Projekt przepisów, który by na to pozwalał, utknął w martwym punkcie.
Uprawnienie do preferencji
W końcu stycznia upływa termin na zgłoszenie do małego ZUS+. Chodzi o możliwość opłacania składek na dogodniejszych zasadach. Dotyczy to przedsiębiorców, których przychód w poprzednim roku kalendarzowym nie przekroczył 120 tys. zł. Jeśli natomiast działalność gospodarcza była prowadzona krócej, limit ustala się proporcjonalnie do liczby dni prowadzenia firmy. Z ulgi skorzysta tylko osoba, która działała w poprzednim roku przez co najmniej 60 dni.
Dla preferencji ważny jest także dochód jako podstawa kalkulowania składek. Jak go wyliczyć? Po pierwsze, trzeba ustalić przeciętny miesięczny dochód z działalności gospodarczej w poprzednim roku. W tym celu należy podzielić roczny dochód z działalności gospodarczej przez liczbę dni jej prowadzenia, a uzyskany wynik pomnożyć przez 30. Następnie przeciętny miesięczny dochód należy pomnożyć przez współczynnik 0,5 i właśnie od tej kwoty naliczane są składki na ubezpieczenia społeczne.
W końcu trzeba też sprawdzić, czy rezultat jest niższy niż 30 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę w danym roku (ponieważ jest to najniższa kwota, od której należy opłacić składkę) i czy nie przekracza 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia ustalonego na dany rok (gdyż przy takim wyniku obliczeń bardziej opłacalne jest opłacanie należności bez ulgi).
Z przepisów wynika, że z preferencji korzystają płatnicy maksymalnie przez trzy lata (36 miesięcy) w ciągu pięciu lat (60 miesięcy).
Wydawałoby się zatem, że podmioty będące na małym ZUS+ w latach 2020–2022 mogą ponownie skorzystać z niego od 2025 r. Już w ubiegłym roku okazało się jednak, że z obliczaniem terminu jest problem. Wówczas płatnicy korzystający z preferencji w latach 2019–2021 (trzy kolejne lata) i mający przerwę w latach 2022–2023 (dwa lata), a którzy chcieli skorzystać z małego ZUS+ od 2024 r., napotkali problemy. ZUS twierdził, że uprawnieni do ulgi będą od 2025 r., tj. dopiero gdy miną trzy lata przerwy od poprzedniego okresu stosowania tej preferencji, z uwagi na terminy składania wniosków. W efekcie przerwa w korzystaniu z ulgi trwałaby nie dwa, ale trzy lata.
Ówczesny rzecznik małych i średnich przedsiębiorców z takim podejściem się nie zgadzał. W liście do premiera Donalda Tuska wnosił o rozstrzygnięcie rozbieżności pomiędzy swoją wykładnią a podejściem organu rentowego. Twierdził, że przepisy są dobrze skonstruowane, tylko interpretacja ZUS jest niewłaściwa.
Z kolei prawnicy specjalizujący się w tej materii twierdzili, że to organ rentowy ma rację, błąd zaś leży po stronie ustawodawcy.
Na zmiany poczekamy
Rząd doszedł do podobnego wniosku i przygotował projekt nowelizacji ustawy w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego (…). Dodając art. 11a i 11b do ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 497 ze zm.), chciał zakończyć problem.
Przepisy miały wejść w życie 1 stycznia 2025 r. Problem w tym, że proces legislacyjny utknął w martwym punkcie. Nowelizacja cały czas czeka na przyjęcie przez rząd. Istnieją zatem małe szanse, że zostanie uchwalona do końca stycznia. A to wówczas mija termin zgłoszeń do małego ZUS+ na rok 2025.
– Niestety przepisy nie są procedowane i nie pojawiły się jeszcze nawet w Sejmie, a czasu na ich wdrożenie jest coraz mniej. Warto zaznaczyć, że w trakcie tego roku kilku przedsiębiorców sądowo wygrało spór z ZUS dotyczący tej kwestii. Niemniej na pewno nie chodzi o to, żeby „walczyć” z systemem. Przepisy powinni być jasne – mówi Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w inFakt.
Natomiast zdaniem dr. Tomasza Lasockiego z Politechniki Warszawskiej, nawet jeżeli wspomniane regulacje weszłyby w życie w terminie, to nie oznacza, że sytuacja płatników korzystających z preferencji w latach 2020–2022 byłaby klarowna.
– Przypominam, że tym osobom przedłużono w 2023 r. korzystanie z małego ZUS+ o 12 miesięcy w drodze wyjątku, na podstawie specjalnego przepisu. Został on jednak tak skonstruowany, że nie jest do końca jasne, czy te osoby nie powinny wstrzymać się z korzystaniem z ulgi ten jeden rok – wyjaśnia ekspert.
Jego zdaniem zrezygnowanie z jakiegokolwiek ograniczenia czasowego byłoby ryzykowne.
– Przed kilku laty przeprowadziłem symulacje, z których wynika, że osoba, która przez całe zawodowe życie była przedsiębiorcą i korzystałaby nieprzerwanie z tej ulgi, nie nabyłaby prawa nawet do minimalnej emerytury. A to w dłuższej perspektywie obciążyłoby też państwo, które musiałoby ją wspomagać środkami z budżetu, np. w obszarze pomocy społecznej – ocenia dr Lasocki.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →