Rządowe dopłaty do kredytu 2 proc. bez PIT
Od 1.7.2023 r. można korzystać z programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. W pierwszym roboczym tygodniu wpłynęło do banków 3 tys. wniosków. A czytelnicy pytają już, czy od rządowych dopłat do kredytów trzeba zapłacić PIT. Odpowiedź brzmi: nie trzeba.
Przypomnijmy, że 2-proc. kredyt to oferta dla osób do 45. roku życia, które nie mają i nie miały mieszkania lub domu. Wyjątek to np. połowa nieruchomości otrzymanej w spadku, w której nie mieszkają. Single mogą się ubiegać maksymalnie o 500 tys. zł. Małżonkowie o 600 tys. zł (kryterium wieku musi spełniać jeden z nich). Pieniądze trzeba wydać na zakup własnego lokum (na rynku pierwotnym bądź wtórnym).
Mniejsze raty w banku
Przez dziesięć lat do rat kredytowych dopłacać będzie państwo. W przykładzie podanym przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii małżeństwo z jednym dzieckiem, które wzięło 550 tys. zł kredytu (na 30 lat, oprocentowanie 8,46), na pierwszej dopłacie skorzysta 2,6 tys. zł (potem wysokość rat i dopłat będzie się zmieniać).
Czy ta korzyść jest opodatkowana? Nie. – W przepisach wprowadzających 2-proc. kredyt znajdziemy też podatkową ulgę. Otóż zgodnie z art. 21 ust. 1 pkt 156a ustawy o PIT (obowiązującym od 1 lipca br.) zwolnione z podatku są dopłaty do rat takiego kredytu – tłumaczy dr Piotr Sekulski, doradca podatkowy w kancelarii Outsourced.pl.
– Gdyby nie to zwolnienie, fiskus mógłby uznać, że otrzymane od państwa wsparcie jest przychodem z tzw. innych źródeł. Tym bardziej że w art. 20 ust. 1 ustawy o PIT, który takie przychody opisuje, są wymienione właśnie m.in. dopłaty. Choć trzeba przyznać, iż w ostatnich latach skarbówka przyjmuje, że jeśli jakieś świadczenie przysługuje całej grupie osób spełniających określone kryteria, to jest neutralne podatkowo. Beneficjent nie uzyskuje bowiem przychodu rozumianego jako indywidualna korzyść majątkowa – wskazuje Piotr Sekulski.
Pokazuje to np. pismo Ministerstwa Finansów w sprawie rozliczenia korzystających z obniżek czynszu najemców. Na stosowanie niższych stawek pozwalają przepisy, a warunki obniżki określane są m.in. przez samorządy. Zmniejszenie stawki następuje więc na podstawie aktów o charakterze generalno-abstrakcyjnym, mogących mieć zastosowanie do wszystkich osób spełniających określone w nich przesłanki. Zastosowanie ulgi na podstawie tych aktów prawnych nie powoduje powstania przychodu w rozumieniu ustawy o PIT – podkreśliło Ministerstwo Finansów.
Czy jest przychód
Podobne rozumowanie Ministerstwo Finansów przedstawiło w sprawie świadczeń przysługujących osobom korzystającym z Karty Dużej Rodziny. Uznało, że jeśli pomoc polegająca na przyznaniu ulg i zniżek jest kierowana do grupy społeczeństwa spełniającej określone kryteria, w tej sytuacji rodzin wielodzietnych, nie można mówić o powstaniu przychodu u beneficjentów.
– Taką argumentację można też próbować zastosować w sprawie dopłat do kredytu 2 proc. I twierdzić, że nie stanowią one w ogóle przychodów. Ustawodawca uznał jednak, że warto wprowadzić specjalne zwolnienie, żeby nie było żadnych wątpliwości – mówi Piotr Sekulski.
Fiskus nie weźmie nic z odsetek i premii
Rządowe wsparcie to nie tylko kredyt 2 proc., ale też specjalne konto mieszkaniowe. Ten, kto będzie na nim oszczędzał i wpłaci pieniądze (od 500 zł do 2 tys. zł miesięcznie) przynajmniej 11 razy w roku, otrzyma premię. W przykładzie podanym przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii pan Jan odkłada 1 tys. zł miesięcznie. Jeśli inflacja wyniesie np. 9,6 proc., otrzyma 624 zł premii. W kolejnym roku już 2,4 tys. zł. A w następnym 5328 zł.
Czy premia będzie opodatkowana? Nie. Zgodnie art. 21 ust. 1 pkt 158 ustawy o PIT jest zwolniona z podatku. Podobnie jak odsetki od zgromadzonych oszczędności. Pan Jan nie zapłaci 19-proc. podatku od oprocentowania – zapewnia ministerstwo.
Konto mieszkaniowe można założyć od 13. do 45. roku życia. Na okres od trzech do dziesięciu lat. Bank nie będzie pobierać od oszczędzającego opłat i prowizji.
Odszkodowanie z tytułu rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron
Stan faktyczny sprawy
L. sp. z o.o. z siedziba w P. (dalej: Spółka) jest producentem odzieży. Spółka w 2003 r. zawarła z osobą fizyczną – panią D.G. (dalej: Pracownik) umowę o pracę na czas nieokreślony, ostatnio na stanowisku General Manager Eastern Europe. W wyniku zmian organizacyjnych ww. stanowisko zostało zlikwidowane, a Spółka nie miała możliwości zaoferowania tej osobie innego stanowiska pracy. W związku z tym powstała konieczność rozwiązania umowy o pracę z Pracownikiem. Rozwiązanie umowy za wypowiedzeniem przez Spółkę było niemożliwe ze względu na fakt, że Pracownik od 1.10.2017 r. (data wejścia w życie przepisów zmieniających wiek emerytalny) korzystał ze szczególnej ochrony na podstawie art. 39 Kodeksu pracy. Spółka podjęła więc negocjacje z Pracownikiem w celu zawarcia porozumienia o rozwiązaniu umowy o pracę. Na mocy ww. porozumienia Pracownik otrzymał odszkodowanie w związku z zakończeniem współpracy ze Spółką oraz z tytułu zaspokojenia wszelkich roszczeń.
Istota sporu
NSA wskazał, że istota sporu dotyczy możliwości zaliczenia do kosztów uzyskania przychodów odszkodowania wypłaconego przez Spółkę Pracownikowi na podstawie zawartego z nim porozumienia, w związku z rozwiązaniem stosunku pracy z Pracownikiem pozostającym w okresie ochronnym ze względu na zbliżające się osiągnięcie wieku emerytalnego. Spółka uznała za właściwe rozwiązać umowę o pracę w związku z dokonanymi zmianami restrukturyzacyjnymi, skutkiem których zlikwidowane zostało stanowisko pracy zajmowane przez będącego w okresie ochronnym przed wypowiedzeniem Pracownika. Wydatki z tytułu odszkodowania były niższe niż potencjalnie należne Pracownikowi wynagrodzenie, w sytuacji jego dalszego zatrudnienia do osiągnięcia wieku emerytalnego i przez okres wypowiedzenia.
Stanowiska Stron
Zdaniem Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (dalej: Organ) Spółce nie przysługuje w tym przypadku prawo do zaliczenia ww. kwoty do kosztów uzyskania przychodów – odszkodowanie to nie spełnia przesłanki celowości (jako kosztu poniesionego w celu osiągnięcia przychodów ze źródła przychodów lub w celu zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodów), określonej w art. 15 ust. 1 ustawy z 15.2.1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2587; dalej: PDOPrU). W skardze kasacyjnej Organ zarzucił naruszenie prawa materialnego, tj. art. 15 ust. 1 PDOPrU.
Stanowisko NSA
W ocenie NSA skarga kasacyjna nie ma usprawiedliwionych podstaw i podlega oddaleniu. Odnosząc się ww. zarzutu NSA wskazał, że kosztami uzyskania przychodów w świetle art. 15 ust. 1 PDOPrU są koszty poniesione w celu osiągnięcia przychodów ze źródła przychodów lub w celu zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodów, z wyjątkiem kosztów wymienionych w art. 16 ust. 1 PDOPrU.
