Elektroniczna forma pisma przesłana do sądu to nie zwykły (usuwalny) brak formalny, lecz pierwotny i nieusuwalny. To sedno najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego.
Wysłana kasacja
Kwestia ta wynikła w nietypowej nieco sprawie, bo dotyczącej przyjęcia do szpitala psychiatrycznego osoby, która nie wyrażała na to zgody. Nietypowość sprawy nie ma tu kluczowego znaczenia, chodziło o to, że skarga kasacyjna od postanowienia sądu okręgowego złożona została osobiście przez zainteresowanego, na dodatek drogą mailową, co skutkowało jej odrzuceniem przez Sąd Najwyższy.
SN przypomniał, że w postępowaniu przed SN obowiązuje tzw. przymus adwokacko-radcowski, a więc uczestnika sprawy winien reprezentować adwokat lub radca, a sporządzenie skargi przez stronę niemającą takich kwalifikacji powoduje konieczność jej odrzucenia. Więcej, nie tylko przed SN, wniesienie pisma procesowego do sądu musi nastąpić w tradycyjnej formie pisemnej, gdyż winno ono zawierać możliwy do odczytania bez użycia urządzeń tekst. Dopiero spełnienie tego warunku powoduje wszczęcie postępowania sądowego i ewentualnego trybu naprawczego zmierzającego do usunięcia braków formalnych pisma. Pismo procesowe złożone w postaci elektronicznej – poza postępowaniami, gdzie ta forma jest dopuszczona, nie wywołuje skutków prawnych. Przy czym nie chodzi o typowy brak formalny, np. brak opłaty, ale nieusuwalny brak pisma spowodowany użyciem nieautoryzowanej techniki.
Troska o autentyczność
– Skarga kasacyjna wniesiona drogą mailową w oczywisty sposób nie spełnia ustawowego wymogu. W tym stanie rzeczy już sąd II instancji winien był odrzucić ten środek zaskarżenia. Inną kwestią jest obowiązek ustanowienia dla uczestnika postępowania pełnomocnika z urzędu, ze względu na jego stan zdrowia i możliwość wniesienia przez niego skargi kasacyjnej – wskazał w puencie uzasadnienia orzeczenia sędzia Tomasz Szanciło.
Orzeczenie SN jest tym ważniejsze, że wiele osób nieobeznanych z sądami błędnie przypuszcza, że w dobie wszechobecnej elektronicznej korespondencji klasyczną formę pisemną możemy sobie darować. Tak bywa nierzadko w praktyce sądowej przy drobniejszych czynnościach, jak zawiadomienie sądu przez świadka, że nie ma możności stawienia na dany dzień w sądzie, ale przy składaniu pism procesowych trzeba na to uważać. Forma elektroniczna jest wyjątkiem stosowanym np. w e-postępowaniu upominawczym czy w sprawach rejestrowych.
Adwokat Roman Nowosielski wskazuje, że pismo procesowe nie może rodzić wątpliwości, kto je sporządził i podpisał i czy nie zostało zmienione po drodze do sądu. Sąd nie może się domyślać, jakie zawiera zarzuty i wnioski dowodowe, stąd te rygory.
– Poza kilkoma procedurami elektronicznymi, pisma wysyłam w tradycyjnej papierowej formie, chyba że sąd np. w sprawie gospodarczej zarządzi wymianę pism w formie elektronicznej – ale to wyjątek. Niedochowanie tych rygorów niesie ryzyko utraty prawa do apelacji, a nawet złożenia skutecznie pierwszego pisma procesowego, w tym pozwu – przestrzega adwokat.
Sygnatura akt: I CSK 3518/24
Cezary Zalewski, sędzia gospodarczy w Warszawie
Polskie prawo nieustannie próbuje nadążyć za szybko zmieniającą się rzeczywistością. O ile kodeks cywilny zawiera regulacje zrównujące dokumenty wygenerowane elektronicznie z dokumentami w wersji tradycyjnej (art. 77 3 , 781 KC), o tyle kodeks postępowania cywilnego w tym zakresie pozostaje w tyle, nie pozwalając uczestnikom na pełne i swobodne wykorzystanie nowoczesnych technologii. A ostatnie orzeczenie SN stanowi dodatkowy krok wstecz. Nawet jeśli złożenie pisma procesowego wymaga formy pisemnej, to w przypadku choćby złożenia go mailowo zasadne byłoby wezwanie strony do uzupełnienia braków formalnych przez złożenie pisma we właściwej formie z podpisem odręcznym. Tymczasem SN nakazuje takie pisma elektroniczne traktować jako nieistniejące.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →