Wraz z wybuchem wojny wielu ukraińskich prawników niemal z dnia na dzień straciło pracę. Gdy 24 lutego zaczęła się rosyjska agresja, przestały działać sądy, a wiele firm wstrzymało zlecenia na obsługę prawną. Niektórzy prawnicy przedostali się do Polski. Tu starają się kontynuować działalność, najczęściej poprzez współpracę z polskimi kancelariami.
Ucieczka przed wojną
Igor Switłyk pracował w kijowskim biurze międzynarodowej kancelarii Dentons.
– Jeszcze przed wojną miałem propozycje od kolegów z sieci Dentons Europe i z biura w Warszawie, by się do nich przenieść na zasadzie tzw. secondmentu – wspomina Switłyk.
Gdy na Kijów spadły pierwsze bomby, decyzja była szybka. – W ciągu pół godziny wraz z rodziną spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Najpierw myśleliśmy, by się zatrzymać gdzieś na zachodzie Ukrainy, ale w końcu skorzystaliśmy z oferty kolegów z Warszawy – opowiada prawnik. Zdążył, zanim zamknięto granicę dla mężczyzn.
W Polsce okazało się, że bardzo przydatne jest doświadczenie Switłyka w obsłudze prawnej międzynarodowych firm farmaceutycznych. Już z biura Dentons w Warszawie służył im pomocą w rozwiązywaniu różnych problemów, jakie pojawiły się w związku z wojną w Ukrainie. Od razu zajął się też pomocą dla ukraińskich uchodźców. Mało tego, zorganizował wśród polskich prawników zbiórkę pieniędzy, za które kupiono i wysłano do Ukrainy trzy ambulanse.
– Nawet gdyby ktoś mi zarzucał, że nie jestem w mojej ojczyźnie i nie walczę, to spokojnie mogę odpowiedzieć, że pracuję dla Ukrainy tu, w Polsce. Może nie przysyłam broni, ale te karetki pogotowia też mają swoją wartość – mówi Switłyk. Dodaje, że dużą wartością z jego nieoczekiwanej przeprowadzki do Polski jest pogłębienie kontaktów z polskimi prawnikami i przedsiębiorcami.
– To się bardzo przyda już wkrótce, bo wiele ukraińskich firm nawiązuje teraz kontakty z polskimi, szykują wspólne projekty, a zadaniem prawników z Polski i Ukrainy będzie ich obsługa – konkluduje.
Wiedza fachowców
Dla Oksany Kokariewej, prawniczki z Charkowa, początek wojny też oznaczał koniec zwykłej pracy zawodowej. Mieszkała w północnej dzielnicy miasta, którą już od pierwszych godzin wojny ostrzeliwała rosyjska artyleria. Oksana przeniosła się do dzielnicy południowej, mniej narażonej na ostrzał. Jednak po kilku dniach stało się jasne, że wojna szybko się nie skończy, a Charków, położony w pobliżu rosyjskiej granicy, jest miejscem ciężkich walk. Wtedy, wśród odgłosów wybuchów i serii z broni maszynowej zdecydowała: wyjeżdżam! Uciekając na zachód, postanowiła, że jej celem będzie Polska. Mąż został w Charkowie.
– Przyszło mi to o tyle łatwiej, że mój mąż wcześniej znał wielu Polaków i mówi po polsku. Dzięki temu mogłam w Polsce szybko znaleźć mieszkanie – opowiada Kokariewa.
Na początku kwietnia Oksanę zatrudniła jako konsultantkę kancelaria Domański Zakrzewski Palinka. I już te pierwsze tygodnie pracy dały wrażenie: jest pole do współpracy z ukraińskimi firmami i prawnikami w Ukrainie.
– Więzi gospodarcze między naszymi krajami się zacieśniają. Przecież nie wszystko zbombardowano, wiele ukraińskich firm przeniosło się w bezpieczniejsze rejony kraju. Wygrają na tym te kancelarie prawnicze, które już dziś szukają klientów, a nie czekają na koniec wojny – uważa Kokariewa. Sama przed wojną specjalizowała się m.in. w ukraińskim prawie korporacyjnym, a także zamówień publicznych. Twierdzi, że taka wiedza będzie bardzo przydatna, gdy tylko zaczną się zamówienia publiczne związane z odbudową kraju.
– Chodzi nie tylko o same przedsięwzięcia budowlane, ale też o zakupy różnych towarów i usług związanych z odbudową kraju i utrzymaniem jego funkcjonownaia – dodaje.
Wiele polskich kancelarii prawniczych już od początku wojny w różnej formie pomagało uchodźcom z Ukrainy. Była wśród nich także DLA Piper, która utworzyła nawet specjalne stanowisko prawnika pro bono. Zatrudniła na nim adwokatkę Annę Kaliniczenko, która znalazła się w Polsce po wybuchu wojny.
