Jaki będzie efekt zmian w uldze abolicyjnej?
Należy się spodziewać znacznego wzrostu obciążeń w Polsce dla części podatników. Wyższy podatek zapłacą osoby uzyskujące dochody w krajach, z którymi łączą nas umowy z niekorzystną metodą unikania podwójnego opodatkowania, czyli metodą kredytu. Będą to przede wszystkim pracownicy, którzy zdecydowali się podjąć zatrudnienie w zagranicznych podmiotach, a także konsultanci, członkowie zarządów czy rad nadzorczych w spółkach usytuowanych właśnie w tych krajach. Podwyżka podatków obejmie więc dochody m.in. z umów o pracę, zleceń, kontraktów menedżerskich czy zasiadania w radach dyrektorów.
Jak wysokie będą dopłaty?
Przedstawmy to na przykładzie polskiego rezydenta podatkowego, który uzyskał wyłącznie w Wielkiej Brytanii 90 tys. zł wynagrodzenia brutto rocznie i zapłacił tam ok. 5 tys. zł podatku. Dotychczas, dzięki uldze abolicyjnej, nie płacił w ogóle podatku w Polsce (wcześniej było wyłączenie z progresją, a po zmianie wynikającej z konwencji MLI jest ulga abolicyjna niwelująca negatywne skutki niekorzystnej metody podwójnego opodatkowania).
W rozliczeniu za 2021 r. od 10 502 zł polskiego podatku (to kwota po odliczeniu podatku brytyjskiego) podatnik odejmie 1360 zł ulgi abolicyjnej. W efekcie będzie musiał dopłacić do polskiego urzędu skarbowego 9142 zł PIT. To dużo.
Część osób zapowiada, że wyprowadzi się z Polski. Czy łatwo zmienić kraj rezydencji?
Polskim rezydentem podatkowym jest osoba przebywająca w kraju ponad 183 dni w roku lub mająca tu centrum interesów życiowych. Nie można jednak pomijać regulacji obowiązujących w państwie, do którego podatnik zamierza się przeprowadzić. To one mogą powodować, że stanie się w tym samym czasie rezydentem podatkowym innego kraju i powstanie dylemat, gdzie faktycznie jest to miejsce zamieszkania, które zmusza go do płacenia podatków od wszystkich swoich dochodów.
Jak to wygląda w praktyce?
Utratę polskiej rezydencji zapewne łatwiej będzie udowodnić tym, którzy wyjechali za granicę wraz z najbliższą rodziną, wspólnie z małżonkiem, mają tam pracę, dostępne mieszkanie, dzieci poszły do zagranicznych szkół i zasadniczo spędzają życie w kraju, do którego się przenieśli. Jeśli jednak najbliższa rodzina została w Polsce, a podatnik funkcjonuje w obu krajach – np. wraca raz lub dwa razy na miesiąc lub kwartał do kraju – znacznie trudniejsze, jeśli w ogóle możliwe, będzie twierdzenie, że rezydencja podatkowa uległa zmianie. Likwidacja ulgi abolicyjnej w jej dotychczasowej formule może spowodować, że podatnicy przeanalizują swoją sytuację pod kątem rezydencji podatkowej. Finalnie przyspieszą decyzję o przeprowadzce na stałe do innego państwa, mimo że do tej pory takich decyzji nie podejmowali z różnych przyczyn, czasem prozaicznych, jak np. brak czasu.
Co w sytuacji, gdy ktoś wyjedzie, ale nadal będzie miał w Polsce mieszkanie, które np. wynajmie?
Samo posiadanie mieszkania w Polsce nie może jeszcze świadczyć o utrzymywaniu polskiej rezydencji podatkowej, podobnie jak posiadanie nieruchomości na wynajem. Należy wziąć pod uwagę całokształt okoliczności, które wpływają na ocenę, gdzie podatnik faktycznie ma centrum swoich interesów życiowych.
Czy możemy się spodziewać sporów?
Trudno przewidywać, jaką praktykę przyjmą organy podatkowe, jednak nie jest to wykluczone. Zmiany mają ewidentnie cel profiskalny. A kryteria ustalania miejsca rezydencji podatkowej nie są dość precyzyjne.
Spory mogą dotyczyć interpretacji pojęcia „centrum interesów życiowych” podatnika. Organy podatkowe mogą kwestionować fakt, że podatnik ma silniejsze związki z innym krajem i przestał być polskim rezydentem. Po przeprowadzce warto zadbać o uregulowanie prawa pobytu, zatrudnienie, związki ekonomiczne i społeczne w nowym kraju.
Pomocne może być także uzyskanie zagranicznego certyfikatu rezydencji podatkowej, czyli zaświadczenia wydanego przez administrację podatkową danego państwa. Trzeba jednak zaznaczyć, że w przeszłości zdarzało się, że sam certyfikat nie wystarczał, aby przekonać polskiego fiskusa o zmianie rezydencji podatkowej.