Sejm 14.12.2022 r. uchwalił długo oczekiwaną ustawę o fundacji rodzinnej. Instytucja tego typu funkcjonuje już w wielu państwach świata. Polski system prawny czeka zatem ważne uzupełnienie. Niemniej, ponieważ ścieżka legislacyjna nie jest jeszcze zamknięta, to warto wskazać na pewien istotny mankament regulacji, a jednocześnie bardzo łatwy do ewentualnego usunięcia w czasie prac w Senacie RP.
Dorobek PRL
Niemal od początku prac nad fundacją rodzinną pojawiały się ze strony organizacji pozarządowych uzasadnione głosy sprzeciwu co do takiej nazwy tej instytucji. Nie zostały one jednak uwzględnione.
Jakie są argumenty projektodawcy za przyjęciem nazwy fundacja rodzinna? Według pierwszego z nich odpowiednik tego terminu funkcjonuje w niektórych innych państwach. Jest on w zasadzie kalką z języka niemieckiego (Familienstiftung). Kolejny argument odwołuje się do historii i tradycji. W dobie kultury prawa rzymskiego odpowiednik fundacji działał w interesie prywatnym. W bliższych nam czasach dekret z 7 lutego 1919 r. o fundacjach i o zatwierdzaniu darowizn i zapisów również traktował fundację jako instytucję powołaną dla celu prywatnego. Dopiero później, w latach PRL, fundacja ukształtowała się jako instytucja działająca dla interesów ogółu.
Bardziej doniosłe wydają się jednak racje przeciwników tej nazwy. Kluczowy argument sprowadza się do stwierdzenia, że „fundacja” to termin obecnie zarezerwowany w społecznej świadomości do działalności dla dobra publicznego. W polskich realiach fundacje funkcjonują często dzięki zbiórkom publicznym czy innej dobroczynności obywateli. Z tej przyczyny bardzo ważne w praktyce jest utrzymanie etosu tych instytucji jako aniołów miłosierdzia. Trudno przecenić pozytywne efekty działalności dobroczynnej tzw. trzeciego sektora.
Z kolei fundacja rodzinna ma być powoływana głównie w celach egoistycznych jako forma składowania oszczędności rodziny dla potrzeb członków tej rodziny. To pomysł na przechowanie rodowych sreber. Niewątpliwie będzie to również wehikuł dla parkowania majątku przez przedsiębiorców czy polityków na czas prowadzenia działalności gospodarczej czy publicznej. Konstrukcja ma bezpieczniki przed traktowaniem jej jako miejsca ucieczki z majątkiem przed wierzycielami, ale nie wyklucza to prób dopuszczania się nadużyć. Ustawodawca jedną klamrą, jaką jest nazwa „fundacja”, spina zatem aktywność w interesie ogólnospołecznym z aktywnością wyłącznie w interesie prywatnym.
Istnieje zatem ryzyko, że nazwa „fundacja rodzinna” może w odbiorze społecznym negatywnie wpłynąć na wizerunek fundacji działających pro bono, a w konsekwencji może realnie wpłynąć na przychody tych fundacji, a tym samym upośledzić pomoc dla potrzebujących.
W tym przypadku nie chodzi o to, aby ustawodawca aktywnie pomógł działalności organizacji pozarządowych. Chodzi jedynie o to, aby tej działalności nie przeszkadzał. Warto zauważyć, że obecnie w Rejestrze Stowarzyszeń KRS zarejestrowane są instytucje, w których nazwie znajduje się zwrot „fundacje rodzinne”. Nie jest ich wiele ale mają one zachować swoją dotychczasową nazwę. Pojawi się zatem pewien chaos: w obrocie prawnym będą „fundacje rodzinne” niebędące fundacjami rodzinnymi.
Etos, który może ucierpieć
Kolejny argument sięga do art. 12 Konstytucji. Zgodnie z jego brzmieniem „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność tworzenia i działania związków zawodowych, organizacji społecznozawodowych rolników, stowarzyszeń, ruchów obywatelskich, innych dobrowolnych zrzeszeń oraz fundacji”. Innymi słowy, nazwa fundacja – w świetle powagi konstytucji – to organizacja powoływana w celach społecznych.
Dalej wypada zauważyć, że w innych systemach prawnych nie zawsze korzysta się z odpowiednika nazwy „fundacja rodzinna”. W prawie angielskim funkcjonuje np. termin „private trust”, a w USA „family settlement trust”. Wreszcie do wyboru jest wiele konkurencyjnych nazw nierodzących niepotrzebnego zamętu. Może to być np. „fundusz rodzinny”, „powiernictwo rodzinne”, „beneficjum rodzinne”. Z większą ostrożnością należałoby podchodzić do sformułowania „spółka rodzinna”.
Polemizując z uzasadnieniem projektu (dobrej) ustawy, fundacje to nie tylko historia PRL, ale przede wszystkim czasy najnowsze, po roku 1989. Wraz z wolnością polityczną i gospodarczą doszło do bardzo pozytywnego zjawiska, jakim było uwolnienie dobrej energii obywateli nakierowanej na pomoc innym. To okres po 1989 roku tworzy etos fundacji. Nie warto go rozwadniać.
Autor jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem Uniwersytetu Opolskiego.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →