Z końcem tego roku zastosowanie znajdą nowatorskie rozwiązania przyjęte w ramach unijnego rozporządzenia w sprawie rynków kryptoaktywów nr 2023/1114, zwanego MiCA. Reguluje ono – z pewnymi wyłączeniami, obejmującymi m.in. instrumenty finansowe – obrót kryptoaktywami, czyli cyfrowym odzwierciedleniem wartości lub praw, które można przenosić z wykorzystaniem tzw. technologii rozproszonego rejestru (DLT).
Chodzi tu m.in. o tokeny powiązane z wartością jakiegoś aktywa (towaru, waluty), mające charakter e-pieniądza lub takie, które można wykorzystać na potrzeby różnego rodzaju aplikacji mobilnych lub gier. Dotychczas rynek ten w zasadzie nie posiadał dedykowanych przepisów, co gwarantowało wolność w jego kształtowaniu, ale i niosło za sobą istotne ryzyka, co zniechęcało część nabywców. Za sprawą rozporządzenia MiCA ma to ulec zmianie.
Polska ustawa nie zastąpi unijnego rozporządzenia
Od końca lutego 2024 r. o MiCA znów jest głośno, a to za sprawą opublikowanego przez Ministerstwo Finansów projektu ustawy o kryptoaktywach, która ma dostosować rozwiązania unijne do polskich realiów. Przy czym MiCA jako rozporządzenie i tak będzie stosowana wprost w polskim porządku prawnym, a projektowana ustawa nie może jej zastąpić.
Dyskusja tocząca się obecnie nad projektem koncentruje się na zagadnieniach o charakterze administracyjnym i karnym. Tymczasem, oprócz wątków związanych z wydawaniem zezwoleń na prowadzenie działalności w obszarze kryptoaktywów, uprawnieniami Komisji Nadzoru Finansowego jako organu, który ma nadzorować ten rynek, oraz wysokich kar za naruszenia, istotna jest jeszcze jedna sfera – odpowiedzialności cywilnoprawnej podmiotów zaangażowanych w emisję i obrót kryptoaktywami. Szczególnie że w tym przypadku projekt ustawy idzie dalej niż unijne rozporządzenie.
Przy dokonywaniu emisji kryptoaktywów prawodawca unijny nakłada obowiązek przygotowywania tzw. whitepaper, czyli dokumentu informacyjnego. Ma on zawierać szereg danych opisujących m.in. emitenta, wykorzystywane technologie, samo kryptoaktywo oraz prawa i obowiązki z nim związane.
Co kluczowe, dokument ten, jak i pochodne względem niego materiały marketingowe nie mogą wprowadzać w błąd, a zarazem powinny mieć rzetelny, jasny i przystępny charakter dla potencjalnego nabywcy. Zważywszy na skomplikowanie materii, na pewno nie będzie to łatwe – szczególnie że na gruncie klasycznych sporów między osobami fizycznymi a instytucjami finansowymi czy przedsiębiorcami w orzecznictwie wypracowano bardzo wysoki próg należytej staranności dla tych ostatnich (przy niekoniecznie wysokim progu oczekiwań od osób fizycznych, czasami wręcz poniżej racjonalnej dbałości o własny interes).
Zresztą podkreśla to także polski ustawodawca, nakazując w projektowanych przepisach wszystkim podmiotom potencjalnie odpowiedzialnym dochowanie należytej staranności wynikającej z zawodowego charakteru swojej działalności.
Szerszy katalog podmiotów
Tymczasem za naruszenie obowiązków informacyjnych – szczególnie w związku z treścią dokumentu informacyjnego – posiadaczowi kryptoaktywa będzie przysługiwać roszczenie odszkodowawcze. Co ciekawe, roszczenie to można skierować do bardzo szerokiego kręgu podmiotów. W poszczególnych przypadkach będą to nie tylko podmioty zaangażowane w obrót danym kryptoaktywem (emitenci, oferujący, ubiegający się o dopuszczenie go do obrotu oraz operatorzy platform takiego obrotu), ale także członkowie ich organów, według rozporządzenia: administracyjnych, zarządzających lub nadzorczych.
Projektowana ustawa rozszerza jeszcze ten katalog o „podmioty sporządzające lub biorące udział w sporządzeniu informacji w zakresie, w jakim ją sporządził lub brał udział w jej sporządzeniu”, a dodatkowo ułatwia ich identyfikację. Nakazuje bowiem podanie w dokumencie informacyjnym imion, nazwisk, funkcji tych członków, a w przypadku osób prawnych zaangażowanych w obrót – firm i siedzib.
Co więcej, projekt ustawy precyzuje nie do końca jasną relację między odpowiedzialnością wskazanych podmiotów.
Otóż wszystkie one (osoby prawne i fizyczne zaangażowane w obrót danym kryptoaktywem) mają ponosić odpowiedzialność solidarną. Nie będzie zatem jak przy tzw. subsydiarnej odpowiedzialności członka zarządu spółki z o.o. za długi tej spółki, że odpowiedzialność ta aktualizuje się dopiero na wypadek niemożności wyegzekwowania należności od spółki i przy spełnieniu szeregu dodatkowych przesłanek.
Przeciwnie, poszkodowany posiadacz kryptoaktywa będzie mógł w zasadzie w nieskrępowany sposób wybrać, czy swoje żądanie skieruje np. do emitenta, członka jego zarządu, osoby sporządzające dokument informacyjny, a może – wszystkich naraz. Nadal jednak nie wiadomo, czy odpowiedzialność poniesie osoba będąca członkiem zarządu w chwili zdarzenia, które wywołało szkodę, czy też relewantny okaże się inny okres – zagadnienie to niewątpliwie obrośnie orzecznictwem.
Odpowiedzialność za faktycznie poniesione straty
Projekt ustawy przewiduje również, że opisanej odpowiedzialności nie można ograniczyć ani wyłączyć względem osób trzecich. Jedyne, co dopuszczalne, a z perspektywy instytucji pragnących zaangażować się w emisję i obrót kryptoaktywami wręcz konieczne, to umowne uregulowanie wewnętrznych relacji i zobowiązań z tytułu odpowiedzialności solidarnej (tak, aby w przypadku zasądzenia od poszczególnych podmiotów odszkodowania jasne były rozliczenia między nimi). Takich ustaleń warto dokonać przed rozpoczęciem zaangażowania w rynek krypto.
Wreszcie rozporządzenie MiCA wskazuje, że opisane podmioty są odpowiedzialne nie za całą szkodę, lecz wyłącznie za faktycznie poniesione straty. Unijny prawodawca nie przewiduje zatem, aby posiadacz kryptoaktywa mógł dochodzić utraconych korzyści na gruncie rozporządzenia. Polski ustawodawca zdaje się tego nie dostrzegać, bowiem w projektowanych przepisach – gdy określa odpowiedzialność także za tłumaczenie dokumentu informacyjnego – wskazuje na konieczność naprawienia „szkody”, a nie wyłącznie „straty”. Niekonsekwencja zostanie być może wyeliminowana w toku prac legislacyjnych.
Reasumując, spory cywilne na gruncie rozporządzenia MiCA oraz polskiej ustawy o kryptoaktywach to przyszłość. Niemniej, prędzej czy później, polskim sądom przyjdzie się z nimi zmierzyć, a instytucjom zaangażowanym w emisję i obrót kryptoaktywów podjąć polemikę z roszczeniami nabywców (szczególnie że rzecznik finansowy już złożył uwagi do projektu polskiej ustawy zakładające rozszerzenie jego kompetencji celem ochrony ich interesów). Mając to na uwadze, już teraz należy myśleć o prawidłowym konstruowaniu dokumentów informacyjnych oraz umów określających wzajemne zobowiązania między potencjalnie odpowiedzialnymi odszkodowawczo.
Autor jest radcą prawnym, senior associate w zespole postępowań sądowych i arbitrażu kancelarii Dentons.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →