlatego administracja i ustawodawca muszą im „pomóc” wrócić na właściwe tory.

Po drugie, spółki komandytowe w Polsce zakładane są głównie przez właścicieli firm rodzinnych. Idealnie odpowiadają potrzebom sukcesyjnym oraz zaangażowaniu inwestorów biernych. Bardzo często wykorzystywane są w branży doradczej, gdzie tylko jeden ze wspólników odpowiada jako komplementariusz, ale także ma prawo do reprezentacji. Pozostali wspólnicy nie nabywają takich uprawnień.

Po trzecie, liczba spółek komandytowych w Polsce jest proporcjonalnie mniejsza niż np. w Niemczech. Tam również możliwe jest jednokrotne opodatkowanie wspólnika takiej spółki. Nie jest to traktowane jako struktura optymalizacyjna, mimo że państwo to prowadzi skuteczne działania przeciwdziałające unikaniu opodatkowania.

Po czwarte, w roku 2018 na ponad 38 tys. spółek komandytowych jedynie 2,3 tys. miało zagranicznego wspólnika. Co najważniejsze, jedynie w przypadku 2 tys. spółek udział zagranicznego wspólnika był większościowy. Jednocześnie ponad 43% spółek miało dominujący udział osób fizycznych będących polskimi rezydentami.

Po piąte, kontrola podatkowa dochodów z transparentnych spółek komandytowych powinna być prowadzona w stosunku do każdego ze wspólników. Dla administracji podatkowej było to dodatkowe zadanie, czasami pracochłonne. Lepiej zatem zmienić zasady opodatkowana niż podnieść kompetencje KAS.

Dla projektodawców opodatkowanie spółek komandytowych (niektórych spółek jawnych) jest idealnym rozwiązaniem zmierzającym do ułatwienia funkcjonowania Krajowej Administracji Skarbowej oraz… zwiększenia wpływów podatkowych. Jednak zakładane w projekcie znaczące zwiększenie wpływów z podatku dochodowego od osób prawnych jest nierealne, zwłaszcza w perspektywie kilku lat. Wystarczy wskazać, że zyski wspólników osiągnięte przed zmianą były już opodatkowane, a zatem w kolejnych latach mogą być wypłacone bez dodatkowego obciążenia. W niektórych branżach są to skumulowane zyski z ostatnich kilkunastu lat. Ponadto znaczna część spółek komandytowych będzie miała status małego podatnika (obroty do równowartości 2 mln euro), a tym samym zapłacą niższy, 9-procentowy podatek CIT. Jednocześnie wiele przedsiębiorstw ulegnie przekształceniu lub reorganizacji do bardziej optymalnej formy działalności gospodarczej. Warto także wskazać, że drastycznie spadną wpływy z daniny solidarnościowej, którą nie będą objęte dochody wypłacane wspólnikom spółek komandytowych.

Podobnie negatywnie należy ocenić zwiększenie obciążenia osób fizycznych poprzez zmiany w zakresie ulgi abolicyjnej, której istotą jest zniesienie skutku metody proporcjonalnego odliczenia w stosunku do wybranych źródeł przychodów i zrównanie ich efektywnego opodatkowania ze skutkiem, jaki powoduje metoda wyłączenia z progresją. Uzasadnieniem wprowadzonej zmiany ma być… wzrost świadomości podatników pracujących za granicą, że trzeba zadeklarować, a niejednokrotnie zapłacić dodatkowe obciążenie podatkowe. Tym samym zamiast pozostawić mechanizm preferujący brak zmiany rezydencji podatkowej, pozwalając na skorzystanie z ulgi w rozliczeniu dochodów zagranicznych, projektodawcy zachęcają do migracji. Dotyczy to zwłaszcza marynarzy, którzy już rozważają zmianę swojego miejsca rezydencji podatkowej (centrum interesów życiowych).

Zmiany podatkowe powinny być wprowadzane z odpowiednim vacatio legis, a takim nie jest miesięczny termin. Dla tak zasadniczych zmian potrzebny jest co najmniej sześciomiesięczny, najlepiej roczny termin. Tornado nie jest zjawiskiem pożądanym, zwłaszcza gdy już jesteśmy w trakcie sztormu związanego z obecną sytuacją epidemiologiczną. Dodatkowo w 2021 roku wzrośnie szereg podatków i opłat. Koszty prowadzenia biznesu, zwłaszcza przez polskie firmy rodzinne, znacznie wzrosną w sytuacji, gdy inne państwa Unii Europejskiej obniżają podatki. Najbardziej jednak martwi brak konsultacji społecznych oraz nieujawnienie rzeczywistych celów zmian – wyłącznie fiskalnych.

Prof. Adam Mariański, Partner Mariański Group
Najlepszy doradca podatkowy w Polsce w podatku dochodowym wg rankingu „Rzeczpospolitej”