Błądzić rzecz ludzka, także w rozliczeniach podatkowych. Czasami zdarzają się sytuacje, w których błąd podatnika przyczynia się do zwiększenia kwoty zobowiązania podatkowego. Fiskus więc zyskuje, podatnik traci. Co do zasady, w takim przypadku powstaje nadpłata podatku zgodnie z art. 72 ustawy z 29.8.1997 r. – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 900 ze zm., dalej OrdPU).
Podatnicy mają narzędzia do wystąpienia o nadpłatę podatku, często przy okazji składania do urzędu skarbowego korekt deklaracji, z której nadpłata wynika. Sprawa nie jest jednak taka prosta w przypadku podatków pośrednich a więc takich, w których ekonomiczny ciężar podatku ponosi inny podmiot.. Z taką sytuacją mamy do czynienia w omawianej interpretacji.
Czego dotyczyła sprawa?
Podatniczka prowadzi działalność gospodarczą w zakresie usług fryzjerskich i co nikogo specjalnie dziwić nie powinno, prowadzi ewidencję sprzedaży przy zastosowaniu kasy rejestrującej zgodnie z art. 111 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 106 ze zm., dalej: VATU). Siłą rzeczy, klientami podatniczki są bowiem osoby fizyczne działalności gospodarczej nieprowadzące.
Podatniczka zmuszona była do dokonania wymiany jednej ze swoich kas, co ciekawe bezpośrednio po odblokowaniu tzw. lockdownu związanego z pandemią COVID-19. Po pewnym czasie okazało się, że nowa kasa została przez serwisanta źle zaprogramowana. Do świadczonych przez podatniczkę usług przyporządkowana została podstawowa stawka 23% VAT, podczas gdy usługi te korzystają z obniżonej stawki 8% VAT.
W efekcie, podatniczka zaczęła mimowolnie raportować świadczenie swoich usług ze stawką podstawową, jakkolwiek (jak twierdzi) nie podwyższyła ceny brutto. Klienci płacili więc w praktyce tę samą cenę za usługę co wcześniej. Tyle, że do urzędu skarbowego wpłacana była przez podatniczkę kwota wyższa niż wynikająca z przepisów. Nie trudno nie zauważyć, że podatniczka w ten sposób traciła kilkanaście procent swojego obrotu. Postanowiła więc skorygować deklarację podatkową o zawyżoną kwotę podatku, by przywrócić poprawność rozliczeń.
Stanowisko organu
Wydając interpretację indywidualną z 30.9.2020 r. (0114-KDIP1-3.4012.461.2020.2.PRM) Dyrektor KIS z pomysłem podatniczki stanowczo się nie zgodził. Wskazał przy tym na kilka argumentów:
- zasadniczo nie ma możliwości korygowania sprzedaży zaewidencjonowanej na kasie rejestrującej, poza przypadkami tzw. oczywistych omyłek. Jednak w tej sytuacji, omyłka taka nie zachodzi. Oczywistą omyłkę fiskus rozumie jako taką, która ma miejsce w momencie sprzedaży, bądź niezwłocznie po niej. Tu zaś podatniczka zreflektowała się po zdecydowanie dłuższym czasie;
- podatniczka „przerzuciła” ciężar pomyłki na swoich klientów – to oni bowiem płacą w cenie nabywanych usług kwotę VAT. Zatem, zdaniem fiskusa podatniczka nie odczuła w istocie we własnej kieszeni błędu związanego ze źle zaprogramowaną kasą;
- zwrot zapłaconego podatku na rzecz podatniczki, która nie poniosła ekonomicznego ciężaru podatku oznaczałby jej nieuzasadnione przysporzenie (wzbogacenie) – a te nie jest zgodne z pryncypiami unijnymi i istotą systemu VAT;
- w omawianej sytuacji zwrot kwoty podatku VAT bezsprzecznie należy się temu, kto wartość tę utracił, a zatem osobie, która faktycznie poniosła ekonomiczny ciężar podatku. Natomiast, nie jest możliwe udzielenie takiego zwrotu przez podatniczkę, bo siłą rzeczy sprzedaż rejestrowana na kasie fiskalnej nie umożliwia identyfikacji kontrahentów dla celów ewentualnego zwrotu.
Najlepiej będzie zacząć komentarz do omawianej interpretacji posiłkując się wartościami czysto arytmetycznymi.
Załóżmy, że usługa fryzjerska kosztuje 100 PLN brutto. Prawidłowe zastosowanie 8% stawki VAT oznacza w tym przypadku kwotę podstawy opodatkowania netto w wysokości 92,59 PLN i kwotę VAT w wysokości 7,41 PLN. Błędne zastosowanie stawki 23% VAT to zaś kwota netto 81,30 PLN i kwota VAT 18,70 PLN (tak działa magia wyliczania VAT metodą „w stu”).
Na każdej tego typu transakcji, podatniczka nadpłaca więc do urzędu skarbowego 11,29 PLN VAT i o tyle mniej zostaje w jej kieszeni. Co by się stało, gdyby podatniczka skutecznie wystąpiła o nadpłatę podatku? Ano, pozwoliłoby to przywrócić rozliczenia do stanu zgodnego z obowiązującymi przepisami („w kieszeni” zostałoby 92,59 PLN kwoty netto).
Na jakiej więc zasadzie fiskus twierdzi, że na takim zabiegu doszłoby do nieuprawnionego wzbogacenia? Na pierwszy rzut oka widać raczej, że na tę chwilę podatniczka w sposób może nie nieuprawniony ale raczej zubożała. W tym kontekście całkowicie niezrozumiałe jest stwierdzenie fiskusa, że korekta podatku będzie możliwa jedynie wówczas, gdy podatniczka zidentyfikuje nabywców i zwróci im nadpłacony VAT. Raz – fiskus doskonale wie, że nie jest to możliwe. Dwa – tego typu zabieg specjalnie by podatniczce nie pomógł. Nadal bowiem w jej kieszeni zostałoby 81,30 PLN czyli o 11,29 PLN mniej, niż wynikałoby z prawidłowego rozliczenia (skoro musiałaby oddać tę kwotę każdemu ze swoich klientów). Sensu w takich korektach większego by więc nie było (poza niewątpliwym walorem marketingowym, bo klienci pewnie by to docenili).
Wnioski: fiskus a priori założył, że podatniczka wraz z zawyżeniem stawki VAT podniosła też cenę brutto swoich usług. Gdyby tak było, faktycznie o nieuprawnionym wzbogaceniu można by przebąkiwać. Jeśli jednak tak nie było (a tak zdaje się podatniczka twierdzić), to najzwyczajniej w świecie ponosi ona konsekwencję swojego niedopatrzenia. Na nic zdają się tym razem okoliczności pandemiczne. Na nieprawidłowe zaprogramowanie kasy fiskalnej, nomen omen fiskus oka nie przymyka. Pytanie „a co by było w sytuacji odwrotnej, tj. gdyby podatnik nieprawidłowo zastosował stawkę obniżoną zamiast podstawowej?” pozostawimy bez odpowiedzi.