Czy warto utrzymywać system punktów za szkolenia?
Na ostatnim posiedzeniu NRA jej prezes Przemysław Rosati przedstawił propozycję uchwały zmieniającej regulamin samodoskonalenia zawodowego, by adwokaci nie musieli już wykazywać, że zdobyli w danym okresie odpowiednią liczbę punktów. Wkrótce także w samorządzie radców rozległy się głosy krytykujące sposób weryfikowania obowiązku szkoleniowego.
– W mojej ocenie obecny system ani nie gwarantuje rozwoju zawodowego, ani nie zabezpiecza klientów przed niekompetencją pełnomocników – mówi Marcin Sala-Szczypiński, dziekan OIRP w Krakowie. – Nie kwestionuję obowiązku szkoleniowego, w obliczu inflacji prawa jest on koniecznością, ale sposób jego egzekwowania, bo nie przystaje do realiów – dodaje.
– Mam negatywne zdanie o punktach – uważam, że to system oparty na braku wiary w chęć samodokształcania się – mówi radca prawny Sławomir Paruch. – Przez pierwsze lata on jeszcze działał, ale ostatnio widać, że przestał, bo zniszczyła go ludzka tendencja do szukania metod optymalizacji. Jestem za zniesieniem punktów, by każdy radca sam musiał dokonać wyboru – czy chce się doszkalać i być dalej atrakcyjny dla klientów, czy też poddać się intelektualnemu zwapnieniu, robiąc wstyd sobie i zawodowi, który wykonuje – dodaje.
Absurdy i niejasności
Marcin Sala-Szczypiński wskazuje, że problem był wielokrotnie sygnalizowany przez radców prawnych, i wskazuje mankamenty systemu.
– Nadal pomija doskonalenie w praktyce zawodowej, na potrzeby prowadzonych spraw, niejednokrotnie bardzo skomplikowanych. Po drugie zaś, wprowadza sztywną, absurdalną punktację.
I tak np. radca otrzymuje 2 pkt szkoleniowe za godzinę lekcyjną (45 minut) biernego udziału w szkoleniu w charakterze słuchacza. Za publikację książkową dostaje się 15 pkt.
– Ciekaw jestem, kto napisze książkę w niecałe 12 godzin – pyta retorycznie dziekan OIRP Kraków. – Ponadto punktowo faworyzuje się szkolenia organizowane przez samorząd, przypisując tylko połowę punktów za te prowadzone przez innego organizatora. Największą wadą systemu jest jednak to, że pomija kwestię treści szkoleń – wymaganą ilość punktów można zgromadzić, nie dowiadując się niczego o najistotniejszych nowelizacjach – podsumowuje.
Z kolei Andrzej Domański, przewodniczący Komisji Doskonalenia Zawodowego KRRP, wskazuje, że do tej pory nie były zgłaszane propozycje likwidacji obecnego systemu.
– Staramy się wszystkie tego typu rozwiązania konsultować ze środowiskiem najszerzej, jak to możliwe – tłumaczy prawnik. – Obecnie jesteśmy w trakcie procedowania zmian w regulaminie zgłoszonych w ciągu ostatniego roku przez okręgowe izby i samych radców prawnych.
Chodzi o doprecyzowanie niektórych postanowień budzących wątpliwości interpretacyjne, np. co może być uznane za „tekst publicystyczny”, za który uzyskuje się punkty szkoleniowe.
– Napisanie krótkiej opinii prawnej, notatki odnośnie do konkretnego przepisu czy innego tekstu o podobnym charakterze a napisanie komentarza do aktu normatywnego to zupełnie różne rzeczy. Chcemy takie niejasne regulacje wyeliminować z regulaminu – mówi Andrzej Domański.
Kijem czy marchewką?
Co więcej, za niezebranie określonej liczby punktów w danym okresie szkoleniowym radcy grozi odpowiedzialność dyscyplinarna. Jej podstawą jest art. 64 ust. 1 ustawy o radcach prawnych (za zachowanie sprzeczne z zasadami etyki). Z kolei kodeks etyki radcy prawnego w art. 14 nakłada na radców prawnych obowiązek podnoszenia kwalifikacji zawodowych i doskonalenia na zasadach określonych przez samorząd. A art. 61 ust. 1 KERP nakazuje radcy stosowanie się do uchwał organów samorządu, w tym do uchwały szkoleniowej.
– Problem odpowiedzialności dyscyplinarnej za niedopełnienie obowiązku szkoleniowego nie ogranicza się do szkoleń, ale ma znaczenie szersze – dotyczące postrzegania samorządu i jego przydatności przez członków – mówi Marcin Sala-Szczepiński. – Nie powinniśmy dodawać problemów radcom za to, że nie chcą uczestniczyć w naszych szkoleniach. Należy zachęcać ich tematyką, aktualnością i atrakcyjnością, a nie grozić karą – dodaje.
– System prawa komplikuje się, a dodatkowo następuje rewolucja technologiczna w wymiarze sprawiedliwości, obrocie prawnym i wykonywaniu zawodu – tłumaczy Gerard Dźwigała, główny rzecznik dyscyplinarny KRRP. – Obowiązkiem samorządu jest sprawowanie pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu, a więc i uczynienie wszystkiego, co niezbędne, aby radcy posiadali aktualną wiedzę prawną i potrzebne umiejętności. Samorząd oferuje swoim członkom szkolenia (w większości nieodpłatne), ale i egzekwuje ten obowiązek – dodaje.
I podkreśla, że statystyki potwierdzają skuteczność tej metody. W ostatnim zakończonym cyklu szkoleniowym (2018–2020) ponad 93 proc. radców w pełni wykonało ten obowiązek. W izbach, w których wcześniej rozpoczęto jego egzekwowanie, wykonanie sięga 99 proc.
Mniejsze składki, większy podatek
Zgodnie z obowiązującymi od 1.8.2023 r. przepisami, przedsiębiorcy, którym skończył się w tym roku mały ZUS + (po 36 miesiącach korzystania), mogą na niego wrócić (na 12 miesięcy). Jeśli chcą już za wrzesień odprowadzać niższe składki na ubezpieczenia społeczne (i ewentualnie w ogóle nie płacić na Fundusz Pracy), muszą załatwić formalności w sierpniu. I przy tym pamiętać, że zmniejszenie tych kwot oznacza wyższy dochód z działalności i większy podatek.
Wyrejestrowanie i zgłoszenie
Jak wrócić na mały ZUS+? Jeśli w pierwszej połowie 2023 r. skończyła nam się preferencja i zgłosiliśmy się do ubezpieczeń z kodem 05 10 (lub 05 12), to teraz musimy go zmienić na 05 90 (lub 05 92). W tym celu powinniśmy wysłać do ZUS deklarację ZUS ZWUA (wyrejestrowanie z ubezpieczeń), a następnie ZUS ZUA (zgłoszenie do ubezpieczeń). Ulga zacznie obowiązywać od 1. dnia następnego miesiąca (przez 12 miesięcy). Jeśli więc przeprowadzimy całą operację w sierpniu, składki za wrzesień, które płacimy do 20 października, będą już niższe – tłumaczy ZUS. Dodaje, że wyrejestrowując się i zgłaszając do ubezpieczeń, należy wskazać datę 1.9.2023 r.
Czy wracając na preferencyjne rozliczenie, trzeba składać deklarację ZUS DRA cz. II bądź ZUS RCA cz. II? Nie trzeba. Przedsiębiorca, który w tym roku korzystał z małego ZUS+, składał już te deklaracje. Nie musi ich dodatkowo przesyłać. Ma już ustaloną na ten rok podstawę wymiaru składek – wyjaśnia ZUS.
Nowy dochód po korekcie
– Przedsiębiorcę wracającego na mały ZUS+ obowiązują kwoty podane we wcześniejszej deklaracji ZUS DRA cz. II lub ZUS RCA cz. II – mówi Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w InFakt. Przypomina, że prawo do preferencyjnych, niższych składek mają ci, których ubiegłoroczne przychody nie przekraczają 120 tys. zł. Aby ustalić podstawę wymiaru małego ZUS+, musieli obliczyć dochód z działalności gospodarczej. U ryczałtowców wynosi połowę przychodu. U przedsiębiorców na skali dochód to przychód minus koszty.
– Deklarację ZUS DRA cz. II lub ZUS RCA cz. II muszą ponownie złożyć ci, którym zmienił się ubiegłoroczny dochód. Taka zmiana mogła nastąpić już po wysłaniu na początku roku ZUS-owskich deklaracji, ale jeszcze przed zeznaniem PIT, albo też wskutek jego późniejszej korekty. To wcale nierzadka sytuacja, np. przedsiębiorcy często dostają faktury z opóźnieniem. Wtedy muszą ponownie zadeklarować dochód na potrzeby małego ZUS+ – tłumaczy Piotr Juszczyk.
Jeśli przedsiębiorca korygował zeznanie PIT i zmienił mu się dochód, musi ponownie złożyć deklarację ZUS DRA cz. II lub ZUS RCA cz. II – potwierdza ZUS.
Pamiętajmy jednak, że od dochodu na potrzeby małego ZUS + nie odliczamy żadnych ulg, które wykazujemy dla celów PIT. W zeznaniu podatkowym dochód z działalności gospodarczej można pomniejszyć np. o straty z poprzednich lat czy darowizny. Po ich odliczeniu wychodzi nam dochód do opodatkowania. Dla celów małego ZUS+ nie można nic odliczać.
Druga ważna sprawa dla korygujących rozliczenia: przedsiębiorca, który w ubiegłym roku zaliczał składki na ubezpieczenia społeczne do podatkowych kosztów, musi je doliczyć do dochodu wykazywanego na potrzeby małego ZUS +.
Bez Funduszu Pracy
Czy powrót na mały ZUS+ oznacza, że przedsiębiorcy odpada składka na Fundusz Pracy? ZUS przypomina, że korzystający z preferencji mogą jej nie płacić, jeśli podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne nie przekracza minimalnego wynagrodzenia, tj. od 1.1.2023 r. do 30.6.2023 r. 3490 zł, a od 1.7.2023 r. do 31.12.2023 r. 3600 zł.
– Może się więc zdarzyć, że przedsiębiorca, będąc na początku roku na małym ZUS+, płacił składkę na Fundusz Pracy, a teraz po powrocie już nie musi – mówi Piotr Juszczyk.
Jak powrót na mały ZUS+ wpłynie na podatki? Przypomnijmy, że przedsiębiorcy mogą rozliczyć składki w kosztach uzyskania przychodów (oczywiście tylko ci na skali albo liniowym PIT). Zarówno płacone na ubezpieczenia społeczne (te możemy alternatywnie odliczyć od dochodu), jak i na Fundusz Pracy.
Wzrosną inne daniny
– Jeśli po powrocie na mały ZUS+ przedsiębiorca zapłaci mniejsze kwoty wymienionych składek, będzie miał wyższy dochód. W konsekwencji wyjdzie mu większy PIT. A także składka zdrowotna, która na skali i liniówce jest liczona od dochodu – tłumaczy Piotr Juszczyk.
Jak wygląda sytuacja przedsiębiorców na ryczałcie? Składki na ubezpieczenia społeczne mogą odliczyć od przychodu. Składki na Fundusz Pracy im przepadają, bo nie naliczają kosztów.
– Po powrocie na mały ZUS+ ryczałtowiec płaci mniej na ubezpieczenia społeczne, mniej też odlicza, zapłaci więc wyższy podatek. Może też zdarzyć się, że mniejsze odliczenia spowodują podwyższenie składki zdrowotnej – mówi Piotr Juszczyk.
Czy preferencja będzie na stałe?
Przedsiębiorcy będą mogli korzystać z małego ZUS+ bez ograniczeń czasowych. Taką zmianę zaproponowała sejmowa Komisja do spraw Deregulacji, która przygotowała projekt ustawy o ograniczeniu biurokracji i barier prawnych. Argumentuje, że wiele osób zakłada niewielkie biznesy i są w stanie je prowadzić tylko wtedy, gdy mają możliwość opłacania niższych składek. Jeśli będą musiały je rozliczać na zasadach ogólnych, działalność będzie całkowicie nieopłacalna. W konsekwencji albo w ogóle nie założą firmy, albo też po okresie preferencji ją zlikwidują. Zniesienie ograniczeń skutkować będzie podejmowaniem niewielkich biznesów i kontynuowaniem ich przez osoby, które nie są w stanie rozwinąć działalności do takich rozmiarów, by opłacać normalne składki – podkreślono w uzasadnieniu projektu. Jego autorzy zapewniają, że zmiana przepisów przyczyni się do rozwoju przedsiębiorczości i wzrostu gospodarczego.
Projekt jest obecnie konsultowany. Likwidację ograniczeń przy korzystaniu z małego ZUS + poparł rzecznik małych i średnich przedsiębiorców.
Kasowanie punktów karnych powraca
Kursy pozwalające na kasowanie punktów karnych wracają. Projekt jest już gotowy. To słuszny kierunek?
Idea redukcji punktów poprzez udział w dobrowolnym szkoleniu wróciła, choć nie upłynął nawet rok od jej wycofania. Kursy zostały wprowadzone w 1998 r. i funkcjonowały do września 2022 r. Prawdopodobnie od 17.9.2023 r. zostaną przywrócone. Samo przywracanie jakichkolwiek elementów „drugiej fazy szkolenia” uważam za pozytywne. Kierowcy nie zawsze zdają sobie sprawę z konsekwencji ryzykownych zachowań i każda możliwość uzyskania nowych informacji będzie szansą na zmianę zachowań.
O dwie godziny wzbogacono program kursu. Czy skutecznie poprawi zachowanie kierowców?
Zależy od motywacji uczestnika. Jeżeli ktoś nie ma skutecznej samooceny i jest przekonany, że wszystko robi najlepiej, to choćby godzin było jeszcze więcej, i tak nie ukształtują zachowań bezpiecznych. Po drugie, to nie liczba godzin, ale ich jakość i dotarcie do deficytów wiedzy i umiejętności będą decydować o osiągnięciu celu szkoleń. To duże wyzwanie dla organizatorów, a jeszcze większe dla prowadzących zajęcia. Niewątpliwie pojawi się szansa dla charyzmatycznych wykładowców i instruktorów.
Po raz pierwszy w trakcie kursu pojawia się zadanie praktyczne. Czemu ma służyć?
Od dawna wiadomo, że w całym systemie edukacji i reedukacji kierowców jest zdecydowanie za mało praktyki. I ta propozycja wychodzi naprzeciw bezpiecznemu kierowaniu pojazdami. Uczymy się tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy musimy coś wykonać.
Dlaczego akurat hamowanie?
To propozycja. Przypomnę, że mamy do czynienia z projektem rozporządzenia. Jeśli ktoś ma inną – lepszą i skuteczniejszą – powinien ją zgłosić z uzasadnieniem w trakcie konsultacji. Sama propozycja hamowania jest ciekawa, bo wynika z dobrej diagnozy. Jako kierowcy umiemy osiągać duże prędkości, a mało kto skutecznie, czyli bezkolizyjnie, tę prędkość wytraca.
Trwają prace nad nowelizacją ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych
Opłata stała w sprawach o uznanie za bezskuteczną czynności prawnej dłużnika dokonanej z pokrzywdzeniem wierzycieli
Przede wszystkim, projektodawca przewidział wprowadzenie opłaty stałej w wysokości 1.000 zł od pisma w sprawach o uznanie za bezskuteczną czynności prawnej dłużnika dokonanej z pokrzywdzeniem wierzycieli, przy wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia wynoszącej ponad 20.000 zł, jeżeli roszczenie wierzyciela wobec dłużnika zostało stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu, orzeczeniem sądu polubownego, którego wykonalność została stwierdzona przez sąd, ugodą zawartą przed sądem albo sądem polubownym, albo ugodą zawartą przed mediatorem i zatwierdzoną przez sąd.
Dotychczas tożsame ograniczenie wysokości opłaty sądowej od pisma dotyczyło spraw o roszczenia wynikające z czynności bankowych od strony będącej konsumentem lub osobą fizyczną prowadzącą gospodarstwo rodzinne (art. 13a ustawy z 28.7.2015 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1144; dalej: KSCU)) oraz o roszczenia wynikające z uchwalenia planu miejscowego (art. 13b KSCU).
Zasady opłacania wniosków o zawezwanie do próby ugodowej
Zmiany obejmują również zasady opłacania wniosków o zawezwanie do próby ugodowej. Wskutek nowelizacji dokonanej ustawą z 4.7.2019 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2019 r. poz. 1469; dalej: ZmKPC19), opłata stała w wysokości odpowiednio 40 zł w sprawach o prawa majątkowe, których wartość przedmiotu sporu nie przekraczała 10.000 zł i 300 zł w sprawach o prawa majątkowe i niemajątkowe o wyższej wartości przedmiotu sporu, została zastąpiona piątą częścią opłaty, która byłaby należna od pozwu (art. 19 ust. 3 pkt 3 KSCU).
Aktualnie procedowane zmiany przewidują, że piąta część opłaty pobierana będzie od wniosku o zawezwanie do próby ugodowej w sprawach o prawa niemajątkowe, przy czym nie może ona wynieść mniej niż 100 zł. Natomiast w sprawach o prawa majątkowe wniosek o zawezwanie do próby ugodowej podlegać ma opłacie stałej odpowiednio w kwocie 120 zł, gdy wartość przedmiotu sporu nie przekracza 20.000 zł oraz w kwocie 300 zł w sprawach o wyższej wartości przedmiotu sporu. Zasadniczo zatem ustawodawca powrócił do założeń wcześniej obowiązującej regulacji, obniżając opłaty sądowe od przedmiotowych wniosków.
Dodatkowo ustawodawca przewidział, że sąd zwróci z urzędu stronie trzy czwarte uiszczonej opłaty od wniosku o zawezwanie do próby ugodowej, jeżeli w postępowaniu z tego wniosku zawarto ugodę, chyba że sąd uznał ugodę za niedopuszczalną.
Zmiana w zakresie opłaty stałej od wniosku o doręczenie orzeczenia z uzasadnieniem
Nowelizacja zakłada również modyfikację innej opłaty wprowadzonej przez ZmKPC19, tj. opłaty sądowej od wniosku o doręczenie orzeczenia albo zarządzenia z uzasadnieniem, zgłoszonego w terminie tygodnia od dnia ogłoszenia albo doręczenia tego orzeczenia albo zarządzenia. Aktualnie wysokość tej opłaty wynosi 100 zł (art. 25b KSCU).
Projektowane rozwiązanie przewiduje, że opłata stała w kwocie 100 zł pobierana będzie od wniosku o doręczenie wyroku albo postanowienia co do istoty sprawy z uzasadnieniem zgłoszonego w terminie tygodnia od dnia ogłoszenia albo doręczenia tego orzeczenia. Natomiast niższa opłata, wynosząca 30 zł, należna będzie od wniosku o doręczenie postanowienia, innego niż wskazane powyżej, lub zarządzenia z uzasadnieniem zgłoszonego w terminie tygodnia od dnia ogłoszenia albo doręczenia tego orzeczenia albo zarządzenia.
Ustawodawca przewidział również, że opłata uiszczona od wniosku o doręczenie orzeczenia albo zarządzenia z uzasadnieniem zaliczona na poczet opłaty od środka zaskarżenia nie podlega zwrotowi, chyba że uwzględniono ten środek zaskarżenia z powodu oczywistego naruszenia prawa, a naruszenie to stwierdził sąd odwoławczy lub Sąd Najwyższy.
Nadto, projekt ustawy przewiduje dodanie regulacji, zgodnie z którą nie pobiera się opłaty od wniosku o doręczenie orzeczenia lub zarządzenia wraz z uzasadnieniem, jeżeli strona na mocy art. 95 ust. 1-4 KSCU nie ma obowiązku uiszczenia opłaty od środka zaskarżenia.
Opłaty sądowe uiszczane w sprawach z zakresu prawa pracy
Kolejna zmiana dotyczy opłat uiszczanych przez strony w sprawach z zakresu prawa pracy. W obowiązującym stanie prawnym, w sprawach tych od pracodawcy pobiera się opłatę podstawową wyłącznie od apelacji, zażalenia, skargi kasacyjnej i skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. Jednakże w sprawach, w których wartość przedmiotu sporu przewyższa kwotę 50.000 zł, od pracownika i pracodawcy pobiera się opłatę stosunkową od wszystkich podlegających opłacie pism (art. 35 ust. 1 KSCU).
Wskutek nowelizacji w sprawach, w których wartość przedmiotu sporu przewyższa kwotę 50.000 zł, od wartości przedmiotu sporu ponad tę kwotę od pracownika i pracodawcy pobierana będzie opłata od apelacji, na zasadach przewidzianych w art. 13 KSCU.
Przepisy przejściowe
Zgodnie z przepisami przejściowymi, ustawa w zakresie projektowanych zmian dotyczących kosztów sądowych w sprawach cywilnych ma wejść życie po upływie 14 dni od dnia jej ogłoszenia.
Komentarz
Projektowane zmiany należy zasadniczo ocenić pozytywnie. Podwyższenie opłat sądowych pobieranych od wniosków o zawezwanie do próby ugodowej, dokonane na mocy ZmKPC19, zniechęciło strony do korzystania z tej instytucji. Częściowy powrót do wcześniejszych rozwiązań może tę sytuację odmienić. Podobnie, celowe jest obniżenie opłat sądowych od wniosków o doręczenie orzeczeń z uzasadnieniem. Pewne obawy może jednak budzić sposób redakcji przepisów dotyczących tej materii. W praktyce problematyczne może okazać się bowiem rozstrzygnięcie, które postanowienia należy uznać za „co do istoty sprawy”.
Influencerzy mogą być podatnikami
Przedsiębiorcy współpracujący z osobami aktywnymi w mediach społecznościowych i reklamującymi tam produkty czy usługi nieraz mają kłopot, jak od strony podatkowej potraktować wzajemne świadczenia. Działalność influencerów wymyka się bowiem klasycznemu rozumieniu działalności gospodarczej (najczęściej jej formalnie nie prowadzą) oraz definicjom przychodów i kosztów. Często bowiem nie biorą pieniędzy za internetowe występy, zadowalając się podarowaną im przez reklamodawcę butelką perfum, odzieżą czy sprzętem sportowym.
Barter to zwykły biznes
Najnowszą wskazówką w tych kwestiach może być wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie z 3.8.2023 r., SA/Rz 240/23. Sędziowie potwierdzili w nim, że działalność influencera polegająca na reklamowaniu w internecie markowego obuwia przekazanego mu przez producenta jest usługą reklamową, której beneficjentem jest producent tegoż. Wartość usługi reklamowej powinna być dla niego przychodem do opodatkowania. W związku z tym może rozpoznać koszty uzyskania tego przychodu odpowiadające wartości przekazanego influencerowi produktu. WSA zauważył, że w takiej sytuacji porozumienie między spółką a taką osobą ma charakter umowy barterowej. Po stronie spółki powstaje więc przychód na podstawie przepisów art. 12 ust. 1 pkt 2 oraz ust. 3 ustawy o CIT (mówiących o przychodzie jako świadczeniach w naturze).
Pozostaje jeszcze kwestia opodatkowania influencera. Tego akurat wspomniany wyrok nie dotyczył. Niektóre z przepisów podatkowych dają się do działalności influencera bezpośrednio zastosować. W innych sytuacjach pewności nie ma, a administracja skarbowa przedstawia różne poglądy, czasem zależne od konkretnej sytuacji.
Jeżeli influencer nie inkasuje pieniędzy za swoją działalność, a zadowala się otrzymanymi produktami, to może wykorzystać zwolnienie dla prezentów niskiej wartości i uniknąć PIT. Przepis art. 21 ust. 1 pkt 68a zwalnia bowiem z opodatkowania prezenty o wartości do 200 zł brutto (tj. z VAT). Zwolnienie stosuje się pod warunkiem, że na influencera nie jest nałożone świadczenie wzajemne – tj. może, ale nie musi, wykorzystać ten produkt w swojej aktywności w sieci.
Umowy nienazwane
Problemu właściwie nie ma, gdy influencerzy oficjalnie prowadzą działalność gospodarczą i za swoje usługi po prostu wystawiają faktury. Bywa jednak, że nie rejestrują biznesu, a w schemacie współpracy z reklamodawcami pojawiają się pośrednicy.
Nieco światła na tę problematykę rzuciła interpretacja Krajowej Informacji Skarbowej z 6.10.2021 r. (nr 0113-KDIPT2-2.4011.183.2017. 20.ACZ). Dotyczyła sytuacji, w której występował reklamodawca, influencer reklamujący jego produkty oraz operator serwisu internetowego. Ten operator pobierał opłatę od reklamodawcy za używanie platformy internetowej, po czym wypłacał wynagrodzenie influencerowi. Taki zestaw umów fiskus uznał za złożoną operację gospodarczą. Czynności wchodzące w skład usługi influencera także, dlatego umowę z nim określił jako umowę nienazwaną. W interpretacji stwierdzono, że przychodów z niej nie można określić: „działalność wykonywana osobiście” według definicji z art. 10 ust. 1 pkt 2 ustawy o PIT, bo nie została w tym przepisie wymieniona. Nie można jej też przypisać cech działalności gospodarczej, choćby dlatego, że nie była wykonywana w sposób zorganizowany i ciągły. Nie były to też przychody z najmu, bo influencer, choć udostępniał swoje konto na serwisie społecznościowym, nie był właścicielem tej wirtualnej przestrzeni. Dlatego fiskus uznał, że przychody influencera należy potraktować jako „przychody z innych źródeł”, zdefiniowane w art. 10 ust. 1 pkt 9 ustawy o PIT. Ich katalog jest otwarty, co pozwala na taką kwalifikację.
Jacek Drosik, doradca podatkowy w KPMG
Cyfrowa gospodarka stawia podatnikom i organom podatkowym wyzwania poprzednio nieznane, ale nie zmienia to zasady, że opodatkowanie działalności w cyfrowej przestrzeni powinno być sprawiedliwe. Skoro influencer – tak jak w sprawie, której dotyczy wyrok WSA w Rzeszowie – zawiera z przedsiębiorcą umowę podobną do barteru, to można przyjąć, że ten przedsiębiorca uzyskuje przychód o wartości usługi reklamowej i może z tego powodu rozpoznać swoje koszty. Czy w takiej sytuacji także od influencera należy pobrać podatek dochodowy? Mogłoby to bowiem oznaczać podwójne opodatkowanie tej samej czynności. Może się pojawiać wiele schematów współpracy przedsiębiorcy z influencerem i najlepsze byłoby chyba wystąpienie o wspólną interpretację prawa podatkowego, obejmującą opodatkowanie obu stron transakcji. Najlepiej, by takie sytuacje ująć w nowych przepisach, jednak ze względu na wielką różnorodność działalności w wirtualnym świecie taka legislacja powinna być starannie przygotowana.
Podstawa wniesienia kasacji na korzyść
Opis stanu faktycznego
Wyrokiem z 11.3.2021 r., II K 104/17 Sąd Rejonowy w S. uznał B.S. za winnego przestępstwa z art. 177 § 2 KK popełnionego 15.9.2016 r. i za to wymierzył oskarżonemu karę roku i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Tym samym wyrokiem Sąd Rejonowy w S. uznał B.S. za winnego przestępstwa z art. 177 § 2 KK popełnionego 18.5.2017 r., za które wymierzył oskarżonemu karę 6 miesięcy ograniczenia wolności, polegającej na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 25 godzin w stosunku miesięcznym. Ponadto, za każde z tych przestępstw Sąd orzekł wobec oskarżonego środek karny zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 3 lat oraz łączny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 5 lat. Zasądził od oskarżonego na rzecz M.K. kwotę 10.000 zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Po rozpoznaniu apelacji obrońcy oskarżonego i prokuratora Sąd Okręgowy w P., wyrokiem z 17.5.2022 r., V Ka 50/22, zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że podwyższył karę pozbawienia wolności orzeczoną za pierwszy z przypisanych czynów do 3 lat, a w pozostałej części zaskarżony wyrok utrzymał w mocy.
Kasację wniósł obrońca skazanego, zaskarżając wyrok w całości na korzyść oskarżonego i zarzucając mu mogącą mieć istotny wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia obrazę przepisów postępowania w postaci art. 6 KPK i art. 117 § 2 i 2a KPK w zw. z art. 458 KPK.
Podnosząc powyższe, obrońca wniósł o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w P. do ponownego rozpoznania.
W odpowiedzi na kasację Prokurator Rejonowy w S. wniósł o jej oddalenie, jako oczywiście bezzasadnej.
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu kasacji wniesionej przez obrońcę, uchylił zaskarżony wyrok w części i w tym zakresie przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu w P. do ponownego rozpoznania.
Uzasadnienie SN
Zdaniem Sądu Najwyższego kasacja obrońcy okazała się w części niedopuszczalna, w części zaś zasadna, prowadząc do konieczności uchylenia wyroku w zakresie rozstrzygnięcia zawartego w punkcie pierwszym wyroku Sądu Okręgowego w P. i przekazania sprawy w tym zakresie do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.
Zaskarżenie przez obrońcę wyroku Sądu Okręgowego w P. w całości oraz żądanie jego uchylenia w tym samym zakresie stoi w sprzeczności z treścią art. 523 § 2 KPK. Skoro więc za drugie z przypisanych skazanemu w niniejszym postępowaniu przestępstw z art. 177 § 2 KK, popełnione 18.5.2017 r., wymierzono karę 6 miesięcy ograniczenia wolności, utrzymaną w mocy wskazanym wyrokiem Sądu Okręgowego w P., to w tym zakresie kasacja obrońcy była niedopuszczalna.
Zasadny natomiast, w zaistniałym układzie okoliczności, okazał się zarzut naruszenia prawa oskarżonego do obrony z art. 6 KPK.
Kluczowe znaczenie dla oceny postawionych w kasacji zarzutów ma układ okoliczności sprawy. Zarządzeniem z 1.4.2022 r. wyznaczono w niej termin rozprawy apelacyjnej na 17.5.2022 r. 15.4.2022 r. obrońca złożył wniosek o zmianę terminu rozprawy, dołączając ksero zaświadczenia lekarskiego z 13.4.2022 r. wystawionego przez poradnię urologiczną Szpitala Miejskiego w T. wskazujące, że zabieg operacyjny obrońcy odbędzie się 20.4.2022 r., hospitalizacja wyniesie ok. tygodnia, zaś rehabilitacja z powodu charakteru zabiegu potrwa trzy miesiące po zabiegu. Pismem z 22.4.2022 r. przewodniczący Wydziału V Sądu Okręgowego w P. poinformował obrońcę, że wielomiesięczna niemożność udziału w postępowaniu nie uzasadnia zmiany terminu rozprawy apelacyjnej. Po zakończeniu leczenia szpitalnego obrońca pismem z 9.5.2022 r., które wpłynęło 13.5.2022 r., odniósł się do tego stanowiska, wskazując na niewłaściwą jego zdaniem interpretację wniosku i bezpodstawne stanowisko wyrażone przez sędziego sprawozdawcę. Sformułował wobec tego sędziego ponadto wniosek o wyłączenie na podstawie art. 41 § 1 KPK, oraz ponowił wniosek o odroczenie terminu rozprawy. Wskazał, że postępowanie w sprawie trwa już od pięciu lat bez winy obrońcy, rehabilitacja nie jest wielomiesięczna, lecz na okres trzech miesięcy, nie istnieją więc „żadne racjonalne względy aby sprawa mogła być rozpoznana chociażby we wrześniu”. Pismem z 13.5.2022 r. obrońca został poinformowany, że wskazywany przez niego 3 miesięczny termin rehabilitacji jest nieprecyzyjny i brak jest podstaw do wielomiesięcznego oczekiwania na wyzdrowienie obrońcy, zaś obrońca ma możliwość skorzystania z instytucji substytucji. Wskazano w nim wreszcie, że autorem pisma z 22.4.2022 r. skierowanym do obrońcy nie był sędzia sprawozdawca, lecz Przewodniczący Wydziału V Sądu Okręgowego.
Obrońca nie stawił się na terminie rozprawy apelacyjnej 17.5.2022 r., nie ustanowił również substytucji. Nie stawił się na tym terminie także sam oskarżony, nie ustanawiając nadto innego obrońcy. Na rozprawie rozpoznano pismo obrońcy z 9.5.2022 r., potraktowane jako wniosek o odroczenie rozprawy. Nie uwzględniono go jednak z uwagi na brak przedłożenia przez obrońcę aktualnych dokumentów co do stanu jego zdrowia oraz z uwagi na brak obrony obligatoryjnej. Po rozpoznaniu apelacji Sąd odwoławczy wydał wyrok, oddalając apelację obrońcy oraz uwzględniając w części apelację prokuratora, podwyższając karę pozbawienia wolności orzeczoną za pierwszy z przypisanych skazanemu czynów do 3 lat, a pozostałej części oddalając tę apelację.
Analiza akt sprawy w zakresie podniesionego w kasacji zarzutu wskazuje na prawidłowość ustaleń Sądu odwoławczego, co do tego, że obrońca nie przedstawił aktualnego w dniu rozprawy usprawiedliwienia nieobecności ani „aktualnych dokumentów co do stanu zdrowia”. Poza zaświadczeniem lekarskim z 13.4.2022 r., poświadczającym skierowanie obrońcy na planowany zabieg 20.4.2022 r. i konieczność rehabilitacji trzymiesięcznej, obrońca nie przedstawił choćby wypisu ze szpitala poświadczającego, że zabieg się odbył, czy aktualnego zwolnienia lekarskiego. Nie budzi jednak wątpliwości, że w świetle znajdujących się w aktach sprawy dokumentów poświadczających zabieg chirurgiczny obrońcy, wymagający pobytu w szpitalu i 3 miesięcznej rehabilitacji, istniała obiektywna przeszkoda w udziale osobistym obrońcy w rozprawie, która była Sądowi znana. Nie było też konieczne prowadzenie pozaprocesowej korespondencji z obrońcą, albowiem już pierwszy ze złożonych wniosków o odroczenie rozprawy wymagał procesowego rozstrzygnięcia. Można ją wszakże potraktować jako próbę realizacji wynikającego z art. 16 KPK obowiązku informowania stron postępowania o ciążących na nich prawach i obowiązkach. Również samo ustalanie długości rehabilitacji planowanej na okres „około trzech miesięcy” nie miało w sprawie istotnego znaczenia, ze względu na to, że od początku rehabilitacji do dnia rozprawy minął mniej niż miesiąc. Słuszne było w istocie również wskazanie Sądu odwoławczego, że udział oskarżonego i obrońcy w rozprawie apelacyjnej nie był w tym przypadku obligatoryjny, lecz stanowił uprawnienie, z którego mogli oni swobodnie skorzystać.
Prawidłowym postąpieniem obrońcy było w zaistniałej sytuacji nie tyle ponawianie, ponadto w formie niegrzecznych wypowiedzi pisemnych, żądania odroczenia rozprawy i wskazywanie, że skoro postępowanie trwa kilka lat, to nie ma przeszkód by je odroczyć o kolejnych kilka miesięcy, lecz przedstawienie Sądowi aktualnego zwolnienia lekarskiego. Niewątpliwie również obrońca miał czas i możliwość, w tym w okresie, w którym sformułował kilkustronicowy i pełen emocji wniosek o odroczenie rozprawy, skorzystać z instytucji substytucji albo kierując się interesem oskarżonego wskazać mu możliwość skorzystania z pomocy prawnej kolejnego obrońcy. Akta sprawy nie wskazują przy tym, wbrew twierdzeniom przebywającego w tym czasie na rehabilitacji obrońcy, że ich obszerność i skomplikowanie sprawy uniemożliwiłyby zapoznanie się z nimi przez substytuta obrońcy, czy kolejnego albo kolejnych obrońców i zapewnienie należytej obrony podczas rozprawy apelacyjnej.
Komentarz
Tło rozpoznawanej sprawy prowadzi do wniosku, że rację ma autor kasacji, wskazując iż zaistniały układ okoliczności doprowadził do sytuacji, w której w sposób niezależny od woli i zachowania samego oskarżonego, także bez wysłuchania stanowiska obrony doszło do rozpoznania apelacji od wyroku skazującego, w tym apelacji na niekorzyść oskarżonego, a także do wydania wyroku, mocą którego zwiększono mu wymiar kary pozbawienia wolności. Nie można zatem stwierdzić, by oskarżony zrzekł się w sposób świadomy prawa do udziału obrońcy w rozprawie apelacyjnej, lecz że został go pozbawiony. Układ okoliczności tej sprawy był zatem szczególny i on właśnie prowadził do uznania trafności części z podniesionych w kasacji zarzutów.
Covidowe zmiany w sądach na dłużej
Sejm odrzucił 17.8.2023 r. stanowisko Senatu o odrzuceniu tej noweli, zostaje więc wersja sejmowa, która wejdzie w życie po 14 dniach od ogłoszenia.
Trójki czy jedynki
Najważniejsza i najgłośniejsza zmiana to powrót do orzekania w sprawach cywilnych w drugiej instancji przez jednoosobowe składy sędziowskie. Ma pomóc opanować zamieszanie wywołane uchwałą siedmiu sędziów Izby Pracy SN z 26.4.2023 r., która głosami czterech przeciw trzem zakwestionowała jednoosobowe sądy w instancji odwoławczej, wprowadzone na czas epidemii, zamiast składów trzyosobowych.
Będą jednak od tej zasady wyjątki. Po pierwsze, składy trójkowe osądzą sprawy majątkowe, gdy wartość przedmiotu zaskarżenia choćby w jednej z wniesionych apelacji przekracza 1 milion zł. Po drugie, prezes sądu zarządzi rozpoznanie sprawy w składzie trzech sędziów, jeżeli uzna to za wskazane ze względu na szczególną zawiłość lub precedensowy charakter sprawy. Przepis przejściowy mówi, że jeśli do rozpoznania sprawy wyznaczono już trzech sędziów (po uchwale SN wiele sądów tak postąpiło, by uniknąć podważania wyroku), to dalsze jej prowadzenie przejmuje jeden sędzia wyznaczony jako sprawozdawca. Czynności już dokonane pozostają w mocy.
Mimo tych złagodzeń Senat głosami opozycji uznał, że ze względu na doniosłość regulacji ich wpływ na gwarancje procesowe dla stron powinien być poddany szerszej debacie społecznej, a ich wejście w życie poprzedzać dostatecznie długie vacatio legis, by sądy mogły się dostosować.
Zmiany budzą też zastrzeżenia wielu prawników, którzy wskazują, że sąd trzyosobowy lepiej gwarantuje, iż jego wyrok będzie prawidłowy. Nie brak też zarzutów, że Ministerstwu Sprawiedliwości chodzi nie o zwiększenie wydajności sądów, ale o zmniejszenie czy ukrycie sporów między sędziami ze starego i nowego nadania i trudności z wyznaczaniem składów mieszanych.
Hybrydowe rozprawy
Nowela wprowadza też na stałe uruchomione na czas covidu zdalne rozprawy. Lepiej nazywać je hybrydowymi, gdyż są jawne (w odróżnieniu od niejawnych, których zresztą przybywa). Sąd i protokolant przebywają na sali rozpraw, a pozostali uczestnicy mogą być na tej sali lub poza nią. Wtedy zapis obrazu i dźwięku z rozprawy przekazywany będzie do miejsca ich przebywania, jeśli zgłoszą zamiar udziału w posiedzeniu sądu w zdalnej formie. Sędzia może je zarządzić z urzędu lub na wniosek osoby, która wskazała adres poczty elektronicznej.
Wzywając na posiedzenie zdalne, sąd informuje jego uczestników o możliwości stawiennictwa w sali rozpraw lub zdalnego udziału w posiedzeniu i poucza, że zamiar ten należy zgłosić najpóźniej na trzy dni robocze przed posiedzeniem, wskazując swój adres e-mail. W takim przypadku informuje się ich co najmniej na 24 godziny przed terminem zdalnego posiedzenia o sposobie przyłączenia się do niego. Zasady te stosowane będą odpowiednio do zgłaszających swój udział w posiedzeniu w charakterze publiczności lub osób zaufania. Tę ostatnią poprawkę rekomendowała w trakcie prac legislacyjnych Fundacja Court Watch Polska.
– Zabiegaliśmy o taki przepis, bo zdarzały się pojedyncze przypadki zawężającego interpretowania dotychczasowych przepisów i niedopuszczania tych uczestników do udziału w rozprawach zdalnych. Dzięki tej poprawce ktoś, kto będzie miał sprawę w odległym sądzie, nie tylko sam uniknie podróży, ale też weźmie udział w posiedzeniu zdalnie. Także osoby, które chciałby zaprosić w charakterze publiczności lub osób zaufanych, nie będą musiały specjalnie jechać do tego sądu, lecz będą uczestniczyć w rozprawie przez internet – komentuje Bartosz Pilitowski, prezes tej fundacji.
Dodajmy, że jeżeli zachowanie uczestnika czy świadka budzi uzasadnione wątpliwości co do prawidłowego przebiegu czynności dokonanych zdalnie z jego udziałem, sąd może wezwać tę osobę do osobistego stawiennictwa w sądzie.
Teraz ustawa trafi na biurko prezydenta, ma wejść w życie po 14 dniach od ogłoszenia.
E-doręczenia
W projekcie reformy wprowadzono też przepisy dotyczące e-doręczeń, zarówno przez Portal Informacyjny Sądów, jak i specjalny system teleinformatyczny do tych doręczeń.
W pierwszej kolejności należy doręczać w systemie, a dopiero gdy jest to niemożliwe – poprzez publikacje w portalu.
Posiadanie w nim konta będzie obowiązkowe dla profesjonalnych pełnomocników, tj. radców prawnych i adwokatów, ale także rzeczników patentowych, prokuratorów, radców Prokuratorii Generalnej i biegłych sądowych. Dlatego wśród wielu zmian przewidziano także nowelizacje ustaw dotyczących tych grup zawodowych, wprowadzając wspomniany obowiązek.
Możliwość doręczania pism sądowych w formie elektronicznej (za pośrednictwem portalu) zostanie rozszerzona także na postępowanie karne (dotychczas obowiązywało jedynie w procedurze cywilnej). Samorządy prawnicze popierają rozwój doręczeń elektronicznych, a nawet chciałyby wprowadzenia komunikacji dwustronnej tą droga – tzn., by pełnomocnicy mogli również doręczać sądowi pisma za pośrednictwem systemu lub portalu.
Adwokatura złożyła nawet wniosek w tej sprawie do Senatu, jednak w ostatecznej wersji projektu nie wprowadzono takiej możliwości.
Współpraca: Szymon Cydzik
Wojciech Łukowski, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu
Nowela uprości sytuację prawną i zniknie obawa przed podważaniem wyroków z powodu jednoosobowego składu orzekającego. Jako prezes sądu będę wydawał zgody na szerszy skład, być może bardziej sprawdzając rangę danej sprawy. Prezes ma jednak mało czasu, będę więc polegał na wnioskach sędziego referenta lub przewodniczących wydziałów. Przydałby się może dłuższy okres przejściowy na wdrożenie tych zmian, choć zdalne rozprawy nie są już dla nas żadną nowością. Mam natomiast zastrzeżenia do regulacji dotyczącej udziału publiczności w zdalnej rozprawie. Wymaga doprecyzowania, by sąd mógł ustalić, czy dany zdalny uczestnik nie jest np. świadkiem w sprawie. Mogą też pojawiać się protesty osób nagranych zdalnie, gdyby nagrania ich dotyczące trafiły do internetu.
Ułatwienia dla przedsiębiorców inwestujących w Ukrainie
Już tylko podpisu prezydenta brakuje pod ustawą, która ma wspomóc polskich przedsiębiorców szykujących się do odbudowy Ukrainy i inwestowania w tym kraju. W tej samej ustawie przewidziano rządowe gwarancje ubezpieczeniowe dla firm inwestujących w nowoczesną energetykę.
Sejm 17.8.2023 r. odrzucając poprawki Senatu (miały charakter techniczny), zakończył parlamentarny proces legislacyjny noweli do ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych. Ta nowela zmienia tytuł ustawy – ma ona teraz dotyczyć ogólnie ubezpieczeń gwarantowanych przez Skarb Państwa, nie tylko w sferze eksportu.
Mniejsze ryzyko
Sprawami tymi ma się zajmować, jak dotychczas, Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
Jej rola jednak znacznie się rozszerzy, m.in. w związku z działaniami rządu wspierającymi polskich przedsiębiorców planujących ekspansję biznesową w Ukrainie.
I choć nie wymieniono jej wprost w nowych przepisach, to ustawa przyznaje KUKE kompetencje m.in. do reasekuracji ubezpieczenia transportu towarów w rejony objęte działaniami zbrojnymi. Oferta Korporacji ma obejmować np. zakup towarów za granicą, także w związku z przedsięwzięciami krajowego biznesu związanymi z odbudową Ukrainy.
KUKE dotychczas nie mogła ubezpieczać firm, które podejmowały działalność w Ukrainie ze względu na analizę ryzyka. Nowe przepisy obniżają poziom ryzyka ze względu na ważny interes państwowy.
Ubezpieczenia oferowane przez KUKE mają dotyczyć nie tylko inwestycji podejmowanych bezpośrednio za granicą, ale też – jak mówi ustawa – krajowych „inwestycji podejmowanych w celu realizacji kontraktów eksportowych”. Ochrona ma objąć przedsiębiorców zależnych od inwestorów. Dzięki temu będzie można uzyskać odszkodowanie na wypadek strat poniesionych w związku z bezpośrednią inwestycją za granicą albo podejmowaną w celu realizacji kontraktu eksportowego.
Ubezpieczenia KUKE mają objąć także zwroty zaliczki, która została zapłacona przez ubezpieczającego na poczet dostawy importowej z kraju o tzw. ryzyku nierynkowym (rozwijającego się). Zapotrzebowanie na takie gwarantowane ubezpieczenia zgłaszali dotychczas polscy przedsiębiorcy m.in. z branży meblarskiej, budowlanej, stalowej, samochodowej czy opakowań. W uzasadnieniu projektu ustawy stwierdzono, że będzie to wypełnienie istniejącej luki rynkowej w ubezpieczeniach.
Ukraińcy też skorzystają
Wśród ubezpieczanych ryzyk nowe przepisy wymieniają m.in. sprawy związane ze szkodami w środkach transportu (np. ciężarówkach, samolotach czy statkach), których dotychczas nie obejmowały standardowe ubezpieczenia komunikacyjne. Do tego dochodzą ubezpieczenia ryzyk związanych np. ze złymi warunkami atmosferycznymi, utratą zysków czy nieprzewidzianymi wydatkami handlowymi. Ubezpieczeniem KUKE będą mogły być objęte, na równi z firmami polskimi, także polskie oddziały przedsiębiorców zagranicznych.
Ma to być ukłon w stronę m.in. ukraińskich przedsiębiorstw, które przeniosły się do Polski lub planują to zrobić. W ostatnich miesiącach nastąpił zresztą dynamiczny wzrost firm zakładanych przez obywateli Ukrainy.
W rejestrze CEIDG jest 29,4 tys. podmiotów, przy czym tylko w pierwszym półroczu 2023 r. powstało ich prawie 14 tys. W styczniu 2022 r., przed wybuchem wojny, zarejestrowano zaledwie 188 takich firm.
Nowe przepisy mają też gwarantować ubezpieczenia dla inwestycji w kraju, które wnoszą istotny wkład w łagodzenie zmian klimatu.
Chodzi tu przede wszystkim o inwestycje w nowoczesną energetykę odnawialną lub niskoemisyjną. W praktyce ubezpieczenia takie będą mogły dotyczyć kredytów inwestycyjnych. W uzasadnieniu do projektu ustawy rząd przewidywał, że wspomogą inwestycje, m.in. elektrownie słoneczne i wiatrowe.
Rząd szacuje, że projektowane zmiany będą dotyczyły około 3200 przedsiębiorców prowadzących wymianę handlową z Ukrainą oraz 1200 firm, które do tej pory zadeklarowały chęć uczestniczenia w odbudowie tego kraju.
Etap legislacyjny: do podpisu prezydenta
Apteka dla aptekarza uszczelniona
W trakcie prac legislacyjnych nad ustawą o ubezpieczeniach kredytów eksportowych dodano nowelę do zupełnie innej ustawy, czyli prawa farmaceutycznego. Ta wrzutka uszczelnia regulacje ustawy zwanej potocznie „apteka dla aptekarza”. Chodziło o usunięcie luk w przepisach przewidujących zakaz prowadzenia więcej niż czterech aptek przez jedną osobę.
Teraz przepisy te można ominąć, bo limit ma znaczenie jedynie przy wydawaniu zezwoleń na prowadzenie apteki. Zgodnie z orzecznictwem Naczelnego Sądu Administracyjnego limit ten nie ma zastosowania, gdy do przejścia zezwolenia dochodzi na podstawie kodeksu spółek handlowych. Poprawka przewiduje zakaz przejmowania kontroli nad więcej niż czterema aptekami. Niedozwolone będzie też przejęcie kontroli przez osobę niebędącą farmaceutą.
Poprawka ta była konsultowana z Naczelną Izbą Aptekarską, ale nie skonsultowano jej z przedstawicielami sieci aptek. Tymczasem konsekwencje przejęcia kontroli nad więcej niż czterema aptekami mogą być poważne – przewidziano za to kary od 50 tys. zł do nawet 5 mln zł. Właśnie z powodu niedostatecznych konsultacji projektu Rada Przedsiębiorczości zwróciła się do prezydenta o niepodpisywanie ustawy. Przyznała, że rynek farmaceutyczny powinien być regulowany, ale zmiany stosownych przepisów poddane szerokim konsultacjom społecznym. Rada zauważyła, że dla pacjenta ważna jest dostęp do apteki mającej pełen asortyment po przystępnych cenach. Tymczasem w jej ocenie „forsowane przepisy tego nie gwarantują”.
Rewolucja w informacjach podsumowujących VAT UE – od 1.1.2028 r.
Zgodnie z art. 100 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU), podatnicy dokonujący transakcji wewnątrzwspólnotowych (w tym m.in. WDT, WNT, eksportu usług czy przemieszczeń call-off stock) są obowiązaniu do składania informacji podsumowujących (znanych powszechnie jako informacje VAT UE). Informacja VAT UE powinna zawierać m.in. właściwy i ważny numer identyfikacyjny dla transakcji wewnątrzwspólnotowych nadany przez państwo członkowskie z właściwym prefiksem. A także zagregowaną łączną wartość transakcji na rzecz danego kontrahenta, zrealizowanych w danym okresie.
Informacje podsumowujące pełnią istotną rolę w systemie unijnym. Pozwalają bowiem na „lustrzaną weryfikację” transakcji w kraju członkowskim sprzedaży i zakupu. Organy podatkowe dwóch krajów członkowskich analizują porównawczo dane zawarte w tych informacjach. To często pretekst do wszczynania czynności sprawdzających, a czasem także znacznie bardziej sformalizowanych procesów weryfikacji poprawności rozliczeń. Ważne więc, by informacje podsumowujące wypełniane były nie tylko poprawnie. Ale także „kompatybilnie” przez obydwie strony danej transakcji.
Informacja podsumowująca VAT UE nie jest jednak z perspektywy organów podatkowych narzędziem doskonałym. Po pierwsze – informacje składa się w terminie raportowania JPK, a więc do 25 dnia miesiąca następującego po miesiącu powstania obowiązku podatkowego. W skrajnych przypadkach może to mieć miejsce nawet dwa i pół miesiąca po dokonaniu transakcji. Po drugie – zawierają one jedynie zbiorcze wolumeny transakcji, bez możliwości weryfikacji konkretnych czynności.
To wystarczające podstawy do zmiany pryncypiów tej instytucji, do których UE się właśnie przymierza. Zerknijmy więc na te propozycje.
Informacje podsumowujące po nowemu – zmiany rewolucyjne
Zakres czynności raportowanych w VAT UE pozostanie bez zmian. Za wyjątkiem call-off stock, która jako taka ma całkowicie odejść do lamusa. Nowe brzmienie art. 263 Dyrektywy Rady 2006/112/WE z 28.11.2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej (Dz.Urz. UE L z 2006 r. Nr 347, s. 1; dalej: VATDyr) przewiduje jednak rewolucję w praktycznie każdym innym zakresie składania VAT UE. Spójrzmy na fundamenty tej rewolucji:
- informacje będą przekazywane w odniesieniu do poszczególnych transakcji, a nie zbiorczo;
- termin przekazania danych wynosi dwa dni robocze (!) od wystawienia faktury lub od dnia, w którym faktura powinna była zostać wystawiona;
- przekazanie danych musi nastąpić drogą elektroniczną;
- informacje będą mogły być przekazywane bezpośrednio przez podatnika lub osobę trzecią w jego imieniu;
- przekazywanie danych powinno też odbywać się zgodnie z normą europejską, a więc w sposób ustrukturyzowany (państwa członkowskie zachowają w tym zakresie elastyczność co do normy technicznej).
Prawda, że to prawdziwa rewolucja? Co do zakresu przekazywanych danych, zasadniczo będą to te same informacje, które należy dziś przekazywać w ramach informacji podsumowujących. Będą one rzecz jasna wyszczególnione dla poszczególnych transakcji, a nie zagregowane według nabywców. Dodano jednak także i nowe pola. Chodzi o numer pierwotnej faktury w przypadku faktury korygującej, wskazanie rachunku bankowego, na którym zostanie zaksięgowana płatność za fakturę, oraz uzgodnione terminy zapłaty kwoty transakcji.
Zgodnie z obecnymi założeniami, nowe zasady mają wejść w życie 1.1.2028 r.
Komentarz
Składanie informacji podsumowujących VAT UE jest ważne zwłaszcza od wejścia w życie unijnego pakietu znanego jako quick fix. Zgodnie z art. 138 ust. 1a VATDyr, opodatkowanie WDT 0% stawką VAT nie ma zastosowania, jeżeli dostawca nie dopełnił obowiązku składania informacji podsumowującej lub jeżeli złożona przez niego informacja podsumowująca nie zawiera prawidłowych informacji dotyczących tej dostawy. Chyba że dostawca może należycie, w sposób odpowiadający właściwym organom, uzasadnić swoje uchybienie. Art. 42 ust. 1a VATU implementuje ww. przepis w pełni.
Jak na razie, nic nie wskazuje na to, aby w nowej rzeczywistości zasada ta miała ulec zmianie. Jeśli więc podatnik dokonujący WDT spóźni się z wysłaniem informacji podsumowującej – a czasu będzie miał niezwykle niewiele – straci prawo do 0% VAT przy transakcji wewnątrzwspólnotowej. A spóźnić może się przecież nie tylko z niewiedzy albo z gapiostwa. Ale również ze względów czysto technicznych. Rośnie więc rygoryzm, łatwiej już było. Tak oto unijny prawodawca po raz kolejny przerzuca na podatników ciężar swojego, jakby nie patrzeć braku możliwości skutecznej weryfikacji rozliczeń transakcji wewnątrzwspólnotowych. Trochę szkoda, tym bardziej, że cały system rozliczeń VAT od transakcji unijnych jest w swojej istocie groteskowy. Weźmy takie WDT i WNT – obydwie transakcje powinny wymykać się efektywnemu opodatkowaniu. Jedna z uwagi na zwolnienie z prawem do odliczenia (u nas znanym jako 0% VAT), druga z uwagi na neutralność odwrotnego obciążenia. Jednakowoż, rozliczenie tych transakcji jest uciążliwe i niesie za sobą liczne ryzyka. Można by tego uniknąć np. rozszerzając OSS również na klasyczne wewnątrzwspólnotowe transakcje B2B (a więc np. na WDT i WNT). Rozliczanie VAT w jednym okienku rozwiązałoby problem (nieźle sprawdza się to np. przy WSTO). Ale póki co, władzom UE chyba na tym nie zależy.
Przekształcenia i połączenia spółek na unijnych standardach
Sejm zakończył prace nad nowelą Kodeksu spółek handlowych, przyjmując część poprawek Senatu o charakterze głównie redakcyjnym. Nowela przewiduje wiele poważnych zmian służących transgranicznemu przekształcaniu spółek, m.in. uproszczone połączenie oraz podział przez wyodrębnienie. Będą jednak zabezpieczone interesy wierzycieli przekształcanych spółek, ich udziałowców mniejszościowych oraz pracowników.
Nowy art. 5151 KSH pozwoli na uproszczone połączenie spółek bez przyznawania udziałów lub akcji spółki przejmującej, gdy jeden wspólnik posiada bezpośrednio lub pośrednio wszystkie udziały lub akcje w łączących się spółkach lub wspólnicy łączących się spółek mają udziały lub akcje w tej samej proporcji. Z kolei podział przez wyodrębnienie polegać ma na tym, że wyodrębniona część majątku spółki dzielonej będzie mogła być wniesiona do innej spółki lub dopiero co zawiązanej, a udziały (akcje) w spółce przejmującej obejmie spółka dzielona.
Nowela zawiera też przepisy chroniące pracowników przekształcanych firm oraz wierzycieli, których interesy mogłyby zostać naruszone w wyniku transgranicznego przekształcenia, w szczególności możliwość zabezpieczenia ich roszczeń. Obowiązywać ma zasada solidarnej odpowiedzialności odszkodowawczej, i gdy roszczenie wierzyciela spółki podlegającej podziałowi nie zostanie zaspokojone przez spółkę, której przydzielono dług, pozostałe spółki biorące udział w podziale będą solidarnie odpowiedzialne za jego spłatę do wysokości aktywów netto przyznanych tej spółce w dniu podziału.
Ochronie pracowników ma służyć z kolei m.in. upoważnienie Państwowej Inspekcji Pracy do składania uwag w procedurze wydawania zaświadczenia o zgodności z prawem danego przekształcenia.
Zagrożeni przekształceniem będą mogli występować do sądu o zabezpieczenie ich roszczeń.
Nowa procedura przewiduje też szerokie obowiązki informacyjne przygotowujących i prowadzących przekształcenie. Z drugiej strony ułatwienia proceduralne. Najważniejsza wartość tych zmian polegać ma jednak na tym, że polski biznes otrzyma jednolite przepisy dla przekształceń i podziałów transgranicznych oraz szeroką możliwość wykorzystania narzędzi cyfrowych w tej procedurze.
Dodajmy, że projekt wdraża unijne dyrektywy dotyczące transgranicznego przekształcania, łączenia i podziału spółek. Jak wskazywał podczas prac nad ustawą Marcin Wójcik, wiceminister sprawiedliwości, zmiany te będą dotyczyć pół miliona polskich przedsiębiorców i ułatwią im ekspansję na rynku unijnym.
Ustawa ma w lwiej części wejść w życie 15.9.2023 r.