Zasiłek pogrzebowy w górę w 2024 r.

Poinformował o tym wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Sebastian Gajewski podczas konferencji prasowej. Koalicja Obywatelska w swoim programie zapowiadała, że podniesie zasiłek pogrzebowy do 150 proc. płacy minimalnej, czyli od lipca 2024 r. będzie to 6450 zł.

Chodzi o jednorazowe świadczenie przysługujące najbliższym po śmierci członka rodziny, a także związanej z nią konieczności dokonania pochówku.

Obecna kwota świadczenia wynosi 4 tys. zł i obowiązuje od marca 2011 r. Od dawna słychać, iż nie przystaje w żaden sposób do dzisiejszych kosztów pochówku. W efekcie każda deklaracja jej podwyższenia spotyka się ze zrozumieniem.

Eksperci pozytywnie przyjęli tę deklarację.

– Nie jestem zwolennikiem sztywnej kwoty wpisanej do ustawy. Uzależniłbym ją raczej od minimalnego wynagrodzenia. Mogłaby stanowić np. 150 proc. lub 170 proc. płacy minimalnej – mówi Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting.

Niemniej, jak wskazuje, podwyżka kwoty bazowej i zapowiedź waloryzacji to już lepsze rozwiązanie. Wszystko zależeć będzie od szczegółów i częstotliwości waloryzacji.

– Jeżeli zasiłek będzie waloryzowany co roku, np. tak jak emerytury i renty, to jego wysokość będzie się proporcjonalnie zwiększała i odpowiadała rosnącym kosztom – mówi. Jak podkreśla, na pewno powinno to być rozwiązanie systemowe, wpisane do ustawy, czyli niezależne od decyzji politycznej.

W podobnym tonie wypowiada się Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.

– Nie ma wątpliwości, że jest potrzeba podniesienia wysokości zasiłku, bowiem przez kilkanaście lat jego wysokość nie była zmieniana.

W efekcie możliwość pokrycia kosztów pochówku w obrębie przyjętej kwoty była coraz bardziej utrudniona – mówi.

Jak wskazuje, wysokość świadczenia powinna rosnąć w miarę wzrostu cen.

– Dlatego zapowiedź waloryzacji świadczenia to dobry kierunek – dodaje.

Zwraca jednocześnie uwagę, że dobrze byłoby gdyby projekt w tym zakresie został szeroko omówiony w ramach konsultacji z partnerami społecznymi.

– Moglibyśmy wówczas stwierdzić, czy propozycja odpowiada realiom rynkowym – mówi.

Przypomina też, że FPP jakiś czas temu postulowała, żeby podwyżka wysokości zasiłku szła w parze z lepszą weryfikacją wydatków.

– Na rynku usług funeralnych funkcjonuje spora szara strefa, którą można byłoby zminimalizować przy okazji zmian w kwocie samego świadczenia. – mówi.

– Zapowiedzi resortu to dobry prognostyk dla branży pogrzebowej. My proponowaliśmy podniesienie kwoty tego świadczenia do 8 tys. zł. Natomiast deklaracja wzrostu do kwoty 7 tys., która ma być waloryzowana, też nas satysfakcjonuje – wskazuje Robert Czyżak, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej.

Liczy też na to, że to pierwszy krok w kierunku nowelizacji prawa pogrzebowego, nad którą pracę zaczęła poprzednia ekipa, ale jej nie skończyła.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Więcej pracy i pieniędzy dla prawników przedsiębiorstw

Zwiększone zapotrzebowanie na usługi prawne w nowych technologiach i społecznej odpowiedzialności biznesu sprawia, że rośnie liczba ogłoszeń o pracę dla prawników – wynika z pierwszej edycji raportu firmy Grafton Recruitment o wynagrodzeniach i trendach w biznesie. Spada zaś zapotrzebowanie na doradztwo z obszaru compliance, który staje się coraz bardziej niszowy. Tradycyjnie mocny jest popyt na specjalistów od podatków i prawa pracy.

Miejsce przy stole

– Działy prawne to domena relatywnie dużych przedsiębiorstw, a w nich płace raczej rosną – tłumaczy Waldemar Koper, prezes Polskiego Stowarzyszenia Prawników Przedsiębiorstw. – Drugi ważny element to większa rola szefów działów prawnych w strukturach firm, co naturalnie przekłada się na wzrost wynagrodzeń – dodaje.

Ta tendencja jest widoczna już od kilku lat. Dyrektorzy prawni coraz częściej są częścią organów zarządzających całym przedsiębiorstwem i biorą udział w procesach decyzyjnych.

– Przez długi czas firmy nie doceniały ich roli, ale w ostatnich latach zyskali ważne „miejsce przy stole” – wskazuje prezes PSPP. – Udział w procesach decyzyjnych i bycie blisko biznesu ma wpływ na zadowolenie z pracy i niechęć do jej zmiany – dodaje.

Potwierdzają to dane z raportu, które wskazują, że aż 62,5 proc. prawników in-house jest zadowolonych ze swojej pracy, 40 proc. zaś nie planuje zmiany miejsca zatrudnienia. Jedynie 12,5 proc. aktywnie poszukuje pracy.

Co ciekawe, zbiega się to z oceną trudności zmiany zatrudnienia: 45 proc. ma poczucie, że byłoby to trudne, zaś 13 proc. uważa, że łatwe.

Na zadowolenie z pracy mają wpływ nie tylko rosnące płace, ale i pozapłacowe benefity oraz możliwość rozwoju.

– Prawnicy przedsiębiorstw są wyspecjalizowani w dziedzinie, którą się dana firma zajmuje, dlatego raczej niechętnie przechodzą do kancelarii. Widoczna jest więc tendencja do przepływu z kancelarii do firm – mówi Waldemar Koper.

Potwierdzają to choćby dane z Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie, gdzie od 2019 do 2023 r. liczba radców zatrudnionych na etacie wzrosła o ponad 800.

– Działanie w jednej strukturze firmowej zapewnia lepsze rozumienie celów biznesowych i strategicznych pracodawcy. Może to wpływać na wzrost poczucia sensu i satysfakcji z pracy – uważa Włodzimierz Chróścik, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych. – Dodatkowo praca w dziale prawnym przedsiębiorstwa może wiązać się z bardziej zróżnicowanymi wyzwaniami, obejmować szersze spektrum problematyki prawnej oraz ogląd na cały przekrój wyzwań, z którymi mierzy się pracodawca. Pracownicy działu prawnego dzięki temu mają możliwość szerszego rozwoju kompetencji oraz dywersyfikacji doświadczeń związanych z obsługą prawną – dodaje.

O motywacjach innych niż finansowa świadczą też dane przytoczone w raporcie. Podczas gdy partner w kancelarii zarabia od 25 do 50 tys. (jedynie w Łodzi od 20 do 45 tys., a w Poznaniu – do 40 tys.), to dyrektor działu prawnego może liczyć na widełki od 20 do 25 (Łódź), 30 (Poznań, Trójmiasto, Wrocław), 32 (Kraków, Katowice) tys. zł.

Jedynie w Warszawie rozstrzał wynosi 23–40 tys. zł. Z kolei zarobki starszego prawnika zaczynają się od 9 tys. (w Poznaniu), a kończą na 18 (Poznań, Łódź) lub 20 tys. (wszędzie prócz Warszawy, gdzie sięgają od 14 do 30 tys.).

Z kolei prawnik in-house może liczyć na od 9 (Trójmiasto) do 14–18 tys.zł. Tylko w Katowicach zarobki sięgają 20, a w stolicy 22 tys. zł.

Szkolenia miękkie dla adwokatów i radców prawnychSprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Nowe specjalizacje

Rosnącym zainteresowaniem cieszą się specjaliści od prawa nowych technologii oraz społecznej odpowiedzialności biznesu.

– Zainteresowanie nowymi technologiami i świadomość potrzeby wiedzy prawniczej w tym obszarze bardzo ostatnio wzrosły – szczególnie dużo mówi się o sztucznej inteligencji. Popyt nakręca zbliżające się rozporządzenie o AI – mówi mec. Ewa Kurowska-Tober, członek zarządu Stowarzyszenia Prawa Nowych Technologii.

– To wiedza trudna, nie jej jeszcze na wydziałach prawa. Także dla firmy, która padnie ofiarą cyberataku, pomoc prawnika jest bardzo potrzebna. Przepisy wymuszają określone reakcje – zgłoszenie naruszenia do UODO, często powiadomienie służb, odpowiednie poinformowanie pracowników i klientów objętych skutkami ataku – dodaje mecenas Kurowska-Tober.

– Przyjmując koncepcję zarządzania, zgodnie z którą kluczowe jest uwzględnienie interesów społecznych, ochrony środowiska czy interesów pracowniczych, nie można wychodzić poza ramy prawne regulujące obszary, w których chcemy się poruszać. Pracownicy działów prawnych są więc aktywnie włączani w różne procesy decyzyjne – tłumaczy Ewa Michalska, dyrektor operacyjna Grafon Recruitment.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Prywatny e-mail i komunikator nie do spraw firmowych

Niedawno dyrektorka brytyjskiej agencji zajmującej się przestępczością została zwolniona z pracy po ujawnieniu, że przesyłała poufne informacje i wrażliwe dane przez prywatnego e-maila i WhatsAppa.

Polskie przepisy

Jak kwestia posługiwania się prywatnymi komunikatorami w sprawach zawodowych wygląda na gruncie polskich regulacji?

– Przepisy nie zabraniają kontaktów z pracodawcą czy z innym pracownikiem za pośrednictwem komunikatorów internetowych. Obecnie, zwłaszcza po pandemii, ich wykorzystanie jest wręcz powszechne – mówi Paweł Matyja, adwokat prowadzący własną praktykę.

Katarzyna Wilczyk, starszy prawnik w kancelarii Raczkowski, zaleca jednak, aby w celu uniknięcia negatywnych konsekwencji pracownicy nie przesyłali żadnych służbowych informacji prywatnymi ścieżkami, a już w szczególności danych stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa.

– Dotyczy to także dokumentów, w tym umów z kontrahentami – mówi ekspertka.

Jak przypomina Paweł Matyja, dziś w umowach z pracownikami bardzo często pojawiają np. klauzule poufności.

Mec. Wilczyk wskazuje, że przekazanie informacji poufnych, które nie stanowią tajemnicy przedsiębiorstwa, również może okazać się zgubne.

– Zgodnie z podstawowym obowiązkiem, pracownik musi dbać o dobro zakładu pracy i zachować dla siebie dane, których ujawnienie może narazić pracodawcę na szkodę. Jeżeli doszło do przekazania takich informacji, zatrudniony narusza wówczas swoje obowiązki, za co mogą spotkać go przykre konsekwencje – wyjaśnia mecenas.

Ekspertka podkreśla, że nie można natomiast z góry przyjąć, że same rozmowy o firmie na prywatnym komunikatorze są podstawą do zwolnienia pracownika z pracy.

– Istotna jest bowiem ich treść. Jeżeli dotyczą one ogólnych relacji w pracy i są neutralne, tj. pracownik nikogo nie obraża i nie wypowiada się negatywnie o innych osobach czy samej firmie oraz nie obejmują one kwestii poufnych, to trudno o jakiekolwiek zarzuty – dodaje.

Prawo pracy – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Działania firmy

Mec. Wilczyk wskazuje również na obowiązki w tym zakresie po stronie pracodawców.

– Poza posiadaniem odpowiednich procedur bezpieczeństwa bardzo ważne jest, aby o zakazie przesyłania informacji służbowych na prywatne komunikatory pracownicy zostali poinformowani. W tym celu firma może przeprowadzić np. specjalne szkolenia – mówi.

Zwraca też uwagę na kwestie kultury organizacyjnej.

– Jeżeli szef godzi się na uzgadnianie obowiązków służbowych z podwładnymi za pośrednictwem prywatnych kanałów komunikacji, to trudno wyciągać konsekwencje wobec tych pracowników. Natomiast można w takim przypadku rozważyć wyegzekwowanie ich wobec niego samego, jeżeli akceptuje taką praktykę pomimo firmowych procedur – zauważa.

Mec. Matyja przypomina natomiast, że pracodawca nie może sprawdzać korespondencji znajdującej się w prywatnym telefonie pracownika.

– Taka kontrola możliwa jest jedynie w przypadku urządzeń służbowych – wskazuje.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Brakuje zasad odbioru pustych butelek

System kaucyjny obejmie butelki szklane wielokrotnego użytku do 1,5 litra, butelki jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych do 3 litrów wraz z ich nakrętkami i zakrętkami oraz puszki metalowe do 1 litra.

Same niewiadome

– Dziś przedsiębiorca wie tylko jedno: że każdy wprowadzający na rynek opakowania do napojów, przystępując do systemu kaucyjnego, będzie musiał umieścić na opakowaniach odpowiednie oznakowanie zgodne z ustawą. Ale nie zna nawet wysokości kaucji, bo ministerstwo nie wydało rozporządzenia. Powiem więcej: ministerstwo zapowiedziało ponowne konsultacje na temat wysokości kaucji – mówi Krzysztof Baczyński, szef zarządu Związku Pracodawców Producentów Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK.

Dr Katarzyna Barańska z Osborne Klarke na łamach „Rz” pisała, że przedsiębiorcy do 2025 r. muszą rozmieścić infrastrukturę odpadową i opakowaniową, w tym sprawdzić jej zgodność z przepisami budowlanymi, przestrzennymi i BHP oraz sprawdzić tytuły do nieruchomości.

Krzysztof Baczyński potwierdza, że na przedsiębiorcy będzie spoczywać wiele obowiązków związanych z systemem kaucyjnym, ale wciąż jest wiele niewiadomych. – Wątpię, żeby od 1.1.2025 r. ktokolwiek był gotowy – uważa. Może być tak, że system będzie sukcesywnie uruchamiany dopiero od 1.1.2025 r., tak jak się stało na Węgrzech w 2024 r.

Do odbioru opakowań przez polskich przedsiębiorców nie powinna być wymagana rozbudowa sklepów o dodatkowe magazyny, bo w każdym znajduje się miejsce przeznaczone do czasowego gromadzenia odpadów. Mimo to z systemem kaucyjnym będą się wiązać wysokie koszty związane m.in. z zakupem maszyn RVM (potocznie: butelkomatów) i wyposażeniem centrów liczenia.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Wyręczy operator

Przez wszystkie obowiązki przedsiębiorcę może poprowadzić operator systemu kaucyjnego. Krzysztof Baczyński zauważa, że operator nie tylko ma być odpowiedzialny za realizację zbiórki, ale też za przeprowadzenie przedsiębiorców przez ten system. Po zawarciu umowy ma pomóc przedsiębiorcy w spełnieniu wymogów prawnych związanych z systemem kaucyjnym, doradzić w kwestii prowadzenia ewidencji opakowań oraz umożliwić osiągnięcie narzuconych przez przepisy prawne poziomów selektywnego zbierania odpadów opakowaniowych po napojach. Może też wyposażyć sklepy w maszyny RVM, a zużyte butelki regularnie odbierać.

Obecnie jednak żaden podmiot nie ma zezwolenia na prowadzenie systemu kaucyjnego. Na wydanie takiego zezwolenia czeka System Kaucyjny Zwrotka SA. Jak mówi Krzysztof Hornicki, wiceprezes zarządu spółki, przedstawiciele Zwrotki złożyli wniosek o zezwolenie do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a obecnie czekają na decyzję, aby móc utworzyć i prowadzić ogólnopolski system kaucyjny dla opakowań na napoje.

Choć to sklepy o powierzchni sprzedaży powyżej 200 mkw. mają pobierać i zwracać kaucję oraz zbierać puste opakowania i odpady opakowaniowe, to taką możliwość mają też mniejsze jednostki handlowe, które są zobowiązane jedynie do pobierania kaucji. Krzysztof Hornicki uważa, że konsument będzie chętniej robił zakupy w mniejszych sklepach, jeśli jednocześnie będzie mógł w nich oddać opakowania po napojach.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Klauzule waloryzacyjne muszą zapewniać przywrócenie równowagi ekonomicznej stron umowy

W rozpoznawanej sprawie wykonawca zainteresowany złożeniem oferty wniósł odwołanie od projektowanych postanowień umowy m.in. w zakresie postanowień dotyczących waloryzacji. W odwołaniu zarzucił naruszenie przepisów art. 439 ust. 1-3 ustawy z 11.9.2019 r. Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1605; dalej: PrZamPubl oraz art. 5 i 3531 KC w zw. z art. 8 PrZamPubl poprzez wprowadzenie do umowy:
  1. jako wskaźnika waloryzacji wynagrodzenia wykonawcy rocznego „wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych” ogłaszanego przez prezesa GUS, podczas gdy zamawiający określił, że waloryzacja wynagrodzenia może następować nie częściej niż co 6 miesięcy;
  2. zastrzeżenia prawa do żądania przedstawienia przez wykonawcę dowodów potwierdzających zasadność złożenia wniosku o waloryzację, w tym potwierdzających, że koszty wykonawcy związane z realizacją przedmiotu umowy będą wyższe co najmniej o tyle, ile wynosi „wskaźnik”, pomimo że zamawiający określił sposób waloryzacji wynagrodzenia w oparciu o wskaźnik GUS, a nie na innej podstawie, np. wykazu rodzajów materiałów i kosztów, w przypadku których zmiana ceny uprawnia strony umowy do żądania zmiany wynagrodzenia, co stanowi niczym nieuzasadnioną barierę w waloryzacji wynagrodzenia, narusza równowagę stron umowy oraz stanowi nadużycie prawa podmiotowego zamawiającego do kształtowania jej postanowień, a także naruszenie zasady swobody umów;
  3. postanowienia określającego, że całkowita zmiana wynagrodzenia następuje, począwszy od miesiąca, w którym złożono wniosek o waloryzację, nie wcześniej jednak niż w miesiącu następującym po miesiącu ogłoszenia komunikatu prezesa GUS w Dz. Urz. „Monitor Polski”, w sytuacji gdy określony przez zamawiającego wskaźnik publikowany jest raz do roku, a wykonawcy przysługuje możliwość złożenia wniosku o waloryzację co 6 miesięcy;
  4. postanowienia ograniczającego wartość zmiany całkowitego wynagrodzenia do 5%.

W uzasadnieniu tak postawionych zarzutów odwołujący powołał się na art. 439 ust. 1 PrZamPubl. Zgodnie z nim umowa, której przedmiotem są roboty budowlane, dostawy lub usługi, zawarta na okres dłuższy niż 6 miesięcy, zawiera postanowienia dotyczące zasad wprowadzania zmian wysokości wynagrodzenia należnego wykonawcy w przypadku zmiany ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia. Wskazał on, że istotą tego przepisu jest zapewnienie ekwiwalentności wynagrodzenia w przypadku zmiany ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia oraz że przepis ten jest bezwzględnie obowiązujący. Oznacza to, że nie tylko nie może być on zmieniany postanowieniami umownymi, ale też postanowienia umowne nie mogą być formułowane w sposób prowadzący do ominięcia skutków tego przepisu.

Odwołujący wskazał, że w kwestionowanych postanowieniach umowy zamawiający przewidział waloryzację wynagrodzenia w przypadku, gdy roczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniesie więcej niż 5%. Jednocześnie w umowie zamawiający określił, że „zmiana całkowitego wynagrodzenia następuje, począwszy od miesiąca, w którym złożono wniosek o waloryzację, nie wcześniej jednak niż w miesiącu następującym po miesiącu ogłoszenia komunikatu Prezesa GUS w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej »Monitor Polski«”. Odwołujący podniósł więc, że wobec faktu, iż – zgodnie z postanowieniami umowy – waloryzacja może następować nie częściej niż co 6 miesięcy, a roczny wskaźnik wzrostu cen publikowany jest raz do roku, nie jest możliwe wystąpienie z wnioskiem o waloryzację dwukrotnie w ciągu roku (co zamawiający przewidział). Zestawienie tych postanowień uniemożliwia wystąpienie o waloryzację co 6 miesięcy. W związku z powyższym odwołujący wniósł o zmianę wskaźnika na wskaźnik półroczny oraz określenie, że waloryzacja będzie się odbywała w oparciu o wskaźnik opublikowany przed złożeniem wniosku o waloryzację.

W odniesieniu do zarzutu dotyczącego postanowienia umowy, gdzie zamawiający zastrzegł prawo żądania przedstawienia przez wykonawcę dowodów potwierdzających zasadność złożenia wniosku o waloryzację, odwołujący podniósł, że zamawiający z jednej strony wskazał, że zmiana całkowitego wynagrodzenia może nastąpić w stopniu nieprzekraczającym wartości aktualnego „wskaźnika”, a zatem wskaźnika, który z założenia odzwierciedla zmianę cen towarów i usług, z drugiej – dodatkowo wymaga „wykazania” realnego wpływu wskaźnika na koszt wykonania przedmiotu umowy. Zamawiający nie określił jednak, jakich materiałów lub kosztów może dotyczyć ewentualna zmiana cen uzasadniająca waloryzację. Odwołujący wskazał również, że taki dodatkowy wymóg wykazania zasadności złożenia wniosku o waloryzację nie znajduje jakiegokolwiek uzasadnienia w przepisach PrZamPubl oraz stanowi barierę w skutecznym dochodzeniu waloryzacji wynagrodzenia, a także uzależnia waloryzację wynagrodzenia od swobodnego uznania zamawiającego, czy wykonawca wykazał spełnienie okoliczności uzasadniających dokonanie waloryzacji wynagrodzenia. Konkludując, odwołujący stwierdził, że kwestionowane postanowienie umowy w praktyce może stanowić źródło sporów pomiędzy wykonawcą a zamawiającym, a nawet całkowicie niweczyć możliwość dokonania waloryzacji, nawet jeśli przyjęty przez zamawiającego wskaźnik ogłaszany przez prezesa GUS będzie uzasadniał jej dokonanie.

Odwołujący zakwestionował również ograniczenie zmiany całkowitego wynagrodzenia do nie więcej niż 5%. Wskazał, że zastrzeżenie maksymalnej zmiany wysokości wynagrodzenia wykonawcy w wysokości 5% wysokości wynagrodzenia brutto jest nieuzasadnione gospodarczo oraz świadczy o nadużyciu przez zamawiającego dominującej pozycji organizatora przetargu przez narzucenie wykonawcom skrajnie niekorzystnych warunków umowy. Podniósł, że to postanowienie umowy nie uwzględnia faktu, iż zamówienie będzie realizowane w założeniu do listopada 2026 r., a nawet jego realizacja może zostać wydłużona do 2027 r., co jest spowodowane specyfiką przedmiotu umowy. W konsekwencji stwierdził, że w tak długim okresie realizacji zamówienia zamawiający powinien uwzględnić możliwość nieoczekiwanego wzrostu cen i w konsekwencji przewidzieć możliwość zwiększenia na skutek waloryzacji całkowitego wynagrodzenia wykonawcy co najmniej do 15%.

Rozpoznając te zarzuty, Izba zauważyła, że w art. 439 PrZamPubl ustawodawca określił jedynie pewne wytyczne, którymi powinien się kierować zamawiający, wprowadzając do umowy klauzule waloryzacyjne. Izba wskazała, że przepis ten w założeniu nie mógł być nadmiernie kazuistyczny. Ustawodawca, mając świadomość ogromnego zróżnicowania poszczególnych umów (z uwagi chociażby na wielkość czy przedmiot zamówienia), tak skonstruował ten przepis, aby w ramach nałożonego na zamawiającego obowiązku miał on pewną swobodę, oczywiście z poszanowaniem ustawowych zasad określających relacje między stronami, w ukształtowaniu klauzuli waloryzacyjnej uwzględniającej specyfikę danego zamówienia. Wskazano jednak obligatoryjne elementy klauzuli waloryzacyjnej, które mają pomóc zamawiającym przy konstruowaniu skutecznych i jasnych postanowień umownych, a zamawiający, wprowadzając do umowy odpowiednią klauzulę, winien mieć na względzie w szczególności: specyfikę zamówienia (np. w zakresie, jakie elementy materiałów i kosztów są kluczowe i w praktyce podlegają dużym wahaniom), dostępność wiarygodnych aktualizowanych podstaw ustalenia zmiany cen (np. odpowiedni wskaźnik prezesa GUS), planowane możliwości finansowe zamawiającego co do przewidywanych zmian wynagrodzenia.

Izba podkreśliła też, że istotą art. 439 PrZamPubl było zobowiązanie zamawiających do wprowadzenia realnej waloryzacji wynagrodzeń wykonawców. Wskazuje na to wprost uzasadnienie projektu ustawy, gdzie użyto pojęcia klauzuli waloryzacyjnej. Odwołując się natomiast do językowego rozumienia pojęcia „waloryzacja”, należy stwierdzić, że jest to zwiększenie wartości pieniężnej świadczenia w celu utrzymania jego realnej wartości na niezmienionym poziomie. Słownik języka polskiego pod redakcją W. Doroszewskiego waloryzację definiuje jako: przeliczenie należności lub zobowiązań pieniężnych, ustalonych w danej jednostce monetarnej, na inną o stałej wartości, dostosowanie wysokości zobowiązań pieniężnych do zmienionej wartości pieniądza. Izba powołała się na trafne orzeczenia KIO z 2.3.2022 r., KIO 440/22 oraz z 5.1.2022 r., KIO 3600/21, w których wskazano, że celem klauzul waloryzacyjnych jest rzeczywiste i uczciwe utrzymanie równowagi ekonomicznej pomiędzy wykonawcą a zamawiającym. Innymi słowy, chodzi o takie ustalenie zasad zwiększenia wynagrodzenia, aby w sytuacji, w której realizacja umowy jest rozciągnięta w czasie, w możliwie jak największym stopniu zrekompensować wykonawcy zmniejszającą się wartość pieniądza wskutek dokonywania odroczonych w czasie płatności.

Izba ustaliła, że w rozpoznawanym stanie faktycznym okres realizacji umowy wynosi prawie 2 lata, a z przyczyn określonych w umowie może ulec dalszemu wydłużeniu. Przy tym pierwsza płatność w wysokości 5% nastąpi po dokonaniu montażu próbnego, czyli w terminie do 42 tygodni od dnia podpisania umowy, z kolei następna płatność w wysokości 45% nastąpi po podpisaniu protokołu odbioru etapu pierwszego. Izba wskazała, że w tak długim okresie może mieć miejsce szereg zdarzeń, które spowodują, że skalkulowane przez wykonawcę wynagrodzenie nie będzie odpowiadało warunkom, w jakich zamówienie to będzie realizowane.

Izba wskazała, że powszechnie wiadomo, iż w ciągu ostatniego okresu (ok. 2 lat) mamy do czynienia ze stałym, bardzo dynamicznym wzrostem cen materiałów, usług, jak też wynagrodzeń, co wynika z danych publikowanych na stronach Głównego Urzędu Statystycznego. Tak dynamiczny i rozpędzający się wzrost inflacji oraz wynagrodzeń powoduje, że szczególnie istotne jest, w jaki sposób zamawiający przewidują w umowach sposoby zwiększania wynagrodzenia i czy dają one gwarancje zrekompensowania wykonawcy wzrostu kosztów, jakie musi ponosić w związku z realizacją kontraktu.

Izba podkreśliła, że nie sposób nie dostrzec, iż w obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej, w okresie, kiedy potencjalni wykonawcy rezygnują z zawierania umów o realizację zamówienia publicznego ze względu na brak klauzul waloryzacyjnych realnie odzwierciedlających poziom wzrostu cen towarów i usług, szczególnie ważne jest, aby przyjęta w umowie klauzula waloryzacyjna przyniosła spodziewany efekt wykonawcy, nie powodując zaburzenia równowagi stron umowy. Wprowadzenie bowiem w sposób jednostronny takich postanowień, które obarczają ewentualnym ryzykiem wyłącznie wykonawcę, w rezultacie może doprowadzić do tego, że umowa nie zostanie wykonana.

W konsekwencji Izba doszła do przekonania, że wprowadzony przez zamawiającego w umowie limit ograniczający wartość zmiany całkowitego wynagrodzenia do 5% zarówno narusza zasady współżycia społecznego, jak i sprzeciwia się właściwości stosunku prawnego. Izba wskazała, że zważywszy na aktualny poziom inflacji, która w dalszym ciągu jest bardzo wysoka, zaś prognozy w tym zakresie są rozbieżne i zależne od wielu czynników, zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych, mając na uwadze, że zamówienie będzie realizowane w założeniu do listopada 2026 r. (a może i do 2027 r.) – dla zachowania zgodności z zasadami współżycia społecznego za uzasadnione należy uznać podwyższenie tego progu. W konsekwencji Izba uznała, że zwiększenie maksymalnej wartości zmiany wynagrodzenia wykonawcy do poziomu 15%, tj. na poziomie postulowanym przez odwołującego, jest odpowiednie celem zapewnienia równowagi kontraktowej stron.

W odniesieniu do zarzutu dotyczącego postanowienia w umowie określającego, że zmiana całkowitego wynagrodzenia nastąpi, począwszy od miesiąca, w którym złożono wniosek o waloryzację, nie wcześniej jednak niż w miesiącu następującym po miesiącu ogłoszenia komunikatu prezesa GUS w Dz. Urz. RP „Monitor Polski”, w sytuacji gdy określony przez zamawiającego wskaźnik publikowany jest raz do roku, podczas gdy wykonawcy przysługuje możliwość złożenia wniosku o waloryzację co 6 miesięcy, Izba również podzieliła argumentację odwołującego, że obecna konstrukcja klauzuli waloryzacyjnej uniemożliwi wykonawcy realizującemu umowę wystąpienie o waloryzację co 6 miesięcy.

Izba uznała za zasadny również zarzut dotyczący oparcia waloryzacji na rocznym „wskaźniku cen towarów i usług konsumpcyjnych” ogłaszanym przez prezesa GUS przy jednoczesnym zastrzeżeniu prawa do żądania przedstawienia przez wykonawcę dowodów potwierdzających zasadność złożenia wniosku o waloryzację, w tym potwierdzających, że koszty wykonawcy związane z realizacją przedmiotu umowy będą wyższe co najmniej o tyle, ile wynosi „wskaźnik”, przy jednoczesnym braku określenia przez zamawiającego materiałów lub kosztów, których zmiana cen uzasadniałaby wniosek o waloryzację. Izba zgodziła się z odwołującym, że taka konstrukcja klauzul waloryzacyjnych stanowi niczym nieuzasadnioną barierę w waloryzacji wynagrodzenia, gdyż uzależnia dokonanie waloryzacji od swobodnego uznania zamawiającego, narusza równowagę stron umowy oraz stanowi nadużycie prawa podmiotowego zamawiającego do kształtowania jej postanowień w sposób, który nie może zostać uznany za realizujący cel i ideę wynikającą z normy prawa określonej w art. 439 PrZamPubl. W konsekwencji Izba uznała, że postulowana przez odwołującego zmiana zapisów umowy dotycząca usunięcia zastrzeżenia do żądania przez zamawiającego dowodów potwierdzających zasadność złożenia wniosku o waloryzację, w tym potwierdzających, że koszty wykonawcy związane z ich realizacją będą wyższe co najmniej o tyle, o ile wynosi wskaźnik, jest w pełni uzasadniona.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź
Komentarz

Komentowany wyrok ma istotne, wręcz przełomowe znaczenie dla praktyki określania klauzul waloryzacyjnych w umowie. W jego uzasadnieniu Izba trafnie zauważyła, że co prawda w art. 439 PrZamPubl ustawodawca nie wskazał precyzyjnie zasad waloryzacji wynagrodzenia wykonawcy, określając jedynie pewne wytyczne, którymi powinien się kierować zamawiający, niemniej jednak klauzule waloryzacyjne powinny być formułowane w sposób zgodny z istotą i celem tego przepisu. Oznacza to, że postanowienia umowne muszą być formułowane tak, by w toku wykonywania zamówienia możliwe było ich zastosowanie i skuteczne dokonanie waloryzacji wynagrodzenia, umożliwiającej przywrócenie równowagi ekonomicznej stron umowy.

Co istotne – Izba wskazała, że maksymalna wartość zmiany wynagrodzenia, jaką dopuszcza zamawiający w efekcie zastosowania klauzul waloryzacyjnych, nie może być określana na poziomie zbyt niskim, w oderwaniu od sytuacji rynkowej oraz specyfiki zamówienia, w szczególności okresu jego wykonywania i warunków płatności.

Izba słusznie zauważyła również, że żądanie przedstawienia przez wykonawcę dowodów potwierdzających zasadność złożenia wniosku o waloryzację, w tym potwierdzających, że koszty wykonawcy związane z realizacją przedmiotu umowy będą wyższe co najmniej o tyle, ile wynosi „wskaźnik”, w sytuacji gdy zamawiający określił sposób waloryzacji wynagrodzenia w oparciu o wskaźnik GUS, stanowi nieuzasadnioną barierę w waloryzacji wynagrodzenia, narusza równowagę stron umowy oraz stanowi nadużycie prawa podmiotowego zamawiającego do kształtowania jej postanowień.

r. pr. Marzena Jaworska
JMGJ Jaworska Matusiak Grześkowiak Jarnicka Kancelaria Prawna Sp. j.

Rząd miga się od zmian w podatkach

Rząd opublikował odpowiedzi na pytania poselskie zadane po exposé premiera Donalda Tuska. Ich lektura rozczaruje tych, którzy liczyli na szybką obniżkę podatków. Na spełnianie wyborczych obietnic na razie się nie zanosi.

Zacznijmy od sztandarowej zapowiedzi, czyli podwyższenia kwoty wolnej od PIT. Obecnie wynosi 30 tys. zł (jest to kwota rocznego dochodu, od którego nie płacimy podatku). Podniesiemy ją do 60 tys. zł – taka obietnica znalazła się m.in. w 100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów.

Potrzebne są analizy

Czy zostanie dotrzymana w terminie? Nic na to nie wskazuje. „Ze względu na wagę postulatu jego wprowadzenie musi zostać poprzedzone stosownymi analizami, korespondować z wynikami audytu stanu finansów publicznych, uwzględniać wyniki analizy dot. wpływu na systemy IT, w tym czas niezbędny na implementację zmian w systemach informatycznych oraz przetestowanie projektowanych rozwiązań” – odpowiada premier na pytania posłów.

Do podwyżki nie pali się też Ministerstwo Finansów. O jej termin zapytano w jednej z interpelacji poselskich. Odpowiedź jest enigmatyczna. Wiceminister finansów Jarosław Neneman przyznał wprawdzie, że „postulat nadal pozostaje aktualny”, od razu jednak dodał, że „tworzenie prawa podatkowego jest procesem złożonym”. Poinformował również, że stosowna nowelizacja musi być przygotowana z uwzględnieniem dyrektyw dotyczących legislacji zawartych w umowie koalicyjnej.

Korzyści w trakcie roku

Kolejny argument rządzących, który podnosił już wcześniej premier Donald Tusk, to konieczność „przestrzegania zasady roku podatkowego”.

– Korzystne dla podatników zmiany, a taką jest niewątpliwie podwyżka kwoty wolnej, można wprowadzać także w trakcie roku. Zrobiono to chociażby przy poprawianiu Polskiego Ładu, obniżając stawkę PIT z 17 do 12 proc. Oczywiście powoduje to pewne zamieszanie w rozliczeniach, ale po konsultacjach z księgowymi na pewno dałoby się znaleźć najlepszy sposób wprowadzenia wyższej kwoty wolnej. Tłumaczenia rządzących pokazują, że nie przygotowali się do spełnienia tej obietnicy – mówi Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA.

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Usunąć składkę z Polskiego Ładu

Druga, ważna zwłaszcza dla przedsiębiorców, zapowiedź to zmiana zasad rozliczania składki zdrowotnej. – Po reformie wprowadzonej przez Polski Ład stała się ona de facto podatkiem. Jej comiesięczne liczenie jest dużym problemem dla biznesu, wielu przedsiębiorców płaci sporo więcej niż wcześniej. Firmy z nadzieją patrzyły na obietnice z kampanii wyborczej, czyli powrót do zryczałtowanej kwoty składki oraz przywrócenie jej częściowego odliczenia od PIT – mówi Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy, partner w kancelarii Chojnacka & Łagowski.

Kiedy obietnice zostaną zrealizowane? Decyzja wymaga przeprowadzenia szczegółowych analiz i szeroko zakrojonych konsultacji, które będą podstawą do wypracowania optymalnych rozwiązań – tłumaczy rząd.

Metoda kasowa i podatek Belki

Kolejna sprawa, kasowy PIT. Najmniejsze firmy będą płacić podatek dopiero wtedy, gdy dostaną pieniądze od kontrahenta – zapowiedział premier Donald Tusk w exposé. Od tego czasu o kasowym PIT cicho, a w odpowiedziach na pytania poselskie rząd tłumaczy, na czym polega kasowa metoda w VAT, stwierdzając, że to rozwiązanie wcale się popularnością nie cieszy.

Posłowie pytali też o zapowiadaną likwidację (ograniczenie) tzw. podatku Belki. Odpowiedź brzmi: trwają prace. „Wprowadzenie zmian zostanie poprzedzone dialogiem z interesariuszami, szczegółową analizą wpływu zmian na rynek kapitałowy w Polsce oraz analizą skutków budżetowych” – czytamy.

Rząd odniósł się też do VAT (w 100 konkretach zapowiedziano np. obniżkę stawki dla sektora beauty). Podkreślił, że ten podatek jest istotnym źródłem dochodów budżetu państwa. „Z tego powodu wszelkie zmiany powinny być dokonywane z dużą ostrożnością”.

Obiecanki cacanki?

– Jak widać, łatwo obiecać, trudniej dotrzymać słowa – mówi Grzegorz Gębka. Podkreśla jednak, że w podatkach pośpiech wcale nie jest wskazany, a rządzący powinni mieć przemyślaną koncepcję i szerszą perspektywę.

– Szybka podatkowa legislacja daje często złe efekty – potwierdza Arkadiusz Łagowski. Przyznaje też, że dyplomatyczne odpowiedzi rządzących należy odczytać jako zapowiedź odwlekania zmian. – Finalnie może okazać się, że sfinansowanie potrzeb państwa nie pozwala na obniżki podatków, a wręcz przeciwnie będą one podnoszone – podsumowuje Łagowski.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Wakacje od ZUS z mankamentami

Do konsultacji trafił właśnie projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który reguluje wakacje od składek dla przedsiębiorców.

Zgodnie z projektowanymi przepisami mikroprzedsiębiorcy raz w roku będą mogli złożyć wniosek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych o zwolnienie z opłacania składek na obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne i rentowe, wypadkowe, chorobowe (jeżeli wcześniej zadeklarowali jego opłacanie), a także należności na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy. Takie wolne od ZUS potrwa maksymalnie miesiąc. Chociaż w założeniach do projektu zapisano trzymiesięczny okres zwolnienia. W tym czasie, zgodnie z nowymi przepisami, składki na ubezpieczenia społeczne będą pokrywane z budżetu państwa.

Zdaniem dr Tomasza Lasockiego z WPiA Uniwersytetu Warszawskiego jakkolwiek pomoc przedsiębiorcom to słuszny cel, jednak trzeba zastanowić się, czy zostało wybrane najlepsze narzędzie, aby go osiągnąć.

Są ciemne strony

– Projekt jest skierowany tylko do mikroprzedsiębiorców. To nietrafne kryterium. Takie pojęcie zostało wprowadzone do celów statystycznych i nie powinno być stosowane do nadawania uprawnień – mówi dr Tomasz Lasocki.

Jak podkreśla, z ulgi wyłączeni zostaną m.in. twórcy i artyści.

– Ponadto zgodnie z definicją zawartą w ustawie – Prawo przedsiębiorców, mikroprzedsiębiorcą jest firma, która zatrudniała średniorocznie mniej niż dziesięciu pracowników. Oznacza to, że jeżeli ktoś zatrudniał dwadzieścia osób na umowach zlecenia, będzie w uprzywilejowanej sytuacji, bo załapie się na zwolnienie, a ten, który oferował umowy o pracę, nie – mówi dr Lasocki. Podkreśla, że przez to udzielanie tej pomocy stanie się także bardziej skomplikowane.

– Zakład Ubezpieczeń Społecznych będzie bowiem musiał weryfikować takie przesłanki jak liczba pracowników, czy dany podmiot spełnia kryteria pomocy de minimis oraz czy roczny obrót netto takiego przedsiębiorcy nie przekracza równowartości 2 mln euro – wskazuje dr Lasocki.

Zwraca jednocześnie uwagę, że zwolnienie ze składek nie będzie rozwiązaniem tylko dla najuboższych.

– W projekcie nie ma kryterium wielkości przychodów lub dochodów (poza wspomnianymi 2 mln euro) , które uprawniałoby do ulgi. W efekcie nawet przedsiębiorcy, którzy radzą sobie na rynku wyśmienicie, będą mogli z tego skorzystać. Oznacza to, że wszyscy jako społeczeństwo dołożymy się do ich składek – wyjaśnia.

Zauważa jednocześnie, że jest to rozwiązanie niekorzystne dla kobiet w ciąży prowadzących własny biznes, które deklarują wyższą niż minimalna podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie chorobowe.

– Budżet pokryje składki, ale tylko w najniższej wysokości. A to obniży takim osobom zasiłek – wskazuje.

Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting, liczy z kolei na to, że to dopiero początek większych systemowych zmian w obszarze ubezpieczeń społecznych, które czekają przedsiębiorców w najbliższych latach.

– Na pewno taka ulga była najprostsza i najszybsza do wdrożenia. Mam jednak poczucie, że przedsiębiorcy bardziej czekają na zmiany w składce zdrowotnej, którą na ich niekorzyść zmienił tzw. Polski Ład, aniżeli na miesięczny urlop od składek – wskazuje.

Zwraca jednocześnie uwagę na duże koszty całej operacji.

– W 2024 r. wyniosą one ok. 1,73 mld zł według szacunków ministerstwa. To sporo, biorąc pod uwagę korzyści płynące z tego rozwiązania. Na pewno jednak mniej niż w pierwszym wariancie, kiedy proponowano trzy miesiące bez składek w roku – wskazuje.

Zdaniem eksperta, propozycja nie wpłynie raczej znacząco na poprawę sytuacji przedsiębiorcy w kryzysie finansowym.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Na przyszłość

Dr Tomasz Lasocki uważa, że zamiast dodatkowo komplikować system, warto byłoby go uprościć, osiągając te same cele.

– Można obniżyć składkę tak, aby płatnik opłacał ją od minimalnego wynagrodzenia. Efekt ekonomiczny będzie podobny, a samo rozwiązanie prostsze zarówno dla zainteresowanych jak i ZUS. I nie spowoduje niepotrzebnych sporów sądowych – wyjaśnia.

Z kolei dla przedsiębiorców o nieregularnych przychodach rozwiązaniem byłoby uprawnienie do przesunięcia płatność jednej składki w roku (na ubezpieczenia społeczne i zdrowotnej) nawet o sześć miesięcy.

Zdaniem dr Lasockiego najlepszym rozwiązaniem byłyby jednak zmiany systemowe.

– Przedsiębiorca mógłby opłacać należności do ZUS np. od części dochodu lub ograniczonego przychodu, z zastrzeżeniem rocznej minimalnej kwoty, od której należałoby składkę opłacić. Ta suma mogłaby docelowo odpowiadać rocznemu minimalnemu wynagrodzeniu, a w pierwszym okresie prowadzenia firmy ów dolny limit powinien być zmniejszony – mówi.

Etap legislacyjny: projekt skierowany do konsultacji

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Podstawa przeprowadzenia na nowo przewodu w całości

Opis stanu faktycznego

A.S. został oskarżony o to, że w okresie od 20.9.2018 r. do 28.1.2019 r. oraz od 25.7.2019 r. do 29.10.2019 r., w L. bez wymaganej prawem koncesji urządzał i prowadził gry hazardowe na automatach wbrew dyspozycjom art. 2 ust. 3, 4 i 5, art. 3, art. 4, art. 6 ust. 1 i 4, art. 9, 14 ust. 1, art. 23 ustęp 1,1a i 4, art. 23a ust. 1 i 2 ustawy z 10.11.2009 r. o grach hazardowych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 227; dalej: GryHazardU) tj. o czyn z art. 107 § 1 KKS w zw. z art. 18 § 3 KK, w zw. z art. 20 § 2 KKS.

Sąd Rejonowy w L. wyrokiem z 31.1.2023 r., IX K 353/21, uznał oskarżonego za winnego popełnionych czynów objętych aktem oskarżenia oraz każdy z czynów zakwalifikował z art. 107 § 1 KKS, i za każdy z nich, na podstawie art. 107 § 1 KKS, wymierzył oskarżonemu karę 50 stawek dziennych grzywny licząc po 150 zł za każdą stawkę, które – na podstawie art. 40 § 1-3 KKS w zw. z art. 86 § 1 i 2 KK – połączył, orzekając karę łączną 75 stawek dziennych grzywny po 150 zł stawka.

Od tego wyroku apelację wniósł obrońca oskarżonego, który – podnosząc zarzuty obrazy przepisów postępowania, która miała wpływ na treść orzeczenia (art. 4 KPK w zw. z art. 7 KPK, w zw. z art. 410 KPK), błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, a mającego wpływ na treść wyroku oraz rażącej niewspółmierności kary – wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez uniewinnienie oskarżonego od zarzucanych mu czynów, ewentualnie wymierzenie oskarżonemu kary grzywny w najniższym ustawowym wymiarze, połączenie kar grzywny i orzeczenie kary łącznej z zastosowaniem zasady absorbcji.

Sąd Okręgowy w L. wyrokiem z 29.6.2023 r., XI Ka 541/23, uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Rejonowemu w L. ponownego rozpoznania.

Wyrok Sądu odwoławczego został zaskarżony przez prokuratora, który we wniesionej skardze sformułował zarzut naruszenia art. 437 § 2 zdanie drugie in fine KPK, polegającego na uchyleniu wyroku Sądu Rejonowego w L. z 31.1.2023 r., IX K 353/21, oraz przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania w sytuacji, gdy nie wystąpiła żadna z przewidzianych w tym przepisie przesłanek do uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania, gdyż postępowanie to ma w istocie dotyczyć uzupełnienia postępowania dowodowego i konieczności ponownej oceny przeprowadzonych dowodów. Na podstawie tego zarzutu autor skargi wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku Sądu Okręgowego w L. w całości i przekazanie sprawy temu Sądowi do ponownego rozpoznania.

Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu skargi wniesionej przez prokuratora na wyrok Sądu Okręgowego w L. z 29.6.2023 r., XI Ka 541/23, uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Okręgowemu w L. do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.

Beck Akademia - praktyczne szkolenia online - sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Uzasadnienie SN

Zdaniem Sądu Najwyższego skarga zasługuje na uwzględnienie, albowiem zasadnie wskazano w niej na obrazę art. 437 § 2 KPK.

W orzecznictwie Sądu Najwyższego powszechnie akcentuje się, że zgodnie z art. 539a § 3 KPK skarga od wyroku sądu odwoławczego uchylającego wyrok sądu I instancji i przekazującego sprawę do ponownego rozpoznania może być wniesiona wyłącznie z powodu naruszenia art. 437 KPK lub z powodu uchybień określonych w art. 439 § 1 KPK. Zawarty w tym przepisie zwrot „wyłącznie” oznacza, że określony w nim katalog podstaw wniesienia skargi ma charakter zamknięty i ogranicza się do dwóch uchybień: zaistnienia bezwzględnych przyczyn odwoławczych oraz naruszenia art. 437 § 2 zdanie drugie KPK. Zgodnie z tym ostatnim przepisem uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania limitowane jest wystąpieniem wypadków z art. 439 KPK, art. 454 KPK lub koniecznością przeprowadzenia przewodu w całości. W razie stwierdzenia konkretnych treściowych braków części dowodów osobowych i nieosobowych, Sąd II instancji był zarówno uprawniony, jak i zobowiązany do tego, by czynności dowodowe autonomicznie przeprowadzić, skoro aktualnie obowiązujące regulacje postępowania odwoławczego, w tym wynikające z art. 452 KPK, wskazują na znaczne możliwości orzekania reformatoryjnego sądu odwoławczego, także w oparciu o dowody przeprowadzone wyłącznie w tej fazie postępowania. Zmiana wyroku sądu I instancji, także zresztą utrzymanie go w mocy, wykluczona jest jedynie wówczas, gdyby w postępowaniu odwoławczym należało przeprowadzić przewód sądowy w całości, a więc przeprowadzić wszystkie dowody na nowo (wyrok Sądu Najwyższego z 13.4.2022 r., I KS 3/22; zob. też np. wyrok Sądu Najwyższego z 12.5.2022 r., I KS 15/22, Legalis).

W rozpoznawanej sprawie, Sąd odwoławczy wydał orzeczenie kasatoryjne, uznając, że zachodzi potrzeba przeprowadzenia na nowo przewodu sądowego w całości. W tym kontekście warto przytoczyć pogląd zaprezentowany w orzecznictwie, zgodnie z którym przeprowadzenie przewodu na nowo w całości jest konieczne wówczas, gdy sposób przeprowadzenia dowodów przez sąd a quo dotknięty jest tego typu wadliwościami, że samo częściowe tylko uzupełnienie postępowania dowodowego przez dodatkowe przeprowadzenie dowodów przez instancję odwoławczą byłoby niewystarczające, a to właśnie z powodu uchybień w zakresie sposobu przeprowadzenia całego postępowania dowodowego przed sądem pierwszej instancji (wyrok Sądu Najwyższego z 16.11.2022 r., I KS 24/22, Legalis; zob. też: wyrok Sądu Najwyższego z 11.1.2023 r., I KS 35/22, Legalis).

Sąd ad quem zwrócił uwagę na nieprzesłuchanie części świadków – funkcjonariuszy Urzędu Celno-Skarbowego w B. oraz B.T. Stwierdził, że nie jest możliwa kontrola odwoławcza ustalenia co do działania oskarżonego we współsprawstwie z inną, ustaloną osobą z uwagi na brak wskazania przez Sąd a quo jakiegokolwiek dowodu takiego ustalenia przy niewskazaniu w uzasadnieniu kontrolowanego wyroku danych personalnych tej osoby. Nic jednak nie stało na przeszkodzie by przesłuchać ww. świadków na rozprawie apelacyjnej w celu zbadania, czy wraz z dowodami przeprowadzonymi przez Sąd pierwszej instancji, istnieją podstawy do przypisania oskarżonemu sprawstwa przestępstwa skarbowego w kształcie wynikającym z treści sentencji wyroku Sądu meriti, albo też innego, ale mieszczącego się w granicach zakreślonych aktem oskarżenia. Możliwe było też zweryfikowanie ustalenia co do występowania osoby współdziałającej z oskarżonym i w tym celu przeprowadzenia niezbędnych dowodów. Jest to zresztą kwestią drugorzędną w sprawie, skoro nawet w przypadku braku możliwości poczynienia takich konkretnych ustaleń możliwe byłoby zmodyfikowanie opisu czynu przez wskazanie, że A.S. np. współdziałał „z inną osobą”. Wydanie wyroku kasatoryjnego w oparciu o przesłankę określoną w art. 437 § 2 zd. II in fine KPK nie znajdowało zatem podstaw w realiach procesowych niniejszej sprawy.

W konsekwencji doszło do obrazy art. 437 § 2 KPK, co wobec braku innych przesłanek do wydania przez Sąd odwoławczy orzeczenia o charakterze kasatoryjnym, implikowało konieczność uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym Sądowi Okręgowemu w L. Sąd ten dokona rzetelnej weryfikacji oceny dowodów przeprowadzonej przez Sąd pierwszej instancji i w zależności od jej rezultatu przeprowadzi niezbędne dowody, a wynik analizy szczegółowo przedstawi w uzasadnieniu wyroku, jeśli takie będzie sporządzone.

Komentarz

Na tle rozpoznawanej sprawy jawi się następujące twierdzenie. Otóż, mimo uznania przez Sąd drugiej instancji braków postępowania dowodowego za istotne, jednak nie uzasadniały one potrzeby przeprowadzenia przewodu sądowego na nowo w całości. Sąd Okręgowy stwierdził jedynie, że w aktualnym stanie materiału dowodowego niemożliwa jest prawidłowa kontrola instancyjna zaskarżonego wyroku z uwagi na konieczność przeprowadzenia szeregu nowych dowodów wymagających ich poszukiwania, niemożliwe było uzupełnienie postępowania dowodowego na etapie postępowania odwoławczego. Byłoby to zdaniem tego Sądu zastępowanie Sądu I instancji w podstawowych czynnościach procesowych, a przecież rolą Sądu II instancji jest „kontrola prawidłowości procedowania”. Należy wyraziciela tego poglądu wyprowadzić z błędu przypominając, że w aktualnym stanie prawnym rola Sądu odwoławczego nie ogranicza się wyłącznie do funkcji kontrolnej orzeczenia Sądu pierwszej instancji. A contrario, wobec szerokich możliwości wydania orzeczenia reformatoryjnego ma on nie tylko prawo, ale i obowiązek prowadzić postępowanie dowodowe w bardzo szerokim zakresie.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Obowiązkowy KSeF od 2026 r.

Zgodnie z art. 106ga ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1570; dalej: VATU), od 1.7.2024 r. podatnicy są obowiązani wystawiać faktury ustrukturyzowane przy użyciu Krajowego Systemu e-Faktur. Emocje związane z ww. przepisem nabrały jednak nowego wymiaru w wyniku briefingu Ministerstwa Finansów z 19.1.2024 r. Zgodnie z dokonaną zapowiedzią, termin ten nie jest jednak realny. Gdzieniegdzie słychać pomruki niezadowolenia, częściej jednak dźwięk strzelających korków od szampana. Jedno jest pewne – to niepewność co dalej (choć zdanie te brzmi jak filozoficzny oksymoron). W poniższym tekście spróbujemy więc uporządkować fakty bo tylko na ich podstawie można próbować wyciągnąć jakiekolwiek wnioski odnośnie obowiązkowego e-fakturowania.

Z formalnego punktu widzenia

Na dziś, przepisy ustawy z 16.6.2023 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 1598) nadal obowiązują. Bazując na samej tylko treści Dziennika Ustaw, obowiązkowy KSeF wejdzie więc w życie 1.7.2024 r. Nic nie wiadomo o jakichkolwiek pracach legislacyjnych, a przecież zmiana ww. przepisów wymaga uchwalenia nowej ustawy (co trwa). Nie można wykluczyć także, że ów proces nie będzie przebiegał płynnie (możliwe jest chociażby veto Prezydenta RP). Potencjalne uchylenie przepisów ustawowych rozporządzeniem brzmi jak zamach na reguły praworządności (choć nie takie rzeczy nasz system prawny widział, niestety). Póki co jednak znamy tylko oświadczenie Ministerstwa Finansów, które nie ma żadnej mocy prawnej. Można się spodziewać dalszych kroków, ale nie wiadomo o nich jeszcze nic (a czas leci). Stan prawny na dziś póki co jest więc taki, że obowiązkowy KSeF wchodzi w życie od 1.7.2024 r. O czym w często euforycznym uniesieniu warto jednak pamiętać.

Mało czasu dla Polski

Obowiązkowy KSeF oparty jest o decyzję wykonawczą Rady UE. Umożliwia ona Polsce stosowanie tego rozwiązania jedynie do 31.12.2026 r. Z możliwością przedłużenia, jeżeli Polska uzna to za konieczne. Wymaga to przedłożenia wniosku wraz ze sprawozdaniem oceniającym skuteczność w zakresie zwalczania oszustw związanych z VAT i uchylania się od VAT oraz w zakresie uproszczenia poboru VAT. Sprawozdanie powinno też oceniać wpływ tych środków na podatników, w szczególności tego, czy środki te zwiększają ich obciążenie administracyjne i koszty.

To ważne didaskalia. Przykładowo, jeśli ustawodawca zdecyduje się na odsunięcie w czasie sankcji KSeF (a taki miał zamiar – o dokładnie pół roku), to nawet wdrażając KSeF od 1.1.2025 r. nie będzie miał zbyt dużo czasu ocenić ani skuteczności, ani wpływu na podatników. Tym bardziej, że jest jeszcze…

… perspektywa unijna

Unia Europejska zamierza wprowadzić ogólne wymogi w zakresie sprawozdawczości cyfrowej. Środkiem do realizacji tego celu będzie m.in. także zmiana sposobu traktowania faktur elektronicznych. Domyślnym systemem wystawiania ma być fakturowanie elektroniczne. Faktura elektroniczna ma opierać się o mechanizmy fakturowania elektronicznego w zamówieniach publicznych. Powinna ona zawierać wszystkie dane, które należy następnie przekazać organom podatkowym.

To taki „unijny KSeF” – ale w wersji soft (bez weryfikacji w czasie rzeczywistym przez Ministerstwo Finansów). Państwa członkowskie mają obowiązek przyjęcia i opublikowania do 31.12.2027 r. przepisów niezbędnych do nowego modelu fakturowania elektronicznego i stosowania ich od 1.1.2028 r. Pierwotnie – już dziś bowiem wspomina się o wydłużeniu tego okresu do 2030 r. Tak czy owak, nowy format ma być obowiązkowy w całej UE. A to konieczność kolejnych zmian systemowych i prawnych. Czy warto wdrażać nasz polski obligatoryjny KSeF na relatywnie krótki okres (nawet zakładając prolongatę)?

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Audyt

Ministerstwo Finansów zapowiedziało konieczność przeprowadzenia „audytu biznesowo-technologicznego” KSeF. Wymagania względem tego audytu są już upublicznione. Próżno szukać w nich analizy legislacyjnej (co jest nawet zrozumiałe). Chodzi raczej o perspektywę informatyczną i systemową. Tak czy owak, efektów audytu nie należy spodziewać się wcześniej niż na początku drugiego kwartału 2024 r. (optymistycznie podchodząc do tematu). Jeszcze dłużej poczekamy na wnioski, jakie wyciągnie z niego Ministerstwo Finansów. Nie można wykluczyć, że w związku z wnioskami z audytu, zmiany legislacyjne będą konieczne.

KSeF fakultatywny

Nie możemy tracić z pola widzenia tego, że przepisy o KSeF już od dawna obowiązują w swojej fakultatywnej odsłonie. Podatnicy mogą więc już dziś wystawiać i odbierać faktury ustrukturyzowane, co niektórzy (chyba raczej nieliczni) już robią (a przynajmniej testują). Nie ma mowy o tym, by „krytyczny błąd” wykryty przez Ministerstwo Finansów uniemożliwiał wystawianie faktur ustrukturyzowanych „dla chętnych”. Nie jest więc z pewnością tak, że KSeF całkowicie spadnie z radarów.

Komentarz

Zgodnie z komunikatem, przesunięcie wejścia w życie obowiązkowego KSeF wynika z błędów kodu, systemu funkcjonalności i wydajności KSeF. Chodzi przede wszystkim o przepustowość i „blokowanie wejścia” do KSeF oraz niedostateczne zabezpieczenie systemów informatycznych. Dla wielu podmiotów zaistniała sytuacja ma słodko-gorzki posmak. Wiele czasu i środków zostało już zainwestowane w przygotowania do KSeF. Zakładając, że KSeF wejdzie w życie, być może nakłady te nie okażą się całkowicie przepalone. Tym bardziej, że przygotowanie do KSeF to także okazja do porządkowania procesów wewnątrzfirmowych. Zakładając, że KSeF wejdzie w życie, drastycznych zmian np. co do zakresu transakcji objętych KSeF czy elementów faktur pewnie nie będzie (choć otwarta jest np. kwestia faktur B2C). Można więc kontynuować prace wdrożeniowe, pod mniejszą presją czasu ale z większym poczuciem niepewności co do finalnych oczekiwań.

Zakładając, że KSeF wejdzie w życie (powtórzenie nieprzypadkowe). Jeśli ma się to stać, to musi się stać możliwie jak najszybciej. Moim zdaniem jedyna sensowna data graniczna to 1.1.2025 r. Dalsze opóźnienia mogą postawić cały ten projekt pod dużym znakiem zapytania (ze względów opisanych wyżej). Fiasko KSeF byłoby wielopoziomową kompromitacją (bynajmniej nie podatników).

PS. Minister Finansów wspomniał też o już toczących się pracach nad innymi narzędziami uszczelniającymi system VAT. Być może więc czeka nas wejście w życie jeszcze innego rozwiązania (obok np. MPP, JPK, białej listy, STIR, e-kas fiskalnych, pakietu paliwowego, sankcji VAT i wielu innych podobnych, dzięki którym życie podatników jest „przyjemniejsze”).

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Pieniądze na biurko i krzesło pracownika bez PIT

Fiskus korzystnie interpretuje przepisy o świadczeniach dla zdalnych pracowników. Tym razem potwierdził, że nieopodatkowany jest zwrot kosztów zakupu mebli do domowej pracy.

– Skarbówka już wcześniej się z tym zgadzała, nowością jest natomiast to, że pracodawca we wniosku o interpretację przyznał, iż nie wymaga od pracowników dowodów zakupu. Fiskusowi to jednak nie przeszkadzało – podkreśla Piotr Popek, starszy menedżer w zespole ds. PIT w KPMG. Przypomina, że praca zdalna stała się powszechna w czasie epidemii koronawirusa. I nadal jest popularna, dlatego każda pozytywna interpretacja skarbówki cieszy i pracodawców, i pracowników.

Przepisy o pracy zdalnej

Przypomnijmy, że zgodnie z obowiązującymi od 7.4.2023 r. przepisami pracodawca musi zapewnić pracującym zdalnie odpowiednie narzędzia i materiały. Musi też pokryć koszty home office, przede wszystkim energii elektrycznej czy usług telekomunikacyjnych. Może wypłacać ryczałty odpowiadające przewidywanym kosztom. Jeśli pracownik wykorzystuje w domu własny sprzęt (np. telefon czy komputer), przysługuje mu za to pieniężny ekwiwalent.

Przepisy o pracy zdalnej stanowią, że świadczenia, które pracownicy dostaną od firmy (ekwiwalenty, ryczałty, narzędzia, zwrot kosztów), nie są ich przychodem. Pracodawca (który jako płatnik odpowiada za rozliczenie PIT) nie musi więc potrącać im podatku.

Obowiązki pracodawcy

Czy ta zasada obowiązuje także wtedy, gdy firma finansuje zakup mebli do domowej pracy? O to zapytała spółka z o.o. działająca w branży informatycznej. Zatrudnia około tysiąca osób. Część z nich pracuje zdalnie. Zasady pokrywania kosztów takiej pracy określa regulamin. Wynika z niego, że spółka dofinansowuje zakup ergonomicznego krzesła i biurka. Limit wydatków wynosi 1,5 tys. zł na każdą osobę. Meble kupuje pracownik i są jego własnością. Spółka przelewa mu pieniądze na konto. Podkreśla, że nie żąda od pracowników dowodów poniesienia kosztów.

Czy dofinansowanie stanowiska pracy jest opodatkowane? Spółka twierdzi, że nie.

Argumentuje, że zapewnienie wyposażenia stanowiska pracy jest jej obowiązkiem. Także wtedy, gdy jest to praca zdalna. Dofinansowanie zakupu takiego wyposażenia stanowi rekompensatę poniesionych przez pracownika wydatków. Nie jest to przychód, nie dochodzi bowiem do realnego przyrostu majątku.

Spółka wskazuje też, że przyjęła taki sposób rozliczenia wyposażenia, ponieważ nie chce narzucać zatrudnionym osobom konkretnych mebli, ich wybór powinien zależeć od indywidualnych preferencji.

Co na to fiskus? Stwierdził, że niezależnie od formy zapewnienia przez pracodawcę narzędzi i materiałów potrzebnych do wykonywania pracy zdalnej otrzymane przez pracownika świadczenia nie stanowią jego przychodu w rozumieniu ustawy o PIT. Ta zasada dotyczy też dofinansowania wyposażenia stanowiska pracy, w tym wypadku biurka oraz ergonomicznego krzesła. Spółka nie musi naliczać podatku od tego świadczenia (interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej nr 0114-KDIP3-2.4011.1032.2023.1.MJ).

Szkolenia online z zakresu podatków – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Bonus dla pracownika

Identyczna konkluzja jest we wcześniejszej interpretacji fiskusa, także dotyczącej wydatków na biurka i krzesła. Skarbówka stwierdziła, że „zwrot kosztów zakupu wyposażenia miejsca do pracy (krzesło lub/i biurko), które zamierzają Państwo wypłacać pracownikom świadczącym pracę zdalną, nie będą stanowić przychodu ze stosunku pracy” (interpretacja nr 0112-KDIL2-1.4011.487.2023.1.KF. W tej sprawie pracodawca wskazywał jednak, że do zwrotu kosztów potrzebna jest faktura bądź inny dowód zakupu.

– Z najnowszej interpretacji wynika, że udokumentowanie zakupów nie jest konieczne. Można więc odnieść wrażenie, że dofinansowanie jest nieopodatkowane, nawet jeśli pracownik sobie biurka i krzesła nie kupił – mówi Piotr Popek.

Czy oznacza to, że pracodawcy znaleźli sposób na atrakcyjny pracowniczy bonus? I może wynosić więcej niż 1,5 tys. zł (bo przecież niektóre krzesła i biurka są sporo droższe)?

Nie można przesadzać

– Interpretacja jest korzystna, ale generalnie dobrze byłoby, gdy pracodawcy jednak zbierali potwierdzenia zakupów od pracowników. Zwłaszcza wtedy, gdy dofinansowanie jest wyższe, np. wynosi 5 tys. zł. Urzędnicy mogą bowiem zapytać podczas kontroli, czy faktycznie jest to zwrot wydatków, czy może zwykła premia, która powinna być opodatkowana – przestrzega Piotr Popek.

Fiskus nie chce podatku od ryczałtów

Przepisy o świadczeniach dla pracujących zdalnie wzbudziły spore obawy wśród przedsiębiorców. Pracodawcy niepokoili się,że skarbówka może je kwestionować, zwłaszcza ekwiwalenty i ryczałty przyznawane pracownikom za zużyty w czasie pracy w domu internet i prąd. Obawiali się, że fiskus może naliczyć przychód, jeśli uzna, iż rekompensaty są wyższe niż faktyczne koszty zdalnej pracy. Okazuje się jednak, że nie ma się czego bać. Interpretacje są dla podatników korzystne. Skarbówka nie chce podatku, liberalnie podchodzi też do dokumentowania wydatków na prąd czy internet. Oto przykład. Spółka wypłaca pracującym zdalnie ryczałt za internet oraz prąd. Ustalając jego wysokość, wzięła pod uwagę uśrednione ceny rynkowej energii elektrycznej oraz normy jej poboru, a także koszty usług telekomunikacyjnych. Pracownicy nie są zobligowani do przedstawiania faktur od dostawców. Ryczałty są jednakowe, jak podkreśla spółka – z uwagi na respektowanie zasady równego traktowania. Fiskus potwierdził, że nie stanowią przychodu pracowników. A spółka nie musi potrącać od nich podatku (interpretacja nr 0115-KDIT3.4011.417.2023.1.PS).

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź