Zgodnie z art. 86a ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 106 ze zm., dalej: VATU), w przypadku wydatków związanych z pojazdami samochodowymi kwotę podatku naliczonego stanowi 50% kwoty podatku wynikającego w odpowiednich faktur. Pełne prawo do odliczenia przysługuje jednakże w przypadku pojazdów wykorzystywanych wyłącznie do działalności gospodarczej (art. 86a ust. 1 pkt 1 lit. a VATU). Są to pojazdy, których sposób wykorzystywania, dodatkowo potwierdzony prowadzoną ewidencją przebiegu pojazdu, wyklucza ich użycie do celów niezwiązanych z działalnością gospodarczą (art. 86a ust. 4 pkt 1 VATU).
Problem w tym, że przyjmując stanowisko prezentowane przez organy podatkowe, ww. przepisy należałoby uznać za martwe. W oczach fiskusa właściwie nierealne jest bowiem stworzenie takich warunków, w których pojazd osobowy nie może zostać wykorzystany do celów innych niż działalność gospodarcza. Na szczęście sądy administracyjne nieco tonują te surowe nastroje. Oto kolejny przykład z życia.
Czego dotyczyła sprawa
Podatnik prowadzi działalność w zakresie transportu pasażerskiego (organizuje m.in. transfery lotniskowe oraz różnego rodzaju wycieczki). Posiada w związku z tym flotę samochodową, w której skład wchodzą przede wszystkim samochody osobowe o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5t (w tym 9 osobowe auta typu bus). Spółka boryka się z problemem ograniczonych miejsc do parkowania w pobliżu swojej siedziby. Z tego względu, ale także z uwagi na specyfikę działalności (np. zadaniowy czas pracy kierowców) samochody osobowe parkowane są w pobliżu miejsca zamieszkania lub na posesji pracowników. Można więc przyjąć, że czas pracy kierowcy rozpoczyna się z momentem uruchomienia silnika pod domem a kończy z momentem zaparkowania auta po ciężkim dniu pracy.
Podatnik podkreśla, że samochody wykorzystywane są wyłącznie w celach służbowych. Ich parkowanie w pobliżu miejsca zamieszkania kierowców jest korzystne dla biznesu (minimalizacja czasu pracownika za kółkiem, troska o czystość pojazdu itp.) i nie służy zaspokojeniu prywatnych potrzeb pracownika (np. w postaci dojazdu do pracy).
Dodatkowo Spółka wprowadziła regulamin, którym zobowiązano pracowników do wykorzystywania ww. pojazdów wyłącznie na cele działalności gospodarczej. W regulaminie zakazane są przejazdy prywatne, a także powierzanie samochodu do używania innym osobom. Podatnik na bieżąco kontroluje również trasy wykonywane przez samochody (we wszystkich samochodach zamontowane są elementy systemu GPS). Skłoniło go to również do prowadzenia szczegółowej ewidencji w tym zakresie. Podsumowując, w tak przedstawionym stanie faktycznym podatnik twierdzi, że samochody służą wyłącznie do jednego celu – wykonywania działalności opodatkowanej. Co za tym idzie, powinno mu przysługiwać pełne prawo do odliczenia podatku naliczonego z tytułu związanych z pojazdami wydatków.
Pomimo tak misternego ułożonych zasad użytkowania pojazdów i niewątpliwie mocnych argumentów po stronie podatnika, fiskus ze stanowiskiem się nie zgodził. Uznał bowiem, że sposób wykorzystania samochodów osobowych i ich nadzór kontrolny wprowadzony przez wnioskodawcę nie jest wystarczający, aby przyjąć, że samochody osobowe użytkowane przez pracowników są wykorzystywane wyłącznie do działalności gospodarczej. Samo parkowanie pojazdu w miejscu zamieszkania pozwala bowiem pracownikowi na potencjalne wykorzystanie samochodu do jego celów prywatnych. Przy czym użytek prywatny należy postrzegać w kategoriach potencjalnej, a nie faktycznej możliwości użytku pojazdu do celów prywatnych. W żaden sposób nie zmienia tego wprowadzony regulamin, którym zobowiązano pracowników do wykorzystywania ww. pojazdów wyłącznie na cele działalności gospodarczej podatnika.
Stanowisko sądu
Na szczęście WSA w Krakowie w wyroku z 20.2.2021 r., I SA/Kr 738/20, Legalis uwypuklił ewidentne absurdy wynikające ze stanowiska Dyrektora KIS. Zdaniem składu orzekającego, organ ograniczył się jedynie do ogólnikowego stwierdzenia, że zaprezentowane przez spółkę stanowisko nie pozwala na stworzenie jasnych i przejrzystych zasad, z których wynikałby brak możliwości użycia pojazdów do celów prywatnych. Z niewiadomych wręcz powodów organ uznał, iż sposób wykorzystania samochodów i ich nadzór kontrolny wprowadzony przez podatnika nie jest wystarczający, by przyjąć, że pojazdy wykorzystywane są wyłącznie do działalności gospodarczej podatnika. U podstaw rozstrzygnięcia fiskusa legło zatem nieumotywowane w istocie założenie, iż samo parkowanie samochodu w miejscu zamieszkania pracownika przesądza o jego wykorzystywaniu do celów prywatnych. Tymczasem, oceny powyższe muszą być dostosowane do specyfiki działalności podatnika i sposobu używania dla jego celów pojazdów.
A do tego organ nijak się nie odniósł. Dostanie więc w tym zakresie Dyrektor KIS kolejną szansę.
Nie pierwszy już raz organy podatkowe w sprawach dotyczących użytkowania samochodów osobowych wdają się w kreślenie scenariuszy hipotetycznych. Wychodzą z założenia, że nawet czysto teoretyczna możliwość wykorzystania samochodu do celu prywatnego wyklucza możliwość pełnego prawa do odliczenia podatku naliczonego. Na nic regulaminy, odpowiedzialność służbowa czy GPS. Przecież zawsze pracownik wracający z kursu na lotnisko może zboczyć z trasy i zajechać po bułki do sklepu albo po dziecko do przedszkola. A to przecież cel prywatny! Przepis art. 86a ust. 4 VATU posługuje się zaś pojęciem „wyklucza”. A więc zasada „wszystko albo nic”, nawet chwila słabości oznacza brak pełnego prawa do odliczenia (choćby samochód służył do celów działalności gospodarczej przez 99,9% czasu).
To podejście absurdalne. Wszystko zależy od woli kierowcy i oczywiście zawsze może on „zajechać do sklepu”, chociażby bronił tego najbardziej surowy regulamin. Pytanie brzmi: co z tego? Czy nie należy zerkać raczej na poziom staranności podatnika w zakresie kontroli wykorzystania aut (tu: wysoki), specyfikę działalności itd.? W opisywanej sprawie nie rzekomo nie pomaga też fakt parkowania aut w pobliżu miejsca zamieszkania. Bo to „kusi” zdaniem fiskusa do łamania regulaminu. Ale prawo podatkowe nie nakłada (jeszcze) negatywnych konsekwencji za pokusy być może pojawiające się w głowach pracowników podatnika.
Całe więc szczęście, że sąd (nie po raz pierwszy w podobnych sprawach) racjonalizuje rygoryzm fiskusa.