Wyjazd tysięcy Ukraińców na wojnę pogłębił nie tylko braki pracowników np. w branży budowlanej. Czy to daje podstawy do zmiany umowy? To pytanie zadają sobie firmy.

Wojna jako siła wyższa zwalnia (pod pewnymi warunkami) z wykonania kontraktu, ale więcej przedsiębiorców chce utrzymać relacje handlowe dostosowane do nowej rzeczywistości, uwzględniające wyższe koszty, braki pracowników czy wyższe ceny materiałów. Czyli nadzwyczajną zmianę w danej branży.

Rebus sic stantibus…

– Z pomocą może przyjść regulacja tzw. klauzuli rebus sic stantibus. Klauzula ta pozwala zmienić istniejącą i trwałą umowę nawet wbrew woli drugiej strony. Tak daleko idąca ingerencja w zasadę, że umów trzeba dotrzymywać (pacta sunt servanda), została jednak przez ustawodawcę ograniczona poprzez ustanowienie sądowej kontroli takiej zmiany, aby to sąd dostosował treść naszych relacji – mówi „Rzeczpospolitej” Robert Drożdż, radca prawny, Kancelaria Czapczyński.

Tradycyjnie za „nadzwyczajną zmianę stosunków” uznaje się klęski żywiołowe, epidemie, operacje wojenne, strajk generalny. Może nią być wojna w sąsiednim kraju, jeśli ma istotny wpływ na stosunki rynkowe w Polsce.

A oto prawna strona tej klauzuli: zgodnie z art. 3571 kodeksu cywilnego, jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy (jak tu, że wojna wybuchnie i będą ogromne migracje), sąd może po rozważeniu interesów stron oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Rozwiązując umowę, sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron.

– Klauzula rebus sic stantibus nie uprawnia żadnej ze stron do dokonywania jednostronnych zmian w umowie czy też odstąpienia od umowy. Może jedynie stanowić podstawę żądania, aby sąd na nowo ukształtował jej treść lub ją rozwiązał – wskazuje adwokat Marcin Szymański, partner w Kancelarii Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy.

– O tym, czy wojna w Ukrainie i wywołany nią wjazd do naszego kraju tysięcy Ukraińców ma taki wpływ na wykonanie konkretnej umowy w Polsce, zdecydować musiałby sąd rozpoznający powództwo o ukształtowania lub rozwiązanie umowy, oparte na art. 3571 KC. Jeżeli umowa została zawarta przed wojną w Ukrainie, zgodziłbym się, że strony, zawierając ją, miały prawo nie spodziewać się wybuchy wojny – wyjaśnia mec. Szymański.

Trzeba wiedzieć, że strata, którą grozi wykonywanie umowy, musi być „rażąca” i musi być następstwem wojny, nie zaś innych zwyczajnych zdarzeń. Nie wystarczy też jedynie zwykła nieopłacalność.

Na klauzulę rebus sic stantibus nie może powoływać się też kontrahent zwlekający ze spełnieniem swego świadczenia, jeśli do nadzwyczajnej zmiany stosunków doszło, gdy zwłoka już nastąpiła. Klauzula ta ma bowiem na celu sprawiedliwe rozłożenie przez sąd między stronami szczególnie dotkliwych konsekwencji nadzwyczajnych i nieoczekiwanych zdarzeń, a nie naprawianie wcześniej powstałych zaległości.

Co przedsiębiorca może jednak zrobić, gdy nie mamy czasu na oczekiwanie na wyrok w takiej sprawie, wymagającej zwykle postępowania dowodowego?

– Można, wytaczając taką sprawę, wystąpić jednocześnie z wnioskiem do sądu o tymczasowe zabezpieczenie roszczeń na czas procesu. Sąd ma możliwość zabezpieczyć też roszczenia niepieniężne, m.in. przez unormowanie praw i obowiązków stron umowy na czas postępowania (art. 755 § 1 pkt 1 kodeksu postępowania cywilnego). Można sobie wyobrazić, że korzystając z tej kompetencji, sąd dokona nawet tymczasowego – na czas postępowania – dostosowania cen bądź terminów wykonania usług lub dostarczenia towarów – radzi mec. Drożdż.

Iuscase - pierwszy polski system do zarządzania pracą w kancelarii. Wypróbuj bezpłatnie! Sprawdź

…albo siła wyższa

Dodajmy, że niedawno pisaliśmy, że nienależyte wykonanie kontraktu spowodowane bezpośrednio przez działania zbrojne może stanowić przypadek tzw. siły wyższej, która wyłącza winę i odpowiedzialność za szkodę kontrahenta, pod pewnymi warunkami (szerzej: „Siła wyższa – skutki wojny dla kontrahentów”, „Rz” z 28 lutego).

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Marcin Ciemiński adwokat, partner w Clifford Chance

Wojna może stanowić zarówno siłę wyższą, za której skutki dłużnik (kontrahent) odpowiedzialności nie ponosi, wykluczającą odpowiedzialność za niewykonanie umowy, jak i nadzwyczajną zmianę stosunków uzasadniającą ingerencję sądu w treść umowy, np. zmianę ceny.

Przestrzegam jednak przed pochopnymi ocenami. Niezbędna jest ocena konkretnej sytuacji danego przedsiębiorcy oraz kontraktu, którego jest stroną. Natury zobowiązań obu stron, czasu zawarcia umowy, przewidywalności nowej sytuacji, rzeczywistego wpływu wojny na wykonanie obowiązków stron, dostępnych alternatyw (w ramach obowiązku minimalizacji szkody) czy też np. stosowanych standardowo sposobów zabezpieczenia ryzyka.

Wojna nie jest bowiem podstawą niewykonania każdego kontraktu czy domagania się zawsze zmiany wysokości świadczenia.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →