Elastyczne zasady czasu pracy w urzędach państwowych
- Projektowane rozporządzenie zakłada odejście od obecnego sztywnego czasu pracy w urzędach w godzinach od 8.15 do 16.15.
- Zgodnie z projektowanymi przepisami, najwcześniejszą porą rozpoczęcia pracy w urzędzie będzie godzina 7.00, zaś najpóźniej pracę będzie można rozpocząć o 10.00.
- Projekt rozporządzenia jest obecnie na etapie opiniowania.
Podstawa prawna wydania rozporządzenia
Projektowane rozporządzenie jest wykonaniem upoważnienia ustawowego zawartego w art. 30 ust. 1 ustawy z 16.9.1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1917; dalej: PracUrzPU). Jak wynika z powołanego przepisu, Prezes Rady Ministrów ma obowiązek określenia, w drodze rozporządzenia, zasad ustalania przez kierowników urzędów rozkładu i wymiaru czasu pracy pracowników urzędów państwowych.
Zakres podmiotowy i cel rozporządzenia
Rozporządzenie ma regulować czas pracy urzędników oraz innych pracowników wskazanych w PracUrzPU. Projektowane rozporządzenie obejmuje więc następujące urzędy:
- urzędy administracji rządowej, w których jednocześnie działa korpus służby cywilnej;
- Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców;
- Urząd Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej;
- Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu;
- Urząd Państwowej Komisji do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15 oraz
- regionalnych izb obrachunkowych.
Projektowane przepisy mają na celu umożliwienie stosowania bardziej elastycznych rozwiązań w zakresie organizacji pracy urzędów, uwzględniając regulacje już obowiązujące w ustawie z 26.6.1974 r. – Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1465; dalej: KP), szczególnie w odniesieniu do elastycznego czasu pracy.
Ujednolicenie zasad dla służby cywilnej i innych pracowników
W związku z nowelizacją ustawy z 21.11.2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 409), zostało wydane zarządzenie nr 525 Prezesa Rady Ministrów z 26.10.2023 r. w sprawie sposobu organizacji czasu pracy urzędów (M.P. z 2023 r. poz. 1189). Dotyczy ono wyłącznie członków korpusu służby cywilnej.
Ponieważ przepisy PracUrzPU odnoszą się zarówno do członków korpusu służby cywilnej, jak i do urzędników państwowych oraz innych pracowników, w projekcie rozporządzenia zaproponowano regulacje analogiczne do zawartych w ww. zarządzeniu. Ma to na celu zapewnienie jednolitości przepisów mających zastosowanie do pracowników zatrudnionych w tym samym urzędzie.
Ramy czasowe pracy urzędów i ich elastyczność
Projektowane rozporządzenie wyznacza ramy, w których kierownicy urzędów będą mogli ustalić rozkład i wymiar czasu pracy. Ma to na celu uelastycznienie i dopasowanie pracy urzędów do ich specyfiki i potrzeb obywateli. W przeciwieństwie do obecnych sztywnych godzin pracy (8:15-16:15), kierownik urzędu będzie miał możliwość określenia godzin otwarcia urzędu.
Zgodnie z § 2 projektowanego rozporządzenia, kierownik urzędu ustala rozkład czasu pracy w tygodniu oraz jego wymiar w poszczególnych dniach tygodnia w taki sposób, aby praca w urzędzie była:
- wykonywana od poniedziałku do piątku, nieprzerwanie przez 8 godzin każdego dnia;
- rozpoczynana nie wcześniej niż o godzinie 7:00 i nie później niż o godzinie 10:00.
Zróżnicowanie godzin pracy urzędu i pracowników
Projekt rozporządzenia wprowadza rozróżnienie pomiędzy godzinami pracy urzędu a indywidualnym czasem pracy poszczególnych pracowników. Kierownicy urzędów będą odpowiedzialni za ustalanie harmonogramu pracy w taki sposób, aby obsada pracownicza była adekwatna do wykonywanych zadań. W sytuacjach, gdzie przepisy KP dopuszczają elastyczne formy organizacji pracy, takie jak ruchomy czas pracy czy indywidualny rozkład czasu pracy, możliwe będzie ich stosowanie, o ile zostaną spełnione warunki dotyczące funkcjonowania urzędu zgodnie z zasadami określonymi w rozporządzeniu.
Obsługa interesantów
Projektowane rozporządzenie przewiduje, że w urzędach obsługujących interesantów, co najmniej jeden dzień w tygodniu będzie musiał być zarezerwowany na obsługę obywateli w godzinach od 8:00 do 18:00 (§ 2. ust. 2). Ma to na celu dostosowanie pracy urzędów do potrzeb obywateli, zapewniając możliwość załatwienia spraw w dogodnym czasie, niezależnie od elastyczności godzin pracy urzędu w pozostałe dni tygodnia.
Elastyczność przy wyznaczaniu dnia wolnego oraz praca zmianowa
Kierownik urzędu, ze względu na szczególny charakter zadań wykonywanych na danym stanowisku pracy, może ustalić rozkład czasu pracy dla pracownika zatrudnionego na danym stanowisku tak, aby przewidywał pracę zmianową. Może ona przypadać między godziną 6:00 jednego dnia a godziną 6:00 następnego dnia, w systemie czasu pracy, który ma zastosowanie do danego pracownika.
Jeśli wymagają tego potrzeby urzędu, możliwe będzie również ustalenie, że niektóre dni tygodnia, które normalnie nie są dniami pracy, mogą zostać przeznaczone na pracę, zwłaszcza jeśli dany dzień wolny z tytułu obniżenia wymiaru czasu pracy musi zostać odpracowany. Umożliwi to bardziej efektywne zarządzanie czasem pracy pracowników, w zależności od charakteru wykonywanych zadań.
Wyznaczanie dnia wolnego i zasady odpracowania
Projekt rozporządzenia wprowadza szczegółowe zasady dotyczące wyznaczania dni wolnych oraz ich odpracowywania. W urzędach, gdzie działa korpus służby cywilnej, dni wolne będą musiały być zgodne z tymi wyznaczonymi ww. zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów. Analogicznie, odpracowanie dnia wolnego będzie odbywało się w tę samą sobotę, która została wyznaczona dla członków korpusu. Natomiast w urzędach, w których korpus służby cywilnej nie działa, kierownik będzie miał większą swobodę w ustalaniu, kiedy sobota ma być dniem pracującym. Informacje o wyznaczonym dniu wolnym lub sobocie będą musiały być przekazywane pracownikom i interesantom z odpowiednim wyprzedzeniem.
Rola dyrektora generalnego urzędu w ustalaniu zasad czasu pracy
Dyrektor generalny urzędu w administracji rządowej (z wyjątkiem urzędów rejonowych i terenowych administracji specjalnej) pełni funkcję kierownika odpowiedzialnego za ustalanie czasu pracy. To on odpowiada za wykonanie zadań nałożonych na kierowników urzędów, w tym za prawidłowe ustalenie rozkładu czasu pracy zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Etap legislacyjny
Zgodnie z informacjami Rządowego Centrum Legislacji, projekt jest obecnie na etapie opiniowania. Rozporządzenie wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia.
Dodatek do renty socjalnej dla niepełnosprawnych od 2025 r.
To inicjatywa obywatelska forsowana przez osoby niepełnosprawne oraz ich opiekunów, którzy podkreślali wielokrotnie, że obecne wsparcie finansowe nie odpowiada rzeczywistym kosztom ich życia. Przypomnijmy, że renta socjalna przysługuje osobom pełnoletnim, całkowicie niezdolnym do pracy z powodu naruszenia sprawności organizmu, które powstało:
- przed ukończeniem 18. roku życia,
- w trakcie nauki w szkole lub w szkole wyższej – przed ukończeniem 25. roku życia,
- w trakcie kształcenia w szkole doktorskiej, studiów doktoranckich lub aspirantury naukowej.
Obecnie wynosi ona 1780,96 zł netto. Za sprawą nowych przepisów uprawnieni mają dostawać więcej. Propozycja obywatelska pierwotnie zakładała co prawda zmianę sposobu ustalenia wysokości tego świadczenia poprzez odniesienie jej do minimalnego wynagrodzenia za pracę. Przypomnijmy, że obecnie jest to kwota 4,3 tys. zł. A w przyszłym roku ma to być już 4666 zł.
Podczas prac w Sejmie koncepcja nowych przepisów uległa jednak zmianie. Przychylność posłów zyskało rozwiązanie wprowadzające do ustawy dodatek dopełniający do renty socjalnej. Ma być on wypłacany wraz z rentą socjalną, we wspomnianej miesięcznej wysokości 2520 zł brutto.
Przewodnicząca Komisji Polityki Społecznej i Rodziny Katarzyna Ueberhan z Lewicy tłumaczyła podczas prac parlamentarnych nad ustawą, że omawiana kwota wynika z różnicy między sumą minimalnego wynagrodzenia za pracę, obowiązującego do 31.12.2024 r., a najniższą rentą z tytułu całkowitej niezdolności do pracy.
Kwota dodatku dopełniającego ma podlegać corocznej waloryzacji 1 marca. Uprawnionymi do jego pobierania mają być osoby, którym przysługuje prawo do renty socjalnej i które są całkowicie niezdolne do pracy i samodzielnej egzystencji.
Jedna z przyjętych poprawek zakłada, że w przypadku, gdy osoba pobierająca rentę socjalną nie ma w dniu wejścia w życie nowelizacji orzeczonej niezdolności do samodzielnej egzystencji, dodatek dopełniający przysługuje na jej wniosek, o ile uzyska ona orzeczenie o niezdolności do samodzielnej egzystencji. Natomiast gdy wszystkie przesłanki w momencie obowiązywania ustawy będą spełnione, dodatek zostanie wypłacony z urzędu.
Przedstawicielka wnioskodawców posłanka KO Iwona Hartwich podkreśliła w Sejmie, że świadczenie trafi do około 130 tys. osób.
Pierwsza wypłata dodatku dopełniającego ma nastąpić w maju 2025 r. z wyrównaniem od 1.1.2025 r.
Etap legislacyjny: ustawa trafi do Senatu
Kasowy PIT od 2025 r.
Sejm uchwalił w piątek 27.9.2024 r. przepisy o kasowym PIT. Odrzucił poprawki opozycji, wcześniej natomiast zgodził się, że limit przychodów dla nowej metody rozliczenia ma być wyrażony w złotówkach. Zamiast 250 tys. euro będzie więc 1 mln zł.
Przypomnijmy, że obecnie przedsiębiorcy muszą płacić podatek po uzyskaniu tzw. przychodu należnego. Czyli także wtedy, gdy nie dostali zapłaty od kontrahenta. Wystarczy, że wykonają usługę albo sprzedadzą towar.
Z kolei firmowe koszty rozliczają na podstawie faktury, nawet gdy za nią jeszcze nie zapłacili. Jest to tzw. metoda memoriałowa.
Co się zmieni? Przedsiębiorcy, którzy zdecydują się na kasowy PIT, przychód wykażą dopiero wtedy, gdy dostaną pieniądze od klienta. A koszt, gdy zapłacą za zakupy.
Wybór kasowej metody nie oznacza jednak, że w ogóle unikniemy podatku. Przychód trzeba będzie bowiem wykazać po dwóch latach (albo w razie likwidacji biznesu). Nawet jeśli kontrahent nadal nam nie zapłacił. Kasowa zasada nie oznacza więc zwolnienia z podatku, tylko jego odroczenie.
Dużo warunków…
Kto skorzysta z nowej metody rozliczeń? Ministerstwo Finansów optymistycznie wskazuje, że może to być 2,3 mln przedsiębiorców. Zarówno rozliczający się według skali, jak i ryczałtowcy oraz płacący podatek liniowy. Jak już jednak pisaliśmy kilka razy na łamach „Rzeczpospolitej” (np. 2 maja), liczba chętnych może być dużo mniejsza. Kasowy PIT jest bowiem skomplikowany i ma dużo ograniczeń.
Przede wszystkim nowa metoda ma przysługiwać tylko przedsiębiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą oraz tym, których przychody z biznesu z poprzedniego roku nie przekroczyły określonego limitu.
W projekcie przyjętym przez rząd było to 250 tys. euro. Podczas pierwszego posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych wniesiono poprawkę zmieniającą kwotę limitu na 1 mln zł.
Powód? Przedsiębiorcy unikną pomyłek przy przeliczaniu z euro na złotówki. Ta zamiana powoduje jednak, że limit jest niższy (1 mln zł to mniej niż 250 tys. euro) i ktoś przez to może się w nim nie zmieścić. W czasie sejmowych dyskusji wskazywano zresztą, że pułap przychodów generalnie jest za mały, np. dla branży budowlanej czy handlowej. Jedna z poprawek opozycji zakładała jego likwidację, nie znalazła jednak uznania sejmowej większości.
Drugie ograniczenie polega na tym, że prawo do kasowej metody będą mieli tylko przedsiębiorcy prowadzący działalność samodzielnie. Jak tłumaczy Ministerstwo Finansów, wyłączeni są ci, którzy działają w spółkach cywilnych i jawnych. – Dajmy im też szansę na kasowy PIT – proponowała opozycja. Poprawka została jednak odrzucona.
Istotny jest też następny warunek: metoda kasowa będzie stosowana wyłącznie w transakcjach między przedsiębiorcami (tzw. B2B). Nie skorzystamy z niej, rozliczając przychody ze sprzedaży na rzecz osób fizycznych.
Kolejna bariera polega z kolei na tym, że kasowego PIT nie będą mogły stosować firmy prowadzące księgi rachunkowe. Niezależnie od tego, czy są zobligowane do ich prowadzenia, czy też zdecydowały się na to dobrowolnie – podkreśla Ministerstwo Finansów.
…i spora biurokracja
Kasowy PIT oznacza też dużą biurokrację. Przedsiębiorca będzie bowiem musiał każdą fakturę, zarówno przychodową, jak i kosztową, sprawdzić z kontem bankowym.
W trakcie konsultacji zwracało na to uwagę Stowarzyszenie Księgowych w Polsce. Wskazywało, że większość małych firm rozlicza się w biurach rachunkowych. Obecnie dekretują one dokumenty na podstawie faktur. Mało kto dostarcza do nich wyciągi bankowe. Przy kasowej metodzie klient będzie musiał to robić, na dodatek te wyciągi muszą być dokładnie opisane. Księgowi podkreślają, że będą musieli prowadzić dodatkowe rejestry opłaconych faktur i co miesiąc je weryfikować. Osobno mają być rozliczane środki trwałe. Problemy będą też z rozliczeniami bezgotówkowymi czy częściowymi płatnościami.
Ministerstwo Finansów jest jednak dobrej myśli. – Będziemy się przyglądali, jak te przepisy funkcjonują, zobaczymy, co trzeba ewentualnie w nich zmienić – mówił w Sejmie wiceminister finansów Jarosław Neneman.
Kasowy PIT ma obowiązywać od 1.1.2025 r.
Etap legislacyjny: ustawa trafi do Senatu
Przesłanki uzasadniające wydanie wyroku kasatoryjnego
Opis stanu faktycznego
C.K. został oskarżony o to, że w okresie od 23.9.2019 r. do 26.5.2020 r. w miejscowości O. wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych jako prezes zarządu spółki M. uporczywie naruszał prawa pracownika, będąc zobowiązanym wyrokiem zaocznym Sądu Rejonowego w Ł. z 9.5.2019 r. w sprawie X P 117/19 do wypłaty A.G. tytułem wynagrodzenia za pracę oraz tytułem wynagrodzenia za czas choroby wraz z ustawowymi odsetkami w kwocie łącznej 27.961,20 złotych, obowiązku tego nie wykonał, to jest o przestępstwo z art. 218 § 1a i 3 KK.
Wyrokiem Sądu Rejonowego w Z. z 29.9.2022 r., II K 521/21, oskarżony C.K. został uznany za winnego czynu określonego w akcie oskarżenia, za który wymierzono oskarżonemu karę 100 stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 20 złotych.
Od tego wyroku apelację wnieśli: obrońca oskarżonego oraz pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
Obrońca C.K., podnosząc zarzuty obrazy przepisów prawa procesowego, która miała wpływ na treść orzeczenia (art. 4 KPK, art. 7 KPK, art. 410 KPK) oraz błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, także mających wpływ na jego treść, wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez uniewinnienie oskarżonego od zarzucanego mu czynu, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, podnosząc zarzut rażącej niewspółmierności orzeczonej kary przez wymierzenie jej w zbyt niskim wymiarze, wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i wymierzenie oskarżonemu kary roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby jednego roku lub w innym wymiarze oraz nałożenie na oskarżonego, na podstawie art. 72 § 1 pkt 8 KK, obowiązku innego stosownego postępowania w okresie próby, które może zapobiec popełnieniu ponownie przestępstwa, a mianowicie nakazania wywiązania się z nałożonego przez sąd cywilny obowiązku zapłaty zaległego wynagrodzenia jaki został orzeczony w wyroku Sądu Rejonowego w Ł. w sprawie o X P 117/19.
Sąd Okręgowy w Ł. wyrokiem z 17.1.2024 r., V Ka 1794/22, uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Rejonowemu w Z. do ponownego rozpoznania.
Skargę na wyrok Sądu drugiej instancji wniósł prokurator, który sformułował zarzut rażącego naruszenia prawa procesowego, a mianowicie art. 437 § 2 KPK, polegającego na uchyleniu wyroku Sądu Rejonowego w Z. z 29.9.2022 r., II K 521/21, skazującego C.K. za popełnienie przestępstwa wyczerpującego dyspozycję art. 218 § 1a KK i art. 218 § 3 KK oraz przekazaniu sprawy Sądowi Rejonowemu w Z. do ponownego rozpoznania w oparciu o nieuprawnione przyjęcie założenia, że w sprawie konieczne jest przeprowadzenie na nowo przewodu sądowego w całości, podczas gdy postępowanie to ma w istocie dotyczyć uzupełnienia materiału dowodowego, które było możliwe w postępowaniu odwoławczym bez konieczności uchylenia wyroku Sądu Rejonowego w Z.
Wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi odwoławczemu do ponownego rozpoznania.
Sąd Najwyższy w sprawie C.K., oskarżonego z art. 218 § 1a i 3 KK, po rozpoznaniu w Izbie Karnej na posiedzeniu 3.7.2024 r., skargi prokuratora na wyrok Sądu Okręgowego w Ł. z 17.1.2024 r., V Ka 1794/22, uchylający wyrok Sądu Rejonowego w Z. z 29.9.2022 r., II K 521/21 i przekazujący sprawę temu Sądowi do ponownego rozpoznania, uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Okręgowemu w Ł. do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.
Uzasadnienie SN
Zdaniem Sądu Najwyższego skarga zasługuje na uwzględnienie, albowiem zasadnie wskazano w niej na obrazę art. 437 § 2 KPK przez Sąd Okręgowy w Ł.
Podstawą wydania orzeczenia kasatoryjnego przez Sąd odwoławczy było uznanie, że w sprawie zachodzi potrzeba przeprowadzenia przewodu sądowego na nowo w całości. Jak wskazuje się w orzecznictwie: „konieczność przeprowadzenia na nowo przewodu w całości, o której mowa w art. 437 § 2 zdanie drugie in fine KPK, jako powód uchylenia przez sąd odwoławczy zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania, zachodzi wówczas, gdy orzekający sąd pierwszej instancji naruszył przepisy prawa procesowego, co skutkowało, w realiach sprawy, nierzetelnością prowadzonego postępowania sądowego, uzasadniającą potrzebę powtórzenia (przeprowadzenia na nowo) wszystkich czynności procesowych składających się na przewód sądowy w sądzie pierwszej instancji” (uchwała Sądu Najwyższego z 22.5.2019 r., I KZP 3/19, Legalis; zob. też: wyrok Sądu Najwyższego z 9.2.2021 r., V KS 2/21, Legalis). „W razie stwierdzenia konkretnych treściowych braków części dowodów osobowych i nieosobowych, Sąd II instancji był zarówno uprawniony, jak i zobowiązany do tego, by czynności dowodowe autonomicznie przeprowadzić, skoro aktualnie obowiązujące regulacje postępowania odwoławczego, w tym wynikające z art. 452 KPK, wskazują na znaczne możliwości orzekania reformatoryjnego sądu odwoławczego, także w oparciu o dowody przeprowadzone wyłącznie w tej fazie postępowania. Zmiana wyroku sądu I instancji, także zresztą utrzymanie go w mocy, wykluczona jest jedynie wówczas, gdyby w postępowaniu odwoławczym należało przeprowadzić przewód sądowy w całości, a więc przeprowadzić wszystkie dowody na nowo” (wyrok Sądu Najwyższego z 13.4.2022 r., I KS 3/22, Legalis; zob. też np. wyrok Sądu Najwyższego z 12.5.2022 r., I KS 15/22, Legalis).
Przenosząc powyższe rozważania na grunt realiów procesowych niniejszej sprawy należy stwierdzić, że w sprawie nie zachodziła potrzeba przeprowadzenia na nowo przewodu sądowego w całości, co wynika z samej treści uzasadnienia wyroku Sądu odwoławczego, w którym wskazano, że „Sąd meriti nie przesłuchał w charakterze świadka I.C., która zajmowała się sprawami kadrowymi spółki M. oraz M.M., komornika sądowego prowadzącego egzekucję z majątku spółki, nie załączył całości dokumentacji komorniczej (…), a w konsekwencji nie ustalił kondycji finansowej spółki oraz kto wykonywał czynności w sprawach z zakresu prawa pracy, co pozwoliłoby rozstrzygnąć o odpowiedzialności karnej oskarżonego z 218 § 3 KK. Nie można podzielić stanowiska Sądu odwoławczego, że braków tych nie można usunąć w toku kontroli instancyjnej, skoro sprowadzały się one jedynie do przeprowadzenia dowodu z dokumentów oraz przesłuchania dwojga świadków. Należało zauważyć, że Sąd odwoławczy wezwał na rozprawę 17.1.2024 r. świadka I.C., a następnie z niewynikających z akt sprawy przyczyn zrezygnował w przeprowadzenia tego dowodu, co budzi wątpliwości w świetle obowiązującego modelu postępowania apelacyjnego i powinności sądu drugiej instancji. Jak bowiem wskazuje się w judykaturze: „sąd odwoławczy sam przeprowadza dowody, a nie – w celu ich przeprowadzenia – uchyla zaskarżony wyrok i przekazuje sprawę sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania. Prowadzenie własnego postępowania dowodowego przez sąd odwoławczy stanowi regułę, zwłaszcza w świetle art. 452 § 2 KPK. Jedynie wyjątkowo, kiedy bez ponowienia wszystkich dowodów nie jest możliwe wydanie trafnego rozstrzygnięcia, sąd odwoławczy może wyrok sądu I instancji uchylić i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania” (wyrok Sądu Najwyższego z 5.3.2024 r., I KS 39/23, Legalis).
W rozpoznawanej sprawie doszło do naruszenia przez Sąd odwoławczy art. 437 § 2 KPK, co implikowało konieczność uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy Sądowi Okręgowemu w Ł. do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym, w którym Sąd ten – ponownie rozpoznając wniesione apelacje stron – będzie miał na uwadze potencjalną potrzebę przeprowadzenia czynności dowodowych.
Komentarz
Tło rozpoznawanej sprawy nie pozostawia cienia wątpliwości, że Sąd Odwoławczy rażąco naruszył prawo przez stwierdzenie, iż „orzekający sąd pierwszej instancji naruszył przepisy prawa procesowego, które – w realiach sprawy – skutkowały nierzetelnością prowadzonego postępowania sądowego, uzasadniającą potrzebę powtórzenia (przeprowadzenia na nowo) czynności procesowych składających się na przewód sądowy w sądzie pierwszej instancji”. Jest to w rzeczy samej iluzoryczne stwierdzenie, ponieważ Sąd a quem contra legem nie wskazał, jakie konkretnie przepisy procedury karnej naruszył Sąd a quo podczas przeprowadzania dowodów. Samo stanowisko należy, w świetle dostrzeżonych przez ten Sąd braków postępowania dowodowego, uznać za wadliwe, wszak zgodnie z powinnością Sądu powinny być one (braki) uzupełnione na rozprawie odwoławczej.
Wsparcie dla tych, którzy zdołają przetrwać
– Zależy nam, aby życie gospodarcze dalej mogło się rozwijać na terenach powodziowych – powiedział w Sejmie Krzysztof Paszyk, minister rozwoju i technologii, prezentując rządowy projekt nowelizacji ustawy o usuwaniu skutków powodzi.
Minister szczególnie podkreślał znaczenie nowego świadczenia, nazwanego interwencyjnym. Rząd zaproponował je w autopoprawce, zgłoszonej tuż przed pierwszym czytaniem projektu w Sejmie.
Świadczenie interwencyjne będzie przeznaczone dla przedsiębiorców, którzy ucierpieli wskutek powodzi, ale mimo to chcą dalej prowadzić działalność. Otrzymają po kilkanaście tysięcy złotych na każdego ubezpieczonego pracownika albo zleceniobiorcy. Samozatrudnieni dostaną określony procent średniego miesięcznego przychodu za ubiegły rok.
Wypłatą tych świadczeń mają się zająć oddziały Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Szczegółową wysokość świadczeń ma określić rządowe rozporządzenie. Jak zapewniał Krzysztof Paszyk, przy pracach nad formułą tego świadczenia uwzględniono specyfikę lokalnych firm, zwłaszcza turystycznych z Dolnego Śląska czy Opolszczyzny. Rząd przewidział na realizację tego celu kwotę 1 mld zł.
Pracodawcy otrzymają też wsparcie z Funduszu Pracy na pokrycie wynagrodzeń i składek na ubezpieczenie społeczne z tytułu dodatkowych urlopów udzielonych pracownikom. Obowiązująca od 2011 r. ustawa antypowodziowa przewiduje możliwość usprawiedliwionej dziesięciodniowej nieobecności w pracy z prawem do wynagrodzenia na poziomie płacy minimalnej. Projekt zakłada, że pracodawca będzie mógł ten termin wydłużyć. Przewidziano też dodatkowe 20 dni zwolnienia z pracy w celu usuwania skutków powodzi. W okresie tego zwolnienia pracownik ma mieć prawo do połowy swojego zwykłego wynagrodzenia.
Część rozwiązań w nowej ustawie ma być poświęcona dzieciom i młodzieży z terenów powodziowych. To jednorazowy zasiłek losowy w kwocie 1000 zł, przyznawany rodzicom dzieci w wieku szkolnym i odbywającym roczne przygotowanie przedszkolne. Zasiłek taki byłby przyznawany niezależnie od dochodów rodziców.
Projekt zakłada też ułatwienie tworzenia tymczasowych miejsc nauki dla dzieci i młodzieży ze szkół, których jeszcze nie można użytkować po zniszczeniach powodziowych. Czasowo zniesiono też przepisy o maksymalnej liczbie uczniów w klasie, co ma ułatwiać łączenie klas.
Rząd przewidział też wsparcie dla kredytobiorców, którzy znajdują się w trudnej sytuacji finansowej, a zaciągnęli kredyt na zakup domu czy mieszkania zniszczonego przez powódź. Tacy kredytobiorcy będą mogli liczyć na spłatę kredytu przez państwo w wysokości 12 miesięcznych rat z odsetkami.
Etap legislacyjny: prace w komisji sejmowej
Wymogi dotyczące upadłości nie omijają powodzian
Czy wprowadzenie stanu klęski żywiołowej i powódź zmienia obowiązki przedsiębiorców, ich prezesów odnośnie do zgłoszenia firmy do upadłości w razie niewypłacalności?
Nie, polskie prawo upadłościowe nie przewiduje żadnych specjalnych uprawnień dla dotkniętych klęską żywiołową. Zdarzały się w historii niedawnej ustawy zwalniające z obowiązku złożenia wniosku o upadłość (tzw. tarcze w pandemii covidowej), ale nie mają one żadnego zastosowania do obecnej sytuacji.
Czy te niezawinione straty i wydatki przedsiębiorców obniżające kondycję firmy mogą stanowić jakieś usprawiedliwienie przed składaniem wniosku o upadłość?
Nie, nie chronią one przed obowiązkiem złożenia wniosku o upadłość, gdy przedsiębiorca stanie się niewypłacalny. Obowiązek ten jest niezależny od przyczyn i od zawinienia ze strony dłużnika.
W czasie covidu przedsiębiorcy nie musieli występować o ogłoszenie upadłości ich firmy, czy teraz muszą to robić?
To swego rodzaju nieporozumienie, w czasie covidu przedsiębiorca był zwolniony z obowiązku składania wniosku o upadłość – jednak jego wierzyciele mogli to zrobić w każdej chwili. Podobnie mogą to zrobić obecnie, niezależnie od ogłoszonego stanu klęski żywiołowej.
Jakie tu obowiązują rygory?
Jeżeli na skutek na przykład powodzi przedsiębiorca przestaje płacić swoje zobowiązania, to w ciągu 30 dni od upływu terminu zapłaty najstarszego niezapłaconego zobowiązania powinien złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości, o ile nie podejmuje żadnych działań ratunkowych i nie będzie kontynuować działalności. Złożenie wniosku w takim terminie gwarantuje uniknięcie osobistej odpowiedzialności członków zarządu za jej długi.
Jeżeli jednak przedsiębiorca ma zamiar dalej działać i złoży wniosek restrukturyzacyjny, to skuteczne otwarcie postępowania o zatwierdzenie układu i następnie złożenie do sądu wniosku o zatwierdzenie układu powinno nastąpić w ciągu kolejnych trzech miesięcy.
Mało ma czasu…
Ważne zatem, aby przedsiębiorca natychmiast po zorientowaniu się w rozmiarze szkody zadecydował, czy składać wniosek o upadłość, czy wszczynać restrukturyzację. W wypadku spółek często decyzja o upadłości będzie właściwą decyzją. W wypadku jednoosobowej działalności gospodarczej argumentów za restrukturyzacją jest znacznie więcej nawet przy stosunkowo dużym rozmiarze strat wywołanych klęską żywiołową.
Z jakiej formy restrukturyzacji można skorzystać?
Najwłaściwsza i najprostsza wydaje się procedura, której zarys powstał w czasie epidemii Covid-19, czyli postępowanie o zatwierdzenie układu. Jest to procedura najszybsza, najbardziej efektywna i najmniej narażająca dłużnika na dodatkowe koszty. Dodatkowo nie wiąże się ona z koniecznością oczekiwania na decyzję sądu o otwarciu postępowania.
Czy nie będzie ta restrukturyzacja zbyt droga?
Postępowanie o zatwierdzenie układu generuje najmniejsze możliwe koszty restrukturyzacji. Dla małych przedsiębiorstw zostały one ustawowo ograniczone. Dodatkowo krótki czas trwania postępowania również ogranicza koszty związane z jego przeprowadzeniem.
Czy sądy i doradcy restrukturyzacyjni są przygotowani na postępowania związane z powodzią?
Tak, w szczególności fakt, że do wszczęcia postępowania nie jest potrzebna decyzja sądu, a przeprowadza je przedsiębiorca – dłużnik z pomocą doradcy restrukturyzacyjnego. To powoduje, że jest to sprawne i szybkie postępowanie. Dodatkowo decyzja wierzyciela o wyrażeniu zgody na układ i na przykład odroczenie o rok lub półtora terminu spłaty zadłużenia może okazać się znacznie prostsze w sytuacji, gdy niewypłacalność nie wynika z wewnętrznych problemów dłużnika czy jego strukturalnie zbyt wysokich kosztów własnych, a właśnie ze zdarzenia losowego, czyli powodzi.
Ważne orzeczenie SN w sprawie dotyczącej zasiedzenia
Orzeczeniem Sądu Najwyższego w poszerzonym składzie zakończyło spór dotyczący zasiedzenia nieruchomości. Chodziło o grunty w warszawskiej dzielnicy Ursynów, które zostały objęte tzw. dekretem Bieruta i od 1945 r. należały do miasta stołecznego Warszawy, a magistrat przekazał nieruchomość w użytkowanie wieczyste Uniwersytetowi Warszawskiemu (dalej UW). Z biegiem czasu okazało się jednak, że do tej samej działki roszczenia mają jeszcze trzy małżeństwa, którym przysługuje prawo do nieruchomości na mocy zasiedzenia. To spowodowało, że uczelnia skierowała sprawę do sądu. Wyrokiem z 10.10.2018 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo UW. Sąd ten ustalił, że co prawda sporna nieruchomość z dniem 1.9.2005 r. – na podstawie art. 256 ustawy z 27.7.2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2183) stała się własnością powoda, co zostało później stwierdzone decyzją Wojewody Mazowieckiego z 8.10.2007 r., to jednak w wyniku przeprowadzenia postępowania o stwierdzenie nabycia własności przez zasiedzenie, postanowieniem z 8.3.2016 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie stwierdził, że małżeństwa nabyły przez zasiedzenie własność przedmiotowej nieruchomości z dniem 1.10.2005 r. Sąd Okręgowy w swoim wyroku uznał ponadto, że wobec utraty przez powoda własności nieruchomości i nabycia tego prawa w drodze zasiedzenia przez pozwanych powodowi nie przysługuje w stosunku do nich roszczenie o wydanie nieruchomości oraz o wynagrodzenie za korzystanie z niej i zwrot pożytków pobranych z nieruchomości, również za okres przed upływem terminu zasiedzenia, tj. od 26.10.1996 r. do 26.10.2006 r. Od powyższego wyroku UW złożyło apelację.
Wyrokiem z 27.11.2019 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie ją oddalił. Sąd ten podkreślił, że istota sporu sprowadza się do oceny, czy zachodzą podstawy do przyjęcia poglądu, iż w sytuacji, w której doszło do zasiedzenia nieruchomości byłemu właścicielowi tej nieruchomości przysługują roszczenia uzupełniające za okres poprzedzający zasiedzenie, a więc poglądu odmiennego od ustalonego w orzecznictwie SN, a przywołanego w uzasadnieniu wyroku oddalającego apelację. Za utrwalony w judykaturze uznano bowiem pogląd, że osobie, która utraciła własność rzeczy wskutek jej zasiedzenia przez posiadacza samoistnego, nie przysługują roszczenia uzupełniające, w szczególności roszczenie o wynagrodzenie za korzystanie z rzeczy bez tytułu prawnego w okresie poprzedzającym dzień zasiedzenia. Tym samym Sąd Apelacyjny uznał, że z uwagi na zasiedzenie nieruchomości przez posiadacza samoistnego dochodzi do wygaśnięcia roszczeń byłego właściciela przewidzianych w art. 224 § 2 i art. 225 KC, a były właściciel nie może dochodzić od tego posiadacza także roszczeń z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia. Roszczenie właściciela o wynagrodzenie za korzystanie z rzeczy, przewidziane w art. 225 KC, zawiera w sobie bowiem różne elementy roszczeń szczególnych, przewidzianych w przepisach o zobowiązaniach, w tym także z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia.
Uniwersytet wniósł skargę kasacyjną od powyższego rozstrzygnięcia, a skład orzekający SN wyznaczony do jej rozpoznania powziął poważne wątpliwości odnośnie wykładni art. 224 § 2 i art. 225 KC w sytuacji, gdy roszczeń przewidzianych w tych przepisach dochodzi były właściciel nieruchomości przeciwko osobie, która prawo własności do niej nabyła w drodze zasiedzenia (art. 172 KC). Z tego powodu skierował pytanie prawne we wspomnianym zakresie powiększonemu składowi.
Sąd Najwyższy (7) w uchwale z 3.4.2024 r., III CZP 103/22, Legalis, stwierdził m.in., że „Utrata własności rzeczy na skutek zasiedzenia nie powoduje wygaśnięcia roszczenia byłego właściciela o wynagrodzenie za korzystanie z rzeczy w okresie poprzedzającym upływ terminu zasiedzenia”. W uzasadnieniu swojego stanowiska SN podkreślił, że nie jest wystarczające odwołanie się do zasady, że utrata prawa własności w wyniku zasiedzenia następuje „bez wynagrodzenia”, ponieważ w takiej sytuacji roszczenie o wynagrodzenie za utraconą własność w ogóle nie powstaje. W analizowanym, objętym pytaniem prawnym zakresie, nie można przyjąć, że roszczenie z tytułu wynagrodzenia za bezumowne korzystanie nie powstało. Trzeba bowiem zauważyć, że skoro tego rodzaju roszczenie, jako samodzielne, jest niezależne od roszczenia windykacyjnego i może być dochodzone niezależnie od niego, to (wskutek bezumownego samoistnego posiadania cudzej rzeczy) powstaje, nawet jeżeli właściciel nie żąda wydania rzeczy, nad którą utracił faktyczne władztwo. Stanowisko, że nabycie prawa własności w drodze zasiedzenia ma charakter pierwotny oznacza jedynie, że nie mamy do czynienia z następstwem prawnym, a nie, że wygasają wszystkie uprawnienia byłego właściciela związane z rzeczą. Zasiedzenie stanowi niejako sankcję względem uprzedniego właściciela rzeczy za niewykonywanie swoich uprawnień właścicielskich względem niej, gdy to posiadacz samoistny wypełnia takie uprawnienia, w tym często pokrywa koszty związane z jej utrzymaniem, w związku z czym nie zachodzi jedynie konieczność rozliczenia się z tytułu nabycia prawa własności.
Dodatkowo SN (7) argumentował: „gdyby właściciel rzeczy dochodził wynagrodzenia z tytułu bezumownego korzystania przeciwko posiadaczowi (także samoistnemu) przed upływem terminu zasiedzenia i sprawa zostałaby zakończona dla niego pozytywnie przed upływem tego terminu, uzyskałby wówczas zaspokojenie, podczas gdy ten sam właściciel (ale już były) – według zaprezentowanego powyżej stanowiska – nie uzyskałby zaspokojenia tylko dlatego, że doszło do zasiedzenia. Takie rozróżnienie sytuacji prawnej podmiotu prawa cywilnego nie ma żadnego uzasadnienia. Zdaniem Sądu Najwyższego niedopuszczalne jest, aby właściciel, który swoją rzecz odzyskał w drodze rei vindicatio, był w lepszej sytuacji, od właściciela, który rzecz utracił wskutek zasiedzenia (…). Ponadto, gdyby nawet właściciel zdążył uzyskać tytuł egzekucyjny przed upływem terminu zasiedzenia, a następnie ten termin upłynął, należałoby wówczas uznać, że zaistniało zdarzenie, które mogłoby stanowić podstawę powództwa przeciwegzekucyjnego (art. 840 § 1 pkt 2 KPC), a więc doszłoby do nieuzasadnionego rozszerzenia ustawowej przesłanki tego powództwa”.
Uchwała Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z 3.4.2024 r., III CZP 103/22, Legalis
Preferencje akcyzowe dla wybranych samochodów
Zgodnie z art. 107 ust. 1 ustawy z 6.12.2008 r. o podatku akcyzowym (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1542; dalej jako: AkcyzU), podmiot, który nabył prawo rozporządzania jak właściciel samochodem osobowym niezarejestrowanym wcześniej na terytorium kraju zgodnie z przepisami o ruchu drogowym, od którego akcyza została zapłacona na terytorium kraju, dokonujący dostawy wewnątrzwspólnotowej albo eksportu tego samochodu osobowego, lub jeżeli w jego imieniu ta dostawa albo eksport są realizowane, ma prawo do zwrotu akcyzy na wniosek złożony właściwemu naczelnikowi urzędu skarbowego w terminie roku od dnia dokonania dostawy wewnątrzwspólnotowej albo eksportu tego samochodu osobowego.
Obecne brzmienie tego przepisu budzi istotną wątpliwość praktyczną co do okoliczności przysługiwania zwrotu akcyzy w przypadku rejestracji czasowej. Jakkolwiek istniały w tej kwestii różne poglądy, NSA ostatnimi czasy twierdził, że rejestracja czasowa samochodu osobowego na wniosek właściciela w celu jego przemieszczenia poza granicę kraju (wywóz pojazdu poza granicę), nie stanowi przeszkody do zwrotu akcyzy (np. NSA w wyroku z 26.10.2023 r., I FSK 299/21, Legalis). Szerzej na temat tego kontekstu piszę w komentarzu. Faktem jest, że prezentowana przez NSA wykładnia stoi w kontrze do literalnego brzmienia przepisów AkcyzU. Na wierzch wypływa więc oparta przede wszystkim o celowościowe pryncypia braku opodatkowania akcyzą w kraju nie-konsumpcji, niezależnie od spełnienia umiarkowanie istotnego wymogu formalnego „braku rejestracji”.
Zwrot akcyzy w przypadku reeksportu samochodów
Istota planowanej zmiany polega na rozszerzeniu prawa do zwrotu akcyzy w ten sposób, aby prawo do zwrotu akcyzy przysługiwało również w przypadku dokonania WDT lub eksportu samochodu osobowego wcześniej czasowo zarejestrowanego na terytorium kraju w celu umożliwienia jego wywozu za granicę zgodnie z przepisami o ruchu drogowym i od którego akcyza została zapłacona na terytorium kraju. Celem zmiany jest także doprecyzowanie regulacji dotyczących zwrotu akcyzy od samochodu zarejestrowanego wcześniej profesjonalnie na terytorium kraju w celu wykonywania jazd testowych zgodnie z przepisami o ruchu drogowym i od którego akcyza została zapłacona na terytorium kraju.
Zasady opodatkowania akcyzą samochodów osobowych niezarejestrowanych wcześniej na terytorium kraju zgodnie z przepisami o ruchu drogowym, stosowane będą więc odpowiednio do samochodu osobowego:
- zarejestrowanego czasowo na terytorium kraju w celu umożliwienia jego wywozu za granicę zgodnie z przepisami o ruchu drogowym, od którego nastąpił zwrot akcyzy oraz
- zarejestrowanego profesjonalnie na terytorium kraju w celu wykonywania jazd testowych zgodnie z przepisami o ruchu drogowym, od którego nastąpił zwrot akcyzy albo który został zwolniony od akcyzy.
Ustawodawca przewiduje brak prawa do zwrotu akcyzy w sytuacji, gdy samochód zostanie ponownie zarejestrowany na terytorium kraju w ciągu roku od dokonania dostawy wewnątrzwspólnotowej lub eksportu. Chodzi o unikanie sytuacji pozornych, tj. czasowego wywozu tylko po to aby odzyskać zapłaconą akcyzę.
Zwolnienie z akcyzy samochodów będących przedmiotem B+R
Przy okazji, pojawi się także zwolnienie dla aut będących przedmiotem badań. Zgodnie z projektowanym art. 110b AkcyzU, zwolnione od akcyzy mają być samochody osobowe zarejestrowane profesjonalnie na terytorium kraju w celu wykonywania jazd testowych zgodnie z przepisami o ruchu drogowym. Zastosowanie zwolnienia będzie możliwe po spełnieniu kilku warunków. Po pierwsze, samochód osobowy posiadać powinien profesjonalny dowód rejestracyjny wraz z profesjonalnymi tablicami rejestracyjnymi, zgodnie z decyzją o profesjonalnej rejestracji pojazdów, o której mowa w art. 80t ustawy z 20.6.1997 r. Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1251; dalej: PrDrog). Po drugie, samochód osobowy powinien być przedmiotem badań naukowych lub prac rozwojowych w prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej przez okres do 12 miesięcy, nie dłużej jednak niż do dnia wygaśnięcia albo uchylenia decyzji o profesjonalnej rejestracji pojazdów. Po trzecie, samochód osobowy zostanie wpisany do wykazu pojazdów. Po czwarte, zostanie złożone oświadczenie, w którym zainteresowany podmiot zadeklaruje, że samochód osobowy zostanie wywieziony poza terytorium kraju w terminie 14 dni po upływie okresu przez który samochód był przedmiotem badań naukowych lub prac rozwojowych w prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej, albo zostanie wywieziony z kraju w terminie 14 dni po wygaśnięciu albo uchyleniu decyzji o profesjonalnej rejestracji pojazdów. Wreszcie, zostanie złożone oświadczenie, w którym zainteresowany podmiot zadeklaruje, że samochód osobowy zostanie wycofany z eksploatacji i uzyska zaświadczenie o jego demontażu w terminie 14 dni od dnia upływu okresu przez który samochód był przedmiotem badań naukowych lub prac rozwojowych albo od dnia wygaśnięcia albo uchylenia decyzji o profesjonalnej rejestracji pojazdów.
W przypadku naruszenia warunków zwolnienia, podmiot zobowiązany jest do zapłacenia akcyzy, której wysokość określa się według stanu z dnia powstania obowiązku podatkowego.
Przyczyną wprowadzanej regulacji w zakresie możliwości zwolnienia z akcyzy samochodów rejestrowanych czasowo są reperkusje po wyroku TSUE z 17.5.2023 r., C-105/22, Legalis. W swoim uzasadnieniu TSUE odróżnił rejestrację czasową pojazdu z urzędu stanowiącą część zwykłego procesu rejestracji, którego celem jest definitywne dopuszczenie pojazdu do ruchu na terytorium danego kraju, od rejestracji czasowej dokonanej na wniosek właściciela samochodu w celu umożliwienia wywozu pojazdu za granicę. Tak oto trwający od lat spór podatników z organami podatkowymi o zwrot akcyzy prawdopodobnie wreszcie straci swoje ustawowe umocowanie. I dobrze, bo przepisy w obecnej formie są anachroniczne i nie oddają ducha konsumpcyjnego charakteru akcyzy (czasowa rejestracja nie skutkuje przecież „konsumpcją” pojazdu w Polsce).
A przy okazji, pojawi się też zwolnienie do aut będących przedmiotem działalności B+R. W związku z sygnalizowanymi potrzebami ułatwień w prowadzeniu działalności gospodarczej, podjęto decyzję o wprowadzeniu zwolnienia od akcyzy dla samochodów osobowych, które będą przedmiotem badań naukowych lub prac rozwojowych. Rozwiązanie to jest korzystne dla przedsiębiorców, ponieważ wspiera innowacyjność i rozwój technologiczny w branży motoryzacyjnej w Polsce. Ale uwaga: nie chodzi tu rzecz jasna o zwolnienie z akcyzy wszystkich aut wykorzystywanych przez podmioty prowadzące działalność B+R. A tylko tych, które są przedmiotem samych badań.
Sprzedaż w maszynach samoobsługowych z obowiązkowym paragonem
Zgodnie z art. 111 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 361; dalej: VATU) podatnicy dokonujący sprzedaży na rzecz osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych są obowiązani prowadzić ewidencję sprzedaży przy zastosowaniu kas rejestrujących. Wyjątki od przymusu fiskalizacji przewidują przepisy wykonawcze. Obecnie wynikają one z rozporządzenia Ministra Finansów z 24.11.2023 r. w sprawie zwolnień z obowiązku prowadzenia ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących (Dz.U. z 2023 r. poz. 2605; dalej: KasRejR).
Ministerstwo Finansów już rozpoczęło prace nad nowym rozporządzeniem. Nie jest to nic zaskakującego, bo takie prace dzieją się cyklicznie. Obecne zwolnienia obowiązują zresztą tylko do 31.12.2024 r. Często nowe rozporządzenia w dużej mierze powielają rozwiązania dotychczas istniejące. Tym razem jednak możemy spodziewać się kilku, ale za to dość istotnych zmian.
Sprzedaż w maszynach do obowiązkowej fiskalizacji
Obecnie zgodnie z poz. 39 załącznika do KasRejR, zwolniona z obowiązku fiskalizacji jest dostawa towarów przy użyciu urządzeń służących do automatycznej sprzedaży, które w systemie bezobsługowym przyjmują należność i wydają towar. Zwolnione z fiskalizacji na podstawie poz. 40 załącznika do KasRejR jest także świadczenie usług przy użyciu urządzeń, w tym wydających bilety, obsługiwanych przez klienta, które również w systemie bezobsługowym przyjmują należność w bilonie lub banknotach, lub innej formie (bezgotówkowej), jeżeli z ewidencji i dowodów dokumentujących zapłatę lub czynność jednoznacznie wynika, jakiej konkretnie czynności zapłata dotyczyła.
Dziś zatem sprzedaż w urządzeniach samoobsługowych z zasady zwolniona jest z obowiązku fiskalizacji. Maszyny vendingowe i różnego rodzaju automaty nie muszą więc mieć funkcjonalności polegającej na drukowaniu i wydawaniu paragonów fiskalnych. Z zasady, bo są takie towary, których sprzedaż polega fiskalizacji obowiązkowo, nawet jeśli dokonywana jest na urządzeniu automatycznym. Z tego względu, niezbędna jest np. fiskalizacja sprzedaży paliwa na stacjach samoobsługowych (§ 4 ust. 1 pkt 1) lit. l) KasRejR). Ale to nadal wyjątek potwierdzający regułę. A dla sprzedawców w automatach różnego rodzaju jest to reguła póki co korzystna.
Ale to może się zmienić. Oto bowiem zgodnie z pomysłem resortu finansów, sprzedaż dokonywana w urządzeniach bezobsługowych i do automatycznej sprzedaży ma przejść drogę „z nieba do piekła fiskalizacji”. Z czynności w zasadzie całkowicie zwolnionych z konieczności wystawiania paragonów, sprzedaż tego rodzaju ma stać się obowiązkowo fiskalizowana, bez względu na to jaki towar czy usługa są przedmiotem sprzedaży.
Ministerstwo proponuję jednak, aby stosowanie ww. obowiązku było odroczone w czasie. Mianowicie, podmioty korzystające do tej pory ze zwolnienia z poz. 39 i 40 załącznika do KasRejR będą mogły wciąż je stosować, ale tylko w okresie od 1.1.2025 r. do 31.12.2025 r. Podobny przywilej spotka tych, którzy po 1.1.2025 r. rozpoczną sprzedaż na automatach.
Bezwzględny obowiązek fiskalizacji
Zgodnie z projektem, obowiązkowa fiskalizacja dotyczyć będzie także dostawy wyrobów klasyfikowanych do CN 2404 i 8543 40 oraz wyrobów z konopi (rodzaj: Cannabis) klasyfikowanych do CN 1211, przeznaczonych do palenia lub do wdychania bez spalania. Ponadto, również wyrobów zawierających w swym składzie alkohol etylowy o objętościowej mocy powyżej 50% objętości, nieprzeznaczonych do spożycia przez ludzi, w tym rozpuszczalników, płynów odkażających, rozcieńczalników farb, płynów do odmrażania, a także dostawy węgla, brykietu i podobnych paliw stałych wytwarzanych z węgla, węgla brunatnego, koksu i półkoksu, przeznaczonych do celów opałowych. Obowiązkowa fiskalizacja obejmie też usługi parkingu samochodów i innych pojazdów.
Zwolnienie dla zagranicznych
Zwolnione z obowiązku fiskalizacji będą z kolei czynności dokonywane przez podatników zagranicznych, którzy skorzystają z nowego zwolnienia podmiotowego z VAT (tzw. unijne zwolnienie podmiotowe). Co ciekawe, sam resort finansów przyznaje, że główną motywacją do tego zwolnienia będą… problemy techniczne. Zagraniczny podatnik zwolniony z VAT będzie miał obowiązek posługiwania się sufiksem ex. Dzisiejsze instrumentarium technologiczne nie jest na to gotowe.
Ministerstwo Finansów twierdzi, że proponowane zmiany uwzględniają zgłaszane wnioski o nadużyciach w związku z ukrywaniem rzeczywistej sprzedaży z działalności określonej w art. 111 ust. 1 VATU. Proponowane rozwiązania są również odpowiedzią na postulaty organów kontrolnych KAS, które w wyniku przeprowadzonych działań ujawniają nieprawidłowości w niektórych obszarach objętych proponowanymi zmianami. W domyśle, chodzi przede wszystkim o nieszczelności w zakresie sprzedaży vendingowej. Resort nie precyzuje o sprzedaż jakiego rodzaju towarów (i usług) mu chodzi. A sprzedaż vendingowa dotyczy przecież wielu dóbr (m.in. żywności, napojów, przekąsek, upominków ale także np. preparatów z CBD).
Pytanie tylko, czy fiskus nie wyleje dziecka z kąpielą. Szczególnie w zakresie sprzedaży w automatach, jeśli zmiany wejdą w życie w proponowanej formie to uderzą np. w branżę ładowania pojazdów elektrycznych. Tam też przecież sprzedaż z reguły ma miejsce właśnie przy użyciu urządzenia do automatycznej, samoobsługowej sprzedaży. Ze zwolnienia z fiskalizacji korzysta także dostawa energii elektrycznej (niezależnie od tego w jakiej formie), ale jeśli propozycja resortu nie ulegnie zmianie to zwolnienie to przestanie być stosowane do branży e-mobility.
Znaczenie orzeczenia lekarskiego w rozpoznaniu choroby zawodowej
Stan faktyczny
Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Lublinie (dalej: Organ I instancji) 10.12.2019 r. wydał decyzję o stwierdzeniu u P.C. (dalej: Pracownik) choroby zawodowej. Lubelski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny decyzją z 27.3.2020 r. utrzymał w mocy ww. decyzję. Wyrokiem z 4.11.2020 r. WSA w Lublinie uchylił obie decyzje i przekazał sprawę Organowi I instancji do ponownego rozpoznania.
Decyzją z 29.11.2022 r. Organ I instancji stwierdził u Pracownika chorobę zawodową – boreliozę. Pracownik prowadzi działalność gospodarczą, w ramach której wykonuje prace związane z przebywaniem na polach i terenach leśnych, podczas których występuje narażenie na pokłucie przez kleszcze. W okresie od 3.6.2013 r. do 31.8.2017 r. Skarżący był zatrudniony w P. (dalej: Skarżący, Pracodawca), a do jego czynności zawodowych należała też praca w terenie – w środowisku żerowania kleszczy. W ocenie ryzyka zawodowego jako jedno z zagrożeń wskazano „kontakt z owadami m.in. kleszczami”.
Podczas zatrudnienia Skarżący został ukąszony przez kleszcza. W październiku 2016 r. pojawiły się bóle stawów obu nadgarstków, poranna sztywność z drętwieniem rąk, wypadanie przedmiotów z rąk, bóle lewego stawu barkowego i lewego stawu kolanowego, bóle kręgosłupa i osłabienie. W styczniu 2017 r. wykonano badania laboratoryjne w kierunku boreliozy, uzyskując dodatni wynik. Na podstawie całości dokumentacji wydano orzeczenie lekarskie nr 78/2019 z 29.10.2019 r., w którym rozpoznano u Skarżącego chorobę zawodową pod postacią boreliozy.
Lubelski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny decyzją z 22.3.2023 r. utrzymał w mocy decyzję Organu I instancji. Wyrokiem z 19.9.2023 r., III SA/Lu 225/23, Legalis, WSA w Lublinie oddalił skargę Pracodawcy.
Stanowisko Skarżącego
Skargę kasacyjną od ww. wyroku wniósł Pracodawca, zaskarżając go w całości i zarzucając naruszenie m.in.: prawa materialnego, tj. art. 2351 KP, poprzez niewłaściwe zastosowanie i uznanie, że okoliczność ukąszenia Pracownika przez kleszcza 6.7.2016 r., podczas wykonywania pracy zawodowej u Skarżącego oraz zdiagnozowanie boreliozy, a także wykonywanie pracy w narażeniu zawodowym przesądzają, że do powstania choroby zawodowej doszło w warunkach określonych w art. 2351 KP. Podczas gdy nie można mówić ani o spełnieniu przesłanki bezsporności spowodowania choroby zawodowej, ani spowodowania choroby zawodowej z wysokim prawdopodobieństwem. Istnienie narażenia zawodowego w środowisku pracy mające stwarzać domniemanie związku między wykonywaną pracą, a stwierdzoną chorobą zawodową podlega obaleniu przeciwdowodem.
Domniemanie związane z chorobą zawodową
Oddalając zarzuty, NSA miał na względzie, że z definicji legalnej pojęcia choroby zawodowej (art. 2351 KP) wynika konstrukcja domniemania związku przyczynowego pomiędzy zaistnieniem schorzenia prawnie uznanego za chorobę zawodową, a warunkami pracy narażającymi na jego powstanie. Jeżeli do stwierdzenia choroby zawodowej wystarczający jest wysoki stopień prawdopodobieństwa jej powstania w następstwie działania czynników szkodliwych dla zdrowia występujących w środowisku pracy albo w związku ze sposobem wykonywania pracy, to jest oczywiste, że nawet w sytuacji, w której istnieją inne (także konkurencyjne) czynniki etiologiczne powstania choroby zawodowej, domniemanie przemawia za zawodową etiologią tego rodzaju schorzenia. Jest to domniemanie wzruszalne i może być obalone dowodem przeciwnym (wyrok NSA z 8.9.2005 r., II OSK 7/05, Legalis), z którego będzie wynikać, że źródłem powstania schorzenia są czynniki pozazawodowe (wyrok NSA z 16.1.2024 r., II GSK 583/23, Legalis). Obalenie domniemania może nastąpić tylko wtedy, gdy na podstawie orzeczeń lub opinii lekarskich organy administracji sanitarnej wykażą, że określone schorzenie zaliczone do wykazu chorób zawodowych powstało bezspornie lub z wysokim prawdopodobieństwem wyłącznie w wyniku działania czynników pozazawodowych (wyrok NSA z 16.1.2024 r., II GSK 583/23, Legalis). W takim wypadku konieczne jest uzyskanie kwalifikowanych ustaleń z zakresu specjalistycznej wiedzy medycznej, które z co najmniej wysokim prawdopodobieństwem wykluczą możliwość powstania spornego schorzenia w wyniku działania narażenia zawodowego.
W świetle przedstawionego wyżej prawidłowego wzorca wykładni art. 2351 KP WSA w Lublinie nie miał podstaw do zakwestionowania jednoznacznej konkluzji diagnostycznej wynikającej z orzeczenia lekarskiego oraz sposobu zastosowania przez Organy konstrukcji domniemania związku przyczynowego i zawodowej etiologii stwierdzonego schorzenia.
W tym kontekście NSA uwzględnił również, że orzeczenie lekarskie w postępowaniu orzeczniczym w sprawach chorób zawodowych korzysta jako dokument urzędowy z domniemania wiarygodności i autentyczności, a zatem zakresem tego domniemania objęte są także twierdzenia i wnioski medyczne z przeprowadzonych badań specjalistycznych.
W przedmiotowej sprawie organy, wobec braku racjonalnych wątpliwości co do wniosków wynikających z karty oceny narażenia zawodowego oraz orzeczenia lekarskiego, trafnie uznały, że materiał dowodowy jest wystarczający do wydania decyzji i nie zachodzi konieczność podejmowania dalszych czynności dowodowych.
Postępowanie diagnostyczno-orzecznicze
W związku z powyższym przypomnienia zdaniem NSA wymaga fakt, że w postępowaniu diagnostyczno-orzeczniczym pozycja pracodawcy (byłego pracodawcy) jest inna niż pozycja pracownika (byłego pracownika). Zgodnie z § 6 ust. 6 rozporządzenia Rady Ministrów z 30.6.2009 r. w sprawie chorób zawodowych (Dz.U. z 2022 r. poz. 1836) orzeczenie lekarskie przesyła się właściwemu państwowemu inspektorowi sanitarnemu, zainteresowanemu pracownikowi lub byłemu pracownikowi oraz lekarzowi kierującemu na badania, a w przypadku gdy orzeczenie lekarskie zostało wydane przez lekarza zatrudnionego w jednostce orzeczniczej II stopnia – również jednostce orzeczniczej I stopnia. Orzeczenie lekarskie nie jest przesyłane pracodawcy, co świadczy o tym, że w części orzeczniczej postępowania o stwierdzenie choroby zawodowej udział pracodawcy nie jest obligatoryjny.
Nie do przyjęcia jest zatem pogląd Skarżącego, że pomimo jednoznacznych wniosków wynikających z orzeczenia lekarskiego stwierdzającego istnienie choroby zawodowej, wydanego przez uprawnionego lekarza na podstawie wyników przeprowadzonych badań lekarskich i pomocniczych, dokumentacji medycznej pracownika, dokumentacji przebiegu zatrudnienia oraz oceny narażenia zawodowego, dopuszczalna jest dalsza weryfikacja etiologii schorzenia, które odpowiada normatywnym cechom kategorii danej choroby zawodowej. Niezależnie od tego, że decyzję o stwierdzeniu choroby zawodowej albo o braku podstaw do stwierdzenia choroby zawodowej wydaje się na podstawie całego zgromadzonego materiału dowodowego (w tym danych zawartych w orzeczeniu lekarskim oraz formularzu oceny narażenia zawodowego pracownika), specjalistyczna ocena co do kompletności Zgromadzonego materiału należy do właściwego państwowego inspektora sanitarnego, który przed wydaniem decyzji jest uprawniony do żądania od lekarza, który wydał orzeczenie lekarskie, dodatkowego uzasadnienia tego orzeczenia, wystąpienia do jednostki orzeczniczej II stopnia o dodatkową konsultację lub podjęcia innych czynności niezbędnych do uzupełnienia tego materiału. Jeżeli jednak na podstawie jednoznacznego i formalnie niewadliwego orzeczenia lekarskiego, spójnego i zupełnego formularza oceny narażenia zawodowego oraz innych zgromadzonych dowodów właściwy organ może sformułować wniosek, że rozpoznana choroba zawodowa została spowodowana bezspornie lub z wysokim prawdopodobieństwem działaniem czynników szkodliwych dla zdrowia występujących w środowisku pracy albo w związku ze sposobem wykonywania pracy, a więc pomiędzy powstaniem choroby, a warunkami pracy (tzw. narażeniem zawodowym) istnieje związek przyczynowo-skutkowy, to prowadzone postępowanie diagnostyczno-orzecznicze podlega zakończeniu. W tej fazie postępowania przestają być uzasadnione dalsze wnioski dowodowe.
W przedmiotowej sprawie Skarżący nie wykazał, że istnieją uzasadnione podstawy do sprawdzenia uzyskanych wyników postępowania.
Rozstrzygnięcie NSA
W tym stanie rzeczy, NSA oddalił skargę kasacyjną.
Na tle ustalonego w rozpatrywanej sprawie stanu faktycznego NSA wypowiedział się na temat definicji choroby zawodowej i zasad prowadzenia postępowania diagnostyczno-orzeczniczego, mającego na celu ustalenie faktu i okoliczności powstania takiej choroby. Z chorobą zawodową mamy do czynienia, gdy zostaną spełnione dwie przesłanki:
- występowanie schorzenia odpowiadającego schorzeniu zamieszczonemu w wykazie chorób zawodowych,
- istnienie związku przyczynowego pomiędzy powstaniem tej choroby a czynnikami szkodliwymi występującymi w środowisku pracy lub sposobem wykonywania pracy (wyrok NSA z 12.3.2024 r., II GSK 1631/23, Legalis).
Uwzględniając stan prawny, a także orzecznictwo, NSA wskazał, że podstawowe znaczenie dla ustaleń w ww. zakresie ma orzeczenie lekarskie, które – jako dokument urzędowy – korzysta w przedmiotowym postępowaniu z domniemania wiarygodności i autentyczności. Pomimo zarzutów i rozbudowanej argumentacji Skarżącego nie doszło do obalenia ww. domniemania, a NSA podzielił pogląd o istnieniu związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy powstaniem choroby Pracownika (boreliozą), a warunkami jego pracy. Tak powstałą chorobę należy zatem uznać za chorobę zawodową.