Stworzenie „systemu śledzenia losów dziecka” – do którego dostęp będą miały: policja, pomoc społeczna, jednostki lecznicze i sądy, i w którym znajdą się dane o zdarzeniach związanych z przemocą m.in. wobec najmłodszych – to jedno z najważniejszych założeń planowanej nowelizacji „ustawy Kamilka”.

„Istnienie systemu zapewniłoby szybki dostęp do danych o dziecku i – tym samym – wymianę informacji pomiędzy służbami. Jest to bardzo potrzebne np. w sytuacji zmiany miejsca zamieszkania dziecka (np. przeprowadzki do innego miasta)” – przekonuje Ministerstwo Sprawiedliwości.

Ma być sprawniej

MS już pod koniec sierpnia zapowiedziało, że „ustawa Kamilka”, czyli nowelizacja kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, zostanie doprecyzowana. W ubiegłym tygodniu resort zorganizował w tej sprawie robocze spotkanie „okrągłego stołu”, w którym udział wzięli m.in. przedstawiciele poszczególnych ministerstw oraz rzeczników praw dziecka i praw obywatelskich.

Wśród ważnych propozycji zmian – poza systemem śledzenia – znalazło się też m.in. uproszczenie wykazu przestępstw, których popełnienie wykluczałoby z pracy z dziećmi (skazanych sprawców). Taka zmiana – jak podkreśla MS – będzie wymagała ujednolicenia przepisów wielu ustaw.

Kodeks karny dziś jednak przewiduje, że skazanie za przestępstwo przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, którego ofiarą padła osoba poniżej 15. roku życia, nie podlega zatarciu (jeśli sąd tej kary warunkowo nie zawiesił). Dlatego potencjalny pracodawca i tak zobaczy tę informację w zaświadczeniu, które sprawca chętny do pracy np. w szkole musi dostarczyć mu z rejestru karnego.

Jak postuluje radca prawny Tomasz Rojek, kwestię tę należy uprosić. – Potrzebne jest stworzenie konkretnej listy przestępstw uniemożliwiających zatrudnienie pracownika, która zawarta zostanie w „ustawie Kamilka”, a do której pracodawca mógłby zajrzeć przy rekrutacji – komentuje ekspert.

Samo MS do „ustawy Kamilka” chce wprowadzić słownik z precyzyjnie wyjaśnionymi pojęciami w niej używanymi; chce też gromadzić dane dotyczące zabójstw i ciężkich przypadków krzywdzenia małoletnich (zbierać miałaby je policja, która następnie przekazywałaby je działającemu pod egidą MS zespołowi ds. analizy zdarzeń śmiertelnych lub ciężkiego krzywdzenia małoletnich). Powołane miałyby zostać też zespoły terenowe ds. ochrony dzieci, kuratorzy zaś pracujący z rodzinami, podczas wizyt u podopiecznych, obowiązkowo rozmawialiby z nimi. Wzmocniona zostałaby również ochrona dzieci do lat trzech. Planowana jest też zmiana sposobu sprawdzania niekaralności cudzoziemców, przed dopuszczeniem ich do pracy z dziećmi.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Nie zadziała bez śledzących?

Zdaniem Justyny Podlewskiej, prawniczki z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, kwestie związane z obowiązkiem sprawdzenia w rejestrach osób, które chcą przystąpić do pracy z dziećmi – zarówno Polaków, jak i cudzoziemców – od początku obowiązywania ustawy były trudne do zastosowania w praktyce. Dlatego dobrze, że nowelizacja uprości procedurę w przypadku obcokrajowców. – Nie powinno być tak, że państwo mające o wiele więcej uprawnień i możliwości niż indywidualny pracodawca buduje system, którego koszty w różnych wymiarach ponosi zatrudniający – uważa ekspertka.

Podobnie kwestię sprawdzania cudzoziemców postrzega Karol Molendowski, prawnik z obsługującej NGO-sy kancelarii Legalden. Przypomina, że w myśl „ustawy Kamilka”, realnie to pracodawcy muszą ustalić, czy zatrudnieni obcokrajowcy na pewno nie są sprawcami przestępstw (w systemach działających w krajach ich pochodzenia). – W praktyce to niemożliwe, bo w niektórych państwach systemy te nie funkcjonują jak należy, lub ich prowadzenie nie przystaje do naszych standardów. Tę procedurę trzeba skrócić i uprościć – postuluje prawnik.

Według Justyny Podlewskiej, aby można było wprowadzić wszystkie zapowiedziane zmiany, potrzebne jest utworzenie centralnej służby ochrony dzieci, z oddziałami terenowymi i zatrudnionymi w nich specjalistami.

– To takiej służbie będzie można przekazywać informacje o ewentualnych nieprawidłowościach w rodzinach z dziećmi, które nie ukończyły trzeciego roku życia, bo należą one do grupy wysokiego ryzyka – tłumaczy przedstawicielka Fundacji. I precyzuje, że taka służba prowadziłaby też system śledzenia losów dziecka. Reagowałaby, jeśli pojawiłyby się w nim choćby informacje o kolejnej przeprowadzce rodziny z np. niepełnosprawnym dzieckiem, z których każda nastąpiła po interwencji czy wywiadzie służb socjalnych. Precyzuje, że choć dzisiaj Niebieska Karta „podąża” za rodziną zmieniającą miejsce zamieszkania, to jednak nie jest to wystarczające rozwiązanie.

Skuteczny nadzór

Pomysł stworzenia systemu śledzącego losy dziecka pozytywnie ocenia też mec. Rojek. Wyjaśnia, że obecnie obowiązek monitorowania ciąży na gminnych zespołach interdyscyplinarnych, które wiedzą, że np. matka lub ojciec z rodziny, w której dochodziło wcześniej do aktów przemocy, planuje wraz z nią zmienić miejsce zamieszkania. Kiedy przenosi się do innej gminy, nadzór nad tą rodziną zostanie przerwany, a więc jej dalszy los pozostanie nieznany. Zdaniem eksperta, zespoły te – będące najbliżej tych ludzi – powinny podlegać nadzorowi „z góry”. – Utworzenie centralnego systemu zapewniłoby całościową kontrolę nad rodziną zagrożonego małoletniego. Możliwość wymiany między gminami i służbami informacji o przemocy narzuciłaby obowiązek wprowadzania i aktualizowania adresów takich rodzin – wylicza specjalista. Ustawa Kamilka”, której przepisy weszły w życie w połowie lutego bieżącego roku, dała narzędzia do analizowania każdego poważnego lub śmiertelnego przypadku krzywdzenia dziecka (poprzez wprowadzenie procedury Serious Case Review).

Wszystkie placówki, w których dorośli pracownicy mają kontakt z dzieckiem, zostały zaś zobowiązane do wprowadzenia tzw. standardów ochrony małoletnich. Oznacza to, że od tamtej chwili kandydaci na nauczycieli, opiekunów, wolontariuszy czy instruktorów muszą być weryfikowani nie tylko w Krajowym Rejestrze Karnym (KRK), ale też w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym (RSPTS). Za brak wprowadzenia tych standardów grozi nagana lub grzywna do 1 tys. zł; o zaniedbaniach zawiadomiona zostanie też policja lub prokuratura. Kto zaś świadomie dopuści do prac z dziećmi osobę mającą sądowy zakaz takiej pracy, może zostać skazany na pięć lat pozbawienia wolności.

„Ustawa Kamilka” wzięła swoją nazwę od imienia tragicznie zmarłego ośmiolatka z Częstochowy.

Podstawa prawna: ustawa z 28.7.2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 1606)

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →