Czy podziela pan pogląd wyrażany przez niektórych ekspertów, że system emerytalny jest w ostatnim czasie często wykorzystywany do osiągania doraźnych celów politycznych?

Tak bym tego nie określił. Pieniądze zawsze budzą emocje. Podobnie jak system ubezpieczeń społecznych, z którego każdy z nas korzysta lub będzie korzystał w przyszłości. Dlatego siłą rzeczy jest to obszar, którym interesują się obywatele, ale też politycy. To naturalne. Warto jednak, żeby rozmowy na ten temat odwoływały się do faktów i merytorycznych argumentów, a nie tylko i wyłącznie do emocji.

Zgadzam się, że debata na ten temat jest potrzebna. W ostatnim czasie wprowadzono jednak wiele zmian, które niektórzy określają jako szatkowanie systemu. Mam na myśli np. 13. i 14. emeryturę. Niedawno do Sejmu wpłynął też projekt ustawy dotyczący wprowadzenia dodatku emerytalnego dla sołtysów.

Każde z tych działań ma inny charakter. System ubezpieczeń społecznych i uzależnione od składek świadczenia to jedno. A wypłaty pozasystemowe, finansowane z zupełnie innych źródeł niż Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, takie jak 13. czy 14. emerytura, to druga sprawa.

Co do szatkowania systemu emerytalnego, to jest on w swoim jądrze generalnie dość odporny na zmiany. Wymienione przez panią dodatki nim nie zachwieją.

A jak w kontekście emerytalnym oceniłby pan naszą sytuację gospodarczą?

Wyzwań jest dużo. Proces starzenia się populacji postępuje. Zasób siły roboczej będzie coraz szybciej malał. To w tym obszarze ulokowane są największe wyzwania dla polskiej gospodarki. Konieczna jest w coraz większym zakresie substytucja pracy kapitałem. Musi też rosnąć wydajność pracy. Co zresztą będzie wspierał niestymulujący inflacji wzrost wynagrodzeń. Inwestycje w zwiększenie wydajności produkcji są kluczowe dla zachowania naszego potencjału gospodarczego. To ważne dla wysokości emerytur w przyszłości, bo ostatecznie zawsze zależy ona od bieżącej sytuacji gospodarczej.

Nie unikniemy też pytań o migrację. Są badania, które pokazują, iż w latach 2014–2017 napływ obywateli Ukrainy do naszego kraju zwiększył podaż pracy o ok. 5 proc., co podniosło dynamikę wzrostu PKB Polski o ok. 1 pkt proc.

Powinniśmy też dążyć do podnoszenia efektywnego wieku emerytalnego. Innymi słowy, trzeba zachęcać ludzi do dłuższej pracy i przekonywać ich, że pracując dłużej będą otrzymywali w przyszłości wyższe świadczenia. Jednocześnie im bardziej stabilny system emerytalny, tym to zachęcanie jest łatwiejsze. Dzieje się tak, gdyż ludzie z reguły preferują rozwiązania, które są mniej korzystne, ale pewne, a nie te potencjalnie bardziej korzystne, ale niepewne. Czynniki behawioralne w indywidualnych decyzjach emerytalnych mają istotne znaczenie.

A ustawowy wiek emerytalny powinien wzrosnąć?

Emerytura jest prawem, ale nie obowiązkiem, a osiągnięcie ustawowego wieku emerytalnego nie musi kończyć aktywności zawodowej. Przekonywać do dłuższej pracy trzeba, stosując zachęty, ale nie przymus. Stąd nie jestem zwolennikiem podniesienia ustawowego wieku emerytalnego. Jednocześnie ważne jest to, aby ustawowy wiek nie był tak silną kotwicą dla podejmujących decyzje o momencie zakończenia aktywności zawodowej. Dobrym rozwiązaniem w tym kontekście jest powołanie w ZUS już kilka lat temu doradców emerytalnych i stworzenie kalkulatora do obliczania w sposób zindywidualizowany wysokości świadczenia czy też planowana centralna informacja emerytalna. Ponadto państwo, wiedząc, że błędy poznawcze, powodujące nieracjonalność decyzji emerytalnych, są silnie rozpowszechnione, powinno podejmować różnego typu działania, które będą im przeciwdziałać, w tym stosować interwencje behawioralne. Przykładem jest domyślny zapis do PPK. Paternalizm państwa w tym obszarze jest konieczny, ale musi być on liberalny. Mam na myśli to, że powinien gwarantować on wolność wyboru przy jednoczesnym zwiększaniu prawdopodobieństwa decyzji racjonalnych i długookresowo korzystnych.

O tych korzyściach wynikających z dłuższej pracy mówi wielu ekspertów. Tymczasem DGP poinformowała, że wnioski o przyznanie świadczenia złożyło w lutym aż 87 tys. osób, czyli prawie 40 proc. więcej niż rok wcześniej. Jak to wytłumaczyć?

Luty to zawsze miesiąc, w którym wniosków o świadczenia jest więcej. W marcu wypłaty są bowiem waloryzowane. A w tym roku wskaźnik waloryzacji jest, ze względu na inflację, historycznie wysoki. Plus wchodzimy w okres, w którym na emerytury przechodzą pokolenia wyżu demograficznego. Stąd taki wzrost rok do roku.

Czy obecnie funkcjonują wystarczające mechanizmy, które zachęcałyby do dłuższej aktywności zawodowej?

Dużo dobrego już się zadziało, m.in. wprowadzono PIT-0 dla seniora, z którego mogą korzystać osoby w wieku 60+ (kobieta) i 65+(mężczyzna), które mimo osiągnięcia uprawnień do emerytury, zrezygnują z jej pobierania i będą dalej aktywne zawodowo. Nie warto jednak na tym poprzestawać. Zastanowiłbym się nad kolejnymi zachętami podatkowymi i składkowymi. Generalnie warto iść w takim kierunku, aby w przypadku osoby aktywnej zawodowo po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego jej wynagrodzenie netto było równe wynagrodzeniu brutto. Rozwiązaniem idącym jeszcze o krok dalej byłaby być może jakaś forma negatywnego podatku dochodowego dla tych osób.

Prawo pracy – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Niepokojące są dane dotyczące stopy zastąpienia (tj. stosunku między średnim wynagrodzeniem otrzymywanym za czas pracy zarobkowej a przeciętną emeryturą), która w 2022 r. wynosiła 54 proc., a w 2060 r. ma się obniżyć do 18,4 proc. W jaki sposób przygotować się na tak katastroficzny scenariusz?

Oprócz dłuższej aktywności zawodowej konieczne jest oszczędzanie w prywatnym filarze ubezpieczeń, np. w ramach pracowniczych planów kapitałowych. Taki program jest dobry nie tylko dlatego, że pracownik może tam wpłacić pieniądze, z których po jakimś czasie będzie mógł skorzystać. Ale też z tego względu, że te środki pracują już teraz na gospodarkę. Tak jak wspomniałem, wysokość świadczenia emerytalnego w przyszłości będzie zależała od przyszłego stanu gospodarki, a to przecież będzie pochodną tego, na ile będziemy w stanie zbudować fundamenty trwałego rozwoju.

Budżet państwa sporo kosztuje wyrównywanie wysokości świadczeń do poziomu minimalnego. W 2021 r. wydano na ten cel prawie 180,8 mln zł. Zabieg ten objął blisko 72,2 tys. osób. Taki mechanizm jest potrzebny?

Zapewniamy w ten sposób takiej osobie środki do życia. Jeżeli byśmy tego nie robili, to i tak musielibyśmy jako państwo wspomagać ją innymi świadczeniami.

Tylko czy w ten sposób system emerytalny nie wchodzi w kompetencje systemu pomocy społecznej?

Zapewne tak częściowo jest. Mnie jednak razi coś innego. Rozmawiamy o systemie emerytalnym często w oderwaniu od systemu podatkowego. Żałuję, że w ostatnich latach nie udało się bardziej zwiększyć progresji w podatku dochodowym. Dotyczy to również jednoosobowych działalności gospodarczych – jeśli przedsiębiorca zarabia dużo, powinien odprowadzać proporcjonalnie więcej do systemu zarówno podatkowego, jak i składkowego. W tym kontekście pojawiający się w debacie publicznej pomysł tzw. dobrowolnej składki na ZUS dla przedsiębiorców jest nie do przyjęcia.

Dużym obciążeniem dla ZUS są tzw. groszowe emerytury?

Jest z nimi kłopot. Przypomnę, że mówimy o świadczeniach wypłacanych w wysokości niższej niż minimalna emerytura. Już jedna składka wniesiona do systemu, po osiągnięciu wieku emerytalnego gwarantuje bowiem świadczenie z ZUS, nawet jeżeli będzie ono wynosić kilka groszy. Obsługa tych świadczeń kosztuje, a koszty te rosną. Od 2011 r. do 2022 r. liczba pobierających groszowe emerytury wzrosła bowiem z 23,9 tys. do 365,3 tys. osób. Zaniżają one przeciętną wysokość świadczeń, a także stopę zastąpienia – obecnie o ok. 2 pkt proc., a w przyszłości w jeszcze większym stopniu. Dlatego warto rozważyć wprowadzenie minimalnego stażu ubezpieczeniowego uprawniającego do comiesięcznej wypłaty emerytury. Nie jest to jednak najważniejsze zmartwienie ZUS.

A co nim jest?

Wspominane już kwestie demograficzne i fakt, że w najbliższych latach deficyt FUS będzie rósł. ZUS robi, co może, aby pomóc władzy fiskalnej sprostać temu zadaniu.

Co pan ma na myśli?

Informatyzacja zakładu spowodowała obniżenie kosztów jego funkcjonowania przy jednoczesnym zwiększeniu liczby zadań, którymi się zajmuje. Jednocześnie proces realizacji świadczeń idzie o wiele sprawniej. Ściągalność należnych składek jest wysoka.

Czyli można się spodziewać, że niedługo obsługę w ZUS przejmą wyłącznie komputery?

Absolutnie nie. Nie ma w ogóle takich planów, ludzie zawsze będą kluczowi. Nie muszą natomiast wykonywać zadań prostych, powtarzalnych. Jest wiele możliwości wykorzystania potencjału ludzkiego na bazie postępującej informatyzacji i automatyzacji.

W zeszłym roku zmieniły się przepisy dotyczące powoływania członków rady nadzorczej ZUS, która jest organem sprawującym kontrolę nad zakładem oraz zarządzanymi przez niego funduszami, m.in. Funduszem Ubezpieczeń Społecznych oraz Funduszem Rezerwy Demograficznej. Teraz każdą stronę dialogu społecznego (związkową, rządową i pracodawców) może reprezentować po trzech członków plus jeden przedstawiciel emerytów. Pan stanął z kolei na czele tego organu w nowej odsłonie. Czym się teraz państwo zajmują?

Do zadań rady należy przede wszystkim zatwierdzanie i opiniowanie kluczowych dokumentów organizacyjnych i finansowych zakładu oraz pewne kompetencje władcze względem działalności zarządu i jego członków, w tym ocena jego bieżącej działalności. Istnienie rady nadzorczej ZUS nawiązuje do koncepcji samorządności instytucji ubezpieczeń społecznych, w tym ich autonomii finansowo-organizacyjnej. Mniej właściwe wydaje się rysowanie analogii do rad nadzorczych na gruncie kodeksu spółek handlowych.

Poza realizacją bieżących zadań w dyskusjach toczonych ostatnio na forum rady pojawiały się emerytury stażowe, wdowie emerytury i dobrowolny ZUS.

Aktualne i gorące tematy. Doszliście państwo w ich sprawie do jakichś wspólnych wniosków?

Co do dobrowolnego ZUS to przeważają wątpliwości i generalny sceptycyzm wobec tego pomysłu. Odnośnie do wdowich emerytur, to z dostępnych nam wyliczeń wynika, że byłoby to bardzo kosztowne, choć w dyskusji padają też ważne argumenty przemawiające za ich choć ograniczonym wprowadzeniem. Jeśli chodzi o emerytury stażowe, to zdania są bardziej podzielone. Budujące jest to, że o wszystkich tych kwestiach rozmawiamy szczerze i zawsze merytorycznie. W żadnej z tych spraw jako rada nie zajmowaliśmy w ostatnich miesiącach jednak oficjalnego stanowiska.

Rada posiada uprawnienia do proponowania zmian legislacyjnych w zakresie ubezpieczenia społecznego i przedkładania ich ministrowi właściwemu do spraw zabezpieczenia społecznego. Czy z tego uprawnienia rada zamierza korzystać?

Tego nie wykluczam, choć na razie nad żadną konkretną propozycją nie pracujemy.

Łukasz Hardt, przewodniczący rady nadzorczej ZUS, ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2016–2022.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →