Zmiana okoliczności po pobraniu zaliczki ma wpływ na jej kwalifikację VAT

Zgodnie z art. 22 ust. 1 pkt. 2 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU) miejscem dostawy towarów, które są instalowane lub montowane, z próbnym uruchomieniem lub bez niego, przez dokonującego ich dostawy lub przez podmiot działający na jego rzecz jest miejsce, w którym towary są instalowane lub montowane. To ważna zasada, zwłaszcza w przypadku dostaw dokonywanych przez zagraniczne podmioty w Polsce (albo polskie podmioty zagranicą). Wynika z niej konieczność rozliczenia VAT z takiej transakcji w kraju instalacji lub montażu, a nie w kraju wysyłki (np. w ramach WDT).

Nie zawsze jednak zagraniczny podmiot dokonujący dostawy z montażem w Polsce musi się rejestrować do celów VAT w Polsce. Oto bowiem jeśli niezarejestrowany do VAT w Polsce podmiot dodatkowo nie posiada siedziby ani stałego miejsca prowadzenia działalności w Polsce, a dokonuje dostawy na rzecz polskiego podatnika VAT (z siedzibą lub stałym miejscem w kraju), możliwe będzie zastosowanie odwróconego obciążenia. Podatek VAT rozliczy w całości nabywca – polski podmiot.

Stosowanie odwrotnego obciążenia ma w takich przypadkach swoje ograniczenia. Jednym z nich jest istnienie stałego miejsca prowadzenia działalności w Polsce przez dostawcę. „Stałe miejsce” to kategoria niejednoznaczna. Możliwe są sytuacje, gdy rozpoczynając dany projekt, dostawca zagraniczny nie musi się rejestrować do VAT w Polsce, ale w międzyczasie okoliczności się zmieniają i taka konieczność powstaje. Rodzi to wątpliwości praktyczne co do rozliczeń VAT, zwłaszcza jeśli w międzyczasie doszło do zapłaty zaliczek.

Czego dotyczyła sprawa?

Niemiecki dostawca urządzeń przemysłowych realizuje w Polsce na rzecz krajowych podatników projekty polegające na dostawie linii produkcyjnych wraz z montażem. Ze względu na złożoność oraz czas realizacji projektów, płatności na rzecz przedsiębiorcy realizowane są w transzach uzgodnionych z kontrahentami w kontraktach. Część płatności dokonywana jest przed dokonaniem dostawy towarów z montażem jako zaliczki lub przedpłaty, co w tego typu przypadkach jest zupełnie standardową praktyką.

W związku rozpoczęciem w Polsce prac dotyczących szczególnie skomplikowanego projektu, przedsiębiorca niemiecki zarejestrował się w Polsce jako podatnik VAT od 1.10.2022 r. Jednocześnie w momencie rejestracji podatnik realizował już inny (mniej skomplikowany) projekt. Otrzymał nawet na jego poczet 8.7.2022 r. zaliczkę. Wówczas jednak nie zarejestrował się jeszcze do celów VAT, bo, jego zdaniem, nie miał takiego obowiązku. Otrzymanie owej zaliczki podatnik udokumentował fakturą zawierającą niemiecki numer VAT.

Nadchodzi jednak czas wystawienia kolejnej faktury związanej z realizacją tego pierwszego, mniej skomplikowanego projektu. Okoliczności towarzyszące otrzymaniu kolejnej transzy są już inne. Podatnik zarejestrował się bowiem do celów VAT w Polsce. W obliczu zmiany okoliczności podatnik postanowił potwierdzić, jakie konsekwencje będzie rodzić fakt zmiany statusu podatnika pomiędzy otrzymaniem pierwszej zaliczki a dalszym rozliczeniem transakcji (pozostałych zaliczek i faktur rozliczeniowych). Podatnik nie ma już bowiem możliwości skorzystania z odwróconego obciążenia i powinien wystawić faktury zawierające kwotę podatku VAT.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Stanowisko Organu

Dyrektor KIS wydał w tej sprawie interpretację indywidualną z 9.3.2023 r., 0114-KDIP1-2.4012.600.2022.2.RD, Legalis. Organ uznał, że skoro otrzymanie pierwszej zaliczki nastąpiło, kiedy podatnik nie był zarejestrowany jako podatnik VAT, a jednocześnie nabywca był zarejestrowanym czynnym podatnikiem podatku VAT z siedzibą działalności gospodarczej w Polsce, to do momentu rejestracji to nabywca był obowiązany do rozliczenia podatku należnego z tytułu realizowanej dostawy towarów z montażem. Na moment otrzymania pierwszej zaliczki prawidłowo został zastosowany mechanizm odwrotnego obciążenia. Natomiast po rejestracji jako czynnego podatnika podatku VAT nie będzie spełniona przesłanka dla zastosowania odwróconego obciążenia. W zakresie pozostałych płatności, dla których obowiązek podatkowy powstanie po dniu rejestracji, podatnik będzie zobowiązany wykazać podatek VAT na zasadach ogólnych.

Najciekawsze dotyczy jednak konsekwencji w stosowaniu jednolitych zasad opodatkowania. Organ podkreślił bowiem, że zaliczka nie jest dodatkową czynnością podlegającą opodatkowaniu, lecz jest integralnie związana z daną sprzedażą konkretnej usługi bądź konkretnego towaru, na poczet której została uiszczona. Zaliczka powinna podlegać opodatkowaniu na takich samych zasadach jak świadczenie, którego dotyczy. Sposób rozliczenia podatku od zaliczki uiszczonej na poczet dostawy przed dokonaniem tej dostawy powinien być taki sam, jak sposób rozliczenia podatku od tej dostawy. Z uwagi na uzyskanie statusu podatnika VAT czynnego, w wyniku dokonanej rejestracji do podatku VAT, ostateczne rozliczenie (opodatkowanie) podatkiem należnym zaliczek otrzymanych przed rejestracją, jak i po tym okresie, spoczywa na podatniku w ramach jednej transakcji, tj. dostawy z montażem. Do rozliczenia podatku z tytułu jednej dostawy powinien być zobowiązany tylko jeden podatnik.

Opodatkowanie pierwszej zaliczki otrzymanej przed rejestracją jako podatnika VAT, powinno zostać skorygowane. Co ważne mamy tu do czynienia z sytuacją, gdy rozliczenie podatku w związku z otrzymaną pierwszą zaliczką staje się niesłuszne post factum. Zatem korekta opodatkowania pierwszej zaliczki winna nastąpić dopiero w deklaracji składanej za okres rozliczeniowy, w którym podatnik rozliczy podatek z tytułu dostawy towarów z montażem. Innymi słowy zaliczka powinna zostać rozliczona w polskiej deklaracji VAT za okres rozliczeniowy, w którym dochodzi do dostawy towarów z montażem, tj. ukończenia wszystkich czynności, do których zobowiązany jest podatnik w związku z realizacją projektu.

Komentarz

To ciekawe rozstrzygnięcie, i dość zdroworozsądkowe. Z jednej strony należy dokonać korekty pierwotnie wystawionej faktury, ale też nie można uznać, że w momencie jej wystawienia podatnik popełnił jakikolwiek błąd, wówczas bowiem transakcja była rozliczona poprawnie. Konieczność korekty nie może więc wpływać na rozliczenie podatku w sposób niekorzystny dla podatnika. Po jego stronie nie może powstać zaległość podatkowa i odsetki. Dlatego też dochodzi do dość osobliwej ale logicznej i uzasadnionej sytuacji, gdy korygujemy wsteczne rozliczenia, ale „na bieżąco”. Decyduje ostateczna kwalifikacja transakcji na moment jej realizacji (a nie pobrania zaliczki).

Dostawy z instalacją i montażem towarów przez podmioty zagraniczne bywają kłopotliwe w rozliczeniach. Często mylnie traktowane są one np. jak transakcje unijne (WDT i WNT) i rozliczane (niesłusznie) w informacjach podsumowujących. Równie niesłusznie ignorowane są wówczas wpłaty zaliczek. Ale opisywany problem może dotknąć także zupełnie innych sytuacji. Wyobraźmy sobie osobę fizyczną sprzedającą grunt stanowiący majątek rodzinny. Osoba ta występuje z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej i potwierdza, że nie będzie w tym zakresie podatnikiem VAT (sprzedaż poza działalnością gospodarczą). Sprzedawca otrzymuje zaliczkę na poczet transakcji, oczywiście bez VAT. W międzyczasie zmieniają się okoliczności i sprzedawca zmuszony jest do udzielenia nabywcy pełnomocnictwa. To zdaniem fiskusa czyni już ze sprzedawcy podatnika VAT, który musi rozliczyć podatek należny. Czyni to w momencie sprzedaży, pozostaje jednak kwestia pobranej już zaliczki. Powinna ona podlegać opodatkowaniu, jednak podatek pozostanie do rozliczenia dopiero w momencie finalnej sprzedaży (na bieżąco), a nie wstecznie w momencie pobrania. Brzmi akademicko, ale takie sytuacje jak najbardziej w życiu się zdarzają.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Polskie szkoły nagminnie łamią prawa uczniów

Polscy uczniowie są przeciążeni i stłamszeni. Większość z nich źle się czuje w szkole. Nic dziwnego, skoro nagminnie łamie się tam ich prawa. Zarówno te powszechnie obowiązujące, jak i te określone w szkolnych statutach, które placówki same uchwaliły. Tak wynika z raportu Stowarzyszenia Umarłych Statutów.

– Nie możemy oczekiwać od młodzieży, że będzie się angażować w sposób odpowiedzialny i pełny w społeczeństwo demokratyczne, jeśli doświadcza w szkole czegoś dokładnie odwrotnego. Skoro nieprzestrzeganie prawa w szkole jest powszechne, uczniowie obserwują, że normy i reguły są po to, by je omijać – komentuje dr Iga Kazimierczyk, prezeska Fundacji „Przestrzeń dla edukacji”. Nie ma w zasadzie obszaru, w którym polskie szkoły nie naruszałyby prawa.

Bez niebieskich włosów

Jedną z bardziej kontrowersyjnych kwestii dotyczących statutów szkół jest umieszczanie w nich przepisów określających zasady wyglądu uczniów. Aż 48,6 proc. ankietowanych podało, że w statucie ich szkoły są takie przepisy, a 43,8 proc. z nich odpowiedziało, że wygląd ucznia ma wpływ na ocenę z zachowania.

– To problemy, których każdy z nas doświadczał w szkole. Już od dłuższego czasu rozmawiamy o kwestiach wyglądu i ubioru. Łamanie praw dziecka nie jest tu więc nieświadome. Żadna osoba dorosła nie ma prawa ingerować w to, jak uczeń wygląda. Martwi też, że często tradycja i utarte schematy są silniejsze niż indywidualne przekonania nauczycieli – dodaje dr Kazimierczyk.

Jak argumentują autorzy raportu, statut szkoły, regulując zasady wyglądu uczniów, ogranicza ich wolność, która – zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP – może być ograniczana tylko poprzez ustawę.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Kartkówka to też sprawdzian

Nauczyciele nagminnie przekraczają maksymalną określoną w statucie liczbę sprawdzianów (które trzeba zapowiadać z wyprzedzeniem). Tylko 16,3 proc. uczniów nie zetknęło się z tym problemem. Nauczyciele np. kwalifikują je jako „kartkówkę”, co formalnie sprawia, że limit nie zostaje przekroczony.

Aż 39 proc. uczniów przyznało, że spotkało się w szkołach z karaniem uczniów pozastatutowymi karami. To jednak, że coś zostało uregulowane w statucie, nie oznacza, że jest zgodne z prawem. Powszechnie można w nich znaleźć np. zapisy, że na ocenę celującą wymagana jest wiedza ponadprogramowa. Jak podkreślają twórcy raportu, stopień celujący jest najwyższą możliwą do uzyskania roczną oceną klasyfikacyjną i zasadne jest, aby ustalone kryteria oceny celującej były najbardziej wymagające. Nie mogą one jednak wykraczać poza podstawę programową. Taka regulacja jest bowiem sprzeczna z art. 44b ust. 3 ustawy o systemie oświaty. Zgodnie z tym unormowaniem osiągnięcia edukacyjne ucznia można oceniać wyłącznie w granicach określonych w podstawie programowej bądź programie nauczania.

Na bakier z prawem

Podobnie często (61,6 proc. odpowiedzi) w statutach szkół znaleźć można przepisy, które określają minimalną średnią ocen wymaganą do uzyskania ocen klasyfikacyjnych. Zgodnie z ustawą to nauczyciele prowadzący zajęcia ustalają oceny klasyfikacyjne z zajęć edukacyjnych.

Powszechnie łamane są też prawa pełnoletnich uczniów – chociażby do samodzielnego usprawiedliwiania własnej nieobecności.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Łukasz Korzeniowski prezes Stowarzyszenia Umarłych Statutów

Raport udowadnia to, co dla nas – od lat zajmujących się pomocą uczniom – było jasne od dawna. W Polsce naprawdę trudno o szkołę, której nie da się nic zarzucić, jeżeli chodzi o praworządność.

Powszechne jest zarówno naruszanie ustaw, jak i przepisów, które szkoły same ustaliły w swoich własnych statutach. Nie dziwi więc, że prawie 57 proc. ankietowanych uczniów czuje się w szkole źle. Może to być jedna z przyczyn upadku prestiżu i autorytetu zawodu nauczyciela w kraju.

Wciąż mamy duży problem z właściwą organizacją zajęć religii, dyskryminacją, nieudostępnianiem lub niewłaściwym udostępnianiem sprawdzonych prac pisemnych (np. tylko do wglądu), wystawianiem ocen na podstawie średniej, a nie rzeczywistych osiągnięć edukacyjnych, i wieloma, wieloma innymi sprawami.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Próba zdefiniowania godziwego wynagrodzenia

Stan faktyczny

Płatnik składek, M.W., od grudnia 2021 r. prowadzi działalność gospodarczą, której przedmiotem jest hodowla psów, krewetek, roślin akwariowych, sprzedaż produktów zoologicznych, a od czerwca 2022 r. – pośrednictwo ubezpieczeniowe. Ubezpieczony, A.T., jest mężem matki Płatnika składek. W okresie od 15.3.2022 r. do 31.5.2022 r. Ubezpieczony był zgłoszony do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego z tytułu zatrudnienia na umowę o pracę u Płatnika składek w pełnym wymiarze czasu pracy. We wskazanym okresie pracował przeważnie w systemie 3 dni pracy 2 dni wolnego, zwykle w godzinach 6-18 lub 18-6. Od 9.2.2022 r. został zatrudniony na czas nieokreślony na 1/8 etatu z wynagrodzeniem wynoszącym 400 zł na stanowisku kierownika logistyki. Następnie od 1.5.2022 r. był zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy z wynagrodzeniem wynoszącym 4 tys. zł brutto, płatnym w gotówce. Zmiana wymiaru czasu pracy została wymuszona zwiększoną ilością wystaw, projektów, psów w hodowli (w marcu wzrost z 5 do 15, w tym 10 szczeniaków), krewetek (9 akwariów), nadto podjęciem przez Płatnika składek nowych czynności w ramach pośrednictwa ubezpieczeniowego, co spowodowało jego sporadyczne przebywanie na terenie firmy. Ubezpieczony zajmował się wyprowadzaniem psów na spacer, karmieniem ich i krewetek (2 razy dziennie), sprawdzaniem parametrów akwariów, zawożeniem paczek do wysyłki i odbiorem zamówionego towaru. Polecenia były wydawane przez Płatnika składek telefonicznie, po wcześniejszym ustaleniu zakresu obowiązków. W miejscu świadczenia pracy była także zainstalowana kamera.

Od 16.5.2022 Ubezpieczony stał się niezdolny do pracy z powodu choroby – schorzeń kręgosłupa, na które leczył się już wcześniej w związku z wypadkiem samochodowym w sierpniu 2019 r., i wystąpił o wypłatę zasiłku chorobowego. Umowa między stronami została rozwiązana za porozumieniem stron 31.8.2022 r. z inicjatywy Ubezpieczonego.

Płatnik składek nie zatrudniał innych pracowników, także w okresie absencji chorobowej Ubezpieczonego.

Istota sporu

W niniejszej sprawie 1.5.2022 r. zmieniono Ubezpieczonemu umowę, na mocy której zwiększył się wymiar jego czasu pracy z 1/8 do pełnego etatu oraz zwiększyło się wynagrodzenie z kwoty 400 zł brutto miesięcznie do kwoty 4 tys. zł brutto miesięcznie. Ważność tej umowy w zakresie wysokości wynagrodzenia i wymiaru czasu pracy została zakwestionowana przez ZUS, który zarzucił stronom umowy naruszenie zasad współżycia społecznego, polegające na świadomym zamiarze osiągania korzyści z systemu ubezpieczeń społecznych kosztem innych uczestników tego systemu.

Kwestią sporną w sprawie pozostawało zatem, czy zachodziły przesłanki do ustalenia, że Ubezpieczony powinien być objęty ubezpieczeniem społecznym z podstawą wymiaru składek, od jakiej Płatnik składek rozliczył składki, czy też jak chciał tego ZUS – podstawa wymiaru składek powinna zostać obniżona do poziomu pierwotnego, bez uwzględnienia zmian w umowie, tj. do kwoty 400 zł przy 1/8 etatu.

Należało ustalić, czy postanowienia umowy o pracę były sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, tym samym czy były nieważne (art. 58 § 2 KC). Powyższe sprowadza się do rozstrzygnięcia kwestii – czy wysokość wynagrodzenia wypłacona Ubezpieczonemu za jego pracę była godziwa, to znaczy czy wynagrodzenie to stanowiło ekwiwalentne wynagrodzenie do rodzaju, ilości i jakości pracy oraz wymaganych kwalifikacji.

Prawo pracy – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Godziwe wynagrodzenie

SO podkreślił, że co do zasady, z jednej strony wynagrodzenie za pracę ma stanowić wartość godziwą, z drugiej zaś ma odpowiadać rodzajowi pracy, kwalifikacjom wymaganym przy jej wykonywaniu i ma stanowić ekwiwalent za ilość i jakość świadczonej pracy.

SO wskazał, że jednym z najistotniejszych kryterium godziwości (sprawiedliwości) wynagrodzenia za pracę jest jego ekwiwalentność. Przymiot „niegodziwości” będzie posiadała przede wszystkim płaca rażąco za niska. Nie oznacza to jednak tego, że znamię „niegodziwości” nie może również dotknąć płacy rażąco wysokiej (wyrok SN z 7.8.2001 r., I PKN 563/00, Legalis).

Następnie SO podkreślił, że względność zasady godziwości wynagrodzenia wyraża się koniecznością odniesienia się nie tylko do potrzeb pracownika, lecz także świadomości społecznej oraz ogólnej sytuacji ekonomicznej i społecznej. Pojęcie godziwości wynagrodzenia za pracę w prawie ubezpieczeń społecznych powinno być zatem interpretowane przy uwzględnieniu wymogu ochrony interesu publicznego oraz zasady solidarności ubezpieczonych, gdyż podstawę wymiaru składki ubezpieczonego będącego pracownikiem stanowi wynagrodzenie godziwe, a więc należne, właściwe, odpowiednie, rzetelne, uczciwe i sprawiedliwe, zachowujące cechy ekwiwalentności do pracy.

Stanowisko SO

W ocenie SO materiał przedłożony w procesie jednoznacznie potwierdza, iż Ubezpieczony, w kwestionowanym przez ZUS okresie, rzeczywiście wykonywał pracę w pełnym wymiarze czasu pracy, zajmując się wówczas hodowlą psów i krewetek w godzinach, które wymuszała specyfika hodowli, jak i jego dodatkowe zatrudnienie u innego pracodawcy.

Jednocześnie SO uznał wynagrodzenie w wysokości 4 tys. zł brutto miesięcznie za wygórowane, nieproporcjonalne i naruszające zasady współżycia społecznego. Zwiększenie wymiaru czasu pracy do pełnego etatu samo w sobie nie stanowi wystarczającej podstawy dla uznania, iż przyznanie Ubezpieczonemu ww. wynagrodzenia odzwierciedlało realia i nie było usprawiedliwione chęcią uzyskania odpowiednio wysokich świadczeń z ubezpieczenia kosztem innych ubezpieczonych.

Ubezpieczony, świadcząc pracę w pełnym wymiarze, mógł proporcjonalnie domagać się zwiększenia wynagrodzenia stosownie do jej wymiaru, jednak nie sposób dojść do przekonania, iż niezmienny charakter jego pracy racjonalnie determinował zwiększenie wynagrodzenia do kwoty 4 tys. zł. Podwyższenie zarobków Ubezpieczonego nie znajdowało też uzasadnienia w kondycji finansowej Płatnika składek i osiąganych przez niego dochodach.

Nie należy też tracić z pola widzenia, iż strony dobrze się znały, a co za tym idzie – musiały mieć świadomość swojego stanu zdrowia.

Podwyższenie podstawy wymiaru składki nastąpiło na dwa tygodnie przed okresem długotrwałej niezdolności do pracy Ubezpieczonego; umowa pomiędzy stronami nie była kontynuowana.

Odnosząc ww. rozważania do ustalonego w sprawie stanu faktycznego, SO stwierdził, iż wynagrodzenie Ubezpieczonego musi zostać uznane za wygórowane jedynie ponad kwotę 3 tys. 200 zł brutto miesięcznie, tj. w kwocie przenoszącej wynagrodzenie ustalone pierwotnie przez strony, odpowiadające proporcjonalnie pełnemu wymiarowi czasu pracy. Do tej kwoty było to wynagrodzenie godziwe oraz adekwatne do jakości i ilości świadczonej pracy. Należy zgodzić się z ZUS, że wynagrodzenie 4 tys. zł brutto miesięcznie przy pełnym wymiarze czasu pracy – w świetle zasad współżycia społecznego – nie może zostać zaakceptowane. Wynagrodzenie Ubezpieczonego nie znajdowało odzwierciedlenia w zakresie powierzonych mu obowiązków, które wzrosły jedynie proporcjonalnie do wymiaru czasu pracy. Ubezpieczony był jedynym pracownikiem Płatnika składek i wspomagał go w prowadzonej działalności, niemniej taka sytuacja miała miejsce od samego początku zatrudnienia. Nie należy też tracić z pola widzenia, iż przy niezmiennych kwalifikacjach umiejętnościach i predyspozycjach Ubezpieczony pracował wcześniej za 400 zł na 1/8 etatu. Ww. kwotę należy ocenić jako adekwatną do jakości i ilości wykonywanej przez niego pracy. Mając to na uwadze, SO uznał, że zarobki Ubezpieczonego ponad 3 tys. 200 zł (8 x 400 zł) ukształtowano z naruszeniem zasad współżycia społecznego celem osiągnięcia nieuzasadnionych korzyści z systemu ubezpieczeń społecznych, kosztem innych uczestników tego systemu.

Mając powyższe na uwadze, SO zmienił zaskarżoną decyzję ZUS z 29.7.2022 r. w ten sposób, że ustalił, że od 1.5.2022 r. miesięczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne Ubezpieczonego z tytułu zatrudnienia na umowę o pracę u Płatnika składek wynosi 3 tys. 200 zł w wymiarze pełnego etatu. W pozostałym zaś zakresie SO oddalił odwołanie jako bezzasadne.

Komentarz

Rozpatrując niniejszą sprawę, SO wypowiedział się na temat jednego z kodeksowych zagadnień, jakim jest godziwość wynagrodzenia wypłacanego pracownikowi za świadczoną pracę. W opinii SO, a także orzecznictwa, sama choroba, leczenie, czy nawet świadomość tego, że pracownik będzie korzystać ze świadczeń, nie sprzeciwia się zmianie warunków pracy i wysokości wynagrodzenia. Musi jednak znajdować faktyczne usprawiedliwienie w zapotrzebowaniu na tak wykonywaną pracę i być proporcjonalna do jakości, a także ilości pracy wykonywanej – to jedynie formalna zmiana warunków bez zmiany okoliczności wynikających wprost z obiektywnych czynników zatrudnienia, które by ją determinowały, w świetle zasad współżycia społecznego nie może zostać zaakceptowana. Zdaniem SO z taką sytuacją mamy do czynienia w rozpatrywanej sprawie.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Zmiany w redukcji punktach karnych

Anulowanie punktów karnych zebranych przez kierowców za wykroczenia na drodze ma się odbywać po roku, a nie tak jak dziś (od 17 września 2022 roku) po dwóch latach. Wrócić mają też kursy pozwalające na redukcję punktów karnych (dwa razy po 6 punktów w ciągu roku).

To efekt poprawek, które pojawiły się w sejmowej Komisji Infrastruktury po pierwszym czytaniu nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym. Problem w tym, że w pierwotnej wersji projektu przyjętej przez rząd takich przepisów w ogóle nie było. Pojawiły się dopiero w pracach komisji. Mało tego, 17 września 2022 roku weszło w życie surowe prawo dla kierowców łamiących przepisy drogowe pod hasłem: koniec brawury na drogach. W górę, i to znacznie, poszły wtedy mandaty karne, zaostrzono też sankcje dla kierowców, którzy, mimo że stracili uprawnienia, nadal siadali za kółkiem.

– To skandal – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z posłów Komisji Infrastruktury, który przyznaje, że dwa lata temu, kiedy powstawały surowe przepisy, był im przeciwny. – Większość w Sejmie zrobiła, co chciała pod hasłem bezpieczeństwa. Teraz to nic innego jak działanie rządzących mające zachęcić obywateli do głosowania na PiS w wyborach – tłumaczy parlamentarzysta.

Poseł Jerzy Polaczek (PiS), który podpisał się pod projektem noweli, mówi „Rzeczpospolitej”, że poprawki były dokonywane w porozumieniu ze stroną rządową. A powodem zmian jest spadek liczby wypadków oraz liczby rannych i zabitych w kolizjach drogowych.

– Wysokie mandaty ukształtowały ten dobry trend, w związku z tym można teraz odejść od niektórych surowych rozwiązań – tłumaczy poseł PiS.

Pytanie tylko, dlaczego pod zmienionym projektem podpisał się także poseł KO Paweł Olszewski.

– Nie podpisałem się pod poprawkami, choć głosowałem za nimi, mimo że uważam, że zbyt późno zostały przedstawione – przyznaje Olszewski. Powód? Utrata prawa jazdy w znakomitej większości przez kierowców zawodowych oznacza również utratę możliwości pracy i zarabiania – wyjaśnia.

– To zły pomysł, bo efektywność kursów pozwalających na redukcję nadmiaru punktów karnych była znikoma. Przez lata wśród uczestników kursów przewijały się te same osoby. Dużo lepiej byłoby, gdyby przywrócono kursy reedukacyjne po przekroczeniu limitu punktów karnych – ocenia Tomasz Matuszewski, wicedyrektor Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie. Ale na nie czekamy już od kilkunastu lat – zauważa.

Etap legislacyjny: trafi do II czytania

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Bezpieczny kredyt na zakup mieszkania

Ocena projektu ustawy o kredycie 2 proc. z państwową dopłatą na pomoc osobom do 45. roku życia w zakupie pierwszego mieszkania nie zaskoczyła. Strona rządowa zarzuciła opozycji brak pomysłów na ratowanie rynku mieszkaniowego. To samo usłyszał od opozycji rząd. Poseł Adrian Zandberg nazwał projekt ustawy polewaniem pożaru benzyną.

– Kolejne rządy robiły to samo. Najpierw wlewały miliardy z budżetu do systemu bankowo-kredytowego, po czym ze zdziwioną miną patrzyły, jak ceny mieszkań rosły. Wszyscy wiedzą, dlaczego dzisiaj ustawa trafia do Sejmu, nie macie pomysłu na mieszkania, położyliście Mieszkanie+. Jedyne, co zostało, to wciskać ludziom kredyty – podnosił poseł Zandberg.

Projektu ustawy bronił wiceminister rozwoju i technologii Piotr Uściński, odpierając zarzuty o nieprawdziwych wyliczeniach potencjalnych beneficjentów.

– Jakiś tiktoker powiedział, że 700 osób będzie mogło skorzystać z programu, i opozycja to powtarza. Czy nie stać was na własne wyliczenia? Wystarczy przeczytać art. 26 ustawy, w którym opisany jest mechanizm przekazywania pieniędzy – grzmiał z mównicy sejmowej.

Szkolenia z zakresu prawa budowlanego i nieruchomości – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Minister postawił też w zakład swoje roczne uposażenie przeciwko obietnicy opozycji wprowadzenia kredytu mieszkaniowego zero procent.

Bezpieczny Kredyt przewiduje w 2023 r. ok. 10 tys. kredytów, jakie banki mogą udzielić z programu. Nie mając wkładu własnego lub z niepełnym wkładem, będzie można skorzystać z gwarancji Banku Gospodarstwa Krajowego. Dopłata do rat ma przysługiwać przez dziesięć lat, a kredyt będzie spłacany w formule stałych rat kapitałowych, malejących z czasem.

Opozycja zgłosiła wniosek o odrzucenie projektu ustawy, ale zgodnie z przewidywaniami przepadł w głosowaniu. Tylko 17 posłów go poparło. Projekt trafi więc do komisji sejmowej, gdzie będzie dalej procedowany razem z rządową autopoprawką, którą dopisano niemal w ostatnim momencie. Zawarto w niej przepisy, które mają ograniczyć cesje umów rezerwacyjnych i deweloperskich na osoby inne poza rodziną, a także zwiększyć tegoroczny limit wydatków na budownictwo społeczne i komunalne.

Projekt wprowadza także specjalne konto oszczędnościowe, na które zainteresowani będą mogli składać po minimum 500 zł miesięcznie na przyszły zakup mieszkania. A państwo im zagwarantuje dodatkową premię mieszkaniową z budżetu państwa. Premia będzie równa rocznemu wskaźnikowi inflacji albo wskaźnikowi zmiany wartości ceny 1 mkw. powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego. Oszczędności zostaną dodatkowo oprocentowane zgodnie z ofertą banku, przy czym odsetki będą zwolnione z tzw. podatku Belki.

Większość przepisów nowej ustawy miałaby wejść w życie już 1.7.2023 r.

Etap legislacji: po I czytaniu w Sejmie

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Uprawnienia sądu odwoławczego w zakresie przeprowadzenia dowodów

Opis stanu faktycznego

Wyrokiem SR w G. z 6.12.2021 r. T.P. został uznany za winnego sześciu czynów z: art. 286 § 1 KK i art. 270 § 1 KK w zw. z art. 11 § 2 KK, za które przy uznaniu, że czyny te stanowią ciąg przestępstw, wymierzona została za nie kara grzywny w wysokości 500 stawek dziennych po 50 zł każda, zaś na podstawie art. 91 § 2 KK wymierzona została kara łączna 500 stawek dziennych grzywny po 50 zł każda. Na podstawie art. 46 § 1 KK T.P. został zobowiązany do naprawienia szkody w całości przez zapłatę na rzecz pokrzywdzonych: Banku – kwoty 2000 zł, Z. sp. z o.o. z siedzibą w W. – kwoty 2000 zł, A. S.A. – kwoty 13 500 zł i I. sp. z o.o. z siedzibą w W. – kwoty 5000 zł.

Od powyższego wyroku oskarżony złożył apelację, w której zarzucił obrazę przepisu prawa w zakresie, w jakim Sąd orzekł o wysokości środka kompensacyjnego w postaci obowiązku naprawienia szkody wyrządzonej przypisanymi czynami, wnosząc o zmianę zaskarżonego orzeczenia przez orzeczenie obowiązku naprawienia szkody w postaci zapłaty na rzecz pokrzywdzonych kwot pomniejszonych o wysokość realnie naprawionej przez oskarżonego szkody, zgodnie z dokumentacją złożoną w toku postępowania.

Wyrokiem SO w G. zaskarżony wyrok został uchylony w zakresie orzeczenia o środku kompensacyjnym i sprawa w tej części została przekazana Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania. W pisemnych motywach orzeczenia Sąd ten wskazał, że Sąd I instancji nie dokonał jakichkolwiek ustaleń w przedmiocie środka kompensacyjnego, co implikowało wydaniem wadliwego orzeczenia w tym zakresie, zaznaczając, iż Sąd odwoławczy byłby zmuszony do przeprowadzenia „w tej części postępowania w całości”.

Od tego wyroku skargę na podstawie art. 539a § 1 i 2 KPK złożył prokurator Prokuratury Rejonowej w R. Zarzucił rażące naruszenie przepisu prawa procesowego, a mianowicie art. 437 § 2 KPK, polegające na uchyleniu wyroku SR w G. z 6.12.2021 r. i przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania bez wykazania potrzeby przeprowadzania na nowo przewodu sądowego w całości, w sytuacji gdy uchylenie orzeczenia miałoby w istocie dotyczyć jedynie określenia wysokości środków kompensacyjnych w postaci obowiązku naprawienia szkody przez skazanego T.P. wobec poszczególnych pokrzywdzonych. Skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania SO w G. w zaskarżonym zakresie.

W pisemnej odpowiedzi na skargę obrońca oskarżonego przychyliła się do stanowiska prokuratora.

Po rozpoznaniu skargi wniesionej przez prokuratora Prokuratury Rejonowej w R. SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę SO w G. do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Uzasadnienie SN

Zdaniem SN analiza akt niniejszego postępowania nakazywała uznać, że skarga na wyrok SO w S. była oczywiście zasadna.

Zaskarżony wyrok został wydany z rażącym naruszeniem art. 437 § 2 zd. drugie in fine KPK. Powyższy przepis przewiduje zamknięty katalog podstaw uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania, nakładając na sąd odwoławczy obowiązek merytorycznego orzekania, poza skatalogowanymi w nim przypadkami. Funkcją tego sądu nie jest powtórzenie postępowania dowodowego czy prowadzenie całego postępowania. Zwiększona apelacyjność postępowania drugoinstancyjnego nie tylko jednak pozwala, ale wręcz implikuje obowiązek ponowienia lub uzupełnienia materiału dowodowego w zakresie, w jakim jest to niezbędne dla prawidłowego przeprowadzenia kontroli odwoławczej. W razie braku okoliczności wymienionych w art. 437 § 2 zd. drugie in fine KPK sąd odwoławczy w obliczu stwierdzenia uchybienia obowiązany jest dokonać zmiany zaskarżonego orzeczenia. Podstawę mogą stanowić tu zarówno dowody zgromadzone przez sąd I instancji, jak i dowody przeprowadzone przed sądem II instancji, z tym zastrzeżeniem, że nie może to prowadzić do powtórzenia przewodu sądowego w całości. Jeżeli więc stan dowodowy nie jest wystarczający do wydania wyroku reformatoryjnego i wymaga uzupełnienia przewodu sądowego, lecz nie w całości, to sąd ad quem jest zobowiązany przeprowadzić dowody i wydać orzeczenie merytoryczne. Uprawnienia w zakresie przeprowadzenia dowodów pozostają na tej płaszczyźnie analogiczne jak przed sądem I instancji. Sąd odwoławczy może więc przeprowadzić dowód zarówno z osobowego źródła dowodowego, jak i ze źródła rzeczowego, może przeprowadzić dowody w sposób bezpośredni oraz w wypadkach wskazanych w ustawie – w sposób pośredni. Należy przy tym zaznaczyć, że w przypadku gdy sąd odwoławczy zmienia zaskarżone orzeczenie, to w tym zakresie wchodząc w rolę sądu meriti, powinien dostosować treść rozstrzygnięcia do wymogów art. 413 § 1 pkt. 5 i 6 oraz § 2 pkt. 1 i 2 KPK, a treść pisemnego uzasadnienia wyroku – do wymogów art. 424 § 1 i 2 KPK (art. 458 KPK) – zob. np. postanowienie SN z 24.10.2017 r., V KK 265/17, Legalis.

Odnosząc powyższe uwagi do realiów niniejszej sprawy, nasuwa się oczywisty wniosek, że nie wystąpiła żadna z enumeratywnie wskazanych w art. 437 § 2 zd. 2 KPK przesłanek do wydania orzeczenia kasatoryjnego. Nawet sam Sąd II instancji wprost jej nie zwerbalizował, wskazując, że „w tym zakresie należy przeprowadzić postępowanie w całości”, nie wspominając już o tym, że jako podstawę prawną uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania wskazał art. 454 § 1 KPK. Z pisemnych motywów orzeczenia ewidentnie wynika, że podstawą skasowania wyroku Sądu I instancji było zaniechanie poczynienia wnikliwych ustaleń w zakresie wysokości szkody, determinującej prawidłowość orzeczenia wydanego na podstawie art. 46 § 1 KK. W odniesieniu do tego uchybienia zawarte zostały też wskazania co do niezbędnego zakresu uzupełnienia postępowania dowodowego, które miałoby za cel ustalenie takiej wysokości szkody, która będzie odzwierciedlała stan istniejący w chwili orzekania, jak również uwzględni klauzulę antykumulacyjną (art. 415 § 1 KPK).

Komentarz

Na gruncie niniejszej sprawy niewątpliwie jawi się twierdzenie, że nie zachodziła konieczność powtórzenia całości przewodu sądowego, co wyłączałoby kompetencję Sądu II instancji do merytorycznego orzekania. Uchylenie zaskarżonego apelacją wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji stanowiło rażące naruszenie przepisu art. 437 § 2 zd. 2 KPK, co zostało wykazane w złożonej skardze oraz zaaprobowane w pisemnej odpowiedzi. Z tych przyczyn zaskarżony wyrok musiał podlegać uchyleniu, a sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym. W jego toku powinny zostać uwzględnione wyrażone powyżej zapatrywania prawne (art. 442 § 3 KPK w zw. z art. 539f KPK).

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Zgodność planu miejscowego ze studium gminnym

Opis okoliczności faktycznych

Wojewoda zaskarżył do WSA uchwałę Rady Gminy K. w przedmiocie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego na obszarze Gminy K., w obrębie C., w granicach działek o numerach ewidencyjnych (…) i (…), domagając się stwierdzenia nieważności § 4 pkt 1, § 10 oraz § 12 ust. 1 zaskarżonej uchwały i załącznika graficznego do tej uchwały w zakresie terenu oznaczonego symbolem PU. W skardze zarzucono istotne naruszenie art. 9 ust. 4 i art. 20 ust. 1 ustawy z 27.3.2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 503; dalej: PlanZagospU), polegające na naruszeniu zasad sporządzania planu miejscowego przez ustalenie dla terenu oznaczonego symbolem PU wskaźnika minimalnej liczby miejsc do parkowania oraz przeznaczenia terenu pod teren zabudowy produkcyjnej z naruszeniem postanowień Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy K. W odpowiedzi na skargę Rada Gminy wniosła o jej oddalenie.

Stanowisko WSA

WSA oddalił skargę. Sąd uwzględnił wzajemną relację obu aktów planistycznych, wynikającą z regulacji ustawowej, oraz ich różny status prawny i charakter merytoryczny.

WSA wskazał, że wbrew twierdzeniom Wojewody Studium nie zawiera ustalenia wymagającego minimum 2 miejsc postojowych dla usług prowadzonych na powierzchni do 25 m2. Kwestionowany skargą zapis planistyczny przyjęty w warunkach regulacji określającej minimalną liczbę miejsc do parkowania, w tym miejsca przeznaczone na parkowanie pojazdów zaopatrzonych w kartę parkingową, ustala 1 stanowisko na 25 m2 powierzchni handlowej w zabudowie usługowej. W ocenie Sądu przyjęty w akcie planistycznym wskaźnik parkingowy nie musi być tożsamy z tym określonym w Studium dla spełnienia wymogu nienaruszalności jego treści. Przedmiotowe ustalenie, kwestionowane przez Organ nadzoru, w istocie przyjmuje bardziej korzystny dla użytkowników parkingu wskaźnik miejsc postojowych.

Zdaniem Sądu na akceptację nie zasługują również zarzuty przeznaczenia terenu oznaczonego w planie symbolem PU w sposób niezgodny z treścią Studium. Warunkowanie utrzymania w sporządzonym planie dotychczasowego użytkowania terenu, odmiennego niż przyjęte w Studium, nieuzyskaniem stosownych uzgodnień wynikających z przepisów prawa, dotyczy sytuacji, w której w planie zamierza się wprowadzić dla danego terenu nową, tzn. nieistniejącą dotychczas funkcję. Nie dotyczy to przypadku, do którego odnosi się odrębna zasada Studium, zgodnie z którą w uzasadnionych przypadkach w sporządzonych nowych planach dopuszcza się utrzymanie funkcji innej niż ta przewidziana w studium, jeżeli w dniu wejścia w życie studium na danym obszarze występowało zagospodarowanie tą funkcją.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Stanowisko NSA

NSA oddalił skargę kasacyjną. Brak było podstaw do stwierdzenia, że zaskarżona uchwała w przedmiocie miejscowego planu narusza art. 9 ust. 4 PlanZagospU. Studium jest aktem polityki wewnętrznej gminy, w którym z jednej strony opisuje się uwarunkowania zagospodarowania przestrzennego gminy, a z drugiej strony określa długofalową politykę przestrzenną gminy. W związku z tym studium jest aktem o charakterze ogólnym, gdyż wyznacza podstawowy zarys lub kierunki zagospodarowania gminy, natomiast uszczegółowienie zasad zagospodarowania terenów następuje w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego.

Formułując zarzuty, Wojewoda powinien mieć na względzie, że wymóg braku sprzeczności planu miejscowego ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego nie oznacza i nie może oznaczać prostego przenoszenia ustaleń studium do planu. W ramach przyznanego gminie władztwa planistycznego na tym etapie planowania następuje dopuszczalna prawem interpretacja ustaleń studium. Organ stanowiący gminy, jako twórca polityki przestrzennej gminy, dokonuje autointerpretacji uchwalonego przez siebie studium w zakresie oceny zgodności z nim projektu planu. W ramach tego władztwa nie może jednak wyjść poza ogólne ustalenia wynikające ze studium. Stopień związania planów ustaleniami studium zależy w dużym stopniu od brzmienia ustaleń studium. Jednym z założeń polityki przestrzennej gminy jest stopień związania planowania miejscowego przez ustalenia studium, który w zależności od szczegółowości ustaleń studium może być silniejszy lub słabszy. Ustalenia studium nie muszą być przeniesione wprost do postanowień miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, ale nie mogą również być ze sobą sprzeczne.

Wynika z tego, że punktem wyjścia do dokonania oceny studium, o której mowa w art. 9 ust. 4 w zw. z art. 20 ust. 1 PlanZagospU, jest zawsze przedmiot i sposób ujęcia jego ustaleń. Studium ma być z założenia aktem elastycznym, który stwarzając nieprzekraczalne ramy dla swobodnego planowania miejscowego, pozwala na maksymalne uwzględnienie warunków i potrzeb lokalnych przy tworzeniu regulacji planów miejscowych. Natomiast plan miejscowy ma stanowić uszczegółowienie zapisów zawartych w studium, a nie ich dowolną interpretację, czy wręcz całkowitą zmianę.

Ponadto z powyższego wynika, że to organ gminy, który uchwala plan miejscowy, posiada wyłącznie kompetencję do doprecyzowania czy też uszczegółowienia zasad zagospodarowania terenu. Tego rodzaju uszczegółowienie nie powinno mieć miejsca w studium, ponieważ w innym wypadku doszłoby do wypaczeniu procesu planistycznego poprzez narzucenie konkretnych rozwiązań właściwemu organowi gminy, który przecież korzysta z władztwa planistycznego gminy. Plan miejscowy uchwala rada gminy po stwierdzeniu, że nie narusza on ustaleń studium. Pojęcie zgodności planu miejscowego ze studium jest pojęciem niedookreślonym i ma w dużym stopniu charakter ocenny. Punktem wyjścia do oceny zgodności planu ze studium będzie zawsze przedmiot i sposób ujęcia ustaleń studium. Moc wiążąca studium wobec miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego pozostaje trudna do generalnego ustalenia i musi być oceniana w odniesieniu do konkretnych przypadków. Ustawodawca obecnie żąda od gminy sprawdzenia, czy plan nie narusza ustaleń studium. Studium nie jest „planem wyższego rzędu” nad planem miejscowym ani „planem ogólnym zagospodarowania przestrzennego gminy”, lecz wyrazem jej polityki przestrzennej, ujętym kierunkowo. Studium nie dokonuje przeznaczenia terenów na oznaczone cele, np. zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej, jednorodzinnej czy usługowej. Wskazując tego rodzaju funkcję terenów, studium ukierunkowuje planowanie miejscowe na ten rodzaj zabudowy, aczkolwiek nie wyklucza ani samodzielnych usług, ani infrastruktury technicznej.

W odniesieniu do treści zaskarżonej uchwały treść Studium zawiera ogólne reguły, które zasadniczo realizują postulaty dotyczące planowania przestrzennego. Istniała tym samym możliwość doprecyzowania treści Studium w planie miejscowym przez lokalnego prawodawcę. Dlatego m.in., pomimo że w Studium dany teren ma przeznaczenie o symbolu „MU”, z uwagi na treść rozdziału 15 ust. 7 dopuszczalne było w zaskarżonej uchwale ustalenie dla przedmiotowego terenu nie tylko funkcji usługowej, lecz także produkcyjnej. Studium w omawianym zakresie zawiera elastyczną treść, co umożliwia lokalnemu prawodawcy doprecyzowanie przeznaczenia terenu w planie miejscowym. Jednocześnie takie rozwiązanie realizuje zasady planowania przestrzennego, ponieważ np. zgodnie z art. 1 ust. 2 pkt. 1, 6 i 7 PlanZagospU w planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym uwzględnia się m.in. wymagania ładu przestrzennego, w tym urbanistyki i architektury, walory ekonomiczne przestrzeni i prawo własności.

Komentarz

Wyrok NSA nie pozostawia wątpliwości co do wzajemnej relacji między studium a planem miejscowym. Pierwszy stanowi nieprzekraczalne ramy dla drugiego. Jednocześnie jednak studium ma być aktem elastycznym, ogólnym, kierunkowym. To dopiero plan miejscowy konkretyzuje wskazane w nim rozwiązania. W każdym jednak przypadku gmina musi wykazać celowość takiego rozwiązania i zasadność z punktu widzenia interesu publicznego bądź z punktu widzenia interesu określonej grupy społecznej, w celu uniknięcia zarzutu dowolności i arbitralności w zakresie władztwa planistycznego. Plan miejscowy ma stanowić uszczegółowienie zapisów zawartych w studium, ale nie ich dowolną interpretację, tym bardziej całkowitą zmianę.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

SLOW VAT 3

Ustawa z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU) jest przez MF stopniowo „odchudzana” poprzez wprowadzanie kolejnych pakietów SLIM VAT, choć z tym „wprowadzaniem” też różnie bywa. Niemiłosiernie przedłuża się bowiem ten proces. Dlatego ze SLIM VAT robi się SLOW VAT. Zacieraliśmy ręce na kolejny pakiet odchudzający jeszcze przed Wielkanocą. Nici z tych planów. Aby jednak nie umknęła nam idea SLIM VAT 3, przypomnijmy sobie najważniejsze zmiany, jakich możemy się spodziewać, jakkolwiek z lekkim poślizgiem.

Większy mały podatnik

Mały podatnik to ten, u którego wartość sprzedaży nie przekroczyła w poprzednim roku podatkowym wyrażonej w złotych kwoty odpowiadającej równowartości 1 mln 200 tys. euro (brutto). Mały podatnik może rozliczać się kasowo zgodnie z art. 21 ust. 1 VATU, oraz składać deklaracje kwartalne (art. 99 ust. 2 VATU). Próg sprzedaży ma urosnąć do 2 mln euro. Zmiana nie dotknie zapewne maklerów żyjących z prowizji – tu próg pozostanie na poziomie 45 tys. euro. Wbrew oczekiwaniom, nie wzrośnie za to próg zwolnienia podmiotowego z art. 113 ust. 1 VATU. Nadal ma on wynosić 200 tys. zł.

Niższe i miarkowane sankcje VAT

Na naszych oczach spełnia się przepowiednia wyroku TSUE z 15.4.2021 r., C-935/19, Legalis. Sankcje VAT (a więc dodatkowe zobowiązania podatkowe) co prawda pozostaną w zastosowaniu, ale poprzez magiczny przyimek „do” organy podatkowe nie będą stosować ich jednej wysokości. Zyskają możliwość miarkowania sankcji w zależności od okoliczności przewinienia, a konkretnie – od okoliczności powstania nieprawidłowości; rodzaju i stopnia naruszenia ciążącego na podatniku obowiązku oraz stwierdzanych dotychczas nieprawidłowości dotyczących nieprzedawnionych zobowiązań w podatku. A także od kwot stwierdzonych nieprawidłowości, w tym kwoty zaniżenia zobowiązania podatkowego, kwoty zawyżenia zwrotu różnicy podatku, zwrotu podatku naliczonego lub różnicy podatku do obniżenia podatku należnego za następne okresy rozliczeniowe, oraz przy uwzględnianiu działań podjętych przez podatnika po stwierdzeniu nieprawidłowości w celu usunięcia skutków nieprawidłowości.

Zmiany w kursach wymiany: Faktury korygujące

W przypadku gdy kwoty stosowane do określenia podstawy opodatkowania wyrażone w walucie obcej uległy zmianie, przeliczenia na złote dokonuje się według kursu historycznego, użytego dla określenia podstawy opodatkowania przed jej zmianą. Zasada ta dotyczy zarówno korekt in plus jak i in minus. Ale w przypadku gdy podatnik wystawił fakturę korygującą zbiorczą, a kwoty stosowane do określenia podstawy opodatkowania są wyrażone na tej fakturze korygującej w walucie obcej, podatnik może dokonać przeliczenia na złote według kursu średniego danej waluty na ostatni dzień roboczy poprzedzający dzień wystawienia tej faktury korygującej. Podobnie gdy udzielono opustu lub obniżki ceny w odniesieniu do dostaw towarów lub świadczonych usług wykonanych w danym okresie na rzecz podatnika dokonującego WNT lub nabycia towarów i usług objętych odwrotnym obciążeniem, udokumentowanych fakturą dotyczącą tego okresu, przeliczenia na złote kwot wyrażonych na tej fakturze w walucie obcej podatnik może dokonać według kursu średniego na ostatni dzień roboczy poprzedzający dzień wystawienia tej faktury.

Łatwiej rozliczyć WDT i WNT

Odliczanie podatku naliczonego przy WNT będzie w pełni neutralne, a więc możliwe do zrobienia także bez posiadania faktury. To także pokłosie wyroku TSUE z 18.3.2021 r., C-895/19, Legalis (likwidacja „szyku rozwartego”). Druga zmiana dotyczy powrotnej korekty WDT w przypadku opóźnionego otrzymania dokumentów potwierdzających wywóz. Bez cienia wątpliwości – ma to mieć miejsce w deklaracji, w której powstał obowiązek podatkowy.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Przyjazna proporcja

Podatnicy stosujący proporcjonalne odliczenie VAT będą mogli zaokrąglić swój współczynnik przekraczający 98% do pełnego odliczenia, przy czym limit kwoty podatku naliczonego niepodlegającej odliczeniu urośnie do 10 tys. zł. Zmienią się też zasady korekty proporcji po zakończeniu roku. Po pierwsze, jeżeli różnica pomiędzy proporcją wstępną a tą dla zakończonego roku podatkowego nie przekroczy 2%, korekta nie będzie konieczna. Gdy próg 2% będzie na korzyść „starego roku”, rezygnacja z korekty możliwa będzie jedynie, jeśli kwota podatku naliczonego niepodlegająca odliczeniu nie przekroczy 10 tys. zł.

Wiążące informacje: Łatwiej i taniej

WIS, WIA i WIT mają być wydawane i rozpatrywane w II instancji przez ten sam organ: Dyrektora KIS. W dodatku WIS mają być wydawane bez opłaty, czyli za darmo.

Komentarz

Przypomnijmy, że zdaniem MF: „projekt SLIM VAT 3 usuwa wiele zbędnych, niepotrzebnych już obowiązków spoczywających na firmach. W zamian wprowadza rozwiązania, które znacznie ułatwią rozliczanie podatku”. Propozycje procedowane obecnie przez Sejm niespecjalnie różnią się od tekstu zgłoszonego do prekonsultacji. Niektóre z nich są warte uwagi (np. pełna neutralność WNT czy miarkowanie sankcji VAT), zupełnie przypadkowo akurat te, które wynikają z orzecznictwa TSUE. Spora część zmian to jednak margines marginesu, jeśli chodzi o wpływ na życie podatników VAT. Bo niby kogo rozczuli np. doprecyzowanie definicji bagażu osobistego dla potrzeb zwolnienia od VAT importu towarów przywożonych przez podróżnego, albo likwidacja obowiązku uzgadniania z naczelnikiem urzędu skarbowego w formie protokołu prognozy w celu obliczenia kwoty podatku naliczonego, w przypadku podatników obowiązanych do stosowania tzw. prewspółczynnika?

Prawdziwym hitem jest za to liberalizacja warunków szybszego zwrotu VAT dla tzw. podatników bezgotówkowych, oraz wzmocnienie ram proceduralnych tego zwrotu. Na naszych oczach Ministerstwo Finansów liberalizuje bowiem przepisy, których zapewne nikt nie stosuje, a w dodatku zostały wprowadzone raptem rok temu. Czy to przyznanie się, że to rozwiązanie było wprowadzone jako „zbędne i niepotrzebne”?

Nie ma się co oszukiwać, w temacie zmian w VAT znacznie więcej emocji rozpala projekt obowiązkowego KSeF. On także doczekał się już pewnych opóźnień co do planowanego wejścia w życie. Podatnicy na pewno jednak z tego powodu nie rozpaczają.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Surowość sądów musi mieć swoje uzasadnienie

Sąd Okręgowy w Poznaniu niedawno skazał kobietę, która w maju 2021 r. zabiła swoją trzyletnią córkę Zuzię. Najpierw ją dusiła, a następnie zadała trzy ciosy nożem w okolice serca. Sąd ograniczył matce możliwość wyjścia na przedterminowe zwolnienie zamiast po 25 latach – dopiero po 50.

Zabójca Pawła Adamowicza też został skazany na dożywocie. To jeden z kilkudziesięciu najsurowszych wyroków na sprawców, jakie zapadły w ostatnim czasie. Dane Ministerstwa Sprawiedliwości, do których dotarła „Rz”, nie napawają optymizmem. Rośnie liczba najsurowszych kar wymierzanych przez sądy.

W 2020 r. zapadło 19 kar dożywotniego pozbawienia wolności i 43 kary 25 lat pozbawienia wolności. Rok później kar dożywocia było tyle samo, ale już wyrok 25 lat zapadł 69 razy. Rok 2022 i kolejny wzrost – 23 dożywocia i 72 kary 25 lat pozbawienia wolności.

O powód pytamy prof. Brunona Hołysta, kryminologa.

– Mamy czasy ogromnego niepokoju, wojna toczy się blisko nas. To wszystko ma przełożenie na to, co się dzieje w kraju. Wzrosła liczba tragicznych mordów – mówi.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Jego zdaniem nie bez znaczenia jest też krytyka mediów, że sądy są zbyt łagodne dla najbardziej brutalnych sprawców, i aspekt polityczny, który nawołuje do surowego karania.

– Mamy teraz trend na surowe karanie – zauważa prof. Hołyst.

I dodaje, że niczemu dobremu to nie służy.

– Wszelkie zewnętrzne czynniki sprzyjają surowemu karaniu – uważa.

Czy sędziom łatwo przychodzi wymierzanie najsurowszych kar?

– Oczywiście, że nie – mówią w większości.

Sędzia Barbara Piwnik, SO w Warszawie, dziś już sędzia w stanie spoczynku, która sądziła w największych procesach gangów, przyznaje, że dwa razy była w składzie, który orzekł dożywocie.

– To były wyjątkowe sprawy – mówi „Rz”. – Kilka razy, kiedy zasiadałam w składzie, zapadł wyrok 25 lat więzienia – wspomina.

Nigdy nie orzekła surowszych warunków do warunkowego przedterminowego zwolnienia przy najsurowszych karach.

– Sąd musi najpierw wziąć pod uwagę, czy ta najsurowsza kara zadziała, a dopiero potem wybiec w przyszłość – mówi.

I dodaje, że były procesy, kiedy od pierwszego dnia publiczność miała już wytypowanego sprawcę zdarzenia, a w trakcie procesu okazywało się, że sytuacja wygląda inaczej.

– Każdemu należy się uczciwy proces – uważa sędzia.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Ochrona danych: kancelarie bywają najsłabszym ogniwem

Według raportu „LegalTech 2023”, ogłoszonego na konferencji pod patronatem „Rzeczpospolitej”, z próbami cyberataku spotkało się 33 proc. badanych. To najwyższy odsetek od czterech lat. Niektóry przestępcy specjalizują się w atakach na firmy prawnicze.

Najczęściej (57 proc.) był to tzw. phishing (czyli podszywanie się przez przestępców pod inną osobę bądź instytucje w celu wyłudzenia danych, haseł dostępu czy pieniędzy). Na drugim miejscu znalazło się rozsyłanie złośliwego oprogramowania (malware) oraz ataki DDOS (atak z setek tysięcy komputerów przejętych zdalnie, w wyniku którego pada serwer np. strony kancelarii).

Podatni na zagrożenie

– Kancelarie prawne powinny zwrócić szczególną uwagę na cyberzagrożenia – mówi adw. Przemysław Barchan, dyrektor Instytutu LegalTech przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. – Mogą bowiem być bardziej niż ich klienci podatne na potencjalne ataki cyberprzestępców, stając się najsłabszym ogniwem systemu bezpieczeństwa informacji klienta.

Dotyczy to szczególnie kancelarii obsługujących podmioty z sektorów regulowanych: firmy te mają liczne obowiązki w zakresie cyberbezpieczeństwa. A kancelarie, poza ogólnym obowiązkiem zachowania tajemnicy zawodowej, nie muszą spełniać żadnych wymagań w zakresie cyberbezpieczeństwa, jak np. podmioty z rynku finansowego. W wielu jednak przypadkach sytuacja może się odwrócić i to kancelaria będzie lepiej zabezpieczona niż klient.

– Najbardziej podatne na ataki są najmniejsze kancelarie, jako że są najsłabiej chronione – mimo że rzadziej padają ofiarą takich ataków – mówi radca prawny Artur Piechocki. – Wynika to przypuszczalnie z mniejszej atrakcyjności dla cyberprzestępców zasobów posiadanych przez mniejsze kancelarie – dodaje.

Potwierdzają to dane z raportu. Wśród kancelarii zatrudniających cztery i więcej osób, obiektem ataku była ponad połowa (53 proc.), podczas gdy w przypadku jednoosobowych działalności prawniczych odsetek ten wynosi 24 proc. Jednocześnie aż 63 proc. z tych kancelarii korzysta z obsługi informatycznej tylko doraźnie (m.in. w przypadku cyberataku). Ogólnie odsetek ten wynosi 38 proc. Z kolei większe firmy prawnicze, co zrozumiałe, częściej korzystają z własnych zasobów kadrowych w tej kwestii (36 proc.).

Nowe technologie – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Warto zgłaszać sprawę

Wspomniany phishing kolportowany bywa przez pocztę e-mail czy SMS-y. Może wyglądać np. jak wiadomość od potencjalnego czy nawet znanego klienta. Nowym trendem jest rozsyłanie takich linków przez social media (np. Facebook czy LinkedIn.)

– Sam padłem ofiarą próby takiego ataku – przyznaje mecenas Barchan. – Po kilku dniach od zagranicznej konferencji dostałem wiadomość od rzekomego jej uczestnika z prośbą o spotkanie w celu omówienia potencjalnej współpracy. Nadawca przesłał mi podejrzanie wyglądający link do aplikacji rezerwacji terminu spotkania. Na moją prośbę o zmianę formy komunikacji zaprzestał dalszego kontaktu. Dlatego zalecam wszystkim zwracanie szczególnej uwagi na otrzymywane linki, tym bardziej jeśli pochodzą od nieznanych nam nadawców – podkreśla.

Uzyskanie dostępu do systemu kancelarii to dopiero wstęp do właściwego ataku. Może on przybierać różne formy – najpopularniejszym jest ransomware – czyli oprogramowanie szyfrujące dostęp do danych – zostanie on przywrócony, jeśli ofiara zapłaci. Coraz częściej jednak przestępcy kopiują także dane ofiary w celu wyłudzenia okupu za powstrzymanie się przed ich upublicznieniem.

Artur Piechocki wskazuje że jeżeli już padło się ofiarą ataku, należy rozważyć sposób komunikacji – z klientem, jak i pracownikami. Lepiej poinformować klientów o ataku i podjętych środkach przeciwdziałania – bo zatajanie takich wiadomości może przynieść większe szkody niż sam atak.

– Klient może po swojej stronie podjąć środki zaradcze. Podstawą jest też zgłoszenie ataku organom ścigania – tłumaczy ekspert.

Niestety, wielu prawników tego nie robi, czy to z obawy o wizerunek kancelarii czy z przekonania, że sprawcy i tak pozostaną nieuchwytni. A to nieprawda – często da się namierzyć i ukarać przestępców.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Jakub Groszkowski zastępca prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych

W ubiegłym roku do Urzędu Ochrony Danych Osobowych wpłynęło prawie 13 tys. zgłoszeń naruszeń ochrony danych osobowych. To prawie o 80 proc. więcej niż np. dwa lata wcześniej. Urząd nie prowadzi jednak dokładnych statystyk zgłaszanych naruszeń z podziałem na ich rodzaje czy metody cyberataku.

UODO odnotowuje, że przyspieszenie cyfryzacji, której głównym czynnikiem była pandemia koronawirusa, sprzyja aktywności cyberprzestępców. Mając na uwadze, jak ważne jest przetwarzanie danych osobowych, także przez samorządy prawnicze, oraz wyzwania, z jakimi w tym kontekście samorządy się mierzą, Urząd Ochrony Danych Osobowych podpisał 5 kwietnia porozumienie o współpracy z Krajową Izbą Radców Prawnych. Strony zobowiązały się do uczestniczenia w projektach związanych z ochroną danych osobowych (m.in. działalność edukacyjna, promocyjna, wydawnicza, organizacyjna np. w postaci przeprowadzania kongresów, seminariów, kursów i szkoleń).

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź