Pójdziesz do kancelarii adwokackiej albo radcowskiej, zapłacisz jak za zboże, a połowy rzeczy do ciebie mówionych i tak nie zrozumiesz. Takiej retoryki używają firmy oferujące usługi prawne, by przyciągnąć klientów w potrzebie.
To posługiwanie się stereotypami, i to niezgodne z zasadami konkurencji – odpowiadają profesjonalni pełnomocnicy, przypominając, że za nimi stoją lata nauki i konieczność przestrzegania standardów.
Będą dyscyplinarki
Działalność kancelarii odszkodowawczych od lat spędza sen z powiek samorządom prawniczym. To sektor – jak podają szacunki – wart kilkaset milionów złotych rocznie, którego nie obowiązują sztywne reguły w zakresie choćby sposobów pozyskiwania klientów czy reklamy.
W efekcie w internecie nietrudno znaleźć treści, w których firmy, zachwalając swoje usługi, próbują zdyskredytować świadczone przez adwokatów i radców, twierdząc m.in., że w kancelariach myśli się tylko o zarobieniu na kliencie.
Na problem uwagę Naczelnej Radzie Adwokackiej zwróciło stowarzyszenie adwokackie Defensor Iuris. Jak wskazuje jego rzecznik prasowy adwokat Krzysztof Gawęcki, rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji to czyn nieuczciwej konkurencji, a powielanie stereotypowych opinii naraża profesjonalnych pełnomocników na utratę zaufania przez potencjalnych klientów.
Z ramienia NRA sprawę monitoruje komisja do spraw etyki. Aktywni są także radcowie prawni. Mecenasom, którzy decydują się współpracować z firmami odszkodowawczymi czy oddłużeniowymi, wszczynają dyscyplinarki.
– Świadczenie przez radcę prawnego pomocy prawnej na podstawie umowy ze spółką na rzecz klientów tej spółki stanowi naruszenie przepisów o formach wykonywania zawodu – mówi Gerard Dźwigała, główny rzecznik dyscyplinarny KIRP. I dodaje: – Wiemy, że takie incydenty się zdarzają. Sprawy o tym charakterze są już rozpoznawane przez rzeczników dyscyplinarnych.
Trzeba zmian
Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Włodzimierz Chróścik wymienia ryzyka współpracy z podmiotami, które nie są profesjonalnymi kancelariami.
– Takie podmioty nie mają z kancelarią prawną nic wspólnego i wbrew temu, co mówią, generują dla klientów duże zagrożenie i nierzadko problemy. Pracownicy tych firm nie podlegają żadnej odpowiedzialności – ani zawodowej, ani odszkodowawczej, które są gwarantowane w przypadku profesjonalnych pełnomocników – wskazuje.
Jego zdaniem konkurenci wcale nie oferują atrakcyjnych warunków. – Wynagrodzenia często są ustalane w taki sposób, że ostatecznie okazują się dużo wyższe niż u profesjonalnego pełnomocnika.
– Adwokaci w wielu przypadkach kierują się stawkami określonymi w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości w zakresie stawek minimalnych. Wynika to ze znaczącego napływu młodych adwokatów, którzy poszukują klienta i oferują mu bardzo atrakcyjne ceny – dodaje adwokat Małgorzata Kożuch, przewodnicząca Komisji ds. Etyki, Praktyki Adwokackiej i Wykonywania Zawodu przy NRA.
Problem w tym, że osobom szukającym pomocy prawnej czasem trudno zweryfikować, czy decydują się na współpracę z prawnikiem po aplikacji, czy firmą prawniczą, za którą może stać osoba bez wiedzy.
– Obecnie obowiązujące przepisy, które nie regulują precyzyjnie np. posługiwania się nazwą „kancelaria”, umożliwiają działanie takich podmiotów i wprowadzanie w błąd klientów. Być może jednym z rozwiązań byłoby zastrzeżenie nazwy „kancelaria” jako właściwej wyłącznie dla członków samorządów prawniczych – mówi Włodzimierz Chróścik. I dodaje: – Ze względu na rosnącą skalę problemu w naszym środowisku pojawiają się głosy zachęcające do podjęcia dyskusji wewnętrznej na ten temat, która skutkowałaby być może propozycją legislacyjną.