Nowelizacja KPC – przepisy przejściowe w zakresie zażaleń
Zmiany dotyczące właściwości sądu rozpoznającego zażalenie
Omawiana nowelizacja KPC obejmuje m.in. zmianę właściwości sądów rozpoznających zażalenia. Do rozpoznania zażalenia na postanowienia sądu I instancji, którego przedmiotem jest sprostowanie lub wykładnia orzeczenia albo ich odmowa właściwy, będzie sąd II instancji. Dotychczas – stosownie do treści art. 3941a § 1 pkt. 8 KPC – taki środek zaskarżenia rozpoznawał inny skład sądu I instancji, jako tzw. zażalenie poziome. W ocenie ustawodawcy instytucje sprostowania lub wykładni orzeczenia niejednokrotnie mają zasadniczy wpływ na interpretację sentencji wyroku, wobec czego celowym jest, aby zażalenia na postanowienia w tym przedmiocie rozpoznawały sądy wyższych instancji.
Kolejna zmiana dotyczy sądu właściwego do rozpoznania zażalenia na postanowienie sądu I instancji w przedmiocie zabezpieczenia. Zgodnie z dotychczasowym brzmieniem art. 741 § 2 KPC do jego rozpoznania właściwy był sąd, który wydał zaskarżone postanowienie, w składzie trzech sędziów. Wskutek nowelizacji kompetencje w tym zakresie uzyskał sąd II instancji. Natomiast na postanowienie sądu II instancji przysługuje zażalenie do innego składu tego sądu.
W projekcie ustawy wskazano, że postanowienia o zabezpieczeniu często mają istotne znaczenie z perspektywy ochrony praw uczestników postępowania. Przykładowo brak zabezpieczenia może uczynić prowadzenie procesu całkowicie bezprzedmiotowym. Z tej przyczyny konieczne okazało się przekazanie rozpoznania zażaleń na postanowienia sądu I instancji w przedmiocie zabezpieczenia sądowi II instancji. Umożliwi to poddanie kontroli tak istotnego rozstrzygnięcia sądowi wyższego szczebla.
Przepisy przejściowe
Zasadniczo ustawodawca przyjął, że w sprawach wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie ustawy nowelizującej zachowują moc czynności dokonane zgodnie z przepisami KPC w dotychczasowym brzmieniu, o czym stanowi art. 20 ZmKPC23(2). Jednakże przewidział specyficzne rozwiązanie dotyczące zażaleń, które zostały wniesione przed 1.7.2023 r. Zgodnie z brzmieniem art. 21 ust. 3 ZmKPC23(2), jeżeli na skutek zmiany przepisów KPC doszło do zmiany sądu właściwego do rozpoznania zażalenia, sąd dotychczas właściwy przekaże zażalenia wniesione i nierozpoznane przed dniem wejścia w życie ustawy nowelizującej sądowi właściwemu do ich rozpoznania, zgodnie z przepisami KPC w brzmieniu nadanym ZmKPC23(2).
W konsekwencji zażalenia, które zostały wniesione przed 1.7.2023 r. do sądów właściwych do ich rozpoznania zgodnie z wówczas obowiązującymi przepisami KPC, jeśli nie zostały rozpoznane do 1.7.2023 r., zostaną przekazane sądom, które wskutek nowelizacji uzyskały kompetencję do ich rozpoznania.
Komentarz
Wprowadzone zmiany w zakresie przewidującym przekazanie do rozpoznania zażaleń na postanowienia w przedmiocie sprostowania lub wykładni wyroku oraz zabezpieczenia sądom wyższych instancji w miejsce zażaleń poziomych zasługują na aprobatę. W praktyce bowiem niejednokrotnie karkołomnym zadaniem jest przekonanie innych sędziów danego wydziału czy sądu do zmiany rozstrzygnięcia sądu I instancji. Natomiast krytycznie należy ocenić przepisy przejściowe przewidziane w ustawie nowelizującej KPC. Rozwiązanie przewidujące przekazanie spraw będących w toku sądom wyższych instancji może spowodować spore zamieszanie. Strony oraz ich pełnomocnicy będą musieli ustalić, do jakiego sądu trafiła sprawa, jaką nadano jej sygnaturę, a także w przypadku pełnomocników – złożyć wniosek o dostęp do sprawy w Portalu Informacyjnym. Mając na uwadze fakt, że zażalenia rozpoznawane są na posiedzeniach niejawnych, może okazać się, że nieuważna strona o zmianie sądu rozpoznającego wniesiony środek zaskarżenia dowie się dopiero po wielu miesiącach, po doręczeniu jej odpisu zapadłego rozstrzygnięcia.
Wniosek o ogłoszenie upadłości
1.7.2023 r. kończą się „wakacje” dla firm kwalifikujących się do upadłości z powodu Covid-19. Co to znaczy?
Zgodnie z art. 21 prawa upadłościowego przedsiębiorca jest obowiązany nie później niż w terminie 30 dni od dnia, w którym wystąpiła podstawa do ogłoszenia upadłości, zgłosić w sądzie wniosek o jej ogłoszenie. Ten obowiązek ma na celu ochronę wierzycieli przed wybiórczym ich zaspokajaniem przez dłużnika (przedsiębiorcy, który wpadł w rygory upadłościowe) oraz wyprowadzaniem majątku, czyli podejmowaniem czynności prawnych utrudniających wierzycielom prowadzenie egzekucji. W czasie pandemii była obawa, że dojdzie do lawinowych upadłości, tzw. efektu domina, że wierzyciele i tak stracą. Z tego powodu ustawą z 2.3.2020 r., tzw. tarczą 1.0, zawieszono obowiązek z art. 21 PrUpad.
Wierzyciele mogli jednak składać wnioski o upadłość dłużników?
Zawieszenie obowiązku dłużnika nie wpłynęło na prawo do złożenia wniosku tak przez wierzyciela, jak i dłużnika. W szczególności dłużnikowi pozostawiono wybór, czy chce ratować firmę, czy zakończyć jej działalność poprzez upadłość. Zawieszenie obowiązku złożenia wniosku dotyczyło przy tym tylko tych przedsiębiorców, których stan niewypłacalności powstał z powodu Covid-19. Jeżeli przyczyny niewypłacalności były inne, dłużnik miał obowiązek złożyć wniosek o upadłość.
Ustalenie przyczyn niewypłacalności chyba nie zawsze jest łatwe?
Bardzo często jest trudne. Z tego powodu ustawodawca wprowadził domniemanie, że każdy stan niewypłacalności powstały w czasie pandemii zaistniał z powodu Covid-19. Jak przy każdym domniemaniu możliwe jest wykazanie, że rzeczywista przyczyna niewypłacalności nie miała nic wspólnego z pandemią.
Wraca zawieszony termin na złożenie wniosku o upadłość. Czy biegnie zupełnie na nowo?
Tak. 30-dniowy termin na złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości biegnie na nowo dla tych przedsiębiorców, którzy stali się niewypłacalni w okresie pandemii.
Mowa o firmach, ale obowiązek ten dotyczy wielu osób. Co grozi za jego niedopełnienie?
Obowiązek złożenia wniosku mają osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą jednoosobowo i w formie spółki cywilnej oraz osoby, które mają prawo prowadzenia spraw dłużnika i jego reprezentowania. W spółkach prawa handlowego są to członkowie zarządu i wspólnicy spółek osobowych i to oni mogą odpowiadać prywatnym majątkiem za zobowiązania spółki, jeżeli nie dopełnią w terminie swego obowiązku.
Czy skutki Covid-19 mogą zwolnić menedżerów teraz z tej odpowiedzialności?
Taki był cel zawieszenia obowiązku złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości. Menedżerowie muszą jedynie wykazać, że niewypłacalność firmy powstała w trakcie stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu Covid-19 oraz nie pozwolić drugiej stronie obalić domniemania, o którym już mówiłem, wykazując, że skutki pandemii miały wpływ na niewypłacalność danego przedsiębiorcy.
Czy odwieszenie obowiązku złożenia wniosku o upadłość ma związek z ewentualną restrukturyzacją firmy?
Nie ma takiego bezpośredniego związku. Restrukturyzacja była zawsze dobrowolnym postępowaniem i to od decyzji dłużnika zależy, czy chce z niej skorzystać. W okresie zawieszenia obowiązku złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości przedsiębiorca mógł inicjować postępowanie restrukturyzacyjne bez konieczności podejmowania dodatkowych czynności w związku z ewentualną swoją niewypłacalnością. Po powrocie obowiązku z art. 21 PrUpad kończą się te „wakacje”, ale wciąż można złożyć zarówno wniosek o ogłoszenie upadłości, jak i wniosek restrukturyzacyjny. Sąd co do zasady najpierw rozpozna wniosek restrukturyzacyjny.
Podejrzany o oszustwa bez konta cztery dni
Zaprezentowany w ubiegłym tygodniu obszerny projekt zmian w ordynacji podatkowej zawiera propozycje nowych przepisów dotyczących m.in. blokowania środków na rachunkach bankowych w systemie STIR. Chodzi o rozszerzenie kompetencji szefa Krajowej Administracji Skarbowej, które przysługują mu jako narzędzie walki z oszustwami podatkowymi.
Według proponowanej zmiany zamrażanie środków mogłoby dotyczyć nie tylko rachunków w bankach czy spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, ale również u innych dostawców usług płatniczych.
Zmianą o nawet większym znaczeniu może się okazać wydłużenie czasu blokady konta w razie podejrzenia, że jego właściciel jest zamieszany w wyłudzenia skarbowe. Dziś szef KAS, nawet bez przedstawiania dowodów, może zablokować firmowe konto podatnika na 72 godziny. Czas ten ma zostać wydłużony do 96 godzin.
Oznacza to, że fiskus dostanie dodatkową dobę na – mówiąc językiem ustawowym – podjęcie czynności mających na celu zbadanie sprawy. Przez ten czas powinien dojść do wniosku, czy dalsza blokada jest konieczna do potwierdzenia albo zanegowania tego, że dany rachunek był zaangażowany do działań związanych z wyłudzeniami.
Tak jak dotychczas, fiskus będzie mógł wydłużyć blokadę konta na okres do trzech miesięcy, jeżeli uzna, że zachodzi prawdopodobieństwo przestępstw skarbowych. Musi istnieć „uzasadniona obawa”, że właściciel rachunku nie wykona istniejącego lub mającego powstać zobowiązania podatkowego lub zobowiązania z tytułu odpowiedzialności podatkowej osób trzecich, przekraczających równowartość 10 tys. euro. Aby zablokować konto na cztery doby, wystarczy podejrzenie np. o udział w karuzeli podatkowej.
Wśród proponowanych zmian jest też uprawnienie fiskusa do blokowania kont nie tylko firmowych, ale też prywatnych, należących do osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. W projekcie nazwano taką blokadę „wstrzymaniem czynności”, co oznacza – według uzasadnienia projektu – czasowe ograniczenie korzystania i dysponowania wartościami majątkowymi będącymi przedmiotem czynności prawnej i faktycznej.
Kolejna zmiana polega na utajnieniu nazwisk urzędników skarbowych włączonych w procedurę blokady konta. Będą one ujawniane wyłącznie na żądanie sądu lub prokuratora, gdy jest to konieczne w toku prowadzonego postępowania.
Proponowane zmiany dotyczące systemu STIR i blokowania rachunków bankowych jednoosobowych firm są uzasadniane chęcią uszczelnienia systemu przeciwdziałania wyłudzeniom skarbowym. Jak jednak sugeruje Ewa Guerri, doradca podatkowy w Accreo, możliwość blokowania już nie tylko firmowych, ale też prywatnych kont może być nadmiernym wkraczaniem w prywatne życie obywateli.
– W ten sposób osobom samozatrudnionym pogorszy się sytuacja w porównaniu z osobami wykonującymi tę samą pracę na etacie. W tym ostatnim przypadku władze skarbowe nie mają bowiem tak daleko idących uprawnień jak zablokowanie konta w systemie STIR – zauważa ekspertka. Dodaje, że jest to jedna z tych zmian zawartych w obecnej propozycji nowelizacji ordynacji podatkowej, które znacząco pogarszają sytuację podatników.
Losy projektu zmian w ordynacji są jednak niepewne. Do końca sierpnia odbywają się jedynie tzw. prekonsultacje tego dokumentu poprzedzające właściwą procedurę uzgodnień i konsultacji.
Na formalne przyjęcie przez Radę Ministrów i prace w parlamencie może już nie starczyć czasu w kończącej się jesienią kadencji Sejmu.
Etap legislacyjny: prekonsultacje
Rosną ulgi w spadkach i darowiznach
Jeśli dostaniemy od teściowej 30 tys. zł jeszcze w czerwcu, zapłacimy podatek. Jeśli dopiero w lipcu, daniny nie będzie. Nowelizacja ustawy o podatku od spadków i darowizn, która wchodzi w życie 1.7.2023 r., podnosi bowiem kwoty wolne od podatku. I to znacznie, przynajmniej dla rodziny.
Przypomnijmy, że wysokość podatku od spadków i darowizn zależy od przynależności do określonej grupy. Najniższy jest w pierwszej, do której zaliczamy członków najbliższej rodziny (małżonka, dzieci i wnuków, rodziców i dziadków, rodzeństwo, pasierba, zięcia, synową, macochę, ojczyma i teściów). Tu kwota wolna wzrośnie do 36 120 zł (obecnie wynosi 10 434 zł). Druga grupa to zstępni rodzeństwa (np. dzieci brata), rodzeństwo rodziców (wujek, ciocia), zstępni i małżonkowie pasierbów, małżonkowie rodzeństwa i rodzeństwo małżonków, małżonkowie rodzeństwa małżonków, małżonkowie innych zstępnych (np. mąż wnuczki). Dla nich kwota wolna wyniesie 27 090 zł (obecnie 7878 zł). Dla nabywców, którzy są osobami niespokrewnionymi (trzecia grupa), limit zostanie podniesiony do 5733 zł (teraz 5308 zł). Daninę płacimy od nadwyżki na podstawie skali, którą znajdziemy w art. 15 ustawy.
Czasami lepiej zaczekać parę dni
Ci, którzy spodziewają się w najbliższych dniach darowizny, powinni więc policzyć, czy nie warto zaczekać z nią na nowe przepisy. Po to, aby uniknąć podatku. Zgodnie bowiem z przepisem przejściowym nowelizacji do nabycia własności rzeczy lub praw majątkowych, które nastąpiło przed 1.7.2023 r., stosuje się obecne regulacje (czyli z mniejszymi limitami ulgi).
Pan Kowalski ma dostać od wujka samochód. Auto jest warte około 20 tys. zł. Jeśli darowizna nastąpi w czerwcu, pan Kowalski zapłaci podatek, przekroczony jest bowiem limit kwoty wolnej. W lipcu daniny już nie będzie.
Obecne oraz przyszłe przepisy przewidują też dodatkowe zwolnienie dla najbliższej rodziny (tzw. grupa zerowa, pokrywająca się częściowo z pierwszą). Zgodnie z art. 4a ustawy bez podatku są darowizny i spadki dla małżonka, zstępnych (dzieci, wnuki), wstępnych (rodzice, dziadkowie), pasierba, rodzeństwa, ojczyma i macochy. Jeśli wartość nabytego od 1.7.2023 r. majątku nie przekroczy 36 120 zł (teraz 10 434 zł), nie trzeba będzie nic zgłaszać skarbówce. Powyżej limitu składamy w urzędzie formularz SD-Z2 (chyba że nabycie następuje w formie aktu notarialnego). Przy darowiźnie pieniężnej jest dodatkowy warunek. Jeśli po zmianach przekroczy 36 120 zł (obecnie 10 434 zł), musi być potwierdzona przelewem.
Niepotrzebne formalności
Tak więc od 1.7.2023 r. od osoby z najbliższej rodziny, np. ojca czy babci, będziemy mogli dostać 36 120 zł bez żadnych formalności. Pamiętajmy jednak, że zgodnie z nowelizacją przy liczeniu limitów trzeba sumować wartość majątku nabytego od tej samej osoby w roku, w którym nastąpiło ostatnie nabycie, oraz w ciągu pięciu poprzednich lat.
Zmiany w podatku od spadków i darowizn zostały dodane do pakietu uproszczeń dla przedsiębiorców, tzw. SLIM VAT 3. Znajdziemy go w Dzienniku Ustaw z 5 czerwca br., pod poz. 1059.
Podatkowe preferencje przysługują też rodzinom zastępczym. Są one traktowane tak jak naturalne. Dodatkowych ulg nie ma natomiast w konkubinatach. Partnerka lub partner to osoby niespokrewnione, jeśli otrzymamy od nich darowiznę, przysługuje nam najniższa kwota wolna od podatku, obowiązująca dla trzeciej grupy. Nie skorzystamy ze zwolnienia przysługującego małżonkom.
Z ulgi skierowanej do małżeństw nie skorzystają też osoby tej samej płci. Argumenty o dyskryminacji i naruszeniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej nic nie pomogą (wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, sygn. II FSK 1704/10).
Oprócz ogólnych kwot wolnych oraz zwolnienia dla najbliższej rodziny, w ustawie o podatku od spadków i darowizn znajdziemy też inne preferencje. Przykładowo, kwotę wolną dla darowizn w pierwszej grupie, które zostały przeznaczone na cele mieszkaniowe.
Zrzutki: stare zasady, nowy limit
Beneficjenci charytatywnych zbiórek nie będą musieli sumować kwot otrzymanych od różnych osób. I płacić podatku po przekroczeniu limitu. Przepisy, które przewidywały taki obowiązek (znajdujące się w tzw. ustawie deregulacyjnej), nie wejdą bowiem w życie. Zastąpi je nowelizacja ustawy o podatku od spadków i darowizn dodana do pakietu SLIM VAT 3. Wynika z niej, że nie będzie limitów dla darowizn dokonywanych przez wielu darczyńców. Nie oznacza to jednak, że obdarowany nigdy nie zapłaci podatku. Jeśli wpłaty od jednej osoby przekraczają kwotę wolną, musi podzielić się z fiskusem. Tak jest teraz, tak też będzie po zmianie przepisów. Wzrośnie tylko wysokość kwoty wolnej. Obecnie najniższa (dla osób niespokrewnionych) wynosi 5308 zł. Od 1.7.2023 r. będzie to 5733 zł. Jeśli więc osoba zbierająca pieniądze na dobroczynnej zrzutce dostanie od jednego darczyńcy (spoza rodziny) 6 tys. zł, będzie musiała zapłacić daninę.
Leki bez recepty będą tańsze
Część leków dostępnych do tej pory bez recepty będzie mogła zostać objęta refundacją. Nie do końca jest jednak jasne, czy takie leki wciąż będzie można reklamować. Wygląda też na to, że aby pacjent uzyskał refundację, będzie musiał dostać na nie receptę.
Do takiego wniosku można dojść po lekturze projektu nowelizacji ustawy o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych, oraz niektórych innych ustaw, który rząd przyjął dziewiątego czerwca. Został udostępniony na stronie Sejmu.
Zdaniem ekspertów możliwość objęcia refundacją leków sprzedawanych do tej pory bez recepty (OCT) to radykalna propozycja. A proponowane przepisy są niejednoznaczne.
W kiosku i w aptece
– Leki te nadal będą mieć status produktu leczniczego dostępnego bez recepty, co oznacza, że jako lek refundowany będą mogły być np. reklamowane w TV, a w niektórych przypadkach sprzedawane nawet w sklepach lub na poczcie. Jednocześnie będą miały sztywną cenę urzędową dokładnie taką samą we wszystkich aptekach – zaznacza Konrad Madejczyk, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Eksperci różnią się jednak w interpretacji przepisów.
– Prawo farmaceutyczne zabrania reklamowania leków refundowanych, co by uczyniło niedopuszczalną reklamę leków OTC objętych refundacją – uważa Monika Duszyńska, adwokat z kancelarii Law for Lifesciences.
W obecnym stanie prawnym obowiązuje bezwzględny zakaz refundowania leków wydawanych bez recepty (OTC). – Zakaz ten dotyczy także tych leków na receptę, które mają odpowiedniki o kategorii dostępności OTC. Od tej zasady jest jeden wyjątek – refundacji może podlegać lek na receptę posiadający odpowiednik w postaci leku OTC, jeśli wymaga on stosowania w określonym stanie klinicznym dłużej niż 30 dni. Projekt całkowicie uchyla ten zakaz. Można to rozumieć jako otwarcie drogi do obejmowania refundacją takich leków, nawet w zwykłym postępowaniu refundacyjnym – komentuje mec. Monika Duszyńska.
Podkreśla też, że dodatkowo w nowelizacji proponuje się nowe zasady obejmowania refundacją leków, w tym o kategorii OTC, bez wcześniejszego wniosku firmy. Pod trzema warunkami: gdy konieczność stosowania leku w danym stanie klinicznym trwa dłużej niż 30 dni, lek jest rekomendowany w wytycznych postępowania klinicznego oraz upłynęła dla niego wyłączność rynkowa.
– Docelowo ma ona umożliwić finansowanie ze środków publicznych leków o dobrze znanej skuteczności, opracowanych często wiele lat temu, których ochrona prawna wygasła oraz dla których nie sporządzano analiz wymaganych w postępowaniu refundacyjnym – wyjaśnia mec. Duszyńska.
Szczególny tryb
Jak tłumaczy ekspertka, refundacja takich leków będzie się odbywała w szczególnym trybie. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji będzie opracowywać, na zlecenie ministra zdrowia, ich wykazy na podstawie określonych ustawowo kryteriów. Następnie minister zapyta o opinię m.in. Radę Przejrzystości czy konsultantów krajowych z danej dziedziny medycyny, po czym opublikuje własną listę takich leków i poinformuje firmy, których leki się na niej znalazły, o możliwości złożenia wniosku o refundację.
W takim postępowaniu firmy nie będą zobowiązane do składania oceny technologii medycznych. Bliźniaczy tryb jest już stosowany do leków z listy technologii lekowych o wysokim poziomie innowacyjności.
Etap legislacyjny: przed pierwszym czytaniem
Karol Korszuń
adwokat z Kancelarii Fairfield
Na ostatniej prostej prac legislacyjnych Ministerstwo Zdrowia wprowadziło do projektu nowelizacji ustawy refundacyjnej rozwiązania mogące zwiastować rewolucję. Pozwolą objąć refundacją także leki bez recepty. To jednak nie tylko plusy, takie jak możliwość uzyskania dopłaty od NFZ przy zakupie, ale także wiele obciążeń formalnych. Lek taki nie będzie np. mógł być już reklamowany, a jego cena będzie taka sama w każdej aptece. Może więc MZ spróbuje w ten sposób obniżyć poziom cen wybranych leków bez recepty. Wątpliwości budzi niejednoznaczność proponowanych przepisów dotyczących refundacji leków OTC. Nie można wykluczyć, że pojawi się chęć interpretowania ich jako uprawnienia dla ministra zdrowia do obejmowania tych leków refundacją z urzędu, nawet wbrew woli producentów. Byłaby to duża ingerencja w rynek i lepiej, aby te wątpliwości MZ rozwiało jeszcze przed procedowaniem nowelizacji.
Upał to nie wymówka, gdy pracujemy z domu
Zgodnie z przepisami powinny, ale nie muszą być stosowane rozwiązania techniczne mające zmniejszyć temperaturę w miejscu pracy. Jakie zatem obowiązki spoczywają na pracodawcy, gdy klimatyzacja się zepsuje? Czy w trakcie naprawy pracownicy powinni iść do domu, czy jednak czekać, nawet jeśli warunki są szczególnie uciążliwe?
Przepisy Kodeksu pracy oraz o bezpieczeństwie i higienie pracy nie regulują maksymalnej wysokości temperatury. Mówią jedynie, że pracodawca jest zobowiązany zapewnić pracownikom dostęp do wody pitnej. Wiadomo także, że gdy temperatura spadnie do 17 stopni Celsjusza, są to już nieodpowiednie warunki i pracownik może odmówić świadczenia pracy. Nie ma natomiast odpowiednich przepisów o maksymalnej temperaturze. Klimatyzacja sprzyja świadczeniu pracy, ale w razie awarii i temperatury powodującej dyskomfort pracownik nie ma prawa odmówić wykonywania swoich obowiązków. Oczywiście, konkretne zapisy mogą zostać ujęte w regulaminie wewnętrznym. Pozostaje to jednak decyzja pracodawcy, czy pracownicy pójdą wcześniej do domu.
Jakie możliwości mają pracownicy wykonujący swoje obowiązki zdalnie? Czy mogą odmówić wykonania pracy?
W swojej praktyce jeszcze nie spotkałem się z takim przypadkiem. Wiadomo, że regulacje dotyczące tego, co powinno być zapewnione pracownikom zdalnym, są zupełnie nowe.
A czy pracownicy zdalni mogą zwrócić się do pracodawcy o pokrycie kosztu montażu klimatyzacji, a następnie utrzymania?
Dotychczas nie pojawiały się kwestie dotyczące zapewnienia klimatyzacji pracownikom zdalnym. Pracodawca ma obowiązek zapewnić odpowiednie warunki umożliwiające świadczenie pracy, ale zapewnienie klimatyzacji, wentylatorów jest zbyt daleko idące, przynajmniej na chwilę obecną. Być może orzecznictwo będzie interpretowane z korzyścią dla pracownika, ale obecnie, nawet w przypadku stacjonarnego zakładu pracy, nie ma rozstrzygnięcia, że pracownikowi przysługują konkretne uprawnienia z uwagi na temperaturę, która byłaby niekorzystna. Pamiętajmy, że pracownik, decydując się na pracę zdalną, oświadcza, że ma możliwości, w tym techniczne, do jej świadczenia.
Jakie według pana zapisy w prawie pracy związane z upałami powinny zostać dodane lub doprecyzowane?
Uważam, że jeśli mamy przepisy, które mówią o warunkach zapewniających komfort pracy i o minimalnej temperaturze 18 stopni Celsjusza, to powinien być także limit temperatury maksymalnej.
Każdy z nas, gdy temperatura jest zbyt wysoka, nie może się skupić i prawidłowo wykonywać swoich obowiązków. Mogą nawet pojawić się problemy z krążeniem czy zasłabnięciami. Myślę, że w takich wypadkach praca nie powinna być świadczona i powinniśmy mieć takie przepisy. Uważam, że maksymalna temperatura w miejscu pracy powinna zostać ustalona na podstawie badań lekarskich dotyczących tego, jak wpływa na nasz organizm określona temperatura.
Sąd łączy sprawy frankowe
Tomasz Niewiadomski, szef sądu frankowego, powiedział „Rzeczpospolitej”, że od pewnego czasu jego sędziowie dyskutowali, czy nie można przełamać licznych przeciwności i łącznie rozpoznawać tych podobnych do siebie spraw – co prawo dopuszcza. Jeśli więc poniedziałkowy test – w wykonaniu sędzi Aleksandry Orzechowskiej – okaże się udany, będzie można częściej stosować to rozwiązanie.
Art. 219 KPC pozwala sądowi na połączenie kilku spraw toczących się przed nim w celu ich łącznego rozpoznania, jeżeli pozostają one ze sobą w związku lub mogły być objęte jednym pozwem. Ale sądy bardzo rzadko stosują to rozwiązanie w sprawach frankowych.
Pozwy zbiorowe się nie sprawdziły
– Pozwy zbiorowe nie sprawdziły się w sumie, tzw. pozwy hybrydowe, czyli postępowania wytaczane na rzecz wielu konsumentów przez organizację społeczną, również przysparzają dużych problemów formalnych i najczęściej są dzielone. Pytanie zatem, czy sądy nie powinny poszukać drogi do łączenia spraw dotyczących umów zawieranych na podstawie tego samego wzorca, sprawy te są przecież bardzo podobne – mówi dr Mariusz Korpalski, radca prawny.
Podobnie uważa adwokat Szymon Kowalczyk: – Łączenie spraw frankowych do wspólnego rozpoznania mogłoby usprawnić ich prowadzenie. Sądy jednak nie robią tego zapewne z powodu trudności z identyfikacją spraw nadających się do wspólnego rozpoznania – wymaga to bowiem dokonania wstępnej analizy każdej sprawy. Ponadto wielu sędziów unika łączenia spraw w przypadku, gdy strony reprezentowane są przez różnych pełnomocników, aby uniknąć trudności organizacyjnych.
Zdaniem Arkadiusza Szcześniaka, prezesa Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, jedyna nadzieja w łączeniu spraw frankowych jest w tym, że w organizowanie takich spraw zaangażowałby się rzecznik finansowy, gdyż powaga jego urzędu mogłaby wpływać motywująco na sądy, aby łączyły sprawy do wspólnego rozpoznania.
Brak łączenia spraw frankowych ma szereg przyczyn, na co wskazuje mec. Radosław Górski:
– Sąd na początku rozważyć musi, czy sprawy mogą być w ogóle połączone, co może zająć sporo czasu i może różnie się skończyć, i prawdopodobnie nie wyda wyroku do czasu, aż nie przeprowadzi wszystkich niezbędnych dowodów: przesłuchania stron, często świadków. Jeśli więc połączymy np. 20 spraw, to do przesłuchania mamy co najmniej 20 osób plus świadków.
W razie trudności ze stawiennictwem kredytobiorców albo świadków sprawa dodatkowo się przedłuży. – Wszelkie modyfikacje powództwa na życzenie członków takiej grupy dodatkowo przedłużą postępowanie jeszcze bardziej, nie mówiąc o śmierci któregoś z uczestników postępowania – dodaje mecenas Górski.
Dokumentacja niby analogiczna, ale…
Podobne zastrzeżenia ma adwokat Wojciech Wandzel, reprezentujący banki: – Sprawy dotyczące kredytów walutowych nawet w odniesieniu do analogicznej dokumentacji kredytowej nie powinny być łączone, gdyż w każdej konieczne jest zbadanie m.in. zakresu informacji przekazanych przez bank kredytobiorcy, stanu świadomości kredytobiorcy i tego, czy kredyt nie został zaciągnięty w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą. Informacje te sąd może pozyskać w zasadzie jedynie w ramach przesłuchania świadków i stron, więc musi te dowody przeprowadzić, a to powodowałoby wydłużenie postępowań, które nie trwałyby jak obecnie pięć–siedem lat, ale około dziesięciu lat – ocenia mecenas Wojciech Wandzel.
dr Piotr Bednarczyk
Sąd Apelacyjny w Warszawie, były wiceszef sądu frankowego
Udało mi się połączyć kilka razy po pięć spraw frankowych, ale trafiłem na zastrzeżenia pełnomocników z obu stron, a to że może to naruszać RODO, gdyż ujawniane są dane o rachunkach stron postępowania, stanie cywilnych, choć można je wyczytać także w zanonimizowanych uzasadnieniach. Żadnej z tych spraw nie rozpoznał jeszcze Sąd Apelacyjny, więc nie wiem, jakie jest jego stanowisko. Takie łączenie byłoby pewnym uproszczeniem, pod warunkiem że strony nie wnosiłyby o przesłuchania stron, ale większość z nich uważa, że to jest niezbędne, i wszystko to bardzo przedłuża postępowanie.
Nowy system faktur wciąż nie jest w centrum zainteresowania
Aż 40 proc. firm nie rozpoczęło jeszcze żadnych przygotowań do wdrożenia nowego elektronicznego sposobu fakturowania, obowiązkowego od lipca 2024 r. Tylko 3 proc. przedsiębiorców korzysta dziś z testowej jego wersji, udostępnionej przez Ministerstwo Finansów. Równocześnie niemal 70 proc. firm dostrzega potencjalny problem integracji swoich systemów finansowo-księgowych z rządowym systemem e-faktur. Takie są wyniki ankiety firmy doradczej ID Advisory przeprowadzonej wśród niemal 200 przedstawicieli dużych i średnich firm.
Krajowy System Ewidencji e-Faktur (KSeF) ma obowiązywać wszystkich podatników VAT. Wprawdzie trwa jeszcze proces legislacyjny ustawy, która będzie podstawą prawną jego funkcjonowania, ale wiadomo, że wprowadzi rewolucję w fakturowaniu. Założenia techniczne systemu przewidują, że wszystkie faktury będą wystawiane elektronicznie i najpierw trafią do administracji skarbowej, a dopiero później do kontrahenta. W ten sposób fiskus na bieżąco ma się przyglądać wszystkim transakcjom dokonywanym przez podatników VAT.
– Największe wyzwania staną przed dużymi firmami. Będą musiały zintegrować swoje systemy finansowo-księgowe z systemem KSeF, m.in. zmienić sposób wystawiania i odbierania faktur oraz system obiegu dokumentów. Skala zmian jest porównywalna, o ile nie większa od wprowadzania plików JPK w 2016 r. – twierdzi Sławomir Buszko, doradca podatkowy i partner w ID Advisory.
W dużych firmach taka techniczna rewolucja będzie się wiązała z poważnymi kosztami. Według wyników ankiety 44 proc. firm jeszcze ich nie oszacowało. Na kwotę rzędu 50–100 tys. zł szacuje te wydatki 34,5 proc. ankietowanych, a 14,2 proc. uważa, że wyniosą ponad 100 tys. zł. Zdecydowana większość, bo aż 85 proc. badanych uważa, że jednym z największych wyzwań przy wdrażaniu KSeF będzie modyfikacja firmowych systemów informatycznych albo zakup nowych.
Choć wiele firm nie zaczęło jeszcze przygotowań do KSeF, to ponad połowa ma wizję, jak się uporać z wdrożeniem. Prawie 55 proc. ankietowanych zamierza zlecić ten proces zewnętrznej firmie albo kupić odpowiednie narzędzie. Tylko 3,5 proc. planuje zatrudnić nowe osoby, a 41,6 proc. nie planuje zatrudniania ani zlecania tych czynności podmiotom zewnętrznym.
– Nie warto odkładać wdrożenia na ostatnią chwilę, zwłaszcza że im bliżej będzie start systemu KSeF, tym więcej pracy będą mieć firmy informatyczne wdrażające ten system – przewiduje Sławomir Buszko.
Nieco mniej kłopotów mogą mieć małe i średnie firmy, które korzystają z polskich dostawców systemów księgowych dla MŚP lub będą wystawiać i odbierać faktury bezpośrednio poprzez stronę internetową MF.
– Dla nich też będzie to znacząca zmiana w fakturowaniu, ale wdrożenie KSeF nie będzie wkraczało w tak wiele sfer działalności firmy, jak w dużych przedsiębiorstwach – ocenia Sławomir Buszko.
Ankietowani widzą też pozytywne strony KSeF. Około 52 proc. wskazuje na usprawnienie odbierania faktur, a 35 proc. na zniesienie dostarczania plików JPK_VAT.
Ponowny wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę od 1.7.2023 r.
Wynagrodzenie za pracę powinno być ustalone tak, aby odpowiadało w szczególności rodzajowi wykonywanej pracy i kwalifikacjom wymaganym przy jej wykonywaniu, a także uwzględniało ilość i jakość świadczonej pracy. Wysokość wynagrodzenia pracownika zatrudnionego w pełnym miesięcznym wymiarze czasu pracy nie może być niższa od wysokości minimalnego wynagrodzenia. Wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę w Polsce określa ustawa z 10.10.2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2207; dalej: MinWynagrU).
Zgodnie z art. 10 § 2 KP państwo określa minimalną wysokość wynagrodzenia za pracę. Wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę jest corocznie przedmiotem negocjacji w ramach Rady Dialogu Społecznego.
Od 1.7.2023 r. nowa kwota minimalnego wynagrodzenia za pracę
W 2023 r. wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę wzrośnie aż dwa razy. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 13.9.2022 r. w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2023 r. (Dz.U. z 2022 r. poz. 1952) pierwszy wzrost minimalnej pensji nastąpił 1.1.2023 r. Wtedy wynagrodzenie minimalne wzrosło do kwoty 3 490 zł brutto. Od 1.7.2023 r. wzrośnie po raz drugi. Nowa kwota minimalnego wynagrodzenia wyniesie 3 600 zł brutto.
Rok 2023 jest pierwszym od momentu wejścia w życie MinWynagrU, kiedy minimalne wynagrodzenie wzrośnie dwa razy w ciągu roku. Wynika to z wysokości średniorocznego wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych, przyjętego do opracowania projektu ustawy budżetowej. W przypadku gdy wskaźnik cen prognozowany na następny rok, czyli średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem, przyjęty do opracowania projektu ustawy budżetowej, wynosi:
- co najmniej 105% – ustala się dwa terminy zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej: od 1 stycznia i od 1 lipca;
- mniej niż 105% – ustala się jeden termin zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej: od 1 stycznia.
Wysokość minimalnego wynagrodzenia jest ustalana w taki sposób, aby przeciętna wysokość minimalnego wynagrodzenia w danym roku wzrastała w stopniu nie niższym niż prognozowany na dany rok wskaźnik cen.
W 2024 r. również nastąpi wzrost minimalnego wynagrodzenia dwa razy w ciągu roku – w styczniu oraz lipcu. Zgodnie z zapowiedziami rządu płaca minimalna w 2024 r. wyniesie powyżej 4 200 zł brutto.
Wyższe minimalne wynagrodzenie wyższe składniki wynagrodzenia
Wysokość minimalnego wynagrodzenia ma również wpływ na wysokość innych składników wynagrodzenia, które przysługują pracownikowi. Wiele świadczeń pracowniczych obliczanych jest na podstawie minimalnego wynagrodzenia w danym roku. Podwyższenie minimalnego wynagrodzenia od 1.7.2023 r. zwiększy m.in.: odszkodowanie za naruszenie zasady równego traktowania w zatrudnieniu (art. 183d KP), wynagrodzenie za czas gotowości do pracy i przestój (art. 81 § 1 i 2 KP), wolną od potrąceń kwotę wynagrodzenia za pracę (art. 871 § 1 KP), odszkodowanie dla pracownika, który doznał mobbingu lub wskutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę (art. 943 § 4 KP), oraz dodatek za pracę w porze nocnej (art. 1518 § 1 KP).
Wyższa stawka godzinowa
Minimalna stawka godzinowa to minimalna wysokość wynagrodzenia za każdą godzinę wykonania zlecenia lub świadczenia usług, przysługująca przyjmującemu zlecenie lub świadczącemu usługi. Istnieje zależność pomiędzy wysokością minimalnej stawki godzinowej a wysokością minimalnego wynagrodzenia za pracę. W przypadku kiedy wzrasta minimalne wynagrodzenie za pracę, wzrasta również minimalna stawka godzinowa. Wysokość minimalnej stawki godzinowej jest corocznie waloryzowana o wskaźnik wynikający z podzielenia wysokości minimalnego wynagrodzenia ustalonej na rok następny przez wysokość minimalnego wynagrodzenia obowiązującą w roku, w którym odbywają się negocjacje w ramach Rady Dialogu Społecznego.
Od 1.1.2023 r. minimalna stawka godzinowa wynosi 19,70 zł. Wzrost minimalnego wynagrodzenia od 1.7.2023 r. spowoduje, że wzrośnie także stawka godzinowa. Osoby świadczące pracę na podstawie umów zlecenia oraz umów o świadczenie usług od 1.7.2023 r. będą mogły liczyć na wynagrodzenie za godzinę nie niższe niż 23,50 zł za godzinę pracy.
Od kiedy odsetki dla frankowiczów?
Od kiedy liczyć odsetki – od pierwszego wezwania czy od pouczenia? Opinie prawników zależą z grubsza od tego, czy reprezentują frankowiczów czy banki. TSUE niezbyt wyraźnie orzekł w pierwszej części sentencji wyroku z 15.6.2023 r., C-520/21, że konsumentowi po unieważnieniu umowy należy się od banku także zwrot odsetek od niezwróconych mu rat „od wezwania do zapłaty”.
Skuteczne wezwanie
Spór o ten zwrot ma dłuższą historię. Do ogłoszenia uchwały Sądu Najwyższego z 7.5.2021 r., III CZP 6/21, sądy przeważnie zasądzały odsetki od żądanych przez konsumentów kwot od dnia przedsądowego wezwania banku do zapłaty, jak to zwykle bywa w innych sprawach. Po tej uchwale (kojarzonej z nazwiskiem sędziego sprawozdawcy Romana Trzaskowskiego) sądy zaczęły zasądzać odsetki od złożenia przez konsumenta oświadczenia, że wyraża zgodę na nieważność umowy, które składane jest najczęściej po pouczeniu go przez sąd o skutkach nieważnej umowy, często na ostatniej rozprawie, po roku lub nawet dwóch od złożenia pozwu. Łatwo policzyć, że te odsetki wynoszą od 30 do 100 tys. zł.
Dwa stanowiska
– Wyrok TSUE z 15.6.2023 r. wyraźnie wskazuje, że odsetki powinny być liczone nie od dnia złożenia pozwu ani dnia, w którym konsument złożył na piśmie oświadczenie, że chce nieważności umowy kredytu i rozumie skutki tej nieważności, ale już od dnia, w którym jeszcze przed procesem wezwał do zapłaty swoich należności. Odrębną kwestią jest, jaką treść musi mieć wezwanie do zapłaty, aby naliczanie odsetek już od daty w nim wskazanej było możliwe.
Moim zdaniem wystarczy, aby konsument powołał się na to, że w związku z występowaniem w umowie nieuczciwych postanowień oczekuje nieważności umowy kredytu – ocenia mec. Radosław Górski, pełnomocnik frankowicza w tej głośnej sprawie.
– To nieprawda, że TSUE w ostatnim wyroku rozstrzygnął sprawę wymagalności odsetek. W ogóle tego nie rozstrzygał, bo ta sprawa należy do prawa krajowego – ocenia z kolei prof. Maciej Gutowski, adwokat, prof. UAM.
– Odsetki te są należne wprawdzie od daty wezwania do zapłaty, ale zgłoszonego dopiero po ubezskutecznieniu umowy kredytu konsumenta pouczonego o konsekwencjach. Na pewno nie od daty wcześniejszej, np. wniesienia pozwu, lub jeszcze wcześniejszej: złożenia wezwania przed jego wniesieniem. To są konsekwencje opcjonalnej bezskuteczności wypracowanej na gruncie dyrektywy 93/13/EWG oraz wieloletniego orzecznictwa TSUE, SN i sądów powszechnych. Dopóki los umowy nie jest przesądzony, nie można dochodzić tych świadczeń (kondykcyjnych) – dodaje.
– Moim zdaniem TSUE nie odpowiada, kiedy powstaje zobowiązanie banku do zwrotu rat konsumentowi w konsekwencji zapłaty odsetek, a więc także, które wezwanie do zapłaty może być skuteczne – ocenie sędzia Henryk Walczewski z sądu frankowego.
Przedłużają proces
– Banki z pewnością będą bronić swego stanowiska, tym bardziej jest to dla nich korzystne i zachęca je do przedłużania procesu, bez obawy o zapłatę dodatkowych odsetek. Do sądów polskich należy wdrażanie wyroku TSUE i bardzo możliwe, że nad tą kwestią będzie się musiał TSUE dodatkowo pochylić – ocenia adwokat Marcin Szymański reprezentujący frankowiczów.
Takie pytanie jest już zresztą w TSUE, zadał je ten sam sędzia frankowy Michał Maj co w sprawie (C-520/21) i opowiedział się w nim za stosowaniem pierwszego wezwania do zapłaty odsetek.
Alicja Lubińska, radca prawny, kancelaria ATL Law Anna Błaszak
Zasądzenie odsetek dla konsumenta od daty późniejszego oświadczenia, że zgadza się na orzeczenie nieważności umowy, pozbawia go prawa do znacznych kwot za opóźnienie w zapłacie. To jest niezasadne przede wszystkim dlatego, że ani z przepisów, ani z orzecznictwa TSUE nie wynika obowiązek składania takiego oświadczenia. Stawia to konsumenta w gorszym położeniu niż bank. Gdyby bowiem bank wystąpił o zwrot kwot z tytułu nieważnej umowy, to odsetki należałyby mu się od wcześniejszej daty wynikającej z przedsądowego wezwania do zapłaty.