Zdaniem NSA nie budzi wątpliwości, że przedmiotowy wydatek pozostawał w związku z prowadzoną przez Spółkę działalnością gospodarczą. Co więcej, Skarżąca podała przekonujące argumenty wskazujące na jego ekonomiczną racjonalność, co nie zostało przez Organ podważone. Działania podjęte przez Spółkę (i związany z nimi wydatek, polegający na konieczności wypłaty odszkodowania) służyły zmniejszaniu – ujmowanych globalnie – kosztów i wydatków Spółki. Obniżenie kosztów co prawda nie musi przełożyć się na zwiększenie przychodu (nie jest zatem działaniem „w celu osiągnięcia przychodu”), ale za to – przy założeniu niezmienności przychodu – przekłada się na zwiększenie dochodu. Wypłacone odszkodowanie jest niższe niż potencjalnie należne Pracownikowi wynagrodzenie za cały okres zatrudnienia pozostały do osiągnięcia wieku emerytalnego. Stan faktyczny wskazuje na to, że Spółka, podejmując decyzję o rozwiązaniu umowy o pracę na mocy porozumienia i zapłacie odszkodowania, osiągnie dzięki temu więcej korzyści, bowiem uzyska większy w wartościach bezwzględnych dochód, niż dochód, który osiągnęłaby w przypadku, gdyby nadal płaciła wynagrodzenie Pracownikowi. Pozytywna kwalifikacja w zakresie kosztów uzyskania przychodów powinna dotyczyć nie tylko działania zmierzającego do powiększenia przychodów, ale także działania zmierzającego do obniżenia wydatków. Odszkodowanie stanowiło równowartość wynagrodzenia za około 30 miesięcy zatrudnienia, podczas gdy dalsze zatrudnianie Pracownika skutkowałoby koniecznością wypłaty wynagrodzenia przez okres co najmniej 47 miesięcy. Należy uznać, że wypłata odszkodowania stanowiła działanie uzasadnione ekonomicznie, racjonalne i celowe. Wydatek należy postrzegać jako prowadzący do oszczędności, zmniejszenia przyszłych kosztów. Racjonalne jest stanowisko Spółki, że zawarcie porozumienia rozwiązującego umowę o pracę z Pracownikiem pozwoliło obniżyć koszty jej działalności, w przedziale czasowym od dnia rozwiązania umowy o pracę do dnia, do którego umowa ta mogłaby formalnie obowiązywać. Wydatek był zatem celowy dla zachowania źródła przychodu w prawidłowej kondycji, spełniając przesłankę z art. 15 ust. 1 PDOPrU. Ponadto, w realiach niniejszej sprawy – zdaniem NSA – przyjęcie stanowiska Organu prowadziłoby do – paradoksalnego i sprzecznego z celem KP – obciążenia podatnika negatywnymi (na płaszczyźnie kosztów) skutkami płynącymi z tego, że nie rozwiązał stosunku pracy z pracownikiem wówczas, gdy nie rozpoczął się jeszcze okres jego ochrony przed wypowiedzeniem.
Zdaniem NSA należy zgodzić się, iż podejmowane przez przedsiębiorcę działania nie powinny być rozpatrywane w odseparowaniu od całokształtu jego działalności gospodarczej. Poszczególne przedsięwzięcia, jedne bardziej zyskowne, inne mniej lub wręcz deficytowe, składają się na ostateczny finansowo-ekonomiczny wynik podatnika. Działając w warunkach rynkowych podatnik musi podejmować racjonalne z jego punktu widzenia, oparte na ekonomicznych analizach i kalkulacjach, działania zmierzające do uzyskania możliwie największej efektywności ekonomicznej. Działania te mogą również polegać na dokonywaniu określonych oszczędności, zmniejszeniu kosztów i wydatków, minimalizowaniu strat z określonych segmentów działalności, czy też eliminowaniu nieopłacalnych przedsięwzięć. Gdyby podatnik działań takich nie podejmował, mógłby nie sprostać konkurencji, a prowadzona przez niego działalność mogłaby stać się nierentowna i zacząć przynosić straty. Tym samym zagrożone byłoby źródło przychodów, jakim jest prowadzenie działalności gospodarczej w jej całokształcie. W tym sensie, co do zasady, każde tego rodzaju przedsięwzięcie zmierzające do zapobieżenia powstaniu takiej sytuacji, powinno być postrzegane jako prowadzące do zachowania bądź zabezpieczenia źródła przychodów, a związane z tym koszty, jako koszty uzyskania przychodów w rozumieniu art. 15 ust. 1 PDOPrU (uchwała NSA z 25.6.2012 r., II FPS 2/12, Legalis). Należy także przywołać pogląd, iż dopuszczalne jest zakwalifikowanie do kosztów uzyskania przychodów wydatków z tytułu kar umownych i odszkodowań (wyrok NSA z 26.4.2019 r., II FSK 1248/17, Legalis). Odpowiednie odniesienie do realiów rozpatrywanej sprawy znajduje też stanowisko o dopuszczalności zaliczenia do kosztów uzyskania przychodu wypłaconej kwoty wynagrodzenia m.in. z tytułu wcześniejszego rozwiązania umowy najmu budynku w związku z podjętą decyzją o wygaszeniu wydziału produkcyjnego (z uwagi na spadek zamówień realizowanych przez podmiot). Podejmując decyzję o przedterminowym rozwiązaniu umowy najmu hali produkcyjnej z zapleczem socjalnym i placem składowym z powodu likwidacji zakładu w R. kierowała się względami ekonomicznymi – wiedząc, że dalsze utrzymywanie nieruchomości generowałoby koszty, których ponoszenie nie doprowadziłoby do osiągnięcia zakładanych przychodów (wyrok NSA z 12.4.2018 r., II FSK 871/16, Legalis).
W konsekwencji – zdaniem NSA – za w pełni zasadne należy uznać stanowisko Sądu I instancji, że wypłacone przez Spółkę odszkodowanie na rzecz Pracownika w związku z zakończeniem współpracy ze Spółką oraz z tytułu zaspokojenia wszelkich roszczeń Pracownika wobec Spółki stanowi dla niej koszt uzyskania przychodu na podstawie art. 15 ust. 1 PDOPrU.
Komentarz
W treści analizowanego rozstrzygnięcia NSA wypowiedział się na temat kilku kwestii, a mianowicie:
- możliwości rozwiązania umowy o pracę w drodze porozumienia z pracownikiem pozostającym w okresie ochronnym z uwagi na wiek emerytalny;
- konieczności wypłaty ww. pracownikowi odszkodowania z tytułu zakończenia współpracy z pracodawcą;
- zakwalifikowania wydatku pracodawcy poniesionego z tytułu wypłaty ww. odszkodowania do kosztów uzyskania przychodów tego pracodawcy.
NSA dokonując przekrojowej wykładni przepisów wskazał, że rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron z pracownikiem w okresie ochronnym z uwagi na osiągnięcie wieku emerytalnego jest możliwe. Odszkodowanie, którego wysokość ustalona w treści ww. porozumienia jest znacznie niższa niż suma wynagrodzeń miesięcznych należnych pracownikowi za okres, w którym pozostaje on pod ochroną jest racjonalnym działaniem pracodawcy, a wypłacone pracownikowi odszkodowanie należy uznać za wydatek poniesiony w celu zmniejszenia – ujmowanych globalnie – kosztów i wydatków. Tym samym NSA przyznał rację Spółce i Sądowi I instancji.
Mniej papierów dla przedsiębiorców
Rząd przyjął projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ulepszenia środowiska prawnego i instytucjonalnego dla przedsiębiorców. Przygotowało go Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
Zmienią się zasady korzystania z pieczątki, a jej brak już nie przesądzi o niekompletności pisma. Sprawniej przebiegać będą też kontrole w firmach, bo wcześniej przedsiębiorca dostanie listę potrzebnych do niej dokumentów i informacji.
Dzięki możliwości doręczania załączników na nośnikach elektronicznych, liczba dokumentów papierowych zostanie ograniczona.
Propozycje obejmują też odejście od zasady dwuinstancyjności w kilku kolejnych postępowaniach administracyjnych, prowadzonych m.in. na podstawie przepisów ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Działalność nierejestrową będą mogli prowadzić cudzoziemcy z uprawnieniami do tej „regularnej” działalności gospodarczej; wykonujący ją powinni posługiwać się też PESEL w obrocie gospodarczym.
Prostsze stanie się przekazywanie biznesu następcom. Projekt zakłada automatyczne wydłużenie zarządu sukcesyjnego przez sąd oraz ułatwienia w powoływaniu zarządcy sukcesyjnego i usprawnienie jego zadań. Planowane jest ułatwienie sukcesji spółek oraz wykonanie praw z udziałów i akcji.
Obowiązywać ma też zasada, że wprowadzając jeden obowiązek administracyjny, projektodawca postara się zmniejszyć inny.
Etap legislacyjny: trafi do Sejmu
VAT a eksport towarów w łańcuchu
Zgodnie z art. 22 ust. 2 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU), w przypadku gdy te same towary są przedmiotem kolejnych dostaw oraz są wysyłane lub transportowane bezpośrednio od pierwszego dostawcy do ostatniego w kolejności nabywcy, wysyłkę lub transport przyporządkowuje się wyłącznie jednej dostawie. W myśl art. 22 ust. 2a VATU, w przypadku sprzedawanych w łańcuchu dostaw towarów, które są wysyłane lub transportowane z terytorium kraju na terytorium państwa trzeciego przez nabywcę, który dokonuje również ich dostawy, przyjmuje się, że wysyłka lub transport są przyporządkowane dostawie dokonanej do tego nabywcy, chyba że z warunków dostawy wynika, że wysyłkę lub transport towarów należy przyporządkować jego dostawie.
Właściwe przyporządkowanie transakcji VAT w łańcuchu dostaw nie jest prostym zadaniem, w szczególności gdy łańcuch obejmuje transakcje eksportowe (wywóz towarów z Polski poza UE), a podmiotem organizującym transport jest pośrednik. Wówczas ważną rolę odgrywają bowiem warunki transakcji, a pojęcie to nie zostało specjalnie zdefiniowane w przepisach, dlatego podatnicy nadal występują do Dyrektora KIS z wnioskami o wydanie interpretacji indywidualnych. Niestety, obraz wyłaniający się z praktyki podatkowej nie zawsze jest spójny i konsekwentny.
Czego dotyczyła sprawa?
Podatnik prowadzi działalność gospodarczą w zakresie produkcji i sprzedaży mebli. Planuje on rozpoczęcie sprzedaży towarów w łańcuchowym schemacie sprzedaży. Łańcuch dostaw będzie wyglądał następująco: podatnik „A” sprzeda towary do kontrahenta „B” z Niemiec (warunki ExW). Ten zaś odsprzeda towary kontrahentowi „C” z siedzibą poza terytorium UE (warunki CIF). Towary będą transportowane bezpośrednio od podatnika do podmiotu „C” na terytorium państwa trzeciego. Towary będą załadowywane na statek w porcie w Polsce albo w porcie w innym państwie członkowskim UE, skąd będą transportowane do portu w państwie trzecim. Podmiot „B” będzie zlecał organizację transportu podmiotowi powiązanemu, który następnie będzie zamawiał całościową usługę transportową u zewnętrznego spedytora. Usługa transportowa będzie obejmowała dostawę kontenera do zakładu produkcyjnego podatnika, transport drogowy kontenera do portu, załadunek kontenera na statek oraz transport morski do portu w państwie trzecim.
Co ważne, podmiot „B” będzie zlecał i ponosił koszty usługi transportowej na całym odcinku do portu w państwie trzecim. Od momentu rozpoczęcia transportu do chwili wywozu poza terytorium Unii Europejskiej nie wystąpią przerwy niezwiązane bezpośrednio z organizacją transportu do miejsca docelowego. Towar zostanie załadowany na kontener w zakładzie produkcyjnym, a kontener zostanie zaplombowany. Po zaplombowaniu kontenera nie będzie on ponownie otwierany, a znajdujące się w nim towary nie będą przepakowywane lub modyfikowane.
Podatnik będzie wykupował i dostarczał podmiotowi „B” ubezpieczenie pokrywające ewentualne straty wynikłe na skutek utraty lub uszkodzenia towarów podczas przewozu. Towary będą zgłaszane do odprawy celnej przez agencję celną działającą w imieniu podmiotu „B”. Ale to podatnik będzie posiadał dokumenty potwierdzające wywóz towarów poza terytorium Unii Europejskiej, z którego będzie wynikała tożsamość towaru będącego przedmiotem dostawy i wywozu. Z tego względu podatnik postanowił potwierdzić, czy sprzedaż towarów według ww. schematu będzie stanowiła dostawę ruchomą w ramach transakcji łańcuchowej, a w konsekwencji będzie stanowiła eksport pośredni, do którego ma zastosowanie stawka 0% VAT.
Stanowisko Organu
Dyrektor KIS wydał w sprawie interpretację indywidualną z 4.5.2023 r., 0112-KDIL1-3.4012.69.2023.2.MR, Legalis. Organ uznał, że opisany model sprzedaży będzie stanowić transakcję łańcuchową. Towary będą transportowane bezpośrednio od podatnika do podmiotu „C” z terytorium Polski na terytorium państwa trzeciego. Przeniesienie prawa do rozporządzania jak właściciel będzie miało miejsce w momencie wydania ich spedytorowi w zakładzie produkcyjnym, a więc w Polsce, natomiast ryzyko związane z towarem przejdzie z podmiotu „B” na Podmiot „C” w momencie załadowania towarów na statek (a więc w Polsce lub w innym kraju UE).
Zdaniem fiskusa transport towarów należy przyporządkować pierwszej transakcji, tj. dostawie realizowanej przez podatnika na rzecz podmiotu „B”, gdyż w wyniku tej transakcji towar będzie transportowany z terytorium kraju poza terytorium UE, natomiast podmiotem organizującym transport jest podmiot „B”, będący drugim w kolejności podmiotem w łańcuchu dostaw. Tym samym dostawa dokonana przez podatnika na rzecz „B” stanowi transakcję „ruchomą” w ramach transakcji łańcuchowej, której przypisany jest ten transport – zgodnie z art. 22 ust. 2a VATU. Podatnik powinien jednak pamiętać o posiadaniu odpowiednich dowodów potwierdzających wywóz towarów poza UE.
Komentarz
Z art. 22 ust. 2a VATU wynika, że w przypadku gdy drugi z podmiotów biorących udział w transakcji łańcuchowej organizuje transport towarów, transport ten jest przyporządkowany dostawie dokonanej dla tego nabywcy (dostawa ruchoma), ale zawsze i wszędzie należy w takim przypadku analizować warunki transakcji. Jeżeli z przeprowadzonej analizy warunków dostawy wyniknie, że wysyłkę należy przyporządkować dostawie dokonywanej przez drugi w kolejności podmiot, to dostawę ruchomą bezwzględnie należy przypisać jego dostawie. Wówczas wyłączona jest możliwość przyporządkowania wysyłki dla dostawy dokonywanej na rzecz tego nabywcy.
Wydając omawianą interpretację, fiskus podjął nawet pewną próbę zdefiniowania warunków dostawy. Jego zdaniem należy przez nie rozumieć w szczególności warunki (okoliczności), wedle których dochodzi do przeniesienia pomiędzy stronami prawa do rozporządzenia towarem jak właściciel. Niebagatelną rolę odgrywają w tym wypadku reguły Incoterms, zwłaszcza w relacji między przedostatnim i ostatnim uczestnikiem łańcucha. Fiskus trafnie zauważa, że w tym wypadku ryzyko związane z towarem przechodzi z „B” na „C” w momencie załadowania towarów na statek, a więc w Polsce lub w innym kraju UE. Niestety, nie wyciąga w tym wypadku trafnych wniosków, co taka konstatacja oznacza. Zgodnie z dominującym do tej pory poglądem w takim przypadku „ruchomą” powinna być transakcja dokonywana między „B” i „C”. To z nią wiąże się bowiem wysyłka lub transport towarów na odcinku transgranicznym (a nawet pozaunijnym). Efektem takiego podejścia powinno być uznanie, że transakcja dokonywana przez podatnika jest „nieruchomą” transakcją krajową. Przyjęło się bowiem, że domniemanie z art. 22 ust. 2a VATU w przypadku organizacji transportu przez pośrednika wymaga, aby ów pośrednik sprzedawał towary na warunkach Incoterms D (a więc przenosił prawo do rozporządzania towarami jak właściciel poza UE).
Podatnik otrzymał taką interpretację, jaką chciał. Ucieszyła ona pewnie i pozostałych uczestników łańcucha dostaw (np. pośrednika, który nie musi rejestrować się na VAT w Polsce ani płacić VAT w cenie). Wszyscy są szczęśliwi, ale niesmak jednak pozostał. Organ całkowicie odstąpił bowiem od rozważań na temat warunków dostawy, nie siląc się na jakąkolwiek analizę tego pojęcia. W zamian za to podatnik otrzymał obszerny, ale też nieproszony wywód o roli potwierdzenia IE-599 w stosowaniu 0% stawki VAT przy eksporcie. Niby niejednolita praktyka podatkowa jakoś nas bardzo nie dziwi, ale zjawisko to ma jednak w sobie element błędnego koła. Podatnicy nie mogą opierać się o „utrwaloną praktykę” (cudzysłów nieprzypadkowy) – bo jej nie ma. Rozwiązaniem jest występowanie z wnioskami o własną interpretację indywidualną. Tu jednak trudno przewidzieć rozstrzygnięcie. I tak oto praktyka staje się jeszcze bardziej niejednolita.
Inna sprawa, że w przypadku transakcji łańcuchowych w VAT często wydaje się, że podatnicy mają szanse dostać od fiskusa to, czego oczekują. Tematyka ta jest bowiem trudna, nie tylko dla przedsiębiorców oraz ich zespołów księgowych. Szukając pozytywów – cieszy jedynie konsekwencja fiskusa w przyznawaniu, że mamy do czynienia z jednolitą transakcją eksportową (wywozową) nawet w przypadku transportu intermodalnego – gdy załadunek na statek ma miejsce w porcie na terytorium innego kraju UE.
Nowe uproszczenia w podatkach
Ograniczenie biurokratycznych obowiązków ma ten skutek, że zmniejszają się koszty prowadzenia biznesu i prostsze staje się życie obywateli. Takie jest uzasadnienie przepisów przygotowanych przez sejmową Komisję do spraw Deregulacji. Są w nich też zmiany podatkowe.
Pierwsza to uproszczenie spraw załatwianych u notariusza. Z ustawy o podatku od spadków i darowizn wynika, że przy umowie sprzedaży niektórych rzeczy bądź praw, która jest zawierana w formie aktu notarialnego, potrzebne jest zaświadczenie z urzędu skarbowego. Przykładowo potwierdzające, że nabycie nieruchomości w darowiźnie było zwolnione z podatku.
Fiskus już wie
Tego obowiązku nie będzie, jeśli zbywane rzeczy lub prawa zostały nabyte na podstawie umowy zawartej w formie aktu notarialnego. Skarbówka o takich umowach wie, bo notariusze przekazują jej informacje. Zbędne jest więc angażowanie czasu obywateli do wyciągania z urzędów dodatkowego zaświadczenia.
Druga zmiana to podatek od nieruchomości przy umowie leasingu (czyli ustawa o podatkach i opłatach lokalnych). Z projektu wynika, że zobowiązany do jego uiszczenia będzie leasingobiorca. Obecnie jest leasingodawca i powoduje to wiele problemów praktycznych, np. w razie sporu z fiskusem. Pełną wiedzę o stanie nieruchomości i o tym, jaki ma wpływ na aspekty podatkowe, posiada bowiem korzystający. Ponieważ danina jest przerzucana na niego przez właściciela, leasingobiorcy zależy, żeby była jak najniższa. Z kolei leasingodawca chce uniknąć konfliktu ze skarbówką i godzi się na jej propozycje.
Interesy stron umowy są więc sprzeczne. Dlatego lepiej będzie, jeśli podatnikiem zostanie leasingobiorca – twierdzą autorzy projektu. To on będzie deklarował podstawę opodatkowania i polemizował z fiskusem.
Projekt upraszcza też zasady składania informacji o nieruchomościach. Poza tym zwalnia z podatku schrony oraz ukrycia wpisane do urzędowej ewidencji (z wyjątkiem zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej).
Kolejna zmiana dotyczy ustawy o zasadach ewidencji i identyfikacji podatników i płatników. Jej celem jest jednoznaczne określenie, że identyfikatorem podatkowym dla osoby prowadzącej tzw. działalność nieewidencjonowaną jest PESEL. Może też oczywiście wystąpić o NIP.
Nowelizacja podnosi limit przychodów dla ryczałtowców. W tej formie będą mogli się rozliczać przedsiębiorcy, którzy mają do 3 mln euro rocznie (obecnie 2 mln euro). Autorzy projektu wskazują, że podniesienie limitu daje szansę na stosowanie tej uproszczonej formy rozliczeń szerszej grupie przedsiębiorców.
UE już się nie sprzeciwi
W ustawie deregulacyjnej znajdziemy też obniżkę stawki VAT z 23 do 5 proc. na odzież i obuwie dziecięce. W związku ze zmianami unijnych przepisów nie będzie to już kwestionowane przez organy Unii Europejskiej – zapewniają autorzy projektu.
Projekt został wniesiony do Sejmu i skierowany do konsultacji. Ustawa ma wejść w życie po upływie 14 dni od ogłoszenia. Część podatkowych zmian jest jednak zaplanowana dopiero na 2024 r.
Przypomnijmy, że większość przepisów poprzedniej ustawy deregulacyjnej obowiązuje od 12 maja.
Etap legislacyjny: przed pierwszym czytaniem w Sejmie
Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy, partner w kancelarii Chojnacka & Łagowski
Projekt kolejnej ustawy deregulacyjnej to zbiór różnych, niepowiązanych ze sobą propozycji. W podatkach nie jest to wielka rewolucja, bardziej punktowe naprawianie mankamentów. Dobrze, że w końcu mamy konkret w sprawie obniżki VAT z 23 do 5 proc. na dziecięce ubrania i obuwie. Unia dała zielone światło już ponad rok temu i nie ma powodów, żeby zwlekać. Przydadzą się uproszczenia w podatku od spadków i darowizn oraz od nieruchomości. Dobrą zmianą jest też zwiększenie limitu przychodów dla ryczałtowców. Choć akurat nie to jest ostatnio ich głównym problemem. Największy kłopot mają z ustaleniem stawki podatku. Muszą występować o klasyfikację do urzędu statystycznego, a potem o interpretację do fiskusa. Trwa to ponad rok, a i tak nie ma gwarancji, że rozliczenie jest prawidłowe. Jeśli ustawodawca chce upraszczać, to powinien się przede wszystkim pochylić nad tą sprawą.
Konsument może nie płacić za wykonaną usługę
Stan faktyczny
W RFN przedsiębiorca zawarł z HJ (konsument) ustnie poza lokalem przedsiębiorstwa umowę o świadczenie usług w zakresie renowacji instalacji elektrycznej w jego domu. Przy czym ten przedsiębiorca nie poinformował HJ o jego prawie do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni. Po wykonaniu umowy przedsiębiorca wystawił na rzecz HJ fakturę za przeprowadzone prace, której HJ nie opłacił.
Następnie przedsiębiorca ten dokonał cesji wszystkich swoich praw z tej umowy na DC.
Wobec złożenia przez HJ oświadczenia o odstąpieniu od owej umowy DC wytoczyła przed sądem powództwo o zapłatę za usługę wykonaną na rzecz HJ. DC podniosła, że pomimo odstąpienia przez HJ od umowy cedent ma prawo do tej zapłaty. Natomiast HJ wskazał, że skoro cedent nie poinformował go o przysługującym mu prawie do odstąpienia od umowy, DC nie ma prawa dochodzić zapłaty ceny usługi wykonanej na podstawie tej umowy.
Sąd odsyłający stanął na stanowisku, że rozstrzygnięcie sporu zależy od wykładni art. 14 ust. 5 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/83/UE z 25.10.2011 r. w sprawie praw konsumentów, zmieniającej dyrektywę Rady 93/13/EWG i dyrektywę 1999/44/WE Parlamentu Europejskiego i Rady oraz uchylającej dyrektywę Rady 85/577/EWG i dyrektywę 97/7/WE Parlamentu Europejskiego i Rady (Dz.Urz. UE L z 2011 r. Nr 304, s. 64).
Prawo do odstąpienia od umowy
Zgodnie z art. 14 ust. 5 dyrektywy 2011/83/UE konsument, który korzysta z przysługującego mu prawa do odstąpienia od „umowy zawieranej poza lokalem przedsiębiorstwa” w rozumieniu art. 2 pkt. 8 w zw. z art. 2 pkt. 1 i 2 dyrektywy 2011/83/UE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności z tytułu wykonania tego prawa, z zastrzeżeniem odmiennych przepisów art. 13 ust. 2 i art. 14 dyrektywy 2011/83/UE. Na mocy art. 14 ust. 3 dyrektywy 2011/83/UE konsument, który wykonuje prawo do odstąpienia od umowy – po zgłoszeniu względem zainteresowanego przedsiębiorcy żądania wykonania umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa – w trakcie wynoszącego 14 dni okresu na odstąpienie od niej (przewidzianego w art. 9 dyrektywy 2011/83/UE), powinien zapłacić temu przedsiębiorcy kwotę, która jest proporcjonalna do zakresu świadczeń spełnionych do chwili, w której konsument poinformował przedsiębiorcę o skorzystaniu z prawa do odstąpienia od umowy, względem ogółu świadczeń przewidzianych na podstawie tej umowy. Jednakże TSUE wskazał, że art. 14 ust. 3 dyrektywy 2011/83/UE powinien być interpretowany w związku z art. 14 ust. 4 lit. a) ppkt (i) dyrektywy 2011/83/UE. Wynika z tego, że jeżeli przedsiębiorca przed tym, jak związał się on umową zawartą poza lokalem przedsiębiorstwa, nie przekazał konsumentowi informacji, o których mowa w art. 6 ust. 1 lit. h) lub art. 6 ust. 1 lit. j) dyrektywy 2011/83/UE, ten konsument nie jest winny jakiejkolwiek zapłaty za wykonane na jego rzecz usługi, w całości lub w części, w trakcie okresu na odstąpienie. Informacje wskazane w art. 6 ust. 1 lit. h) lub art. 6 ust. 1 lit. j) dyrektywy 2011/83/UE dotyczą po pierwsze, warunków, terminów oraz procedur korzystania z prawa do odstąpienia od umowy, a po drugie – obowiązku zapłaty przez tego konsumenta kwoty, o której mowa w owym art. 14 ust. 3 dyrektywy 2011/83/UE. Ponadto, uchybienie obowiązkowi przekazania informacji, o których mowa w art. 6 ust. 1 lit. h) dyrektywy 2011/83/UE, zgodnie z art. 10 ust. dyrektywy 2011/83/UE skutkuje przedłużeniem o 12 miesięcy pierwotnego okresu na odstąpienie od umowy, liczonym od końca tego pierwotnego okresu.
Prawo do odstąpienia od umowy, o którym mowa w art. 14 ust. 5 dyrektywy 2011/83/UE, ma na celu ochronę konsumenta w szczególnej sytuacji zawierania umowy poza lokalem przedsiębiorstwa. W tej sytuacji, jak przypomina motyw 21 dyrektywy 2011/83/UE, konsument może być narażony na potencjalną presję psychologiczną lub na element zaskoczenia, niezależnie od tego, czy wizyta przedsiębiorcy była przez konsumenta zamówiona, czy też nie. Zdaniem TSUE udzielenie przed zawarciem umowy informacji o tym prawie do odstąpienia od umowy ma dla takiego konsumenta zasadnicze znaczenie i pozwala mu na podjęcie świadomej decyzji co do tego, czy związać się taką umową (wyrok TSUE z 23.1.2019 r., Walbusch Walter Busch, C-430/17, Legalis, pkt 45, 46). Wynika z tego, że w sytuacji gdy przed zawarciem umowy zawieranej poza lokalem przedsiębiorstwa, w rozumieniu art. 2 pkt 8 dyrektywy 2011/83, przedsiębiorca nie przekazuje konsumentowi informacji, o których mowa w art. 6 ust. 1 lit. h) lub art. 6 ust. 1 lit. j) dyrektywy 2011/83/UE, a ten konsument korzysta z przysługującego mu prawa do odstąpienia od umowy, przepisy art. 14 ust. 4 lit. a) ppkt (i) dyrektywy 2011/83/UE w zw. z art. 14 ust. 5 dyrektywy 2011/83/UE zwalniają owego konsumenta z wszelkiego obowiązku zapłacenia temu przedsiębiorcy ceny usługi wykonanej przez przedsiębiorcę w trakcie okresu na odstąpienie.
Wysoki poziom ochrony konsumentów
Zgodnie z art. 1 dyrektywy 2011/83/UE ma ona na celu zapewnienie wysokiego poziomu ochrony konsumentów, zagwarantowanej w art. 169 TFUE i w art. 38 KPP (wyrok TSUE z 10.7.2019 r., Amazon EU, C-649/17, Legalis, pkt 39). Aby osiągnąć ten cel, dyrektywa 2011/83/UE przeprowadza całkowitą harmonizację niektórych istotnych aspektów umów zawieranych pomiędzy konsumentami a przedsiębiorcami (wyrok TSUE z 13.9.2018 r., Starman, C-332/17, Legalis, pkt 27). W tym kontekście art. 4 dyrektywy 2011/83/UE zakazuje państwom członkowskim utrzymywania w mocy lub wprowadzania w ich prawie krajowym przepisów odbiegających poziomem ochrony konsumentów od przepisów ustanowionych w tym zakresie przez ową dyrektywę, z zastrzeżeniem jej odmiennych przepisów. W ocenie TSUE cel realizowany przez dyrektywę 2011/83/UE nie zostałby osiągnięty, gdyby art. 14 ust. 5 dyrektywy 2011/83/UE należało interpretować w ten sposób, że zezwala ona na odstąpienie od stosowania przepisów jej art. 9 ust. 1 i art. 14 ust. 4 lit. a) ppkt (i) dyrektywy 2011/83/UE. W konsekwencji takiego odstąpienia konsument, w wyniku odstąpienia od umowy o świadczenie usług zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa, mógłby ponieść koszty, które nie są wyraźnie przewidziane w samej dyrektywie.
Trybunał stwierdził, że powyższe stanowisko jest spójne z zasadniczym znaczeniem, jakie dyrektywa 2011/83/UE przywiązuje do udzielanych przed zawarciem umowy informacji dotyczących prawa do odstąpienia od umów zawieranych poza lokalem przedsiębiorstwa. Wobec powyższego TSUE uznał, że celem uniknięcia takich kosztów DC nie może skutecznie powoływać się na zasadę proporcjonalności sankcji wyrażoną w motywie 57 dyrektywy 2011/83/UE.
Na marginesie TSUE wskazał, że powyższe stwierdzenia pozostają bez uszczerbku dla możliwości przewidzianej potencjalnie w prawie krajowym, aby DC, której nie można uznać za odpowiedzialną za brak udzielenia HJ informacji o przysługującym mu prawie do odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa, wystąpiła z roszczeniem regresowym przeciwko przedsiębiorcy, który scedował na nią wszystkie swoje prawa z tej umowy (wyrok TSUE z 17.10.2019 r., Comida paralela 12, C-579/18, Legalis, pkt 44).
Reasumując, Trybunał orzekł, że art. 14 ust. 4 lit. a) ppkt (i) dyrektywy 2011/83/UE w zw. z art. 14 ust. 5 dyrektywy 2011/83/UE należy interpretować w ten sposób, iż zwalnia on całkowicie konsumenta z obowiązku zapłaty za usługi wykonane na podstawie umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa, w sytuacji gdy zainteresowany przedsiębiorca nie przekazał temu konsumentowi informacji, o których mowa w art. 14 ust. 4 lit. a) ppkt (i) dyrektywy 2011/83/UE, a ów konsument skorzystał z prawa do odstąpienia od umowy po tym, jak ta umowa została wykonana.
Komentarz
W niniejszym wyroku TSUE dokonał wykładni przepisów art. 14 ust. 4 lit. a) ppkt (i) dyrektywy 2011/83/UE w zw. z art. 14 ust. 5 dyrektywy 2011/83/UE, dotyczących braku ponoszenia kosztów przez konsumenta w przypadku odstąpienia przez niego od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa, gdy przedsiębiorca nie dostarczył mu informacji, zgodnie z art. 6 ust. 1 lit. h) lub art. 6 ust. 1 lit. j) dyrektywy 2011/83/UE. Z niniejszego wyroku wynika, że w przypadku odstąpienia przez konsumenta od umowy o roboty budowlane, która została zawarta poza lokalem przedsiębiorstwa, które to odstąpienie miało miejsce dopiero po całkowitym spełnieniu świadczeń przez przedsiębiorcę, temu przedsiębiorcy nie przysługuje odszkodowanie. Zatem jeżeli dany przedsiębiorca nie udzielił konsumentowi ww. informacji, ten przedsiębiorca musi wziąć na siebie koszty, które w związku z wykonywaniem umowy o świadczenie usług zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa poniósł w trakcie okresu, w którym ten konsument mógł od niej odstąpić, zgodnie z art. 9 ust. 1 dyrektywy 2011/83/UE. Dotyczy to również sytuacji, w której zamawiający uzyskał przysporzenie majątkowe w wyniku wykonania robót budowlanych przez przedsiębiorcę.
Zgodnie z powyższa wykładnią TSUE powinny być interpretowane prawa i obowiązki przedsiębiorcy i konsumenta na gruncie przepisów ustawy z 30.5.2014 r. o prawach konsumenta (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 287; dalej: PrKonsU), w przypadku gdy przedsiębiorca nie dopełnił obowiązku poinformowania konsumenta o sposobie i terminie wykonania prawa odstąpienia od umowy, na podstawie art. 27 PrKonsU (zob. art. 12 ust. 1 pkt 9 PrKonsU).
Konta w portalu sądowym mają być obowiązkowe
W Sejmie trwają prace nad kolejną reformą procedury karnej i cywilnej. Wprowadza ona m.in. doręczenia elektroniczne na stałe. Dotychczas działały tylko na podstawie specustawy covidowej – i zgodnie z nią mają działać jeszcze rok. Projekt przewiduje także obowiązkowe konta w portalu informacyjnym sądów dla adwokatów i radców prawnych oraz innych profesjonalnych uczestników postępowania (prokuratorów, rzeczników patentowych, radców prokuratorii generalnej itp.).
Marchewka i kij
Sędzia Wojciech Łukowski, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu i zastępca koordynatora krajowego ds. informatyzacji sądów powszechnych, wskazuje, że najważniejszą zmianą będzie możliwość wysyłania przez portal także pism procesowych, a więc pochodzących od stron (jeśli sąd ma je w formie elektronicznej). Dotychczas nie było do tego podstawy prawnej, choć w niektórych sądach były dobrą praktyką. I przywołuje niedawną sprawę, w której z nich skorzystano.
– 60 oskarżonych, każdy ma obrońcę, do wszystkich idą uzasadnienia na 200 stron. I od dwóch trzecich obrońców przesyłki wróciły nieodebrane, bo przeczytali w portalu. Ale ich apelacje wpłynęły – dodaje sędzia.
I wskazuje, że zarówno adwokaci, jak i radcowie prawni chcą wspomnianych zmian dotyczących doręczeń.
Co jednak z tymi, którzy nie będą chcieli (lub potrafili) założyć konta w portalu informacyjnym sądów?
– Jeśli będzie to obowiązkowe, a jakiś radca tego konta nie założy, to naruszy prawo i swoje obowiązki zawodowe. Ale przede wszystkim zaszkodzi sobie i klientom, więc myślę, że może być to podstawa odpowiedzialności dyscyplinarnej – mówi mec. Gerard Dźwigała, główny rzecznik dyscyplinarny Krajowej Rady Radców Prawnych.
Z drugiej strony dr hab. Tomasz Scheffler, dziekan OIRP we Wrocławiu oraz wiceszef Ośrodka Badań, Studiów i Legislacji KIRP, zapewnia, że izby radcowskie pomogą radcom w zakładaniu kont. Zresztą robiły to już wcześniej, przy okazji specustawy.
– Dzięki współpracy z sądami otrzymaliśmy informację o osobach, które nie miały tych kont, i pomagaliśmy im, jeśli miały jakiekolwiek problemy – mówi mec. Scheffler. – Jeśli nowe przepisy zostaną uchwalone, a wszystko na to wskazuje, będziemy to kontynuować, tak by nie zostawić żadnego radcy prawnego bez wsparcia. Bo od tego jest samorząd – podsumowuje.
Obawy pozostają
Mikołaj Śniatała z Instytutu LegalTech przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, który prowadził szkolenia dla adwokatów, mówi, że choć przepisy specustawy były dla nich zaskoczeniem, to większość oswoiła się już z komunikacją elektroniczną.
– Nadal pojawiają się wątpliwości i obawy przed kolejnymi zmianami, ale ma je już zdecydowanie mniejsza grupa – przyznaje mec. Śniatała.
I dodaje, że dla „adwokatów starszej daty” do obsługi portalu informacyjnego wyznaczana była zwykle ta sama osoba, co do obsługi poczty e-mail, np. sekretarka.
– Problem mógł się pojawić, gdy zapoznano się z pismem w portalu ze skutkiem doręczenia, mogło to prowadzić do nieświadomego rozpoczęcia biegu terminu procesowego – tłumaczy prawnik. – Pełnomocnicy musieli więc uczulić personel kancelarii, albo jednak się przemóc do samodzielnej obsługi systemu.
Z kolei dyrektor instytutu LegalTech adw. Przemysław Barchan wskazuje na inne obawy związane z proponowaną zmianą, a dotyczące zachowania tajemnicy zawodowej (w tym obrończej) tak przesyłanej korespondencji.
– Wyznaczonym operatorem jest Poczta Polska SA, która jest spółką Skarbu Państwa, a więc pozostaje pod kontrolą władzy wykonawczej – tłumaczy mec. Barchan. – Obawy budzi również m.in. limit pojemności pojedynczej wiadomości z załącznikami czy planowana pojemność skrzynek dla podmiotów niepublicznych (3 GB), która wydaje się za mała w kancelariach obsługujących duże ilości spraw sądowych i administracyjnych – dodaje.
Obowiązek posiadania konta w portalu mają też biegli sądowi. Wielu z nich również jest starszej daty – a nie mają ustawowego samorządu, który mógłby im pomóc.
Sam brak konta w systemie trudno rozpatrywać w kategorii deliktu dyscyplinarnego, ale będzie mógł spowodować problemy procesowe (z doręczeniami). A jeśli adwokat przez to uchybi swoim powinnościom procesowym oraz zawodowym i wpłynie to negatywnie na sytuację klienta, to można mówić o przewinieniu dyscyplinarnym. Każdy adwokat może liczyć na pomoc samorządu, jeżeli będzie miał problem z założeniem konta w portalu. Jesteśmy otwarci i gotowi na doręczenia elektroniczne. Patrzymy na tę zmianę pozytywnie, ponieważ usprawnia bieg postępowań sądowych. Obecnie także bardzo mocno inwestujemy w budowanie kompetencji cyfrowych adwokatów i aplikantów adwokackich, m.in. poprzez dostarczanie narzędzi do cyfrowego prowadzenia praktyki adwokackiej. Uważam też, że najwyższy czas na wprowadzenie doręczeń dwustronnych, ale niestety ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości nie ma takiej propozycji.
0% VAT na darowizny dla Ukrainy na dłużej
Zgodnie z art. 7 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU) przez odpłatną dostawę towarów rozumie się przeniesienie prawa do rozporządzania towarami jak właściciel. Z kolei zgodnie z art. 8 ust. 1 VATU przez odpłatne świadczenie usług rozumie się każde świadczenie na rzecz osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, które nie stanowi dostawy towarów. Również nieodpłatna dostawa towarów lub nieodpłatne świadczenie usług mogą podlegać opodatkowaniu VAT. W przypadku towarów zasada ta obowiązuje o tyle, o ile podatnikowi dokonującemu darowizny przysługiwało, w całości lub w części, prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego z tytułu nabycia, importu lub wytworzenia tych towarów lub ich części składowych (art. 7 ust. 2 VATU). Nieodpłatne świadczenie usług podlega opodatkowaniu, jeśli służy do celów innych niż działalność gospodarcza podatnika (art. 8 ust. 2 VATU).
Zasada jest więc względnie prosta. Odliczenie podatku naliczonego od nabytego towaru lub usługi z zasady powinno oznaczać konieczność naliczenia podatku na nieodpłatnym wydaniu: co do zasady, bo zdarzają się nadzwyczajne sytuacje, w których sytuacja podatników kształtowana jest korzystniej. Można odliczać VAT naliczony, jednocześnie bez konieczności naliczania podatku należnego na nieodpłatnej czynności. Z uwagi na ograniczenia systemu VAT efekt tego rodzaju osiąga się najczęściej poprzez opodatkowanie nieodpłatnych czynności stawką 0% VAT. Tego rodzaju konstrukcja wykorzystywana jest właśnie w nadzwyczajnych okolicznościach. Tak było dla darowizn na wybrane cele związane z walką z COVID-19 (np. wyroby medyczne czy komputery dla placówek oświatowych). Tak jest też, niestety, w związku z sytuacją wojenną na Ukrainie.
Zgodnie z § 11 rozporządzenia Ministra Finansów z 2.12.2022 r. w sprawie obniżonych stawek podatku od towarów i usług w roku 2023 (Dz.U. z 2022 r. poz. 2495; dalej: WarObnVATR23) obniżoną do wysokości 0% stawkę podatku stosuje się do nieodpłatnej dostawy towarów i nieodpłatnego świadczenia usług na cele związane z pomocą ofiarom skutków działań wojennych na terytorium Ukrainy. Warunkiem jest dokonywanie tych czynności bezpośrednio na rzecz Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, podmiotów leczniczych w rozumieniu art. 4 ust. 1 ustawy z 15.4.2011 r. o działalności leczniczej (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 991) oraz jednostek samorządu terytorialnego. Niezbędne jest także zawarcie pisemnej umowy między podatnikiem a ww. instytucją, z której wynika, że dostarczane towary lub świadczone usługi będą wykorzystane na cele związane z pomocą ofiarom skutków działań wojennych na terytorium Ukrainy. Problem w tym, że ww. preferencja obowiązywała jedynie do 30.6.2023 r.
Przedłużenie stosowania 0% stawki VAT
Mając na względzie przedłużającą się inwazję Rosji na Ukrainę oraz dużą liczbę uchodźców przebywających w naszym kraju, zdaniem resortu finansów uzasadnione jest przedłużenie do 31.12.2023 r. obowiązywania stawki 0% dla wszelkiego rodzaju świadczeń, które mogą się okazać niezbędne do wsparcia pokrzywdzonych w tym konflikcie, dokonywanych na rzecz wskazanych w rozporządzeniu podmiotów. Pozostałe warunki stosowania preferencji pozostaną niezmienione.
Przewidziane rozwiązanie ma charakter czasowy, stawka VAT w wysokości 0% dla wskazanych transakcji będzie mogła być stosowana do 31.12.2023 r. Oby nie było potrzeby dalszego jej wydłużania. Ale to temat na zupełnie inną historię (formalnie Minister Finansów oczywiście będzie mógł ten termin przedłużać). Obecnie projekt rozporządzenia Ministra Finansów zmieniającego rozporządzenie w sprawie obniżonych stawek podatku od towarów i usług w 2023 roku (nr z wykazu: 738) jest na etapie opiniowania.
Komentarz
W związku z agresją Rosji i inwazją jej wojsk na terytorium Ukrainy oraz skutkami takiej sytuacji dla całego społeczeństwa ukraińskiego, w tym wobec rzeszy uchodźców z Ukrainy w naszym kraju, a jednocześnie szerokim zakresem pomocy oferowanej ofiarom tego konfliktu zbrojnego przez Polaków i podmioty prowadzące działalność gospodarczą, wprowadzono rozwiązanie o charakterze wspierającym działania podejmowane w ww. obszarze. Projekt jest związany z zaistniałą bardzo trudną sytuacją, która jest wynikiem niespodziewanych zdarzeń, dlatego zawarte w nim niestandardowe rozwiązania nie znajdują wprawdzie uzasadnienia w prawie Unii Europejskiej, ale mają one charakter czasowy i wyjątkowy.
Musimy jednak pamiętać, aby organy podatkowe podchodziły do ww. rozwiązań z wyrozumiałością. Pamiętamy np. o interpretacji indywidualnej Dyrektora KIS z 19.8.2020 r., 0113-KDIPT1-1.4012.461.2020.4.MSU, Legalis. Tam podatnik nabył sprzęt pożarniczy celem podarowania go Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. Zdaniem fiskusa, w momencie zakupu podatnik wiedział, że towary te zostaną od razu przeznaczone w celu obdarowania dzielnych strażaków. Oznacza to, że sprzęt pożarniczy nie został zakupiony na cele związane z prowadzoną działalnością gospodarczą, więc podatnikowi nie przysługiwało odliczenie podatku naliczonego, nie musiał też w konsekwencji opodatkować VAT darowizny. Ale mija się to z celem opisywanej preferencji.
Stosowanie omawianych przepisów w sposób dosłowny oznacza, że ze stawki 0% VAT skorzystają jedynie podatnicy dokonujący darowizn i nieodpłatnych świadczeń związanych z ich działalnością opodatkowaną, a więc nabytych na potrzeby własnego biznesu, a dopiero później przekazanych stosownej instytucji.
Kolejne wyzwanie rzucone frankowiczom przez banki
Po korzystnym dla frankowiczów orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 15.6.2023 r. (C-520/21) banki nie mają prawa do wynagrodzenia (poza odsetkami) za korzystanie z kredytu, coraz śmielej występują więc o zwaloryzowanie zwracanego im kapitału. Zapowiadał to zresztą prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek.
Dwie racje
– TSUE nie wypowiedział się jasno, czy bank może w świetle dyrektywy 93/13 domagać się waloryzacji zwrotu kapitału kredytu. Posłużył się bowiem terminem „rekompensata”, podczas gdy waloryzacja sądowa jest jedynie dochodzeniem zwrotu kapitału według jego rzeczywistej, aktualnej wartości – mówi adwokat Wojciech Wandzel, reprezentujący w tych sporach banki.
– Na podstawie spraw, które prowadzę, można uznać, że sądy również mają wątpliwości, jakie jest znaczenie wyroku TSUE. Nierzadko wprost wskazują, że nie dotyczy on zwaloryzowania zwrotu kapitału – dodaje adwokat.
Były już jednak w polskich sądach wyroki odmawiające bankom waloryzacji.
Wojciech Bochenek, radca prawny, przytacza uzasadnienie korzystnego dla klienta nieprawomocnego wyroku płockiego Sądu Rejonowego (I C 2436/22) zapadłego krótko przed rozstrzygnięciem TSUE. Sad orzekł, że żądanie waloryzacji kapitału udostępnionego konsumentowi nie ma podstawy prawnej, gdyż art. 3581 § 3 KC stanowi, że w razie istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza sąd może zmienić wysokość lub sposób spełnienia świadczenia, ale waloryzacja kapitału byłaby sprzeczna z interesem konsumenta oraz z zasadami współżycia społecznego.
Radosław Górski, radca prawny, pełnomocnik frankowicza w głośnej sprawie o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału rozstrzygniętej przez TSUE w połowie czerwca, wskazuje, że rzecznik generalny w opinii i Trybunał w wyroku uznali, że żaden rodzaj rekompensaty bankom się nie należy.
Przypomnijmy, że pytanie brzmiało: czy po stwierdzeniu nieważności umowy kredytu banki i konsumenci, poza zwrotem pieniędzy zapłaconych w wykonaniu nieważnej umowy wraz z odsetkami, mogą też domagać się: „jakichkolwiek innych świadczeń, w tym należności (w szczególności wynagrodzenia, odszkodowania, zwrotu kosztów lub waloryzacji świadczenia)”.
– Z orzeczenia wynika, że po stwierdzeniu nieważności umowy kredytu banki mają prawo do zwrotu „kapitału wypłaconego z tytułu wykonania tej umowy”, a o żadnych „rekompensatach” wymienionych w pytaniu prejudycjalnym (w tym również o waloryzacji) nie może być mowy – twierdzi mec. Górski.
Okiem sędziego frankowego
Sędzia Henryk Walczewski z sądu frankowego inaczej patrzy na ten spór.
– Sędzia, orzekając, musi podać podstawę prawną rozstrzygnięcia. Wyroki TSUE nie stanowią prawa, mają ujednolicać wykładnię prawa krajowego zgodnie ze standardami unijnymi. Artykuł 358/1 § 4 KC pozbawia przedsiębiorców prawa do waloryzacji. Dla TSUE w wyroku z 15.6.2023 r. głównym problemem staje się zaś nałożenie na banki sankcji w obliczu przekonań sądu pytającego. Stąd rozważania TSUE o proporcjonalności i odstraszających skutkach wyparły podstawy materialne sporu, czyli rozliczenie finansowe mające przywrócić kontraktową równowagę stron (art. 3 dyrektywy konsumenckiej). Należy mieć na względzie, czy nakładanie sankcji z art. 7 dyrektywy mieści się w kompetencjach sądów cywilnych (art. 1 KPC). Z kolei art. 405 KC jest bezwzględnie wiążący i musi znaleźć zastosowanie, jeżeli spełnione są przesłanki z ustawy – argumentuje.
Art. 405 KC stanowi, że kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby (tu mówimy o banku), obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości.
– Konieczna jest więc interwencja ustawodawcy, zgodnie z pkt 1 wyroku TSUE z 16.3.2023 r. (C-6/22). Na razie sędziowie będą wybierać między stosowaniem prawa a stosowaniem wyroku TSUE, który nie jest prawem – konkluduje sędzia Walczewski.
Łukasz Żak, adwokat w kancelarii Rymarz, Zdort, Maruta, nie reprezentuje żadnej ze stron w sporach frankowych
Kwestia waloryzacji kapitału, do którego zwrotu są zobowiązani kredytobiorcy, wciąż jest otwarta. Argumentacja TSUE przemawiająca za stwierdzeniem niedopuszczalności roszczeń banków opartych na wynagrodzeniu za korzystanie z kapitału nie pozwala bowiem na jednoznaczne wykluczenie uprawnienia sądu krajowego do uwzględnienia zmiany siły nabywczej pieniądza w czasie wykonywania umowy kredytowej przez strony. Nie można bowiem zapominać – na co uwagę zwrócił zresztą zarówno rzecznik, jak i Trybunał – że skutki nieważności umowy konsumenckiej nie są regulowane dyrektywą 93/13, i to do sądu krajowego należy zasadniczo ocena roszczeń zgłaszanych przez strony upadłej umowy.
Nie będzie już rocznych recept
Ministerstwo Zdrowia chce wycofać receptę roczną. Pacjentowi będzie można zapisać leki na maksymalnie 180 dni. Zmiany znalazły się w projekcie nowelizacji ustawy refundacyjnej, której pierwsze czytanie odbyło się na ostatnim posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia.
Zrównanie recept
Na realizację recepty będzie 60 dni od daty wystawienia albo od określonej w niej daty realizacji, niezależnie od tego, czy ma formę papierową czy elektroniczną. To z kolei wynika z rządowej autopoprawki. Obecnie termin realizacji papierowej recepty nie może przekroczyć 30 dni od daty jej wystawienia albo naniesionej na recepcie daty realizacji („od dnia”), a recepty w postaci elektronicznej – 365 dni.
– Chodzi o to, by uprościć system – wyjaśnił na posiedzeniu komisji wiceminister Maciej Miłkowski.
Pacjentom zmiany nie przypadły do gustu.
– Recepta roczna jest wygodna dla pacjentów. Nie muszą się martwić, że zabraknie im leków. Oczywiście, powinni częściej kontrolować swój stan zdrowia niż raz na rok. Zdarza się jednak, że na wizytę u lekarza psychiatry czeka się pół roku. Skoro NFZ nie zapewnia możliwości kontroli zdrowia, rocznej recepty nie powinno się znosić – mówi Krzysztof Rogowski z Fundacji eFkropka.
W ocenie projektodawcy recepta roczna uniemożliwiała kontrolę stanu zdrowia pacjenta i obciążała farmaceutów dodatkowymi obliczeniami. Musieli pomniejszać ilość wydawanego produktu leczniczego w korelacji z liczbą dni, która upłynęła od wystawienia recepty, do momentu jej realizacji w aptece.
Jak uzasadniają autorzy zmian, recepty ograniczyły też dostępność produktów leczniczych, ponieważ często były realizowane podczas jednego zakupu. Potwierdzają to aptekarze.
– Realizacja recepty rocznej często kończyła się wyrzucaniem części leków do kosza na przykład po zmianie terapii lub gdy pacjent trafiał do szpitala. Dziesiątki opakowań z jednej recepty mogły zostać zmarnotrawione. Jednocześnie pacjent nie musiał się kontaktować z lekarzem nawet przez rok – mówi Konrad Madejczyk, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Większe opakowania
Zgodnie z projektem lekarz jednorazowo będzie mógł przepisać ilość produktu leczniczego niezbędną pacjentowi do maksymalnie 180-dniowego okresu stosowania, wyliczonego na podstawie określonego na recepcie sposobu dawkowania.
Maksymalnie wystawi sześć recept na następujące po sobie okresy. Teraz może wystawić ich 12 na 360 dni.
Zgodnie z autopoprawką, na pojedynczej recepcie ilość przepisanego produktu nie może być większa od ilości niezbędnej do 120-dniowego okresu stosowania.
Chyba że jest przepisywane najmniejsze refundowane opakowanie, które zawiera ilość produktu leczniczego przekraczającą tę wynikającą z recepty. W takim przypadku lekarz przepisze najmniejsze dostępne opakowanie.
W pierwotnej wersji projektu limit ten wynosił 60 dni. Wielu producentów wprowadziło jednak do obrotu opakowania leków 90- i 112-tabletkowych, które w chorobach przewlekłych starczały na trzy lub prawie cztery miesiące. Wprowadzenie propozycji 60-dniowej w zasadzie wyeliminowałoby te opakowania z obrotu.
Wniesiona przez rząd autopoprawka umożliwia także finansowanie ze środków publicznych zalecanych szczepień ochronnych wykonywanych w aptekach.
Etap legislacyjny: po pierwszym czytaniu
Krzysztof Kopeć, prezes Krajowych Producentów Leków
W projekcie jest jeszcze wiele kwestii do poprawy, niemniej dobrze, że resort zdrowia w ostatniej chwili pozwolił na wypisywanie na pojedynczej recepcie leków w opakowaniach na maksymalnie 120 dni, a nie – jak chciał wcześniej – na 60. Pacjenci cierpiący na przewlekłe choroby, często w podeszłym wieku i o ograniczonej mobilności, nie będą musieli stać w kolejce do lekarzy tylko po receptę i rzadziej będą odwiedzać apteki. Recepty długoterminowe oraz refundacja dużych opakowań leków przyczyniają się do lepszego wykorzystania zasobów systemu ochrony zdrowia, bo pozwalają uniknąć niepotrzebnego angażowania personelu medycznego. Jest to też korzystniejsze dla budżetu NFZ, ponieważ cena większych opakowań jest niższa, a poza tym nie trzeba wielokrotnie pokrywać kosztów marży aptecznej oraz hurtowej. Gdyby pozostawiono przepis uniemożliwiający wypisanie recepty na dłużej niż 60 dni terapii, leki o wartości 1,3 mld zł musiałyby trafić do utylizacji.