Zgłoszenie spadku do urzędu skarbowego
Spadkobierca z najbliższej rodziny ma sześć miesięcy na zgłoszenie spadku. Jeśli nie zdąży, straci prawo do zwolnienia z podatku. Termin liczy się jednak nie od śmierci spadkodawcy, ale od rejestracji notarialnego poświadczenia dziedziczenia, która może nastąpić kilka lat później.
Z pytaniem w tej sprawie zwrócił się jeden z czytelników. Cztery lata temu zmarł jego ojciec. Zostawił po sobie mieszkanie nad morzem. Spadkobierców jest troje: żona zmarłego (czyli matka czytelnika) i dwóch synów. Jeden z nich mieszka za granicą. Udało się go ściągnąć do Polski dopiero w listopadzie zeszłego roku. Wtedy rodzina udała się do notariusza, który sporządził poświadczenie dziedziczenia.
Liczymy od wizyty u notariusza
Czytelnik dopiero teraz dowiedział się, że spadek trzeba zgłosić w urzędzie skarbowym. I że jest na to sześć miesięcy. Czy termin już minął i musimy zapłacić podatek? – pyta.
Nie. Cały czas można skorzystać ze zwolnienia z podatku dla najbliższej rodziny (tzw. grupy zerowej), czyli m.in. małżonka oraz dzieci. Określa je art. 4a ustawy o podatku od spadków i darowizn. Wynika z niego, że jeśli wartość odziedziczonych rzeczy przekracza 36 120 zł, warunkiem prawa do ulgi jest zgłoszenie spadku fiskusowi. Faktycznie, tak jak pisze czytelnik, jest na to sześć miesięcy.
– Ale termin liczy się od dnia zarejestrowania notarialnego poświadczenia dziedziczenia albo uprawomocnienia się orzeczenia sądu stwierdzającego nabycie spadku, a nie śmierci spadkodawcy – mówi Wojciech Jaciubek, adwokat i doradca podatkowy w kancelarii Marszałek i Partnerzy-Adwokaci. Wskazuje, że niektóre sprawy spadkowe ciągną się przez wiele lat i dopiero po ich zakończeniu wiadomo, kto tak naprawdę dziedziczy. I dopiero wtedy zgłasza nabyte rzeczy i prawa fiskusowi.
Potwierdza to Krajowa Informacja Skarbowa. Każdy spadkobierca ma sześć miesięcy na zgłoszenie swojej części spadku. Liczy się je od daty zarejestrowania poświadczenia dziedziczenia – tłumaczą konsultanci KIS.
Oznacza to, że czytelnik oraz pozostali spadkobiercy mają jeszcze trochę czasu.
– Jeśli poświadczenie dziedziczenia zarejestrowano w listopadzie, termin na złożenie zgłoszenia upłynie w maju – mówi Wojciech Jaciubek.
Tam, gdzie mieszkanie
Zgłoszenie składamy na formularzu SD-Z2. W którym urzędzie skarbowym? – Jeżeli dziedziczymy nieruchomość, właściwy jest urząd, na którego terenie jest położona. Każdy spadkobierca powinien złożyć w nim swoje zgłoszenie – wyjaśnia KIS.
I tu pojawia się kolejny dylemat. Otóż drugi syn wyjechał już za granicę i ciężko go będzie ściągnąć do Polski. Zostawił matce notarialne pełnomocnictwo do dokonywania wszelkich czynności związanych z mieszkaniem. Czy uprawnia do złożenia zgłoszenia?
– Generalnie pełnomocnik może zgłosić spadek za spadkobiercę. Wypełnia wtedy SD-Z2 na jego imię i nazwisko i podpisuje w imieniu mocodawcy. Fiskus wymaga jednak specjalnego pełnomocnictwa. Jeśli zgłoszenie będzie papierowe, potrzebne jest pełnomocnictwo na druku UPL-1P – tłumaczy Wojciech Jaciubek.
Dodaje, że można mieć wątpliwości co do obowiązku udzielania pełnomocnictwa do złożenia zgłoszenia SD-Z2 na specjalnym druku. Jest jednak ryzyko, że urząd skarbowy zakwestionuje zgłoszenie podpisane przez pełnomocnika na podstawie innego pełnomocnictwa.
Urząd może wymagać UPL-1P
Co na to Krajowa Informacja Skarbowa? Przy składaniu papierowego zgłoszenia SD-Z2 potrzebne jest pełnomocnictwo UPL-1P – odpowiadają konsultanci. Informują też, że zgłoszenie można wysłać elektronicznie, do tego wymagane jest UPL-1. Podpowiadają także inne rozwiązanie. Otóż spadkobierca, który mieszka za granicą, może przesłać SD-Z2 przez portal e-Urząd Skarbowy. Musi tylko dokonać autoryzacji, np. przez Profil Zaufany albo podając PESEL i dane z zeznań PIT. Jeśli ich nie składał, wpisuje przy autoryzacji zero – wyjaśniają konsultanci KIS.
Jeśli się spóźnimy, ulga przepadnie
Na zgłoszenie spadku po najbliższej rodzinie mamy sześć miesięcy. W wydanej w grudniu 2023 r. broszurze Ministerstwo Finansów ostrzega, że jeśli się spóźnimy choćby jeden dzień, zwolnienie przepadnie. Termin nie może być przywrócony. Nawet gdy spóźnienie nastąpiło bez winy spadkobiercy. Utrata prawa do zwolnienia przysługującego najbliższej rodzinie oznacza konieczność zapłaty podatku według zasad przewidzianych dla I grupy podatkowej.
Co wtedy, gdy złożyliśmy zgłoszenie, ale nie wykazaliśmy w nim całego odziedziczonego majątku? Trzeba zapłacić podatek od pozostałego (oczywiście jeśli minął już sześciomiesięczny termin). Nie pomoże tłumaczenie, że część majątku nie została wpisana przez notariusza do aktu poświadczenia dziedziczenia. I dlatego nie została wykazana w formularzu SD-Z2. Takie są wnioski z interpretacji fiskusa, którą opisywaliśmy w „Rzeczpospolitej” z 26 stycznia.
Jeśli wartość odziedziczonych rzeczy nie przekracza 36 120 zł, nie musimy ich zgłaszać skarbówce. Przy liczeniu limitu trzeba sumować wartość majątku nabytego od tej samej osoby w roku, w którym nastąpiło ostatnie nabycie, oraz w ciągu pięciu poprzednich lat.
Wysokość składek na ubezpieczenie społeczne w 2024 r.
GRUPA 1
Osoby, które prowadzą pozarolniczą działalność gospodarczą na podstawie ustawy z 6.3.2018 r. Prawo przedsiębiorców (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 221) lub innych przepisów szczególnych przez okres pierwszych 24 miesięcy kalendarzowych od dnia rozpoczęcia wykonywania działalności gospodarczej, z wyłączeniem osób, które:
- prowadzą lub w okresie ostatnich 60 miesięcy kalendarzowych przed dniem
rozpoczęcia wykonywania działalności gospodarczej prowadziły pozarolniczą działalność, - wykonują działalność gospodarczą na rzecz byłego pracodawcy, na rzecz którego przed dniem rozpoczęcia działalności gospodarczej w bieżącym lub poprzednim roku kalendarzowym wykonywały w ramach stosunku pracy lub spółdzielczego stosunku pracy czynności wchodzące w zakres wykonywanej działalności gospodarczej.
Podstawą wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne za miesiące styczeń – czerwiec 2024 r. dla tych osób jest zadeklarowana kwota, nie niższa niż 1.272,60 zł (30% kwoty minimalnego wynagrodzenia obowiązującej w okresie od 1.1.2024 r. do 30.6. 2024 r.).
Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z 14.9.2023 r. w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2024 r. (Dz.U. z 2023 r. poz. 189), od 1.1.2024 r. do 30.6.2024 r. minimalne wynagrodzenie za pracę wynosi 4.242 zł.
Składka na ubezpieczenia społeczne wcześniej wymienionych osób nie może być niższa od kwoty:
- 248,41 zł (tj. 19,52%) – na ubezpieczenie emerytalne,
- 101,81 zł (tj. 8%) – na ubezpieczenia rentowe,
- 31,18 zł (tj. 2,45%) – na ubezpieczenie chorobowe.
Od 1.7.2024 r. do 31.12.2024 r. minimalne wynagrodzenie za pracę wynosić będzie 4.300 zł.
Podstawą wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne za miesiące lipiec – grudzień 2024 r. jest zadeklarowana kwota, nie niższa niż 1.290 zł (30% kwoty minimalnego wynagrodzenia w okresie od 1.7.2024 r. do 31.12.2024 r.).
Składka na ubezpieczenia społeczne nie może być niższa od kwoty:
- 251,81 zł (tj. 19,52%) – na ubezpieczenie emerytalne;
- 103,20 zł (tj. 8%) – na ubezpieczenia rentowe;
- 31,61 zł (tj. 2,45%) – na ubezpieczenie chorobowe.
GRUPA 2
Osoby, które prowadzą pozarolniczą działalność, tj.:
- osoby, które prowadzą działalność gospodarczą na podstawie Prawa przedsiębiorców lub innych przepisów szczególnych, niewymienione w grupie I;
- twórcy i artyści;
- osoby, które prowadzą działalność w zakresie wolnego zawodu w rozumieniu przepisów o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne, a także osoby prowadzące działalność w zakresie wolnego zawodu, z której przychody są przychodami z działalności gospodarczej w rozumieniu przepisów o podatku dochodowym od osób fizycznych;
- wspólnik jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością oraz wspólnicy spółki jawnej, komandytowej lub partnerskiej;
- akcjonariusze prostej spółki akcyjnej;
- komplementariusz w spółce komandytowo-akcyjnej;
- osoby, które prowadzą publiczną lub niepubliczną szkołę, inną formę wychowania przedszkolnego, placówkę lub ich zespół, na podstawie przepisów o systemie oświaty
oraz osoby współpracujące z osobami prowadzącymi pozarolniczą działalność albo z osobami korzystającymi z „ulgi na start”.
Zgodnie z art. 18a ustawy z 13.10.1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1230), podstawą wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne w 2024 r. dla tych osób jest zadeklarowana kwota, nie niższa niż 4.694,40 zł (60% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego).
W myśl Obwieszczenia Ministra Rodziny i Polityki Społecznej z 4.12.2023 r. w sprawie kwoty ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w roku 2024 oraz przyjętej do jej ustalenia kwoty prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia (M.P. poz. 1342), Kwota prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w 2024 r. wynosi 7.824 zł.
Za miesiące styczeń – grudzień 2024 r. składka na ubezpieczenia społeczne osób wymienionych w grupie II nie może być niższa od kwoty:
- 916,35 zł (tj. 19,52%) – na ubezpieczenie emerytalne,
- 375,55 zł (tj. 8%) – na ubezpieczenia rentowe,
- 115,01 zł (tj. 2,45%) – na ubezpieczenie chorobowe.
GRUPA 3
Osoby, które prowadzą działalność gospodarczą na mniejszą skalę (opłacają „mały ZUS Plus”).
Niższe składki na ubezpieczenia społeczne można płacić maksymalnie przez 36 miesięcy w ciągu kolejnych 60 miesięcy kalendarzowych prowadzenia działalności gospodarczej.
Limit przychodów
Limit przychodów z działalności gospodarczej w 2023 roku prowadzonej przez cały ten rok, nie może przekroczyć kwoty 120 tys. zł.
Jeżeli w poprzednim roku kalendarzowym przedsiębiorca rozliczał się w formie karty podatkowej i nie korzystał ze zwolnienia z podatku VAT, to przychodem jest wartość sprzedaży, która podlega opodatkowaniu tym podatkiem, bez kwoty tego podatku, czyli łączna wartość:
- odpłatnej dostawy towarów
- odpłatnego świadczenia usług na terytorium kraju
- eksportu towarów
- wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów.
Jeżeli przedsiębiorca prowadził działalność gospodarczą tylko przez część 2023 r., limit, którego nie może przekroczyć przychód z tej działalności, jest odpowiednio niższy. Przy obliczaniu progu przychodu należy zastosować proporcję:
- podzielić kwotę 120 000 zł przez liczbę dni kalendarzowych w poprzednim roku kalendarzowym
- pomnożyć wynik przez liczbę dni kalendarzowych, w których prowadzona była działalność w poprzednim roku kalendarzowym
- wynik równy lub wyższy niż 0,5 grosza należy zaokrąglić w górę, niższy niż 0,5 grosza – w dół.
Przedsiębiorcy, którzy korzystali z Małego ZUS Plus w 2023 r., mogą skorzystać z dodatkowych 12 miesięcy ulgi w składkach.
Te rozwiązanie dotyczy najmniejszych przedsiębiorców, których przychód w 2023 r. nie przekroczył 120 tys. zł oraz którzy:
- przynajmniej w jednym miesiącu w 2023 roku korzystali z Małego ZUS Plus
- w 2023 roku, w związku z upływem 36 miesięcy, przestali korzystać z Małego ZUS Plus.
Przedsiębiorcy, którzy wykorzystali 36 miesięcy Małego ZUS Plus w 2023 r., nie mogą skorzystać z dodatkowych ulg.
Wysokość stopy procentowej składki na ubezpieczenie wypadkowe
O wysokości stopy procentowej składki na ubezpieczenie wypadkowe obowiązującej w danym roku składkowym ZUS powiadamia do 20 kwietnia danego roku tych płatników składek, którzy przekazali informację ZUS IWA za trzy kolejne ostatnie lata kalendarzowe.
Samodzielnie ustalają wysokość stopy procentowej składki na dany rok składkowy pozostali płatnicy, którzy zgłaszają do ubezpieczenia wypadkowego:
- co najmniej 10 ubezpieczonych i nie mieli obowiązku przekazywania informacji ZUS IWA przez trzy kolejne, ostatnie lata kalendarzowe. Stopę procentową składki na to ubezpieczenie ustalają w wysokości stopy procentowej określonej dla grupy działalności, do której należą;
- nie więcej niż 9 ubezpieczonych. Stopę procentową składki na ubezpieczenie wypadkowe ustalają w wysokości 50% najwyższej stopy procentowej ustalonej na dany rok składkowy dla grup działalności.
Kwota rocznego ograniczenia podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w 2024 r. wynosi 234 720 zł.
Wynagrodzenie pełnomocnika strony z wyboru a ustanowionego w ramach prawa pomocy
Orzeczenie WSA
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku przyznał adwokatowi A.B. od Skarbu Państwa – WSA w Gdańsku kwotę 295,20 zł, zawierającą podatek od towarów i usług, tytułem wynagrodzenia za zastępstwo prawne wykonane na zasadzie prawa pomocy, obejmujące udział w postępowaniu przed sądem administracyjnym w I instancji.
Zgodnie z art. 250 § 1 ustawy z 30.8.2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1634; dalej: PostAdmU) wyznaczony adwokat, radca prawny, doradca podatkowy albo rzecznik patentowy otrzymuje wynagrodzenie odpowiednio według zasad określonych w przepisach o opłatach za czynności adwokatów, radców prawnych, doradców podatkowych albo rzeczników patentowych w zakresie ponoszenia kosztów nieopłaconej pomocy prawnej oraz zwrotu niezbędnych i udokumentowanych wydatków. Przepisy te są zawarte m.in. w rozporządzeniu, w którym prawodawca zróżnicował wysokość wynagrodzenia adwokata, występującego w postępowaniu przed sądami administracyjnymi w innej sprawie, w zależności od tego, czy adwokat został ustanowiony pełnomocnikiem z urzędu, czy z wyboru. Zgodnie z § 21 ust. 1 pkt 1 lit. c rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 3.10.2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2631; dalej: KosztyPomPrAdwR) opłaty wynoszą w postępowaniu przed sądami administracyjnymi w I instancji w innej sprawie 240 zł. I taką opłatę powiększoną o podatek od towarów i usług WSA w Gdańsku przyznał pełnomocnikowi. Warto zaznaczyć, że w analogicznej regulacji, ale dotyczącej adwokatów ustanowionych z wyboru, przepisy wprowadzają stawki minimalne wynoszące w postępowaniu przed sądami administracyjnymi w I instancji w tożsamych sprawach 480 zł.
Wyroki TK
W ciągu ostatnich kilku lat zapadły dwa orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego dotyczące zróżnicowania wysokości wynagrodzenia pełnomocników w zależności od tego, czy adwokat świadczył pomoc prawną jako pełnomocnik z wyboru, czy z urzędu. W jednym z nich TK uznał, że § 4 ust. 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 22.10.2015 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (Dz.U. z 2015 r. poz. 1801) jest niezgodny z art. 64 ust. 2 w związku z art. 31 ust. 3, art. 32 ust. 1 zd. drugie i art. 92 ust. 1 zd. pierwsze Konstytucji RP (zob. wyrok TK z 23.4.2020 r., SK 66/19, Legalis). W uzasadnieniu orzeczenia stwierdzono, że zróżnicowanie w akcie podustawowym wysokości wynagrodzenia w zależności od tego, czy adwokat świadczył pomoc prawną jako pełnomocnik z wyboru2, czy z urzędu, stanowiło niedopuszczalną w demokratycznym państwie prawa samowolę legislacyjną, w sposób nieproporcjonalny ingerującą w uprawnienia pełnomocników z urzędu do uzyskania wynagrodzenia za ich pracę. TK dokonał analizy statusu adwokatów oraz ich roli w postępowaniu, w którym występują jako podmioty powołane z urzędu i zobowiązane do zastępstwa prawnego. W jego ocenie różnicowanie ich wynagrodzenia poprzez obniżenie w stosunku do wynagrodzenia, jakie otrzymaliby, gdyby występowali w sprawie jako pełnomocnicy z wyboru, nie ma konstytucyjnego uzasadnienia.
W kolejnym wyroku TK również podważył różnicowanie pozycji pełnomocników profesjonalnych w zależności od tego, w jakiej formie świadczą pomoc prawną, i orzekł, że § 17 ust. 1 pkt 2 oraz § 17 ust. 2 pkt 3 KosztyPomPrAdwR są niezgodne z art. 64 ust. 2 w zw. z art. 31 ust. 3, art. 32 ust. 1, art. 2 i art. 92 ust. 1 zd. pierwsze Konstytucji RP przez to, że wskazane w nich stawki dla adwokatów ustanowionych obrońcami z urzędu są niższe od stawek w tych samych sprawach dla adwokatów ustanowionych obrońcami z wyboru (zob. wyrok TK z 20.12.2022 r., SK 78/21, Legalis). TK zdecydował przy tym odrębnym postanowieniem sygnalizacyjnym zwrócić uwagę Ministrowi Sprawiedliwości na konieczność zrównania regulacji w przedmiocie wynagradzania pełnomocników z urzędu z regulacjami dotyczącymi pełnomocników z wyboru.
NSA może oceniać zgodność przepisu rozporządzenia z Konstytucją RP
Na skutek zażalenia pełnomocnika NSA uchylił orzeczenie sądu I instancji. W uzasadnieniu postanowienia stwierdzono, że WSA w Gdańsku, przyznając sporne wynagrodzenie, powinien wziąć pod uwagę wyżej wskazane wyroki TK. Zdaniem NSA różnicowanie wynagrodzenia pełnomocnika strony za te same czynności w zależności od tego, czy został on ustanowiony z wyboru, czy też w ramach prawa pomocy, jest niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Jak zaznaczono, pierwszy z wyroków TK dotyczy nieobowiązującego już rozporządzenia, a przedmiotem rozstrzygnięcia drugiego jest inny paragraf KosztyPomPrAdwR, jednak treść uzasadnień tych wyroków można wprost odnieść do realiów faktycznych i prawnych rozpoznawanej sprawy.
W uzasadnieniu postanowienia NSA podkreślił, że sąd administracyjny uprawniony jest do oceny zgodności przepisu rozporządzenia z ustawą i Konstytucją RP i może odmówić zastosowania przepisu rozporządzenia, jeśli występuje taka niezgodność (zob. wyrok NSA z 16.1.2006 r., I OPS 4/05, Legalis). Stanowisko takie jest też prezentowane w orzecznictwie TK, który przyjął, że ocena konstytucyjności i legalności przepisu rangi podustawowej może być dokonana przez sąd rozpatrujący sprawę indywidualną, w której przepis ten może być zastosowany (zob. postanowienie TK z 13.1.1998 r., U 2/97, Legalis).
Rynek pracy otworzy się na fachowców z zagranicy
Niedawno Komisja Europejska ogłosiła wszczęcie kilku postępowań przeciwko Polsce w sprawie przekroczenia czasu implementacji unijnych dyrektyw.
To pierwszy etap postępowania, które może się skończyć nałożeniem na nasz kraj słonych kar. Jedną z nich jest dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2021/1883 z 20.10.2021 r. w sprawie warunków wjazdu i pobytu obywateli państw trzecich w celu zatrudnienia w zawodzie wymagającym wysokich kwalifikacji. Reguluje udzielanie tzw. Niebieskiej Karty UE. Ułatwia ona osiedlanie się i zatrudnianie osób spoza Unii Europejskiej, które mają wysokie kwalifikacje zawodowe. Polska miała wdrożyć te regulacje do listopada 2023 r. Powstało ryzyko, że tacy cudzoziemcy wybiorą inne kraje unijne, które zdążyły dostosować swoje przepisy do nowych wymagań.
Rząd najwidoczniej chce temu zapobiec, bo właśnie w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów zostały opublikowane założenia do projektu nowelizacji ustawy o cudzoziemcach oraz niektórych innych ustaw.
Wdrożenie do krajowego porządku unijnej dyrektywy wiąże się przede wszystkim z przyznaniem cudzoziemcom nowych uprawnień związanych z posiadaniem tzw. Niebieskiej Karty UE. Najważniejsze z nich związane są mobilnością krótkoterminową oraz długoterminową. W efekcie takie osoby będą mogły przenieść się na preferencyjnych zasadach do drugiego państwa członkowskiego UE.
Ponadto do krajowych przepisów mają zostać wprowadzone definicje pozwalające na kompleksowe wdrożenie unijnych regulacji. Chodzi m.in. o zmianę terminu „wyższe kwalifikacje zawodowe” na taki, który pozwoli objąć nim zarówno umiejętności uzyskane w związku z ukończeniem studiów wyższych, jak i w wyniku doświadczenia zawodowego.
Wdrożone mają być także szczególne procedury w sprawie udzielenia zezwolenia na pobyt czasowy w celu mobilności długoterminowej posiadacza tzw. Niebieskiej Karty UE oraz ze względu na połączenie się takich osób z rodziną. Decyzje w takich sprawach mają być wydawane w terminie 30 dni.
W przepisach regulujących zezwolenie na pobyt rezydenta długoterminowego UE mają zostać wprowadzone specjalne rozwiązania pozwalające na udzielanie takiego zwolnienia na preferencyjnych zasadach posiadaczom Niebieskiej Karty UE.
Dodatkowo osoby dysponujące takim dokumentem uzyskają uprawnienie do prowadzenia działalności gospodarczej na takich samych zasadach jak obywatele polscy.
Etap legislacyjny: Założenia do projektu opublikowane w wykazie prac rządu
Sędziemu w internecie nie wszystko wypada
Ośmieszanie nazwiska, wyroków, wystąpień czy wręcz personalne ataki na konkretne osoby za ich aktywność w życiu publicznym to rzeczywistość internetowa, w której niestety czynny udział biorą także sędziowie. Czy im to przystoi? Po raz kolejny pojawił się pomysł, by Krajowa Rada Sądownictwa zajęła się tą sprawą. Ma ona przygotować kodeks etyki sędziego w mediach społecznościowych.
Zabierać głos, a nie obrażać
Takie zobowiązanie padło podczas ostatniego posiedzenia KRS. Wywołała je dyskusja o wpisie Marka Jaskulskiego, członka Rady, na temat nazwiska jednego z sędziów zabierających głos w publicznej debacie. Dla autora wypowiedzi może się to skończyć nawet dyscyplinarką. W efekcie Komisja do spraw etyki zawodowej sędziów i asesorów KRS ma przygotować projekt kodeksu etyki dla sędziów korzystających z mediów społecznościowych. Jej przewodniczącym jest sędzia Rafał Puchalski. Sędziowie to spora rzesza użytkowników internetu – spośród 10 tys. osób ponad połowa korzysta z Facebooka, Twittera itd.
Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca KRS, mówi, że skoro zachowania sędziów w mediach społecznościowych budzą wątpliwości i wykraczają poza ramy dobrego wychowania, to warto przygotować taki kodeks.
– To dyskusja na przyszłość. Z pewnością obecna neo-KRS nie powinna się zajmować przygotowaniem takich przepisów, choć nie wykluczam, że takie by się przydały – uważa krakowski sędzia Waldemar Żurek, wielokrotnie atakowany w internecie.
– Z pewnością już nie komisja, na której czele stoi sędzia podejrzewany o udział w tzw. aferze hejterskiej, która w 2019 r. wybuchła w środowisku sędziowskim, a polegała na dyskredytowaniu niewygodnych sędziów – dodaje inny sędzia.
Maciej Nawacki, prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie i członek KRS, jest mocno aktywny w mediach społecznościowych. Na pytanie, czy taki nowy kodeks jest mu potrzebny, odpowiada, że nie.
– Zasady etyki sędziowskiej są w dużej części skodyfikowane. Zawierają też zasady udziału sędziów w mediach społecznościowych – uważa. I dodaje, że wystarczy ich przestrzegać i je egzekwować. – Nie potrzeba żadnych zmian – twierdzi.
Nie wszystkim jednak wszystko wydaje się jasne.
– W obecnych zasadach etyki sędziowskiej jest tylko bardzo ogólne stwierdzenie, że sędzia, który uczestniczy w tych mediach, powinien zachowywać się powściągliwie. To jest dosyć ogólna reguła. Tymczasem mamy przykłady różne, z których wprost wynika, że nie jest to powściągliwe zachowanie. Tu koronnym przykładem jest pani sędzia Krystyna Pawłowicz, która wypisuje rzeczy, które różnie można określić, ale z całą pewnością nie można im przypisać powściągliwości – mówi sędzia Michał Laskowski z Sądu Najwyższego.
Takich przykładów jest dużo więcej, choć zastrzega, że nie śledzi na bieżąco tego rodzaju działalności. Zadaje jednak pytanie, czy da się to wyczerpująco i konkretnie uregulować, bo takie sprawy to materia tak rozległa i różnorodna, że może się to okazać niemożliwe. Nie ma jednak wątpliwości, że tymi sprawami nie powinna się zajmować obecna KRS.
– Najpierw należy wybrać gremium zgodnie z prawem, a dopiero potem powierzać mu konkretne, ważne dla środowiska zadania – uważa sędzia Laskowski.
Powrót do przeszłości
Po raz pierwszy na napisanie takiego kodeksu wpadł w sierpniu 2019 r. Zbigniew Ziobro. Było to tuż po wybuchu tzw. afery hejterskiej.
– Sprawowane godności sędziego to wielki przywilej, ale też ograniczenia. Jednym z nich powinna się stać zasada szczególnej powściągliwości w korzystaniu z mediów społecznościowych – podkreślał. W kodeksie miały się znaleźć regulacje, które będą przeciwdziałać łamaniu przez sędziów zasady apolityczności. Ziobro zlecił przygotowanie kodeksu ówczesnej KRS.
Dlaczego kodeks nie powstał?
– Mieliśmy wówczas do załatwienia dużo ważniejsze sprawy – mówi Leszek Mazur, ówczesny przewodniczący KRS. Był to czas tuż po wybuchu tzw. afery hejterskiej. – Byłoby mało poważne, gdyby w czasie, gdy sprawa była w prokuraturze, zabierać się za pisanie kodeksu etyki w internecie – mówi.
Wiesław Kozielewicz, sędzia Sądu Najwyższego, prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN
W mojej opinii przygotowywanie kolejnych aktów prawnych poświęconych aktywności sędziów w mediach społecznościowych nie jest potrzebne. Za technologią i tak nie nadążymy. Przecież co i rusz pojawiają się nowe możliwości udziału w dyskusji za pośrednictwem internetu. Problem dotyczy treści. Mamy zbiór zasad etyki sędziego, który każdy z nas, sprawujących urząd, musi mieć na uwadze, zabierając głos w dyskusji. Jeśli dodamy do tego orzecznictwo, bardzo bogate, bo to nie tylko orzecznictwo Izby Odpowiedzialności Zawodowej, ale i sądów powszechnych, to wszystko powinno być jasne. Kodeks plus orzecznictwo wyznaczają standardy zachowań sędziów, jeśli chodzi o ich wypowiedzi w internecie. Wszystko, co się mieści poza standardami, jest nadużyciem. A z tym należy walczyć, egzekwować. Od wprowadzenia nowych, kolejnych regulacji sytuacja się nie poprawi.
Kontrole L4 coraz częstsze
Przypomnijmy, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest ustawowo zobowiązany do kontrolowania prawidłowości orzekania o niezdolności do pracy, a także korzystania ze zwolnień lekarskich. Lekarze orzecznicy ustalają np., czy pracownik faktycznie jest chory, a zwolnienie zasadne. Sam zakład natomiast sprawdza, czy osoba przebywająca na zwolnieniu wykorzystuje je zgodnie z jego celem. Mogą to robić również płatnicy, którzy zgłaszają do ubezpieczenia chorobowego powyżej 20 ubezpieczonych.
W 2023 r. dokonano 461,2 tys. kontroli zaświadczeń o czasowej niezdolności do pracy. Statystyki pokazują, że to więcej niż jeszcze rok temu (w 2022 r. ZUS przeprowadził 429,9 tys. kontroli). Tym samym powoli zbliża się do statystyk sprzed pandemii. Do danych z 2019 r. jeszcze trochę brakuje, ale już bardzo blisko mu do liczb z 2018 r. (496,3 tys. kontroli) czy 2017 r. (498,2 tys.).
Ze statystyk wynika, że ZUS wykrywa też coraz więcej nadużyć. W 2023 r. wydano bowiem więcej (o blisko 21 proc.) decyzji wstrzymujących dalszą wypłatę zasiłków chorobowych (28,9 tys.) niż w 2022 r. (23,8 tys.).
Może być więcej
W niedawnym wywiadzie na łamach „Rz” ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk potwierdziła, że jednym z priorytetów nowego rządu są zmiany dotyczące wypłaty świadczeń z tytułu choroby. ZUS miałby przejąć od pracodawców wypłatę wynagrodzenia chorobowego od pierwszego dnia nieobecności pracownika w firmie. Do tej pory przez pierwsze 33 dni robił to pracodawca.
Eksperci wskazują, że taka zmiana będzie pod względem finansowym korzystna dla firm. Pojawiają się jednak obawy, że może się ona przełożyć na jeszcze częstsze kontrole ZUS.
– Ze względu na ochronę środków publicznych działania zmierzające do oceny prawidłowości korzystania z zaświadczeń lekarskich będą bardziej rozpowszechnione. Zwłaszcza że w ostatnich latach zwolnienia krótkoterminowe są coraz częstsze. Do tej pory działania kontrolne były jednak skoncentrowane na absencjach długoterminowych – uważa Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Dlatego, zdaniem eksperta, po zmianie przepisów może się to zmienić i wzmóc liczbę kontroli.
Z kolei w ocenie Oskara Sobolewskiego, eksperta emerytalnego i rynku pracy HRK Payroll Consulting, zwiększenie liczby kontroli po zmianie przepisów byłoby logiczne, jednak wszystko zależy od możliwości samego ZUS.
– Mam tutaj na myśli przede wszystkim odpowiednie zasoby ludzi. Organ musi też zweryfikować, czy będzie mu się to „kalkulować”. Wydatki na kontrole mogą bowiem przewyższać wysokość odzyskanych środków – mówi.
W programie wyborczym Lewicy, wchodzącej w skład obecnej koalicji rządzącej, znalazły się też inne pomysły dotyczące świadczeń chorobowych. Z reguły bowiem wynoszą 80 proc. podstawy wymiaru. Partia natomiast zaproponowała, aby pracownicy przebywający na L4 otrzymywali 100 proc. pensji.
Choroba jak urlop
Na razie te przedwyborcze zapowiedzi nie znalazły potwierdzenia ani w projekcie ustawy, ani nawet w umowie koalicyjnej. Mimo to już teraz mają sporo przeciwników.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego wprowadzenie takich rozwiązań byłoby ryzykowne.
– Dla pracowników to większa pokusa do wykorzystywania zwolnień w sposób niezgodny z ich przeznaczeniem. Statystyki dotyczące grup zawodowych uprawnionych w przeszłości do korzystania ze zwolnień lekarskich płatnych w 100 proc., takich jak np. służby mundurowe, pokazują, że liczba absencji w tej grupie była wyższa względem ogółu ubezpieczonych – zauważa ekspert.
W związku z tym zdaniem Łukasza Kozłowskiego zasadne byłoby utrzymanie obecnych regulacji.
– W przeciwnym razie postawilibyśmy niejako znak równości między chorobowym a urlopem – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio, firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowej.
W jego ocenie wyjściem z sytuacji byłoby z kolei wykluczenie z pełnego wynagrodzenia krótkotrwałych zwolnień.
– Proponuję zwiększenie świadczenia chorobowego do 100 proc. z zastrzeżeniem, że za trzy do pięciu dni pracownik dostaje tylko 50 proc. pensji – mówi.
Jego zdaniem planowane zmiany przepisów nie wpłyną niestety w żaden sposób na zmniejszenie wykorzystywania zwolnień lekarskich w sposób niezgodny z ich przeznaczeniem, a to na tym najbardziej powinno zależeć państwu.
Nieważne, czy sprawca działał złośliwie
Obok wprowadzenia art. 27a Kodeksu karnego (wyłączenie odpowiedzialności karnej dla osób korzystających z wolności słowa i wolności przekonań), art. 196 KK (obraza uczuć religijnych), zakłada zmianę art. 195, który ma usprawnić stosowanie przepisu karzącego za przeszkadzanie w publicznym wykonywaniu aktów religijnych kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej. Konieczna jest bowiem ochrona wolności wykonywania aktów religijnych.
Koniec z publicznymi i często bardzo wulgarnymi atakami na osoby wierzące i sprawujące kult religijny, profanowanie świątyń i przedmiotów kultu religijnego – uzasadniają autorzy projektu.
Projekt zakłada konieczność usunięcia „złośliwego” znamienia charakteru działania sprawcy.
Znamię „złośliwości” we współczesnych stosunkach społecznych straciło swój pierwotny charakter – twierdzą autorzy projektu. I podkreślają większą skalę nienawiści do osób odbywających praktyki religijne. Sprawcy naruszeń coraz częściej dopuszczają się ich ze względu na wrogość jawnie okazywaną osobom wierzącym lub deklarują określoną przynależność ideologiczną, której wartości, w ich przekonaniu, mogą uzasadniać naruszanie prawa innych osób do wyznawania i uzewnętrzniania religii. Na gruncie dotychczasowego orzecznictwa takie zachowania nie są traktowane jako „złośliwe”.
Z praktyki sądowej wynika, że nawet w przypadkach ewidentnego przejawiania wrogości wobec osób wierzących i obiektywnego naruszenia art. 195 KK sprawy były umarzane lub kwalifikowane jako wykroczenie z art. 51 Kodeksu wykroczeń (zakłócenie porządku publicznego).
Dziś sprawcy mają inną niż złośliwość motywację.
– Należy karać każde umyślne działanie sprawcy w takich sprawach – twierdzą autorzy projektu zmian w Kodeksie karnym.
– Nie ma potrzeby nowelizowania Kodeksu karnego w tym względzie – uważa prof. Andrzej Zoll. – Obecne przepisy pozwalają na skuteczne karanie za tego rodzaju czyny – uważa.
Są jednak i tacy, którzy wprost uważają, że wymagana w przepisie „złośliwość” przeszkadza sądom w wydawaniu wyroków. O niedoskonałości obowiązujących regulacji mówiło się kilka tygodni temu, kiedy to poseł Grzegorz Braun zgasił w Sejmie świece chanukowe.
Adwokaci chcą rezygnacji z uzasadnień wyroków pisanych na formularzach
Naczelna Rada Adwokacka postuluje zniesienie art. 99a Kodeksu postępowania karnego. Przepis ten został wprowadzony w 2019 r. i przewiduje, że uzasadnienie wyroku pierwszej instancji, w tym nakazowego i łącznego, ale też wyroku sądu odwoławczego i wydanego ws. o wznowienie postępowania, sporządza się na formularzu (którego wzór określił MS).
– Formularze uzasadnień od początku wzbudzały więcej kontrowersji niż ocen pozytywnych – mówi Przemysław Rosati, prezes NRA. – Praktyka pokazała, że pomysł ten nie wprowadził nowej jakości do procesu karnego, a jedynie utrudnia procedowanie i szkodzi interesom podsądnych – dodaje.
Wniesienie petycji poprzedziła ankieta zarówno wśród adwokatów (prawie 400 odpowiedzi), jak i sędziów (ponad 200 respondentów). Przedstawiciele obu grup są zgodni, że uzasadnienia na formularzach nie są bardziej czytelne ani przejrzyste. Uważa tak ok. 90 proc. adwokatów i 70 proc. sędziów. Jedni i drudzy uważają, że formularze utrudniają sporządzanie uzasadnień (130 sędziów) oraz środków zaskarżenia (309 adwokatów).
Bardziej zróżnicowane są ankiety w ocenie wprowadzenia formularzy – o ile 323 adwokatów ma negatywne zdanie o tej reformie, o tyle w przypadku sędziów jest to tylko nieco ponad połowa.
Z kolei pytani o dalsze losy tego obowiązku adwokaci w przeważającej większość (236) są za jego likwidacją, a 125 respondentów uważa, że powinno się wprowadzić możliwość wyboru (formularz lub tradycyjna forma). Proporcje te są odwrotne u sędziów (152 za fakultatywnością, 32 za zniesieniem).
– Wyniki przeprowadzonej przez nas ankiety wskazują, iż sporządzanie uzasadnień na formularzu zagraża lub narusza, w ocenie respondentów, rzetelność procesu rozumianą jako obowiązek przedstawienia przez sąd argumentacji pozwalającej przekonać adresatów motywów orzeczenia, w tym sąd odwoławczy, dlaczego zapadł wyrok określonej treści – mówi Przemysław Rosati.
Takiego zdania jest 120 sędziów oraz 322 adwokatów. Tylko 68 sędziów przyznało, że zdarzyło im się odstąpić od stosowania formularza (stosując bezpośrednio art. 91 ust. 2 Konstytucji RP).
Wraca sprawa AI, która zdaniem sądu nie może być autorem
Sprawa Stephena Thalera i obrazu „A Recent Entrance to Paradise”, a ściślej – decyzja podjęta przez sąd w Waszyngtonie – była określana jako precedensowa. Orzeczono bowiem, że aby obraz mógł być chroniony przez prawo autorskie, musi go stworzyć człowiek. Od tej decyzji technolog odwołał się do Sądu Apelacyjnego Stanów Zjednoczonych dla okręgu Dystryktu Kolumbii. Uważa, że ochrona należy się też pracom w całości wygenerowanym przez AI.
Jak wyjaśnia radca prawny Robert Nogacki, partner zarządzający Kancelarii Prawnej Skarbiec, w apelacji wskazano, że – zgodnie z amerykańskim prawem autorskim – żadne przepisy nie wymagają, aby wytwory, którym przysługuje ochrona, zostały stworzone przez człowieka. – Mowa jest o osobie – a nią może być zarówno ta fizyczna, jak i prawna, czyli na przykład spółka będąca choćby właścicielem autorskich praw majątkowych – precyzuje ekspert.
Co więcej – jak zauważa radczyni prawna Monika Kamińska, założycielka start-upu Truesty – naukowiec przekonuje, że autorstwo inne niż ludzkie od ponad wieku jest stałym elementem amerykańskiego prawa autorskiego. Same przepisy, zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, powinny być zaś interpretowane tak, aby uchwycić korzyści płynące z postępu technologicznego.
Robert Nogacki przewiduje, że w ciągu kolejnych lat będziemy musieli uznać, że dostępne obecnie nowoczesne narzędzia nie działają „same”.
– Dlatego ochrona prawnoautorska wytworów AI powinna zostać przyznana, bo nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy dany utwór został stworzony przez AI, czy przez nadzorującego ją człowieka – uważa. W opinii specjalisty najbardziej rozsądne i wyważone stanowisko w tej kwestii zajął pod koniec ubiegłego roku sąd internetowy w Pekinie. Uznał on, że praca człowieka nad stworzeniem i użyciem mechanizmów AI to proces twórczy, a zatem spełniający kryteria osiągnięcia intelektualnego. A zakazanie ludziom monetyzowania własnej pracy to zahamowanie rozwoju.
Inny pogląd na tę kwestię ma Monika Kamińska, która zauważa, że wykorzystanie systemu AI jako narzędzia w procesie twórczym nie wyklucza ochrony prawnej.
– Przyznanie ochrony dziełom, które powstały w całości w wyniku przypadku i nie zawierają twórczego wkładu, mogłoby przyczynić się do deprecjacji wartości prawa autorskiego – ocenia.
Ekspertka nie daje apelacji zbyt dużych szans, tym bardziej że z dostępnych w sprawie informacji wynika, iż wytwór systemu naukowca nie jest „wynikiem działalności twórczej o indywidualnym charakterze”.
– Stephen Thaler konsekwentnie wskazuje, że tylko rozpoczął proces prowadzący do wygenerowania dzieła i nie ukierunkował go w żaden sposób – precyzuje radczyni.
Jej zdaniem starania technologa mogłyby nie przynieść oczekiwanych przez niego rezultatów również przed polskim sądem.
– W polskim porządku prawnym prawa autorskie przysługują też innym podmiotom niż twórca, np. pracodawcy, producentowi, wydawcom, jednak zawsze to człowiek tworzy chroniony utwór – podkreśla mec. Monika Kamińska.
Klauzula antykumulacyjna w kontekście odpowiedzialności ubezpieczyciela
Opis stanu faktycznego
Wyrokiem z 31.1.2022 r., II K 50/21, Sąd Rejonowy w M. uznał N.H. za winnego tego, że 19.4.2020 r. prowadząc samochód osobowy umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez niezachowanie należytej ostrożności, będąc w stanie nietrzeźwości (alkotest wykazał 0,85 mg/I alkoholu w wydychanym powietrzu), utracił zdolność panowania nad pojazdem, powodując jego wywrócenie, wskutek czego pasażer pojazdu doznał obrażeń ciała naruszających czynności organizmu na czas powyżej siedmiu dni, tj. występku z art. 177 § 1 KK w zw. z art. 178a § 1 KK, w zw. z art. 11 § 2 KK i za to wymierzył mu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności warunkowo zawieszając jej wykonanie na okres próby wynoszący 3 lata. Orzekł też środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 3 lat.
Wyrok ten został zaskarżony apelacją pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego w zakresie nieorzeczenia względem oskarżonego środka kompensacyjnego w postaci nawiązki.
Skarżący zarzucił wyrokowi obrazę przepisów prawa materialnego przez niezastosowanie art. 46 § 1 i 2 KK oraz art. 47 § 3 KK i wniósł o zmianę wyroku przez zasądzenie na rzecz oskarżyciela posiłkowego nawiązki w wysokości 30.000 zł, a w przypadku niepodzielenia argumentacji obrońcy, co do wysokości żądanego zadośćuczynienia, zmianę wyroku przez zasądzenie na rzecz oskarżyciela posiłkowego nawiązki według uznania sądu odwoławczego, jednak nie niższej niż 10.000 zł.
Po przeprowadzeniu postępowania odwoławczego Sąd Okręgowy w W., wyrokiem z 28.6.2022 r., IV Ka 559/22, utrzymał zaskarżone orzeczenie w mocy.
Wyrok Sądu odwoławczego został zaskarżony w całości, na niekorzyść skazanego, kasacją wywiedzioną przez Prokuratora Generalnego. Skarżący zarzucił rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisów prawa karnego procesowego, tj. art. 433 § 2 KPK i art. 457 § 3 KPK.
W konsekwencji tego zarzutu skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu kasacji wniesionej przez Prokuratora Generalnego na niekorzyść, uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu w W. do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.
Uzasadnienie SN
Zdaniem Sądu Najwyższego kasacja zasługiwała na uwzględnienie.
Przypomnieć należało, że w toku postępowania przed Sądem pierwszej instancji pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego wniósł o zasądzenie nawiązki w wysokości 30.000 złotych. Sąd Rejonowy wniosku tego nie uwzględnił wskazując w uzasadnieniu swojego orzeczenia, że „kwota 35.000 zł (jak wynika z dokumentacji ubezpieczeniowej), przyznana tytułem zadośćuczynienia za krzywdę, w ocenie Sądu jest wystarczająca i brak jest podstaw do zasądzenia jakiejkolwiek dalszej kwoty, a tym bardziej żądanej przez oskarżyciela posiłkowego 30.000 zł. Nie bagatelizując uszczerbku doznanego przez pokrzywdzonego, należy wziąć pod uwagę, że już niedługo po zakończeniu hospitalizacji wykonywał pracę na budowie, choć rzeczywiście nie mógł podejmować się cięższych prac”. Odmowa orzeczenia nawiązki wiązała się zatem z wyrażonym przez Sąd poglądem, że po spełnieniu świadczenia przez ubezpieczyciela, szkoda nie istniała. Odnosząc się do zarzutów sformułowanych w apelacji Sąd Okręgowy w W.: po pierwsze uznał za Sądem pierwszej instancji, że szkoda w chwili orzekania już nie istniała, a po drugie wywiódł, że w rozpoznawanej sprawie zastosowanie powinna mieć klauzula antykumulacyjna wskazana w art. 415 § 1 KPK. Według Sądu, roszczenie pokrzywdzonego było przedmiotem innego postępowania, wydana została bowiem przez ubezpieczyciela decyzja o ustaleniu wysokości zadośćuczynienia na 35.000 zł i należność została oskarżycielowi wypłacona. Z treści art. 415 § 1 KPK wynika natomiast, że nawiązki na rzecz pokrzywdzonego, obowiązku naprawienia szkody lub zadośćuczynienia za doznaną krzywdę nie orzeka się, jeżeli roszczenie wynikające z popełnienia przestępstwa jest przedmiotem innego postępowania albo o roszczeniu tym prawomocnie orzeczono.
Pogląd o konieczności odwołania się do konstrukcji klauzuli antykumulacyjnej został trafnie zakwestionowany w nadzwyczajnym środku zaskarżenia, odwołującym się do utrwalonego w tej mierze orzecznictwa Sądu Najwyższego. W kasacji trafnie wywiedziono, że warunkiem zastosowania klauzuli antykumulacyjnej z art. 415 § 1 KPK jest tożsamość podmiotowo-przedmiotowa roszczenia, o którym prawomocnie rozstrzygnięto w innym postępowaniu albo jest przedmiotem takiego postępowania, z roszczeniem dochodzonym w procesie karnym, np. w trybie art. 46 KK. Brak takiej tożsamości między roszczeniami powoduje brak spełnienia przesłanki stanu rzeczy osądzonej, czy stanu sprawy w toku. Nie jest „innym postępowaniem” w rozumieniu art. 415 § 1 KPK postępowanie likwidacyjne prowadzone przez zakład ubezpieczeń, a ugoda zawarta przed ubezpieczycielem, czy wydana przez ubezpieczyciela decyzja, nie wypełnia kryteriów kolejnej przesłanki zastosowania klauzuli antykumulacyjnej, w postaci „prawomocnego orzeczenia o roszczeniu”, a w konsekwencji jako decyzja organu pozasądowego nie powoduje stanu powagi rzeczy osądzonej (zob.m.in. postanowienie Sądu Najwyższego z 7.11.2014 r., IV KK 129/14; wyrok Sądu Najwyższego z 24.6.2021 r., IV KK 251/21 oraz zawarte w tych orzeczeniach wywody, orzecznictwo i literatura).
W świetle powyższych uwag jest jasne, że w rozważanej sprawie klauzula antykumulacyjna nie mogła mieć zastosowania.
Niezależnie od powyższych rozważań, zważywszy na treść zarzutów apelacyjnych, stwierdzić należało, że w sprawie doszło również do obrazy art. 47 § 3 KK. Przepis ten stanowi, że w razie skazania m.in. za przestępstwo z art. 177 § 1 KK, jeżeli sprawca był w stanie nietrzeźwości, sąd orzeka nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego w wysokości co najmniej 10.000 zł. Redakcja przepisu nie pozostawia wątpliwości, że orzeczenie tego środka jest obligatoryjne.
Wprawdzie środek ten został zaliczony do środków kompensacyjnych (Rozdział Va Kodeksu karnego), to jego charakter wyraźnie różni się od środków kompensacyjnych zawartych w art. 46 KK. Nawiązka orzekana na podstawie art. 47 § 3 KK ma silnie represyjny charakter, zważywszy na określenie dolnej granicy jej wysokości, niezależnie od wysokości zaistniałej szkody. Stanowisko to znajduje potwierdzenie w art. 47 § 5 KK, który stanowi, że przepisu art. 47 § 3 KK nie stosuje się, jeżeli sąd orzekł obowiązek naprawienia wyrządzonej przestępstwem szkody lub zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w wysokości wyższej niż 10.000 złotych. Oznacza to, że omawianego środka karnego nie orzeka się tylko wówczas, gdy orzeczono o obowiązku odszkodowania lub zadośćuczynienia na podstawie art. 46 § 1 KK, co w rozważanej sprawie nie miało miejsca (zob. wyrok Sądu Najwyższego z 5.10.2017 r., II KK 178/17, Legalis).
Pomijając potrzebę orzeczenia nawiązki na podstawie art. 46 § 2 KK, w rozważanej sprawie doszło niewątpliwie do rażącej obrazy prawa materialnego polegającej na nieorzeczeniu obligatoryjnej nawiązki znajdującej oparcie w przepisie art. 47 § 3 KK.
Reasumując należało stwierdzić, że wyrok Sądu odwoławczego dotknięty jest rażącą obrazą prawa procesowego i materialnego, trafnie wskazaną w zarzucie kasacji, a obraza ta miała istotny wpływ na treść tego orzeczenia, co pociągnęło za sobą konieczność uchylenia wyroku Sądu Okręgowego w W. i przekazania sprawy temu Sądowi do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym. W toku tego postępowania Sąd odwoławczy będzie zobowiązany do wzięcia pod uwagę powyższych rozważań i rzetelnego rozpoznania wniesionej apelacji.
Komentarz
Tło rozpoznawanej sprawy jawi twierdzenie o trafności kasacji, w której wskazano, że nawiązka orzekana na podstawie art. 46 § 2 KK pełni funkcję kompensacyjną, zatem jednym z warunków jej orzekania jest istnienie szkody czy krzywdy (zob. wyrok Sądu Najwyższego z 30.12.2020 r., II KK 302/20, Legalis). Chodzi jednak o to, że Sąd odwoławczy odnosząc się do zarzutu apelacyjnego kwestionującego prawidłowość rozstrzygnięcia w tej mierze ograniczył się do stwierdzenia, iż szkoda została zrekompensowana przez ubezpieczyciela, a skarżący nie wykazał, aby była wyższa. Arbitralne w istocie stanowisko Sądu odwoławczego, akceptujące zwięzły, wcześniej przytoczony wywód Sądu pierwszej instancji, rażąco naruszył przepisy wyznaczające standard kontroli odwoławczej, a mianowicie art. 433 § 2 KPK w zw. z art. 457 § 3 KPK, co stało się przedmiotem zasadnego zarzutu autora kasacji nadzwyczajnej.