Ukraińska adwokatka zajęła się pomocą nie tylko swoim rodakom. Już wcześniej kancelaria uruchomiła akcję „DLAGranicy”, polegającą na pomocy uchodźcom przedostającym się do Polski przez granicę białoruską, a Kaliniczenko włączyła się w te działania.
Szybko okazało się, że będzie mogła w Polsce wykorzystać swoją fachową wiedzę, którą wyróżniała się przed wojną w swoim kraju. Była tam cenioną specjalistką od prawa związanego z bankowością, finansami i papierami wartościowymi. – Mam coraz więcej pracy. Pojawiły się w Polsce ukraińskie firmy, które chcą tu rozwinąć działalność i potrzebują wiedzy właśnie z zakresu prawa finansowego – przyznaje adwokatka.
Liczne polskie kancelarie dostrzegają perspektywy profesjonalnej współpracy z Ukrainą. W kancelarii Kochański & Partners utworzono nawet specjalną sekcję, tzw. Ukrainian Desk, która się tym zajmuje i zatrudnia ukraińskich prawników. Kieruje nią adwokat Markijan Malskyj, który przed wojną był jednym z liderów dużej ukraińskiej kancelarii Arzinger. Wybuch wojny zastał go w Rzeszowie.
– Zostałem w Polsce, bo uważam, że pracując tutaj bardziej pomogę mojemu krajowi i jego gospodarce, niż gdybym miał u siebie w kraju czekać w rezerwie na powołanie do wojska – mówi adwokat.
Malskyj wykorzystuje w Polsce swoje doświadczenie jako ekspert od międzynarodowych sporów gospodarczych i arbiter. – Polska będzie odgrywała dużą rolę w przyszłej odbudowie Ukrainy, a przy różnych przedsięwzięciach wsparcie ekspertów prawnych będzie niezbędne. Już dziś obsługuję ukraińskich klientów – mówi adwokat.
Trzeba ułatwień
Z formalnego punktu widzenia, aby ukraińscy adwokaci mogli wykonywać swój zawód w Polsce, powinni tu przejść procedurę urzędowego potwierdzenia swoich umiejętności zawodowych. Bez spełnienia tego warunku nie mogą np. reprezentować klientów przed polskimi sądami. Mogą wydawać opinie i udzielać porad prawnych dotyczących prawa ukraińskiego i międzynarodowego. W praktyce umiejetności te są wykorzytywane przez polskie kancelarie, z którymi współpracują.
Markijan Malskyj uważa, że w dzisiejszej sytuacji powinno się to zmienić.
– Wojna w Ukrainie pokazała, że konieczne są zmiany w prawie międzynarodowym i działaniu instytucji międzynarodowych. Przecież ani ONZ, ani międzynarodowe trybunały nie spełniają dobrze swojej roli. Tym bardziej powinny być zliberalizowane zasady uznawania kwalifikacji zawodowych – uważa adwokat.
Taka liberalizacja nastąpiła już w przypadku działalności lekarzy. W ustawie dotyczącej ukraińskich uchodźców zagwarantowano im prawo wykonywania pracy w Polsce. Niestety, Ministerstwo Sprawiedliwości na razie nie planuje takich zmian, choć apelowała o to do władz krajów unijnych ukraińska palestra i międzynarodowa organizacja prawników CCBE. Komisja Europejska wydała 5.4.2022 r. rekomendację nr 2022/554 dla krajów członkowskich. Sugeruje w niej, by przyspieszyć i uprościć procedury uznawania ukraińskich kwalifikacji zawodowych, m.in. poprzez akceptowanie innych form dowodów niż oryginalne dokumenty (np. kopie cyfrowe).
Jarosława Ostrowska adwokat, starszy wspólnik kancelarii Proxy w Równem, koordynatorka grupy „Ukraińscy adwokaci w Polsce” na Facebooku
W naszej grupie jest ponad 200 ukraińskich adwokatów. To najczęściej kobiety, które prowadziły w Ukrainie indywidualne kancelarie. Większość stara się kontynuować działalność w Polsce, we współpracy z polskimi kancelariami. Tym, którzy znają język polski i polskie prawo, jest łatwiej, ale organizujemy szkolenia. Wiele koleżanek już rozpoczęło procedurę potwierdzania zawodowych kwalifikacji, niektóre chcą zostać w Polsce na stałe. Już dziś jest dużo pracy związanej np. z prawem imigracyjnym i sprawami rodzinnymi. Wśród uchodźców są kobiety z dziećmi, które w zwykłych okolicznościach nie mogłyby wyjechać z kraju. Są też sprawy dotyczące osób, które wyjechały z Ukrainy z dziećmi i nie wiadomo, gdzie są. Pracy dla ukraińskich prawników będzie jeszcze więcej, gdy zacznie się odbudowa Ukrainy.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →