Zwrot świadczenia przez bank a prawo zatrzymania

Istota problemu

Przypomnijmy na wstępie, że w rozumieniu art. 487 § 2 KC umowa jest wzajemna, gdy obie strony zobowiązują się w taki sposób, że świadczenie jednej z nich ma być odpowiednikiem świadczenia drugiej.

Przed kilkunastoma dniami SN potwierdził już, rozstrzygając zagadnienie prawne przedstawione przez Rzecznika Finansowego, że umowa kredytu bankowego jest umową wzajemną w rozumieniu art. 487 § 2 KC (uchwała SN(7) z 28.2.2025 r., III CZP 126/22). Informowaliśmy o tym w jednym z wcześniejszych wpisów (Umowa kredytu bankowego jest umową wzajemną).

Konsekwencją zakwalifikowania umowy kredytu jako umowy wzajemnej jest stosowanie do niej przepisów KC o tego typu umowach, w tym art. 496 i art. 497 KC.

Przepis art. 496 KC stanowi, że w sytuacji, w której wskutek odstąpienia od umowy strony mają dokonać zwrotu świadczeń wzajemnych, każdej z nich przysługuje prawo zatrzymania, dopóki druga strona nie zaofiaruje zwrotu otrzymanego świadczenia albo nie zabezpieczy roszczenia o zwrot.

Z kolei art. 497 KC przewiduje, że przepis artykułu poprzedzającego stosuje się odpowiednio w razie rozwiązania lub nieważności umowy wzajemnej.

Praktyczne zastosowanie obu ww. przepisów do umowy kredytu może mieć miejsce w przypadku stwierdzenia przez sąd abuzywności postanowień takiej umowy, która to abuzywność prowadzi zarazem do jej nieważności. Powstaje wówczas konieczność dokonania wzajemnych rozliczeń między stronami. Mówiąc prościej – konieczność zwrotu przez obie strony świadczeń otrzymanych od siebie nawzajem w wykonaniu takiej nieważnej umowy. Bank zwraca środki spłacone wcześniej przez kredytobiorcę, a ten zwraca kwotę wypłaconego mu kredytu. Strony mogłyby wtedy skorzystać z prawa zatrzymania, o którym stanowi art. 497 KC w zw. z art. 496 KC. I tak też się działo w praktyce – banki w ostatnich latach powoływały się na takie prawo zatrzymania w sporach z konsumentami na tle tzw. kredytów indeksowanych i denominowanych do waluty obcej, a w konsekwencji odmawiały zwrotu środków kredytobiorcom, dopóki ci nie zaofiarowali zwrotu kwoty wypłaconego im kapitału.

Stosowanie prawa zatrzymania – w odniesieniu do umowy kredytu – stało się już przedmiotem kilku orzeczeń.

I tak SN(7) w uchwale z 19.6.2024 r., III CZP 31/23, Legalis, uznał, że prawo zatrzymania nie przysługuje stronie, która może potrącić swoją wierzytelność z wierzytelności drugiej strony. U podstaw tego orzeczenia legło założenie, że w sytuacji, w której roszczenia stron są potrącalne, a zatem strona ma możliwość zaspokojenia swej wierzytelności i jednocześnie umorzenia swego zobowiązania poprzez potrącenie, jej interesy są silniej chronione niż przez prawo zatrzymania.

TSUE w postanowieniu z 8.5.2024 r., C-424/22, Legalis, zakwestionował zaś samą dopuszczalność stosowania prawa zatrzymania na etapie postępowania sądowego. TSUE uznał, że art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13/EWG ‎z 5.4.1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków ‎w umowach konsumenckich (Dz.Urz. UE L z 1993 r. Nr 95, s. 29) stoją na przeszkodzie wykładni prawa krajowego, zgodnie z którą – w kontekście stwierdzenia nieważności umowy kredytu z uwagi na nieuczciwy charakter niektórych warunków tej umowy – powołanie się przez bank na prawo zatrzymania prowadzi do uzależnienia przysługującej konsumentowi możliwości uzyskania przez niego zapłaty kwot, które zasądzono od banku, od równoczesnego zaofiarowania przez konsumenta zwrotu albo zabezpieczenia zwrotu całości świadczenia otrzymanego od banku na podstawie wspomnianej umowy.

Rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego

W niniejszej sprawie SN rozstrzygał zagadnienie prawne przedstawione przez SA w Gdańsku postanowieniem z 6.12.2021 r., I ACa 488/21, które brzmiało:

„1. Czy umowa kredytu ma charakter umowy wzajemnej w świetle regulacji art. 497 KC w zw. z art. 496 KC?

w przypadku pozytywnej odpowiedzi na pytanie pierwsze:

2. Czy skuteczny będzie zarzut zatrzymania złożony przez pełnomocnika procesowego strony w piśmie procesowym doręczonym pełnomocnikowi drugiej strony jeżeli obaj pełnomocnicy korzystają z zakresu umocowania objętego zakresem wskazanym w dyspozycji art. 91 KPC? oraz

3. Czy skuteczne będzie złożenie zarzutu zatrzymania jako zarzutu ewentualnego, tj. na wypadek stwierdzenia nieważności umowy?”.

Zagadnienie to – w związku z orzeczeniami, które zostały wydane w międzyczasie – straciło w znacznej mierze na aktualności.

SN rozstrzygnął już zasadniczy problem wzajemności umowy kredytu bankowego. Podobnie zresztą wygląda problematyka prawa zatrzymania, która doczekała się wypowiedzi ze strony SN i TSUE.

Mimo to SN zdecydował się na podjęcie uchwały i uznał, że w razie dochodzenia od banku zwrotu świadczenia spełnionego na podstawie umowy kredytu, która okazała się niewiążąca, bankowi nie przysługuje prawo zatrzymania na podstawie art. 496 KC w zw. z art. 497 KC.

Komentarz

Omawianą uchwałę należy przyjąć z aprobatą, aczkolwiek z pewnymi zastrzeżeniami.

Przede wszystkim wydaje się, że wydana właśnie uchwała nie stoi w sprzeczności z wcześniejszą uchwałą SN(7) z 19.6.2024 r., III CZP 31/23, Legalis, chociaż wyklucza ona en bloc zastosowanie prawa zatrzymania, w żaden sposób nie uzależniając go od dopuszczalności dokonania potrącenia (tak jak czyniła to uprzednia uchwała).

Poprzedniej uchwale nadano jednak charakter ogólny, przez co jej treść nie ogranicza się stricte do umowy kredytu. SN uchwalił wówczas, że prawo zatrzymania nie przysługuje stronie, która może potrącić swoją wierzytelność z wierzytelnością drugiej strony. Sentencja uchwały pozwala więc na jej odniesienie do wszystkich umów wzajemnych.

Dodatkowo wydana teraz uchwała zdaje się wpisywać w kierunek wyznaczony przez TSUE w postanowieniu z 8.5.2024 r., C-424/22, Legalis. TSUE zakwestionował wtedy powoływanie się przez bank na prawo zatrzymania wobec kredytobiorcy. Niemniej orzeczenie TSUE dotyczyło wprost sporu banku z konsumentem, podczas gdy zapadła uchwała nie zawiera takiego ograniczenia, a jej sentencja odnosi się nie tylko do spraw konsumenckich. Może to rodzić pytania o zasadność tak daleko posuniętej ochrony interesów każdego kredytobiorcy.

Największe wątpliwości wzbudza jednak co innego – z komunikatu opublikowanego na stronie internetowej SN po wydaniu opisywanej uchwały wynika, że w podanych ustnych motywach rozstrzygnięcia SN opowiedział się za poglądem uznającym umowę kredytu za niewzajemną. Stoi to w oczywistej sprzeczności z treścią wydanej zaledwie kilkanaście dni wcześniej uchwały SN(7) z 28.2.2025 r., III CZP 126/22. O ile zatem sentencja omawianej tu uchwały wyraża słuszną myśl – tj. kwestionującą stosowanie prawa zatrzymania przy umowie kredytu – o tyle sposób dojścia do tej konkluzji może budzić zastrzeżenia. Z opublikowanego komunikatu wynika bowiem, że stanowisko negujące stosowanie prawa zatrzymania SN wyprowadził nie tyle z potrzeby ochrony konsumentów, co po prostu odmawiając umowie kredytu charakteru umowy wzajemnej (a prawo zatrzymania istnieje wyłącznie przy umowach wzajemnych).

Uchwała SN(7) z 5.3.2025 r., III CZP 37/24, Legalis

Postanowienia umowy wykraczające poza granice swobody umów

W niniejszej sprawie SN pochylił się nad kwestią granic swobody umów zawieranych z konsumentem, której stan faktyczny wyglądał w sposób następujący.

 

Sąd Apelacyjny w Lublinie oddalił apelację pozwanego od wyroku SO w Lublinie, zgodnie z którym ustalono nieistnienie stosunku prawnego wynikającego z umowy kredytu. Wyrokiem tym zasądzono zwrot kwot uiszczonych przez powodów na podstawie wspomnianej umowy. Pozwany wniósł skargę kasacyjną od wyroku SA, a we wniosku o przyjęcie skargi do rozpoznania wskazał na konieczność dokonania wykładni art. 69 ust. 1 i ust. 2 pkt 2 i 8 ustawy z 29.8.1997 r. – Prawo bankowe (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1646 ze zm), a także art. 58 § 2, art. 3531 oraz art. 3851–3853 ustawy z 23.4.1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1061 ze zm.; dalej KC), które to przepisy w ocenie pozwanego budziły poważne wątpliwości oraz wywoływały rozbieżności w doktrynie. Analiza wspomnianych przepisów miała sprowadzać się w rzeczywistości do rozstrzygnięcia, czy uznanie postanowienia umownego za postanowienie niedozwolone wobec naruszenia dobrych obyczajów, o czym mowa w art. 3851–3853 KC, skutkujące stwierdzeniem braku możliwości dalszego obowiązywania umowy, umożliwia uznanie umowy za bezwzględnie nieważną z uwagi na sprzeczność umowy z naturą stosunku.

 

Sąd Najwyższy nie dostrzegł potrzeby dokonania wykładni przywołanych przez skarżącego przepisów we wskazanym we wniosku kierunku. Sąd Najwyższy podkreślił, że SA w Lublinie w swoim wyroku jednoznacznie przesądził o sprzeczności umowy kredytu z właściwością stosunku. Ocena ta dokonana została w oparciu o możliwość określania przez jedną ze stron kontraktu wysokości świadczenia za pośrednictwem ujęcia w umowie postanowienia kreującego świadczenie kredytobiorcy w oparciu o tabele kursowe sporządzane samodzielnie, a także arbitralnie, bez obiektywnych kryteriów, przez kredytodawcę. W konsekwencji SA w Lublinie uznał umowę za nieważną na podstawie art. 3531 KC w zw. z art. 58 § 1 KC.

 

Niezależnie od powyższego, jak wskazał SN, SA w Lublinie uznał umowę za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego, a więc i nieważną za podstawie art. 58 § 2 KC, albowiem w ocenie SA bank nie dopełnił obowiązku poinformowania o ryzyku wzrostu franka szwajcarskiego. Sąd Apelacyjny, na co wskazał SN, przyjął, że po wyeliminowaniu postanowień niedozwolonych należy przyjąć upadek całej umowy i z tej przyczyny ustalić należy, iż jest ona nieważna.

 

Sąd Najwyższy podkreślił, że przepisy art. 3851 i n. KC przewidują instrumenty wzmocnionej kontroli postanowień narzuconych przed przedsiębiorcę względem zasad ogólnych wyrażonych między innymi w art. 3531 KC i tym samym stanowią regulację szczególną. Oznacza to więc, że w sytuacji sprzeczności postanowień umowy z ustawą lub zasadami współżycia społecznego, a więc wykroczenia poza granice swobody umów przy jednoczesnej ich niedozwoloności w świetle art. 3851 § 1 KC, zastosowanie powinien mieć art. 3851 § 2 KC, który przewiduje brak dalszego związania postanowieniem przy jednoczesnym związaniu umową w pozostałym zakresie, nie zaś art. 58 § 1 lub 2 KC. Wskazać w tym miejscu należy, że SA w Lublinie oraz SN doszły do tożsamego wniosku przy wykorzystaniu odmiennych założeń. Sąd Najwyższy podniósł, że nie ma znaczenia dokładna podstawa uznania umowy za nieważną. Nie będzie więc miało znaczenia, czy uznana została za nieważną ze względu na naruszenie granic swobody umów, czy też za niewiążącą ze względu na zawarcie w niej postanowień abuzywnych.

 

Komentarz
Należy zgodzić się z poglądem SN, zgodnie z którym art. 3851 KC jest przepisem szczególnym względem art. 3531 KC, a więc ten przepis miał zastosowanie na gruncie rozważanej sprawy. Mimo przyjęcia odmiennych założeń SA oraz SN doszły do wspólnego wniosku, że umowa jest nieważna, co doprowadziło do upadku całej umowy.

 

Na uwagę zasługuje jednak dość liberalny pogląd SN, zgodnie z którym nie ma znaczenia dokładna podstawa uznania umowy za nieważną w momencie, gdy wniosek sądów – w niniejszej sprawie nieważność umowy – jest tożsamy. Pamiętać należy, że rzeczowe wskazanie podstawy prawnej rozstrzygnięcia pozwala stronom, najczęściej bez wykształcenia prawniczego, zrozumieć motywy i zasadność rozstrzygnięcia sądów, a także pozwala na prawidłowe sformułowanie zarzutów apelacyjnych, a także kasacyjnych. Dokładne i prawidłowe wskazanie podstawy prawnej rozstrzygnięcia należy uznać za emendację zasady demokratycznego państwa prawnego wyrażonej w art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

 

Anna Ciepla, Julia Kładoczna
Domański Zakrzewski Palinka

 

Rozwód przed urzędnikiem

Liczba pozwów rozwodowych, które trafiają do sądów okręgowych, z roku na rok rośnie. W 2022 r. wpłynęło 78,5 tys. takich spraw, w 2023 r. 81 tys., a w ubiegłym roku blisko 83 tys. W przypadku gdy małżonkowie rozstają się w sposób zgodny, rozwód można uzyskać nawet na pierwszej rozprawie. Jednak przy niewydolnym sądownictwie – w zależności od sądu – na termin trzeba czekać od trzech miesięcy do pół roku. Brak alternatywy dla sądowego rozwiązania małżeństw, w których małżonkowie zgodnie podjęli decyzję o rozstaniu, jest niekorzystny zarówno dla obywateli, jak i wymiaru sprawiedliwości. Ci pierwsi są bowiem zainteresowani tym, by jak najszybciej poukładać sobie życie na nowo. Z kolei z punktu widzenia sądów załatwienie tych rozwodów, które są niesporne, oznacza marnowanie czasu i zasobów, które można zaangażować do rozstrzygania innych spraw (nie tylko rodzinnych).

Nawet 20 tys. spraw

Choć wyłączenie części rozwodów spod kognicji sądów nie uratuje będącego na skraju wydolności wymiaru sprawiedliwości, to zawsze w jakiś sposób go odciąży. Zwłaszcza gdy około 20 tys. orzeczonych rozwodów dotyczy małżeństw nieposiadających małoletnich dzieci, bez orzekania o winie.

Ministerstwo Sprawiedliwości, które początkowo rozważało dwa modele wprowadzenia możliwości pozasądowych rozwodów: notarialny i administracyjny w urzędzie stanu cywilnego, zdecydowało się na tę drugą koncepcję.

– Analizie zostały poddane różne opcje, zostały przeanalizowane wszystkie „za” i „przeciw” w odniesieniu do każdej z możliwości i została wybrana bardziej korzystna forma, przed kierownikiem USC – mówi Joanna Bogiel-Jażdżyk z biura prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości. Jak dodaje, są to dopiero wstępne założenia, które będą podlegały dalszym konsultacjom, dyskusjom i pracom legislacyjnym.

Jak tłumaczy resort sprawiedliwości, przeciwko wprowadzeniu możliwości uzyskania rozwodu przed notariuszami przemawiają argumenty natury prawnej i praktycznej. Chodzi np. o bazowanie przez notariuszy na dokumentach, które i tak trzeba uzyskać z USC, czy większe ryzyko kwestionowania konstytucyjności takiego „komercyjnego” rozwiązywania małżeństwa. MS wskazuje również na analogię przy zawieraniu i rozwiązywaniu związku małżeńskiego przed kierownikiem USC, a także możliwość weryfikacji niektórych okoliczności (jak fakt istnienia wspólnych małoletnich dzieci małżonków) przez kierownika USC, której to możliwości nie mają notariusze.

Szkolenia miękkie dla adwokatów i radców prawnychSprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

W każdej gminie

Na korzyść rozwodów administracyjnych zdaniem MS wskazuje też większa jasność co do momentu, w którym małżeństwo zostaje skutecznie prawnie rozwiązane (przed kierownikiem USC) oraz niższe koszty, porównując wysokość taksy notarialnej i kosztów odpisów z USC. Choć jak przyznają przedstawiciele MS, dokładne analizy co do tego, ile miałby kosztować rozwód u notariusza, a ile w urzędzie, nie zostały przeprowadzone.

Co istotne, w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Rodzinnego trwają obecnie prace zespołu ds. reformy przepisów o rozwiązaniu małżeństwa. Oparte zostały na założeniu wprowadzenia rozwodów administracyjnych dla rozwodów bez orzekania o winie, dla małżeństw, które nie mają małoletnich dzieci. Ze stanowiska komisji wynika, że samo wprowadzenie pozasądowych trybów rozwiązania małżeństwa nie stanowi naruszenia konstytucji, ale wprost przeciwnie – pozwala realizować niektóre z zasad konstytucyjnych.

Zdaniem komisji z punktu widzenia art. 47 konstytucji, gwarantującego ochronę życia prywatnego i rodzinnego, pozasądowe metody rozwiązania małżeństwa mogą zwiększyć ochronę prywatności poprzez wyeliminowanie konieczności rozpatrywania spraw rodzinnych w sądzie powszechnym.

– Ponadto ten sposób rozwiązania małżeństwa pozwala na zwiększenie prawdopodobieństwa na zachowanie dobrych relacji w rodzinie w wąskim i szerokim znaczeniu, co ma doniosłe znaczenie społeczne – czytamy w stanowisku komisji, która uważa, że taka instytucja nie stanowiłaby również naruszenia konstytucyjnego prawa do sądu (art. 45 ust. 1).

– Propozycja nie eliminuje sądowego rozstrzygania sporów, lecz stanowi dodatkową, dobrowolną formę ochrony interesów małżonków. Co więcej, pośrednio wzmacnia to ochronę tych osób, które chcą skorzystać z metod sądowych, głównie przez odciążenie sądów powszechnych i przyspieszenie rozpoznania spraw zainicjowanych przed nimi – argumentuje komisja.

Analizując kwestie rozwiązania małżeństw przed kierownikiem USC, komisja wskazuje także na dostępność – w Polsce funkcjonuje 2255 urzędów stanu cywilnego, są w każdej gminie. Ten argument nie przekonuje jednak przedstawicieli notariatu, który również jest zainteresowany rozszerzeniem swoich kompetencji o rozwiązywanie małżeństw.

Więcej u notariusza

– Wprawdzie nie w każdej gminie jest kancelaria notarialna, ale już w każdym powiecie jest ich znacznie więcej niż urzędów stanu cywilnego. Nie wydaje się, by konieczność wyjazdu, w najgorszym wypadku, do najbliższego miasta powiatowego była tu jakąkolwiek realną dolegliwością. W końcu rozwód nie jest czynnością, której dokonuje się regularnie, przeciwnie, jest to wydarzenie wyjątkowe – wskazuje Magdalena Arendt, wiceprezes Krajowej Rady Notarialnej, która przypomina, że dziś sprawy rozwodowe rozpatrują sądy okręgowe, których jest 47 i są zlokalizowane w dużych miastach. – A więc jest to dostępność dużo mniejsza niż wynikająca z rozmieszczenia kancelarii notarialnych, których w skali kraju jest ponad 3400. Mało tego, rozwód jako czynność przed kierownikiem USC miałby charakter rejestracyjny i dotyczyłby wyłącznie samej kwestii ustania małżeństwa. Pozostaje szereg kwestii związanych z uregulowaniem spraw majątkowych i podobnych – dodaje wiceszefowa KRN.

Przypomina, że notariusze już teraz dysponują kompetencjami do kompleksowego uregulowania podziału majątku, zawarcia w formie aktu notarialnego ugód lub porozumień alimentacyjnych. – Dzięki systematycznej cyfryzacji notariatu, bez problemu możliwe byłoby komunikowanie USC tego rodzaju zdarzeń celem niemal natychmiastowej rejestracji, tak jak ma to miejsce na przykład w komunikacji między notariatem a CEIDG w sprawach związanych z zarządem sukcesyjnym – podkreśla Magdalena Arendt.

Przedstawiciele KRN zwracają też uwagę na kwestie zachowania poufności w sferze spraw realizowanych przez notariusza. Jak wskazują, brak publicznej wokandy czy nawet procedowania sprawy przez aparat administracyjny w gminnej jednostce, jaką jest USC, wydaje się temu najlepiej sprzyjać.

– Paradoksalnie wydaje się to tym bardziej istotne w mniejszych miejscowościach, gdzie stronom może zależeć na możliwym zachowaniu poufności w zakresie dokonywanego rozwiązania małżeństwa. Notariusze, z uwagi na swoje doświadczenie i wyczulenie na zdolność i swobodę stron do dokonywania czynności, zdobyte przy dokonywaniu czynności z zakresu spraw nieruchomości, spadkowych, testamentów rodzinnych, są przygotowani do wychwycenia ewentualnych przypadków nadużyć wprowadzonej procedury (np. w sytuacji, w której jeden z małżonków będzie przymuszał drugiego do dokonania rozwodu) – wskazuje Magdalena Arendt.

W innych krajach

Obecnie model rozwodów administracyjnych funkcjonuje we Włoszech, Portugalii, Białorusi, Ukrainie, Gruzji i Rosji. Natomiast model notarialny m.in. w Hiszpanii, Francji, Słowenii, Litwie, Łotwie, Grecji, Estonii i Rumunii (w dwóch ostatnich krajach pozasądowy rozwód dopuszczalny jest jednak również przed urzędnikiem stanu cywilnego).

– W większości państw dopuszczenie modelu pozasądowego rozwiązania małżeństwa poprzedzone jest szeroką debatą nad ukształtowaniem tego trybu, co pozwala na wybór najlepszego i najbezpieczniejszego dla obywateli rozwiązania. Notariatowi zależy na wprowadzeniu modelu bezpiecznego, chroniącego najlepiej rozwodzących się małżonków. Bo pozasądowy rozwód nie ma być narzędziem ułatwiającym rozwiązanie małżeństwa na każde żądanie, ale alternatywą dla trybu sądowego, zapewniającą rozwodzącym się ochronę w zakresie uzyskania informacji o konsekwencjach podejmowanej decyzji i skutkach rozwiązania małżeństwa – podsumowuje wiceprezes KRN.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Filip Pełny

adwokat

Jeśli celem umożliwienia pozasądowego rozwiązywania małżeństw jest próba odblokowania sądów okręgowych, które są obecnie obłożone m.in. sprawami frankowymi czy rozwodowymi właśnie, to tego typu zmiana powinna być wprowadzona już dawno. W wielu europejskich systemach prawnych takie rozwiązania z powodzeniem funkcjonują, podczas gdy jeszcze niedawno poprzedni rząd próbował iść w kierunku przeciwnym – ograniczenia możliwości rozwiązywania małżeństw. Umożliwienie tego ludziom, którzy nie mają dzieci i nie mają między sobą konfliktu, jest proobywatelskie. Z psychologicznego punktu widzenia rozwód jest drugim najtrudniejszym wydarzeniem w życiu człowieka, po śmierci osoby najbliższej. Po co więc to utrudniać, zmuszając do pójścia do sądu, pozywania drugiego małżonka etc. Choć wielu przedstawicielom środowiska adwokackiego czy radcowskiego nie do końca podoba się ten kierunek z powodu kolejnego wyłączenia części spraw, które leżą w domenie profesjonalnych pełnomocników, to ja jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Przy czym niekoniecznie najlepszym modelem będzie rozwód przed kierownikiem USC, być może lepszym rozwiązaniem byłoby powierzenie tych spraw kompetencji notariuszy. Z punktu widzenia interesów wymiaru sprawiedliwości ma to już drugorzędne znaczenie i dużą wartością byłoby samo wprowadzenie pozasądowych rozwodów.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Przesłanki decydujące o potrzebie zastosowania instytucji wyłączenia sędziego

Opis stanu faktycznego

Przed Sądem Najwyższym zawisła sprawa II KK 252/24, w związku z wniesieniem przez obrońcę skazanego M.B. kasacji od wyroku Sądu Apelacyjnego w L. z 28.9.2023 r., II AKa 332/22, utrzymującego w mocy wyrok Sądu Okręgowego w L. z 23.6.2022 r., IV K 179/20.

Zarządzeniem z 5.6.2024 r. Prezes Izby Karnej przydzielił przedmiotową sprawę do referatu Sędzi SN A.R.

Obrońca skazanego 24.6.2024 r. wystąpiła z wnioskiem o wyłączenie Sędziego SN A.R. w trybie art. 41 § 1 i 2 KPK od udziału w rozpoznaniu tej sprawy z uwagi na uzasadnione wątpliwości co do jego bezstronności, wynikające w faktu powołania go na urząd sędziego Sądu Najwyższego w procedurze z udziałem KRS ukształtowanej w myśl ustawy z 8.12.2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2018 r. poz. 3; dalej: ZmKrRadSądU18).

Sprawa, na podstawie zarządzenia Prezesa Izby Karnej z 2.7.2024 r., został przydzielony do rozpoznania sędzi SN M.B.

W dniu 4.11.2024 r. obrońca skazanego zwróciła się do Sądu Najwyższego z wnioskiem o wyłączenie na podstawie art. 41 § 1 i 2 KPK Sędzi SN M.B. od rozpoznania sprawy z wniosku o wyłączenie Sędziego SN A.R. od rozpoznania sprawy II KK 252/24 z powodu wątpliwości w odniesieniu do jej bezstronności i ze względu na treść zasady nemo iudex in causa sua.

Postanowieniem z 14.11.2024 r., II KK 252/24, Legalis, Sąd Najwyższy wyłączył Sędzię SN M.B. od udziału w rozpoznaniu wniosku o wyłączenie sędziego SN A.R.

Wniosek ten (o wyłączenie sędziego) następnie, postanowieniem Prezesa Izby Karnej z 20.11.2024 r., został przydzielony do referatu Sędzi SN J.G.

Sąd Najwyższy postanowieniem z 27.11.2024 r., II KK 252/24, Legalis, wyłączył Sędziego SN A.R. od udziału w sprawie w przedmiocie rozpoznania kasacji wniesionej przez obrońcę M.B., w sprawie II KK 252/24, a 4.12.2024 r. zarządzeniem Prezesa Izby Karnej przedmiotowa sprawa została przydzielona do referatu sędzi SN M.B.

Pismem z 19.12.2024 r. obrońca skazanego wniosła o wyłączenie Sędzi SN M.B. w trybie art. 41 § 1 i 2 KPK w zw. z art. 42 § 1 i 4 KPK w zw. z art. 45 ust. 1 Konstytucji RP w zw. z art. 6 ust. 1 EKPCz, art. 47 KPP oraz art. 19 ust. 1 TUE od rozpoznania sprawy II KK 252/24 z uwagi na niespełnianie przez tę sędzię wymogu instytucjonalnej bezstronności w rozumieniu przywołanych wyżej przepisów.

Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu wniosku obrońcy skazanego o wyłączenie Sędzi SN M.B., postanowił wyłączyć sędzię SN M.B. od rozpoznania sprawy II KK 252/24.

Administracja sądowa - sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Uzasadnienie SN

Zdaniem Sądu Najwyższego wniosek zasługuje na uwzględnienie.

Zgodnie z art. 41 § 1 KPK sędzia ulega wyłączeniu od rozpoznania sprawy, jeśli istnieje okoliczność mogąca wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności przy jej rozpoznawaniu. O potrzebie zastosowania instytucji wyłączenia sędziego decyduje między innymi ocena, czy dla postronnego obserwatora zachodzą, w realiach sprawy, takie okoliczności, które w odbiorze społecznym mogą budzić wątpliwości co do bezstronności sędziego (zob. postanowienie SN z 3.11.2021 r., IV KO 86/21, Legalis). W tej kwestii wypowiedział się już Sąd Najwyższy w niniejszym postępowaniu w postanowieniu z 14.11.2024 r., rozpoznając wniosek obrońcy o wyłączenie Sędzi SN M.B. od udziału w rozpoznaniu wniosku o wyłączenie Sędzi SN A.R. od rozpoznania sprawy II KK 252/24.

Sąd Najwyższy w niniejszym składzie przedstawioną tam argumentację w pełni podzielił.

Złożony przez obrońcę skazanego wniosek z 19.12.2024 r. opiera się na okolicznościach związanych z powołaniem M.B. na urząd sędziego Sądu Najwyższego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, którą ukształtowano na mocy ZmKrRadSądU18. Sam fakt brania udziału w orzekaniu osoby powołanej na urząd sędziego Sądu Najwyższego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ZmKrRadSądU18 prowadzi do nienależytej obsady sądu w rozumieniu art. 439 § 1 pkt 2 KPK. Krajowa Rada Sądownictwa nie reprezentuje środowiska sędziowskiego, a zatem nie jest organem, o którym mowa w Konstytucji RP (por. uchwała SN(7) z 2.6.2022 r., I KZP 2/22, Legalis). Wada nominacyjna, wynikająca z udziału w procesie powołania na urząd sędziego wadliwie ukształtowanej KRS, odgrywa szczególne znaczenie w przypadku sędziów Sądu Najwyższego – do których grona przystąpiła, dzięki tej procedurze, M.B. – z uwagi na wyjątkowy status Sądu Najwyższego i kluczowe kompetencje tego Sądu dla zapewnienia niezakłóconego, prawidłowego funkcjonowania demokratycznego państwa prawnego oraz obiektywnych standardów niezależności, niezawisłości i bezstronności orzekania (por. uchwała składu trzech połączonych Izb SN z 23.1.2020 r., BSA I-4110-1/20, Legalis). Sąd Najwyższy w składzie rozpoznającym niniejszą sprawę podtrzymuje wielokrotnie już wyrażany w orzecznictwie pogląd o zachowaniu mocy obowiązującej tej uchwały, mającej moc zasady prawnej (zob.: postanowienie SN z 16.9.2021 r., I KZ 29/21; uzasadnienie uchwały SN(7) z 2.6.2022 r., I KZP 2/22; uchwała SN z 5.4.2022 r., III PZP 1/22, Legalis; postanowienia SN z 27.2.2023 r., II KB 10/22, Legalis; postanowienie SN z 13.4.2023 r., III CB 6/23, Legalis i postanowienie SN z 19.10.2023 r., I ZB 52/22, Legalis).

Powyższe uwagi w sposób szczególny odnoszą się do sędziów Sądu Najwyższego, pierwotnie powołanych do byłej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, której szeregi zasilała do momentu likwidacji tej Izby 7.2022 r. sędzia M.B., wcześniej będąca prokuratorem Prokuratury Krajowej i założycielką stowarzyszenia „Ad vocem”, wyrażającego jawne poparcie dla ówczesnego Prokuratora Generalnego (będącego jednocześnie Ministrem Sprawiedliwości, a więc przedstawicielem władzy wykonawczej). Zależność Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego od władzy politycznej budziła istotne zastrzeżenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (dalej: TSUE), mogąc wywołać także w przekonaniu jednostek uzasadnione wątpliwości co do niezawisłości i bezstronności tej Izby, toteż TSUE uznał, iż Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa europejskiego (por. wyrok TS z 15.7.2021 r., C-791/19, Legalis). W czasie orzekania w tej Izbie sędziowie w niej orzekający wielokrotnie okazywali lekceważenie wobec wiążącego polskie sądy orzecznictwa europejskiego, m.in. przez rozpoznawanie spraw w okresie zawieszenia funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej przez TSUE. Dopuściła się tego między innymi Sędzia Sądu Najwyższego M.B., rozpoznając 15.12.2021 r. sprawę I DO 16/21 (por. postanowienie SN z 14.11.2024 r., II KK 252/24, Legalis).

Z uwagi na wadliwość powołania Sędzi M.B. na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego, a także na jej wcześniejszą przynależność do Izby Dyscyplinarnej, która, jak przesądził TSUE, nie była sądem w rozumieniu prawa krajowego i europejskiego, nie można uznać, że jako sędzia M.B. daje pełne gwarancje bezstronnego rozstrzygania spraw, w sposób niebudzący podejrzeń o stronniczość czy zależność od czynników zewnętrznych. Powyższa konkluzja nabiera w niniejszej sprawie szczególnego znaczenia, ponieważ jednym z zarzutów podniesionych w kasacji jest nienależyta obsada Sądu II instancji, w związku z udziałem w wydaniu zaskarżonego orzeczenia sędzi powołanej na urząd Sędziego Sądu Apelacyjnego w Lublinie w tej samej, co Sędzia Sądu Najwyższego M.B., nieprawidłowej procedurze z udziałem tzw. neo-KRS.

W celu zapewnienia skazanemu prawa do bezstronnego i niezależnego sądu ustanowionego ustawą, uwzględniając, że w sprawie ziściły się przesłanki określone w art. 41 § 1 KPK, a zarazem mając na uwadze obawę, że wydane z udziałem Sędzi Sądu Najwyższego M.B. orzeczenie w sprawie II KK 252/24 dotknięte byłoby wadą rangi bezwzględnej przyczyny odwoławczej, należało orzec jak na wstępie.

Komentarz

Trudno zgodzić się z iluzorycznymi wywodami, organu wydającego postanowienie w rozpoznawanej sprawie, o zabarwieniu sensu stricto enigmatycznym. Świadczy o tym zaiste nadmierne nagromadzenie negatywnych ocen pod adresem sędziów, które sugerują uzasadnione wątpliwości w kwestii ich bezstronności i obiektywizmu, a przywołanie także w nadmiarze orzecznictwa m.in. Sądu Najwyższego, co miało na celu stworzyć wrażenie wiarygodności argumentacji. Tymczasem podmiot rozstrzygający postanowieniem sam udowodnił, że jest pozbawiony cech bezstronności i obiektywizmu przez nieodpowiedzialne użycie nieformalnego określenia „tzw. neo-KRS”, odkrywając tym samym wrogość do Krajowej Rady Sądownictwa.
Postanowienie Sądu Najwyższego z 29.1.2025 r., II KK 252/24, Legalis
Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Nadużycie pozycji dominującej przez Google

Stan faktyczny

Włoska spółka E wprowadziła aplikację JuicePass, dostępną dla użytkowników urządzeń mobilnych funkcjonujących z systemem operacyjnym Android OS, która była do pobrania na Google Play. Aplikacja ta umożliwia użytkownikom wyszukiwanie na mapie i rezerwowanie stacji ładowania, przekazywanie wyszukiwania do aplikacji Google Maps, aby umożliwić nawigację do wybranej stacji ładowania oraz ładowanie i związaną z tym płatności. Następnie E zwróciła się do Google’a o podjęcie działań niezbędnych do zapewnienia interoperacyjności JuicePass z Androidem Auto, ale Google odmówił.

Włoski Urząd Ochrony Konkurencji (dalej: AGCM) stwierdził, że zachowanie Google’a polegające na utrudnianiu i opóźnianiu dostępności aplikacji JuicePass na Androidzie Auto stanowi nadużycie pozycji dominującej w rozumieniu art. 102 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (Dz.Urz. UE C z 2016 r. Nr 202, s. 47; dalej: TFUE). Organ ten nakazał Google’owi m.in. opublikowanie ostatecznej wersji szablonu do tworzenia aplikacji do ładowania pojazdów elektrycznych oraz opracowanie ewentualnych brakujących w tej wersji funkcji wskazanych przez E jako kluczowe. Organ ten nałożył również na spółki Alphabet, Google i Google Italy grzywnę w wysokości ponad 102 mln euro. Spółki te wniosły skargę na decyzję AGCM.

Nowe technologie – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Stanowisko TS

Nadużycie pozycji dominującej

W art. 102 TFUE zakazano nadużywania przez przedsiębiorstwo lub większą liczbę przedsiębiorstw pozycji dominującej na rynku wewnętrznym lub na znacznej jego części w zakresie, w jakim może ono wpływać na handel między państwami członkowskimi.

Z orzecznictwa TS wynika, że odmowa udzielenia dostępu do infrastruktury stworzonej przez przedsiębiorstwo dominujące na potrzeby jego własnej działalności i będącej w jego posiadaniu, stanowi nadużycie pozycji dominującej, pod warunkiem, że nie tylko odmowa ta prowadzi do wyeliminowania wszelkiej konkurencji na rozpatrywanym rynku ze strony podmiotu wnioskującego o dostęp i nie da się obiektywnie uzasadnić, ale też że infrastruktura ta sama w sobie jest niezbędna do wykonywania działalności przez ten podmiot w tym znaczeniu, że nie istnieje żaden rzeczywisty lub potencjalny substytut tej infrastruktury (wyrok TS z 26.11.1998 r., Bronner, C-7/97, Legalis, pkt 41). Trybunał podkreślił, że nałożenie tych warunków w pkt 41 wyroku C-7/97, było uzasadnione szczególnymi okolicznościami tej sprawy, polegającymi na odmowie przez przedsiębiorstwo dominujące udzielenia konkurentowi dostępu do infrastruktury, którą opracowało ono na potrzeby swojej własnej działalności, z wyłączeniem wszelkiego innego zachowania. Rzecznik generalna podniosła w pkt 35 opinii, że w przypadku gdy przedsiębiorstwo dominujące stworzyło infrastrukturę nie tylko na potrzeby własnej działalności, lecz również w celu umożliwienia korzystania z tej infrastruktury przez przedsiębiorstwa trzecie, warunek określony przez Trybunał w pkt 41 wyroku C-7/97, dotyczący niezbędnego charakteru tej infrastruktury do prowadzenia działalności przez podmiot wnioskujący o dostęp nie ma zastosowania.

Trybunał orzekł, że art. 102 TFUE należy interpretować w ten sposób, iż odmowa zapewnienia przez przedsiębiorstwo zajmujące pozycję dominującą, które stworzyło platformę cyfrową, na wniosek przedsiębiorstwa trzeciego, interoperacyjności tej platformy z aplikacją stworzoną przez to przedsiębiorstwo trzecie może stanowić nadużycie pozycji dominującej, nawet jeśli ta platforma nie jest niezbędna do handlowego wykorzystania owej aplikacji na rynku niższego szczebla, lecz może uczynić tę aplikację bardziej atrakcyjną dla konsumentów, jeżeli owa platforma nie została stworzona przez przedsiębiorstwo zajmujące pozycję dominującą wyłącznie na potrzeby jego własnej działalności.

Skutki antykonkurencyjne

Trybunał orzekł, że art. 102 TFUE należy interpretować w ten sposób, że okoliczność, iż zarówno przedsiębiorstwo, które stworzyło aplikację i zwróciło się do przedsiębiorstwa zajmującego pozycję dominującą o zapewnienie interoperacyjności tej aplikacji z platformą cyfrową będącą w posiadaniu tego ostatniego przedsiębiorstwa, jak i konkurenci pierwszego przedsiębiorstwa pozostali aktywni na rynku, do którego należy ta aplikacja, i rozwinęli swoją pozycję na tym rynku, mimo że nie korzystają z takiej interoperacyjności – nie oznacza sama w sobie, że odmowa uwzględnienia tego wniosku przez przedsiębiorstwo zajmujące pozycję dominującą nie mogła wywołać skutków antykonkurencyjnych. Należy ocenić, czy to zachowanie przedsiębiorstwa zajmującego pozycję dominującą mogło utrudniać utrzymanie lub rozwój konkurencji na danym rynku, biorąc pod uwagę wszystkie istotne okoliczności faktyczne.

Obiektywne uzasadnienie odmowy

Trybunał stwierdził, że w niniejszej sprawie AGCM, biorąc pod uwagę w szczególności powody odmowy podane przez Google’a, powinien sprawdzić, czy odmowa opracowania przez to przedsiębiorstwo zajmujące pozycję dominującą szablonu umożliwiającego tę interoperacyjność jest obiektywnie konieczna oraz ocenić proporcjonalny charakter tej odmowy.

Trybunał orzekł, że art. 102 TFUE należy interpretować w ten sposób, że w przypadku, gdy zachowanie polegające na odmowie przez przedsiębiorstwo zajmujące pozycję dominującą zapewnienia interoperacyjności aplikacji stworzonej przez przedsiębiorstwo trzecie z platformą cyfrową będącą w posiadaniu przedsiębiorstwa zajmującego pozycję dominującą może zostać uznane za nadużycie w rozumieniu tego postanowienia, to ostatnie przedsiębiorstwo może skutecznie przywołać jako obiektywne uzasadnienie swojej odmowy nieistnienie szablonu umożliwiającego zapewnienie danej interoperacyjności w chwili, w której przedsiębiorstwo trzecie zwróciło się o taki dostęp. Pod warunkiem, że przyznanie takiej interoperacyjności za pomocą tego szablonu zagroziłoby samo w sobie i w świetle właściwości aplikacji, dla której wnioskuje się o interoperacyjność, integralności danej platformy lub bezpieczeństwu jej użytkowania, lub też gdyby z innych względów technicznych niemożliwe było zapewnienie tej interoperacyjności poprzez opracowanie tego szablonu. Jeśli tak nie jest, przedsiębiorstwo zajmujące pozycję dominującą jest zobowiązane do opracowania takiego szablonu w rozsądnym terminie niezbędnym do tego celu i, w stosownym przypadku, za odpowiednim finansowym świadczeniem wzajemnym, uwzględniając potrzeby przedsiębiorstwa trzeciego, które wniosło o opracowanie szablonu, rzeczywiste koszty tego opracowania oraz prawo przedsiębiorstwa zajmującego pozycję dominującą do uzyskania z tego tytułu odpowiedniej korzyści.

Rynek niższego szczebla

Trybunał orzekł, że art. 102 TFUE należy interpretować w ten sposób, iż w celu dokonania oceny istnienia nadużycia polegającego na odmowie przez przedsiębiorstwo zajmujące pozycję dominującą zapewnienia interoperacyjności aplikacji stworzonej przez przedsiębiorstwo trzecie z platformą cyfrową będącą w posiadaniu przedsiębiorstwa zajmującego pozycję dominującą organ ochrony konkurencji może ograniczyć się do zidentyfikowania rynku niższego szczebla, na którym ta odmowa może wywołać skutki antykonkurencyjne, nawet jeśli ten rynek niższego szczebla jest jedynie potencjalny, ponieważ takie zidentyfikowanie nie wymaga koniecznie precyzyjnej definicji właściwego rynku produktowego i geograficznego.

Komentarz

W niniejszym wyroku Trybunał – opowiadając się przeciwko antymonopolowym praktykom – wyjaśnił, w jakiej sytuacji odmowa przez przedsiębiorstwo dominujące, które stworzyło platformę cyfrową, zapewnienia interoperacyjności tej platformy z aplikacją stworzoną przez przedsiębiorstwo trzecie może stanowić nadużycie pozycji dominującej w rozumieniu art. 102 TFUE. Wykładnia przedstawiona przez TS jest daleko idąca i nakłada na takie przedsiębiorstwo dominujące szeroko rozumiany obowiązek zapewnienia dostępu, w tym sporządzenia szablonu umożliwiającego zapewnienie danej interoperacyjności, za odpowiednim wynagrodzeniem.

Z niniejszego wyroku wynika także, że w celu ustalenia, czy warunki określone przez Trybunał w pkt 41 wyroku C-7/97, mają zastosowanie do sprawy dotyczącej odmowy dostępu do infrastruktury, konieczne jest ustalenie, czy infrastruktura ta została stworzona przez przedsiębiorstwo dominujące wyłącznie na potrzeby jego własnej działalności i jest w jego posiadaniu, czy też przeciwnie, infrastruktura ta została stworzona w celu umożliwienia jej wykorzystania przez przedsiębiorstwa trzecie, o czym świadczy okoliczność, że przedsiębiorstwo dominujące przyznało już taki dostęp takim przedsiębiorstwom. W tym zakresie pomocna jest także analiza rzecznik generalnej przedstawiona w opinii w tej sprawie.

Wyrok TS z 25.2.2025 r., Alphabet i in.C-233/23, Legalis

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Tajemnica przedsiębiorcy a informacja publiczna

Stan faktyczny

Stowarzyszenie wnioskiem z 16.6.2020 r. wystąpiło m.in. o udostępnienie informacji publicznej w zakresie:

  1. zawartych umów, związanych z realizacją decyzji Prezesa Rady Ministrów z 16.4.2020 r., w tym: stron, przedmiotu i kwoty umowy (dalej: Decyzja);
  2. wszystkich wydatków, związanych z realizacją Decyzji;
  3. kosztu magazynowania pakietów (wyborczych).

[…] S.A. (dalej: Spółka) decyzją z 9.7.2020 r., na podstawie art. 5 ust. 2 oraz art. 16 ust. 1 i art. 17 ust. 1 ustawy z 6.9.2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 902; dalej: DostInfPubU), w związku z art. 11 ust. 2 ustawy z 16.4.1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1233; dalej: ZNKU), odmówiła udostępnienia żądanych informacji, ponieważ informacje te są strategiczne dla Spółki i stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa. Podkreślono, że Spółka działa w otoczeniu silnej konkurencji operatorów pocztowych i podlega tym samym co oni zasadom wolnego rynku. Spółka nie otrzymuje środków ze Skarbu Państwa na bieżącą działalność i utrzymanie, lecz sama wypracowuje swoje zyski. Tym samym gospodaruje własnymi środkami, niebędącymi środkami publicznymi.

Istota sporu

W pierwszej kolejności NSA wskazał, że spór w sprawie dotyczy tego, czy ww. informacje mogą być udostępnione, mimo że – jak twierdzi Spółka – zawierają tajemnicę przedsiębiorcy.

Informacja publiczna

Następnie NSA wskazał, że WSA w Warszawie słusznie uznał, że żądane dane stanowią informację publiczną, w rozumieniu art. 1 ust. 1 DostInfPubU. Zawierają bowiem informację o działaniu podmiotu sprawującego funkcje publiczne oraz gospodarowaniu majątkiem publicznym. Po pierwsze dotyczą sposobu wykonania zadania publicznego objętego Decyzją, a po drugie wykonania przez Spółkę zadania publicznego, związanego z przygotowaniem wyborów Prezydenta RP 10.5.2020 r.

Sektor publiczny – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Tajemnica przedsiębiorcy

Spółka odmówiła udostępnienia ww. danych z powołaniem się na art. 11 ust. 2 ZNKU. Przepis ten określa, że tajemnicę przedsiębiorstwa stanowią nieujawnione do wiadomości publicznej informacje techniczne, technologiczne, organizacyjne przedsiębiorstwa lub inne informacje posiadające wartość gospodarczą, co do których przedsiębiorca przy zachowaniu należytej staranności podjął niezbędne działania w celu zachowania ich poufności.

Jak wynika z ww. przepisu, a także z orzecznictwa, dla odmowy udostępnienia określonej informacji publicznej ze względu na tajemnicę przedsiębiorcy spełnione muszą być przesłanki formalne i materialne (wyrok NSA z 5.4.2013 r., I OSK 192/13, Legalis). Przesłanka formalna wyraża się w zamanifestowaniu woli konkretnego przedsiębiorcy utajnienia określonych informacji. Z kolei przesłanka materialna polega na tym, że informacje objęte tajemnicą przedsiębiorcy powinny stanowić informacje, których ujawnienie mogłoby mieć wpływ na jego sytuację ekonomiczną, jakkolwiek nie muszą mieć same w sobie wartości gospodarczej.

Tym samym wynikające z art. 107 § 1 i 3 KPA uzasadnienie decyzji odmawiającej udostępnienia informacji z uwagi na tajemnicę przedsiębiorcy (art. 5 ust. 2 DostInfPubU) powinno zawierać argumentację wskazującą na okoliczność spełnienia zarówno przesłanek formalnych, jak i materialnych odmowy. Obie te przesłanki muszą być bowiem spełnione, aby dana informacja publiczna podlegała ochronie z uwagi na tajemnicę przedsiębiorcy. Nie jest natomiast wystarczające – jak zasadnie skonstatował WSA w Warszawie – ogólnikowe wskazanie w decyzji odmawiającej udostępnienia wnioskowanej informacji publicznej, że żądane informacje objęte są tajemnicą przedsiębiorstwa. Konieczne jest wykazanie, że konkretne informacje zawierają tajemnicę przedsiębiorstwa. Szczególnie precyzyjne i wyczerpujące uzasadnienie powinny zawierać te decyzje, w których dokonuje się analizy takich klauzul generalnych jak „tajemnica przedsiębiorcy” i „tajemnica przedsiębiorstwa”. Tajemnicę przedsiębiorcy wyprowadza się z tajemnicy przedsiębiorstwa, o której mowa w art. 11 ust. 4 ZNKU i pojęcia te w zasadzie pokrywają się zakresowo, choć tajemnica przedsiębiorcy w niektórych sytuacjach może być rozumiana szerzej (wyrok NSA z 5.7.2013 r., I OSK 511/13, Legalis).

Stanowisko NSA

Zdaniem NSA w rozpoznawanej sprawie przesłanki odmowy udzielenia informacji publicznej nie zostały przez Spółkę szczegółowo omówione i wyjaśnione w sposób należyty oraz wyczerpujący. Jak trafnie podniósł WSA w Warszawie, Spółka w zaskarżonej decyzji nie wykazała, że gospodarowanie jej mieniem, którego dotyczy zaskarżona decyzja, było związane z powadzoną przez Spółkę działalnością gospodarczą. Należy podkreślić, że celem działalności gospodarczej Spółki nie jest organizacja wyborów, a w tym zakresie Spółka działała jako wykonawca Decyzji. Było to zatem działanie publiczne, a Spółka wykonywała w tym zakresie czynności jak organ państwa, a nie operator pocztowy działający na konkurencyjnym rynku usług pocztowych. Prawidłowy jest zatem pogląd WSA w Warszawie, że Spółka w zaskarżonej decyzji z 9.7.2020 r. pominęła okoliczności związane z wykonaniem Decyzji. Nadto, nawet gdyby zasadne było odwołanie się przez Spółkę do art. 11 ust. 2 ZNKU, to Spółka nie przeprowadziła testu proporcjonalności, co ze względu choćby na emocje społeczne, jakie wywołuje sprawa tzw. „wyborów kopertowych”, powinno mieć miejsce. Tymczasem Spółka w zaskarżonej decyzji przyjęła, bez zastosowania testu proporcjonalności, że całość danych objętych ww. punktami wniosku o udostępnienie informacji publicznej jest objęta tajemnicą przedsiębiorcy, co uznać należało za wadliwe.

Dodatkowo NSA podkreślił, że WSA w Warszawie zasadnie argumentował, że ograniczenie dostępu do informacji publicznej ze względu na tajemnicę ustawowo chronioną ma charakter wyjątku od zasady jawności informacji publicznej. Oznacza to, że podmiot zobowiązany do udostępnienia informacji publicznej nie może ograniczyć się do zdawkowego oświadczenia o istnieniu takiej tajemnicy i musi szczegółowo określić, biorąc pod uwagę podstawy ochrony tajemnicy przedsiębiorcy (przedsiębiorstwa), z czego wywodzi daną przesłankę odmowy i w czym znajduje ona uzasadnienie. Dopiero taka argumentacja organu, w połączeniu z udostępnionymi sądowi administracyjnemu materiałami źródłowymi, umożliwi ocenę zasadności zastosowanych przesłanek utajnienia wnioskowanej informacji publicznej. W kontekście powyższego wymaga podkreślenia, że WSA w Warszawie nie zakwestionował wystąpienia przesłanek materialnych uznania wnioskowanych przez Skarżącego informacji za tajemnicę przedsiębiorcy. WSA w Warszawie stwierdził natomiast, że nie zostało dostatecznie wykazane wystąpienie przesłanek formalnych i materialnych przypisanych wnioskowanym informacjom przymiotu tajemnicy przedsiębiorcy.

W ocenie NSA tajemnica przedsiębiorcy musi być oceniana w sposób obiektywny, oderwany od woli danego podmiotu (wyrok NSA z 1.7.2022 r. III OSK 1301/21, Legalis). Tymczasem, jak wynika z treści decyzji odmawiającej udostępnienia informacji publicznej, jednym z powodów odmowy udostępnienia żądanych danych była obawa, że ujawnienie danych „mogłoby skutkować negatywną kampanią informacyjną skierowaną wobec Poczty”, a zatem nie ujawniono danych ze względu na obawę przed negatywną reakcją Polaków wobec działań Spółki. Takie sformułowanie w ogóle nie nawiązuje do przesłanek tajemnicy przedsiębiorstwa z art. 11 ust. 2 ZNKU, a jednocześnie może wskazywać, że Spółka chciała ukryć przed Polakami skutki swoich działań związanych z wykonaniem Decyzji, co jest całkowicie sprzeczne z ustanowionym w art. 61 ust. 1 Konst prawem do informacji publicznej, będącym instrumentem kontroli przez społeczeństwo działań władz publicznych. Podzielić więc należy stanowisko WSA w Warszawie, że uzasadnienie wydanej przez Spółkę decyzji cechuje ogólnikowość przedstawionej argumentacji. Uzasadnienie to zostało zatem sporządzone z naruszeniem art. 7 KPA, art. 77 § 1 KPA, art. 80 KPA i art. 107 § 3 KPA.

Rozstrzygnięcie NSA

Biorąc pod uwagę, że skarga kasacyjna nie zawierała usprawiedliwionych podstaw, NSA – w oparciu o art. 184 ustawy z 30.8.2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 935) – orzekł o jej oddaleniu.

Komentarz

Mając na uwadze stan faktyczny ustalony w sprawie, NSA wypowiedział się na temat prawa dostępu do informacji publicznej i przesłanki pozwalającej na jego ograniczenie, tj. tajemnicy przedsiębiorcy. Ze stanowiska NSA wynika, że każdy wyjątek od zasady (tu: jawności informacji publicznej) należy rozumieć w sposób wąski, a każde ograniczenie praw musi zostać odpowiednio uzasadnione. Tajemnica przedsiębiorcy musi być oceniana w sposób obiektywny, oderwany od woli danego podmiotu. W takim przypadku tajemnicą przedsiębiorcy objęte byłoby wszystko, co przedsiębiorca arbitralnie uzna za taką tajemnicę (wyrok NSA z 1.7.2022 r., III OSK 1301/21, Legalis). Takiego uzasadnienia, odnoszącego się szczegółowo do konkretnych okoliczności sprawy, zabrakło w odmownej decyzji Spółki.

Wyrok NSA z 25.2.2025 r., III OSK 6712/21, Legalis

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Rząd chce zdjąć ciężary z firm. Ale zrobił mniej, niż obiecywał

We wtorek Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, który ma redukować biurokrację, przede wszystkim w relacjach przedsiębiorców z różnymi urzędami. Obszerny projekt, nad którym prace w Ministerstwie Rozwoju i Technologii toczyły się od wiosny ubiegłego roku, zmienia 25 ustaw dotyczących różnych aspektów prowadzenia biznesu.

Jednak projekt, choć zawiera sporo korzystnych zmian, przynosi też sporo rozczarowań. Usunięto z niego wiele korzystnych dla biznesu pomysłów, które były w poprzednich wersjach przygotowanych przez resort ministra Krzysztofa Paszyka.

Został biurokratyczny oręż

Projekt, wbrew oczekiwaniom przedsiębiorców, nie skreśla przepisu art. 70 ust. 6 pkt 1 ordynacji podatkowej, który był wykorzystywany przez administrację skarbową do sztucznego wydłużania okresu przedawnienia podatków. Przepis ten, od dawna krytykowany przez organizacje przedsiębiorców i rzecznika praw obywatelskich, umożliwia władzom skarbowym oskarżanie podatników o rzekome przestępstwa skarbowe. Dowodów na to często brakuje, ale samo wszczęcie procedury karnej automatycznie zawiesza bieg przedawnienia zobowiązań podatkowych. W ten sposób, choć podatki powinny się przedawniać po pięciu latach, termin ten bywa wydłużany w nieskończoność.

Zmiana przepisów o zawieszaniu biegu przedawnienia podatków ma się znaleźć w innym projekcie ustawy, nad którym pracuje obecnie Ministerstwo Finansów. Jednak w trakcie dotychczasowych prac nad ustawą MF prezentowało niechętne stanowisko dopuszczające zmiany tych reguł tylko w niewielkim stopniu. Powodem miało być zapewnienie skutecznego ścigania przestępstw podatkowych.

Z projektu wypadły też propozycje dodatkowego wsparcie firm inwestujących w innowacje. Chodzi o ulgę podatkową na badania i rozwój. Miała ona zostać rozszerzona m.in. o wydatki na analizy naukowe, a także na konserwację aparatury naukowo-badawczej.

Kurs Compliance Officer – Sprawdź aktualną ofertę kursu Sprawdź

Zatory po staremu

W ostatecznej wersji wykreślono też zmianę przepisów ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych. Chodziło o to, by prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w postępowaniu w sprawie nadmiernego opóźniania się ze spełnianiem świadczeń pieniężnych, wymierzając wysokość kary, badał, czy zalegająca z zapłatą faktury strona sama nie była „ofiarą zatorów”. W szczególności zaś, czy istnieje związek pomiędzy niespełnieniem zobowiązania w terminie a nieotrzymaniem przez nią należności innych kontrahentów.

W opinii UOKiK takie doprecyzowanie byłoby jednak zbędne. Zdaniem urzędu już w obecnym stanie prawnym jest możliwość weryfikacji, czy przedsiębiorca dopuszczający się nadmiernego opóźnienia sam nie padał ofiarą tzw. zatoru wstecznego. Zdaniem UOKiK wprowadzenie takich przepisów sprawiłoby, że nie będzie możliwe precyzyjne ustalenie faktów pozwalających na wymierzenie kary w sposób szybki i prawidłowy.

Jeszcze w lipcu ub.r. rząd zdecydował się zrezygnować z innego pomysłu, który początkowo znalazł się w projekcie. Chodzi o wyłączenie płacenia składek na ZUS i NFZ od zleceń wykonywanych w ramach działalności nierejestrowanej. Przypomnijmy, że chodzi o działalność, której ze względu na niski poziom zarobków nie trzeba rejestrować w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. To np. udzielanie korepetycji. Zaletą działalności nierejestrowanej są przede wszystkim oszczędności, właśnie składkowe. Obecnie zleceniodawcy są zmuszeni zgłaszać zleceniobiorcę (osobę wykonującą tzw. działalność nierejestrowaną) z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne. Nowelizacja miała tę kwestię zmodyfikować. W efekcie osoba, która w ramach działalności nierejestrowanej wykonywałaby np. zlecenie, nie podlegałaby ubezpieczeniom emerytalnym i rentowemu.

Kontrola zatrudnienia

W ramach rządu powstał spór o fragmenty projektu, które ograniczają liczbę kontroli przez Państwową Inspekcję Pracy w danym okresie. Zależnie od stopnia ryzyka częstotliwość ma wynieść od jednej kontroli na pięć lat do jednej na dwa lata.

Swobodne prowadzenie przez PIP, Straż Graniczną oraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych kontroli planowych, bez ograniczeń ich liczby jest gwarancją skutecznego reagowania na przypadki łamania prawa w zakresie zatrudnienia polskich pracowników – uważa resort pracy, który stoi na stanowisku, że przepisy te powinny zostać wykreślone.

Na to nie chcą jednak przystać autorzy projektu. MRiT podkreśla, że nowelizowane przepisy miałyby dotyczyć jedynie kontroli planowych, prowadzonych w oparciu o analizę prawdopodobieństwa naruszenia przepisów. Nie będą natomiast miały zastosowania do kontroli doraźnych, które mogą być przeprowadzane m.in. w przypadku, gdy organ poweźmie uzasadnione podejrzenie, np. zagrożenia życia lub zdrowia, popełnienia przestępstwa lub wykroczenia.

Może być trudno uchwalić deregulację

Pakiet deregulacyjny był przedmiotem licznych sporów w samym rządzie oraz w koalicji. W Sejmie nie będzie łatwo uchwalić te przepisy, biorąc pod uwagę trwająca kampanię prezydencką, a także jej konsekwencje polityczne dla rządu i koalicji.

Jeszcze przed przemówieniem premiera Donalda Tuska na GPW miesiąc temu i ogłoszeniem, że teraz deregulacja jest jednym z najważniejszych kierunków prac rządu, Ministerstwo Rozwoju przygotowywało pakiet rozwiązań dotyczący deregulacji. Po wielu wewnętrznych starciach pakiet przeszedł przez Stały Komitet Rady Ministrów i we wtorek został przyjęty przez rząd. Zastrzeżenia do rozwiązań miała m.in. Lewica – chodziło o osłabienie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy, co też wybrzmiało w trakcie wtorkowej dyskusji na posiedzeniu Rady Ministrów. Najbardziej na pakiecie zależało PSL. Kilka tygodni temu kluczowi politycy ludowców, w tym szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oraz szef resortu rozwoju Krzysztof Paszyk, zapowiedzieli w Sejmie wniosek o powołanie stałej komisji ds. deregulacji. – PSL jest zawsze po stronie przedsiębiorców. Chcemy, by ta debata przekuła się w konkretne ustawy – mówił pod koniec lutego w Sejmie prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Tak się ostatecznie stało – w ubiegłym tygodniu Sejm powołał komisję stałą ds. deregulacji. To sukces PSL.

Lewica nie jest skłonna w Sejmie do poparcia pakietu deregulacji w obecnym kształcie. Przeciwna będzie też partia Razem. Nasi rozmówcy z Polski 2050 również nie przesądzają, jaka będzie decyzja partii Szymona Hołowni. To by sprawiło, że nawet głosy tradycyjnie ustawiającej się po stronie przedsiębiorców Konfederacji mogłyby nie wystarczyć KO i PSL, by przyjąć opracowywane od kilku miesięcy rozwiązania. Politycy KO, z którymi rozmawialiśmy, w tej chwili nie chcą dyskutować o szansach pakietu. – Prace nad nim będą częściowo toczyć się już w nowych warunkach – ucina nasz informator z KO. Chodzi oczywiście o planowane na 18 maja wybory prezydenckie. Nie jest jednak dziś jasne, kiedy Sejm będzie w całości zajmował się pakietem i jak długo prace będą trwały jeszcze przed wyborami, a jak długo – już po wyborach.

W trakcie wspominanego przemówienia premiera na GPW Tusk zaprosił Rafała Brzoskę, szefa InPostu, do prowadzenia zespołu ds. deregulacji. Brzoska zaproszenie przyjął. W rządzie tymczasem powstał zespół ds. deregulacji. Jak wynika z naszych rozmów, zespół ma pełnić rolę „filtra” między działaniami Brzoski a pracami rządu.

Więcej mediacji

Projekt przewiduje też wprowadzenie rozwiązań, które mają zwiększyć liczbę mediacji w postępowaniach administracyjnych. To rozwiązanie, wprowadzone do kodeksu postępowania administracyjnego w 2017 roku, wciąż cieszy się małą popularnością. Projekt przewiduje, że do prowadzenie mediacji szczególnie nadają się sprawy pozwalające organowi na działanie w ramach „uznania administracyjnego”, a także – już konkretnie wskazane sprawy koncesji, zezwoleń lub pozwoleń na prowadzenie działalności gospodarczej, budownictwa, zagospodarowania przestrzennego, ochrony środowiska, rolnictwa czy własności przemysłowej.

Jednak eksperci mają wątpliwości co do efektów proponowanych zmian. – Żeby mediacja była skuteczna, to muszą chcieć jej dwie strony. Dopóki będzie dobrowolna, to choćbyśmy nie wiem jak szeroki katalog spraw nadających się do mediacji stworzyli, to organ i tak nie będzie chciał do niej przystąpić. Organy administracji nie chcą bowiem brać w takich sytuacjach odpowiedzialności za decyzję, zwłaszcza jeśli rozstrzygnięcie byłoby, nie daj Boże, na korzyść obywatela – komentuje sarkastycznie dr Karol Pachnik, adwokat. Jego zdaniem poszczególne ministerstwa powinny wydawać okólniki zachęcające urzędników do stosowania mediacji. – A już najlepiej, gdyby powstał ranking organów pod względem stosowanych mediacji administracyjnych – postuluje ekspert.

Potwierdza to Elżbieta Damm, prezes Stowarzyszenia „Mediatorzy Polscy”. – Mediacja w administracji nie istnieje, ponieważ urzędnicy mają do niej bardzo negatywny stosunek. Taki stan będzie trwał, dopóki nie przeformatujemy mentalności urzędników, a na to potrzebujemy co najmniej 10–15 lat – dodaje ekspertka.

Etap legislacyjny: trafi do Sejmu

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy, dyrektor departamentu podatkowego Konfederacji Lewiatan

Uczciwi podatnicy nie powinni być nękani działaniami administracji skarbowej zmierzającymi do sztucznego wydłużania terminu przedawniania zobowiązań podatkowych. Takie działania ciągną się w nieskończoność, co powoduje niepewność prowadzenia biznesu. Pięć lat podstawowego okresu przedawnienia zobowiązania podatkowego to wystarczający czas na skontrolowanie przedsiębiorcy i wydanie ewentualnej decyzji ustalającej. Dlatego przepis pozwalający na takie praktyki, czyli art. 70 § 6 pkt 1 ordynacji podatkowej powinien zostać uchylony. Szkoda, że nie dzieje się to już teraz, w ramach rządowego pakietu deregulacyjnego. Był to przecież postulat od dawna formułowany przez środowiska gospodarcze. Pocieszające jest to, że ta zmiana, wyraźnie zapowiedziana przez ministra Andrzeja Domańskiego, zostanie zrealizowana w innym projekcie. Niestety, nastąpi to o kilka miesięcy później. Miejmy nadzieję, że ta zmiana zostanie skutecznie dokonana w takim zakresie, jak to proponował resort rozwoju i technologii. Wprawdzie można zrozumieć racje Ministerstwa Finansów co do zapewnienia sobie możliwości skutecznego ścigania przestępców skarbowych, ale tak czy inaczej znowelizowana ordynacja nie powinna pozwalać na instrumentalne wszczynanie postępowań karnych skarbowych wobec wszystkich przedsiębiorców.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Odszkodowanie za opóźniony lot

Stan faktyczny

Spółka A (przewoźnik lotniczy) zawarła z B (organizator wycieczek) umowę, w ramach której świadczyła na rzecz B loty. Na te loty B sprzedawała bilety pasażerom.

Dwóch pasażerów (dalej jako: MM) wzięło udział w imprezie turystycznej obejmującej lot z Teneryfy do Warszawy, który był obsługiwany przez A. Umowa o udział w imprezie turystycznej została zawarta w imieniu MM przez spółkę C z B. Lot został wykonany z ponad 22-godzinnym opóźnieniem w przylocie. W celu ustalenia legitymacji procesowej do dochodzenia odszkodowania z tytułu opóźnienia tego lotu MM przedstawili kopie kart pokładowych na ten lot. Jednakże A odmówiła wypłaty odszkodowania MM ze względu na to, że nie wykazali oni, iż posiadali potwierdzoną i opłaconą rezerwację na ten lot. Zdaniem A impreza turystyczna MM została bowiem zapłacona przez C na preferencyjnych warunkach, w związku z czym MM podróżowali bezpłatnie lub na podstawie taryfy zniżkowej w rozumieniu art. 3 ust. 3 rozporządzenia (WE) nr 261/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z 11.2.2004 r. ustanawiającego wspólne zasady odszkodowania i pomocy dla pasażerów w przypadku odmowy przyjęcia na pokład albo odwołania lub dużego opóźnienia lotów, uchylającego rozporządzenie (EWG) nr 295/91 (Dz.Urz. UE L z 2004 r. Nr 46, s. 1), co wyklucza prawo do odszkodowania na podstawie tego rozporządzenia.

Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy (sąd odsyłający) powziął wątpliwości co do tego, czy okazanie karty pokładowej przez pasażera stanowi „inny dowód” w rozumieniu art. 2 lit. g) rozporządzenia nr 261/2004.

Stanowisko TS

„Inny dowód”

Z art. 3 ust. 2 lit. a) rozporządzenia nr 261/2004 wynika, że rozporządzenie to ma zastosowanie wyłącznie pod warunkiem, po pierwsze, iż pasażerowie posiadają potwierdzoną rezerwację na dany lot, a po drugie, że stawią się oni w odpowiednim czasie na odprawę, z wyjątkiem przypadku odwołania lotu, o którym mowa w art. 5 rozporządzenia nr 261/2004. Ponieważ te obydwa warunki mają charakter kumulatywny, nie można domniemywać stawienia się pasażera na odprawę na podstawie tego, że dysponuje on potwierdzoną rezerwacją na dany lot.

Rozporządzenie nr 261/2004 nie definiuje pojęcia „potwierdzonej rezerwacji”. Jednakże pojęcie „rezerwacja” zostało zdefiniowane w art. 2 lit. g) rozporządzenia nr 261/2004 jako „fakt posiadania przez pasażera biletu lub innego dowodu potwierdzającego, że rezerwacja została przyjęta i zarejestrowana przez przewoźnika lotniczego lub organizatora wycieczek”. Odnośnie pojęcia „innego dowodu” w rozumieniu art. 2 lit. g) rozporządzenia nr 261/2004, zdaniem TS, jeżeli pasażer dysponuje tego rodzaju dowodem wydanym przez przewoźnika lotniczego lub organizatora wycieczek, ów inny dowód jest równoznaczny z „rezerwacją” w rozumieniu tego przepisu (wyrok TS z 21.12.2021 r., Azurair i in., C-146/20, C‑188/20, C‑196/20 i C‑270/20, pkt 42, Legalis). Pojęcia te, w interesie wysokiego poziomu ochrony pasażerów, o którym mowa w motywie 1 rozporządzenia nr 261/2004, należy interpretować szeroko.

Administracja sądowa - sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Zdaniem TS karta pokładowa może stanowić „inny dowód” w rozumieniu art. 2 lit. g) rozporządzenia nr 261/2004, wskazujący, że rezerwacja została przyjęta i zarejestrowana przez przewoźnika lotniczego lub organizatora wycieczek dla danego lotu.

W zakresie, w jakim pasażerowie, tacy jak MM, prawidłowo spełnili wymóg stawienia się na odprawę i odbyli dany lot, posiadając na niego kartę pokładową, TS uznał, że spełnili oni wymóg posiadania potwierdzonej rezerwacji na ten lot. Taki wniosek potwierdza również cel określony w motywie 1 rozporządzenia nr 261/2004, polegający na zapewnieniu wysokiego poziomu ochrony pasażerów.

Trybunał orzekł, że art. 2 lit. g) i art. 3 ust. 2 lit. a) rozporządzenia nr 261/2004 należy interpretować w ten sposób, iż karta pokładowa może stanowić „inny dowód” w rozumieniu pierwszego z tych przepisów, wskazujący, że rezerwacja została przyjęta i zarejestrowana przez przewoźnika lotniczego lub organizatora wycieczek, w związku z czym uznaje się, że pasażer posiadający taką kartę ma „potwierdzoną rezerwację” w rozumieniu drugiego z tych przepisów w odniesieniu do danego lotu, w sytuacji gdy nie wykazano żadnej szczególnej nadzwyczajnej okoliczności.

Pasażer podróżujący bezpłatnie lub na podstawie taryfy zniżkowej

Zgodnie z art. 3 ust. 3 rozporządzenia nr 261/2004, to rozporządzenie nie ma zastosowania do pasażerów podróżujących bezpłatnie lub na podstawie taryfy zniżkowej, która nie jest bezpośrednio lub pośrednio dostępna powszechnie.

Trybunał przyznał, że treść art. 3 ust. 3 zd. 1 rozporządzenia nr 261/2004 nie pozwala sama w sobie na ustalenie, czy zakres stosowania tego przepisu jest ograniczony do sytuacji, w których jedynie obsługujący przewoźnik lotniczy oferuje pasażerom możliwość bezpłatnego podróżowania na podstawie taryfy zniżkowej, która nie jest bezpośrednio lub pośrednio dostępna powszechnie.

Mając na względzie odpowiedzialność obsługującego przewoźnika lotniczego za wypłatę odszkodowania pasażerom w przypadku dużego opóźnienia lotu w chwili przylotu, TS uznał, że wyjątek przewidziany w art. 3 ust. 3 zd. 1 rozporządzenia nr 261/2004 obejmuje tylko te sytuacje, w których to obsługujący przewoźnik lotniczy zezwala pasażerom na podróżowanie bezpłatnie lub na podstawie taryfy zniżkowej, która nie jest bezpośrednio lub pośrednio dostępna powszechnie.

W niniejszej sprawie w zakresie, w jakim organizator wycieczek otrzymał wynagrodzenie za imprezę turystyczną odbytą przez pasażerów, o których mowa w postępowaniu głównym, i zapłacił cenę lotu obsługującemu lot przewoźnikowi lotniczemu, a ten ostatni otrzymał wynagrodzenie zgodne z warunkami rynkowymi, TS uznał, że pasażerowie ci nie podróżowali bezpłatnie lub na podstawie taryfy zniżkowej, która nie jest bezpośrednio lub pośrednio dostępna powszechnie w rozumieniu art. 3 ust. 3 zdanie pierwsze rozporządzenia nr 261/2004.

Z orzecznictwa TS wynika, że dla celów dochodzenia przez pasażerów, o których mowa w postępowaniu głównym, praw wobec obsługującego przewoźnika lotniczego, okoliczność, że cena imprezy turystycznej została zapłacona nie przez nich – w związku z tym, że nie pozostawali oni w stosunku umownym z tym przewoźnikiem – lecz przez osobę trzecią, na rzecz organizatora wycieczek, który z kolei zapłacił cenę za lot temu przewoźnikowi, jest pozbawiona znaczenia (wyrok TS z 26.3.2020 r., Primera Air Scandinavia, C-215/18, pkt 38, Legalis).

Trybunał orzekł, że art. 3 ust. 3 rozporządzenia nr 261/2004 należy interpretować w ten sposób, iż nie uznaje się, że pasażer podróżuje bezpłatnie lub na podstawie taryfy zniżkowej, która nie jest bezpośrednio lub pośrednio dostępna powszechnie w rozumieniu tego przepisu, jeżeli, po pierwsze, organizator wycieczek uiszcza cenę za lot obsługującemu przewoźnikowi lotniczemu zgodnie z warunkami rynkowymi, a po drugie, cena imprezy turystycznej jest uiszczana temu organizatorowi nie przez tego pasażera, lecz przez osobę trzecią. Do tego przewoźnika lotniczego należy wykazanie, zgodnie z zasadami przewidzianymi w prawie krajowym, że dany pasażer podróżował bezpłatnie lub na podstawie taryfy zniżkowej.

Komentarz

Trybunał – orzekając prokonsumencko w tej polskiej sprawie – doprecyzował trzy kwestie związane z prawem do odszkodowania pasażerów lotu czarterowego na podstawie rozporządzenia nr 261/2004 w następstwie dużego opóźnienia lotu w chwili przylotu do miejsca docelowego.

Po pierwsze, z niniejszego wyroku wynika, że karta pokładowa pasażera może stanowić „inny dowód” w rozumieniu art. 2 lit. g) rozporządzenia nr 261/2004 potwierdzający, iż rezerwacja została przyjęta i zarejestrowana przez przewoźnika lotniczego lub organizatora wycieczek. W tym zakresie polski sąd nie może powoływać się na wyrok C-146/20, ze względu na zasadnicze różnice w stanie faktycznym między tymi sprawami.

Po drugie, wyrażenie „podróżować bezpłatnie lub na podstawie taryfy zniżkowej, która nie jest bezpośrednio lub pośrednio dostępna powszechnie” przewidziane w art. 3 ust. 3 rozporządzenia nr 261/2004 nie obejmuje sytuacji, w której impreza turystyczna została opłacona organizatorowi wycieczek bezpośrednio przez pasażerów lub przez inny podmiot działający w ich imieniu, a za lot zapłacił przewoźnikowi lotniczemu ten organizator. Po trzecie, w takiej sytuacji ciężar dowodu spoczywa na przewoźniku lotniczym, który powinien wykazać, że dany lot był bezpłatny lub na podstawie taryfy zniżkowej, która nie jest bezpośrednio lub pośrednio dostępna powszechnie.

Wyrok TS z 6.3.2025 r., C-20/24

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Nowelizacja ustawy o rzecznikach patentowych – cele, kluczowe zmiany i planowane rozwiązania

Cele i rozwiązania planowane w projektowanej ustawie

Nowelizacja ustawy z 11.4.2001 r. o rzecznikach patentowych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 749; dalej: RzeczPatentU) wynika z konieczności dostosowania jej przepisów do zmian, jakie zostały dokonane w innych aktach prawnych, takich jak ustawa z 30.6.2000 r. – Prawo własności przemysłowej (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1170), dokonanych nowelizacją z 16.10.2019 r., wskutek których nastąpiło rozszerzenie kompetencji adwokatów i radców prawnych o reprezentowanie stron w postępowaniu przed Urzędem Patentowym Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie znaków towarowych, wzorów przemysłowych i oznaczeń geograficznych.

Jednocześnie ustawa z 13.2.2020 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2020 r. poz. 288) umożliwiła rzecznikom patentowym występowanie w sprawach związanych z ochroną nie tylko własności przemysłowej, ale wszystkich praw dotyczących własności intelektualnej, przy czym jednocześnie ta sama ustawa zdefiniowała co należy rozumieć przez sprawy należące do zakresu spraw własności intelektualnej.

Opisane zmiany ujednoliciły pozycję i kompetencje rzeczników patentowych, adwokatów i radców prawnych w kontekście występowania w sprawach dotyczących własności intelektualnej. Dostrzeżono więc konieczność dokonania ujednolicenia regulacji dotyczących wykonywania tych zawodów oraz zapewnienia spójności przepisów dotyczących wykonywania zawodu rzecznika patentowego i działalności samorządu rzeczników patentowych z rozwiązaniami przyjętymi w tym zakresie dla adwokatów i radców prawnych.

Szczegółowe rozwiązania proponowane w projekcie

Zwiększenie kompetencji samorządu rzeczników patentowych

Projekt przewiduje zbliżenie zakresu kompetencji samorządu rzeczników patentowych do zakresu działania innych samorządów tj. radców prawnych czy adwokatów. Ma to nastąpić w szczególności przez powierzenie prowadzenia listy rzeczników patentowych Prezesowi Polskiej Izby Rzeczników Patentowych, przy czym utrzymany zostanie pewien zakres kompetencji nadzorczych Prezesa Urzędu Patentowego.

Wśród głównych uprawnień zwiększających samodzielność samorządu wymieniono:

Projekt ustawy przewiduje także uszczegółowienie zasad udostępniania przez rzeczników patentowych informacji o charakterze reklamowym.

Sektor publiczny – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Rola Prezesa Urzędu Patentowego w sprawowaniu nadzoru nad samorządem rzeczników patentowych

Jak wynika z projektu nowelizacji RzeczPatentU, w kompetencji Prezesa Urzędu pozostanie w szczególności:

Uzupełnienie listy organów samorządu rzeczników patentowych o dziekanów

W celu usprawnienia funkcjonowania samorządu, projekt nowelizacji RzeczPatentU przewiduje wprowadzenie dziekanów jako nowych organów w strukturze Polskiej Izby Rzeczników Patentowych. Dziekani będą odpowiedzialni za koordynację działań na poziomie regionalnym oraz reprezentowanie interesów członków samorządu.

Zapewnienie spójności przepisów regulujących zawody prawnicze w obszarze własności intelektualnej

Projekt nowelizacji RzeczPatentU dąży do zapewnienia maksymalnej spójności przepisów regulujących wykonywanie wszystkich zawodów prawniczych, których przedstawiciele mają prawo występować w sprawach dotyczących własności intelektualnej. W związku z tym wiele rozwiązań wprowadzanych w projektowanej ustawie opiera się na przepisach zawartych w ustawie z 26.5.1982 r. – Prawo o adwokaturze (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1564) oraz w ustawie z 6.7.1982 r. o radcach prawnych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 499), przy jednoczesnym zachowaniu odrębności wynikających ze specyfiki zawodu rzecznika patentowego.

Projektowane przepisy doprecyzowują zasady dotyczące czasowej lub trwałej utraty zdolności do wykonywania czynności zawodowych, wprowadzając mechanizmy takie jak tymczasowe zastępstwo czy możliwość ustanowienia zarządcy kancelarii. Ponadto, w celu urealnienia warunków pracy rzecznika patentowego, do czasu pracy zalicza się również czas niezbędny do załatwiania spraw poza stałym miejscem wykonywania czynności zawodowych. Istotnym elementem zmian jest także dodanie przepisów regulujących ochronę danych osobowych, które dostosowują działalność rzeczników patentowych do obowiązujących standardów w zakresie ochrony prywatności i przetwarzania danych klientów.

Zmiany w zakresie egzaminów i kształcenia aplikantów

Projekt zakłada wprowadzenie modyfikacji regulacji dotyczących egzaminu konkursowego i kwalifikacyjnego, procedury odwoławczej od wyników egzaminu oraz zmiany w zakresie kształcenia aplikantów.

Jak wynika z projektowanych przepisów, Komisja Egzaminacyjna będzie działać w niezależnych zespołach egzaminacyjnych (zespół egzaminacyjny i odwoławczy zespół egzaminacyjny). Odwołanie od wyniku egzaminu będzie rozpatrywał odwoławczy zespół egzaminacyjnych.

Zaproponowano usystematyzowanie przepisów dotyczących aplikantów, poczynając od wymogów wpisu na listę aplikantów poprzez przepisy regulujące ślubowanie aplikanta, wydanie legitymacji i kwestie związane z zakresem kształcenia w ramach aplikacji.

Na gruncie projektowanych przepisów egzamin kwalifikacyjny będzie składał się z 5, a nie tak jak jest obecnie z 3 części pisemnych (proponuje się dodanie zadania związanego z napisaniem pozwu lub pisma procesowego w sprawie o naruszenie oraz zadanie z etyki).

Uregulowanie zasad odpowiedzialności dyscyplinarnej osób wykonujących zawód rzecznika patentowego

Zgodnie z projektem nowelizacji RzeczPatentU, zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej osób wykonujących zawód rzecznika patentowego oraz postępowania dyscyplinarnego zostaną uregulowane w sposób zbliżony do rozwiązań przyjętych w przypadku samorządów adwokatów i radców prawnych.

Projekt uzupełnia zakres danych gromadzonych na liście rzeczników patentowych o numer PESEL, co będzie stanowiło dostosowanie do wymagań systemu doręczeń elektronicznych za pośrednictwem Portalu Informacyjnego Sądów Powszechnych.

Etap legislacyjny

Założenia projektu ustawy o zmianie ustawy o rzecznikach patentowych zostały opublikowane w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Planowany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów to II kwartał 2025 r.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Donos do skarbówki z ochroną sygnalisty

Donosy do skarbówki – to jedna z najstarszych metod zbierania informacji o podatnikach. I choć, jak przyznają urzędnicy Krajowej Administracji Skarbowej, nie zawsze takie informacje są prawdziwe, to jednak wciąż napływają i to w różnej formie.

Nie wszystkie te zgłoszenia są rejestrowane, choć da się policzyć te wpływające przez oficjalny kanał. To Krajowy Telefon Interwencyjny KAS. Jak informuje Ministerstwo Finansów, w ciągu ostatnich pięciu lat (2020–2024) za jego pośrednictwem wpłynęło 60 197 zgłoszeń dotyczących naruszeń przepisów prawa podatkowego i celnego. MF zauważa przy tym, że daje się zauważyć tendencję rosnącą, związaną także z uruchomieniem elektronicznych kanałów komunikacji z urzędami skarbowymi.

Znaczącą rolę odgrywać może również wzrost świadomości społeczeństwa o obowiązujących przepisach prawa oraz obowiązków z nich wynikających” – tak skomentowało biuro prasowe MF wzrost napływających informacji o nieprawidłowościach podatkowych.

Od niedawna informatorzy skarbówki zyskali dodatkowa ochronę. Można ich bowiem uważać za sygnalistów. Jeśli bowiem zgłoszą nieprawidłowości według tzw. zewnętrznej procedury dla sygnalistów, to ich zgłoszenie może skutkować podjęciem tzw. działań następczych. W praktyce może to skutkować wysłaniem kontroli podatkowej czy celno-skarbowej do danej firmy. Procedurę taką uruchomiły wszystkie urzędy skarbowe (jest ich w kraju ponad 400), a także izby administracji skarbowej i szef KAS jako organ kierujący.

Od uruchomienia tej możliwości z początkiem stycznia br. do szefa KAS wpłynęło 11 zgłoszeń od sygnalistów. Na razie brak statystyk, jak wygląda działanie procedury w urzędach skarbowych.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Sygnalista, który chce zgłosić różne nieprawidłowości w swojej firmie, w tym mające skutek w podatkach, może też wykorzystać procedurę zgłoszenia wewnętrznego. Firmy zatrudniające powyżej 50 pracowników muszą u siebie taką procedurę wdrożyć, a dla mniejszych jest to dobrowolna opcja.

W praktyce wielu firm, mniejszych czy większych, zdarza się, że ich pracownicy obserwują zjawiska mogące skutkować nieprawidłowościami podatkowymi. Może tu chodzić o zjawiska takie, jak rozliczenia z kontrahentami bez faktur, wystawianie faktur na nieistniejące transakcje, fikcyjne zatrudnianie osób, ale też mniej oczywiste nieprawidłowości, jak stosowanie cen odbiegających od rynkowych w relacjach z podmiotami powiązanymi.

Jak zauważa Michał Goj, doradca podatkowy i partner w EY, jeśli świadomy pracownik z troski o własną firmę zgłosi takie zjawiska w ramach wewnętrznej procedury dla sygnalistów, to po zbadaniu i zweryfikowaniu takiego zgłoszenia można poprawić rozliczenia podatkowe. – Jest możliwość dobrowolnej korekty deklaracji lub złożenia czynnego żalu. To znacznie korzystniejsze wyjście niż podejmowanie tzw. działań następczych przez administrację skarbową. One mogą oznaczać kontrolę, a nawet wszczęcie procedury karnej skarbowej i postawienie zarzutów zarządowi firmy – uważa ekspert.

Zgodnie ze starym porzekadłem o praniu brudów we własnym domu, wdrożenie wewnętrznej procedury dla sygnalistów może być korzystne także w firmach, gdzie pracuje mniej niż 50 osób. Ważne przy tym, by taka procedura mogła realnie zadziałać, a sygnaliści czuli się bezpiecznie.

Michał Goj zauważa, że warto pomyśleć o specjalnym trybie postępowania dla zgłoszeń mających wpływ na rozliczenia podatkowe. – W niektórych sytuacjach nie da się po prostu poprosić o pomoc osób z wewnętrznego zespołu księgowo-finansowego, jeśli to ich działań może dotyczyć zgłoszenie – zwraca uwagę ekspert.

Istnienie lub nieistnienie procedur obowiązujących w firmie w zakresie prawidłowości rozliczeń podatkowych ma jeszcze znaczenie w sytuacji, gdy rzeczywiście dojdzie do przestępstwa skarbowego, a władze skarbowe wpadną na jego trop. Oczywiście same procedury może nie zawsze pozwolą zapobiec nieprawidłowościom. – Jednak istnienie takich wewnętrznych procedur może być dowodem dochowania należytej staranności. Ta ostatnia zawsze jest brana pod uwagę w ocenie winy w sytuacji popełnienia przestępstwa – przypomina Michał Goj.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź