Szacuje się, że otwarte dane w UE są warte miliardy euro. Jak to wygląda w Polsce, trzy miesiące po wejściu w życie przepisów otwierających dostęp do danych publicznych?
Zdecydowanie za wcześnie oceniać wpływ ustawy na otwieranie danych, choć widać, że wiele instytucji ostatnio zintensyfikowało swoje działania. Nie bez znaczenia dla tego procesu pozostaje zwiększanie kompetencji urzędów do przygotowywania danych do otwartego standardu i efekty tych działań są widoczne. Natomiast same przepisy wzmacniają te kluczowe procesy, ale nie pozostają w bezpośrednim związku z tym, że danych otwiera się po prostu więcej. Dodatkową motywacją do otwierania jest ekonomia. Biznes już zauważa, że dane to zarówno surowiec, jak i element pozwalający na optymalizację pracy. Z tego się bierze też oczekiwanie, że instytucje publiczne będą otwierać coraz więcej zestawów danych.
Jaka jest jakość danych udostępnianych przez podmioty publiczne?
Wszystko zaczyna się już na etapie ich zbierania. Już wtedy muszą być zapisywane w określonych standardach. „Czyszczenie” już istniejących danych jest bardzo pracochłonne i nie jest możliwe przeprowadzenie tego procesu na masową skalę. Ale coraz więcej urzędów, co można obserwować na platformie dane.gov.pl, otwiera swoje dane i przekazuje do ponownego wykorzystywania.
Komisja Europejska wysłała do konsultacji akt w sprawie danych. Co i kiedy zmieni się po jego wejściu w życie?
Ten akt ma duże znaczenie dla wymiany danych między różnymi sektorami, w tym między sektorem biznesowym i publicznym. Jednym ze zjawisk związanych z faktycznym wykonywaniem zadań publicznych przez biznes (np. informacje dotyczące transportu czy natężenia ruchu) są zbierane i przetwarzane przez sektor prywatny. Unia Europejska zachęca również samych obywateli do dzielenia się danymi w ramach tzw. altruizmu danych. Dzięki temu, że instytucje publiczne będą miały większy dostęp do takich danych, będą m.in. mogły lepiej przystosowywać się do wyzwań w prowadzeniu polityki publicznej, np. poprzez lepszą analizę rynku mieszkaniowego.
Od 8.3.2022 r. administracja ma udostępniać dane tzw. dynamiczne. Co to znaczy?
Jest to bardzo ważny standard, ponieważ pozwala np. na szybki dostęp do danych z czujników powietrza czy ruchu. Bardzo ważne są także tzw. dane o wysokiej wartości. Niestety, Komisja, która powinna przygotować szczegółowe regulacje, jest z tym mocno opóźniona. A dotyczyć one mają m.in. dostępu do danych rejestracyjnych spółek, czyli np. naszego Krajowego Rejestru Sądowego, które też mają być udostępnianie w sposób dynamiczny. Otwieranie tego typu danych ma szczególne znaczenie przy okazji sankcji nałożonych na biznes związany z Rosją. Jeżeli sankcje mają być skutecznie wdrażane, to musimy mieć swobodny i pełny dostęp do takich danych, również w zakresie beneficjentów rzeczywistych. W tej chwili nie są one udostępniane w formacie otwartych danych.
Jak nowy system chroni osoby, których dotyczą dane, przed nadużyciem ich przez podmioty, które pobierają te dane?
Jeżeli wyeliminuje się ryzyka związane z naruszeniem prawa do prywatności, lub nie użyje się tych danych do podejmowania decyzji bez nadzoru człowieka, a w przypadku rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji, również na szczegółowej ocenie skutków, to nie widzę większych ryzyk związanych z wykorzystywaniem danych.
Jakie widzi pan możliwości wykorzystania otwartych danych dla rozwoju biznesu?
Bez danych żaden biznes nie może w zasadzie obecnie funkcjonować. Czy to chodzi o obserwacje tendencji na rynku, zamówień publicznych czy sprawdzanie rzetelności swoich klientów. Możliwości są nieograniczone, a ci którzy nie będą przynajmniej w minimalnym stopniu korzystać z danych, nie poradzą sobie z konkurencją.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →