Z końcem 2023 r. upływa kadencja ławników wybranych na lata 2020–2023. Przed nami kadencja od 2024 do 2027. Problem w tym, że już dziś wiadomo, że brakuje ok. 35 proc. z nich. Co to oznacza? Najpewniej wybory uzupełniające. Jeśli i one nie pomogą, okaże się, że wybrani będą mieli do obsadzenia dużo więcej spraw, a to może skutkować opóźnianiem procesów. Skąd te braki? Po pierwsze, mniejsze zainteresowanie wśród obywateli, po drugie, kłopoty w radach gmin z wyborem.
To nie żarty
Jaka jest skala problemu? Sprawdziliśmy.
W Sądzie Okręgowym w Gdańsku brakuje na dziś 50 proc. ławników. W SO Warszawa-Praga zgłoszono zapotrzebowanie na 150 ławników, do tej pory wybrano 46. – Sąd Okręgowy w Warszawie potrzebuje 308 ławników, wybrano zaledwie 109 – informuje sędzia Sylwia Urbańska, rzecznik SO w Warszawie. W nieco lepszej sytuacji jest Wojciech Łukowski, prezes SO we Wrocławiu. Potrzebował 136 ławników – wybrano ich 121. Dużo gorzej jednak wygląda sytuacja w podległych mu sądach rejonowych. – W SR dla Wrocławia-Fabrycznej potrzeba ich 12 – wybrano 6, w SR dla Wrocławia-Śródmieścia ze 120 – 66, a w SR w Oleśnicy zamiast 10 mamy wybranych 4 – informuje prezes Łukowski.
Co na to sami ławnicy?
Martyna Skibniewska, przewodnicząca Stowarzyszenia Rad Ławniczych, potwierdza, że braki występują w całej Polsce. – Ważne w tym temacie są dwie sprawy – mówi. I podaje: po pierwsze, jest jeszcze szansa na wybory uzupełniające; po drugie, kwota 140 zł, którą zarabia ławnik, powinna być liczona do emerytury.
– Trzeba podjąć działania, by sądy były zabezpieczone pod względem odpowiedniej liczby ławników – uważa przewodnicząca. I proponuje wszędzie tam, gdzie nie udało się wyłonić odpowiedniej liczby ławników, wybory uzupełniające.
Doniosła rola, a nie koszt
Gdzie tkwi problem? Sami ławnicy nie mają wątpliwości.
– W dalszym ciągu utrwala się pogląd, że instytucja ławnika – sędziego społecznego – jest niepotrzebna w polskim wymiarze sprawiedliwości. Społeczeństwu nie przybliża się właściwej, konstytucyjnej i doniosłej roli czynnika społecznego obywatelskiego w sądach, a nieustannie przypomina się o ławnikach jako niepotrzebnej i kosztownej inwestycji w sądach polskich – wynika ze stanowiska Stowarzyszenia Rad Ławniczych. Efektem tych działań było zredukowanie liczby ławników z ok. 54 tys. w 1990 r. do ok. 14 tys. sędziów społecznych w 2021 r. Największą ilość sędziów społecznych zredukowano w latach 2007–2015 – ok. 40 000 osób. Dla przykładu nasi sąsiedzi Niemcy w swoim wymiarze sprawiedliwości angażują ok. 60 tys. ławników, trzykrotnie więcej od statystycznego mieszkańca niż Polska.
Może chodzi o pieniądze?
Stowarzyszenie Rad Ławniczych uważa, że nieprawdą jest to, że wysoki koszt utrzymania ławników w polskim wymiarze sprawiedliwości powoduje ich redukcje. Rachunek jest prosty 14 000 x ~130 zł x 12 = 21 840 000 plus posiedzenia rady ławniczej. Rzeczywisty roczny wydatek z budżetu państwa może oscylować w granicach 20 do 25 mln zł. Natomiast budżet Ministerstwa Sprawiedliwości to około 12 mld zł, stanowi to ok. 0,2 proc. wydatków na rekompensaty. – Wydatek jest tak mały, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie podaje danych w swoim zestawieniu o wysokości wydawanych środków budżetowych resortu.
Niezrozumiałym postępowaniem władz ustawodawczych są rekompensaty ławników Sądu Najwyższego, które wynoszą ok. 300 zł za jedno posiedzenie oraz zapłaty za udział w szkoleniu.
Ławnicy Sądu Najwyższego to w 75 proc. ludzie przypadkowi. Należy się zastanowić, czy nie korzystniej by było, żeby nabór ławników do SN dokonywać z ławników sądów powszechnych, którzy pełnili funkcję ławnika co najmniej dwie kadencje.
Od 15.4.2023 r. ławnicy mogą ponownie zasiadać w składach orzekających w sprawach cywilnych w sądach I i II instancji (w czasie pandemii ograniczono ich udział w wymierzaniu sprawiedliwości).
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →